Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2006 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy plan. Serce ChrzeĹcijaĹstwo to Ĺźycie ArtykuĹ z czasopisma l`Eco di Bergamo (Echo Bergamo), z 11 czerwca 2006 r. Massimo Borghesi ZabierajÄ c gĹos podczas odbywajÄ cego siÄ na Lateranie kongresu diecezji rzymskiej, Benedykt XVI powiedziaĹ: âWiara i etyka chrzeĹcijaĹska nie chcÄ tĹumiÄ miĹoĹci, ale uczyniÄ jÄ zdrowÄ , silnÄ i prawdziwie wolna. WĹaĹnie to jest celem dziesiÄciu przykazaĹ, ktĂłre nie sÄ seriÄ ÂŤnieÂť,ale wielkim ÂŤtakÂť dla miĹoĹci i Ĺźyciaâ. W stwierdzeniu PapieĹźa ujÄty zostaĹ gĹĂłwny punkt sporny i kontrowersyjny relacji chrzeĹcijaĹstwa z nowoczesnÄ mentalnoĹciÄ . Zarzut stawiany chrzeĹcijaĹstwu przez kulturÄ wspĂłĹczesnÄ w trakcie ostatnich 150 lat ma charakter âpsychologicznyâ. Wiara chrzeĹcijaĹska jest odrzucana nie jako faĹszywa nauka, ale jako postawa powodujÄ ca chorobÄ, uĹomnoĹÄ ducha. ChrzeĹcijaĹstwo prezentowaĹoby zatem pewnego rodzaju duchowe schorzenie, patologiÄ organizmu, w przeciwnym razie zdrowego, osĹabienie energii, pozbawienie wszelkich siĹ. Jak wiadomo, gĹĂłwnym twĂłrcÄ takiej krytyki jest Nitzsche, ktĂłry uczyniĹ z niej sworzeĹ caĹego swojego nieustannego obalania chrzeĹcijaĹstwa. PrzewrĂłt chrzeĹcijaĹski uniĹźyĹ moĹźnych, wywyĹźszajÄ c jednoczeĹnie pokornych. W tĹumaczeniu Nitzche`go znaczy to, Ĺźe osĹabiĹ lepszych, obniĹźajÄ c tym samym osiÄ gniÄty przez czĹowieka stopieĹ rozwoju, usunÄ Ĺ siĹÄ heroicznych cnĂłt i mÄstwa pogan. Przez obalenie dawnych wartoĹci choroba zaczÄĹa panowaÄ nad zdrowiem. âChrzeĹcijaĹstwo â pisaĹ Nitzsche â potrzebuje choroby, nieledwo jak hellenizm potrzebuje nadwyĹźki zdrowia â czyniÄ chorym jest wĹaĹciwym, ukrytym zamiarem caĹego systemu procedur leczniczych KoĹcioĹa. (...) ChrzeĹcijaĹstwo stoi teĹź na stanowisku przeciwnym wszelkiej duchowej udanoĹci â moĹźe potrzebowaÄ, jako rozumu chrzeĹcijaĹskiego, tylko chorego rozumu, staje po stronie wszystkiego, co idiotyczne, wygĹasza klÄ twÄ przeciw ÂŤduchowiÂť, przeciwko superbia (pycha, hardoĹÄ) zdrowego duchaâ (Antychryst, § 51 i 52).
Kompleks niĹźszoĹci ChrzeĹcijanin, na rĂłwni z ksiÄciem Myszkinem, bohaterem powieĹci Dostojewskiego, jest âidiotÄ â. KimĹ, kto wyrzeka siÄ Ĺźycia, nazywa dobrym to, co przynosi chorobÄ, i zĹym, co czyni zdrowym. ChrzeĹcijaĹstwo jest postawÄ nienaturalnÄ , dziaĹaniem wbrew naturze, w przeciwieĹstwie do staroĹźytnego, pogaĹskiego naturalizmu. OskarĹźenie Nitzschego wpisane w nurt neoklasycyzmu niemieckiego od Goethego do Waltera Otto, nie zasĹugiwaĹoby na przywoĹanie, gdyby nie pojawiĹ siÄ przesÄ d, wpĹywajÄ cy na duĹźÄ czÄĹÄ âĹwieckiej kulturyâ. Laicyzm w znacznej mierze opiera siÄ bowiem nie na solidnych rozwaĹźaniach teoretycznych, ale wĹaĹnie na psychologicznej perswazji o âludzkiejâ nieadekwatnoĹci chrzeĹcijaĹstwa. Stanowisko chrzeĹcijaĹskie przez pewnÄ czÄĹÄ kultury wspĂłĹczesnej jest postrzegane jako âograniczoneâ i przygnÄbiajÄ ce. Bycie chrzeĹcijaninem nie jest speĹnieniem czĹowieczeĹstwa, ale jego pomniejszeniem. WĹaĹnie to przekonanie powstrzymuje wielu mĹodych przed przybliĹźeniem siÄ do KoĹcioĹa. MoĹźemy zauwaĹźyÄ, Ĺźe podobne przeĹwiadczenie istnieje rĂłwnieĹź wewnÄ trz samej wspĂłlnoty koĹcielnej. Dla wielu chrzeĹcijan rozczarowujÄ ce wraĹźenie bycia niedostosowanym do nowoczesnego Ĺwiata, jakby odciÄtym od jego celĂłw, mĂłd, powszechnych ideologii, przekĹada siÄ na âkompleks niĹźszoĹciâ, ktĂłry wywoĹuje potrzebÄ bycia usprawiedliwionym, pragnienie uznania, Ĺźe nie jest siÄ odmiennym, ale takim jak wszyscy. Pragnienie to, w swoisty sposĂłb, potwierdza interpretacje Nitzschego.
ChrzeĹcijaĹstwo moralistyczne JeĹli chrzeĹcijanie sami uznajÄ siÄ za niezrealizowanych w peĹni na poziomie ludzkim, oskarĹźenie wspĂłĹczesnego ateizmu zostaje caĹkowicie usprawiedliwione: chrzeĹcijaĹstwo nie przynosi speĹnienia czĹowieka, ale jego poniĹźenie. Stwierdzenie Benedykta XVI koryguje takÄ perspektywÄ: wiara chrzeĹcijaĹska czyni czĹowieka zdrowym, silnym i wolnym. Zapewnienie to jest ĹwiadomÄ odpowiedziÄ dla Nitzschego i wspĂłĹczesnego ateizmu. Daje teĹź odpowiedĹş wobec postaw, ktĂłre wystÄpujÄ c w KoĹciele w pewien sposĂłb spowodowaĹy nieuzasadnione, jak i niezrozumiaĹe przeciwdziaĹania laickie. Postawa, w ktĂłrej chrzeĹcijaĹstwo zostaje zawarte gĹĂłwnie w twierdzeniach negatywnych, w zabranianiu czegoĹ, w pozbawionej radoĹci ascezie, staje siÄ nadprzyrodzonym nieprzyjacielem natury. Moralistyczne chrzeĹcijaĹstwo ostatnich wiekĂłw jest chrzeĹcijaĹstwem ânaturalistycznymâ, zredukowanym do przestrzegania âprzepisĂłwâ. To o nim Emmanuel Mounier napisaĹ w L`avventura cristiana [Przygoda chrzeĹcijaĹska]: âzamiast byÄ rzuconym od samego poczÄ tku w perspektywÄ absolutnÄ miĹoĹci, mĹody chrzeĹcijanin zostaje przede wszystkim poddany, w oĹmiu przypadkach na dziesiÄÄ, ciÄĹźkiemu zastrzykowi ÂŤmoralinyÂť, i pierwszym efektem tej moralistycznej taktyki jest nieufnoĹÄ, tĹumienie: nieufnoĹÄ wobec instynktu i wobec zamiĹowaĹ. Pierwszym uczuciem wpajanym temu, kto powinien staÄ siÄ wzorem zdrowia moralnego i entuzjastÄ nieskoĹczonoĹci jest strach przed siĹÄ , ktĂłra ma sĹuĹźyÄ jako fundament jego osobistego zrywuâ. Rezultatem jest caĹa galeria wspĂłĹczesnych zakonnikĂłw â wymownymi wyjÄ tkami, jak Filip Neri i Jan Bosko -, ktĂłrych charakteryzuje nie radoĹÄ, ale smutek. A z tym kojarzy siÄ brak czegoĹ.
DoĹwiadczenie przemiany Ĺťycie chrzeĹcijaĹskie pozbawione atrakcyjnoĹci staje siÄ miejscem âprzetrwaniaâ, âreaktywnoĹciâ. OkreĹla je nie fundamentalna pozytywnoĹÄ, ale coĹ negatywnego. ChrzeĹcijaĹstwo obsuwa siÄ po zboczu zniechÄcenia i niezadowolenia. MoĹźe byÄ rozwiÄ zaniem dla starca, ale ktoĹ mĹody, z upĹywem lat, pozostaje z wraĹźeniem utraconych okazji i mniejszego âucieszenia siÄâ Ĺźyciem. Wszystko to na poziomie chrzeĹcijaĹstwa moralistycznego nie ma alternatywy. NiemoĹźna tez myĹleÄ, Ĺźe sposobem wyjĹcia jest religijnoĹÄ âhedonistycznaâ, estetyczna, post-modernistyczna. Teatralne uproszczenie wiary jest po prostu patetyczne. SĹowa PapieĹźa okazujÄ siÄ prawdziwe przede wszystkim przez wychowywanie do pozytywnoĹci, do pewnego âpotwierdzeniaâ, ktĂłre poprzedza wszystko. To potwierdzenie, Jezus Chrystus, jeĹźeli zostaje rozpoznany, jest Tym, ktĂłry pozwala dowartoĹciowaÄ caĹÄ egzystencjÄ, przestrzeĹ i czas. UmoĹźliwia przywrĂłcenie sensu zaprzepaszczonym fragmentom Ĺźycia i absurdalnoĹci Ĺmierci. ChrzeĹcijaĹstwo staje siÄ wprowadzeniem do rzeczywistoĹci w caĹej jej peĹni, staje siÄ poczÄ tkiem weryfikowania, Ĺźe tym, co odpowiada najgĹÄbszym wymogom wĹasnego ducha jest Tajemnica, spotykana w jej ludzkim aspekcie. DokonujÄ c takiej weryfikacji czĹowiek moĹźe zauwaĹźaÄ i mierzyÄ wzrost czĹowieczeĹstwa, radoĹci, cierpliwoĹci, czuĹoĹci, siĹy jakie sÄ mu dane. Wzrost, dziÄki ktĂłremu atrakcyjnoĹÄ chrzeĹcijaĹstwa jest wiÄksza niĹź atrakcyjnoĹÄ Ĺwiata, co uzasadnia przywiÄ zanie do Tego, ktĂłry stanowi jego ĹşrĂłdĹo. MiĹoĹÄ chrzeĹcijaĹska rodzi siÄ z wdziÄcznoĹci nie z jakiegoĹ przymusu. Jest to miĹoĹÄ wypĹywajÄ ca z doĹwiadczenia przemiany. ChrzeĹcijaĹstwo majÄ ce ânieâ jako punkt wyjĹcia nie byĹoby w stanie odpowiedzieÄ na wspĂłĹczesne wyzwania. MoĹźe temu sprostaÄ jedynie doĹwiadczenie czegoĹ nadprzyrodzonego.
|