Ślady
>
Archiwum
>
2004
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2004 (maj / czerwiec) Listy Uczestnictwo w zwyciÄstwie Chrystusa i inne... Uczestnictwo w zwyciÄstwie Chrystusa Mam 25 lat i w lutym 2003 r. wspaniale obroniĹam pracÄ magisterskÄ z fizyki. W maju tego samego roku wyszĹam za mÄ Ĺź, w lipcu wykryto u mnie raka. I tak moje Ĺźycie caĹkowicie siÄ zmieniĹo. OdkryĹam, Ĺźe mam przyjaciĂłĹ, jakich wczeĹniej nie znaĹam, tracÄ c przy okazji tych, ktĂłrzy wydawali siÄ jedynie przyjaciĂłĹmi. ChciaĹabym opisaÄ cud, jaki mi siÄ przydarzyĹ kiedy zaczÄĹam prosiÄ MaryjÄ, aby pokazaĹa mi Chrystusa, lecz nie Chrystusa ukrzyĹźowanego, ale zmartwychwstaĹego. ProsiĹam i nadal proszÄ JÄ , ktĂłra jest przede wszystkim kobietÄ , stÄ d jest w stanie mnie w peĹni zrozumieÄ, czym teraz ĹźyjÄ. Ona, ktĂłra tyle wycierpiaĹa, bÄdÄ ca tak blisko Jezusa moĹźe siÄ za mnÄ wstawiaÄ. W ostatnim czasie towarzyszyĹy mi dwie myĹli. Pierwsza to wielkie pragnienie mojego serca, aby mĂłc mieÄ dzieci, choÄ pomimo oczekiwania na zgodÄ lekarzy, istnieje wielkie prawdopodobieĹstwo, ze nigdy nie zostanÄ matkÄ . Z tego powodu przez dĹugi czas byĹam bardzo smutna. Teraz jednak, poĹrĂłd wszystkiego co mnie spotkaĹo, zapala siÄ ĹwiateĹko nadziei. W ubiegĹym tygodniu, kiedy nosiĹam w sobie wielki, ĹciskajÄ cy serce smutek, ktĂłry nie pozwala ĹźyÄ, a tylko bĹagaÄ, zadzwoniĹa do mnie przyjaciĂłĹka z Pescary. PoznaĹyĹmy siÄ w szpitalu, jej stan zdrowia jest o wiele powaĹźniejszy od mojego. ZapĹakana i zaĹamana poprosiĹa mnie przez telefon o pomoc. PomyĹlaĹam, Ĺźe Pan w ten sposĂłb prosi mnie, abym staĹa siÄ swego rodzaju matkÄ dla tej osoby. Teraz miaĹo siÄ wypeĹniÄ moje macierzyĹstwo. PoczuĹam siÄ bardzo maĹa i caĹkowicie otoczona BoĹźÄ opiekÄ . Druga sprawa dotyczyĹa mÄĹźa, otóş poznaĹ kolegĂłw z Ruchu. WspĂłlnie szukali miejsca, gdzie mogĹaby siÄ odbywaÄ SzkoĹa WspĂłlnoty. ZaproponowaĹam nasz dom. ZastanowiĹ siÄ trochÄ, nastÄpnie przedstawiĹ pomysĹ kolegom, zdumiaĹa ich niezwykle ta propozycja. MÄ Ĺź przyszedĹ do mnie i podziÄkowaĹ, Ĺźe jestem jego ĹźonÄ , Ĺźe mu pomagam. PodziÄkowaĹ mnie, ktĂłra czuje siÄ, przez swojÄ chorobÄ, tak bardzo dla niego nieodpowiedniÄ . PodziÄkowaĹam niebu, Ĺźe mi pozwala pomagaÄ mÄĹźowi i czyni mnie narzÄdziem tej pomocy. Wczoraj wieczorem kiedy przed snem odmawialiĹmy AnioĹ PaĹski, prosiĹam, by pozostaÄ sĹugÄ Pana i aby Maryja wysĹuchaĹa mojej modlitwy. MÄ Ĺź zawsze mnie prosi, bym prosiĹa o Ĺźycie dla siebie, ja zaĹ w dziwny sposĂłb o tym zapominam. ProszÄ jedynie o to, by moje Ĺźycie w caĹoĹci naleĹźaĹo do Boga. Od dawna, od kiedy ofiarowujÄ moje dni Panu i wierzÄ, Ĺźe On je ode mnie przyjÄ Ĺ w pewnym stopniu niosÄ wraz z Nim Jego krzyĹź. Mam jednak to szczÄĹcie, iĹź wiem, Ĺźe On zmartwychwstaĹ! WidzÄ Go codziennie! ProszÄ, Ĺźebym mogĹa Go zobaczyÄ, Jezusa zmartwychwstaĹego. WidzÄ c Go, nie mogÄ denerwowaÄ siÄ na to, co mi siÄ przytrafiĹo. ProszÄ tylko, aby mĂłj mÄ Ĺź czuĹ Jego obecnoĹÄ, jak jÄ czujÄ i byĹ szczÄĹliwy. Dziwne, Ĺźe Ĺźycie moĹźe siÄ tak zmieniÄ, jeszcze dziwniejszy pozostaje takt, Ĺźe nad wszystkim ciÄ Ĺźy okreĹlony zamysĹ: odnajdujÄ w nim takĹźe mojÄ pracÄ! WsĹuchujÄ c siÄ w posiadany instynkt, zaczÄĹam pracowaÄ w szpitalu z chorymi na raka. Poprzez moje doĹwiadczenie mogÄ im pomagaÄ. Poza tym zaczÄĹam robiÄ specjalizacjÄ i choÄ z powodu chemioterapii nie jestem w stanie siÄ uczyÄ, zostaĹam przyjÄta i otrzymaĹam stypendium. Nawet jeĹli nie zawsze mogÄ siÄ przygotowaÄ w dziwny sposĂłb (lepiej powiedzieÄ: w cudowny sposĂłb) to, co robiÄ wystarcza, nawet przekracza oczekiwania. I tak, wobec cudu mojego Ĺźycia, czujÄ siÄ ciÄ gle coraz mniejsza. Nieustannie proszÄ o pokorÄ, proszÄ teĹź za tych, ktĂłrzy leczÄ siÄ wraz ze mnÄ . To naprawdÄ cud! I tak powiedziaĹam Ci wszystko. GorÄ co pozdrawiam. List podpisany
Wezwany, aby zaĹwiadczyÄ o prawdzie UrodziĹem siÄ w Somalii, gdzie skoĹczyĹem studia na wydziale weterynarii, mieszkaĹem tam do 30 roku Ĺźycia. PrzybyĹem do WĹoch, aby kontynuowaÄ naukÄ. Po tygodniu od mojego wyjazdu z kraju, w Somalii wybuchĹa wojna domowa i zniszczyĹa mojÄ ojczyznÄ. Aby ratowaÄ Ĺźycie i nie skoĹczyÄ jak moja zamordowana rodzina zostaĹem zmuszony do pozostania we WĹoszech. By mĂłc pracowaÄ jako lekarz weterynarii we WĹoszech, gdzie oĹźeniĹem siÄ i mam dwĂłjkÄ dzieci, kontynuowaĹem studia i ponownie obroniĹem pracÄ z weterynarii. Pewnego dnia do mojej przychodni przyszedĹ Pierluigi, mĹody weterynarz, pragnÄ cy ze mnÄ pracowaÄ. Po pewnym czasie wspĂłlnej pracy zauwaĹźyĹem w nim coĹ wyróşniajÄ cego go spoĹrĂłd innych znanych mi osĂłb. Po wielu pytaniach i dyskusjach zauwaĹźyĹem jakÄ Ĺ pozytywnoĹÄ w jego Ĺźyciu, zaczÄ Ĺem wiÄc pytaÄ, co powoduje, Ĺźe jest taki a nie inny. Nie odpowiadajÄ c sĹowami, pojawiĹ siÄ pewnego popoĹudnia w ksiÄ ĹźkÄ w rÄku 9i powiedziaĹ: âPrzeczytaj toâ. ChodziĹo o napisane przez Luigi Giussaniego U ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczenia. SpytaĹem wiÄc: âDlaczego dajesz mi tÄ ksiÄ ĹźkÄ, skoro wiesz dobrze, Ĺźe jestem praktykujÄ cym muzuĹmaninem?â OdpowiedziaĹ: âNie uprzedzaj siÄ, skoro pytasz dlaczego jestem osobÄ pozytywnÄ , w tej ksiÄ Ĺźce znajdziesz odpowiedĹşâ. Po skoĹczonej lekturze, zrodziĹo siÄ we mnie silne pragnienie pogĹÄbienia tematu. PoprosiĹem o wiÄcej informacji, a on przedstawiĹ mi kilku swoich przyjaciĂłĹ, zadowolonych z Ĺźycia, jak on. ZaczÄ Ĺem uczÄszczaÄ na SzkoĹÄ WspĂłlnoty, wziÄ Ĺem takĹźe udziaĹ w spotkaniu w Rimini. Od tamtego czasu coĹ siÄ we mnie zmieniĹo, odzyskaĹem ponownie nadziejÄ, zmieniĹem siÄ ja sam i sposĂłb w jaki patrzyĹem na Ĺwiat. Jeszcze wczoraj uprzedzaĹem siÄ do wszystkiego i wszystkich, teraz patrzÄ na to, co pozytywne. SpotkaĹem prawdziwych przyjaciĂłĹ, jakich nie miaĹem nigdy przedtem. Z mojego punktu widzenia, przez to, co siÄ wydarzyĹo, ks. Giussani jest dla mnie niejako prorokiem, gdyĹź potrafi zmieniaÄ nasze serca, z miĹoĹciÄ pokazywaÄ nam wĹaĹciwÄ drogÄ. DziÄki temu wszystkiemu jestem bardzo szczÄĹliwy, byĹbym jeszcze bardziej, gdyby ks. Giussani zdoĹaĹ wnieĹÄ swoje przesĹanie w Ĺwiat, w ktĂłrym siÄ urodziĹem. To Ĺwiat bez nadziei, gdzie nie powiodĹy siÄ Ĺźadne prĂłby przywrĂłcenia pokoju i stabilnoĹci. Ten Ĺwiat KsiÄdza potrzebuje! Potrzebuje KsiÄdza nauki, SzkoĹy WspĂłlnoty, ktĂłrÄ miaĹem szczÄĹcie poznaÄ. PoniewaĹź tylko poprzez takÄ rzeczywistoĹÄ moĹźna zmieniaÄ ludzi i przywracaÄ nadziejÄ w moim kraju i na caĹym Ĺwiecie. Abdulkadir Abdi
W wiÄziennych murach Drogi ksiÄĹźe Giussani, jestem kapĹanem katolickim diecezji Peoria, odsiadujÄ wyrok 60 miesiÄcy za narkotyki. Na poczÄ tku przebywaĹem w wiÄzieniu federalnym w Rochester, w stanie Minnesota. W tamtym okresie, Twoje ksiÄ Ĺźki otrzymane od ks. Jerry`ego z Rochester, staĹy siÄ dla mnie ĹşrĂłdĹem wielkiej inspiracji. Ks. Jerry pomĂłgĹ mi pozostaÄ otwartym na spotkanie z obecnoĹciÄ Chrystusa wĹrĂłd innych wiÄĹşniĂłw. Jestem wdziÄczny za okazanÄ pomoc w mojej duchowej podróşy. Ks. Jerry cytowaĹ Justina, mojego poprzedniego wiÄziennego wspĂłĹlokatora, skazanego na 30 lat pozbawienia wolnoĹci. Nie byĹem zbyt silny, kiedy przybyĹem do wiÄzienia w Rochester, popeĹniĹem kilka powaĹźnych bĹÄdĂłw. Justin okazaĹ siÄ prawdziwym przyjacielem, pomĂłgĹ mi stawiÄ czoĹa rzeczywistoĹci oraz odkryÄ najwaĹźniejszy zwiÄ zek mojego Ĺźycia, zwiÄ zek z Chrystusem. BĂłg, z jakiegoĹ powodu postawiĹ na mojej drodze zarĂłwno Justina jak i ks. Jerry`ego. W grudniu zostaĹem przeniesiony do innego wiÄzienia aby dokoĹczyÄ swĂłj wyrok. Zawsze bÄdÄ pamiÄtaĹ doĹwiadczenie z Rochester i mojÄ przyjaźŠz Justinem, poniewaĹź dziÄki niemu staĹem siÄ lepszym czĹowiekiem i kapĹanem. DziÄkujÄ Ci, ksiÄĹźe Giussani, Ĺźe pomagasz kapĹanom takim jak ks. Jerry w przekazywaniu przesĹania Twojego charyzmatu i miĹoĹci Chrystusa tym, ktĂłrzy jej potrzebujÄ (zwĹaszcza kapĹanom). List podpisany
Przyjaciel Robiego Na pogrzebie Roberto, jego matka poprosiĹa nas, przyjaciĂłĹ, abyĹmy opowiedzieli coĹ o jej synu. NapisaĹem wiÄc krĂłtki list: ÂŤMam na imiÄ Matteo, jestem z Comunione e Liberazione, naleĹźÄ do grona przyjacióŠRoberto. PiszÄ w czasie teraĹşniejszym, poniewaĹź Robi jest dziĹ obecny w moim Ĺźyciu tak samo, jak byĹ w nim obecny wczoraj. Znam go od 4 lat, zaprzyjaĹşniÄ siÄ z nim byĹo niezwykle Ĺatwo, poniewaĹź prostota serca pozwalaĹa kaĹźdemu staÄ siÄ jego przyjacielem. Jak powiedziaĹ nasz przyjaciel: âNie moĹźna nie byÄ przyjacielem Robiegoâ. Nie widywaliĹmy siÄ czÄsto, kiedy wyjeĹźdĹźaĹ w sprawach zawodowych dzwoniliĹmy do siebie. Przy kaĹźdej nadarzajÄ cej siÄ okazji wychodziliĹmy gdzieĹ razem, rozmawialiĹmy o wszystkim, o kobietach, pracy, przyjacioĹach, sporcie. ZdoĹaĹ nawet kilka razy wyciÄ gnÄ Ä mnie na dyskotekÄ, co w naszym towarzystwie zdarzaĹo siÄ rzadko, bo wiÄkszoĹÄ z nas nie lubi taĹczyÄ. Tego roku moja wiÄĹş z Roberto staĹa siÄ decydujÄ cym i waĹźnym punktem zwrotnym: z dialogu z moim przyjacielem wyĹoniĹo siÄ pragnienie caĹkowitego pĂłjĹcia w kierunku dokonanego spotkania z Chrystusem. W dniach od 9 do 11 maja 2003 r. wziÄliĹmy razem udziaĹ w Rekolekcjach Comunione e Liberazione dla mĹodzieĹźy pracujÄ cej, odbywajÄ cych siÄ pod przewodnictwem ks. Fabio. Podczas tych 3 dni miaĹem okazjÄ mieszkaÄ z Roberto w jednym pokoju. Zawsze przed zaĹniÄciem rozmawialiĹmy sobie o tym, co wydarzyĹo siÄ w ciÄ gu dnia. DziĹ jest dla mnie oczywiste, Ĺźe nasza wiÄĹş byĹa i nadal istnieje, jak wszystkie pozostaĹe moje wiÄzi z innymi osobami, poniewaĹź jest w niej Chrystus bÄdÄ cy istotÄ i rdzeniem wszystkich ludzkich wiÄzi. SÄ dzÄ, Ĺźe dla Roberto prawda ta byĹa oczywista; rzeczywiĹcie, po dniach, ktĂłre staĹy siÄ dla nas okazjÄ do ponownego rzucenia siÄ w rzeczywistoĹÄ, odkryliĹmy w sobie pragnienie kontynuowania drogi, ktĂłrÄ razem zaczÄliĹmy kroczyÄ. Wszystko to wydarzyĹo siÄ takĹźe dziÄki udziaĹowi w przygotowaniach wspĂłlnych wakacji, Szkole WspĂłlnoty i caĹemu naszemu codziennemu Ĺźyciu, nie pomijajÄ c wyjĹcia do jakiegoĹ lokalu i napicia siÄ piwa. W dzieĹ Ĺmierci Robiego, w moje Ĺźycie wtargnÄ Ĺ bĂłl wypeĹniony radoĹciÄ , ktĂłrej nie jestem w stanie wytĹumaczyÄ. ZostaĹa mi ona z pewnoĹciÄ ofiarowana poprzez obecnoĹÄ Jezusa w moim Ĺźyciu. Jestem pewien, Ĺźe Robi trzyma dla mnie miejsce blisko siebie. DziÄkujÄ ci Roberto. TwĂłj przyjaciel TeoÂť. Matteo, Milano
SĹoĹce za mgĹÄ NajdroĹźszy ksiÄĹźe Giussani, przeczytaĹam ostatnio ksiÄ ĹźkÄ Cud goĹcinnoĹci. WzruszyĹam siÄ kiedy mĂłwisz, Ĺźe teraz rozumiesz wiÄcej niĹź wtedy, gdy byĹeĹ mĹodszy. Ja takĹźe z czasem rozumiem wiÄcej. Ĺťycie, co sam wiesz, goni nas i zajmuje tysiÄ cem waĹźnych spraw, jakim trzeba kaĹźdego dnia stawiÄ czoĹa, dotyczy to takĹźe moich dzieci. PoruszyĹ mnie niezwykle epizod z TwojÄ matkÄ , ktĂłra podczas zmywania naczyĹ przerywaĹa na chwilÄ pracÄ, aby siÄ pomodliÄ. ZrozumiaĹeĹ to dopiero wtedy kiedy dorosĹeĹ. DziÄkujÄ Ci, poniewaĹź dziÄki przeczytanym sĹowom moje Ĺźycie zostaĹo oĹwiecone i niejako umocnione: zaufaÄ i przylgnÄ Ä â dopiero potem zrozumieÄ. IstnieÄ mogĹoby tysiÄ c powodĂłw, dla ktĂłrych rozgoryczona mogĹabym powiedzieÄ nie. Przez caĹy czas stopniowo zaczynam rozumieÄ. To dla mnie dar, abym ĹźyjÄ c rzeczywistoĹciÄ , poĹrĂłd róşnych okolicznoĹci coraz bardziej rozumiaĹa, Ĺźe Jezus jest odpowiedziÄ na mojÄ potrzebÄ szczÄĹcia i sensu wszystkiego. Tak oto mogÄ powoli patrzeÄ na to, co mnie otacza potwierdzajÄ c, Ĺźe jest to dobrem, nieustannie pamiÄtajÄ c sĹowa, ktĂłre mĂłwiĹeĹ nam, gdy byliĹmy bardzo mĹodzi: sĹoĹce jest nawet wtedy, gdy zasĹania je mgĹa. ModlÄ siÄ za Ciebie codziennie modlitwÄ róşaĹcowÄ . Nicoletta, Milano
List od maĹej dziewczynki Drogi KsiÄĹźe Giussani, moja mama powiedziaĹa mi o Tobie wiele rzeczy. ChciaĹabym CiÄ poznaÄ. PomyĹlaĹam sobie, Ĺźe z tego, co mi mĂłwi mama wynika, Ĺźe jesteĹ dobrym czĹowiekiem. Czy to prawda, Ĺźe znasz PapieĹźa? On takĹźe jest dobry, tak samo jak Ty. Ile masz lat? Ja mam 8. ChodzÄ do IIIB do szkoĹy L`Aurora di Cernusco. MoĹźe jÄ znasz? No cóş... KoĹczÄ mĂłj list i mam nadziejÄ, Ĺźe szybko mi odpiszesz. P.S. JeĹli mi powiesz gdzie mieszkasz, to CiÄ odwiedzÄ. Chiara III kl. SzkoĹy podstawowej, Gessate
Madryt KardynaĹ do ks. Giussaniego Drogi ks. Luigi. W tych kilku zdaniach pragnÄ ksiÄdzu z caĹego serca podziÄkowaÄ, w imieniu rodzin ofiar i moim wĹasnym, jak i caĹego KoĹcioĹa w Madrycie. DziÄkujemy za wyrazy wspĂłĹczucia i bliskoĹci wobec strasznego ataku terrorystycznego z 11 marca. OkazaĹ siÄ on najkrwawszÄ masakrÄ naszego miasta, pochĹaniajÄ c ponad 200 ofiar Ĺmiertelnych, 1500 osĂłb rannych i napeĹniajÄ c nas niezmierzonym smutkiem i bĂłlem. W chwilach tak wielkiego cierpienia, Ĺźarliwe bĹaganie do Pana rodzi siÄ spontanicznie z wiary w Niego, oraz z nadziei Ĺźycia wiecznego. Tylko On, nieskoĹczona miĹoĹÄ, daje nam jedynie prawdziwe pocieszenie, poniewaĹź âJego miĹoĹÄ i Jego miĹosierdzie sÄ wieczneâ. Dlatego chcÄ podziÄkowaÄ KsiÄdzu przede wszystkim za modlitwÄ, zwĹaszcza proĹby o wieczny odpoczynek dla zmarĹych, uzdrowienie dla rannych, aby Pan zesĹaĹ pocieszenie ich rodzinom przechodzÄ cym teraz przez bolesnÄ prĂłbÄ. Z szacunkiem i bĹogosĹawieĹstwem, Antonio M. Rouco Varela KardynaĹ Arcybiskup Madrytu
TwĂłj jasny osÄ d NajdroĹźszy KsiÄĹźe Giussani, chciaĹbym Ci podziÄkowaÄ za to, co napisaĹeĹ w odniesieniu do wydarzeĹ z 11 marca w Hiszpanii. WiadomoĹÄ od Ciebie dotarĹa do mnie dziĹ rano i bardzo mnie poruszyĹa. PrzesĹanie w niej zawarte okazaĹo siÄ byÄ promykiem ĹwiatĹa i nadziei. DziÄkujÄ Ci, poniewaĹź w tak bolesnych sytuacjach TwĂłj osÄ d jest zawsze niezwykle jasny. ZwĹaszcza w podobnych momentach potrzebujemy pewnoĹci, potrzebujemy ludzi dorosĹych, ojcĂłw takich jak Ty, ktĂłrzy wiedzÄ jak stawiaÄ czoĹa rzeczywistoĹci, zwĹaszcza tej bolesnej. Ĺciskam CiÄ mocno i modlÄ siÄ za Ciebie, ânajbardziej odpowiedzialnegoâ z nas. Giuditta
Budowanie pokoju Drodzy przyjaciele, wracajÄ c z uniwersytetu natknÄ Ĺem siÄ na pokojowa manifestacjÄ w Rzymie. UczestniczyĹo w niej wiele mĹodych i dorosĹych osĂłb, caĹe rodziny majÄ ce w oczach niepewnoĹÄ dzisiejszych czasĂłw. CoĹ mnÄ wstrzÄ snÄĹo, niepewnoĹÄ bowiem odzwierciedla siÄ w najrozmaitszych sytuacjach. Wielu spoĹrĂłd tych, ktĂłrzy podobnie jak ja przygotowujÄ siÄ do Ĺźycia konsekrowanego z obawÄ pyta siebie nawzajem o zauwaĹźanÄ niestabilnoĹÄ i przemoc. Z nieustajÄ cych dialogĂłw i wspĂłĹuczestnictwa w nauce i trudzie wyĹania siÄ fakt, Ĺźe zostaĹa nam dana pewnoĹÄ: wszystko wydarza siÄ przez realizacjÄ tajemniczego zamysĹy Boga wobec Ĺwiata. WielkoĹÄ naszego chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia polega na tym, aby nie bĹagaÄ desperacko o pokĂłj rzÄ dzÄ cych paĹstwami, nie prosiÄ o stabilnoĹÄ ekonomistĂłw, o spokĂłj psychologĂłw. JakÄ kolwiek bowiem ludzkÄ otrzymamy na to odpowiedĹş, nie stĹumi ona prawdziwego pragnienia naszego serca. Modlitwa w takiej chwili wydaje siÄ byÄ jedynym, odpowiednim i racjonalnym gestem. PatrzÄ c na Chrystusa, idÄ c za papieĹźem w wiernoĹci wspĂłlnocie chrzeĹcijaĹskiej, odsĹania siÄ nam jedyne dla wszystkich moĹźliwe przesĹanie. Federico, Roma
Modlitwa na szkolnym dziedziĹcu Do wspĂłlnej modlitwy nakĹoniĹa nas choroba naszego maĹego przyjaciela Simone. Stwierdzono u niego biaĹaczkÄ. Grupa matek po odprowadzeniu dzieci do szkoĹy postanowiĹa spotykaÄ siÄ w ciÄ gu tygodnia na modlitwie róşaĹcowej na szkolnym dziedziĹcu. WspĂłlny Róşaniec staĹ siÄ w ciÄ gu roku zwyczajem, wkrĂłtce ten piÄkny, wspĂłlnie przeĹźywany moment ubogacaĹ nasze spotkania. DziĹ widujemy siÄ codziennie (takĹźe ojcowie), a wielu innych rodzicĂłw zatrzymuje siÄ na chwilÄ, aby odmĂłwiÄ z nami choÄ jednÄ dziesiÄ tkÄ przed pĂłjĹciem do pracy. ModlÄ c siÄ, kaĹźdy z nas zawierza siÄ Maryi, wiedzÄ c, Ĺźe wszystko, co ma siÄ wydarzyÄ, bÄdzie otoczone Jej opiekÄ . Fakt ten zmienia nasze spojrzenie na Ĺwiat, przekonuje nas, iĹź nie jesteĹmy sami, przypomina, Ĺźe kaĹźda okolicznoĹÄ poprzez MaryjÄ jest ofiarowywana âTemu, ktĂłry czyni wszystkoâ. Nasza modlitwa nie ograniczyĹa siÄ tylko do sprawy Simone. Wielu z nas powierza swoich najbliĹźszych i ich troski. Nasze serca i pragnienia otwierajÄ siÄ szeroko na Ĺwiat... czyjeĹ narodziny, szkoĹa w Bagdadzie, ktoĹ cierpiÄ cy, przeĹźywajÄ cy radoĹÄ... wszystko, nas angaĹźuje i interesuje, poprzez modlitwÄ wchodzi do naszego codziennego Ĺźycia. Rezultatem wspĂłlnej modlitwy staĹa siÄ przyjaĹşĹ, ktĂłra siÄ narodziĹa i odnowiĹa w istniejÄ cych juĹź wiÄziach, prawdziwa przyjaźŠmajÄ ca daleko wiÄksze zakorzenienie. Inaczej nie byĹaby tak gĹÄboka i tak przez nas poĹźÄ dana. Miceaela z innymi matkami i ojcami, Mediolan
Ĺťycie po stokroÄ Drogi KsiÄĹźe Giussani. Jestem KsiÄdzu niezmiernie wdziÄczny, poniewaĹź w dniu, w ktĂłrym spotkaĹem Ruch, ludzi z krwi i koĹci, takich jak KsiÄ dz, spotkaĹem Chrystusa. Pewnego razu udaĹem siÄ z grupÄ przyjacióŠw odwiedziny do sierociĹca i przez przypadek spotkaĹem kilka osĂłb z CL. ByĹ wĹrĂłd nich Paolo, jak okazaĹo siÄ później kapĹan i Lena z Memores Domini. Zaprosili nas do uczestnictwa w maĹym spotkaniu i pracy nad ZmysĹem religijnym. Po przeczytaniu tekstu, ks. Paolo mĂłwiĹ o racji, dla ktĂłrej poszliĹmy do sierociĹca, stwierdzajÄ c, iĹź jest niÄ naĹladowanie Chrystusa. Wypowiedziane zdanie towarzyszyĹo mi przez caĹy tydzieĹ. ZapytywaĹem siebie, co to znaczy ânaĹladowaÄ Chrystusaâ? W nastÄpnym tygodniu wziÄ Ĺem udziaĹ w spotkaniu CL (razem z narzeczonÄ FlaviÄ ). Kontynuowano pracÄ nad ZmysĹem religijnym. OczywiĹcie nie zrozumiaĹem od razu wiÄkszoĹci z tego, co usĹyszaĹem, ale moje serce wzruszaĹo siÄ na same sĹowa. WydawaĹo mi siÄ jakby mnie KsiÄ dz bardzo dobrze znaĹ. CaĹy tydzieĹ ĹźyĹem oczekiwaniem nastÄpnego spotkania z moimi nowymi przyjaciĂłĹmi. Gdy wreszcie nadeszĹa upragniona chwila, ks. Paolo na nowo nas sprowokowaĹ: âJeĹli naĹladujÄ Chrystusa, Ĺźyje po stokroÄ, sto razy lepiej poĹrĂłd wszystkich aspektĂłw Ĺźycia, w pracy, w rodzinie, w narzeczeĹstwie, wszÄdzie!â. Z wÄ tpliwoĹci zrodziĹa siÄ pewnoĹÄ: skoro to naprawdÄ moĹźliwe, ja tego chcÄ! Trzy miesiÄ ce później wziÄliĹmy z FlaviÄ Ĺlub, kilku naszych nowych przyjacióŠuczestniczyĹo w ceremonii Ĺlubu i radoĹci wesela. ZwiÄ zaliĹmy siÄ jeszcze bardziej z towarzystwem. Z ich pomocÄ stopniowo zaczynamy rozumieÄ czym jest powoĹanie. Trzy lata po Ĺlubie zostaĹem powoĹany do ojcostwa. To pewne, iĹź wobec cudu narodzin, nawet zatwardziaĹy ateista zdaje sobie sprawÄ z istnienia Boga. Narodziny bowiem sÄ najwiÄkszym znakiem Jego konkretnej obecnoĹci. Zanim spotkaĹem Ruch, maĹĹźeĹstwo i ojcostwo postrzegaĹem jako pewnego rodzaju uwiÄzienie, a Chrystus byĹ dla mnie tylko postaciÄ historycznÄ . DziĹ nie jest On kimĹ tak odlegĹym, uobecnia siÄ bowiem w moim Ĺźyciu codziennie i konkretnie poprzez towarzystwo CL. Jorge, Rio de Janeiro
Radosna babcia NajdroĹźszy KsiÄĹźe Giussani. DziĹ ĹwiÄtujÄ 80. urodziny. DziÄkujÄ Bogu za dar Ĺźycia, ale moje serce przepeĹnione jest takĹźe ogromna wdziÄcznoĹciÄ dla Ciebie, ktĂłry jesteĹ juĹź od 30 lat moim ukochanym ojcem. PozwĂłl, ze podziÄkujÄ Ci prostym Ĺwiadectwem. W wieku 50 lat, w trudnym okresie mojej historii, wydarzyĹo mi siÄ, podczas przeglÄ dania notatek mojej szesnastoletniej, zafascynowanej Ruchem cĂłrki, âspotkanieâ. ZnalazĹam odpowiedzi, ktĂłrych od dawna pragnÄĹo moje serce. Od tamtej pory moja droga jest coraz bardziej wyzwalajÄ ca. ObecnoĹÄ coraz wyraĹşniej staje siÄ ciaĹem. Cud przemiany serca, widoczny w prawie codziennym przyjmowaniu Eucharystii, pogĹÄbione wiÄzi miÄdzyludzkie zarĂłwno w Ruchu, jak i poza nim, SzkoĹa WspĂłlnoty. Szczere âtakâ od rana do wieczora i nieustanna modlitwa. Droga, przede mnÄ staje siÄ coraz bardziej promienna i zmierza ku prawdziwej Ĺasce. ĹmiaĹo mĂłwiÄ c â przedsmak Raju. Mocno CiÄ Ĺciska radosna babcia, peĹna Ĺťycia i pragnienia Ĺwiadczenia o Chrystusie Bogu, Jego potÄdze, miĹoĹci, miĹosierdziu. Anna, Faenza
|