Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2006 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2006 (marzec / kwiecień)

Pierwszy Plan. Nowe prześladowania

Życie jest świadectwem

5 lutego został zamordowany ks. Andrea Santoro, który od sześciu lat przebywał w Turcji, liczącej osiemdziesiąt milionów mieszkańców. Przewodził tam chrześcijańskiej wspólnocie złożonej z dziesięciu osób. „Jestem tu, aby mieszkając z tymi ludźmi, umożliwić Chrystusowi bycie obecnym pośród nich przez moje ciało”.

Paola Bergamini


Jego męczeństwo - jak i przemoc wobec chrześcijan na Filipinach, w Nigerii i innych częściach świata - ponownie ukazuje, że nie można lekceważyć niebezpieczeństwa jakie niesie islamski fundamentalizm, ale przede wszystkim przynagla do pogłębiania świadomości naszej, własnej tożsamości. Jest to jedyny sposób, aby żyć świadectwem chrześcijańskim.

To nie zwalnia poszczególnych państw i organizacji międzynarodowych z podejmowania wysiłków mających na celu zapobieganie szerzeniu się przemocy i obronę wolności religijnej. Jednocześnie powinny one sprzyjać dialogowi między narodami - jak przypomniał Benedykt XVI, przyjmując nowego ambasadora marokańskiego przy Stolicy Apostolskiej.

 

„Trzeba dążyć nie tylko do bycia dobrymi, ale świętymi”, to słowa, które lubił powtarzać ks. Andrea Santoro, zamordowany przez szesnastoletniego młodzieńca, w niedzielę 5 lutego. Stało się to w chwili modlitwy w kościele Santa Maria w Trebisonda, nad Morzem Czarnym, w Turcji. Był proboszczem „fidei donum” małej, tworzonej przez dziesięciu katolików wspólnoty, istniejącej w mieście, gdzie wśród dwustu tysięcy mieszkańców przeważają muzułmanie, gdzie jest również wielu prawosławnych. Po swojej pierwszej pielgrzymce do Turcji, odbytej w 1993 r. powiedział, że jest to „wielka, święta ziemia, gdzie Bóg w szczególny sposób ukazuje się w człowieku”. Przez następne lata wiele razy wyjeżdżał na Bliski Wschód z Biurem Opera Romana. Podczas kolejnych podróży budziło się w nim pragnienie, aby swoje powołanie kapłańskie realizować na ziemi, gdzie chrześcijaństwo stawiało pierwsze kroki. Wielokrotnie prosił kardynała Poletti, a następnie kardynała Ruini, aby wysłano go jako kapłana „fidei donum” do Turcji, chociaż był już wówczas proboszczem Parafii św. Fabiana i Venanzia w Rzymie. Jak wspomniał kardynał Ruini w homilii pogrzebowej, „ks. Andrea ubiegał się o wyjazd do Anatolii z zamiarem, aby tam stać się wierną i przyjazną obecnością, aby sprzyjać wymianie darów, szczególnie duchowych, między Wschodem a Rzymem, między Chrześcijanami, Żydami i Muzułmanami”. Wyjechał w roku 2000. Początkowo został skierowany do Urfa, niedaleko Harranu, skąd pochodził Abraham. Następnie objął parafię Santa Maria w Trebisonda, gdzie ponad trzy lata nie było księdza. I tam, w sposób cichy, bez rozgłosu, jedynie przez swoją obecność, dawał świadectwo miłości Jezusa do ludzi. „Często pytam siebie dlaczego tu jestem - powiedział kiedyś podczas rekolekcji - i wówczas przychodzi mi na myśl zdanie św. Jana: «a Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami». Jestem tu, aby mieszkając z tymi ludźmi, umożliwić Chrystusowi bycie obecnym pośród nich przez moje ciało”. Bliski Wschód musi zostać na nowo zamieszkany, jak był zamieszkany w przeszłości, przez Jezusa: z długim milczeniem, z pokorą i prostotą życia, z uczynkami wiary, z cudami miłości, z bezbronną czystością świadectwa, ze świadomym darem życia. I tak też było.

Benedykt XVI podczas audiencji 8 lutego, kilka dni po śmierci ks. Andrei, powiedział: „Pan przyjął duszę tego cichego i odważnego sługi Ewangelii i sprawi, że ofiara jego życia stanie się wkładem na rzecz dialogu między religiami i pokoju wśród narodów”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją