Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2006 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2006 (maj / czerwiec)

Pierwszy Plan. Przeciwko wirusowi nihilizmu

Ulotka zamiast barykad

Mieszkam w Paryżu i studiuję język chiński. Przeszliśmy przez trudny czas zamieszek i strajków, które rozpoczeły się na uniwersytecie i właśnie ta sytuacja stała się tłem pewnych zdarzeń, cudownych dla mojego życia i dla istnienia naszej małej wspólnoty.


Wszystko zaczęło się kiedy - w pierwszych dniach zamieszania - w toalecie na mojej uczelni przeczytałam zaproszenie do udziału w manifestacji. Napis głosił: „Musimy coś zrobić, ponieważ nie będziemy zawsze studentami”. Te słowa zadziałały na mnie jak uderzenie młotkiem w głowę i natychmiast zapytałam siebie: „Co ja proponuję na Uniwersytecie? Ludzie piszą na murach, zapraszają na manifestacje, a ja?”. To było we wtorek, wieczorem spotkaliśmy się na Szkole Wspólnoty i czytaliśmy paragraf o problemach człowieka związanych z poszukiwaniem prawdy. Stało się tak, że opowiadając wspomniany epizod - ponieważ miałam potrzebę zrozumienia o co chodzi - poprosiłam o pomoc, aby przygotować jakąś propozycję w świetle tego, czym razem żyjemy. W ten sposób spotkalismy się w małej grupce by dokonać osądu aktualnych wydarzeń i być może coś napisać na ten temat. Po tygodniu prób i poprawek ostateczna wersja naszej ulotki była gotowa (zobacz tekst „Będziemy tym, co potrafimy budować”).

Natychymiast poczułam się bardziej wolna, mogłam popatrzeć w twarz absurdalności i przemocy protestu, zdarzenia zaczęły do mnie „przemawiać”: ludzie szalejący na ulicy mają takie samo jak my pragnienie, aby ze swojego życia uczynić coś wielkiego i chociaż uleglii ideologii w gruncie rzeczy mówią nam, przypominają nam o tym naszym pragnieniu i odpowiedzi, którą spotkalismy i którą żyjemy każdego dnia.

Wolnośc wyraziła się w zapale i odwadze, co wcześniej było nie do pomyślenia. W czasie pielgrzymki wszystkich młodych katolików z całej Francji, weszłam do zakrystii by podziękować Arcybiskupowi Paryża za kazanie dotyczące sytuacji na uniwersytecie. Chiałam mu też powiedzieć, że napisaliśmy coś całkowicie współbrzmiącego i chcielibyśmy dać mu do przeczytania.

Po tym, jak dzięki „bezlitosnej” ulotce ukazaliśmy na uniwersytecie naszą twarz - pierwszy raz w wyraźny sposób - któregoś dnia na wykładach, czekali na mnie Stefano i Ines i zaprosili mnie na kawę. Gest niemal banalny, ale to własnie sprawa ulotki uczyniła nas bardziej przyjaciółmi, bardziej świadomymi tego, co otrzymaliśmi. Nazajutrz przechodząc obok Sorbony znalazłam odwagę - nie wiem skąd - aby przez metalową zaporę podać naszą ulotke policjantom.

Początek osądu, jakiego razem dokonalismy sprawił, że wobec wszystkiego jestem czujna: moje serce „zawibrowało” i rozpierzchły sie moje założenia. Jednego dnia rano poszliśmy na wydział z dwójką naszych przyjaciół z CLU, aby rozdawać ulotki. Spotkałam tam trzy dziewczyny, które chciały porozmawiać. Wzięły ulotki, zatrzymały się opodal i przeczytały je, wydawały się zainteresowane i zauważyłam, że rozmawiają między sobą na temat ich treści. Podeszłam do nich jeszcze raz - pytając, co o tym myślą. Jedna z nich odpowiedziała mi, że problem wychowania nie jest nowy, że jest to już znany wykład... „Nie! Zobacz! - powiedziałam - tu jest napisane «wychowanie pragnienia», ponieważ uważam, że problem nie polega na tym, by być wykształconym, by sprawnie prowadzić naukową dysputę lub by być uprzejmyj dla starszych, ale po to by podjąć na serio własne pragnienie, aby tworzyć wychodząc od niego”. I zaczęłam - nie wiem jak - mówić o moim przeżywaniu problemu pragnienia. W tej chwili zdałam sobie sprawę z głębi mojego pragnienia jak i z faktu, że powierzona mi misja jest przede wszystkim spełnieniem dla mojego „ja”. Na tej drodze spotkałam Lauranca, Laurę, Marine i siebie samą. Wracając samochodem do Paryża, w wielkim tłoku, jak nigdy dotąd czułam, że jestem w domu, w mieście gdzie się urodziłam.

Murielle

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją