Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2006 (listopad / grudzieĹ) Strona pierwsza To nie abstrakcyjne myĹlenie powoduje wzrost i poszerzenie umysĹu, ale odnalezienie w ludzkoĹci momentu osiÄ gniÄtej i wypowiedzianej prawdy Zapis wystÄ pieĹ Giancarla Cesany i Juliana CarrĂłna podczas Inauguracji roku CL Lombardii. Mediolan, 30 wrzesnia 2006 r. Giancarlo Cesana i JuliĂĄn CarrĂłn Na poczÄ tku nowego roku, Ĺwiadomi naszych potrzeb, Ĺwiadomi naszej bezmiernej kruchoĹci, proĹmy o moc Ducha ĹwiÄtego.
PrzybÄ dĹş Duchu ĹwiÄty
Giancarlo Cesana Wszyscy nadal pozostajemy pod wraĹźeniem wystÄ pienia PapieĹźa w Ratyzbonie, wraz z formami protestu wywoĹanego zarĂłwno przez fundamentalistĂłw islamskich, jak i przez liberaĹĂłw z New York Times`a, a takĹźe âpoprawnychâ politykĂłw naszej Europy, ktĂłrzy odrzucili solidarnoĹÄ, czego przykĹadem moĹźe byÄ parlament wĹoski. Jak sĹyszaĹem wczeĹniej od CarrĂłna: âWolnoĹÄ jest towarem deficytowymâ (moĹźe siÄ to wydarzyÄ takĹźe poĹrĂłd nas) i dlatego sĹuszne czujemy siÄ tym oburzeni. JednoczeĹnie nie wolno nam zapominaÄ, nie moĹźemy nie wziÄ Ä pod uwagÄ tego, Ĺźe dopiero co powrĂłciliĹmy z Meetingu na temat rozumu, czyli centralnego tematu podjÄtego przez PapieĹźa. ByĹ to Meeting, podczas ktĂłrego powiedzieliĹmy, Ĺźe rozum potrzebuje Boga, NieskoĹczonoĹci, gdyĹź reprezentuje on stwĂłrczÄ inteligencjÄ Boga. Bez wiary rozum nie istnieje, ale i odwrotnie, wiara musi uzasadniÄ samÄ siebie. Powodem, dla ktĂłrego przemĂłwienie PapieĹźa wzbudziĹo tak wielkie niezadowolenie â zarĂłwno poĹrĂłd âantydemokratĂłwâ, jak i âultrademokratĂłwâ â jest to, iĹź antydemokratom powiedziaĹ, Ĺźe nie wolno im z Boga czyniÄ tego, co chcÄ , ultrademokratom natomiast pokazaĹ zwiÄ zek Boga ze wszystkim. Skoro bowiem BĂłg ma zwiÄ zek z rozumem, ma teĹź do czynienia ze wszystkim: z pieniÄdzmi, politykÄ , kulturÄ i sprawami codziennego dnia. Rozum z pewnoĹciÄ wyjaĹnia siÄ za pomocÄ dyskursĂłw, przede wszystkim jednak dokumentuje siÄ i ukazuje w Ĺźyciu bliĹźszym rzeczywistoĹci, jak ta, przez ktĂłrÄ zostali poruszeni szefowie biura naszego przyjaciela Ugo, gdy zaprosiĹ ich i towarzyszyĹ im na Meetingu (opieram siÄ na pierwszej z caĹej serii wypowiedzi z diakonii diecezjalnej, majÄ cej na celu przygotowanie przedstawianych tutaj spostrzeĹźeĹ): zaskoczyĹo ich czĹowieczeĹstwo, doĹwiadczenie, sposĂłb bycia, jaki tam zobaczyli. Rozum dokumentuje siÄ jako relacja z rzeczywistoĹciÄ , jako pewien sposĂłb bycia uznawany przez nas za oczywisty. PierwszÄ rzeczÄ , ktĂłrej nie wolno nam uznawaÄ za coĹ oczywistego jest fakt, Ĺźe jesteĹmy. Jak mĂłwi ks. Giussani w ksiÄ Ĺźce Dall` utopia alla presenza [Od utopii do rzeczywistoĹci][1], âwielkie niebezpieczeĹstwo kryje siÄ w tym, Ĺźe nie jesteĹmy oryginalni lecz reaktywni, tak jakby to, co nam siÄ wydarza budziĹo nas niespodziewanie ze stanu uĹpienia. To zaĹ oznacza, Ĺźe do pewnego momentu nas nie byĹo, aĹź tu, znienacka, wydarza siÄ coĹ, co domaga siÄ, byĹmy zaistnieli; nie od nas jednak zaleĹźy owa zmiana ani to, co siÄ wydarza. Lecz chrzeĹcijaĹstwo czysto reaktywne âkontynuowaĹa Tycjana â jest niczym Ĺrodek znieczulajÄ cy; Ĺrodek przeciwbĂłlowy na ranÄ, jakÄ w sobie nosimy, na to naglÄ ce pytanie, dziÄki ktĂłremu staliĹmy siÄ wyznawcami Chrystusa, zwolennikami KoĹcioĹa i Ruchu, tzn. zwolennikami tego czĹowieczeĹstwa, przez ktĂłre BĂłg poĹÄ czyĹ siÄ z nami. BĂłg zĹÄ czyĹ siÄ z naszym czĹowieczeĹstwem â mĂłwiĹa dalej Tycjana -, aby pomĂłc nam nie oszukiwaÄ wĹasnego serca, byĹmy nie godzili siÄ na jego znieczulenie, na usuwanie na bok; byĹmy nie pozwalali odbieraÄ sobie tego, do czego mamy peĹne prawo, czyli do bycia protagonistami Ĺwiata, w ktĂłrym Ĺźyjemy; abyĹmy nie igrali z pozytywnÄ obietnicÄ Ĺźycia, pomimo wszelkich trudnoĹci Ĺźycia i naszego serca. Jak podkreĹlaĹ filozof Karl Popper â dyskutujÄ c na temat teorii metody eksperymentalnej, opartej na czystej obserwacji zjawisk â dla rozwoju nauki nie wystarcza obserwacja. SÄ ludzie, ktĂłrzy obserwujÄ , lecz niczego nie widzÄ ; nie widzÄ tego co siÄ wydarza. PowiedziaĹ to takĹźe Jezus w Ewangelii, mĂłwiÄ c o bogaczu, ktĂłry prosiĹ Jezusa o wskrzeszenie Ĺazarza i posĹanie go do domu jego braci, aby tamci widzÄ c go wskrzeszonego, mieli moĹźliwoĹÄ zmiany Ĺźycia: âJeĹli MojĹźesza i ProrokĂłw nie sĹuchajÄ , choÄby kto z umarĹych powstaĹ, nie uwierzÄ â[2]. Otóş to, sÄ tacy, ktĂłrzy obserwujÄ i niczego nie widzÄ . Potrzeba jakiejĹ intuicji, jakiejĹ ludzkiej genialnoĹci (mĂłwiĹ o niej CarrĂłn podczas MiÄdzynarodowego Spotkania Odpowiedzialnych)[3], aby zobaczyÄ to, co jest przed pozornie niewidzÄ cymi oczami wszystkich. Geniuszem â mĂłwiĹ nam zawsze ks. Giussani â jest ten, kto widzi i pozwala innym zobaczyÄ to, co jest, a czego inni sami nie potrafiÄ zobaczyÄ. Potrzeba czĹowieczeĹstwa, czĹowieczeĹstwa wywodzÄ cego siÄ z tego. Czego ânauczyliĹmy siÄ od Chrystusaâ â jak powiedziaĹ PapieĹź podczas audiencji 6 wrzeĹnia â czyli nie tylko i nie tyle ze sĹuchania Jego nauczania, Jego sĹĂłw, ale bardziej z poznania Jego osoby [...]. On bowiem jest nie tylko Mistrzem, lecz Przyjacielem, co wiÄcej, Bratemâ. Naszemu przyjacielowi Claudio pewna dziewczyna â ateistka â powiedziaĹa: âTym, czego najbardziej pragnÄ jest czĹowieczeĹstwoâ; pewien taksĂłwkarz wyraziĹ to bardziej prozaicznie: âPodoba mi siÄ wasze chrzeĹcijaĹstwo, poniewaĹź pomaga lepiej ĹźyÄâ, tzn. pozwala byÄ ludĹşmi. PapieĹź, we wspomnianej audiencji, stwierdziĹ dalej: âNie moĹźna zapominaÄ o tym, Ĺźe wedĹug Ĺw. Marka, Jezus wybraĹ Dwunastu w podstawowym celu, ÂŤaby Mu towarzyszyliÂťâ (Mk 3, 14) Celem Ruchu jest to, byĹmy trwali przy Jezusie. TakĹźe i my, poprzez naszÄ przyjaĹşĹ, potrzebujemy trwania przy Jezusie, nie wzajemnego dostosowania siÄ za sprawÄ jakichĹ dobrodusznych, czyli w konsekwencji politycznych kalkulacji (dlatego, Ĺźe dobrodusznoĹÄ jest politykÄ , i faktycznie przestajemy siÄ przywoĹywaÄ). Potrzebujemy trwania przy Jezusie, przez ciÄ gĹe porĂłwnywanie naszego Ĺźycia â o czym mĂłwiĹ Cesare â pozwalajÄ ce nam kroczyÄ za tym, co siÄ wydarza, a nie za tym, co mamy w naszym umyĹle, i o czym sÄ dzimy, Ĺźe tak wĹaĹnie powinno siÄ staÄ, jak dodaĹ ks. Mauro. ChrzeĹcijaĹstwo â mĂłwiĹ Raffaello â nie jest jakÄ Ĺ dobrÄ i bezdyskusyjnÄ inspiracjÄ religijnÄ kogoĹ, kto nastÄpnie bierze z Ĺźycia to, co chce, jakby byĹ na targu. Przede wszystkim dlatego, Ĺźe Ĺźycie nie jest targowiskiem, ale gĹĂłwnie dlatego, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest osÄ dem peĹnym miĹoĹci i miĹosierdzia, a zatem zaproszeniem do przemiany (nie moĹźna byÄ razem nie zmieniajÄ c siÄ), lub jeszcze bardziej wĹaĹciwie, uĹźywajÄ c terminologii chrzeĹcijaĹskiej, do nawrĂłcenia siÄ. Aby podĹşwignÄ Ä nas z kruchoĹci, BĂłg proponuje bycie z nami, proponuje odczuwalnÄ jednoĹÄ ze strumieniem Jego przyjaĹşni w Ĺwiecie: tym strumieniem przyjaĹşni Boga w Ĺwiecie jest KoĹciĂłĹ. WystÄpuje jeszcze jedna trudnoĹÄ, stanowiÄ ca sedno pytania, jakie kierujÄ do CarrĂłna: âDlaczego wĹrĂłd nas dorosĹych (jak zauwaĹźyĹ Michele), po wielu latach Ĺźycia chrzeĹcijaĹskiego â niekiedy, i to nierzadko â zamiast wzrostu bĹagania i Ĺźebrania narasta roszczenie? Dlaczego â pytaĹ Fabio, przypominajÄ c tak czÄsto przytaczane przez ks. Giussaniego zdanie jego mamy â zdarza siÄ i nam mĂłwiÄ: âJak piÄkny jest Ĺwiatâ, lecz z trudem przychodzi nam dodawaÄ: âJak wielki jest BĂłgâ, czyli rozpoznawaÄ, Ĺźe nie my stworzyliĹmy Ĺwiat, Ĺźe wszystko jest nam dane? OdnoĹnie tego warto przytoczyÄ krĂłtki fragment Oriany Fallaci zaczerpniÄty z ksiÄ Ĺźki zatytuĹowanej CzĹowiek, cytowanej takĹźe przez ks. Giussaniego: âGorzkie odkrycie, Ĺźe BĂłg nie istnieje (autorka byĹa ateistkÄ ) zabiĹo sĹowo przeznaczenie. Lecz zanegowanie przeznaczenia jest arogancjÄ , podobnie jak szaleĹstwem jest twierdzenie, iĹź to my jesteĹmy jedynymi twĂłrcami naszej egzystencji: jeĹli zanegujesz przeznaczenie, Ĺźycie staje siÄ seriÄ straconych okazji, opĹakiwaniem czegoĹ, czego nie byĹo, a co powinno byĹo byÄ, wyrzutem z powodu czegoĹ, czego siÄ nie dokonaĹo, a co moglibyĹmy dokonaÄ, i tak zaprzepaszcza siÄ teraĹşniejszoĹÄ, czyniÄ c z niej kolejnÄ straconÄ okazjÄâ[4]. A zatem, pojawia siÄ nie tylko zawahanie w powiedzeniu: âJak wielki jest BĂłgâ, lecz takĹźe, w mĂłwieniu: âJak piÄkny jest Ĺwiatâ â o to wĹaĹnie jesteĹmy proszeni kaĹźdego dnia, od chwili, kiedy wstajemy z Ĺóşka, poniewaĹź, jak moĹźna zanurzyÄ siÄ w dzieĹ bez miĹoĹci do Ĺwiata? Dlatego wĹaĹnie potrzebny jest BĂłg, potrzebna jest Jego przyjaĹşĹ. JesteĹmy dzisiaj tutaj w poszukiwaniu natÄĹźenia naszego Ĺźebrania.
CarrĂłn Doktorant jednego z najlepszych uniwersytetĂłw amerykaĹskich opowiedziaĹ mi niedawno pewien epizod. OtrzymaĹ od studentĂłw najwyĹźsze noty za sposĂłb prowadzenia zajÄÄ. Profesor, ktĂłry go o tym informowaĹ, zazwyczaj niezbyt skory do skĹadnia gratulacji, powiedziaĹ, Ĺźe przez wiele lat nauczania nie widziaĹ nigdy tak wysokich not. Wielu kolegĂłw owego doktoranta skakaĹoby dosĹownie z radoĹci wobec takiego zdarzenia, on tymczasem, z powodu przeĹźywanego wĹaĹnie momentu trudnoĹci âpozostaĹ jak gĹaz, jakby usĹyszana wiadomoĹÄ nie byĹa stanie poruszyÄ jego âjaâ. Zdumiony profesor zapytaĹ: âCzy dobrze siÄ czujesz?â. Kiedy tego sĹuchaĹem przyszĹo mi na myĹl zdanie Jezusa: âJakÄ korzyĹÄ odniesie czĹowiek, choÄby caĹy Ĺwiat zyskaĹ, a potem zatraci lub zniszczy samego siebie?â[5]. To wĹaĹnie tu w takich sytuacjach, Ĺźycie objawia siÄ z caĹym swoim pragnieniem odpowiedzi, to tu ukazuje siÄ naprawdÄ natura âjaâ, natura serca, ktĂłre jest wymogiem peĹni. âQuid animo satis?â [Cóş zaspokoi duszÄ?][6]. Dzisiaj rano, przypominajÄ c sobie to zdarzenie, myĹlaĹem: Kim Ty jesteĹ Chryste? Kim Ty jesteĹ, Ĺźe kiedy Ciebie brakuje, nie wystarcza mi nawet caĹy Ĺwiat? Chrystus bowiem nie jest jedynie czymĹ wiÄcej, nie jest nawet czymĹ najwaĹźniejszym; Chrystus jest czymĹ zupeĹnie innym: jest kamieniem wÄgielnym, jest punktem zwrotnym, gdzie czĹowiek odnajduje odpowiednioĹÄ, dla ktĂłrej warto ĹźyÄ. Tego typu zdarzenie pomaga nam rozumieÄ naprawdÄ, o co chodzi w Ĺźyciu, na czym polega dramat Ĺźycia: chodzi o alternatywÄ pomiÄdzy Chrystusem obecnym, mogÄ cym ujÄ Ä nasze serce a nicoĹciÄ , poniewaĹź nic nie jest w stanie tak go pochwyciÄ, nic nie jest dla niego tak odpowiednie jak Chrystus. To pozwala nam pojÄ Ä, czym jest nasz wewnÄtrzny wymĂłg ktĂłry nazywamy ârozumemâ. Rozum nie jest czymĹ abstrakcyjnym, lecz wymogiem caĹkowitego znaczenia, ktĂłre nosimy w sobie tak, Ĺźe moĹźemy zyskaÄ caĹy Ĺwiat, lecz to nie wystarcza. JeĹźeli rozum nie jest kwestiÄ intelektualnÄ , ale wymogiem ostatecznego znaczenia, dyskusja podniesiona w wykĹadzie PapieĹźa w Ratyzbonie jest zagadnieniem nie tylko dla âadeptĂłw sztukiâ (profesorĂłw, myĹlicieli czy twĂłrcĂłw opinii),ale sprawÄ odnoszÄ cÄ siÄ do wszystkich, dotyczÄ cÄ codziennego Ĺźycia. W ostatnich dniach nachodziĹa mnie myĹl, ktĂłrÄ powtarzaĹem w róşnych momentach: speĹniliĹmy naprawdÄ piÄkny gest, stajÄ c w obronie PapieĹźa w obliczu atakĂłw, jakie odebraĹ, oraz rozpowszechniajÄ c jego przemĂłwienia. Wielu byĹo wdziÄcznych za tÄ inicjatywÄ, co zobaczyliĹmy dziÄki rozdaniu tysiÄcy egzemplarzy przemĂłwienia na uniwersytetach, w wielu innych Ĺrodowiskach i w parafiach. W zdecydowanej wiÄkszoĹci przypadkĂłw spotkaliĹmy siÄ z chÄciÄ przyjÄcia tekstu, a nawet byĹy liczne proĹby o dalsze egzemplarze. Tego typu batalia jest jak najbardziej zgodna z naszÄ historiÄ , poniewaĹź ks. Giussani, wchodzÄ c do Berchet zainicjowaĹ walkÄ w obronie rozumu, tego wymogu ostatecznego znaczenia, ktĂłry nas konstytuuje. Tym niemniej speĹnienie nawet tak piÄknego gestu, ktĂłry zamierzamy nadal kontynuowaÄ, nie wystarczy. Nie moĹźemy zadowoliÄ siÄ tÄ inicjatywÄ , gdyĹź wskazanie PapieĹźa â jak powiedziaĹ wczeĹniej Cesana â jest czymĹ co dotyczy w pierwszym rzÄdzie nas samych, jest wskazaniem dla nas, poniewaĹź moĹźemy ulec paradoksowi i broniÄ wĹaĹciwej koncepcji rozumu, a nastÄpnie w codziennym Ĺźyciu stosowaÄ innÄ , tzn. racjonalistycznÄ koncepcjÄ, bÄdÄ cÄ z zaĹoĹźenia przeciwnÄ temu, czego zawsze broniliĹmy, koncepcjÄ przeciwnÄ do tej, w obronie ktĂłrej stanÄ Ĺ PapieĹź. Jak widaÄ, na postawie tego co zostaĹo powiedziane wczeĹniej, nie jest to tylko teoretyczna moĹźliwoĹÄ. Z ĹatwoĹciÄ mĂłwimy: âJak piÄkny jest Ĺwiat!â, a jednoczeĹnie trudno nam dodaÄ: âJak wielki jest BĂłg!â. To ukazuje, Ĺźe czÄsto uĹźywamy rozumu w sposĂłb taki, jak wszyscy. Wystarczy pomyĹleÄ, kiedy ostatni raz (nie w momencie medytacji czy przy odmawianiu Jutrzni),kaĹźdy z nas, patrzÄ c na rzeczywistoĹÄ powiedziaĹ: âJak wielki jest BĂłg!â. Kiedy, patrzÄ c na coĹ rzeczywistego, uczestniczÄ c w jakimĹ zdarzeniu czy geĹcie, nie zatrzymaliĹmy siÄ tym, co pozorne, lecz doszliĹmy do zdumienia siÄ wobec Tego, ktĂłry to stworzyĹ? PoniewaĹź mĂłwienie âJak piÄkny jest Ĺwiat!â w oderwaniu od âJak wielki jest BĂłg!â jest uĹźywaniem rozumu zatrzymujÄ cym siÄ na tym, co pozorne, czyli wĹaĹnie uĹźywaniem go w sposĂłb racjonalistyczny. Nie oznacza to, Ĺźe nigdy nie mĂłwimy âJak wielki jest BĂłg!â, ale zostaje to powiedziane jako coĹ doczepionego do rzeczywistoĹci, a nie jako sposĂłb patrzenia na rzeczywistoĹÄ. Dlatego nie moĹźemy broniÄ PapieĹźa, ograniczajÄ c siÄ jedynie do dystrybucji jego przemĂłwienia; bronimy PapieĹźa idÄ c za nim, to znaczy uĹźywajÄ c rozumu zgodnie z jego prawdziwÄ naturÄ wymogu caĹkowitego znaczenia. WĹaĹnie to pozwoli zarĂłwno nam samym, jak i innym zrozumieÄ znaczenie sĹĂłw Ojca ĹwiÄtego. Na czym polega róşnica pomiÄdzy rozumem przeĹźywanym zgodnie z jego naturÄ , a rozumem przeĹźywanym racjonalistycznie? Musimy to zrozumieÄ, gdyĹź inaczej, jak juĹź wspomniaĹem, choÄ bronimy wĹaĹciwego pojÄcia rozumu, w praktyce uĹźywamy go jak wszyscy inni. RóşnicÄ widaÄ w naszym sposobie przeĹźywania wszystkich spraw i okolicznoĹci. CzÄsto broniÄ c wĹaĹciwej koncepcji rozumu, toniemy w rzeczywistoĹci, dusimy siÄ w naszej celi â w celi okolicznoĹci, pracy, rodziny â jak wszyscy, i w ten sposĂłb nie bronimy naprawdÄ PapieĹźa. RzeczywistÄ obronÄ PapieĹźa jest dawanie Ĺwiadectwa wobec wszystkich, przede wszystkim wobec nas samych, Ĺźe realne uĹźywanie rozumu odmienia Ĺźycie, czyni je bardziej odpowiednim do rzeczywistoĹci, pozwala nam oddychaÄ w rzeczywistoĹci, poniewaĹź odpowiada wymogom serca. Przeczytam pewien list, aby to udokumentowaÄ. âOd roku jestem mÄĹźatkÄ i oczekujÄ dziecka, ktĂłre urodzi siÄ pod koniec listopada. Od sierpnia jestem w domu i nie pracujÄ, w zwiÄ zku z czym mĂłj rytm Ĺźycia ulegĹ caĹkowitej zmianie. Dni wydajÄ mi siÄ puste, i to nie tylko z powodu mniejszej iloĹci rzeczy do zrobienia, ale â co jest dla mnie najtrudniejsze â rĂłwnieĹź jako pozbawione sensu, znaczenia (nawet jeĹli ktoĹ pozostaje w domu i nie idzie do pracy, jesteĹmy przecieĹź wymogiem znaczenia). CzÄsto wstajÄ rano zmartwiona wobec rozpoczynajÄ cego siÄ dnia, ktĂłry zapowiada siÄ jaĹowy, oschĹy i czÄsto nudny w czterech Ĺcianach domu. jedynym zajÄciem, jakie mi pozostaĹo jest nudna SzkoĹa Drugiej Specjalizacji (specjalizacja potrzebna dla nauczania w liceum). Sytuacja jest zatem taka, Ĺźe mam maĹo pracy i na dodatek jest to praca naprawdÄ nieprzyjemna. Kiedy nadchodzi wieczĂłr czujÄ siÄ czÄsto pusta i w gĹÄbi smutna. ZaskoczyĹ mnie fakt, Ĺźe podobne odczucie smutku i jaĹowoĹci wobec przeĹźywanych dni ma od pewnego czasu mĂłj mÄ Ĺź. Po zmianach jakie zaszĹy w jego miejscu pracy straciĹ entuzjazm i teraz od rana do wieczora musi robiÄ coĹ, co przestaĹo mu siÄ podobaÄ. JakiĹź to bĂłl zdaÄ sobie sprawÄ, ze wystarczyĹo tak niewiele, by peĹnia wniesiona w nasze Ĺźycie przez Ruch przestaĹa byÄ odczuwana! W takim momencie zaczyna siÄ rozumieÄ, Ĺźe problem nie leĹźy w tym, co robimy, duĹźo czy maĹo, widaÄ bowiem, Ĺźe rezultat jest taki sam: gĹÄbokie niezadowolenie. Rozumiemy, Ĺźe rozwiÄ zanie nie polega na staraniu siÄ o zewnÄtrznÄ zmianÄ danej sytuacji, lecz aby odpowiedzieÄ na pytania, ktĂłre w tym czasie dochodzÄ do gĹosu w tak dramatyczny sposĂłb: kto lub co jest w stanie wypeĹniÄ mĂłj dzieĹ (oto rozum, oto wymĂłg, jaki w sobie odnajdujemy!) DokÄ d i z kim idÄ? MoĹźna teĹź powiedzieÄ: co oznacza intensywne przeĹźywanie rzeczywistoĹci poĹrĂłd codziennych, piÄknych czy trudnych uwarunkowaĹ? ChciaĹabym postawiÄ ci te pytania, myĹlÄ c o dniu Inauguracji Rokuâ. Nie moĹźemy ugrzÄznÄ Ä w okolicznoĹciach. Tego listu nie pisze ktoĹ z zewnÄ trz, piszemy go my, i byÄ moĹźe wielu z was odnajdzie siebie w jego sĹowach, choÄ pewnie w nieco zmienionych warunkach. StÄ d teĹź staje siÄ zrozumiaĹe, co to znaczy, Ĺźe nie wystarczy stanÄ Ä w obronie PapieĹźa, ale Ĺźe problem podniesiony przez niego w pierwszym rzÄdzie odnosi siÄ najpierw do nas. Z tego wĹaĹnie powodu od ubiegĹego roku w centrum uwagi stawiamy sprawÄ wychowania, co oznacza, Ĺźe to my potrzebujemy wychowania, czyli caĹkowitego wprowadzenia w rzeczywistoĹÄ, i mam nadziejÄ, nie mylimy tego z przekonaniem o naszym byciu ekspertami od teorii wychowania, nawet od teorii ks. Giussaniego, bo nie tego nam przede wszystkim trzeba. Potrzebujemy byÄ ludĹşmi wychowanymi do przeĹźywania rzeczywistoĹci w jej peĹni, ludĹşmi, ktĂłrzy sÄ w stanie wprowadziÄ siÄ - przez wspĂłĹdzielenie Ĺźycia â w sens, w znaczenie rzeczywistoĹci. To jest wĹaĹnie to, co staraliĹmy siÄ podjÄ Ä jako temat Meetingu: rozum jest wymogiem nieskoĹczonoĹci. Dlatego nie wystarcza jedynie zmiana âceliâ[7], w ktĂłrej przebywamy czy teĹź czekanie, by zmieniĹa siÄ okolicznoĹÄ, gdyĹź ta zawsze bÄdzie ograniczona. âRozum jest wymogiem nieskoĹczonoĹci i swĂłj szczyt osiÄ ga w pragnieniu, w przeczuciu, ze ta nieskoĹczonoĹÄ siÄ objawiâ. Rozumowi nie wystarcza to, co widzi (piÄkno Ĺwiata), on jest wymogiem czegoĹ innego, czegoĹ nieskoĹczonego, wielkoĹci Boga, bez ktĂłrej nie potrafi istnieÄ. Odnajdujemy siÄ w tym pragnieniu, w tym ludzkim pilnym wymogu, w tym przeczuciu, Ĺźe nieskoĹczonoĹÄ siÄ objawi. DrogÄ, ktĂłra pozostaje nadal do przebycia widaÄ w wysiĹku, jaki podejmujemy, by uĹźywaÄ rozumu w prawdziwy sposĂłb. Dlatego przed nami caĹy rok, by sobie w tym pomagaÄ! Trud jaki lapidarnie wyraziĹ nasz przyjaciel (âĹatwo nam mĂłwiÄ: ÂŤJaki piÄkny jest Ĺwiat!Âť, lecz z trudem przychodzi nam dodaÄ ÂŤI jak wielki jest BĂłgÂťâ) potwierdza siÄ nastÄpnie w licznych okolicznoĹciach. Na MiÄdzynarodowe Spotkanie Odpowiedzialnych zaprosiliĹmy naszego przyjaciela Sotoo. SĹyszeliĹmy wszyscy, kiedy w pewnym momencie, koĹczÄ c swoje Ĺwiadectwo, stwierdziĹ, Ĺźe to miejsce jest dla niego niczym raj. WĂłwczas zapytaĹem siebie: ilu spoĹrĂłd nas, obecnych tam, doĹwiadczyĹo, odkryĹo w sobie to samo doĹwiadczenie? RzeczywiĹcie wiele osĂłb mĂłwiĹo mi, Ĺźe dni wspĂłlnego pobytu byĹy dla nich wzruszajÄ ce, dlatego na koniec zadaĹem pytanie: wielu mĂłwiĹo o swoim wzruszeniu, lecz ilu spoĹrĂłd was powiedziaĹo âTyâ do Chrystusa? To jest wĹaĹnie to. MoĹźna mĂłwiÄ: âJak piÄkny jest Ĺwiat!â, âJak piÄkne jest bycie razem!â, aĹź po wzruszenie, lecz ilu dochodzi do powiedzenia âTyâ, do wypowiedzenia Jego imienia? JakiĹ czas temu byĹem zaproszony przez mĹodzieĹź z GS (MĹodzieĹź Szkolna z CL â dop. red.), ktĂłra takĹźe stanÄĹa w obronie PapieĹźa, ale potem podczas rozmowy jeden z nich wyznaĹ: âĹatwo potem tonÄ na zajÄciach z chemiiâ. I tak jak zawsze. Jak wiÄc wyjĹÄ z takiej trudnoĹci, jak jÄ pokonaÄ, by rozpoznaÄ, Ĺźe On jest obecny? To znaczy, jak uĹźywaÄ rozumu zgodnie z jego naturÄ zdawania sobie sprawy z rzeczywistoĹci wedĹug wszystkich jej czynnikĂłw? Bez uznania i rozpoznania tego brakuje nam bowiem oddechu/a zatem, jak nauczyÄ siÄ wĹaĹciwego uĹźywania rozumu? Nie chodzi o ĹźadnÄ strategiÄ ani o udziaĹ w wykĹadach z filozofii. PapieĹź wyraĹşnie okreĹliĹ cel swego wykĹadu w Ratyzbonie. Czytam jego sĹowa: âRozszerzenie naszej koncepcji rozumu i jego zastosowanieâ. W jaki jednak sposĂłb moĹźliwe jest rozszerzenie rozumu? Zobaczcie, co mĂłwi ks. Giussani we wstÄpie do ksiÄ Ĺźki ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie. U ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczenia: âTym, co pozwala wzrastaÄ, co rozszerza umysĹ, nie jest abstrakcyjne rozumowanie, lecz odnalezienie w czĹowieczeĹstwie momentu osiÄ gniÄtej i wypowiedzianej prawdyâ, jakaĹ peĹnia czĹowieczeĹstwa. I mĂłwi dalej ks. Giussani: âTo jest wielkie odwrĂłcenie metody, ktĂłre charakteryzuje przejĹcie od zmysĹu religijnego do wiary: nie jest to juĹź wiÄcej jakieĹ poszukiwanie peĹne niewiadomych, ale zaskakujÄ ce odkrycie faktu, ktĂłry wydarzyĹ siÄ w historii ludziâ[8]. I tylko wtedy, gdy zdarza siÄ zdumieÄ jakimĹ faktem, jest on w stanie rozszerzyÄ rozum. To wĹaĹnie wydarzenie jest tym, co nas wychowuje, wĹaĹnie uczestnictwo w jakimĹ wydarzeniu sprawia, Ĺźe moĹźliwe jest przekroczenie naszej miary. PoniewaĹź moĹźemy doĹwiadczyÄ obecnej Tajemnicy, uĹźywamy rozumu zgodnie z naturÄ Tajemnicy, jak powiedziaĹ PapieĹź. W tym celu potrzebny jest nie tylko zmysĹ religijny, ale potrzebna jest tez wiara, i jak mĂłwiĹ Giancarlo, potrzebne jest obecne wydarzenie. Tym, co nas wychowuje jako wydarzenie, zatem pomaganie sobie w rozumieniu tego staje siÄ czymĹ zasadniczym. Dlatego nasze spotkania sÄ gestami, a nie tylko sĹowami. To nie abstrakcyjne rozumowanie rozszerza umysĹ, ale uczestnictwo w pewnym zdarzeniu. Dlatego tez mam nadziejÄ, Ĺźe kiedy skoĹczy siÄ ten moment, nie odejdziemy natychmiast, ale pozostaniecie na Mszy Ĺw., poniewaĹź Msza jest czÄĹciÄ tego gestu. Problemem nie jest spryt czy przenikliwoĹÄ. JesteĹmy biedakami. I tylko, jeĹli jako Ĺźebracy pozwolimy wĹÄ czyÄ nas w jakiĹ gest, jeĹli jako biedacy przystÄ pimy do Komunii Ĺw. i otrzymamy moc KogoĹ Innego, wĂłwczas bÄdziemy mogli oddychaÄ. WĹaĹnie po to przyszedĹ Chrystus, aby uĹatwiÄ nam uĹźywanie rozumu, aby go rozszerzyÄ. âUdaĹ siÄ potem do miasta zwanego Naim, a towarzyszyli mu uczniowie i wielki tĹum. Kiedy zbliĹźali siÄ do bram miasta, wĹaĹnie wynoszono umarĹego â jedynego syna matki, a ta byĹa wdowÄ . Na jej widok Pan uĹźaliĹ siÄ nad niÄ i rzekĹ do niej: ÂŤNie pĹacz!Âť Potem przystÄ piĹ, dotknÄ Ĺ siÄ mar â a ci, ktĂłrzy je nieĹli zatrzymali siÄ. I rzekĹ: ÂŤMĹodzieĹcze, tobie mĂłwiÄ wstaĹÂť. ZmarĹy wstaĹ i zaczÄ Ĺ mĂłwiÄ; i oddaĹ go jego matce. A wszystkich ogarnÄ Ĺ strach; wielbili Boga i mĂłwili: ÂŤWielki prorok powstaĹ poĹrĂłd nas, i BĂłg Ĺaskawie nawiedziĹ lud swĂłjÂťâ[9].Dlaczego myĹlÄ o Bogu? PoniewaĹź nie mogÄ zatrzymaÄ siÄ na tym, co widzÄ . Zdarzenie, ktĂłre majÄ przed sobÄ nie pozwala im obstawaÄ przy ich wĹasnej mierze. Ona to uĹatwia im roszczenie ich rozumu, aĹź po uznanie Boga, aĹź po uwielbienie Boga. I ta metoda pozostaje niezmienna. WiarÄ chrzeĹcijaĹskÄ moĹźemy weryfikowaÄ we wszystkich okolicznoĹciach, poniewaĹź nie jest ona przedĹuĹźeniem Jego dyskursu, ale jeĹźeli jest to dlatego, Ĺźe wydarza siÄ Jego obecnoĹÄ poĹrĂłd nas. ChrzeĹcijaĹstwo bowiem albo jest dziejÄ cym siÄ wydarzeniem, albo zmieniĹo swojÄ naturÄ, a zatem nie jest juĹź chrzeĹcijaĹstwem, nie chodzi o uĹźywanie wyraĹźenia âchrzeĹcijaĹstwo jako wydarzenieâ, gdyĹź nie jest ono wydarzeniem, bo siÄ wydarza. Nie moĹźemy zadowalaÄ siÄ jakimĹ formuĹami czy etykietami: chrzeĹcijaĹstwo jest obecnym wydarzeniem. Jak to juĹź w róşnych miejscach, wielokrotnie mĂłwiĹem, jestem zdumiony iloĹciÄ wydarzeĹ, jakie dokonaĹy siÄ poĹrĂłd nas w ciÄ gu minionego roku, potrzeba jednak ludzkiego âjaâ, ktĂłre by je rozpoznaĹo, potrzeba owego ludzkiego âgeniuszuâ, o jakim mĂłwiĹ ks. Giussani, a co przypomnieliĹmy w La Thuile, pewnego ubĂłstwa ducha, by pozwoliÄ na bycie uderzonym przez to, co siÄ wydarza. Tymczasem, my czÄsto troszczymy siÄ o coĹ zupeĹnie innego, nie jesteĹmy otwarci na przyjÄcie tego, co siÄ wydarza. RzeczywistoĹÄ jednak jest twarda i, jak powiadaĹ Pavese, ânajbardziej rezolutna myĹl jest niczym w obliczu tego, co siÄ wydarzaâ[10]. Zobaczcie, co siÄ dzieje, kiedy pozwalamy siÄ czemuĹ uderzyÄ. âChciaĹem ci podziÄkowaÄ, poniewaĹź te dni byĹy uprzywilejowanÄ okazjÄ , by lepiej zdaÄ sobie sprawÄ z tego, kim jestem i do kogo naleĹźÄ â napisaĹ pewien student. Kiedy jesteĹmy z tobÄ odsĹania siÄ to zawsze z wiÄkszÄ jasnoĹciÄ . Kilka tygodni temu zaczÄ Ĺem czytaÄ ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie. U ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczenia i uderzyĹo mnie to, co ks. Giussani pisze we WstÄpie: ÂŤTym, co pozwala wzrastaÄ, co rozszerza umysĹ nie jest abstrakcyjne rozumowanie, lecz odnalezienie w czĹowieczeĹstwie momentu osiÄ gniÄtej i wypowiedzianej prawdyÂť. To mi siÄ wĹaĹnie wydarzyĹo. WzrosĹem, lepiej znam teraz Ĺźycie i siebie, nie dlatego, Ĺźe nauczyĹem siÄ czegoĹ nowego z wykĹadu, ale dlatego Ĺźe spotkaĹem kogoĹ, kto mnie wprowadziĹ w tÄ absolutnÄ nowoĹÄ. NabraĹem wiÄkszej pewnoĹci, Ĺźe jedynÄ drogÄ jest peĹne ciekawoĹci pĂłjĹcie za, aby bardziej odkrywaÄ, poznaÄ i zakochaÄ siÄ w Chrystusie, poprzez tego, kto w rzeczywistoĹci pozwala mi odkrywaÄ to jako ĹźywÄ rzeczywistoĹÄ. DziÄkujÄ za wychowanie jakie mi ofiarujesz: to jest jedyna moĹźliwoĹÄ, aby nie popaĹÄ w nicoĹÄâ. I jeszcze ktoĹ inny napisaĹ do mnie pod koniec spotkania CLU: âDrogi Julianie, przyjechaĹem tu, oczekujÄ c przemiany i juĹź na poczÄ tku zrozumiaĹem, Ĺźe wyzwanie, jakie nam rzuciĹeĹ zostaĹo pomyĹlane wĹaĹnie dla mnie. Pierwszego wieczoru po kolacji, we wprowadzeniu powiedziaĹeĹ, Ĺźe jesteĹmy tu, aby wrĂłciÄ do domu albo jako lepsi ÂŤfunkcjonariuszeÂť albo jako bardziej pewni, Ĺźe rozpoczÄta droga jest tÄ , na ktĂłrej faktycznie zaspokajamy nasze pragnienie nieskoĹczonoĹci. Dzisiaj, kiedy ekipy dobiegajÄ juĹź koĹca, muszÄ przyznaÄ, Ĺźe Chrystus zaczyna zwyciÄĹźaÄ, odnosi zwyciÄstwo, gdyĹź nie ustaje w podejmowaniu inicjatywy, nie przestaje wzywaÄ mnie do rozpoznawania Jego ciÄ gĹej obecnoĹci. Kiedy mĂłwiĹeĹ dzisiaj do nas rano, poczuĹem uderzenie Chrystusa obecnego, uderzenie owej ObecnoĹci, z ktĂłrÄ w kaĹźdej chwili mogÄ wchodziÄ w relacjÄ. SzczegĂłlne wraĹźenie wywarĹo na mnie twoje ostatnie zdanie ze spotkania pytaĹ, kiedy mĂłwiĹeĹ, Ĺźe w imiÄ chrzeĹcijaĹskiej moralnoĹci mogÄ uczyniÄ coĹ najbardziej niemoralnego, tzn. nie pozwoliÄ, by On mnie pociÄ gnÄ Ĺ. Nie miaĹem niczego na obronÄ mojej nicoĹci, poniewaĹź On jest. Powiedzenie tego jest cudem, ktĂłremu niebyĹa w stanie oprzeÄ siÄ nawet moja oschĹoĹÄ. WychodzÄ c z sali w milczeniu poczuĹem, Ĺźe jest ono moje, gĹÄboko moje, gdyĹź nie chciaĹem uroniÄ nic z tego, co usĹyszaĹem i pragnÄ Ĺem trwaÄ w relacji z Nim. TakĹźe po wyjĹciu z sali, rozmawiajÄ c z przyjaciĂłĹmi, pragnÄ Ĺem jednego: by Ĺźadne wypowiadane przeze mnie sĹowo nie odrywaĹo serca od Jego obecnoĹci. Teraz chcÄ, aby kaĹźda chwila mojego Ĺźycia byĹa milczeniem, czyli pamiÄciÄ , a to znaczy â wiÄziÄ z Nimâ. Dlaczego ktoĹ pragnie pozostaÄ w milczeniu i nie chce utraciÄ tej relacji z Nim, pragnie ĹźyÄ pamiÄciÄ ? Dlatego, Ĺźe tylko Chrystus, jak nikt inny, odpowiada na pragnienia, na wymogi serca. Jak bardzo jest to dla wszystkich, rĂłwnieĹź dla tych, ktĂłrych nie byĹo w La Thuile, widaÄ w innym liĹcie pewnej dziewczyny, napisanym do przyjaciela: âZadzwoniĹam do ciebie, by powiedzieÄ tylko to: czytam ksiÄ ĹźkÄ Memoria: metodo di avvenimento. L`assemblea Internazionale dei Responsabili (PamiÄÄ: metoda wydarzenia MiÄdzynarodowe Zgromadzenie Odpowiedzialnych). Odczuwam caĹkowitÄ odpowiednioĹÄ tego, co czytam, do tego stopnia, Ĺźe co jakiĹ czas muszÄ oderwaÄ siÄ od lektury, gdyĹź nie jestem w stanie wiÄcej przyjmowaÄ. W takich chwilach rozumiem, jak zostaĹo mi powiedziane, Ĺźe Jezus objawiĹ siÄ w czasie, poniewaĹź w przeciwnym razie uczniowie nie byliby w stanie w jednej chwili uchwyciÄ wielkoĹci Jego ObecnoĹci. W niektĂłrych momentach dotykam wrÄcz moich ograniczeĹ i zarazem wielkoĹci Bogaâ. CoĹ, co siÄ wydarza sprawia, Ĺźe dotykamy wielkoĹci Boga: a to nie sÄ tylko myĹli! Kolejna osoba oczekujÄ ca naszych odwiedzin w Ameryce PoĹudniowej napisaĹa: âZanim przyjechaĹeĹ, wielokrotnie stawiaĹam sobie pytanie: czego tak naprawdÄ spodziewam siÄ od twojej wizyty, czego pragnÄ, i jedynÄ satysfakcjonujÄ ca dla mnie odpowiedziÄ , jakÄ potrafiĹam sobie udzieliÄ, byĹo to, co mĂłwiĹ ks. Giussani: ÂŤA mnie siÄ wydaje, Ĺźe oni szukajÄ ChrystusaÂť. Tym, czego pragnÄĹam byĹo wĹaĹnie stwierdzenie ks. Giussaniego: ÂŤGdyby ktoĹ niĂłsĹ w sobie treĹÄ ĹwiadomoĹci wszystkich minionych dni, lat przeĹźytych w Ruchu czy w Gruppo Adulto (uĹźywany w CL sposĂłb nazywania Stowarzyszenia Memores Domini â dop. red.), to nie wiem czy nie spalilibyĹmy siÄ ze wstydu (...) w momencie uĹwiadomienia sobie, Ĺźe nigdy nie powiedzieliĹmy âTyâ do Chrystusa (zapytajmy siebie, kiedy po raz ostatni powiedzieliĹmy do Chrystusa âTyâ z caĹÄ ĹwiadomoĹciÄ i wzruszeniem, do jakich jesteĹmy zdolni). Ty jesteĹ Panem, Tym, ktĂłrego kocham. Ĺw. Augustyn mĂłwiĹ: `Czego najbardziej pragnie czĹowiek, jeĹli nie prawdy?â. Co jest prawdÄ ? CzĹowiek, ktĂłry jest obecny. (...) To dzieje siÄ zawsze wtedy, gdy w prawdziwy sposĂłb mĂłwimy do Niego âTyâ, z caĹÄ ĹwiadomoĹciÄ âjaâ. Im wiÄkszÄ posiadamy ĹwiadomoĹÄ siebie, tym potÄĹźniejsza, wiÄksza, prawdziwsza, prostsza i czystsza jest poboĹźnoĹÄ wzglÄdem ChrystusaÂť. Twoja prostota, wyrazistoĹÄ, miĹoĹÄ, twĂłj sposĂłb nieustannego rzucania wyzwania rzeczywistoĹci i poszukiwania w niej potwierdzenia, naprawdÄ porwaĹy mnie i raz jeszcze pozwoliĹy mi zrozumieÄ preferencjÄ i peĹniÄ Jezusowego Ĺźycia, Ĺźycia, jakiego Jezus pozwala nam doĹwiadczaÄ kaĹźdego dnia. Teraz jest we mnie wielkie pragnienie, aby to piÄkno towarzyszyĹo mojemu Ĺźyciu i Ĺźyciu moich przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy je zobaczyliâ. KaĹźdy z nas moĹźe staÄ siÄ dla innych takim towarzystwem. I to nie dlatego, Ĺźe jesteĹmy wspaniali (bo nie jesteĹmy) ale pozwalajÄ c siÄ pociÄ gnÄ Ä przez Jego obecnoĹÄ. Dlatego moĹźemy patrzeÄ na wszystko, rĂłwnieĹź na to, co nie jest piÄkne. âPo rekolekcjach Bractwa, w trzecim miesiÄ cu ciÄ Ĺźy straciliĹmy nasze trzecie dziecko, i ta rzeczywistoĹÄ nie odpowiadaĹa mojemu pragnieniu. Gdzie byĹa owa nieomylnoĹÄ serca, o ktĂłrej mĂłwiĹeĹ? Gdzie popeĹniĹam bĹÄ d? Czy w pragnieniu Ĺźycia mojego dziecka? Nie uspokajaĹo mnie mĂłwienie, Ĺźe to, co siÄ staĹo, byĹo dla dobra. Moje pytanie o Ĺźycie, o prawdÄ, o rozum, wymĂłg znaczenia pozostawaĹo niezaspokojone i postawiĹam je, wykrzyczaĹam je, wykrzyczaĹam caĹe moje ograniczenie wobec mojej grupki Bractwa, na mojej Szkole WspĂłlnoty. Powoli, bardzo powoli, z coraz wiÄkszÄ oczywistoĹciÄ , niczym brzask sĹoĹca, ktĂłre wschodzi o poranku i nieuchronnie staje siÄ ĹwiatĹem, ukazaĹo mi siÄ oblicze Chrystusa i objawiĹa mi siÄ Jego obecnoĹÄ. Tak, jak mĂłwiĹeĹ na rekolekcjach: ÂŤNie wolno nam odrywaÄ wzroku i rozpraszaÄ siÄ, mogÄ patrzeÄ na ciaĹo mego zmarĹego ojca, aĹź do powiedzenia, w gĹÄbi, ârzeczywistoĹciÄ â jest Chrystus, tu, wĹaĹnie tu obecny jest ChrystusâÂť. MusiaĹam wpatrywaÄ siÄ w bĂłl mojego serca wobec tego dziecka, ktĂłrego juĹź nie ma, aby pojÄ Ä, Ĺźe odpowiednioĹÄ, o ktĂłrej mĂłwiĹeĹ, nie tkwi w urzeczywistnieniu siÄ pragnienie mego serca, by moje dziecko ĹźyĹo, ale w czymĹ innym, a mianowicie w ukazaniu siÄ oblicza Chrystusa w moim Ĺźyciu, gdyĹź mego serca w gruncie rzeczy nie zaspokoi Ĺźadne dziecko, moĹźe je zaspokoiÄ jedynie Chrystusâ[11]. Rozumiemy teraz dobrze dlaczego ks. Giussani od samego poczÄ tku mĂłwiĹ, jak moĹźemy przeczytaÄ w ksiÄ Ĺźce Dall`utopia alla prezenza [Od utopii do obecnoĹci], Ĺźe âProblemem nie jest wspĂłlnota lecz ÂŤjaÂť. Nie potrzebujemy czegoĹ, co zmieniĹoby moje dziaĹania, lecz czegoĹ co zmieniĹoby mojÄ osobÄ. Tym, co wchodzi w grÄ jest powoĹaniem mojego Ĺźycia: Ĺwiadoma i staĹa toĹźsamoĹÄ. A staĹym sposobem Ĺźycia jest jednoĹÄ ze sobÄ i z innym ludĹşmi. JednoĹÄ siebie samego odnajdujemy w jednoĹci z Chrystusem. Nasza siĹa i Ĺwiadoma toĹźsamoĹÄ jest w relacji z Chrystusem. Faktycznie ÂŤgdzie nie ma ĹwiÄ tyni, nie ma teĹź mieszkaĹÂť. Oznacza to, Ĺźe odnalezienie jednoĹci siebie jest zbieĹźne z dojrzewaniem jednoĹci z Chrystusem; jednoĹÄ z innymi jest tylko tego konsekwencjÄ , czystÄ konsekwencjÄ . Lecz jednoĹÄ z Chrystusem jest uwarunkowana (jak to mogliĹmy zobaczyÄ) przez sposĂłb, w jaki ta ObecnoĹÄ (staje siÄ teraĹşniejszÄ ) daje siÄ odczuÄ, tzn. przez ciaĹo, w ktĂłrym siÄ objawia (uczestniczÄ c w jakimĹ geĹcie, w Ĺźyciu wspĂłlnoty), chodzi o Ĺźycie wspĂłlnoty, w ktĂłrym realizuje siÄ tajemnica Chrystusa. Dlatego pĂłjĹcie za tÄ wspĂłlnotÄ jest metodÄ powodujÄ cÄ wzrost wiÄzi z Chrystusem (poniewaĹź Chrystus wĹaĹnie po to przyszedĹ), a zatem rozwĂłj naszej toĹźsamoĹci i jednoĹci z innymiâ[12]. KaĹźdego dnia musimy siÄ nawzajem do tego przywoĹywaÄ. Ale do czego? Do faktu, ktĂłry jest poĹrĂłd nas i ktĂłry motywuje naszÄ jednoĹÄ. I to wĹaĹnie musi stawaÄ siÄ osÄ dem, czyli staĹÄ ĹwiadomoĹciÄ , staĹÄ i ĹwiadomÄ toĹźsamoĹciÄ . âSprawÄ , ktĂłra najbardziej mnie poruszyĹa w tym roku, bez troski o obronÄ jakiejĹ roli, staĹo siÄ poszukiwanie istoty rzeczy. W ostatnich latach zabiegaĹem, niczym w reality show, o dawanie satysfakcji innym, aby inni mogli zobaczyÄ, jaki jestem wspaniaĹy w tym co robiĹem. A potem, prywatnie, czuĹem niezadowolenie. ĹťyĹem dla innych, wypeĹniaĹem pustkÄ innymi, co mnie nie zaspokajaĹo. PrzyjaźŠz Giorgio, miĹoĹÄ mojej Ĺźony, pĂłjĹcie z prostotÄ za Ĺźyciem naszego Ruchu, to sprawy, ktĂłre w tym roku napeĹniaĹy mnie, jak krople jedna po drugiej napeĹniajÄ szklankÄ, aĹź wraz z tÄ ostatniÄ staĹem siÄ peĹny, nie zdajÄ c sobie nawet z tego sprawy. Po jednej z ostatnich rozmĂłw z Giorgio pozostaĹo mi w pamiÄci nastÄpujÄ ce zdanie: ÂŤW czym jest twoja konsystencja? (twoja staĹa i Ĺwiadoma toĹźsamoĹÄ?). W tym co robisz, czy w Tym, ktĂłry ciebie pochwyciĹ?Âť. Po La Thuile wrĂłciĹem do domu z pragnieniem, aby ĹźyÄ coraz bardziej tym, co istotne, i to nie dlatego, Ĺźe zamierzam wstÄ piÄ do benedyktynĂłw w Cascinanza, ale dlatego, Ĺźe istotne jest dla mnie to, co siÄ wydarza. Oto dlaczego pobyt w La Thuile byĹ dla mnie piÄkny, gdyĹź po raz pierwszy od dĹuĹźszego czasu nie myĹlaĹem ÂŤTeraz wracam i powinienem zostaÄ zaproszony w jakieĹ miejsce bÄ dĹş przez jakÄ Ĺ grupÄ BractwaÂť, ale zrodziĹo siÄ we mnie pragnienie, aby byÄ tam, gdzie jestem i mĂłwiÄ: ÂŤSpraw Jezu, bym CiÄ widziaĹ, bym nie zamykaĹ oczu i rozpoznawaĹ TwojÄ ObecnoĹÄ, ze ĹwiadomoĹciÄ , Ĺźe wĹaĹnie po to jesteĹmy razem. Pomagaj nam rozpoznawaÄ TwojÄ ObecnoĹÄ w naszym ĹźyciuÂť. Taki entuzjazm przytrafiaĹ mi siÄ nieraz w ciÄ gu minionych lat, lecz byĹ on raczej euforiÄ niĹź osÄ dem. DziĹ mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe osÄ d ten jest osadzony przede wszystkim w ĹwiadomoĹci siebie, jakÄ teraz posiadamâ.To wĹaĹnie rozszerza umysĹ i pozwala na stabilnoĹÄ, na stabilnÄ i ĹwiadomÄ toĹźsamoĹÄ. To wĹaĹnie, umoĹźliwia rĂłwnieĹź dialog miÄdzy religiami. Jak czytamy w pewnym liĹcie opublikowanym w Tracce. Dwie nasze mamy, odprowadzajÄ c swoje dzieci do szkoĹy, spotkaĹy inne mamy, Chinki, i powoli zaprzyjaĹşniĹy siÄ. Po jakimĹ czasie Chinki powiedziaĹy: âNie znamy chrzeĹcijaĹstwa, lecz intuicyjnie czujemy, Ĺźe to jest prawdziwa i piÄkna droga dla naszych dzieciâ (i przygotowywaĹy siÄ do chrztu). Aby rozpoznaÄ to, co jest poĹrĂłd nas, wystarczy nie mieÄ uprzedzeĹ. Tak, jak napisaĹ do mnie Michele z Bolonii: âZostaĹem zaproszony do Rimini na konkurs dla studentĂłw. ByĹ to konkurs dotyczÄ cy kultury politycznej, zorganizowany przez WĹoskie Stowarzyszenie Mazziniego. Jak przewidywaĹem, Ĺrodowisko natychmiast okazaĹo siÄ zdecydowanie wrogie, poniewaĹź juĹź na samym poczÄ tku zostaĹo powiedziane, Ĺźe ludzie powinni wzrastaÄ wolni od jakichkolwiek uwarunkowaÄ z jakiejkolwiek strony, szczegĂłlnie zaĹ ze strony KoĹcioĹa katolickiego, ktĂłry ksztaĹtuje ĹwiadomoĹÄ przez szkoĹy wyznaniowe i wywiera wpĹyw na decyzje PaĹstwa. PoniewaĹź nie pojechaĹem tam w celu szukania ideologicznego starcia, w przedĹoĹźonej pracy zwyczajnie napisaĹem, o tym, czego siÄ nauczyĹem, dziÄki mojemu doĹwiadczeniu, tak, jak ono jest oprowadzone przez Ruch. NapisaĹem, Ĺźe tym, co stanowi podstawÄ dla ksztaĹtowania ludzi wolnych, jest wĹaĹnie jasna propozycja wychowawcza, a z czasem sama wolnoĹÄ, ktĂłra staje siÄ zdolna, aby tÄ propozycjÄ poddaÄ krytyce. OdwoĹaĹem siÄ do zamieszek wywoĹanych we Francji przez studentĂłw, pokazujÄ c je jako przykĹad na to, co siÄ dzieje, kiedy brakuje kogoĹ, kto zechciaĹby na serio wziÄ Ä odpowiedzialnoĹÄ za konkretnÄ propozycjÄ wychowawczÄ . Kilka tygodni później organizatorka konkursu poinformowaĹa mnie (czego najmniej siÄ spodziewaĹem) o zajÄciu pierwszego miejsca. Zaraz teĹź udaĹem siÄ do jej domu w celu odebrania nagrody. ByĹem bardzo poruszony, Ĺźe jurorom (wĹrĂłd nich byĹ takĹźe wielki mistrz pewnej wĹoskiej loĹźy masoĹskiej)spodobaĹ siÄ wĹaĹnie mĂłj temat. Kiedy powiedziaĹem o swojej wierze organizatorka byĹa zdumiona i nazwaĹa swoistym paradoksem fakt, Ĺźe organizacja laicka spoĹrĂłd wszystkich uczestnikĂłw wybraĹa i nagrodziĹa wĹaĹnie katolika. Dwa tygodnie później podarowaĹem tej pani ksiÄ ĹźkÄ Ryzyko wychowawcze, sĹyszÄ c w odpowiedzi, Ĺźe jÄ przeczyta, jakkolwiek jej myĹlenie dalekie jest od linii myĹlowej ks. Giussaniego. PiszÄ ci o tym wszystkim, aby pokazaÄ, jak w doĹwiadczeniu okazaĹo siÄ, Ĺźe wychowanie, jakie otrzymujemy od ks. Giussaniego absolutnie odpowiada naturze czĹowieka i jego pragnieniom. Jest tak do tego stopnia, iĹź nawet laiccy jurorzy byli w stanie uznaÄ mojÄ pracÄ za najbardziej rozumnÄ i ludzkÄ . Jestem bardzo wdziÄczny, gdyĹź zdajÄ sobie sprawÄ, Ĺźe to, co opisaĹem nie jest ĹźadnÄ mojÄ zasĹugÄ â[13]. Uznali to natomiast inni! Mam nadziejÄ, Ĺźe zaczniemy to rozpoznawaÄ takĹźe my, miÄdzy sobÄ . Oto zadanie, jakie staje przed nami w tym roku. Na koniec mam wam do zakomunikowania piÄknÄ wiadomoĹÄ: Ojciec ĹwiÄty przyjÄ Ĺ naszÄ proĹbÄ i spotkanie z Nim.
[1] L. Giussani, Dall`utopia alla presenza, [Od utopii do obecnoĹci], Mediolan 2006 r., s. 56 [2] Ĺk 16,31. [3] J. CarrĂłn, Memoria: Metodo dell`Avvenimento. [PamiÄÄ: Metoda Wydarzenia], w Tracce, n. 8, wrzesieĹ 2006 r. s. 8-10. [4] O.Fallaci,Un uomo [CzĹowiek], Euroclub, Mediolan 1980 r., s. 151. [5] Ĺk 9, 25 [6] Por. A.Gemelli, Il Francescanesimo [Franciszkanizm], Edizioni O. R., Mediolan, 1932. [7] F. Kafka, Aforismi di ZĂźrau [Aforyzmy], n. 13, Adelphi, Mediolan 2004r., s. 27. [8] L. Giussani, ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie. U ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczenia, Pallottinum, PoznaĹ 2002 [9] Ĺk 7, 11-16 [10] Por. âIl tormento di Pavese,proma che il gallo cantiâ [UdrÄka Pavese, nim zapieje kogut], w: La Stampa, 8, sierpieĹ 1990., s. 16-17. [11] âL`infallibilitĂ del cuoreâ[NieomylnoĹÄ serca], w Tracce, n. 8, wrzesieĹ 2006 r., s.12. [12] L. Giussani, Dall`utopia alla prezenza, jw., s. 8-9. [13] âVincere il premioâ [ZdobyÄ nagrodÄ], w Tracce, n. 9,paĹşdzeiernik 2006 r., s. 12-13. |