Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2006 (lipiec / sierpieĹ) Strona pierwsza W wierze, czĹowiek i lud Publikujemy fragment z nowej ksiÄ Ĺźki ks. L. Giussaniego Dall`utopia alla presenza (1975-1978) [Od utopii do obecnoĹci (1975-1978)]. Jest to pierwszy wolumin z nowego cyklu wydawniczego "Ekipy" (proponujÄ cego wykĹady i rozmowy ks. Giussaniego z odpowiedzialnymi za CLU) Luigi Giussani Po zgromadzeniu w Rimini odbyĹy siÄ dwa spotkania Ekip: jedno we Florencji w lutym 1976 r., a drugie w maju, ponownie w Rimini. Propozycja âpodstawowej komuniiâ z pewnoĹciÄ trafiĹa do studentĂłw, stajÄ c siÄ tematem obydwu wspomnianych spotkaĹ. Co miaĹoby znaczyÄ âpodstawowa komuniaâ dla osoby i wspĂłlnoty, okazaĹo siÄ jednak trudne do zrozumienia, pomimo Ĺźe zadawano pytania dotyczÄ ce wymiarĂłw doĹwiadczenia chrzeĹcijaĹskiego oraz caĹej serii sĹĂłw z nim zwiÄ zanych (edukacja, darmowoĹÄ, odpowiedzialnoĹÄ). Ponadto daĹo siÄ odczuÄ pilna potrzebÄ ponownego zobaczenia âobecnoĹciâ oraz fizjonomii wspĂłlnoty na uniwersytetach, powstrzymujÄ c w ten sposĂłb swego rodzaju âucieczkÄ z uniwersytetuâ ku zewnÄtrznym Ĺrodowiskom, co stawaĹo siÄ doĹÄ rozpowszechnionym zjawiskiem. JednakĹźe uwaga prawie zawsze zatrzymywaĹa siÄ na konsekwencjach organizacyjnych i kulturalnych, by nie powiedzieÄ âpolitycznychâ (w styczniu tego roku odbywaĹy siÄ wybory przedstawicieli studentĂłw do organĂłw akademickich), pokazujÄ c jak bardzo trudno jest zmieniÄ przyjÄty dotychczas sposĂłb pojmowania i przeĹźywania Ĺźycia na uniwersytecie. Ks. Giussani nie uczestniczyĹ w Ekipach we Florencji. WziÄ Ĺ natomiast udziaĹ w kolejnych, odbywajÄ cych siÄ w Rimini. Przez caĹe popoĹudnie ĹledziĹ pracÄ â poĹwiÄconÄ zaangaĹźowaniu kulturalnemu i politycznemu na uniwersytetach â siedzÄ c dyskretnie w koĹcu sali. Po przerwie, tuĹź przed zakoĹczeniem, poprosiĹ o moĹźliwoĹÄ zabrania gĹosu, aby wyraziÄ swojÄ reakcjÄ na to, co usĹyszaĹ.
ByĹoby interesujÄ ce, aby kaĹźdy z was odpowiedziaĹ na pytanie, od ktĂłrego â moim zdaniem â zaleĹźÄ wszystkie problemy: âczym jest wiara?â. WedĹug mnie brakuje jasnej odpowiedzi: lecz jeĹli brakuje jasnej odpowiedzi to w jaki sposĂłb metoda, tzn. wÄdrĂłwka, Ĺźycie moĹźe staÄ siÄ kreatywne? Kreatywny jest bowiem tylko dojrzaĹy i Ĺwiadomy siebie podmiot. Otóş, jaka jest dzisiaj rola CL w Ĺźyciu KoĹcioĹa i spoĹeczeĹstwa wĹoskiego, jeĹli nie bycie przywoĹaniem do wiary? Nie ma nikogo, kto by przywoĹywaĹ siebie do treĹci wiary; dlatego wszyscy siÄ niepokojÄ , ale nie sÄ w stanie odnaleĹşÄ wĹasnego podmiotu, wĹasnego oblicza, wĹasnej toĹźsamoĹci. Lecz jeĹli brakuje jasnoĹci, wĂłwczas to, co jest funkcjÄ i narzÄdziem samoĹwiadomoĹci pretenduje do zastÄ pienia czegoĹ, czego nie ma. Czym jednak jest wiara? Staje siÄ to jasne, gdy âwejdziemy w skĂłrÄâ pierwszych uczniĂłw: Andrzeja i Jana, ktĂłrzy poszli za Nim, pytajÄ c Go: âNauczycielu, gdzie mieszkasz?â (zob. J 1, 38). Czym byĹa wiara wobec tego czĹowieka? ByĹa rozpoznaniem boĹźej obecnoĹci. Oni nie oĹmielali siÄ nawet tak myĹleÄ, nie mieli jasnoĹci, jednak rozpoznawali w tym CzĹowieku obecnoĹÄ, ktĂłra wyzwalaĹa, zbawiaĹa. Wiara okreĹlajÄ ca naszÄ toĹźsamoĹÄ i czyniÄ ca nas aktywnymi, czyli kreatywnymi podmiotami, jest spostrzeganiem poĹrĂłd nas tej obecnoĹci, ktĂłra jest nasza jednoĹciÄ , naszym byciem ludem. MojÄ , odpowiedniÄ dla mnie toĹźsamoĹciÄ jest nasza jednoĹÄ, jako ludu; ĹwiadomoĹÄ tego usunÄĹaby natychmiast sto procent powaĹźnych trudnoĹci, jakie wystÄpujÄ miÄdzy rozpatrywaniem wĹasnego podmiotu pojmowanego indywidualistycznie a Ĺźyciem wspĂłlnoty, trudnoĹci, ktĂłre moim zdaniem pochĹaniajÄ ogrom energii. Prawdziwa relacja z dorosĹym, czyli z autorytetem CLU jest relacjÄ z historiÄ takÄ , jak jest prowadzona: kaĹźda inna relacja, faktycznie, ryzykowaĹaby zejĹcia na poziom wiÄzi osobistej, przeĹźywanej wewnÄtrznie (co mogĹoby byÄ ocalone jedynie przez wyjÄ tkowÄ jasnoĹÄ i obiektywnoĹÄ dojrzaĹej osoby; to zaĹ skÄ dinÄ d, dzieje siÄ tylko w wyjÄ tkowych sytuacjach). To, co nas zbawia, jest obiektywne, podobnie jak obiektywne jest to, co pozwala nam dojrzewaÄ. Wiara jest rozpoznaniem obecnoĹci wyzwalajÄ cej Ĺźycie, zbawiajÄ cej wszystko; wĹaĹnie wiara jest tym, co wyzwala ĹwieĹźÄ i radosnÄ pewnoĹÄ, ktĂłrej nie mamy. Wiara jest teĹź tym, co zwyciÄĹźa Ĺwiat, a czego my nie mamy. To wĹaĹnie twoja wiara jest tym, przez co rozpoznajesz obecnoĹÄ zbawiajÄ cÄ i wyzwalajÄ cÄ ciebie, i rĂłwnoczeĹnie Ĺwiat. Ta obecnoĹÄ dwa tysiÄ ce lat temu przybraĹa oblicze CzĹowieka, a teraz ma oblicze naszej jednoĹci, ludu, ktĂłry jest Jego ciaĹem: naszÄ prawdziwÄ i wĹaĹciwÄ toĹźsamoĹciÄ jest to CiaĹo, znajduje siÄ w jednoĹci z tym CiaĹem. Jest tak, jakbyĹmy jeszcze nie przekroczyli progu Wydarzenia, od ktĂłrego bierzemy nazwÄ. Jakby to nie byĹa rzeczywistoĹÄ, lecz tylko jakieĹ ideologiczne imiÄ, jakiĹ ideologiczny zryw, zakĹadajÄ cy na kolejnych etapach pewnÄ okreĹlonÄ kulturÄ i moralnoĹÄ. CechÄ czĹowieka, ktĂłry uwaĹźa siÄ za wolnego, zbawionego, a wiÄc nowego, jest tymczasem zaangaĹźowanie siÄ w historiÄ, tworzenie z radoĹciÄ i weselem ducha. DrugÄ sprawÄ , ktĂłrÄ naleĹźy zauwaĹźyÄ jest to, Ĺźe nie istnieje jakaĹ zawieszona w próşni jednostka, istnieje natomiast ucieleĹniona toĹźsamoĹÄ: nie moĹźe istnieÄ toĹźsamoĹÄ poza pewnym kontekstem. Problemu nie stanowi jednoĹÄ z CLE (Comunione e Liberazione Nauczycieli â przyp. tĹum.), z CLU, z róşnymi wymiarami ruchu; problemem jest samoĹwiadomoĹÄ nowoĹci, jakÄ jesteĹmy, ĹźyjÄ ca w danej sytuacji. WĂłwczas moĹźna nawet nie byÄ przygotowanym do Ĺźycia na uniwersytecie (w zakresie kursĂłw, rad wydziaĹowych), tym niemniej z drĹźeniem z powodu niesionej w sobie nowoĹci. Kiedy koĹczy siÄ uniwersytet wĹaĹnie to drĹźenie toĹźsamoĹci naleĹźy nieĹÄ na zewnÄ trz, w Ĺźycie KoĹcioĹa, w zaangaĹźowanie obywatelskie, spoĹeczne i polityczne. WĂłwczas takie zaangaĹźowanie polityczne jest organizowane jako praca kulturalna, poniewaĹź ma siÄ ĹwiadomoĹÄ co znaczy praca z potrzeby kulturalnej. Chodzi o ĹwiadomoĹÄ ludu, ktĂłra w zderzeniu z wydarzeniami wciÄ Ĺź bardziej pogĹÄbia jasnoĹÄ niesienia w sobie odpowiedzi na kryzys. Pozycja w zaangaĹźowaniu kulturowym to postawa ludu, ktĂłry pogĹÄbia ĹwiadomoĹÄ niesienia w sobie przyczyny decydujÄ cej o rozwiÄ zaniu kryzysu dla wszystkich; my niesiemy zbawienie. âJezus Chrystus jest moim zbawieniem, idÄ c z Nim nie lÄkam siÄ, bo w moim sercu goĹci pewnoĹÄ, Ĺźe mĂłj Pan dziĹ ze mnÄ jestâ (A. Marani, Kantyk zabawionych, w: Nasz gĹos, Opole 2002). Ten werset nie jest symbolem estetyzujÄ cej i moralistycznie powierzchownej redukcji z jakÄ Ĺźyjemy: ten werset opisuje typ ĹwiadomoĹci, jakÄ mam o sobie samym. ToĹźsamoĹÄ nie istnieje abstrakcyjnie, ale jest ucieleĹniona w sytuacji politycznej, uniwersyteckiej, itp. To nie jest jakaĹ pozycja na zewnÄ trz tych problemĂłw: one mnie stanowiÄ , sÄ âmnÄ â. W ten sposĂłb chciaĹem przywoĹaÄ czym jest wiara â odpowiedĹş na to pytanie jest kluczem do wszystkiego â wiara: jest rozpoznaniem obecnoĹci, ktĂłra wyzwala nas samych i Ĺwiat. CzÄsto idziemy nieĹÄ orÄdzie chrzeĹcijaĹskie w caĹych WĹoszech, ale my sami nie czujemy go egzystencjalnie, brakuje nam egzystencjalnego wymiaru w rozpoznaniu akceptacji tej odpowiedzi. Fakt chrzeĹcijaĹski jest orÄdziem, Ĺźe przybyĹa nowa obecnoĹÄ; BĂłg staĹ siÄ obecnoĹciÄ , CzĹowiek, ktĂłry jest Wyzwoleniem wkroczyĹ w historiÄ. ĹÄ czÄ c siÄ z Nim, podobnie jak historia, stajemy siÄ wolni. GdzieĹ poza tym historia jest nicoĹciÄ , kĹamstwem uczynionym i zbudowanym z nieskoĹczonej iloĹci cegieĹ, nawet w sobie dobrych, jednak, w ten sposĂłb straconych. PrzynaleĹźnoĹÄ do tego ludu jest mojÄ toĹźsamoĹciÄ . Ten, ktĂłry to powiedziaĹ, byĹ jednym z nas; lecz wstÄ piĹ do Ruchu w 1969 roku dziÄki pewnej grupie przyjaciĂłĹ, ktĂłra w tamtym wĹaĹnie roku odeszĹa; wĂłwczas staĹ siÄ uczestnikiem obiektywnoĹci faktu ludu BoĹźego, tej jednoĹci, ktĂłra byĹa niezaleĹźna nawet od owej grupy przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy przywiedli go do CL. Jego toĹźsamoĹciÄ byĹa przynaleĹźnoĹÄ do ludu. O takÄ samoĹwiadomoĹÄ naleĹźy bĹagaÄ Ducha ĹwiÄtego. ToĹźsamoĹÄ ta ma ĹwiadomoĹÄ samej siebie oraz przynaleĹźnoĹci do ludu; i o to wĹaĹnie naleĹźy bĹagaÄ, poniewaĹź tu zaczyna siÄ dojrzaĹoĹÄ umoĹźliwiajÄ ca kreatywnoĹÄ. Taka ĹwiadomoĹÄ jest pilna potrzebÄ nie tylko dla Ruchu na uniwersytecie, ale dla wszystkich. Wielu dorosĹych juĹź tego nie rozumie. Wielu z nich to naprawdÄ wspaniaĹe osoby, ale nie rozumiejÄ tego kroku ĹwiadomoĹci faktu chrzeĹcijaĹskiego. PojmujÄ to w wieku piÄÄdziesiÄciu-szeĹÄdziesiÄciu lat, niejasno, gdy sĹowo âjednoĹÄâ nie napotyka juĹź na przeszkodÄ opinii, poniewaĹź nie majÄ juĹź w Ĺźyciu niczego wiÄcej poza sobÄ . WĂłwczas z ubĂłstwem ducha zniĹźajÄ siÄ ku jednoĹci jako tajemnicy, nie rozumiejÄ jednak czym ona jest. W kaĹźdym razie, w sytuacji, w ktĂłrÄ wcielamy siÄ z autentycznÄ dojrzaĹoĹciÄ moĹźemy nawet nie byÄ w niczym kompetentni, ale jednak bÄdziemy âpociÄ gaÄ za sobÄ â. Nikt nie moĹźe tak osÄ dzaÄ, czym ktoĹ jest z powodu skutecznoĹci jakÄ ma aktualnie, albowiem tym, co w danej chwili wchodzi w grÄ jest pewna historia, historia zaĹ jest wyĹanianiem siÄ znaczenia w rzeczywistoĹci doczesnej dla podmiotu, tzn. Ĺźywego znaczenia, ktĂłre siÄ komunikuje. Moim Ĺźywym znaczeniem jest jednoĹÄ jakÄ mam z wami, Tajemnica obecna poĹrĂłd nas. W przeciwnym razie jestem niczym bezuĹźyteczna gaĹÄ zka oderwana od drzewa. Lud BoĹźy wraz ze swojÄ historiÄ jest naprawdÄ doĹwiadczeniem wolnoĹci, konsystencjÄ osoby, niezaleĹźnie od tego, co potrafimy zrobiÄ i powiedzieÄ, poniewaĹź caĹÄ naszÄ konsystencjÄ jest ObecnoĹÄ, ktĂłrej obliczem jest lud BoĹźy, jednoĹÄ wierzÄ cych, dÄ ĹźÄ ca do stania siÄ ciaĹem obecnym w okolicznoĹciach (na uniwersytecie, w Ruchu, jak i w caĹym KoĹciele). |