Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2006 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2006 (listopad / grudzień)

Kultura. Centrum Kulturalne. Mediolan

Dwadzieścia pięć lat odnoszenia wiary do wszystkiego

Najważniejsze etapy historii Centrum Kulturalnego w Mediolanie. Od 1981 r. do dziś. Wydarzenia, które czynią Centrum szanowaną instytucją w sercu miasta.

Maurizio Crippa


Można powiedzieć, że idealnym punktem wyjścia dla ukazania interesującej nas historii Centrum Kulturalnego San Carlo (dziś Centrum Kulturalnego w Mediolanie) są słowa sławnej repliki Nanni Morettiego: „Żadnych debat!”, którymi zakończył on dziesięciolecia „polityki kulturalnej” lewicy. Polityki będącej na usługach ideologii i służącej tylko jednemu celowi: „wtłaczaniu określonych treści do świadomości społeczeństwa”. Jest to z pewnością początek negatywny, ale ważny z punktu widzenia samego powstania Centrum dwadzieścia pięć lat temu.

„Kiedy zaczynaliśmy w 1981 r. były jeszcze czasy ideologii; Mediolan pozostawał zatruty nienawiścią, a ludzie prawie bali się wychodzić z domu”, wspomina Nori Grassi, pierwszy dyrektor Centrum San Carlo. „My natomiast – niewielka grupa osób, które dopiero co ukończyły studia uniwersyteckie, pragnęliśmy przekazywać spotkane doświadczenie. Czuliśmy się odpowiedzialni za to, aby komunikować innym, w sposób publiczny, osąd rodzący się z przeżywanego doświadczenia chrześcijańskiego”. Mieliśmy intuicję jakie znaczenie może mieć podjęcie pracy kulturalnej, ponieważ kultura jest wyrażaniem doświadczenia, a nie „debatami” zaśmiecającymi ludzkie umysły. „W ten sposób dziś Centrum Kulturalne w Mediolanie – dodaje Camillo Fornasieri, który od 1991 r. jest dyrektorem – stało się miejscem, gdzie pasja wobec prawdy i piękna mogą być doświadczane przez każdego człowieka. Zawsze mam na myśli zdanie z Ewangelii: «nie samym chlebem żyje człowiek», znaczy ono, że wiara jest także natychmiastowym odniesieniem się do wszystkiego, we wszystkim poszukuje prawdy. W tym sensie kultura jest formą miłosierdzia, ponieważ jest głębokim spotkaniem z drugim człowiekiem.

 

Nic specjalnego

W 1981 r. pragnienie to spotkało się z otwartością Ojców Serwitów, mających pod opieką kościół św. Karola przy Corso Vittorio Emanuele w Mediolanie. Oni to zorganizowali Centrum Kulturalne. „Mały pokoik, telefon, wąskie grono słuchaczy”, opowiada Grassi. Ale ten telefon umożliwił bezpośrednie rozmowy ze wszystkimi, na całym świecie, gdziekolwiek przeczuwano jakiś temat, czy uchwycono osobę, z którą warto było się zmierzyć. „Nic specjalnego – miejsce, w którym można bywać, a nie uczestniczyć w konferencjach”. Chodziło o ukazanie chrześcijaństwa, jako znaczenia wszystkiego. Do tego stopnia, że wśród pierwszych inicjatyw pojawiła się katecheza dla dorosłych, prowadzona przez biskupa Giacomo Biffi, biskupa Enrico Galbiati oraz księdza Giussaniego. Od samego początku, obok spotkań dotyczących kultury czy teologii, pojawiły się również „Naukowe poniedziałki” i „Ekonomiczne środy”, które wywoływały pewnego rodzaju sensację, gdyż po raz pierwszy chrześcijanie zaczynali poważnie rozmawiać na tematy ekonomii, rynku, przedsiębiorstw. Patrząc przy tym na wszystko i ucząc się od każdego, kto tylko miał coś prawdziwego do przekazania. Wśród spotkań, które pozostały w pamięci wielu osób, były takie jak to z Hansem Urs Von Balthasarem, czy naukowcem Johnem Ecclesem i Carlem Rubbia.

 

Na 360 stopni

„Dziś często kultura jest  «miejscem stagnacji», tak to nazywam, domniemanym miejscem neutralnym, w którym liczą się przemówienia, a nie przekazywanie ludziom czegoś naprawdę ważnego” – objaśnia Fornasieri: „Natomiast nas porusza pasja wchodzenia w związek z prawdą. Na tym polega różnica”. Cytując słowa Romano Gauardiniego mówi dalej: „«Jednym z największych dogmatów XX wieku był ten, że o poetach można było powiedzieć wszystko, o ich stylu, estetyce...» - ale nie można było nigdy wskazywać czy to, co mówią jest prawdziwe czy nie. W ten sposób, dodawał Guardini, «wyrządzało się krzywdę nie tylko poecie», ale także sobie samym”. Wspomniany „dogmat” został obalony przez tysiące osób, które pewnego wieczoru w 1988 r. zatłoczyły ulicę Via Larga, ponieważ w Teatrze Lirycznym zabrakło miejsca, aby móc słuchać wielkiego poety Czesława Miłosza. Kiedy otrzymał on Nagrodę Nobla, okazało się, że „była to jedna z trzech najpiękniejszych rzeczy w moim życiu”, wspomina dyrektor. Był zdziwiony, że ci wszyscy ludzie chcieli poznać poetę i zrozumieć, co ma dopowiedzenia. Zdziwiony był także Roberto Calasso, właściciele wydawnictwa „Adelphi” i wydawca Miłosza. Podobnie w ciągu wielu lat zdumiewali się inni wydawcy pisarzy i poetów „spotkanych” właśnie w Centrum, od Davida Grossmana po poetę australijskiego Les Murray`a. I tak poprzez żywe doświadczenie, wzrastał dialog z miastem i jego kulturą. Jak było na samym początku, kiedy Centrum San Carlo otworzyło swoje drzwi w jeszcze zepsutym przez ideologię Mediolanie i stało się znakiem dla wszystkich, tak wciąż wiele jest do zrobienia, aby w mieście św. Karola odkryć ponownie jego duszę wiary i powołanie do miłosierdzia. Ważne okazało się spotkanie z Giovanni Testori i dzięki jego intuicji ponowne wydanie przez Centrum Memoriale ai Milanesi [Memoriał do Mediolańczyków] św. Karola oraz jego prezentacja w Małym Teatrze w 1984 r. Zainteresowanie osiągnęło 360 stopni, i „wzrastało, oczywiście ze wzlotami i upadkami – mówi Nori – skupione wokół żywego centrum, ponieważ Centrum Kulturalne jest żywe tylko dzięki doświadczeniu, które go pobudza, żywemu i podejmowanemu w jedności”. Dwa wydarzenia okazały się jednak decydujące, wspomina Grassi: „pierwszym było w 1980 r. wielkie przemówienie Jana Pawła II na temat kultury w Unesco, w którym Papież powiedział, że człowiek żyje dzięki kulturze”. Kolejnym okazała się intuicja ks. Giussaniego. Przybył on do Centrum aby porozmawiać z nami o koncepcji kultury nowoczesnej w relacji z chrześcijaństwem, co okazało się później przyczynkiem dla książki Świadomość religijna człowieka nowoczesnego.

 

Ponowne otwarcie się na miasto

Przypadek lub opatrzność sprawiły, że nawet przeniesienie siedziby Centrum z San Carlo zbiegło się z dramatyczną dla miasta chwilą (rok 1991). Trzeba było znaleźć dla centrum nową nazwę, gdyż Centrum Kulturalne San Carlo pozostało związane z działalnością jego „prawowitych właścicieli” Ojców Serwitów. „Centrum Kulturalne w Mediolanie było przeczuciem, pewną intuicją, ale także wyzwaniem – wspomina Fornasieri, nowy dyrektor – oznaczało bowiem ponowne otwarcie się na miasto, z propozycją osądu, który rodził się z Obecności, ale w sposób laicki i wolny”. W ten sposób w działalności Centrum pojawił się temat miasta. Wiele uwagi poświęca się jego mieszkańcom, ich pragnieniom, czego ukoronowaniem była wystawa fotograficzna dedykowana Mediolanowi, inaugurująca ostatnią jesień.

Historia toczy się nadal, a wyznaczana jest przez spotkania, które nigdy nie są formalne, a często bywają przełomowe. Przykładem może być spotkanie z wielkim pisarzem żydowskim Chaim Potokiem, „jedno z tych, które w ostatnich latach pomogły nam wejść w relację z kulturą żydowską”, czy to z pisarzem izraelskim Davidem Grossmanem, „autorem przepięknego artykułu dotyczącego wizyty Papieża w Izraelu, o której napisał, że miała na celu podwyższenie człowieka izraelskiego, „który czuje się jak na tronie”. Historia toczy się nadal dzięki relacjom, które tworzą powoli pewien system, jak latarnie oświetlające kurs żeglarzom. Są to relacje z osobistościami jak francuski filozof Alain Finkielkraut czy Giulia Sapelli ekonomistka z Mediolanu. Zawsze z oczyma wpatrzonymi w prawdę, w wielkie pytania współczesnego człowieka i wiarę. Jak wtedy, gdy przyjechał Anthony Burgess, aby mówić o złu w świecie, czy Ojciec Ignace de La Potterie o gnozie. Pozostające w pamięci miasta wieczory, jak ten, gdy Margherita Guarducci i Federico Zeri dyskutowali o Grobie Piotra, albo gdy Alberto Moravia rozmawiał z Testorim na temat Narzeczonych, mówić o Bogu i złu w świecie, a publiczność wyszła za nim aż na ulicę.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją