Ślady
>
Archiwum
>
2003
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2003 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) CL. La Thuile Wychowanie, czyli miĹosierdzie w dziaĹaniu Dwoje nauczycieli i stolarz. Trzy Ĺwiadectwa na temat wychowania w doĹwiadczeniu czĹowieka, zapomnianym przez wszystkich. Wychowanie realizuje siÄ w Ruchu jako wywyĹźszenie âjaâ w jego wiÄzi z caĹoĹciowÄ rzeczywistoĹciÄ . Paola Ronconi Pierwszego dnia w czasie spotkania w La Thuile (WĹochy) tematem Ĺwiadectw byĹo wychowanie. Nie jest ono jakÄ Ĺ rolÄ do speĹnienia, nie najwaĹźniejsze sÄ teĹź struktury i organizacja, elementy instynktownie przychodzÄ ce nam do gĹowy, gdy mĂłwi siÄ o wychowaniu. Ono jest drogÄ , speĹniajÄ cÄ siÄ w czasie, miĹosierdziem w dziaĹaniu, z powodu ktĂłrego BĂłg wychodzi nam na spotkanie wszÄdzie gdziekolwiek jesteĹmy. Pierwsze Ĺwiadectwo: Franco Nembrini, pochodzi z Bergamo. Pochodzi z rodziny, w ktĂłrej byĹo dziesiÄcioro dzieci. Zaczyna od dawniejszych wspomnieĹ swoich rodzicĂłw i swoich lat dziecinnych. Jego ojciec miaĹ zwyczaj wieczorem w pokoju swoich dzieci klÄkaÄ razem z nimi, aby odmawiaÄ Ojcze nasz. Wspomina swojÄ matkÄ, prostÄ kobietÄ, ktĂłra umierajÄ c zwierzyĹa siÄ: âJest mi przykro umieraÄ, poniewaĹź teraz, kiedy jesteĹcie juĹź doroĹli mogĹabym uczyniÄ trochÄ dobraâ. Lata 70-te to czas kontestacji. ZwiÄ zek z rodzicami sĹabnie i Franco popada w kryzys religijny i egzystencjalny. PodwaĹźone zostajÄ zwiÄ zki z najbliĹźszymi, z przyjaciĂłĹmi, wszystko wydaje siÄ byÄ pozbawione sensu. âPewnego wieczoru, kiedy przyszedĹem do domu, otworzyĹem drzwi i zobaczyĹem w gĹÄbi korytarza mojÄ matkÄ myjÄ cÄ naczynia, zamknÄ Ĺem drzwi i wyszedĹem pĹaczÄ c, poniewaĹź bardzo przeĹźywaĹem pewne doĹwiadczenie, coĹ zabieraĹo mi matkÄ, dobro, ktĂłrego chciaĹem dla niej nie mogĹo siÄ ostaÄ. CaĹe Ĺźycie traciĹo sensâ. W tym okresie najstarszy brat odszedĹ z seminarium i zorganizowaĹ grupÄ politycznÄ pozaparlamentarnÄ , co byĹo bardzo bolesne dla rodzicĂłw. NastÄpnie ma miejsce fakt bardzo znaczÄ cy, jedna z cĂłrek wstÄpuje do siĂłstr klauzurowych. Ks. Giussani, ktĂłry towarzyszyĹ jej w rozpoznaniu powoĹania, przyjechaĹ kiedyĹ na kolacjÄ do rodzicĂłw Nembrini. To byĹa wielka, bezpoĹrednia miĹoĹÄ miÄdzy nim a moimi rodzicami. Brata eks seminarzysty nie byĹo w domu, lecz tydzieĹ później ks. Giussani wysĹaĹ mu paczkÄ, wewnÄ trz ktĂłrej nie byĹo Biblii ani Ewangelii, ale kompletne wydanie KapitaĹu Karola Marksa. Jakby mĂłwiĹ: âSprĂłbuj dotrzeÄ do gĹÄbi tego, w co wierzyszâ. âTego dnia â kontynuuje Nembrini âmiaĹem pierwszy kryzys, wÄ tpliwoĹci czy BĂłg istnieje. PoniewaĹź tylko BĂłg wychodzi na spotkanie tam, gdzie jesteĹ, nie ĹźÄ dajÄ c, abyĹ siÄ zmieniĹ, z twoimi zainteresowaniami, przyjmuje ciÄ z twoimi grzechami, twoim temperamentemâ. Tutaj wydarzyĹ siÄ przeĹom. Po pierwsze, byĹy to trzy dni skupienia w Pesaro, powrĂłt do szkoĹy (ÂŤPorzuciĹem szkoĹÄ, poniewaĹź nie mogĹem juĹź przebywaÄ wĹrĂłd masy nieodpowiedzialnych profesorĂłw!Âť); zakochuje siÄ w pewnej dziewczynie. (ÂŤWczeĹniej wydawaĹo mi siÄ, Ĺźe miĹoĹÄ jest niemoĹźliwaÂť). NastÄpnie rozpoczÄ Ĺ studiowanie, przede wszystkim Dantego. ÂŤBĂłg zaczynaĹ dawaÄ odpowiedzi. W ten sposĂłb staĹem siÄ nauczycielem. MiaĹem wprost ochotÄ, aby wyjĹÄ na ulicÄ i mĂłwiÄ wszystkim mĹodym, Ĺźe moĹźna ĹźyÄ, Ĺźe rzeczywistoĹÄ jest prawdziwa, wielka i piÄknaÂť. Opowiadanie jest kontynuowane, peĹne faktĂłw: organizowania nowej szkoĹy i odpowiedzialnoĹÄ za sekcjÄ szkoĹy w CDO, przeprowadzanie wykĹadĂłw z Dantego dla wĹasnego syna. WykĹady te z czasem przeksztaĹciĹy siÄ w spotkania niedzielne gromadzÄ ce ok. 200 mĹodych. âJedyne Ĺwiadectwo, jakie moĹźesz daÄ wĹasnym dzieciom polega na przeĹźywaniu wielkiej rzeczy. One patrzÄ na ciebie, kiedy siÄ bawiÄ , grajÄ , kiedy udajÄ , Ĺźe nie interesujÄ siÄ niczym innym. W rzeczywistoĹci jednak kÄ tem oka patrzÄ na ciebie zawsze. Twoje zadanie ojca jest proste, aby patrzeÄ na kogoĹ Innego. Dzieci nawet wtedy kiedy siÄ oddalÄ patrzÄ zawsze czy ty jesteĹ na swoim miejscu, w domu i bÄdÄ powracaÄ trochÄ jak syn marnotrawny. Ta solidnoĹÄ, pewnoĹÄ, ktĂłrÄ masz, ktĂłrÄ Ĺźyjesz z twojÄ ĹźonÄ i twoimi przyjaciĂłĹmi, jest jedynÄ rzeczÄ , jakiej potrzebujÄ dzieci, aby byÄ wychowywanymi.
Drugie Ĺwiadectwo â Marielli Carlotti, wykĹadowczyni jÄzyka wĹoskiego w szkole zawodowej w Prato, gdzie jest bardzo rozmaita, trudna mĹodzieĹź. Wielu z nich to zbuntowani. Jak ĹźyÄ, uczyÄ chĹopcĂłw, mĹodzieĹź, ktĂłra ma w gĹowie wszystko, za wyjÄ tkiem studiowania? ÂŤWiele lat przeĹźywaĹam Ruch jako coĹ dobrze znanego a rzeczywistoĹÄ jako teren zwykĹej aplikacji, komunikowania tego, co juĹź znam i wiem. Lecz tego roku staĹo siÄ coĹ innego. PatrzyĹam w twarze moich uczniĂłw i po raz pierwszy wyczuĹam trudnoĹÄ, dotyczÄ cÄ ich zupeĹnej obojÄtnoĹci i obcoĹci wobec studiĂłwÂť. ByĹo konieczne, aby ich podbiÄ i zapoczÄ tkowaÄ drogÄ. W jaki sposĂłb? ÂŤPostawiÄ ich wobec czegoĹ piÄknego. DaĹam im do sĹuchania fragmenty Requiem Mozarta, czytajÄ c jednoczeĹnie komentarz ks. Giussaniego doĹÄ czony do pĹyty CD. ZupeĹna cisza w klasie i w koĹcu jeden z nich, szef grupy Non Global [antyglobalistĂłw] mĂłwi: ÂŤPani Profesor, proszÄ mi poĹźyczyÄ CD, ale rĂłwnieĹź ksiÄ ĹźeczkÄ!Âť DzieĹ później przyszedĹ do mnie: ÂŤPani Profesor, wysĹuchaĹem caĹej pĹyty, jest przepiÄkna! Wobec piÄknej rzeczy, aby mĂłc powiedzieÄ, Ĺźe jest piÄkna, nie wymaga siÄ poznania niczego innego, wystarczy mieÄ serceÂť.Od tego dnia rozpoczÄĹa siÄ droga. Pod koniec roku Mariella zaprosiĹa ich na kilka dni, aby razem przygotowaÄ siÄ do egzaminu maturalnego. Zapisali siÄ w liczbie dwunastu, jednak list-anonim skierowany do dyrektorki szkoĹy sprawiĹ, Ĺźe ona odradziĹa wyjazdu z uczniami. Jaka byĹa reakcja uczniĂłw? Jeden z nich powiedziaĹ: ÂŤPani profesor, wyjeĹźdĹźam rĂłwnieĹź bez Pani, poniewaĹź mnie interesuje ta propozycjaÂť.
Barry Stohlman â mieszka w Waszyngtonie, jest cieĹlÄ . Zawodu nauczyĹ siÄ przebywajÄ c przez dziewiÄc lat we WĹoszech w mieĹcie Crema. Ĺťonaty, piÄcioro dzieci i szĂłste âw drodzeâ. ÂŤPracujÄ we wĹasnej firmie â opowiada â i uczestniczÄ w intensywnym Ĺźyciu Ruchu w USA. To sprawia, Ĺźe jestem czÄsto w drodze, jeĹźdĹźÄ c po caĹej Ameryce. SpÄdzam niewiele czasu z mojÄ rodzinÄ , ale nie stanowi to przeszkody dla mnie i dla mojej Ĺźony w wychowaniu naszych dzieci. Lecz jeĹli nie byĹoby to doĹwiadczenie, ktĂłrym ĹźyjÄ, byĹbym mniej zdolny do przekazania im czegoĹ dobregoÂť. Ale gdzie jest istotny punkt? ÂŤAby wychowywaÄ ja mam potrzebÄ bycia wychowywanym, mam potrzebÄ, aby jasne byĹy oblicza osĂłb, za ktĂłrymi idÄÂť. Te oblicza majÄ konkretne imiona: Maria, Teresa, Giorgio, Johnatan, ks. Mauro, ks. Giussani. ÂŤMoi przyjaciele z miast Crema ofiarowali mi fotografiÄ ksiÄĹźy Mauro i Giussaniego. ZawiesiĹem jÄ w moim domu za stoĹem, gdzie siedzÄ na honorowym miejscu w taki sposĂłb, Ĺźe moje dzieci widzÄ tÄ fotografiÄ za moimi plecami. Czy to jest Ĺmieszny przykĹad? JednakĹźe oddaje on dokĹadnie samÄ ideÄ!Âť. Przy stole Barry i jego dzieci rozmawiajÄ o swoim dniu, zadaniach, przyjacioĹach. ÂŤTo jest ciÄ gĹe odnoszenie siÄ do siebie i rozmowa o rzeczach, ktĂłre dziejÄ siÄ w moim Ĺźyciu i w Ĺźyciu moich przyjaciĂłĹÂť. Kilka miesiÄcy temu PapieĹź wezwaĹ do odmawiania RóşaĹca. OdmawialiĹmy go przez wszystkie wieczory, zanim poszliĹmy spaÄ. Ten gest modlitwy miaĹ swojÄ wymowÄ. To znaczyĹo jakby powiedzenie dzieciom: ÂŤPatrzcie tam, gdzie patrzÄ rĂłwnieĹź jaÂť. We wrzeĹniu rozpoczyna siÄ rok szkolny, czworo dzieci pĂłjdzie do szkoĹy i ÂŤrozpocznÄ siÄ zwyczajne problemy. PodejmujÄ je bez smutku, lecz z pokojem, ktĂłrego dostarcza mi przeĹźywane doĹwiadczenie. Daje mi ono pewnoĹÄ, Ĺźe mogÄ wychowywaÄ bÄdÄ c ojcem wobec nich, ĹźyjÄ c w przekonaniu, ze wszystko to, nie zaleĹźy ostatecznie ode mnieÂť. |