Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2006 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2006 (lipiec / sierpień)

Pierwszy plan. Serce

Doświadczenie radości

Można mieć wrażenie, że dążeniem władzy jest pomniejszenie wymiarów ludzkiego serca do czegoś "wygodniejszego", znieczulonego, aby zredukować relacje do biuirokracji. W efekcie "ja" pozostaje zagubione, zahamowane przez brak ukierunkowania

Claudio Risé


Wszyscy stają dziś wobec dwóch możliwości. Pierwszą jest „odnalezienie sensu i radości własnego życia” jako przeznaczenia człowieka, jak to wciąż na nowo, z entuzjazmem dziecka proponuje Benedykt XVI ( na przykład w wystąpieniu skierowanym do diecezji rzymskiej na temat wychowania młodzieży do wiary, z 5 czerwca 2006 r.). Drugie wyjście to wyrażenie zgody na „biurokratyczne przytłumienie” własnych emocji, rozpoczynając od tych związanych z bólem. Próby tego rodzaju oddziaływania stają się nowym obszarem ekspansji aktualnej władzy politycznej. Zjawisko to opisał Stefano Rodota (w La Repubblica z 7 czerwca 2006 r.) ukazując, że „ból wtargnie na scenę publiczną dzięki nieoczekiwanym, aczkolwiek mile przyjętym, poczynaniom niektórych ministrów nowego rządu włoskiego”. Autor posłużył się przykładami: „Dla zaradzenia bólom porodowym i cierpieniom związanym z aborcją została podjęta, zapowiadana przez Livię Turco, inicjatywa na rzecz upowszechnienia anaglesia epidurale (znieczulenia przez nakłucie kręgosłupa) oraz pigułki RU. Przyszłość większej nadziei... oto przedsięwzięcie ministra Fabio Mussi, który zainicjował europejskie badania nad komórkami embrionalnymi. Egzystencjalne ograniczenia par hetero i homo seksualnych znalazły się w tematach inaugurujących działalność Rosy Bindi, a cierpienie towarzyszące chorobie i ostatnim momentom życia stanowią część programu wspominanej już Livi Turco... troszczącej się o „niepewny los 300 osób w stanie śpiączki, które przebywają we włoskich szpitalach”. Władza, zdecydowana, aby zająć się bólem obywateli (może również dlatego, że ideologie którymi dysponuje, pozostawiają niewiele do decydowania w konkretnych dziedzinach rządzenia, ekonomii, transportu, polityki międzynarodowej, itd.) i jej piewcy, jak Rodota, mówią jednak o bólu tak, jakby chodziło jedynie o problem neurologiczny, biologiczny, możliwy do rozwiązania za pomocą znieczulenia lub odpowiedniego użycia substancji i praktyk skłaniających do śmierci, do „słodkiego zakończenia”.

 

Relacja z bólem

Tym niemniej ludzki ból, podobnie jak radość, jest czymś niezmiernie większym i sięga znacznie dalej niż wszystko, co proponuje władza. Człowiek pozostaje związany z bólem przez swoje osobiste doświadczenie, działa tu poznanie bezpośrednie, nie jakaś koncepcja rządu (jego konsekwencje praktyczne jednak mogą mieć bardzo szerokie znaczenie). Związek z bólem, tak samo jak z radością, jest podstawowym doświadczeniem ludzkiego serca, jego uczuć (dokładnie tak, jak mówił o nim ks. Julian Carrón podczas Rekolekcji Bractwa Cl 2006, przytaczając Giussaniego). Jedynie wychodząc od serca, od podstawowego doświadczenia uczuciowego, jakie matka przeżywa wobec dziecka, które zaczęło żyć w jej wnętrzu i dorasta, aby się narodzić z jej ciała, czy też od uczucia żywionego dla zmierzających ku śmierci rodziców, często wyrażonego milczeniem; lub dla ukochanego/ukochanej, żyjącego po swojemu, swoim tajemniczym życiem, które komunikuje w swój własny, odmienny sposób; jedynie tak staje się możliwe w pełni ludzkie przeżywanie konkretnej sytuacji (nie tylko intelektualnie i ideologicznie). Mogę naprawdę zbliżyć się do drugiego, wyrazić siebie, być z nim, kochać go, tylko porównując – przeprowadzając, wszystkie rodzące się we mnie, w moim uczuciowym związku, impulsy, projekty, idee przez tę prawdziwą próbę mojego „wewnętrznego, ludzkiego oblicza” (jak nazwał to Giussani w Zmyśle religijnym),mojego Ja ( w języku psychologii). Próbę prawdziwą, ponieważ podstawową i możliwą do opisania.

Wszystko inne jest biurokratyzowaniem relacji. Sto lat temu Webre nazwał to „odbieraniem złudzeń”, mówiąc o władzy politycznej i ekonomicznej, która dziś wdarła się w niemal każdy obszar ludzkiego życia, i poprzez interwencje, regulacje, zalecenie ideologiczne chce opanować również wewnętrzną sferę płciowości i prokreacji. Z punktu widzenia psycho-antropologicznego, aktualny kierunek władzy politycznej proponuje swoistą technologię zastąpienia serca ideologią minimalnego zaangażowania uczuciowego, która ma być stylem życia i sposobem bycia w związkach. Wszystko jak najmniejszym kosztem, zredukowanie lub anulowanie zaangażowania serca, co prowadzi do wykluczenia kolejnych, konkretnych gestów, kolejnych czynów. Przykładem kreowanej w taki sposób postawy jest chociażby, znane nam: „mało obserwacji i dużo myślenia”, które Giussani natychmiast wskazał (cytując Alexis`a Carrel`a) we wstępie do Zmysłu religijnego, jako znak „denerwującej wygody nowoczesnego życia”.

 

Totalitarny koszmar

Rodota (być może?) nawet nie podejrzewał, ale każdy kto pracuje z lub nad „psyche” nie może nie wiedzieć, iż właśnie całe owo „wygodnie”, całe proponowane znieczulenie i omijanie bólu, w głębi jest „denerwujące”, w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż powoduje, że tracisz nerwy, zostaje osłabiona zdolność reagowania na bodziec (na poziomie uczuciowym, ale także mechanicznie, a zatem pozostajesz zagubionym. Nie jesteś już obolały, ale również nie jesteś w drodze, stoisz znieruchomiały, bez ukierunkowania. Tragiczny program politycznego działania oddziela nas stopniowo od ludzkich doświadczeń podstawowych (między innymi od bólu, brata radości), bez których nie istnieje umiłowanie życia, gaśnie zapał, ponieważ nie ma serca. Jeżeli ból i radość ciąży usuwa się pigułką, bóle porodowe środkami uspokajającymi, ból starości innymi jeszcze, przerywającymi go środkami, a ból związany z identyfikacją płciową przez oficjalne potwierdzenie „odmienności”, i tak dalej, z każdym innym jego rodzajem, również tym, który dotyczy najbardziej delikatnych i bezbronnych, wykorzystując siłę rozumu z pominięciem serca, już straciliśmy wolność, dla której, przede wszystkim, bije nasze serce. Znajdujemy się przed wejściem w koszmar totalitaryzmu, w którym zamiast Żydów zabija się własne dzieci i „narkotyzuje” tożsamość, aby skłonić do skulenia się w pozycjach wymagających jak najmniej wysiłku i mających minimalną wartość, zatem bardziej podatnych na szantaż (tak bardzo, że wydaje się, jakby istniał ktoś gotowy w każdej chwili skontrolować cię telefonując).

Psychika, która również jest elementem podstawowym, stając wobec tej uspokojonej, zabójczej oziębłości serca, odpowie z pierwotną pasją, ofiarnie: moje życie dla twojego. Odpowie tak, ponieważ nie są one oddzielone. I życie może zostać przemienione w piekło.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją