Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2006 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2006 (listopad / grudzień)

Pierwszy plan. Rozum i rzeczywistość spotykają się w doświadczeniu. Językoznawstwo

Droga poznania rzeczywistości

Experientia, czyli droga rozumu, który zagłębia sie w rzeczywistość i wychodzi z niej przemieniony, rozszerzony. Takie jest znaczenie słowa "doświadczenie". Rozmawialiśmy o tym z profesorem Eddo Rigotti, językoznawcą z Uniwersytetu w Lugano.

Stefano Zurlo


Zacznijmy od złożonego z dwóch liter przedrostka ex. Eddo Rigotti, profesor Komunikacji słownej i Argumentacji na Uniwersytecie w Lugano, podjął analizę słowa „doświadczenie” (z łacińskiego experior), wychodząc od tego właśnie fragmentu całego wyrażenia. „Ex uwydatnia położenie w jakim znajduje się ktoś, kto wyszedł z, wydobył się, przebył próbę”. Droga tego wydobycia się, jest oczywiście zawarta wewnątrz rzeczywistości, a zatem można też dokładnie prześledzić całą złożoność semantyczną ukrytą w słowie „doświadczenie”. Experientia składa się z przedrostka ex, co znaczy „poza”, oraz tematu perienta, który powstał z indoeuropejskiego rdzenia per, w języku greckim jakim jest peirao, a w dawnym łacińskim – perior, we współczesnym włoskim tentare – co oddaje nasze słowo „próbować”. Rigotti postępuje jak zawodowy podróżnik-badacz: wspina się pośród liter i spółgłosek, odkrywa znaczenie, odcienie, asonanse, wsłuchuje się w brzmienia i echa, jakby miał przed sobą instrumenty muzyczne, aż do uchwycenia odniesień i związków, których wcześniej nawet nie podejrzewano, przeskakuje z jednego słowa na drugie, idąc za wątkiem podsuwanym przez język, myśl, rzeczywistość i rozumność. Analiza ukazuje ten wielki związek, owo skrzyżowanie, które należy prześledzić zanim przeczyta się ponownie wykład Papieża: „Rozum i rzeczywistość spotykają się w doświadczeniu”.

 

Punkt decydujący

Kontynuujmy jednak naszą duchową podróż: „Doświadczenie wskazuje więc sytuacje kogoś, kto przemierza rzeczywistość i poddaje się próbie”. W tym momencie włącza się sygnał naszej sondy badawczej – dotykamy najistotniejszego punktu. Co znaczy przemierzać rzeczywistość, przemierzać owo coś, co jest inne ode mnie, z czym muszę się liczyć – i to przemierzać poddając się próbie? Rigotti uśmiecha się, patrzy na zewnątrz, za okna restauracji spowitej chmurami, które górują nad jeziorem Lugano, i w końcu decyduje się udzielić odpowiedzi – nawet nie jednej, ale co najmniej trzech: „Nie chodzi o próbę w sensie uciążliwości, ale o spokojna próbę kogoś, kto podąża za pewnym rozumowaniem, za pewnym logicznym uzasadnieniem; chodzi jednak o takie przemierzanie rzeczywistości, którego nigdy nie można przewidzieć, co więcej, które jest niebezpieczne”. Niebezpieczne? „Oczywiście, rzeczywistość nie jest lodową powierzchnią, po której można jeździć na łyżwach, ślizgać się. Wędrówka kryje periculum – słowo, które nie przez przypadek należy do tej samej rodziny, co esperienza (doświadczenie) – i pochodzi z tego samego rdzenia per. Periculum oznacza poddanie próbie, ryzyku, a zatem i niebezpieczeństwu. Nie ma przygody bez periculum, ponieważ nie wiadomo, jakie będzie jej zakończenie: decyduje rzeczywistość, nie nasza głowa. Jest to jednak ryzyko, na które trzeba się narazić – warto. Ten, kto je podjął czegoś się nauczył, stał się ekspertem, wyszedł z rzeczywistości z pewną szczególną znajomością rzeczy, jest zmieniony względem tego, jaki był wcześniej, wzrósł”. Krótko mówiąc, doświadczenie jest próbowaniem, ale nie płytkim doznawaniem, jak często sugeruje nam współczesna wrażliwość. Nie można wyjść z konfrontacji z rzeczami, gromadząc uczucia i wzruszenia w coś w rodzaju magazynu czy składu. Zupełnie inna jest wchodząca w grę stawka i stawiane przed nami wyzwanie: „Reasumując, powiedzmy, że doświadczenie polega na liczeniu się z rzeczywistością, na poczuciu odpowiedzialności za rzeczywistość. Rzeczywistość – jak zobaczyliśmy – ukrywa zasadzki i przynosi niespodzianki. To wielka księga, która musi być czytana, istotne jest jednak posiadanie okularów, aby czytać ją ze zrozumieniem i na koniec wyjść z drugiej strony z wypełnionym «plecakiem». Jeżeli «plecak» pozostaje pusty, wówczas nie było doświadczenia, ale coś znaczenie mniej szlachetnego.

 

Hipoteza do zweryfikowania

Rigotti ponownie przerywa, czeka aż na długim drewnianym stole, jakby wziętym z refektarza, znajdzie się podawany właśnie kieliszek orzechówki. Po chwili podejmuje kolejną myśl, kolejny krok wędrówki: „Oczywiście, ze nie można podróżować bez przygotowania. Doświadczeniu sprzyja posiadana w punkcie wyjścia hipoteza do zweryfikowania. Sformułowanie takiej hipotezy jest zadaniem naszego rozumu, czy raczej rozumności. Rozum, na podstawie danych, którymi dysponuje, konstruuje swego rodzaju siatkę, i następnie szkic ten poddajemy próbie w trakcie wędrówki. Na końcu oceniamy wyniki. Może okazać się, że nasz punkt widzenia wytrzyma albo zostanie obalony, może stwierdzimy, że potrzebujemy modyfikatorów. Tym co ma największe znaczenie jest przesunięcie się ku przestrzeni, gdzie rzeczy odsłaniają się przed nami i zaczynają do nas „przemawiać”. Ważne jest, aby tam być – być z naszym rozumem gotowym do podjęcia wysiłku zrozumienia oraz, aby zachować lojalność wobec tego, co się dzieje, co się zdarza, wobec tego, co spotykamy. Przeżycie doświadczenia, aż do głębi, znaczy przyjęcie siebie z pełną świadomością przeznaczenia, ostatecznego znaczenia rzeczywistości – jej ostatecznej przejrzystości. Ale jeżeli wyruszam z opuszczoną głową, bez określonego przyjętego kierunku, jeżeli nie jestem gotowy, aby się uczyć, podejmować ryzyko, przechodzić przez zagrożenie zagubienia się na nieznanych terenach, wówczas rezultat będzie rozczarowujący. Nie stanę się zatem znawcą, kimś doświadczonym, kimś, kto ukończył podróż i rozwinał określone kompetencje, kto w jakiś sposób doszedł do celu. Będę jedynie bytem działającym gwałtownie, bez wzrastania, bez dojrzewania osobowości, bez prawdziwego spotkania z ostatecznym obrazem rzeczy. Będę bytem, który pozostaje na powierzchni, nie wgłębia się w rzeczywistość, nie posiada jej”.

 

Zaangażować całą osobę

Teraz Rigotti odnosi się do wystąpienia Papieża w Ratyzbonie, oczywiście w oryginalnej niemieckiej wersji. „Nie można zgłębić wykładu Benedykta XVI, jeżeli nie wejdzie się w mistrzowski krąg tworzony przez słowa „doświadczenie” i „droga”, która nas prowadzi do poznania rzeczywistości i jej ostatecznej przychylności, jej pozytywności. Alem, aby znaleźć się na tym poziomie trzeba zaangażować całą swoją osobowość i rozum w całej jego pełni, bez redukcji i uprzedzeń. W przeciwnym razie błądzi się już w punkcie wyjścia”. Wdajemy się bowiem wówczas w jeden z nieskończonej ilości zarzutów, które przez wieki przemieniły tę drogę w prawie niedostępną ścieżkę. Natomiast, zdaniem naszego rozmówcy, istnieje możliwość spełnienia takiej wędrówki. „Papież mówi nam, że wiara i rozum przebywają w tym samym domu i są oddane służbie człowiekowi, aby ten mógł osiągnąć jasne szczyty, do których dąży jego duch. Życie jest nam dane, aby zrealizować to przedsięwzięcie i na naszej drodze zostało rozmieszczonych wile punktów pomocy. Wyobraźmy je sobie jako miejsca tankowania, jak te spotkane przy autostradzie. Pierwszy, najważniejszy z nich stanowi kultura. Każdy naród wypracował swoją kulturę. Jest to życzliwa nam struktura, w  której rzeczywistość nas przyjmuje. W chwili urodzenia zostaje nam przekazany plecak pełen informacji, podpowiedzi, kodów, dzięki którym możemy korzystać ze spotykanych rzeczy. Powinniśmy wziąć ten plecak na ramiona i z nadzieją iść dalej”. Omawiane wcześniej słówko ex wskazuje, że na koniec etapu, każdego etapu, i po dotarciu na stację, możemy pogodnie dokonać obrachunku wyprawy. I wówczas będziemy mieli zrobiony krok do przodu. Jest tak również na drogach dialogu z innymi ludźmi, zarówno z naszymi najbliższymi, jak i z innymi narodami i religiami.

 

Dystans Benedykta XVI

To już ostatnia uwaga uczyniona przez Rigottiego przed opuszczeniem górskiej „pustelni” i zejściem do miasteczka spowitego w kłęby mgły. „Tylko ten kto dokonuje prawdziwego doświadczenia, kto dociera do głębi swojego wnętrza, jest zdolny do podjęcia dialogu. Dotyczy to zarówno osób, jak też religii i kultur. Papież bardzo dobrze to wyjaśnił również w drugiej części wykładu wygłoszonego na Uniwersytecie w Ratyzbonie”. Ciekawe jest, że ta konferencja stała się przedmiotem polemik, niesnasek i żądań usprawiedliwienia, którym nie ma końca. „Pozwolę sobie w tym miejscu na małą uwagę – stwierdza na koniec Rigotti – kiedy Benedykt XVI mówi o pytaniu na temat Mahometa, postawionym przez Manuela II perskiemu uczonemu, Papież wspomina, że zwrócił się on do swego rozmówcy w sposób zaskakująco obcesowy. Tu należy być uważnym na tłumaczenie. Przymiotnik „obcesowy” oddaje niemieckie wyrażenie schroff, które wyraża dystans, jaki przyjmuje Papież wobec myśli bizantyjskiego imperatora. Jest w tym słowie idea pewnego rodzaju agresywności, szorstkości. Ja przetłumaczyłbym schroff jako «wrogo odsuwający». Kiedy poprosiłem pewnego znajomego z Niemiec, aby przedstawił mi jakąś postać, wobec której można by się odnieść w sposób określony słowem schroff, odpowiedział, że określenie to może przywoływać znaną nam z filmów postawę wobec oficerów SS”.

 

Istnieje też zaburzenie słuchu w stosunku do Boga, na które cierpimy zwłaszcza w naszej epoce. Po prostu nie potrafimy już usłyszeć Jego głosu, bo zbyt wiele innych dźwięków wypełnia nasze uszy. To, co się o Nim mówi, wydaje się nam przednaukowe, już nie pasujące do naszych czasów. To zaburzenie słuchu czy wręcz głuchota w obliczu Boga sprawia tez, że w naturalny sposób tracimy również zdolność rozmawiania z Nim czy mówienia do Niego.

Zanik tej fundamentalnej formy percepcji prowadzi też do drastycznego i niebezpiecznego zawężenia naszej relacji z całą rzeczywistością. Widnokrąg naszego życia zacieśnia się niepokojąco.

10 września, Monachium. Tekst za: L`Osservatore Romano, nr 11 (287), 2006 r.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją