Ślady
>
Archiwum
>
2007
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2007 (maj / czerwiec) Pierwszy plan. Debata Nowa Europa Benedykt XVI W ciÄ gu tych lat coraz wyraĹşniejsza stawaĹ siÄ potrzeba ustanowienia zdrowej rĂłwnowagi miÄdzy wymiarem gospodarczym i wymiarem spoĹecznym, na drodze polityki zdolnej do wytwarzania bogactwa i zwiÄkszania konkurencji, nie zaniedbujÄ c jednak sĹusznych oczekiwaĹ ubogich i zepchniÄtych na margines. Z demograficznego punktu widzenia, naleĹźy niestety stwierdziÄ, Ĺźe Europa wydaje siÄ podÄ ĹźaÄ drogÄ , ktĂłra mogĹaby jÄ doprowadziÄ do poĹźegnania siÄ z historiÄ . To wĹaĹnie, obok zagroĹźenia dla wzrostu gospodarczego, moĹźe przyczyniÄ siÄ do ogromnych trudnoĹci w spĂłjnoĹci spoĹecznej, a nade wszystko sprzyjaÄ niebezpiecznemu indywidualizmowi, nieliczÄ cemu siÄ z konsekwencjami na przyszĹoĹÄ. MoĹźna by niemal pomyĹleÄ, Ĺźe kontynent europejski w istocie zdaje siÄ traciÄ ufnoĹÄ we wĹasnÄ przyszĹoĹÄ (...). JeĹźeli przy okazji piÄÄdziesiÄciolecia TraktatĂłw Rzymskich rzÄ dy Unii pragnÄ zbliĹźyÄ siÄ do swych obywateli, jak moglibyĹmy wykluczyÄ tak zasadniczy element toĹźsamoĹci, jakim jest chrzeĹcijaĹstwo, z ktĂłrym utoĹźsamia siÄ nadal szeroka wiÄkszoĹÄ? CzyĹź nie moĹźe budziÄ zaskoczenia fakt, Ĺźe dzisiejsza Europa, w momencie, gdy ma ambicjÄ staÄ siÄ wspĂłlnotÄ wartoĹci, zdaje siÄ coraz czÄĹciej negowaÄ istnienie wartoĹci uniwersalnych i absolutnych? CzyĹź ta wyjÄ tkowa forma wyparcia siÄ samej siebie bardziej jeszcze aniĹźeli Boga, nie kaĹźe jej powÄ tpiewaÄ w swojÄ toĹźsamoĹÄ? W rezultacie tego szerzy siÄ przekonanie, Ĺźe rozwaga dĂłbr jest jedynÄ drogÄ , prowadzÄ cÄ do moralnego rozeznania, a dobro wspĂłlne jest synonimem kompromisu. W rzeczywistoĹci o ile kompromis moĹźe stanowiÄ uzasadnione zrĂłwnowaĹźenie odmiennych interesĂłw partykularnych, o tyle przeksztaĹca siÄ on we wspĂłlne zĹo, ilekroÄ prowadzi do ukĹadĂłw szkodzÄ cych naturze czĹowieka. WspĂłlnota budowana bez uznania godnoĹci czĹowieka, zapominajÄ c, Ĺźe kaĹźda osoba stworzona zostaĹa na obraz Boga, koĹczy siÄ na tym, Ĺźe nie przynosi dobra nikomu. Oto dlaczego coraz bardziej niezbÄdne jest, aby Europa wystrzegaĹa siÄ tej rozpowszechnionej dziĹ postawy pragmatyzmu, ktĂłry systematycznie usprawiedliwia kompromis w sprawie zasadniczych wartoĹci ludzkich, jak gdyby nieuchronne byĹo pogodzenie siÄ z domniemanym zĹem. Pragmatyzm ten, przedstawiany jako wywaĹźony i realistyczny, w gruncie rzeczy nie jest taki, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe neguje ten wymiar wartoĹci i ideaĹu, ktĂłry jest nieodĹÄ czny od natury czĹowieka. Kiedy z kolei do tego pragmatyzmu wprowadza siÄ tendencje i prÄ dy laicystyczne i relatywistyczne, w rezultacie odmawia siÄ chrzeĹcijanom samego prawa do udziaĹu w debacie politycznej bÄ dĹş przynajmniej dyskwalifikuje siÄ ich wkĹad pod zarzutem, Ĺźe chcÄ broniÄ nieuzasadnionych przywilejĂłw. (...) Drodzy przyjaciele, wiem, jak trudno jest chrzeĹcijanom broniÄ niezmordowanie tej prawdy o czĹowieku. Nie ustawajcie jednak i nie upadajcie na duchu! Wiecie, Ĺźe waszym zadaniem jest przyczyniÄ siÄ do budowy z BoĹźÄ pomocÄ nowej Europy, realistycznej, ale nie cynicznej, bogatej w ideaĹy i wolnej od naiwnych zĹudzeĹ, inspirujÄ cej siÄ wiecznÄ i oĹźywiajÄ cÄ prawdÄ Ewangelii. Dlatego bÄ dĹşcie obecni w sposĂłb aktywny w dyskusji politycznej na szczeblu europejskim, zdajÄ c sobie sprawÄ, Ĺźe jest on juĹź czÄĹciÄ szczebla krajowego, a zaangaĹźowaniu temu niechaj towarzyszy skuteczna dziaĹalnoĹÄ kulturalna. Nie ulegajcie logice wĹadzy, ktĂłra jest celem sama dla siebie! (Fragmenty przemĂłwienia wygĹoszonego podczas audiencji dla uczestnikĂłw Kongresu Komisji EpiskopatĂłw WspĂłlnoty Europejskiej. Rzym, 24 marca 2007 r.).
|