Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2006 (maj / czerwiec) Kultura 164 minuty milczenia i kontemplacji Film o Ĺźyciu KartuzĂłw w Grenoble. Bez komentarzy, bez muzycznego podkĹadu. Prawie jak rekolekcje - dla kogoĹ, kto rekolekcje odprawia. Tommaso Ricci WyobraĹşcie sobie maĹe, milczÄ ce âobozowiskoâ ludzi u bramy Absolutu, daleko do rozgadanego, przemijajÄ cego i szalenie zajÄtego niczym tĹumu. PomyĹlcie o róşnicy miÄdzy towarzystwem a zbiegowiskiem. Wielkie milczenie zaprasza abyĹmy osobiĹcie zbadali tÄ róşnicÄ, wchodzÄ c, jakby jednÄ nogÄ , do wnÄtrza surowego Ĺźycia pustelnikĂłw z wielkiej Kartuzji w Grenoble, zaĹoĹźonej tysiÄ c lat temu przez Ĺw. Brunona. WĹaĹnie tu, w Europie, od tysiÄ ca lat, uparcie trwa nieprzerwany ĹaĹcuch milczenia, sztafeta ludzi, ktĂłrzy swoje pragnienie szczÄĹcia powierzajÄ posĹuszeĹstwu, modlitwie i ubĂłstwu. âPrzez ten film chcÄ pokazaÄ, Ĺźe kontemplacja i poszukiwanie Absolutu sÄ istotnym bogactwem naszej europejskiej kultury, nie ma zatem potrzeby emigrowania na WschĂłd, aby je znaleĹşÄâ â wyjaĹniĹ mi 46-letni niemiecki reĹźyser Philip GrĂśening. Ten, z wyglÄ du skromny, ale zdecydowany mÄĹźczyzna zabiegaĹ o realizacjÄ filmu przez piÄtnaĹcie lat, dĹugo musiaĹ czekaÄ na moĹźliwoĹÄ wejĹcia do klasztoru z kamerÄ .
DezorientujÄ ce doĹwiadczenie 164 minuty ciszy, bez komentarza muzycznego, bez dialogĂłw, bez narratora, przerywane jedynie rzadkimi odgĹosami codziennego Ĺźycia i melodiÄ Ĺpiewanego przez zakonnikĂłw PsaĹterza. Ten jeden raz nie ogĹuszajÄ widza urzÄ dzenia nagĹaĹniajÄ ce dolby surround, nie wdzierajÄ siÄ w sĹuch. Ten jeden raz Ĺledzi on kolejne obrazy âpozostajÄ câ ze wszystkimi swoimi pytaniami i refleksjami. Ten jeden raz Ĺwieckie ĹwiÄ tynie wspĂłĹczesne, zwane kinami goszczÄ u siebie mini-rekolekcje, prowadzone przez ukazujÄ ce siÄ na ekranie âskrawkiâ Ĺźycia z innego Ĺwiata. DoĹwiadczenie dezorientujÄ ce, przeciwne konformizmowi, wrÄcz niesĹychane. PatrzÄ c na dojrzaĹe i mĹode twarze uchwycone kamerÄ GrĂśeninga, a z drugiej strony obiektywu na zdumionych obserwatorĂłw, moĹźna zrozumieÄ, Ĺźe nie chodzi o bohaterĂłw wyrzeczenia czy âmistrzĂłw Ĺwiataâ w ascezie. StajÄ przed nami ludzie, ktĂłrzy bardzo serio potraktowali potrzeby wĹasnego serca. OdnaleĹşli miejsce gdzie z wielkÄ cierpliwoĹciÄ wymogi te pielÄgnujÄ , podejmujÄ c wyzwanie po ludzku niemoĹźliwe do zaakceptowania â wyzwanie spÄdzenia reszty Ĺźycia w celi i ograniczenie kontaktĂłw z resztÄ Ĺwiata do minimum. Jest to zakon w pewnych aspektach bardzo âindywidualistycznyâ. Czy naprawdÄ moĹźna tak ĹźyÄ, poĹźywajÄ c samotnie posiĹki, bez wypowiedzenia chociaĹźby âczeĹÄâ czy âjak siÄ masz?â (policzcie ile takich pozdrowieĹ codziennie rozdajemy i otrzymujemy), bez wygĂłd, bez gazet, radia, telewizji?
KartezjaĹski radykalizm W Grande Chartreuse najbardziej brakowaĹo mi miÄsa â opowiada ze Ĺmiechem reĹźyser â gdyĹź Kartuzi nie majÄ go w swojej diecie. JeĹli chodzi o nocnÄ modlitwÄ â zasadniczo udawaĹo mi siÄ w niej uczestniczyÄ, byĹem nieobecny tylko kilka razy. KartuzjaĹski radykalizm, budzÄ cy ciekawoĹÄ i zdumiewajÄ cy, narzuciĹ GrĂśeningowi przyjÄcie tak âradykalnejâ formy dla filmu, a nastÄpnie skĹoniĹ wielu ludzi do rĂłwnie âradykalnejâ decyzji, aby w sali kinowej zmierzyÄ siÄ z obrazem, ktĂłry zdaje siÄ byÄ odlegĹy i nieprzystÄpny wobec panujÄ cych dziĹ gustĂłw i przyzwyczajeĹ. Ale wiemy, Ĺźe radykalizm dziaĹa jak magnes, jak to wspaniale ukazali Benedykt, Franciszek, Ignacy i Brunon. W klasztorze, nawet w tym prowizorycznym, w jaki przemienia siÄ sala kinowa, istnienie i czas pĹynÄ spokojnie we wzajemnej harmonii. âDlaczego baÄ siÄ Ĺmierci? â mĂłwi pod koniec filmu stary, Ĺlepy zakonnik, jedyny ktĂłry siÄ odzywa â Takie jest przeznaczenie kaĹźdej ludzkiej istoty. Im bardziej zbliĹźamy siÄ do Boga, tym jesteĹmy szczÄĹliwsi. Tym szybciej biegniemy ku Niemuâ. Ĺťycie z takÄ wyzwalajÄ cÄ ĹwiadomoĹciÄ ma wartoĹÄ wiÄkszÄ niĹź izolowanie siÄ. Rapsodyczny film GrĂśeninga jest ciekawÄ , delikatnÄ mieszaninÄ niedyskretnego zdziwienia i ludzkiego odkrywania mistyki. Nieco dzieciÄce spojrzenie, krÄ ĹźÄ ce tu i tam w poszukiwaniu sekretu sekretĂłw, ktĂłry jest pokarmem dla Ĺźycia, porusza je i czyni piÄknym. Jak dzieciÄcy Ĺmiech mnichĂłw podczas niedzielnego spaceru (jednego z nielicznych, przewidzianych ReguĹÄ momentĂłw wspĂłlnych), kiedy ĹlizgajÄ siÄ na Ĺniegu. Czy teĹź, jak czuĹe przywoĹywanie kotĂłw przez jednego z braci i kilka sĹĂłw wypowiedzianych do karmionych zwierzÄ tek. Podczas projekcji filmu w Kartuzji â opowiada GrĂśening â tylko niektĂłrzy mnisi chcieli go zobaczyÄ. Bardzo ich rozbawiĹo odkrycie wspĂłĹbrata rozmawiajÄ cego âpotajemnieâ z kotami. ZobaczyĹem wĂłwczas, Ĺźe ReguĹa nie jest dla nich klatkÄ , ale raczej pracÄ , oczywiĹcie rygorystycznÄ , ale w Ĺźadnym razie nie mechanicznÄ . SĹuĹźy ona temu, aby przyzwyczajaÄ siÄ do wiÄkszej wolnoĹci. |