Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2006 (lipiec / sierpieĹ) SpoĹeczeĹstwo. Gest charytatywny Droga jest piÄkna Historia grupy przyjacióŠz "La Strada". PoczÄ tek lat 80., pewna parafia w trudnej dzielnicy na peryferiach mediolaĹskich. Spotkanie z przyjacielem z Ruchu zmienia jakoĹÄ zaangaĹźowania. Rozprzestrzenianie siÄ doĹwiadczenia, ktĂłre podejmuje konkretne, napotkane potrzeby i znajduje odpowiedzi. RozmawialiĹmy o tym z trĂłjkÄ uczestnikĂłw owej przygody. Paola Bergamini MĹody geodeta z dobrym stanowiskiem zawodowym i âmaniÄ â spoĹecznego zaangaĹźowania; ĹwieĹźo upieczony absolwent konserwatorium, pianista, ktĂłry zdecydowaĹ siÄ na podjÄcie sĹuĹźby przez Caritas; fizyk nuklearny, ktĂłry pozostawiĹ dziaĹalnoĹÄ naukowÄ , kiedy przyjaciel poprosiĹ go o pomoc w tworzeniu pewnego dzieĹa charytatywnego. Trzy odrÄbne historie, zbiegajÄ ce siÄ przy ulicy Salomone, w dzielnicy o wysokim ryzyku, peryferiach Mediolanu, w parafii ĹwiÄtego Galeino, gdzie w latach osiemdziesiÄ tych pomocnik, ks. Giancarlo âpostawiĹ na nogiâ stowarzyszenie âLa Stradaâ [Droga], aby zmierzyÄ siÄ z trwajÄ cym od wielu lat problemem uzaleĹźnienia od narkotykĂłw. Tym, co ich ĹÄ czy jest pasja dla czĹowieka i przede wszystkim doĹwiadczenie chrzeĹcijaĹskiej przyjaĹşni. Spotkali jÄ w róşny sposĂłb, ale podobnie naznaczyĹo ich Ĺźycie. ZasiadĹszy przy stole, w siedzibie przy ulicy Piazzetta, opowiedzieli Ĺladom, jak powoli rozwijaĹo siÄ dzieĹo, ktĂłrego metodÄ byĹo zawsze wspĂłĹdzielenie stawianych przez rzeczywistoĹÄ potrzeb.
PoczÄ tek i nowe potrzeby âMiaĹem 24-lata â zaczyna Gilberto -, kiedy ks. Giancarlo zaproponowaĹ mi zaĹoĹźenie w Imbersago, w podarowanej mu willi, wspĂłlnoty dla uzaleĹźnionych. PorzuciĹem stanowisko w firmie benzynowej i z kilkoma przyjaciĂłĹmi i daĹem siÄ porwaÄ spotkanej przygodzie. PozostaĹem tam przez 5 lat. OĹźeniĹem siÄ i urodziĹa mi siÄ pierwsza cĂłrka. W pewnym momencie zdaĹem sobie sprawÄ, Ĺźe muszÄ dokonaÄ wyboru, szczegĂłlnie ze wzglÄdu na rodzinÄ. Tymczasem ÂŤLa StradaÂť wchodziĹa na nowe drogi, gdyĹź trzeba byĹo odpowiedzieÄ na nowe potrzeby, i czuliĹmy koniecznoĹÄ podjÄcia tego nieoczekiwanego wzrostuâ. âRĂłwnieĹź dla mnie byĹ to moment decydujÄ cy â wtrÄ ca Diego â koĹczyĹem sĹuĹźbÄ w Caritas i niezaleĹźnie od wczeĹniejszych intencji â na poczÄ tku myĹlaĹem, Ĺźe bÄdzie to tylko maĹy nawias w moim Ĺźyciu â zdecydowaĹem siÄ zostaÄ z przyjaciĂłĹmi. W dziennym centrum dla uzaleĹźnionych zrodziĹo siÄ wiele problemĂłw, takich jak ponowne wĹÄ czenie w normalne Ĺźycie, niesystematycznoĹÄ w szkole, problemy wieku dorastania itd. ByliĹmy ÂŤbandÄ Âť przyjaciĂłĹ, ktĂłra podejmowaĹa napotykane potrzeby. W miÄdzyczasie ks. Giancarlo zostaĹ przeniesiony na inna parafiÄ. ZorientowaliĹmy siÄ, Ĺźe potrzebujemy momentu refleksjiâ. âRzeczywiĹcie w tych latach â wyjaĹnia Gilberto â kaĹźdy z nas pasjonowaĹ siÄ tylko czÄĹciÄ âLa Stradyâ, ktĂłrÄ prowadziĹ. Na przykĹad: oddano nam do dyspozycji kawaĹek ziemi, gdzie Marco, jeden z nas, otworzyĹ spĂłĹdzielniÄ ogrodniczÄ . Ta cecha pozostaĹa zawsze Ĺźywa. W pewnym momencie zdaliĹmy sobie sprawÄ, Ĺźe potrzebujemy kogoĹ, kto zebraĹby wszystkie sznurki caĹej, zĹoĹźonej struktury, aby uzyskaÄ perspektywÄ wzrostu. I w taki sposĂłb, w naszej historii pojawiĹa siÄ pewna linia demarkacyjna, wyznaczajÄ ca przejĹcie od silnego Ĺadunku poczÄ tkowych ideaĹĂłw, do ĹwiadomoĹci wartoĹci, dla ktĂłrych dziaĹaliĹmy. ZbiegĹo siÄ to ze spotkaniem niektĂłrych osĂłb z Ruchu. Ludzie ci pomogli nam w odrzuceniu logiki pauperystycznej, charakterystycznej dla pewnego Ĺrodowiska katolickiego i pĂłjĹciu w gĹÄ b racji, dla ktĂłrych pracowaliĹmy, aby we wĹaĹciwy sposĂłb odpowiedzieÄ na potrzebyâ.
Wychowanie i wspieranie âByĹ osiemdziesiÄ ty siĂłdmy rok â opowiada Valter â kiedy dziÄki Vitadiniemu i ks. Giussaniemu spotkaĹem Angelo Abbondio, ktĂłry poprosiĹ mnie, abym poprowadziĹ pewne, wspierane przez niego dzieĹa charytatywne, miÄdzy innymi wĹaĹnie âLa StradÄâ. Od razu zauwaĹźyĹem, Ĺźe sÄ tu osoby niebywale szlachetne, charakteryzujÄ ce siÄ wielkim czĹowieczeĹstwem, ale ryzykujÄ ce utratÄ jasnego celu. ByĹem z nimi w sposĂłb, jakiego nauczyĹ mnie ks. Giussani, podczas wyjazdĂłw do Bassa. PolegaĹo to na spotkaniu drugiego czĹowieka, na spotkaniu z jego potrzebami. Na przykĹad chĹopcu, ktĂłremu Ĺşle idzie w szkole, ktĂłrego ojciec jest alkoholikiem, a matka straciĹa pracÄ i nie majÄ domu, nie wystarczy pomĂłc w nauce trzeba poszukaÄ miejsca zamieszkania. Dlaczego wiÄc nie zaĹoĹźyÄ spĂłĹdzielni, aby pomagaÄ znajdujÄ cym siÄ w takiej sytuacji? PoszedĹem wĹaĹnie tÄ drogÄ . WidzÄ c, Ĺźe grupka interesuje siÄ specyficznym problemem, proponowaĹem jej tworzenie wĹasnego dzieĹa. W przeciwieĹstwie do tych, ktĂłrzy skupiajÄ siÄ na jednym aspekcie. Staje siÄ to moĹźliwe tylko wtedy, gdy zauwaĹźasz czĹowieka caĹoĹciowo. Takie jest motto CdO: idealnym kryterium jest dziaĹajÄ ca przyjaĹşĹ. Nie przypadkowo organizowaliĹmy spotkania na temat motywu, dla ktĂłrego siÄ pracuje. Konkretne potrzeby przywoĹujÄ bowiem najwiÄkszÄ potrzebÄ, potrzebÄ Przeznaczenia. To ĹÄ czy wspierajÄ cego i wspieranego, w tym tkwi róşnica miÄdzy wychowaniem a udzielaniem pomocyâ.
GoĹcinny holding Taka jest historia. A dzisiaj? DziĹ róşnorodnoĹÄ odpowiedzi stworzyĹa prawdziwy holding. Do grupy âLa Stradaâ â ktĂłrej przewodniczÄ cym jest Valter Izzo â przynaleĹźy dwanaĹcie organizacji, zajmujÄ cych siÄ dziaĹalnoĹciÄ charytatywnÄ . ZaczynajÄ c od centrĂłw mĹodzieĹźy z duĹźym ryzykiem, gabinetu medycznego dla osĂłb z marginesu, przez pracownie rzemiosĹa, do wspĂłlnot dla chorych na AIDS, itd. Róşne struktury zatrudniajÄ okoĹo 400 osĂłb. âWszystko to staĹo siÄ moĹźliwe â wyjaĹnia Diego, prezes spĂłĹdzielni Galdus zajmujÄ cej siÄ ukierunkowaniem, formacjÄ i praktykami dla mĹodzieĹźy i dorosĹych â dziÄki ĹÄ czÄ cej nas przyjaĹşni. Kiedy zaczÄto mĂłwiÄ o ÂŤsieciachÂť, popatrzyliĹmy na siebie i mogliĹmy powiedzieÄ: a my tworzymy je juĹź od lat. MiÄdzy jednÄ a drugÄ spĂłĹdzielniÄ nie ma Ĺźadnego zwiÄ zku formalnego, ale naturalne wspĂłĹdziaĹanie. Zasadniczo dziaĹamy w ten sposĂłb, poniewaĹź lubimy siebie nawzajem i lubimy innych. Pragniemy ich dobra, ktĂłre takĹźe jest naszym dobrem. To okazuje siÄ decydujÄ ce, szczegĂłlnie, kiedy ma siÄ do czynienia z mĹodymi. NajczÄĹciej ich trudnoĹci wynikajÄ z braku obecnoĹci dorosĹego, zdolnego do zĹoĹźenia znaczÄ cej propozycji i przede wszystkim do podtrzymywania jej. PotrzebujÄ kogoĹ, kto bÄdzie im towarzyszyĹ. Dlatego, na przykĹad, rano dzwonisz do domu jednego z nich, aby siÄ upewniÄ, Ĺźe wstaĹ i poszedĹ na lekcje. Albo, jak siÄ zdarzyĹo dwĂłm naszym pracownikom: wsiedli w samolot, na wĹasny koszt, Ĺźeby odnaleĹşÄ dziewczynÄ, ktĂłra uciekĹa na SycyliÄ. Kto ci kaĹźe postÄpowaÄ w taki sposĂłb, jeĹli nie pasja dla drugiego?
TwĂłrcza przyjaźŠâTym, co mi pozwala byÄ tutaj, wewnÄ trz âmĂłwi Gilberto, obecny prezes spĂłĹdzielni ÂŤLa StradaÂť, zajmujÄ cej siÄ usĹugami, dziaĹalnoĹciÄ i projektami socjalno-opiekuĹczymi â jest pasja, pewien smak, i dlatego wszystko, co jest zwiÄ zane z pracÄ odczuwam jako coĹ mojego. MuszÄ teĹź powiedzieÄ, Ĺźe przyjaźŠmiÄdzy nami i odkrywanie ciÄ gle nowych potrzeb, sprawia, Ĺźe czĹowiek staje siÄ kreatywnym. Nie przez przypadek powstaĹa niedawno muzyczna Akademia TwĂłrczoĹci. W ten sposĂłb Diego wyciÄ gnie dyplom i bÄdzie sĹuĹźyĹ swoim wyksztaĹceniem!â. WybuchajÄ Ĺmiechem. âTakim sposobem â mĂłwi Diego â nieustannie odpowiadamy na pragnienie ÂŤpiÄkna i nieskoĹczonoĹciÂť wszystkich ludziâ. âKolejne wyzwanie â podsumowuje Valter â ktĂłre przypomina mi mojego ojca, solistÄ w orkiestrze wojskowej Marina. ÂŤRzuciĹem siÄÂť w to dla przyjaĹşni, jaka jest miÄdzy nami, a zatem zobaczymy siÄ jesieniÄ w Konserwatoriumâ. |