Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2006 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy plan. Serce CoĹ, co trwa na zawsze Nauczycielka i mĹodzieĹź: codzienne wyzwanie chrzeĹcijaĹskiej propozycji Laura Cioni Wiadomo, Ĺźe w nauczaniu najlepszym sposobem wytĹumaczenia jakiejĹ koncepcji jest przykĹad, ktĂłry przybliĹźa doĹwiadczeniu mĹodego czĹowieka coĹ, co zdaje siÄ obce i trudne, i raptem rzecz staje siÄ zrozumiaĹa i interesujÄ ca. WĹrĂłd przykĹadĂłw najbardziej niezawodnych w przyciÄ ganiu uwagi i nawiÄ zywaniu kontaktu z uczniami najpewniejszym jest oczywiĹcie taki, ktĂłry dotyczy sfery uczuciowej, a szczegĂłlnie zakochania. W klasie pojawia siÄ nagle oĹźywienie, ustajÄ pogawÄdki, a nawet rysowanie, dziewczyny uĹmiechajÄ siÄ i potakujÄ . ChĹopcy, na ogóŠbardziej oporni, podnoszÄ gĹowy i wpatrujÄ siÄ w nauczyciela. WidaÄ doskonale, Ĺźe kaĹźdy z nich jest w stanie porĂłwnaÄ to, co sĹyszy z wĹasnym doĹwiadczeniem. ReakcjÄ przeciwnÄ wywoĹuje siÄ natychmiast nawet przypadkowym wspominaniem o KoĹciele, jego historii lub stanowisku etycznym. Od razu widaÄ zza biurka wycofywanie siÄ niemal caĹej klasy i ustawianie siÄ na stanowiskach obronnych. Powodem takiej postawy jest nuda albo jawna wrogoĹÄ. NajwyraĹşniej, w wyobraĹźeniach mĹodzieĹczych âbiednyâ KoĹcióŠprzybiera rysy macochy lub wiÄzienia. Jestem nauczycielkÄ w liceum, ktĂłre ma jako motto zdanie Wirgiliusza âomnia vincit amorâ (miĹoĹÄ wszystko zwyciÄĹźa), ktĂłre Benedykt XVI zacytowaĹ w encyklice Deus caritas est, wraz z jego naturalnym dalszym ciÄ giem âet nos cedamus amoriâ (takĹźe my ulegamy miĹoĹci). PrzywoĹaĹ tez znanÄ definicjÄ przyjaĹşni Sallustusa: âidem velle, idem holleâ (tego samego chcieÄ â tego samego nie chcieÄâ, dziÄki czemu wĹÄ czyĹ do swoich rozwaĹźaĹ rĂłwnieĹź przyczynek Rzymian. Epizody miĹosne, atrakcyjnoĹÄ kobiety, walka o czystoĹÄ, z ktĂłrymi kaĹźdy moĹźe siÄ utoĹźsamiÄ zawsze wzbudzajÄ w klasie wielkÄ uwagÄ! Ale interesujÄ ce okazujÄ siÄ rĂłwnieĹź nieco inne przykĹady, jak kryzys wiary Manzoniego po Ĺmierci Enrichetty, wiernoĹÄ Pirandello wobec oszalaĹej Ĺźony... Zdaje siÄ, Ĺźe miĹoĹÄ i BĂłg sÄ czymĹ jednym, jak moĹźemy usĹyszeÄ w pieĹni neapolitaĹskiej, a mĹodzi doskonale to wyczuwajÄ i pozwalajÄ siÄ âzdobyÄâ Orfeuszowi i Eurydyce, Eneaszowi i Didone, Lesbii, Epicari, ale w gruncie rzeczy rĂłwnieĹź Beatrice. Kiedy PapieĹź stwierdza, Ĺźe mĹodzi âpotrzebujÄ byÄ uwolnieni od popularnego przesÄ du, jakoby chrzeĹcijaĹstwo, ze swoimi przykazaniami i zakazami, stawiaĹo zbyt wiele przeszkĂłd dla radoĹci zwiÄ zanej z miĹoĹciÄ , a w szczegĂłlnoĹci zabraniaĹo przeĹźywania peĹni szczÄĹcia jakie mÄĹźczyzna i kobieta znajdujÄ w miĹoĹci wzajemnejâ, dotyka newralgicznego punktu bardzo trudnych relacji miÄdzy mĹodymi, rĂłwnieĹź tymi, nielicznymi juĹź, wierzÄ cymi i praktykujÄ cymi, a KoĹcioĹem, Jezus â jeszcze, ale KoĹciĂłĹ, cóş za kula u nogi! IleĹź ânieâ mĂłwi KoĹciĂłĹ, ileĹź zamkniÄtych zamkĂłw, ileĹź komplikacji wobec zdrowego Ĺźycia, zgodnie z tym czego siÄ chce i co siÄ podoba, wobec rozkoszowania siÄ chwilÄ , ktĂłra umyka! A jednoczeĹnie, jakĹźe prawdziwÄ okazuje siÄ przestroga zawarta w krĂłtkoĹci egzystencji, powab miĹoĹci, ktĂłra potrafi przekraczaÄ siebie oraz przeczucie zwyciÄstwa Ĺźycia nad ĹmierciÄ . Wystarczy samemu szczerze odrzucaÄ wĹasne zniewolenie, podejmowaÄ powaĹźnie wĹasne pragnienie Ĺźycia i wolnoĹci, aby staÄ siÄ punktem odniesienia dla mĹodych, ktĂłrzy w swojej kruchej konsystencji, w swoich niepewnych i niestaĹych relacjach sygnalizujÄ potrzebÄ czegoĹ, co trwa na zawsze. PoznajÄ c prawdziwy smak Ĺźycia, poprzez wspaniaĹe przykĹady tego pragnienia czerpane z dzieĹ artystĂłw wszystkich epok i kultur, osoba powoli âodĹźywia siÄâ i wzmacnia. Odkrywa, Ĺźe nie jest sama, ale pozostaje âwĹÄ czona w towarzystwo przyjacióŠnaprawdÄ godne zaufaniaâ, jak znowu wskazuje Benedykt XVI, mĂłwiÄ c o KoĹciele, ktĂłry stanowi kulminacjÄ ludzkiego towarzystwa. Jeszcze jedno maĹe dopowiedzenie. JakĹźe sugestywne jest stwierdzenie PapieĹźa, zawarte w koĹcowej czÄĹci jego homilii z Wigilii paschalnej, daje jakby nowe znaczenie tajemniczemu prawu ofiary: âĹťycie pochodzi od bycia kochanym przez Tego, ktĂłry jest Ĺťyciem; pochodzi od Ĺźycia z Nim i od miĹoĹci do Niego. Ja, ale juĹź nie ja: to jest droga krzyĹźa, droga, ktĂłra ÂŤkrzyĹźujeÂť Ĺźycie zamkniÄte wyĹÄ cznie w ÂŤjaÂť, otwierajÄ c wĹaĹnie w ten sposĂłb drogÄ do prawdziwej i trwaĹej radoĹciâ. |