Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2006 (marzec / kwiecieĹ) Listy PrzywiÄ zany do winnicy i inne... List ten piszÄ po dĹugim wahaniu, jako nastÄpstwo nowych doĹwiadczeĹ ostatnich miesiÄcy i dziÄki âiskrzeâ, ktĂłrÄ staĹ siÄ dla mnie list Antonelli z ParyĹźa, opublikowany w styczniowym wydaniu Tracce. CL spotkaĹem w odlegĹych czasach liceum, ale spotkaĹem fizycznie i tylko fizycznie, to znaczy bez przylgniÄcia, a nawet z pewnÄ podejrzliwoĹciÄ . Moje serce natomiast spotkaĹo Ruch kilka lat później, w Padwie, gdzie pojechaĹem studiowaÄ inĹźynieriÄ i gdzie zwiÄ zaĹem siÄ z doĹwiadczeniem CLU. Moje wÄ tpliwoĹci sprawiaĹy, Ĺźe niekiedy pozostawaĹem jeszcze poza tÄ czy innÄ rzeczÄ , ale pomimo wszystko byĹy to dla mnie wspaniaĹe lata. Wreszcie zostaĹy zbudzone moje pytania o prawdÄ i szczÄĹcie. I otrzymywaĹy odpowiedĹş. ZrozumiaĹem co znaczy mieÄ prawdziwych przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy poprzez ruch pomogli mi kochaÄ Chrystusa i przylgnÄ Ä do jego propozycji, aby osiÄ gnÄ Ä obiecane âstokroÄ tu i terazâ. Później, po ukoĹczeniu studiĂłw oddaliĹem siÄ, nie zastanawiajc siÄ nad tym i tak naprawdÄ nie chcÄ c tego. IntensywnoĹÄ pracy, Ĺźycie w moim miasteczku, szczÄĹliwa rodzina, zaangaĹźowanie w parafii, pasja do gĂłr, wszystko to dawaĹo mi poczucie, âĹźe mam wiele do zrobieniaâ, Ĺźe wystarczÄ sam sobie, i mogÄ byÄ w ten sposĂłb szczÄĹliwy. Tymczasem, w gĹÄbi, nie byĹa to prawda. Nie moĹźna siÄ zadowoliÄ niczym, kiedy poznaĹo siÄ doĹwiadczenie tak wielkie i prawdziwe jak CL. RzeczywiĹcie. Kiedy dwa lata temu zmarĹ na nowotwĂłr mĂłj drogi przyjaciel z CL, a później, po kilku miesiÄ cach, takĹźe ks. Giussani, coĹ siÄ we mnie zmieniĹo. ZostaĹo wylane wiele Ĺez i powrĂłciĹo wiele pytaĹ. PytaĹem siebie, co robiĹem przez dziesiÄÄ lat mojego Ĺźycia i dostrzegĹem, Ĺźe bez ruchu liczne gesty (rodzina, przyjaciele, msze, parafia, gĂłry itd.) byĹy pozbawione gĹÄbszego znaczenia. Wszystko jawiĹo siÄ jak mieszanina osĂłb i doĹwiadczeĹ. DziÄki temu, Ĺźe najprawdziwsi i wierni przyjaciele z ruchu, nigdy nie pozostawili mnie caĹkowicie na mojej drodze, powoli, powoli, z tÄ samÄ , wĹaĹciwÄ mi nieufnoĹciÄ i ograniczonoĹciÄ , na nowo zaczÄ Ĺem spotykaÄ siÄ z nimi. ZaczÄ Ĺem chodziÄ na cotygodniowÄ mszÄ, a przede wszystkim na SzkoĹÄ WspĂłlnoty. W ten sposĂłb na nowo przywiÄ zaĹem siÄ do winnicy i jestem szczÄĹliwy. Davide, Werona
SĹuchajÄ c Dantego Drogi CarrĂłn, braĹam udziaĹ w lekcji wĹoskiego, podczas ktĂłrej rozmawialiĹmy o Dantem, mĂłwiÄ c, Ĺźe wedĹug niego, poprzez miĹoĹÄ, odczuwa siÄ upojenie nieskoĹczonoĹciÄ . W tym miejscu Leo, moja przyjaciĂłĹka szturchnÄĹa mnie Ĺokciem: âNie rozumiem co ma wspĂłlnego ta rzecz ze zdaniem, ktĂłre powiedziaĹ CarrĂłn na spotkaniuâ i pokazaĹa mi karteczkÄ, gdzie byĹo napisane: âPiÄkno rani poniewaĹź odsyĹa czĹowieka do jego przeznaczeniaâ. PoszĹyĹmy do profesora aby to wyjaĹniÄ. JeĹźeli w miĹoĹci nie zatrzymujemy siÄ na trudzie i uczuciu, ale idziemy dalej, odkrywamy, Ĺźe wszystkie rzeczy, z ktĂłrych jednÄ moĹźe byÄ doĹwiadczenie zakochania siÄ, sÄ po to, aby nas uszczÄĹliwiaÄ, aby doprowadziÄ nas do ostatecznego speĹnienia: do Przeznaczenia. CaĹa ta sytuacja bardzo mnie poruszyĹa, poniewaĹź powiedziane przez Ciebie zdanie w ogĂłle nie przyszĹo mi na myĹli gdyby nie przypomniaĹa go Leo, teraz nie byĹa bym Ĺwiadoma, Ĺźe to,o czym powiedziaĹeĹ jest moim doĹwiadczeniem.W ten sposĂłb zrozumiaĹam, Ĺźe nie sÄ to tylko piÄkne sĹowa, ale coĹ, co w kaĹźdej chwili mnie dotyczy, a BĂłg jest tak wielki, Ĺźe jeszcze daje przyjaciĂłĹ, aby mi o tym przypominali. Margherita, Mediolan
Koledzy ze szkoĹy W styczniu dĹugo chorowaĹ nasz proboszcz ksiÄ dz Gianni. Z okazji 50 rocznicy Comunione e Liberazione podarowaliĹmy mu specjalny numer Tracce i wĂłwczas zwierzyĹ siÄ nam, Ĺźe poznaĹ ks. Giussaniego w pierwszych latach jego nauczania w liceum Berchet. Gius czÄsto przychodziĹ do parafii, w ktĂłrej ks. Gianni byĹ pomocnikiem. SpotykaĹ siÄ tam z niektĂłrymi swoimi uczniami. PomyĹleliĹmy wiÄc aby podarowaÄ mu prenumeratÄ Tracce jako pamiÄ tkÄ tego pierwszego spotkania. PoniewaĹź wciÄ Ĺź pogarszaĹo siÄ jego zdrowie, modliliĹmy siÄ do Riccardo Pampuri proszÄ c o pomoc i posĹaliĹmy choremu obrazek z podobiznÄ ĹwiÄtego. Kilka dni przed jego ĹmierciÄ otrzymaliĹmy ten list: âSzanowni PaĹstwo, jesteĹcie szczÄĹciarzami mogÄ c liczyÄ na obecnoĹÄ i doĹwiadczenie Bractwa ofiarowanego przez Comunione e Liberazione. DziÄki wam, w ostatnich miesiÄ cach odczuwaĹem i radowaĹem siÄ dobrem, ktĂłre, jak pragnÄ wam wyznaÄ, gĹÄboko zapadĹo w mojÄ duszÄ. DziÄkujÄ wam i oby Pan Jezus udzieliĹ mi Ĺaski i zdolnoĹÄ odwzajemnienia tej otuchy. Nie zaliczam siÄ do czcicieli Ĺw. Riccardo, ale miÄdzy kontynuatorĂłw jego duchowoĹci. Z wyrazami wdziÄcznoĹÄ. KsiÄ dz Gianniâ. Marco i Gabriella, Legnano
Pytanie o szczÄĹcie Moje Ĺźycie zawsze charakteryzowaĹa religijnoĹÄ, poniewaĹź od dziecka chodziĹem do KoĹcioĹa, ale z czasem staĹo siÄ to jakby rutynÄ , oczywiĹcie, aby czuÄ spokĂłj sumienia, ale potem juĹź tylko dlatego, Ĺźe zobowiÄ zali mnie do tego rodzice. CzuĹem jednak, Ĺźe coĹ nie jest we mnie tak jak powinno, Ĺźe czegoĹ mi brakuje i nie wiedziaĹem jak wyleczyÄ te braki. W takiej chwili moĹźe pojawiÄ siÄ trudnoĹÄ, wydarzenie, ktĂłrego siÄ nie spodziewasz, ktĂłre ciÄ wymanewruje, ale jednoczeĹnie moĹźe byÄ iskrÄ , ktĂłra ciÄ rozpali. To wĹaĹnie przeĹźyĹem. Kilka, miesiÄcy temu byĹem w innym ruchu i bĹÄ kaĹem siÄ, trochÄ tam, trochÄ w GS, bez wiÄkszego zainteresowania zarĂłwno jednym jak i drugim, ĹźyjÄ c wszystkim jak nudnÄ rutynÄ , w koĹcu pewnego dnia znalazĹem siÄ poza. MojÄ pierwszÄ reakcjÄ byĹo: âBardzo dobrze, w te wakacje bÄdÄ robiĹ to co mi siÄ podoba, bez skrupuĹĂłw, bÄdÄ ĹźyĹ jak byle jaki chĹopak, robiÄ c wszystko odruchowo, tak jak mi podpowiada Ĺwiatâ. Po tygodniu, dziÄki pewnej przyjaĹşni, moje myĹlenie radykalnie siÄ zmieniĹo. RozmawiaĹem z ksiÄdzem Leo i podczas tej rozmowy zrozumiaĹem jak bardzo siÄ myliĹem, myĹlÄ c, Ĺźe zaradzÄ mojej sytuacji poddajÄ c siÄ biegowi Ĺwiata. Rozmowa ta sprawiĹa, Ĺźe zauwaĹźyĹem nowe rozwiÄ zanie: muszÄ zaczÄ Ä patrzeÄ na rzeczywistoĹÄ i przyjmowaÄ jÄ takÄ jaka staje przede mnÄ . MuszÄ osÄ dzaÄ i pytaÄ o racje moich dziaĹaĹ, aby nie byĹy one automatyczne. Ciekawe jest to, Ĺźe dziÄki prowokujÄ cym sĹowom ksiÄdza Leo rozpaliĹ siÄ we mnie pĹomieĹ, czyli pytanie o szczÄĹcie. Moja przemiana jest radykalna, poniewaĹź podejmujÄ c na serio spotkanÄ przyjaĹşĹ, podejmujÄ na serio wĹasne Ĺźycie. Riccardo, Lugo
Aby ocaliÄ ludzi 15 lutego zmarĹ ks. Divo Barsotti. Oto list, jaki ksiÄ dz CarrĂłn przesĹaĹ do ks. Serafino Tognetti, przeĹoĹźonego WspĂłlnoty Dzieci BoĹźych. Drogi KsiÄĹźe Serafinie, razem z caĹym ruchem Comunione e Liberazione ĹÄ czymy siÄ ze WspĂłlnotÄ Dzieci BoĹźych w bĂłlu z powodu Ĺmierci KsiÄdza Divo. Kontemplacja Chrystusa zmartwychwstaĹego uczyniĹa go aktywnym wspĂłĹpracownikiem woli Ojca dla ocalenia ludzi w nurcie KoĹcioĹa, ktĂłry kochaĹ. ProszÄ naszego ks. Giussaniego, jego przyjaciela, aby wyszedĹ mu na spotkanie w Raju i MatkÄ BoĹźÄ , aby za Jej przyczynÄ caĹkowita ofiara Ĺźycia ksiÄdza Divo staĹa siÄ niezawodnym oparciem dla jego duchowych synĂłw i cĂłrek. Ks. JuliĂĄn CarrĂłn Mediolan, 16 lutego 2006 r.
KtoĹ siÄ nam wydarzyĹ PodjÄta w paĹşdzierniku lektura dzieĹ ks. Giussaniego okazaĹa siÄ rewolucjÄ , poddaĹa pod dyskusjÄ moje postÄpowanie, zmieniĹa moje cele. Lektura, poprzez kontakt z Comunione e Liberazione napeĹniaĹa mnie radoĹciÄ , prowadziĹa mnie ku Temu, ktĂłrego szukaĹem na pĹaszczyĹşnie ludzkiej. ZnalazĹem w niej to, czego potrzebowaĹem, czyli myĹl teologicznÄ gĹÄbokÄ w swoich sformuĹowaniach, jasno wyĹoĹźonÄ i gĹÄboko ludzkÄ dziÄki rzeczywistoĹci Bractwa. Ks. Giussani byĹ KoĹcioĹem w ruchu. JakiĹ czas później, Carmen podarowaĹ mi Moje lektury. Tylko czĹowiek peĹen Ducha mĂłgĹ zrealizowaÄ takÄ jednoĹÄ myĹli i dziaĹaĹ. Czytane treĹci odpowiadaĹy moim poznawczym i zawodowym zainteresowaniom; zdaĹem sobie sprawÄ, Ĺźe znalazĹem siÄ nie wobec prostych tekstĂłw, ale naprzeciw wyzwania kierowanego ku mojej Ĺźyciowej sytuacji. DzieĹa ks. Giussaniego zafascynowaĹy mnie i podÄ Ĺźanie za rzeczywistoĹciÄ jego myĹli i doĹwiadczenia z krÄgu szkolnego, postawiĹo mnie wobec Bytu. PolecaĹem Moje lektury, grupom studentĂłw mĂłwiÄ c: âBÄ dĹşcie ostroĹźni, autor jest niebezpiecznyâ. StwierdziĹem to z radoĹciÄ , czytajÄ c coĹ, co zapisaĹ ks. Giussani: âKtoĹ siÄ nam wydarzyĹâ (zdanie Emmanuela Mounier). ChcÄ w to wierzyÄ, pragnÄ i gĹÄboko potrzebujÄ wiary w to. Mam tylko jeden wyrzut: dlaczego tak późno? MoĹźe to jest dobry moment? Fernando, Madryt
RozpoczynaÄ od przyjacióŠW momencie trudnego i nieoczekiwanego kryzysu ekonomicznego, spowodowanego stratami mojej spĂłĹki, spotkaĹem Beniamina i jego przyjaciĂłĹ. Ludzie ci nie tylko mnie przyjÄli, ale takĹźe zadbali o pracÄ dla mnie, w wieku, kiedy Ĺźadne przedsiÄbiorstwo nie wziÄĹoby juĹź czĹowieka pod uwagÄ. ZaczynaĹem od zera, ale tym razem z prawdziwymi przyjaciĂłĹmi.W ostatnim okresie, mogĹem sprawdziÄ jak duch zaĹoĹźyciela CL ksztaĹtowaĹ jednego po drugim jego naĹladowcĂłw. Pomimo, Ĺźe obecnoĹÄ ks. Giussaniego juĹź nam na tym Ĺwiecie nie towarzyszy, jego dziedzictwo powiÄksza siÄ dziÄki nauczaniu, ktĂłre pozostawiĹ tym, ktĂłrzy poznali go za Ĺźycia, jak i nam ktĂłrzy doĹÄ czyliĹmy później, stykajÄ c siÄ z czÄĹciÄ jego doĹwiadczenia, ktĂłre nieoczekiwanie dotarĹo aĹź do nas. DziÄkujÄ ksiÄĹźe Giussani. Patricio Ernesto, Chile
WspinaÄ siÄ w gĂłrÄ Teresa Alyote di Hoima z Ugandy, zmarĹa w sobotÄ, 4 lutego. Jako wdowa naleĹźaĹa do Bractwa Ĺw. JĂłzefa i byĹa odpowiedzialnÄ Ruchu. Partycja, jej cĂłrka, studentka medycyny, byĹa odpowiedzialnÄ CLU w Kampala. Ojciec Edo MĂśrlin towarzyszyĹ Teresie w ostatnich dniach Ĺźycia, udzielajÄ c sakramentĂłw. Oto jego sĹowa wypowiedziane podczas pogrzebu. W dramacie Paulâa Claudelâa Zwiastowanie Maryi, tak drogim Teresie, autor wkĹada w usta bohaterki, Violaine, takie stwierdzenie: âĹwiÄtoĹÄ to nie ĹmierÄ w walce przeciw Turkom, czy caĹowanie trÄdowatego w usta, ale wypeĹnianie ĹwiÄtej woli Boga, zawsze i wszÄdzie, czy to, jeĹli On chce, pozostajÄ c gdzie jesteĹ, czy, jeĹli ciÄ wezwie, wspinajÄ c siÄ w gĂłrÄâ. Zdanie to opisuje Ĺźycie Teresy (chodzi mi o czÄĹÄ jej Ĺźycia od kiedy, w latach 80-tych, poznaĹem jÄ dziÄki Ruchowi w Gulu). Przez posĹuszeĹstwo Bogu i wzrastanie w Jego miĹoĹÄ w normalnym codziennym Ĺźyciu, przygotowaĹa siÄ do misji rozpowszechniania w Hoima tego, co sama spotkaĹa. Zadanie to podjÄĹa razem z przyjaciĂłĹmi z Ruchu. Nieco później wstÄ piĹa do Bractwa Comunione e Liberazione. Przez lata mozolnej misji w Hoima, Pan powoli przygotowywaĹ jÄ do nowego kroku, do âwspinania siÄ w gĂłrÄâ, jakim byĹo odkrycie w Bractwie Ĺw. JĂłzefa caĹkowitego piÄkna w dziewictwie â dokĹadnie wedĹug najgĹÄbszego znaczenia, jak wyjaĹnia ks. Giussani: Dziewictwo jest byciem sam na sam z Bogiem. I dalej, ĹźyjÄ c normalnie w caĹkowitym oddaniu siÄ Bogu zostaĹa przygotowana do kolejnego âwspinania siÄ w gĂłrÄâ. Pierwszej nocy po powrocie z WĹoch, z MiÄdzynarodowego Spotkania Odpowiedzialnych Comunione e Liberazione ujawniĹ siÄ rak. Wszyscy, ktĂłrym byĹa dana Ĺaska towarzyszenia Teresie w caĹej jej drodze, przebytej w uĹciskach ks. Giussaniego, aĹź do ostatniego momentu, do ostatniego poranka, trochÄ lepiej zrozumieli, Ĺźe stwierdzenie Claudelâa moĹźe zostaÄ podjÄte w naszym Ĺźyciu. Ojciec Edo MĂśrlin
Aby pamiÄtaÄ KsiÄ dz Jurek zaprosiĹ studentĂłw na JasnÄ GĂłrÄ, aby wspĂłlnie odbyÄ DrogÄ KrzyĹźowÄ . Nie obyĹo siÄ oczywiĹcie bez trudu: pogoda brzydka, do CzÄstochowy daleko (szczegĂłlnie pociÄ giem), wstaÄ trzeba o 4.30 rano... Ale kiedy wrĂłciĹam do domu, z radoĹciÄ i pewnoĹciÄ mogĹam odpowiedzieÄ znajomym, Ĺźe warto byĹo. Warto siÄ spotkaÄ nawet na kilka godzin, nawet jeĹli to kosztuje, a nawet tym bardziej, jeĹli to kosztuje. Warto na nowo spotkaÄ przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy przypomnÄ nie tylko gĹÄboki sens Drogi KrzyĹźowej, ale rĂłwnieĹź to, Ĺźe Chrystus chce byÄ z nami w kaĹźdej chwili naszego Ĺźycia, we wszystkim, co robimy. Spotkanie w CzÄstochowie owocuje. Owocuje przyjaĹşniÄ , ktĂłra coraz bardziej wkracza w nasze Ĺźycie, nie przez wielkie sĹowa, ale wspĂłlne obiady, kolacje, rozmowy, wspĂłlnÄ naukÄ i pomoc np. w kupowaniu komputera. ChoÄ na Jasnej GĂłrze byĹo tylko kilkoro z nas, to przyjaźŠtam oĹźywiona ogarnia wszystkich âwchodzÄ cych nam w drogÄâ (i w koĹcu brakuje krzeseĹ, jak podczas jednej z kolacji!), a moje Ĺźycie staje siÄ intensywniejsze, bardziej interesujÄ ce i po prostu piÄkniejsze. Kasia, Warszawa
Studenckie spotkanie w CzÄstochowie przybliĹźyĹo mi wspĂłlnotÄ ruchu Comunionee Liberazione, w ktĂłrej jestem od listopada ubiegĹego roku. Najpierw zapoznanie siÄ ze studentami i z ks. Jurkiem. Potem Droga KrzyĹźowa, opowiadajÄ ca o wydarzeniu MÄki PaĹskiej. Proste i jednoczeĹnie gĹÄbokie sĹowa tekstu ks. kard. J. Ratzingera. Dla mnie, jak nie raz pisaĹ ks. L. Giussani, jest to âtajemnicaâ. Tajemnica, ktĂłra wyzwala. Nasi przyjaciele opowiadali o wizycie na grobie ks. Giussaniego, co wzmocniĹo uĹpionÄ juĹź NadziejÄ. KoĹcióŠobejmujÄ cy wszystkie obszary ziemi i czĹowiek, majÄ cy gdzieĹ swoje miejsce - to rzeczywistoĹÄ, w ktĂłrej chcÄ byÄ! I tak pojmujÄ sĹowo âkomuniaâ: idziemy razem ku celowi, ktĂłrym jest BĂłg! Liliana, Warszawa
To, co najbardziej mnie dotknÄĹo w geĹcie spotkania CLU w CzÄstochowie to rodzinny i przyjacielski klimat, w jakim spÄdziliĹmy dzieĹ. Prosty gest jest w stanie poruszaÄ prostotÄ serca jak nic innego. RĂłwnie wielkie wraĹźenie wywarĹa na mnie sama Droga KrzyĹźowa. Refleksje ks. kard. J. Ratzingera byĹy ukierunkowane tak, aby pokazaÄ drogÄ Jezusa na KalwariÄ. Powtarza siÄ ona codziennie w naszym Ĺźyciu, w historii KoĹcioĹa i w teraĹşniejszoĹci caĹego Ĺwiata. KrzyĹź to nie koniec naszej nadziei, ale poczÄ tek zbawienia. Coraz lepiej rozumiem, Ĺźe to, co proponuje mi KoĹciĂłĹ, to nie pomoc intelektualna, czy filozoficzne pogĹÄbienie mojej istoty, ale rzecz bardzo konkretna, ogarniajÄ ca kaĹźdÄ czÄĹÄ mojej osobyi mojego Ĺźycia, rozpoczynajÄ c od obiadu do modlitwy, od nauki do sportu. CaĹy dzieĹ spÄdzony w CzÄstochowie byĹ oczywistym znakiem tego wszystkiego. CzujÄ, Ĺźe jest to wĹaĹnie ten krok, ktĂłry Ruch teraz mi proponuje, a ktĂłry PapieĹź â Benedykt XVI tak Ĺwietnie przedstawiĹ we wstÄpie do swojej Encykliki BĂłg jest miĹoĹciÄ : âU poczÄ tku bycia chrzeĹcijaninem nie ma decyzji etycznej, czy jakiejĹ wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z OsobÄ , ktĂłra nadaje Ĺźyciu nowÄ perspektywÄ, a tym samym decydujÄ ce ukierunkowanieâ. Oskar, Warszawa
Ponownie stanÄ Ä w prawdzie Jestem zwykĹym urzÄdnikiem i prawdopodobnie jednÄ z osĂłb najmĹodszych staĹźem w biaĹostockiej wspĂłlnocie CL. Na spotkania zaczÄ Ĺem uczÄszczaÄ dopiero we wrzeĹniu ubiegĹego roku. Nigdy wczeĹniej nie naleĹźaĹem do Ĺźadnej grupy, oazy czy stowarzyszenia zwiÄ zanego z KoĹcioĹem. CL jest moim pierwszym powaĹźniejszym spotkaniem z Panem, ktĂłre jak na razie daje mi siĹÄ do stawania siÄ kaĹźdego dnia ânowym czĹowiekiemâ. Ks. Marek poprosiĹ mnie o pomoc podczas wyjazdu na âRekolekcje Wielkopostne MĹodzieĹźy Szkolnejâ do Ĺwidnicy. Jako opiekunowie jechali rĂłwnieĹź: Henia, nauczycielka matematyki w gimnazjum, ktĂłra jest w Ruchu ponad 20 lat, MichaĹ, student Politechniki BiaĹostockiej, ok. 5 lat w CL, oraz Adam i Radek klerycy czwartego roku naszego Seminarium. Z róşnych powodĂłw propozycja wyjazdu byĹa mi ânie na rÄkÄâ. To, co czuĹem dobrze ujÄĹa Ĺw. Katarzyna ze Sieny mĂłwiÄ c, Ĺźe naleĹźy byÄ âczĹowiekiem mÄĹźnym a nie bojaĹşliwymâ, wĹaĹnie dlatego postanowiĹem podjÄ Ä to zadanie. Podróş zaczÄĹa siÄ o 6.05 i trwaĹa prawie 13 godzin. W tym czasie nasza 19 osobowa ârodzinaâ zdÄ ĹźyĹa âzaliczyÄâ dwie przesiadki PKP, podróş w przedziale towarowym i walkÄ o miejsce w PKS-ie, a jednak jedynym wraĹźeniem, jakie pozostaĹo byĹa ogromna satysfakcja z przebywania razem. Towarzystwo CL jest po prostu szczegĂłlne i przekonaĹem siÄ o tym kolejny raz! ZmÄczeni, ale radoĹni i szczÄĹliwi, dotarliĹmy wieczorem do Ĺwidnicy, gdzie czekaĹa na nas sĹodka i bĹoga nagroda za wszystkie trudy âwyprawyâ. Pozytywnie zaskoczyĹy mnie wylewne powitania, odczuĹem, Ĺźe jesteĹmy waĹźni. MĹodzieĹź âszalaĹaâ wrÄcz, wymieniajÄ c uĹciski z przyjaciĂłĹmi z drugiego kraĹca Polski. ZasiedliĹmy do wspĂłlnej kolacji, a nastÄpnie ksiÄĹźa Jurek, Marek i Tomek odprawili MszÄ Ĺw., ktĂłra nas jeszcze bardziej zintegrowaĹa. Temat rekolekcji UwierzyliĹmy miĹoĹci Boga okazaĹ siÄ bardzo âna czasieâ, gdyĹź nawiÄ zywaĹ do pierwszej Encykliki PapieĹźa Benedykta XVI BĂłg jest miĹoĹciÄ . Ks. Jurek rozwinÄ Ĺ go w prosty i przejrzysty sposĂłb. MĂłwiĹ, Ĺźe Ĺźycie czĹowieka jest ciÄ gĹym dramatem, ktĂłry rozgrywa siÄ w kaĹźdym z nas. PrzywoĹaĹ postawy dwĂłch uczniĂłw Chrystusa - Jana, ktĂłry przylgnÄ Ĺ do Pana i Judasza, ktĂłry Go zdradziĹ. Pierwszy byĹ szczÄĹliwy, drugi straciĹ Ĺźycie. Dlatego teĹź powinniĹmy szukaÄ âczegoĹ wiÄcejâ, by âprzylgnÄ Ä do Panaâ. DziÄki trwaĹej miĹoĹci Boga do czĹowieka i czĹowieka do Boga, bÄdzie nam dana moĹźliwoĹÄ przemiany. Tym, co pozwoli nam na przemianÄ sÄ sakramenty - spowiedĹş i Eucharystia. To wĹaĹnie one majÄ nam daÄ siĹÄ do walkiz samym sobÄ i innymi, oraz umoĹźliwiÄ zbliĹźenie siÄ do Tajemnicy jakÄ jest Jezus: BĂłg - CzĹowiek. SĹowa byĹy kierowane do mĹodzieĹźy, jednak rĂłwnieĹź ja znalazĹem w nich wiele treĹci waĹźnych dla mojego zawiĹego ostatnio Ĺźycia. Potem, podzieleni na trzy grupy braliĹmy udziaĹ w Szkole WspĂłlnoty. ObserwowaĹem wĂłwczas mĹodzieĹź. To co naprawdÄ mnie ujÄĹo to szczere, proste i zarazem bardzo wymowne Ĺwiadectwa. Po poĹudniu udaliĹmy siÄ na pielgrzymkÄ do Krzeszowa, gdzie odprawiliĹmy DrogÄ KrzyĹźowÄ . Bardzo wzruszajÄ ca byĹa wieczorna prezentacja na temat miĹosierdzia i miĹoĹci do innych Matki Teresy z Kalkuty. Po takim dniu ânormalnyâ czĹowiek powinien byÄ zmÄczony, jednak nie my. Z HeniÄ , Adasiem i Radkiem zwiedziliĹmy âĹwidnickÄ starĂłwkÄâ âby nightâ. W niedzielÄ Msza Ĺw., a po niej krĂłtkie podsumowanie. Ok. godz. 11.20 nasza biaĹostocka grupa zaopatrzona w âwiktâ wyruszyĹa busem do WrocĹawia. Droga powrotna trwaĹa krĂłcej. Pomimo zmÄczenia, a niektĂłrzy z nas musieli nastÄpnego dnia iĹÄ do szkoĹy lub pracy, nie ma wÄ tpliwoĹci, Ĺźe byĹo warto. UdaĹo mi siÄ âstanÄ Ä w prawdzieâ i zmierzyÄ ze âswoim napiÄciemâ, aby powiedzieÄ sobie âPokĂłj tobie i PokĂłj z wamiâ. Krzysztof, BiaĹystok |