Ślady
>
Archiwum
>
2007
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2007 (marzec / kwiecieĹ) SpoĹeczeĹstwo. WewnÄ trz rzeczywistoĹci. SĹowa wyjaĹniajÄ ce Ĺźycie Benedykt XVI Dwa lata pontyfikatu ujÄte przez sĹowa-klucze, wskazujÄ ce rozumny punkt widzenia sytuacji wspĂłĹczesnego czĹowieka. Ĺwiadectwo wiary, ktĂłra w wydarzeniu chrzeĹcijaĹskim odkrywa odpowiedĹş na wymogi serca i ofiaruje siebie jajo szansÄ na prawdziwie ludzkie Ĺźycie. MoĹźliwoĹÄ ta pozostaje aktualna takĹźe dzisiaj, w czasach zamieszania i nowych przejawĂłw nietolerancji wobec KoĹcioĹa. Jak potwierdzajÄ wypowiedzi zebrane przez Ĺlady, jest to propozycja dla kaĹźdego, kto pozostaje otwarty wobec rzeczywistoĹci.
ROZUM Chodzi wiÄc nie o cofanie siÄ, ani o negatywnÄ krytykÄ, lecz o poszerzenie naszego rozumienia pojÄcia rozumu i jego uĹźywania. Przy caĹej bowiem radoĹci z nowych moĹźliwoĹci czĹowieka dostrzegamy rĂłwnieĹź zagroĹźenia wynikajÄ ce z takich moĹźliwoĹci i musimy siÄ zastanawiaÄ, jak moĹźemy nad nimi zapanowaÄ. Uda nam siÄ to osiÄ gnÄ Ä tylko wtedy, gdy rozum i wiara na nowo siÄ zespolÄ ; jeĹli pokonamy narzucone samym sobie ograniczenie rozumu do tego, co jest sprawdzalne doĹwiadczalnie i ponownie otworzymy rozum na caĹÄ jego rozlegĹoĹÄ. (...) ZachĂłd od dawna jest zagroĹźony takÄ niechÄciÄ do stawiania podstawowych pytaĹ swego rozumu i tym samym mĂłgĹby tylko ponieĹÄ wielkÄ szkodÄ. Odwaga otwarcia siÄ na rozlegĹoĹÄ rozumu, a nie odrzucanie jego wielkoĹci â oto program, z ktĂłrym teologia zaangaĹźowana w refleksjÄ nad wiarÄ biblijnÄ , wkracza w dysputÄ ze wspĂłĹczesnoĹciÄ . âDziaĹanie nie wedĹug rozumu, nie z logosem jest sprzeczne z istotÄ Bogaâ. (...) Do wĹaĹnie wielkiego logosu, do tej rozlegĹoĹci rozumu, zapraszamy w dialogu kultur naszych rozmĂłwcĂłw, odnajdywanie jej w nas samych ciÄ gle na nowo jest wielkim zadaniem Uniwersytetu. (Ratyzbona, 12 wrzeĹnia 2006 r.)
MICHELE LENOCI (Dziekan WydziaĹu Nauk o Wychowaniu, Uniwersytet Katolicki Sacro Cuore)
Wychowanie, rozum i peĹnia osoby ludzkiej to trzy momenty, ktĂłre w nauczaniu Benedykta XVI sÄ nieustannie przywoĹywane tak, aby sprzyjaÄ zaangaĹźowaniu w rzeczywistoĹÄ z prawdziwÄ ciekawoĹciÄ i zdumieniem. JeĹli wychowanie jest drogÄ prowadzÄ cÄ do odpowiedniejszego spotkania z rzeczywistoĹciÄ , to trzeba wychowywaÄ przede wszystkim rozum, aby jego spojrzenie byĹo zdolne do przekroczenia granic, w jakich chciaĹby go zamknÄ Ä tÄpy scjentyzm i maĹostkowy redukcjonizm. RzeczywistoĹÄ i czĹowiek posiadajÄ wielkÄ róşnorodnoĹÄ wymiarĂłw i poziomĂłw, ktĂłrÄ moĹźe dowartoĹciowaÄ jedynie pozbawione uprzedzeĹ spojrzenie; ale dziĹ jesteĹmy gĹusi i Ĺlepi wobec tego bogactwa tak, Ĺźe wchodzÄ c w nie musimy byÄ cierpliwie wprowadzani. Istnieje rĂłwnieĹź potrzeba wychowywania do racji w tym sensie, Ĺźe musimy stawaÄ siÄ bliscy wobec logos, ktĂłre wszystko obejmuje i podtrzymuje, ktĂłrego resztki moĹźemy odnaleĹşÄ w caĹym stworzeniu, dziÄki posiadanemu przez nas, ludzi, rozumowi. To wĹaĹnie rozum charakteryzuje nas w sposĂłb istotny, tak, Ĺźe czyni nas obrazem Boga. Nie chodzi jednak o skĹanianie siÄ ku jednostronnemu i gĂłrnolotnemu racjonalizmowi, poniewaĹź pragnienie nieskoĹczonoĹci, ktĂłre przejawia siÄ w rozumie, nasyca sobÄ kaĹźdÄ , rzeczywiĹcie ludzkÄ dziaĹalnoĹÄ i czyni jÄ zdolnÄ do objÄcia wszystkiego. Emocje, zamiĹowania i sama cielesnoĹÄ, w momencie, kiedy sÄ w peĹni ludzkie, dÄ ĹźÄ do staĹego przekraczania szczegĂłĹu â sytuacji, z ktĂłrej wypĹywajÄ , z ktĂłrej biorÄ siĹÄ, ale ktĂłra nie moĹźe ich wyczerpaÄ i zadowoliÄ. Tu wĹaĹnie wychowanie znajduje korzenie niezadowolenia goszczÄ cego w sercu czĹowieka, ale rĂłwnoczeĹnie znajduje cel, w ktĂłrym to gorÄ ce pragnienie moĹźe byÄ wreszcie zaspokojone: logos, bÄdÄ c miĹoĹciÄ podtrzymuje drogÄ uczynionÄ przez nasze âtakâ, poniewaĹź nawet w ograniczeniu i poĹrĂłd zĹa moĹźna dostrzegaÄ ocalajÄ cy uĹcisk, i juĹź tu i teraz moĹźna doĹwiadczaÄ peĹniejszej samorealizacji.
WYCHOWANIE Relacja wychowawcza jest ze swej natury czymĹ delikatnym: odwoĹuje siÄ bowiem do wolnoĹci drugiej osoby i nakĹania jÄ â choÄ Ĺagodnie â do podjÄcia decyzji. Ani rodzice, ani kapĹani czy katecheci, ani inni wychowawcy nie mogÄ w tym zastÄ piÄ wolnoĹci dziecka, nastolatka czy mĹodego czĹowieka, do ktĂłrego siÄ zwracajÄ . ZwĹaszcza propozycja chrzeĹcijaĹska angaĹźuje w gĹÄbi ludzkÄ wolnoĹÄ, wzywajÄ c jÄ do wiary i nawrĂłcenia. SzczegĂłlnie groĹşnÄ przeszkodÄ w pracy wychowawczej jest dzisiaj wszechobecny w naszym spoĹeczeĹstwie i kulturze relatywizm, ktĂłry niczego nie uznaje za ostateczne i dla ktĂłrego jedynym kryterium jest wĹasne âjaâ czĹowieka, z jego zachciankami, a mimo pozoru wolnoĹci staje siÄ dla kaĹźdego wiÄzieniem, poniewaĹź oddziela ludzi od siebie i sprawia, Ĺźe kaĹźdy zamyka siÄ we wĹasnym âjaâ. W takiej relatywistycznej perspektywie nie jest zatem moĹźliwe prawdziwe wychowanie: bez ĹwiatĹa prawdy kaĹźdy czĹowiek prÄdzej czy później zwÄ tpi w wartoĹÄ wĹasnego Ĺźycia i relacji, ktĂłre siÄ na nie skĹadajÄ , w sens wysiĹkĂłw, ktĂłre podejmuje wspĂłlnie z innymi, aby coĹ zbudowaÄ. (Kongres Diecezji Rzymskiej, 6 czerwca 2005 r.)
Wobec niepokojÄ cej âpilnej potrzeby wychowawczejâ, jesteĹcie wezwani, aby przekazaÄ wiarÄ nowym pokoleniom, pomagajÄ c wielu mĹodym ludziom w spotkaniu z Chrystusem. Nie ulegajcie znuĹźeniu w przypominaniu im â co moĹźe byÄ trudne, ale jest konieczne, a takĹźe piÄkne â Ĺźe jedynie Ewangelia moĹźe w peĹni zaspokoiÄ oczekiwania ludzkiego serca i tworzyÄ prawdziwy humanizm. (SĹowa wypowiedziane na zakoĹczenie Audiencji generalnej, 7 lutego 2007 r.)
EUGENIO BORGANA (Dyrektor psychiatrii, emerytowany ordynator szpitala Ospedale Maggiore w Novarze)
Wychowanie, czy wedĹug niedawnego okreĹlenia PapieĹźa, wielkie wyzwanie, jakim jest wychowanie, rozpoczyna siÄ juĹź w dzieciĹstwie i nie moĹźe siÄ narodziÄ ani rozwinÄ Ä inaczej jak tylko w Ĺonie rodziny, opartej na maĹĹźeĹstwie, w ktĂłrej ojciec i matka, z ich róşnymi ale uzupeĹniajÄ cymi siÄ psychikami, w przenikaniu tudzieĹź odwzajemnianiu miĹoĹci i darowaniu siebie, ktĂłrych dajÄ Ĺwiadectwo zarĂłwno w sĹowach jak i poprzez zgodnoĹÄ oraz spĂłjnoĹÄ zachowaĹ, mierzÄ siÄ z potrzebami rozwojowymi dzieci. Wychowanie, w rodzinie a później w szkole, realizuje siÄ tylko w klimacie dialogu, ktĂłry powinien respektowaÄ Ĺźycie wewnÄtrzne i godnoĹÄ, wolnoĹÄ i odpowiedzialnoĹÄ drugiego. Nie jest moĹźliwe wychowywanie, pomaganie w wyksztaĹceniu siÄ ludzkich i duchowych potencjonalnoĹci drzemiÄ cych w kaĹźdej osobie, bez otwarcia siÄ na pasjÄ do prawdy (âIn interiore homine abitat veritasâ, jak mĂłwi Ĺw. Augustyn) i na poszukiwanie niewyczerpanego pragnienia nieskoĹczonoĹci, oraz bez dostrzegania ĹladĂłw tajemnicy, ktĂłra jest czymĹ nieporĂłwnywalnym z nami a mimo to czymĹ Ĺźywym w ludzkim i chrzeĹcijaĹskim sumieniu osoby.
MIĹOĹÄ Eros Boga do czĹowieka jest zarazem â jak powiedzieliĹmy â w peĹni agape. Nie tylko dlatego, Ĺźe zostaje dana zupeĹnie bezinteresownie, bez Ĺźadnej uprzedniej zasĹugi, ale takĹźe dlatego, ze jest miĹoĹciÄ przebaczajÄ cÄ . (...) NamiÄtna miĹoĹÄ Boga do swojego ludu â do czĹowieka â jest zarazem miĹoĹciÄ , ktĂłra przebacza. Jest ona tak wielka, Ĺźe zwraca Boga przeciw Niemu samemu, Jego miĹoĹÄ przeciw Jego sprawiedliwoĹci. ChrzeĹcijanin widzi w tym juĹź zarysowujÄ ce siÄ misterium KrzyĹźa: BĂłg tak bardzo miĹuje czĹowieka, Ĺźe sam stawszy siÄ czĹowiekiem, przyjmuje nawet jego ĹmierÄ i w ten sposĂłb godzi sprawiedliwoĹÄ z miĹoĹciÄ . (...) BĂłg jest w sensie absolutnym pierwotnym ĹşrĂłdĹem wszelkiego istnienia; ale ta zasada stwĂłrcza wszystkich rzeczy â Logos, pierwotna przyczyna â jest jednoczeĹnie kimĹ, kto kocha z caĹÄ pasjÄ wĹaĹciwÄ prawdziwej miĹoĹci. (...) PrawdziwÄ nowoĹciÄ Nowego Testamentu nie sÄ nowe idee, lecz sama postaÄ Chrystusa, ktĂłry ucieleĹnia pojÄcia âniesĹychany, niebywaĹy realizm. JuĹź w Starym Testamencie nowoĹÄ biblijna nie polega po prostu na abstrakcyjnych pojÄciach, lecz nieprzewidywalnym i w pewnym sensie niebywaĹym dziaĹaniu Boga. To BoĹźe dziaĹanie przybiera teraz dramatycznÄ formÄ poprzez fakt, Ĺźe w Jezusie Chrystusie sam BĂłg poszukuje âzaginionej owcyâ, ludzkoĹci cierpiÄ cej i zagubionej. Gdy Jezus w swoich przypowieĹciach mĂłwi o pasterzu, ktĂłry szuka zaginionej owcy, o kobiecie poszukujÄ cej drachmy, o ojcu, ktĂłry wychodzi na spotkanie marnotrawnego syna i bierze go w ramiona, wĂłwczas wszystko to nie sprowadza siÄ tylko do sĹĂłw, lecz stanowi wyjaĹnienie Jego dziaĹania i bycia. W Jego Ĺmierci na krzyĹźu dokonuje siÄ owo zwrĂłcenie siÄ Boga przeciwko samemu sobie, poprzez ktĂłre On ofiaruje siebie, aby podnieĹÄ czĹowieka i go zbawiÄ â jest to miĹoĹÄ w swej najbardziej radykalnej formie. Spojrzenie skierowane na przebity bok Chrystusa, o ktĂłrym mĂłwi Ĺw. Jan (por. 19, 37), zawiera to, co byĹo punktem wyjĹcia tej Encykliki: âBĂłg jest miĹoĹciÄ â (1 J 4, 8). To tu moĹźe byÄ kontemplowana ta prawda. WychodzÄ c od tego moĹźna definiowaÄ, czym jest miĹoĹÄ. PoczynajÄ c od tego spojrzenia, chrzeĹcijanin znajduje drogÄ swego Ĺźycia i swojej miĹoĹci. (Deus caritas est, n. 12)
GIOVANNI REALE (WykĹadowca historii filozofii staroĹźytnej na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Vita-Salute San Raffaele w Mediolanie)
Najbardziej wnikliwe refleksje na temat miĹoĹci eros znajdujemy w Dialogach Platona (Simposio i Fedro). Eros jest siĹÄ âpoĹredniczkÄ â, ktĂłra pomaga czĹowiekowi wznieĹÄ siÄ od zmysĹowoĹci do pojmowania rozumowego. SiĹa ta powstaje dziÄki potrzebie poszukiwania i posiadania piÄkna (oraz dobra), ktĂłrego czĹowiekowi brakuje, a zatem odczuwa jego wielkie pragnienie. Eros nie moĹźe byÄ bogiem, poniewaĹź bogu niczego nie brakuje, a zatem nie ma potrzeby ani pragnienia tego, co juĹź od zawsze i na zawsze posiada. Eros jest wielkim demonem, ktĂłry nigdy nie posiada w peĹni tego, czego poszukuje, i dlatego nie jest nigdy zadowolony, a zatem nieustannie stara siÄ wspiÄ Ä na coraz wyĹźszy poziom. PojÄcie miĹoĹci chrzeĹcijaĹskiej jako agape powstaĹo w przeciwieĹstwie do staroĹźytnej , greckiej koncepcji miĹoĹci jako eros, i tak byĹo przewaĹźnie interpretowane. RzeczywiĹcie, agape nie polega na zdobywaniu, na zabieganiu o osiÄ gniÄcie wĹasnego dobra i realizowaniu go, ale na dawaniu. Podczas gdy eros jest siĹÄ skierowanÄ ku gĂłrze, ktĂłra wstÄpuje z doĹu do gĂłry, agape jest siĹÄ zstÄpujÄ cÄ z gĂłry w dĂłĹ. ZakĹada odwrĂłcenie koncepcji Boga, ktĂłry dla chrzeĹcijan jest miĹoĹciÄ w znaczeniu caĹkowitego darowania. BĂłg, jako pierwszy, ukochaĹ czĹowieka i darowaĹ swojego Syna, aby czĹowieka odkupiÄ. Agape nie jest zatem siĹÄ zdobywajÄ cÄ , ale dajÄ cÄ ; nie jest zdobyciem czĹowieka, ale ĹaskÄ , ktĂłra przychodzi do czĹowieka od Boga. Przy tym eros jest pragnieniem, agape â ofiarÄ . Eros jest tym wiÄkszy, im wiÄkszy jest przedmiot kochany; natomiast agape pozostaje zakochanym przedmiotem w relacji odwrotnie proporcjonalnej. MiĹoĹÄ Boga do czĹowieka jest tym wiÄksza, im mniejszy jest czĹowieka. Zatem czĹowiek cierpiÄ cy, chory, sĹaby, uciĹniony, odepchniÄty jest najbardziej kochany. NiektĂłrzy uwaĹźali eros i agape za koncepcje nie dajÄ ce siÄ pogodziÄ do tego stopnia, Ĺźe krytykowali Ĺw. Augustyna za natarczywoĹÄ, z jakÄ podejmowaĹ temat odczuwanego przez czĹowieka pragnienia Boga, tego szczegĂłlnego ludzkiego uczucia, ktĂłre nie znajduje pokoju, dopĂłki nie spocznie w Bogu. Jakoby chodziĹo o bĹÄdne podjÄcie platoĹskiej koncepcji erosu, jako orexis, a zatem o pewien zĹudny kompromis. W rzeczywistoĹci jednak stwierdzenie Ĺw. Augustyna nie zawiera wcale kompromisu miÄdzy tymi dwiema interpretacjami miĹoĹci, gdyĹź pragnienie Boga jest jednoczeĹnie darem samego Boga. Benedykt XVI nie tylko podÄ Ĺźa w kierunku wyznaczonym przez Ĺw. Augustyna, ale tworzy nowy model hermeneutyczny miĹoĹci. Ukazuje mianowicie miĹoĹÄ jako âeros zdobywajÄ cyâ, i nastÄpnie model âmiĹoĹci ofiarnejâ, rozumiane w ĹciĹle okreĹlonym znaczeniu, a miÄdzy nimi, nie dajÄ cymi siÄ pogodziÄ (jak wielu uwaĹźa), ukazuje siÄ trzeci paradygmat hermeneutyczny miĹoĹci rozumianej jako agape wĹÄ czona w eros. Ten trzeci model zawiera w sobie pewne wzmocnienie i przemienienie niektĂłrych istotnych cech charakteryzujÄ cych grecki eros (jak np. wczeĹniej rozwaĹźane âpragnienieâ) oraz pewne ich dowartoĹciowanie w wymiarze agape, w perspektywie koncepcji Boga jako miĹoĹci caĹkowicie ofiarnej. MiĹoĹÄ jest w istocie jedynÄ rzeczywistoĹciÄ przejawiajÄ cÄ siÄ w dwĂłch formach, z ktĂłrych jedna nie wyklucza drugiej, ale ktĂłre siÄ wzajemnie w sobie zawierajÄ . Sam BĂłg kocha czĹowieka nie tylko na sposĂłb agape, ale takĹźe na sposĂłb eros. SzczegĂłlne wraĹźenie wywarĹ na mnie biblijny obraz, przez ktĂłry Benedykt XVI przedstawiĹ wzajemnÄ relacjÄ obu modeli. NapisaĹ: âW rzeczywistoĹci eros i agape â miĹoĹÄ wstÄpujÄ ca i miĹoĹÄ zstÄpujÄ ca â nie dajÄ siÄ nigdy caĹkowicie oddzieliÄ jedna od drugiej. Im bardziej obydwie, niewÄ tpliwie w róşnych wymiarach, znajdujÄ wĹaĹciwÄ jednoĹÄ w jednej rzeczywistoĹci miĹoĹci, tym bardziej speĹnia siÄ prawdziwa natura miĹoĹci w ogĂłleâ. I nastÄpnie sprecyzowaĹ: âOjcowie w opowiadaniu o drabinie Jakubowej widzieli symbol tego nierozerwalnego poĹÄ czenia pomiÄdzy wstÄpowaniem i zstÄpowaniem, miÄdzy erosem, ktĂłry poszukuje Boga i agape, ktĂłra przekazuje dar otrzymanyâ.
DIALOG We wszystkich pokusach, jakie spotykamy, we wszystkich prÄ dach wspĂłĹczesnego Ĺźycia musimy zachowaÄ autentycznoĹÄ naszej wiary. OczywiĹcie, droga ĹagodnoĹci i dialogu, ktĂłrÄ szczÄĹliwie podjÄ Ĺ SobĂłr WatykaĹski II, musi byÄ stale kontynuowana. JednakĹźe ta droga dialogu, tak konieczna, nigdy nie moĹźe sprawiÄ, byĹmy zapomnieli o obowiÄ zku ustawicznego myĹlenia i podkreĹlania z mocÄ fundamentalnych i niezaprzeczalnych linii naszej toĹźsamoĹci chrzeĹcijaĹskiej. Z drugiej strony, naleĹźy wziÄ Ä pod uwagÄ, Ĺźe nasza toĹźsamoĹÄ wymaga siĹy, jednoĹci i odwagi wobec sprzeciwĂłw Ĺwiata, w ktĂłrym Ĺźyjemy. (Audiencja generalna, 11 paĹşdziernika 2006 r.)
Tylko szanujÄ c osobÄ ludzkÄ moĹźna promowaÄ pokĂłj i tylko budujÄ c pokĂłj kĹadzie siÄ podwaliny pod autentyczny, integralny humanizm. Tutaj znajduje siÄ odpowiedĹş na niepokoje, jakie wielu naszych wspĂłĹczesnych wiÄ Ĺźe z przyszĹoĹciÄ . Tak, przyszĹoĹÄ moĹźe byÄ pogodna, jeĹźeli razem pracowaÄ bÄdziemy dla czĹowieka. CzĹowiek stworzony na obraz Boga, posiada niezrĂłwnanÄ godnoĹÄ, czĹowiek tak godny jest miĹoĹci w oczach swego StwĂłrcy, Ĺźe BĂłg nie zawahaĹ siÄ daÄ za niego swego Syna. Oto wielka tajemnica BoĹźego Narodzenia, ktĂłre niedawno obchodziliĹmy i ktĂłrego radosna atmosfera obejmuje teĹź nasze dzisiejsze spotkanie. W swym zaangaĹźowaniu w sĹuĹźbÄ czĹowiekowi i w budowÄ pokoju, KoĹcióŠstaje u boku wszystkich osĂłb dobrej woli, oferujÄ c im swÄ bezinteresownÄ wspĂłĹpracÄ. (PrzemĂłwienie do korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej, 8 stycznia 2007 r.)
AGDI ALAM (Wicedyrektor Corriere della Sera)
Wszystkie osoby dobrej woli sÄ wdziÄczne Benedyktowi XVI za inspiracjÄ religijnÄ , jasnoĹÄ myĹli i ludzkÄ odwagÄ, z jakimi â w historycznym wykĹadzie na Uniwersytecie w Ratyzbonie 12 wrzeĹnia 2006 r. â okreĹliĹ podstawy wĹaĹciwej i konstruktywnej relacji miÄdzy dialogiem a pokojem, ukazujÄ c nierozerwalny zwiÄ zek wiary z rozumem. PapieĹź, ze swoim wysokim kunsztem duchowym i powagÄ autorytetu akademickiego wyjaĹniĹ, Ĺźe naukowÄ hipotezÄ dialogu jest uwaga wobec rzeczywistoĹci takiej, jaka ona jest. Uwaga, ktĂłra odzwierciedla rzeczywistoĹÄ w sposĂłb obiektywny i opisuje bez pewnego rodzaju przewraĹźliwienia, czy to z powodu jej specyfiki, czy odmiennoĹci. WskazaĹ rĂłwnieĹź, Ĺźe budowanie mostĂłw miÄdzy osobami reprezentujÄ cymi róşne religie i wyznania stanie siÄ moĹźliwe tylko w oparciu o swojÄ wĹasnÄ i posiadanÄ przez innych ĹwiadomoĹÄ rzeczywistoĹci, pozbawionÄ wszelkich mistyfikacji wynikajÄ cych z ignorancji lub przesÄ dĂłw oraz wolnÄ od hamujÄ cego strachu i tchĂłrzostwa. WiÄzi takie wyraĹźajÄ konkretne doĹwiadczenie, ktĂłre prowadzi ludzi dobrej woli do spotkania i wzajemnego oddziaĹywania na siebie. BÄdzie tak pod warunkiem, ze tworzone mosty znajdÄ mocna oparcie we wspĂłlnym punkcie na brzegu, wcielajÄ cym wspĂłĹdzielone wartoĹci absolutne i uniwersalne znajdujÄ ce siÄ u podstaw naszego czĹowieczeĹstwa oraz, Ĺźe mosty te majÄ w sobie rdzeĹ religijnej i boskiej transcendencji. In primis, wartoĹÄ ĹwiÄtoĹci Ĺźycia i godnoĹci osoby. PapieĹź jasno scharakteryzowaĹ nihilizm ekstremizmu islamskiego, prowadzÄ cy do uznawania ideologii Ĺmierci za najwyĹźszy poziom duchowoĹci, praz relatywizm wartoĹci i kultury laickiego Zachodu, stawiajÄ cy na rĂłwni prawdÄ, faĹsz, dobro i zĹo, jako dwa najwiÄksze wyzwania etyczne i ludzkie, ktĂłre wszyscy powinniĹmy podjÄ Ä, aby wspĂłlnie ksztaĹtowaÄ cywilizacjÄ prawdy, Ĺźycia, wolnoĹci i pokoju.
GIANNI RIOTTA (Dyrektor Tg1-Rai) Pewien watykanista zauwaĹźyĹ: âJan PaweĹ II byĹ papieĹźem gestĂłw, ukazywaĹ siÄ tĹumom wierzÄ cych, otwieraĹ ramiona i wystarczyĹa kamera telewizyjna, aby przekazaÄ informacjÄ. Benedykt XVI porozumiewa siÄ poprzez pojÄcia, jest teologiem, naukowcem, i interpretowanie jego przekazu sprawia mediom Ĺwiatowym wiele trudnoĹciâ. Kluczem do sposobu komunikowania siÄ PapieĹźa jest Ĺźmudne wychodzenie z dialektyki postoĹwieceniowej. Adorno [niemiecki filozof, socjolog, teoretyk muzyki i kompozytor â dop. tĹum.] stwierdziĹ, Ĺźe po Auschwitz rozum oĹwieceniowy rozjaĹnia pustyniÄ, gdzie nawet dla poezji nie ma juĹź miejsca. (âPisanie poezji po Auschwitz jest barbarzyĹstwemâ). A jego kolega Horkheimer, gĹosiĹ krytykÄ tolerancji, jako koncepcji zbyt mechanicznej, aby mogĹa rzÄ dziÄ wspĂłĹczesnym Ĺwiatem, gdzie mnoĹźÄ siÄ i zwalczajÄ róşne toĹźsamoĹci i, wedĹug stanowiska starej SzkoĹy Frankfurckiej, ich wzajemne Ĺcieranie siÄ nie moĹźe byÄ Ĺagodzone jedynie przez tolerancjÄ. DziaĹanie papieĹźa Benedykta XVI, w porĂłwnaniu z dziaĹaniem papieĹźa Jana PawĹa II, jest dyktowane przez nowe czasy. Jan PaweĹ II dziaĹaĹ w kontekĹcie trwajÄ cej zimnej wojny i jej zakoĹczenia. Benedykt XVI dziaĹa w peĹnym zamieszania przechodzeniu od obietnic, za ktĂłrymi podÄ Ĺźano aĹź do koĹca XX wieku, ku twardej rzeczywistoĹci, gdzie daje o sobie znaÄ islamski fundamentalizm i wojna toĹźsamoĹci; gdzie istnieje ryzyko, Ĺźe wysuniÄta przez profesora Huntingtona hipoteza zderzenia cywilizacji, stanie siÄ proroctwem speĹnionym w chwili, kiedy jest stawiane. Przy tym sprawÄ oczywistÄ okazuje siÄ, Ĺźe zderzenie nie nastÄ pi miÄdzy cywilizacjami, ale miÄdzy tym, kto podejmuje dialog jako narzÄdzie rozstrzygniÄcia tarÄ, a tym, kto traktuje go jako cel. PapieĹź bezwglÄdnie wzywa do pokoju, rĂłwnieĹź tam, gdzie dyplomacja nie jest w stanie go realizowaÄ, gdyĹź poddana naciskowi logiki armii, jak w Waziristanie, funkcjonuje jako moralna zapora ochronna: nie ma bowiem wojny, nawet gdy wydaje siÄ potrzebna, ktĂłra by nie powodowaĹa rozlewu krwi, rĂłwnieĹź tych, ktĂłrzy uciekajÄ siÄ do niej ze wzglÄdu na dobro miÄdzynarodowe. ZakoĹczmy, wracajÄ c do punktu wyjĹcia, czyli do mediĂłw. Kiedy Benedykt XVI wezwaĹ do przekazywania nie tylko informacji, ale rĂłwnieĹź caĹego ich kontekstu wywoĹaĹ krytykÄ prasy pozostajÄ cej pod wpĹywem idei oĹwieceniowych i wspĂłĹczesnego filozofa niemieckiego JĂźrgena Habermasa [filozof, socjolog i publicysta polityczny, znany przedstawiciel teorii krytycznej, kontynuator SzkoĹy Frankfurckiej, twĂłrca teorii racjonalnoĹci komunikacyjnej. WedĹug niego problemy wspĂłĹczesnych spoĹeczeĹstw rozwiniÄtych leĹźÄ w sferze komunikowania siÄ, a nie w sferze pracy i produkcji â dop. tĹum.]. Habermas w niedawnej wypowiedzi przyjÄ Ĺ stanowisko zbliĹźone do PapieĹźa. Dialog jest drogÄ pokoju, ale media Ĺwiatowe nie podÄ ĹźajÄ tÄ drogÄ . |