Ślady
>
Archiwum
>
2006
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2006 (styczeĹ / luty) Pierwszy plan. KsiÄ dz Giussani Ĺwiadectwa Rocznica Ĺmierci ks. Giussaniego stawia nas wobec jego dziedzictwa, ktĂłre nie jest jedynie czymĹ z przeszĹoĹci, ale teraĹşniejszym wydarzeniem, nieustannie rzucajÄ cym wyzwanie naszemu rozumowi i wolnoĹci. Sean O'Malley, arcybiskup Bostonu Nowe plony w Ameryce ĹmierÄ ks. Giussaniego byĹa z pewnoĹciÄ krytyczne momenty w Ĺźyciu ruchu. Ale zaĹoĹźyciel poprzez swoje pisma i przyjaĹşni bardzo gĹÄboko wpĹywaĹ na Ĺźycie wielu osĂłb i jestem przekonany, Ĺźe dobrze przygotowaĹ CL na tÄ chwilÄ. Z pewnoĹciÄ jego charyzmat nadal bÄdzie przynosiĹ plony. MoĹźna tego doĹwiadczyÄ tu w Bostonie, gdzie mamy Memores Domini i grupÄ mĹodych kapĹanĂłw, ktĂłrzy wciÄ gnÄli siÄ do CL i wnoszÄ to doĹwiadczenie w Ĺwiat uniwersytecki i do parafii. SÄ dzÄ, Ĺźe ruch bÄdzie siÄ rozwijaĹ przynoszÄ c liczne owoce dla KoĹcioĹa w Bostonie i Stanach Zjednoczonych.
Jesus Carrascosa, odpowiedzialny za wspĂłlnoty Cl istniejÄ ce poza WĹochami Ten sam port na caĹym Ĺwiecie Od kiedy w 1996 roku zaczÄ Ĺem pracowaÄ dla Centrum MiÄdzynarodowego CL, odwiedzajÄ c róşne wspĂłlnoty, poznaĹem wiele osĂłb, gĹĂłwnie mĹodych. Nieliczni mieli moĹźliwoĹÄ osobistego spotkania z ks. Giussanim, ale wszyscy mĂłwili mi o nim, proszÄ abym przekazaĹ mu pozdrowienia lub dostarczyĹ list. Nie byĹo to sentymentalne, poniewaĹź ruch docieraĹ do serc i przemieniaĹ wiele osĂłb. To jest najwiÄkszy z cudĂłw. WidzÄ c takie doĹwiadczenie zaczyna siÄ rozumieÄ, co znaczy znaleĹşÄ kogoĹ, kogo BĂłg obdarzyĹ charyzmatem. Faktycznie charyzmaty jest jak DNA, ktĂłry pprzekazywany naznacza czĹowieka, bÄdÄ c czymĹ wiÄkszym od tego, kto go zrodziĹ. Gdziekolwiek jadÄ zawsze czujÄ siÄ jak w domu. Róşne historiÄ, róşne sytuacje, czÄsto bardzo dramatyczne, ale wszÄdzie spotykam ludzi poruszonych âgorÄ czkÄ Ĺźyciaâ ks. Giussa. CzujÄ siÄ jak w domu. Jestem przyjmowany jak jeden z domownikĂłw. Nie dlatego, Ĺźe przyjeĹźdĹźam, aby powtarzaÄ piÄkny wykĹad, ale poniewaĹź naprawdÄ jestem czÄĹciÄ tej samej, rozwijajÄ cej siÄ dziÄki boĹźemu dziaĹaniu historii. PamiÄtam mĂłj pierwszy pobyt w Ugandzie. W Meeting Point gdzie Rose opiekuje siÄ chorymi na Aids, rozmawiaĹem z kobietÄ , ktĂłrej pozostaĹo juĹź tylko kilka miesiÄcy Ĺźycia. Zaledwie mnie zobaczyĹa zapytaĹa czy poznaĹem ks. Giussaniego i czy miaĹem okazje spotkaÄ siÄ z nim. Kiedy odpowiedziaĹem, Ĺźe zobaczÄ go za dwa dni, chwyciĹa mnie za rÄkÄ i pokazaĹa ZmysĹ religijny mĂłwiÄ c: âPodziÄkuj mu, gdyĹź dziÄki niemu odnalazĹam coĹ wiÄkszego i mocniejszego od tej strasznej choroby. Umieram Ĺwiadoma wĹasnej godnoĹci, gdyĹź spotkaĹam Chrystusaâ. OdwiedzajÄ c wspĂłlnoty na piÄciu kontynentach, spotykaĹem to samo. WidziaĹem jak dziÄki sile pĹynÄ cej z uznania Chrystusa za KogoĹ, kto odpowiada sercu kaĹźdego z nas, powstaje wiele dzieĹ, liczne inicjatywy, nieraz wymagajÄ ce wielkiego poĹwiÄcenia, ofiar moĹźliwych do podjÄcia jedynie mocÄ ideaĹu. MyĹlÄ o Pedro, ktĂłry w Paragwaju pracuje w poprawczaku dla nieletnich przestÄpcĂłw. Mieszka z nimi dzieĹ i noc, a do domu Memores w AsunciĂłn wraca tylko na niedzielÄ. MyĹlÄ o Kazachstanie, gdzie bardzo wyraĹşnie widaÄ kontrast miÄdzy kulturÄ , ktĂłra nie posiada nic, a chrzeĹcijaĹstwem i genialnoĹciÄ Giussaniego. On zrozumiaĹ, Ĺźe serce czĹowieka jest wszÄdzie takie samo i potrafi obudziÄ zmysĹy religijny, pragnienie ostatecznego znaczenia samego Ĺźycia i wszystkiego, co siÄ wydarza. Rok, mijajÄ cy od jego Ĺmierci, byĹ czasem prĂłby. MogliĹmy przekonaÄ siÄ o sile naszego doĹwiadczenia, sile pĹynÄ cej z naszego charyzmatu. Ludzie naleĹźÄ cy do ruchu, w wiÄkszoĹci, nie mieli jeszcze okazji by osobiĹcie spotkaÄ ks. Carrona, czekajÄ c na moĹźliwoĹÄ poznania go. Mimo to idÄ zanim wiedzÄ c, Ĺźe idÄ za ks. Giussanim, z takÄ samÄ siĹÄ przeĹźywania wspĂłlnoty i prawdziwej przyjaĹşni. Mam ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe Giussani jest obecny. Nie chodzi tu o sentymentalne mĂłwienie o zmarĹych, jak czÄsto zdarza siÄ ludziom, jak idealiĹci mĂłwili o Guevara. Jest rzeczywiĹcie obecny przez charyzmat, ktĂłry Pan w nim wzbudziĹ. To jest siĹa, ĹźyjÄ ca w naszej komunii.
Eugene Stavis, WykĹadowca WydziaĹu Kina SzkoĹy Sztuk Wizualnych, New York CzĹowiek wielkiej wiary SpotkaĹem w Ĺźyciu jednÄ , moĹźe dwie osoby, ktĂłre z caĹÄ pewnoĹciÄ moĹźna nazwaÄ ludĹşmi wielkiej duchowoĹci, co jest rzadkoĹciÄ . NiektĂłre z nich sÄ osobami Ĺwieckimi. Okazuje siÄ, Ĺźe wiara religijna nie przeszkadza nikomu w osiÄ gniÄciu takiej postawy. ZnakĂłw pozostawionych przez te szczegĂłlne osobistoĹci na ogóŠnie musimy szukaÄ w jakich specyficznych dzieĹach. Chodzi raczej o promiennoĹÄ ducha, ktĂłra jest obecna w samej ich naturze i nie ulega zniszczeniu nawet w momencie fizycznej Ĺmierci. Nadal inspiruje i pobudza szereg zwolennikĂłw, oĹwieconych przez zetkniÄcie siÄ z ich spojrzeniem na rzeczywistoĹÄ. Nigdy nie spotkaĹem ksiÄdza Giusssaniego, ale jestem pewny, Ĺźe to jedna z owych szlachetnych dusz. Jego ĹwiatĹo pozostaje w sercach i jest widoczne w oczach kaĹźdego, kto go poznaĹ lub doĹwiadczyĹ jego oddziaĹywania. Nawet osoba niereligijna, jak ja, rozpoznaje dobroÄ zawartÄ w samej osobowoĹci oraz uznajÄ jego przekonanie, bÄ dĹş intuicjÄ, Ĺźe drogÄ ku oĹwieceniu znajduje siÄ jedynie w potwierdzaniu, nie w negowaniu. âTakâ zamiast âNieâ. âPiÄkno jest prawdÄ , prawda jest piÄknemâ. Nie jesteĹmy wzniosĹymi na tyle, by nieustannie widzieÄ w sobie to, co jest âwieczneâ. MoĹźemy, Ĺźe tak powiem, dostrzegaÄ to tylko przelotnie i ukradkiem. Ale jeden raz, kiedy to spostrzegliĹmy, zaczyna nas zmieniaÄ na zawsze. Ludzie tacy, jak ksiÄ dz Giussani otwierajÄ nam oczy na wiecznoĹÄ i stajÄ siÄ prawdziwymi i wĹaĹciwymi punktami odniesienia, wieczni w tym mrocznym i przeraĹźajÄ cym Ĺwiecie.
Tony Hendra, pisarz WiÄĹş z ojcem Joe Kiedy zostaĹa wydana moja ksiÄ Ĺźka Ojciec Joe (opowiadanie autobiograficzne ukazujÄ ce historiÄ znajomoĹci autora i benedyktyna, ojca Joe, wyjaĹnienie redakcji) okazaĹo siÄ, Ĺźe nadzwyczajny charakter ojca Joe, jego mÄ droĹÄ i humor, chwytajÄ za serce osoby wszystkich religii, nawet ludzi nie majÄ cych w ogĂłle wiary. KtĂłregoĹ dnia, pewien chĹopak z CL przeprowadzaĹ ze mnÄ wywiad. Rozmowa przebiegaĹa w bardzo powaĹźnym nastroju.Tom przygotowywaĹ recenzjÄ dla znanej, katolickiej strony internetowej. Podczas dyskusji, niespodziewanie stwierdziĹ, Ĺźe ksiÄ ĹźkÄ moĹźna zinterpretowaÄ jednym zdaniem: âOjciec Joe byĹ dla mnie Chrystusemâ. Prawdziwa i pozornie prosta intuicja. PrawdÄ mĂłwiÄ c, nigdy jednak nie przyszĹa mi na myĹl. Tym niemniej natychmiast rzuciĹa ĹwiatĹo na znacznÄ czÄĹÄ tego, co napisaĹem odnoĹnie ojca Joe. Faktem jest, Ĺźe dla ojca Joe zasadnicze znaczenie miaĹy sprawy zwyczajne, codzienne rutynowe; uwaĹźaĹ Ĺźe tak wĹaĹnie doĹwiadcza siÄ Boga; Ĺźe tylko poprzez czĹowieczeĹstwo drugiego moĹźna siÄ zetknÄ Ä z tym, co BoĹźe. Swoim Ĺźyciem ojciec Joe ukazaĹ mi moĹźliwoĹÄ, czy raczej realnoĹÄ Wcielenia. Nie jestem âzrzeszonyâ wiÄc nie mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe jestem z CL, niemniej jednak po tym zdarzeniu zrodziĹ siÄ zwiÄ zek z ruchem. Im wiÄcej rozmawiaĹem z moimi nowymi przyjaciĂłĹmi, tym bardziej zdawaĹem sobie sprawÄ, Ĺźe nie tylko odczuwam szczegĂłlnÄ wiÄĹş, podobnÄ do tej z moim âadorowanymâ benedyktynem, ale zauwaĹźyĹem rĂłwnieĹź ich zdolnoĹÄ do rozjaĹniania w sposĂłb niespodziewany, tego co przeĹźyĹem razem z nim. Naturalnie przestudiowaĹem myĹl ksiÄdza Giussaniego i historiÄ CL, dziÄki czemu staĹo siÄ dla mnie jasne Ĺźe, ta przejrzystoĹÄ pochodzi gĹĂłwnie z przywiÄ zywania wielkiej wagi do czĹowieczeĹstwa Naszego Pana, oraz do bezpoĹrednioĹci i normalnoĹci doĹwiadczenia Jego dziaĹania we wspĂłĹczesnym Ĺwiecie. W mojej wĹasnej ksiÄ Ĺźce odkryĹem wiele nowych rzeczy, ktĂłrych istnienia nawet bym nie zauwaĹźyĹ, gdyby nie wydarzyĹ siÄ ten kontakt, gdybym nie spotkaĹ synĂłw oraz cĂłrek ksiÄdza Giussaniego i nie rozmawiaĹ z nimi. W ubiegĹym roku w Rimini, podczas spotkania na temat wolnoĹci wydarzyĹ siÄ pewien nadzwyczajny epizod. Niespodziewanie powiedziaĹem, Ĺźe gdy wolnoĹÄ w wymiarze fizycznym, intelektualnym i duchowym jest powszechnym prawem ludzkim âprawdziwa wolnoĹÄ pojawia siÄ jedynie we wzajemnym wybaczeniuâ, myĹl ta nigdy wczeĹniej nie przyszĹa mi do gĹowy. ByĹa to inspiracja ojca Joe lub ksiÄdza Giussaniego, gdyĹź inaczej w tym momencie nie potrafiĹbym tego powiedzieÄ. Jestem przekonany, Ĺźe obaj znaleĹşli podobne drogi, aby we wrogim i maĹo obiecujÄ cym kontekĹcie dwudziestego wieku wprowadziÄ w Ĺźycie rzeczywistoĹÄ Wcielenia. Obaj nadali nowe znaczenie bardzo zaniedbanemu pojÄciu ojcostwa duchowego, ĹÄ czÄ c na nowo ojcostwo z wiecznoĹciÄ . ByĹbym bardzo zaskoczony, gdyby spotykajÄ c siÄ w domu Ojca - jak zapewne siÄ staĹo - nie rozpoznali swojego duchowego pokrewieĹstwa. Matka Cristiana, Klasztor Humocaro, Wenezuela MiĹoĹnik rzeczywistoĹci
Bo ks. Giussaniego to dziedzictwo wiary, wizja, pasja i kultura oszaĹamiajÄ ce ĹźywotnoĹciÄ . Stale obecne, jako wybĂłr i osÄ d, precyzyjne spojrzenie na Ĺźycie i na czĹowieka. SposĂłb Ĺźycia, pedagogika relacje i spotkania. DecydujÄ ca potrzeba wspĂłlnoty dajÄ cej oddech doĹwiadczenia, ktĂłre Podtrzymuje w czasie, w bĂłlu i Ĺmierci, w sprzecznoĹciach ograniczeĹ. ZdolnoĹÄ do podejmowania ryzyka jest skutkiem tego ogromnego oddechu wiary, ktĂłry nas na wrĂłciĹ i napeĹniĹ "przekaz" niepowtarzalnym znaczeniem. Podczas nielicznych spotkaĹ z ks. Giussanim dostrzegaĹem w nim przede wszystkim osobÄ caĹkowicie zakochanÄ w Jezusie Chrystusie i tak bardzo zafascynowanÄ czĹowiekiem i rzeczywistoĹciÄ , Ĺźe nie moĹźna nie zachwyciÄ siÄ intensywnoĹciÄ jego doĹwiadczenia. Punktem centralnym przepĹywu wiary z jego serca do naszych byĹa pewnoĹÄ wydarzenia, ktĂłrego on dotykaĹ, i rĂłwnieĹź my moĹźemy dotknÄ Ä, gdyĹź nigdy nie zostanie wymazane ani z historii ludzkoĹci, ani z osobistych dziejĂłw czĹowieka. PewnoĹÄ czegoĹ niezaprzeczalnie zakorzenionego w samym istnieniu. Jak doĹwiadczenie Piotra, Jana, Andrzeja, Jakuba. " A wy, co myĹlicie, kim jestem?"," Piotrze czy ty mnie kochasz?"," IdĹşcie i nauczajcie, odpuszczajcie grzechy...", " AbyĹcie siÄ miĹowali, tak jak Ja was umiĹowaĹem". SzliĹmy jakby wewnÄ trz gĹosu, ktĂłry byĹ prorokowaniem pewnej obecnoĹci. ObecnoĹÄ ta stawaĹa siÄ w nas ĹźywotnÄ konsystencjÄ . Dlatego teĹź pozostaje nadal pytanie:" Dlaczego ojcze zostaĹ ci dany dar dotkniÄcia Pana, Ĺźycia Jego ObecnoĹciÄ , bycia przenikniÄtym przez spotkanie z Nimi tak dogĹÄbnie, Ĺźe staĹo siÄ moĹźliwe ogĹaszanie, bez wytchnienia ze zdumieniem dziecka i wiarÄ , Ĺźe On jest tu, Ĺźe On jest wszystkim? Bez Niego nic nie moĹźesz uczyniÄ, On jest sensem i przeznaczeniem Ĺźycia, w kaĹźdej chwili od Niego otrzymujemy siebie. Teraz w tym momencie, On mnie czyni... Niech bÄdzie przeklÄty kaĹźdy, ktĂłre redukowaĹby czĹowieka, stworzonego przez TajemnicÄ, do jakiegoĹ ulotnego projektu...". JesteĹmy tacy nieprzezroczyĹci i tak utrapienie obojÄtnoĹciÄ , Ĺźe moĹźe nie pozwalamy juĹź aby nas ksztaĹtowaĹo jego woĹanie, ale on, ktĂłry Ĺźyje w sercu Ojca jest przenikniÄty Jego boskÄ wszechmocÄ I nie odstÄpuje od prowadzenia swojego ludu. Mamy takÄ nadziejÄ. DziÄki jego niezachwianej wierze, pojawiĹa siÄ w nas pasja dla KoĹcioĹa, dla owej bĹogosĹawionej wspĂłlnoty, ktĂłrÄ Benedykt XVI tak intensywnie przywoĹaĹ w UroczystoĹÄ Chrztu PaĹskiego: âWspĂłlnota przyjaciĂłĹ, ktĂłra nigdy nas nie opuĹci, ani w Ĺźyciu, ani przy Ĺmierci, poniewaĹź ta wspĂłlnota przyjacióŠjest rodzinÄ Boga, niosÄ cÄ w sobie obietnicÄ wiecznoĹci. [âŚ]. WspĂłlnota [âŚ] rodzina, ktĂłra da ci sĹowa Ĺźycia wiecznego, sĹowa zawierajÄ ce odpowiedzi na wielkie wyzwania Ĺźycia i wskazujÄ ce wĹaĹciwÄ drogÄâ. Potrzebujemy nieustannie ĹźyÄ w sercu wspĂłlnoty, ludu KoĹcioĹa. StÄ d nasza pasja dla piÄkna wszechĹwiata, dla uroku rzeczywistoĹci, dla poetyckiej intuicji i muzycznego geniuszu, zdolnego do zawarcia harmonii Ĺwiata w gĹosach instrumentĂłw. OdziedziczyliĹmy po ks. Giussanim to wewnÄtrzne drĹźenie w obliczu piÄkna, ktĂłre zawsze wynurza siÄ przed wzrokiem tego, kto potrafi widzieÄ. OdziedziczyliĹmy to âtakâ, w ktĂłrym zostaĹa zawarta istota orÄdzia, aby mogĹa staÄ siÄ prawdÄ w naszym wnÄtrzu. StÄ d rĂłwnieĹź pasja do wolnoĹci wielkiego i niezbywalnego wymiaru ludzkiego ducha, ktĂłry, jak powiedziaĹ biskup Caffarra podczas Meetingu w najgĹÄbszym swoim wyrazie zbiega siÄ z miĹoĹciÄ . Aby nie zdradziÄ tego wielkiego daru potrzebna jest podtrzymujÄ ca serce modlitwa.
Ezio Mauro, Dyrektor La Repubblica Jego prowokujÄ ca nowoĹÄ âUtrzymujÄ , Ĺźe Jezus Chrystus istniaĹâ. Ĺwiadectwo ks. Giussaniego moĹźna streĹciÄ w tych kilku sĹowach, ktĂłrymi na pierwszych stronach Mistrza i MaĹgorzaty Woland przerwaĹ ideologiczne dyskusje Borelioza i Bezdomnego. PrzywoĹani, pochylili siÄ na Ĺaweczce, aby usĹyszeÄ wyszeptane stwierdzenie. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe wiele lat temu, kiedy pierwszy raz czytaĹem BuĹhakowa, podkreĹliĹem to zdanie. Stanowcze, niezawodne, nie dopuszczajace replik, potwierdzone Ĺwiadectwo, komunikujÄ ce coĹ, co jest pewne. Kilka lat później zauwaĹźyĹem, Ĺźe uderzyĹo ono rĂłwnieĹź ks. Giussaniego, gdyĹź cytowaĹ je w swojej ksiÄ Ĺźce. OdkryĹem Giussanego na poczÄ tku lat osiemdziesiÄ tych, kiedy dyrektor La Stampa, Giorgio Fattori, zleciĹ mi przeprowadzenie wywiadu na temat Comunione e Liberazione. RozmawiaĹem z wieloma osobami, podzieliĹem materiaĹ na cztery czÄĹci, zapisaĹem wszystko, co udaĹo mi siÄ zgromadziÄ. Wydaje mi siÄ, Ĺźe od tamtego czasu rozumiem pewnÄ rzecz, ktĂłrÄ moĹźna zdefiniowaÄ na wiele róşnych sposobĂłw, ale ja wyjaĹniĹem jÄ tak: BĂłg wÄdruje przez kraj, ktĂłry nie miaĹ nigdy wĹasnego sposobu na katolicyzm, ktĂłry z zaĹoĹźenia uchodzÄ c za â jak siÄ mĂłwi - ânaturalnie chrzeĹcijaĹskiâ ulegĹ dechrystianizacji. ChcÄ powiedzieÄ, Ĺźe w szarym i zrezygnowanym katolicyzmie, jak to miaĹo miejsce we WĹoszech w latach osiemdziesiÄ tych, wtargniecie tego buĹhakowskiego hasĹa zobowiÄ zywaĹo kaĹźdego kto wierzyĹ do przyjÄcia odmiennej postawy. JeĹli chrzeĹcijaĹstwo nie jest filozofiÄ czy kulturÄ , ale âwydarzeniemâ, jak powtarzaĹ wszystkim Giussani, to kaĹźdy wierzÄ cy, moĹźe spotkaÄ swojego Boga. JeĹźeli zaĹ spotka Boga â spotka naprawdÄ, zmienia siÄ i nie potrafi juĹź âjeĹÄ i piÄ jak dawniejâ. Takie odwrĂłcenie w sposobie pojmowania wiary wydawaĹo mi siÄ wielkÄ nowoĹciÄ â prowokacjÄ Giussaniego. Nie rozumiaĹem nigdy jak ta koncepcja mogĹa byÄ przybliĹźana przez CL do metod, ktĂłre zawsze wydawaĹy mi siÄ przeciwne, w pewnych przypadkach wrÄcz raĹźÄ co, aĹź do pogaĹskiej i postÄpujÄ cej w sposĂłb pogaĹski prawicy, populistycznej i oligarchicznej. Kiedy w latach dziewiÄÄdziesiÄ tych spotkaĹem ks. Giussaniego i razem z moim przyjacielem Angelo Rinaldim, rozmawialiĹmy z nim podczas obiadu, mĂłwiliĹmy o wszystkim, tylko nie o tym. PytaĹ o moje dzieci, pracÄ, przyjaciĂłĹ. WiedziaĹ jakie jest moje myĹlenie, znaĹ moje Ĺwieckie poglÄ d, ale byĹ zaciekawiony rozmowÄ . PamiÄtam jak patrzyĹ. PamiÄtam teĹź, Ĺźe obiecaliĹmy sobie kolejne spotkania. Nigdy jednak do nich nie doszĹo. ZauwaĹźyĹem, Ĺźe dÄ Ĺźenie do zrozumienia myĹli ks. Giussaniego, pomogĹo mi w odczytywaniu tego, co dziaĹo siÄ i dziej obecnie miÄdzy wiarÄ a politykÄ we WĹoszech. Pozwala lepiej rozumieÄ aktualnÄ sytuacjÄ. ChociaĹź chciaĹbym mĂłc zapytaÄ ks. Giussaniego o jednÄ rzecz: jeĹli chrzeĹcijaĹstwo jest doĹwiadczeniem, a nie kulturÄ politycznÄ , reguĹÄ i filozofiÄ Ĺźycia, czyĹź nie jest zdradÄ pozwolenie na uĹźywanie go w polityce, jak czyniÄ tak zwani poboĹźni ateiĹci?
Ks. Pierino Gelmini, ZaĹoĹźyciel WspĂłlnoty Spotkanie PewnoĹÄ szczÄĹcia âMuszÄ powiedzieÄ, Ĺźe przybyĹem tutaj (do WspĂłlnoty Spotkanie) z wielkim entuzjazmem, poniewaĹź blisko ks, Gelmini kaĹźdy czuje siÄ, nie tylko innym, ale prawdziwszym czĹowiekiemâ (Mulino Silla di Amelia, ks. Luigi Giussani). Ks. Luigi miaĹ zdolnoĹÄ do âuchwyceniaâ zamysĹu boĹźego wobec czĹowieka, wobec pojedynczej osoby. W jego Ĺźyciu, ale poza tym, co jest zjawiskowe. Dla czĹowieka oderwanego od rzeczywistoĹci i rozproszonego w rzeczywistoĹci jest to jak sen, poniewaĹź zostaĹ on pochwycony przez rzeczy skoĹczone. Dlatego teĹź do moich ludzi mĂłwiÄ: âĹnijcie ze mnÄ !â. Jak powiedziaĹ Gius: âMiarÄ czĹowieka jest miara jego pragnienia..., a pragnienie nie jest prawdziwe jeĹli nie staje siÄ proĹbÄ â. Ale proĹba rodzi siÄ z potrzeby. Nauczenie osoby, ktĂłra jest istotÄ bÄdÄ cÄ w potrzebie, aby czuĹa i rozpoznawaĹa tÄ potrzebÄ jest pierwszym krokiem do prawdy o niej samej. Celem WspĂłlnoty Spotkanie jest wspomaganie, aby ktoĹ, kto jest w potrzebie potrafiĹ rozpoznac swoje wĹasne potrzeby. Jak mĂłwiĹ ks. Luigi: â Takie poszukiwanie czynione samotnie prowadzi do rozczarowania i rezygnacji; lekarstwem jest poszukiwanie towarzystwa, ktĂłre by podtrzymywaĹo wysiĹki osoby, solidarna przynaleĹźnoĹÄâ. Ale rĂłwnieĹź towarzystwo trwa krĂłtko jeĹźeli zostanie oparte na instynktownoĹci. âTowarzystwo jest jak organizm, ktĂłry staje siÄ zdolny do dziaĹania, budowania i urzeczywistniania jeĹli potrafi znaleĹşÄ przywĂłdcÄ. Jako pewien syntetyczny punkt odniesienia â. (zobacz Chrystusa i Jego KoĹciĂłĹ). JeĹli jest przywĂłdca, rozczarowanie z powodu poczucia bezradnoĹci, smutku, samotnoĹci, bycia nielicznymi, zostaje pochĹoniÄte przez wiarÄ w niego, w posĹuszeĹstwie wobec niego, w dyspozycyjnoĹci. DoĹwiadczenie 40 lat istnienia WspĂłlnoty Spotkanie, jest dla mnie potwierdzeniem, Ĺźe âJeden plus jeden to nie dwa, ale dwa tysiÄ ce razy jedenâ, jak powiedziaĹ Chesterton. WspĂłlnota zwiÄksza nasze moĹźliwoĹci. Ks. Luigi wskazaĹ nam dwa niebezpieczeĹstwa: przygnÄbienie i instytucjonalizacjÄ. PrzygnÄbienie wobec naszych potrzeb, pozostawia nas w samotnoĹci oraz nie pozwala zobaczyÄ przewodnika i proroka danych nam dla podtrzymywania naszej energii. Funkcje publiczne, jeĹli nie sÄ peĹnione przez ludzi szlachetnych i dyspozycyjnych, ktĂłrzy tworzÄ ekipÄ idÄ c za przywĂłdcÄ , okazujÄ siÄ nietaktowne i nieadekwatne, przez co osoba pozostaje ze swojÄ niemocÄ , a jej pragnienie nie otrzymuje odpowiedzi. âBez posĹuszeĹstwa i pĂłjĹcia za kimĹ, niczego siÄ nie stworzy. ZostanÄ zmarnowane energie i siĹy. Traci siÄ czasâ(ks. Luigi Giussani). Pozwala to rozumieÄ doĹwiadczenia Ĺźyciowe jako prĂłbÄ, nie zaĹ jako niesprawiedliwoĹÄ; poniewaĹź czĹowiek jest stworzony do szczÄĹciaâ. Tylko dziÄki temu, kaĹźda bolesna droga ma sens. Ma sens w samej sobie, nbie przez pozytywne rozwiÄ zanie i wiarÄ, Ĺźe w ten sposĂłb znajdziemy sprawiedliwoĹÄ, ma sens przed tym wszystkim. âZaĹoĹźyciele majÄ w sobie coĹ, co nie jest ich, i co tylko oni potrafiÄ przekazaÄ, poniewaĹź wÄdrujÄ poĹrĂłd bardzo niebezpiecznych labiryntĂłw i trudnoĹci, oraz przemierzajÄ obszary jeszcze nigdy przez nikogo nie badane. W pewnych momentach niedocenianie ich intuicji doprowadza do dezorientacji i pĹaczĂłwâ (âKwiaty morzaâ, 69). Ks. Luigi, jak wszyscy wezwanie do bycia przewodnikami, prorocy, zaĹoĹźyciele, przywĂłdcy jest podobny do MojĹźesza: lud idzie za nim poniewaĹź jest przywĂłdcÄ , nawet jeĹli nie jest wĹadcÄ (nie posiada tytuĹu krĂłlewskiego, nie ma ziemi, nie ma planĂłw, nie ma armii). Potrzeba uciĹnionego ludu podÄ ĹźajÄ cego w Ĺlad za swoim przywĂłdcÄ pozostaje nadal taka sama: zrodzenie wĹasnej wolnoĹci, odkrycie ziemi. Ziemi, ktĂłra jednak zostaĹa juĹź obiecana, obietnicÄ niezawodnÄ , poniewaĹź âsensem Ĺźycia jest pewnoĹÄ szczÄĹciaâ. |