Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2007 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2007 (maj / czerwiec)

Pierwszy plan. Debata

Czy zatem Europa jest przeciwko Kościołowi, czyli przeciwko nam?

Mario Mauro


Chrześcijaństwo postrzegane jako przeciwnik polityczny nie może uniknąć opozycji. Kościół prezentuje rzeczywistość, niesprowadzalną do dogmatyzmu jakiejś racji, która byłaby miarą wszystkich rzeczy. Oskarżany jest o ograniczanie wolności jednostek, ich pragnień oraz prawa, aby te pragnienia zaspokajać zawsze i pomimo wszystko. Z tego powodu doczekał się większej ilości wyroków skazujących z tytułu łamania praw człowieka niż Kuba i Chiny.

 

Na tych stronach Śladów:

- wypowiedź Mario Mauro, Wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który w ostatnich miesiącach, razem z grupą współpracowników „udaremnił” pewne posunięcia zmierzające do napiętnowania przez bezpodstawne oskarżenia przewodniczącego Episkopatu Włoch,

- osąd Josepha Weilera, wnikliwego eksperta Konstytucji Europejskiej,

- komentarz Hansa-Gerta Pötteringa, Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego,

- słowa Papieża Benedykta XVI.

 

Dlaczego ludzie mieliby kochać Kościół? Dlaczego

powinni kochać jego prawa?

On przypomina im o Życiu i Śmierci, i o wszystkim,

o czym chcieliby zapomnieć.

Jest uprzejmy, gdzie byliby twardzi, i twardy, gdzie oni chcieliby

być delikatni.

Przypomina im o Złu i Grzechu, i innych nieprzyjemnych faktach.

Oni zawsze starają się uciec

od wewnętrznej i zewnętrznej głupoty

śniąc o systemach tak doskonałych, że już nikt

niemiałby potrzeby być dobrym.

(...)

Człowiek porzucił BOGA nie dla innych bóstw,

powiadają, ani dla żadnego boga, a tak nie było nigdy

przedtem.

Gdyż człowiek zarazem zapierał się bogów i czcił bogów,

wyznając, po pierwsze Rozum,

potem Pieniądze, Siłę i to, co zwą Życiem lub Rasą albo Dialektyką.

Kościół osamotniony: zwalona wieża, przewrócone dzwony,

i co możemy począć innego

niż stać z pustymi rękami i dłońmi odwróconymi ku górze,

w stuleciu które stopniowo postępuje wstecz.

(T.S. Eliot, Chóry z „Opoki”, fragmenty)

Dane w skrócie (1994-2007)

42 interpelacje skierowane do Komisji Europejskiej przeciwko Kościołowi i stanowiskom Watykanu.

2 deklaracje pisemne przeciwko stanowiskom Watykanu.

8 sprawozdań, które „atakują” stanowiska Kościoła lub Stolicy Apostolskiej.

12 wniosków rezolucji oskarżających Watykan, z tego dwie dotyczące ingerencji Watykanu w zakres kompetencji europejskich.

 

Urzeczywistnienie projektu politycznego, jakim jest „Unia Europejska”, stanowi dziś jedną z największych niewiadomych naszego społeczeństwa. Znaczna część decyzyjnej władzy dyskrecjonalnej (sfera działania, w której organ państwowy może rozstrzygać według swojego przekonania, w granicach tzw. swobodnego uznania – przyp. tłum.) znajduje się jednak w rękach tejże Unii, pomimo powstrzymujących replik, a konsekwencje takiego stanu sięgają wielu ważnych, jeżeli nie strategicznych obszarów, jak etyka, ekonomia, rynek, dyplomacja, polityka monetarna, itd.

 

Relatywizm

Kryzys utrzymujący się w procesie integracji spowodowany jest błędnym podejściem do problemu, pewną postawą polityczną, która nie bierze pod uwagę rzeczywistości i nie chce podjąć odpowiedzi na pytanie: „Czym jest Europa?”. Jest to kwestia zasadnicza i znamienna, ponieważ dotyczy samych podstaw integracji europejskiej.

Benedykt XVI przypomina nam, że wielkie zagrożenie dla współistnienia między ludźmi stwarzane są dziś, z jednej strony przez fundamentalizm, to znaczy pretensję do wykorzystania Boga jako pretekstu dla uzasadnienia projektu władzy, z drugiej zaś strony przez relatywizm, utrzymujący jakoby wszystkie opinie były tak samo prawdziwe. Aktualny regres Unii Europejskiej musi być rozumiany właśnie w tym znaczeniu. Problem Europy wynika z faktu, że związek między argumentacją a polityką został w rzeczywistości pozbawiony pojęcia prawdy. Kompromis, słusznie przedstawiony jako sens życia politycznego, jest dziś pojmowany jako cel sam w sobie. Stąd właśnie wzięła swój początek „ideologia równych”, stosowana przy podejmowaniu takich tematów, jak rodzina, badania naukowe i prawa ludzkie. Ideologia ukazująca zresztą ograniczenie politycznych leadership, które następowały po sobie w ostatnich latach, przyczyniając się stopniowo do oddalania się politycznego projektu europejskiego od jego pierwotnego znaczenia.

 

Przywiązanie do Kościoła

Projekt polityczny nazywany Europą, w rzeczywistości jest projektem biorącym początek ze świadectwa katolików, De Gasperiego, Schumanna i Adenauera, którzy w odpowiedzi na spustoszenie spowodowane przez dziewiętnastowieczne ideologie potrafili jasno określić pewną perspektywę, zarówno pragmatyczną jak i prawdziwą. Czy jednak dziś wizja ta jest jeszcze uznawana?

Instytucje europejskie są aktualnie miejscem, gdzie w odniesieniu do chrześcijaństwa obowiązuje pewien przesąd, uprzedzenie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat Parlament Europejski trzydzieści razy wydał wyrok skazujący na papieża i Stolicę Apostolską za łamanie praw człowieka. Na Kubę i Chiny nie więcej niż dziesięć razy. W instytucjach tych teoretyczne określanie rodziny przez wszelkie możliwe i wyobrażalne formuły, byle tylko nie jako związek mężczyzny i kobiety, osiągnęło poziom tak złożonego opracowania, że usprawiedliwia ono wątpliwości co do sensowności samych owych instytucji. Biorąc pod uwagę relacje, propozycje rezolucji, pytania i pisemne oświadczenia skierowane do Parlamentu Europejskiego od 1994 do 2007 roku, zauważamy, że Kościół i stanowiska Watykanu są natychmiast atakowane, a pojedynczy wyraz własnych przekonań religijnych uznany zostaje za „fundamentalizm”. Udaremniona przez Ppe (Europejska Partia Ludowa) próba, jaką w kwietniu tego roku podjęli socjaliści, zieloni, liberałowie i komuniści, aby doprowadzić do wydania przez Parlament Europejski wyroku skazującego na Przewodniczącego Episkopatu Włoch, abpa Angelo Bagnasco, w związku z rezolucją przeciwko homofobii, nie jest zapewne ostatnią. Jak świadczy regres europejskiej lewicy, istnieją siły, które w ostatnich latach z dużą energią i hojnością wsparły obywateli europejskich nie w urzeczywistnianiu Europy, ale wręcz przeciwnie, w sprzeciwianiu się racjom, dla których Europa została pomyślana i chciana.

Apostazja

Dziś projekt europejski przeżywa tak liczne i tak istotne sprzeczności, że zamiast być ofiarowany jako pozytywna odpowiedź, wiele razy okazuje się przeszkodą, jako swego rodzaju wstrząsająco niedorzeczny aglomerat. Stąd też wołanie Benedykta XVI, wskazującego możliwość apostazji Europy. Apostazji rozumianej jako oddalenie się od własnej historii, od własnej natury, od własnych korzeni kulturowych, od korzeni doświadczenia dialogu i współistnienia między ludźmi. Dialogu, który mimo wszystko przyniósł nam ponad pięćdziesiąt lat rozwoju i funkcjonowania prawa. Jeżeli próbę zrozumienia tego, co się dzieje w procesie przemiany europejskiego systemu politycznego musimy rozpocząć od uwzględniania tych danych, powinniśmy skupić naszą uwagę na pewnym szczególe. Musimy zrozumieć, że sposobem nie jest jakaś dialektyka polityczna, ale przeżycie doświadczenia ludu. Problem stanowi to, kim jesteśmy i, czym jest Europa. Europa musi na nowo zrozumieć, że możliwość tworzenia opcji odpowiednich dla człowieka współczesnego i dla człowieka jutra, zawarta jest w powiązaniu między prawem naturalnym, a polityką. Inaczej wpadamy coraz bardziej w szaleństwo i okrucieństwo; dotyczy to nie tyle projektu politycznego, który nazywamy Europą, co doświadczenia ludzi, którzy wchodzą przecież w jego zakres. W tym kontekście temat chrześcijańskich korzeni Europy nabiera jeszcze powagi. Nie jest to bowiem temat odnoszący się do ambicji hierarchii kościelnej, ale temat samego przetrwania, przeżycia Europy.

 

Wyzwanie polityczne

Co mamy do zaoferowania w obliczu takiej sytuacji? I to nie tylko w wymiarze propozycji znaczenia, ale również programu politycznego i doświadczenia, które by inicjowało współistnienie między ludźmi? Co mamy do zaoferowania, jeżeli nie potrafimy stawiać sobie pytania o podstawy tego, co nas łączy? Temat Konstytucji europejskiej pojawia się na tym właśnie poziomie. Musi odpowiedzieć na to wyzwanie. Odnosząc zwycięstwo w walce z fundamentalizmem i relatywizmem, musimy być zdolni do wyrażenia tego, kim jesteśmy, w co wierzymy.

Aby mieć lepszą Europę, musimy odzyskać wiarę, musimy na nowo pracować, walczyć dla niej. Europa u swoich początków jest chrześcijańska, nie możemy wystawić jej na łup mistyfikacji i instrumentalizacji. Istnieje szansa dla całego społeczeństwa, szansa odnalezienia siebie, odnalezienia własnej tożsamości, własnego oblicza, ale również własnego celu, racji, dla której jesteśmy tym, kim jesteśmy. Czy mamy obowiązek odpowiadania na to wyzwanie, czy też nie?

 

* wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją