Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2006 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2006 (lipiec / sierpień)

Kultura. Kod da Vinci. Kim On jest?

Więcej prawdy o fresku

Wszystkim fałszom Dan Brown`a na temat Ostatniej Wieczerzy, zaprzeczają informacje faktycznie wpisane w obraz przez Leonardo. Inne niż ta o Magdalenie.

Giuseppe Frangi


Jan, rozdział 13, werset 24. Mamy tu opis, który jest jak fotogram, podobnie zresztą jak Ostatnia Wieczerza Leonardo. Wierność z jaką ten wielki artysta oddał dynamikę przedstawionej chwili wywiera naprawdę wielkie wrażenie. Leonardo od pierwszych studiów nad dziełem był absolutnie jednoznaczny w sowich zamiarach, jak dowodzą nadzwyczajne adnotacje zawarte w Kodeksie Forster II, który jest dziś przechowywany w Victoria and Albert Museum w Londynie.

Wsłuchajmy się jednak w opowiadanie Jana. Oto mamy Jezusa siedzącego przy stole. Kilka minut wcześniej zapowiedział On coś, co zmroziło krew obecnych: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: jeden z Was mnie zdradzi”. Słowa te spadły na biesiadników jak głazy, co wyjaśnia poruszenie, czy wręcz wzburzenie uczniów. Niektórzy z nich poderwali się z miejsc niczym sprężyny. Spojrzenia, obiegające całe grono zebranych, wyrażają niedowierzanie, ale jednocześnie nacechowane są podejrzeniami. „Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o kim mówi”, napisał w efekcie Jan. Leonardo staje się jego „echem”, prawie jakby tam był, jako kronikarz rejestrujący sytuację, najazdem kamery rozszerza opowiadanie ewangelisty na wszystkich. W swoich notatkach napisał: „Jeden, który pił, zostawia kubek na swoim miejscu i odwraca głowę w stronę mówiącego. Jeden, splata razem palce i z podniesionymi brwiami zbliża się do towarzysza... Inny mówi coś na ucho drugiemu, ten, trzymając w ręce nóż, słucha, odwraca się ku niemu, nadstawia ucho... Następny odwracając się... pochyla rękę ponad ramieniem. Następny położył ręce na stole i patrzy. Inny łapie kawałek chleba. Następny schyla się, aby widzieć mówiącego... Następny odsuwa się za tego, który jest pochylony i widzi mówiącego między ścianą a nim.

 

Piotr i Jan

Mówiąc krótko Leonardo drąży i docieka, starając się być zgodnym z opowiadaniem Jana, i niemal je uzupełniać. „Jeden z uczniów Jego – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi”, napisał ewangelista, pamiętający dobrze ten szczegół., gdyż opowiadał o sobie samym.

Idąc dalej Leonardo próbuje sobie wyobrażać: żaden z apostołów nie wie, jak zbliżyć się do Jezusa, nikt nie wie jak wydrzeć Mu tajemnicę strasznych słów. Nawet Tomasz, choć z podniesionym palcem (po Zmartwychwstaniu dotykał nim ciała Zbawiciela), zdaje się mieć nieco jasności, ani Jakub, który z rozłożonymi rękami wygląda na sparaliżowanego z przerażenia. Podobnie Filip, składający ręce, jakby chciał jednoznacznie pokazać, że on nie ma nic wspólnego z tym, co powiedział Jezus.

Tylko Piotr, najbardziej praktyczny i doświadczony, potrafił znaleźć sposób wyjścia z niepokojącej sytuacji. Przywołał do siebie Jana – wiedział, że jest on jedynym wśród apostołów, który może się czegoś dowiedzieć, „wybadać” serce Jezusa, właśnie jako najbardziej umiłowany przez Pana. Leonardo uchwycił dokładnie ten moment, wyczuwając – jak można zobaczyć – w niesamowity sposób psychologię postaci: Piotr przywołał do siebie Jana i coś mu szepnął na ucho. Jeśli fresk byłby filmem, to jako kolejną sekwencję mielibyśmy znakomitą i zapewne najpopularniejszą scenę, ukazującą jak Jan schyla głowę na piesi Jezusa...

 

Precyzyjny początek

Ten sam Piotr w drugiej ręce, która wysłania się zza postaci Judasza, ściska nóż. Cały Piotr – trzeźwy i porywczy, gotowy na wszystko, aby bronić Jezusa, jak zresztą zademonstrował kilka godzin później w Ogrodzie Oliwnym, kiedy odciął ucho Malchosowi, jednemu z tych, którzy przyszli, aby uwięzić Pana.

„Trzęsienie ziemi”, wywołane usłyszaną zapowiedzią, jest zatem na fresku precyzyjnie uporządkowane. Znajdujący się w szeregu aniołów Judasz zdaje się być poza, bezlitośnie samotny, z uciułanymi, przeklętymi pieniędzmi w zaciśniętej dłoni. Jest obecny, ale już daleki, bezpowrotnie obcy, wrogi.

To jest Ostatnia Wieczerza Leonardo. Reszta to najczęściej fantastyczne interpretacje.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją