Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2015 > Strona Pierwsza

Ślady, numer 8 / 2015 (Strona Pierwsza)

Wybór Abrahama i wyzwania współczesności

Notatki z rozmowy księdza Juliana Carróna, Josepha Weilera i Moniki Maggioni podczas Meetingu Przyjaźni między Narodami. Rimini, 24 sierpnia 2015

JuliĂĄn CarrĂłn, Joseph H.H. Weiler and Monica Maggioni


MONICA MAGGIONI. Dobry wieczĂłr wszystkim. Dzisiejszego wieczoru, gdy podejmujemy prĂłbę wspĂłlnego zmierzenia się z tym dość złoĹźonym zagadnieniem, towarzyszy nam wszystkim trochę emocji. Tytuł obecnego spotkania brzmi: „WybĂłr Abrahama i wyzwania współczesności”. I nade wszystko sprĂłbujemy to uczynić w sposĂłb szczegĂłlny, w sposĂłb, ktĂłry zrodził się z dialogu pomiędzy trzema przyjaciółmi, ktĂłrzy zgodzili się podjąć to naprawdę wielkie wyzwanie: zmienić sposĂłb opowiadania, stawiając jednak w centrum sprawy, o ktĂłrych się mĂłwi, myśli i słyszy. SprĂłbujmy więc wspĂłlnie przebyć tę drogę. A zatem zacznijmy opowiadać.


ABRAHAM I NARODZINY LUDZKIEGO „JA”

Pierwszy głos. â€žPan rzekł do Abrama: ÂŤWyjdĹş z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, ktĂłry ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki narĂłd, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, ktĂłrzy ciebie błogosławić będą, a tym, ktĂłrzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi»” (Rdz 12, 1–3).


Drugi głos. â€žUderzające tutaj jest to, iĹź najbardziej realistyczny plan dotyczący Ĺźycia Abrahama nie jest jego, ale jest planem Kogoś Innego. Ten zaś, gdy zostanie zaakceptowany w swoim pierwotnym wyrazie, musi następnie zostać zweryfikowany w czasie. I tak oto Abraham doświadcza bliskości z tą Obecnością, ktĂłra go pociągnęła i powiodła daleko od domu, w epizodzie pod dębami Mamre (Rdz 18), w ktĂłrym tajemnicza Postać stanie się gościem, ktĂłrego trzeba będzie nakarmić i mu usłuĹźyć, w cieniu drzewa, w ÂŤnajgorętszej godzinie dnia»” (L. Giussani, Alla ricerca del volto umano, BUR, Milano 2007, s. 24).


Trzeci głos. â€žRzecz w tym, aby ludzka istota najpierw stała się kimś realnym, by następnie mĂłc oczekiwać, iĹź otrzyma orędzie od kogoś nadprzyrodzonego; a to znaczy, Ĺźe trzeba mĂłwić własnym głosem (a nie zapoĹźyczonym od kogoś), naleĹźy wyraĹźać swoje prawdziwe pragnienia (nie zaś nasze wyobraĹźenia co do pragnień), zarĂłwno w tym, co dobre jak i złe, bez Ĺźadnej maski, zasłony czy postaci”. „Jak bogowie będą nas mogli spotkać twarzą w twarz, dopĂłki nie odsłonimy przed nimi naszych twarzy?” (C.S. Lewis, Lettera a un lettore).


MAGGIONI. Usłyszeliśmy słowa z Księgi Rodzaju, słowa księdza Giussaniego i Lewisa. Josephie Weilerze, wyjdĹşmy od tego: od Abrahama mającego związek z narodzinami ludzkiego „ja”.

JOSEPH H.H. WEILER. Dla mnie wydarzenie Abrama, czy teĹź Abrahama, stanowi swoistą rewolucję. A raczej trzy rewolucje. Zacznę od pierwszej. Nie zgadzam się, księże CarrĂłnie, z tym, Ĺźe wtedy BĂłg interweniuje w historii po raz pierwszy. Miała miejsce powĂłdĹş; BĂłg rozmawiał z Adamem. Rozmawiał teĹź z Kainem, ktĂłremu powiedział: „Krew twego brata głośno woła ku Mnie z ziemi”. Rozmawia teĹź z nami. BĂłg juĹź przemĂłwił. Lecz owa pierwsza rewolucja w Abrahamie przejawia się w sposobie konwersacji między Bogiem a człowiekiem. Stąd kluczowym dla mnie słowem jest Przymierze. BĂłg oferuje â€“ a nie narzuca â€“ Abrahamowi Przymierze. I to jest to pierwsze Przymierze. A dlaczego tak usilnie podkreślam to, Ĺźe Przymierze jest takie waĹźne? Na Przymierze bowiem składają się dwie części, obie niezaleĹźne. „WyjdĹş z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca”, to nie nakaz, to propozycja: „Proponuję ci wyjście, proponuję ci ziemię obiecaną, ale to ty musisz zdecydować”. Ta natura Przymierza, czyniąca drugiego odpowiedzialnym, wobec ktĂłrej musi on podjąć osobistą odpowiedzialność, nie jest jakimś posłuszeństwem – jest akceptacją ze strony człowieka, stworzonego na obraz Boga, mającego jednak moĹźliwość powiedzenia Bogu „nie”. I faktycznie, kiedy BĂłg zwraca się do Abrama: „WyjdĹş z twego kraju”, oczekuje z pewną dozą niepokoju na to, jaka będzie odpowiedĹş Abrahama. I to jest ta pierwsza rewolucja: nie tyle sam fakt rozmowy z człowiekiem, ale charakter rozmowy pomiędzy dwoma suwerenami.

MAGGIONI. Jest to juĹź zatem jakiś krok do przodu.

KSIĄDZ JULIÁN CARRÓN. Otóş to, to właśnie w Abrahamie po raz pierwszy wyłania się owo ludzkie „ja” zdolne do udzielenia odpowiedzi. Albowiem owa bliska więź z człowiekiem, ktĂłrą BĂłg zapoczątkował przez fakt jego stworzenia, została zerwana – stworzenie przestało akceptować relację ze swym StwĂłrcą. Stąd teĹź w pewnym momencie BĂłg na nowo zechciał powrĂłcić do relacji z człowiekiem, ktĂłry oddalił się od Niego. Będąc w pełni świadom, Ĺźe tak powiem, potrzeby relacji uznanej i przeĹźywanej z Nim, aby człowiek mĂłgł się w pełni zrealizować, BĂłg powziął nieprzewidywalną inicjatywę: zechciał ponownie zainterweniować, wkraczając w historię i powołując człowieka, Abrahama, aby na nowo obudzić w nim jego „ja”, aby go w pewien sposĂłb zrodzić. I to jest właśnie propozycja Przymierza, ktĂłre faktycznie przyczynia się do powstania ludzkiego „ja”, będącego w stanie odpowiadać Bogu, świadomego swej nieredukowalnej wyjątkowości i swego zadania w historii; oto właśnie pytanie o owo „Ty”, ktĂłre rodzi ludzkie „ja” zdolne do udzielania odpowiedzi. I to jest właśnie to, co zdumiewa w historii Abrahama: poniewaĹź jak powiedział profesor Giorgio Buccellati, człowiek Mezopotamii nie potrafił zwracać się na „ty” do fatum, do przeznaczenia. Ale to, Ĺźe ludzkie „ja” jest w swej istocie relacją z jakimś „ty” – jak uczy nas historia Przymierza – jest czymś, co moĹźemy stwierdzić, patrząc na podstawowe doświadczenie ludzkie kaĹźdego człowieka, bez konieczności wyobraĹźania sobie, co działo się w czasach Abrahama. Znakomicie wyraĹźają to słowa pewnego włoskiego piosenkarza: „Nie ma mnie, kiedy nie ma ciebie, i pozostaję tylko sam ze swoimi myślami” (Vorrei, słowa i muzyka: F. Guccini). Bez „ty” Ĺźycie ulega osłabieniu i wszystko staje się przewidywalne. Bez Przymierza, bez dialogu z „Ty”, w zasadzie nic juĹź nie jest nieprzewidywalne, zostajemy przygwoĹźdĹźeni przez to, co przewidywalne, jak przydarzyło się to najpierw mieszkańcom Mezopotamii, a następnie Grekom. Musimy się zatem zadowolić, jak powiadał Ajschylos: „Żaden śmiertelnik nie powinien wzniecać myśli, ktĂłre wykraczałyby poza jego śmiertelną kondycję”. Tymczasem BĂłg, powołując Abrahama, wydobywa z niego całe jego ludzkie pragnienie, aby mĂłgł przystać na propozycję Przymierza, przeczuwając od samego początku płynące z niego dla człowieka korzyści. A to nie jest nade wszystko problem etyczny: dotyczy bowiem samej natury ludzkiego „ja”. Bez owego „Ty”, bez Przymierza, „ja” nie jest naprawdę sobą.

WEILER. Zgadzam się z tym. I według mnie tak naleĹźałoby rĂłwnieĹź interpretować Ziemię Obiecaną; ona nie jest tylko terytorium: „Ziemia Obiecana” jest innym sposobem Ĺźycia, innym rodzajem odpowiedzialności, innym rodzajem relacji między ludĹşmi oraz pomiędzy ludĹşmi a Bogiem. Czy moĹźemy przejść do dwĂłch pozostałych rewolucji?

MAGGIONI. Oczywiście! TakĹźe dlatego, Ĺźe są to rewolucje, ktĂłre wiążą się ściśle z postacią Abrahama: jest on wyobraĹźeniem zerwania relacji. Od tego zaczyna się z pewnością inny rodzaj drogi: widać to na przygotowanej na Meeting wystawie o Abrahamie i rozumie się to, czytając teksty.

WEILER. Jak powiedział ksiądz CarrĂłn, protagonistą pierwszej rewolucji nie jest Abraham – jest nim BĂłg, ktĂłry oferuje relację niemal na rĂłwnych zasadach. „Zapraszam was!”. Jak powiadał Jan Paweł II: BĂłg „staje się propozycją, a nie kimś, kto się narzuca”. Ale oto kolejne rewolucje. BĂłg postanowił zniszczyć Sodomę i Gomorę. Czytam: „Czy mam zataić przed Abrahamem to, co zamierzam uczynić? Wszak z Abrahama na pewno wywodzić się będzie wielki i potężny narĂłd, i przez niego będą błogosławione wszystkie narody ziemi. Wybrałem go bowiem, aby nakazał synom swoim i domowi swemu po sobie strzec drogi Pana, aby zachowywali sprawiedliwość i prawo, tak iĹźby Pan mĂłgł wypełnić względem Abrahama to, co o nim powiedział” (Rdz 18, 17–19). Jest to propozycja rewolucyjna, poniewaĹź do tego momentu BĂłg nie przygotował Abrahama, nie dał mu prawa, nie nauczył go moralności. Moralność, wraĹźliwość etyczna są zakorzenione w rozumie, ktĂłry jest częścią ludzkiej natury. To jest właśnie rewolucyjne: cztery tysiące lat przed Immanuelem Kantem istnieje juĹź coś wewnętrznego, co odznacza się etyczną wraĹźliwością sprawiedliwego działania, nie będąc nawet pouczanym przez Boga. To jest coś, co stanowi część bycia człowiekiem. I to jest ta druga rewolucja. Trzecią jest Abraham w całej swej wielkości. Kiedy więc BĂłg mĂłwi: „Mam zamiar zniszczyć Sodomę i Gomorę”, Abraham nie odpowiada: „Tak, oczywiście, Panie”; Abraham pyta: „Jak to moĹźliwe? ÂŤMoĹźe w tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy takĹźe zniszczysz to miasto i nie przebaczysz mu przez wzgląd na owych pięćdziesięciu sprawiedliwych, ktĂłrzy w nim mieszkają? (…) CzyĹź Ten, ktĂłry jest sędzią nad całą ziemią, mĂłgłby postąpić niesprawiedliwie?»” (Rdz 18, 24–25). Dlaczego jest to rewolucyjne? PoniewaĹź do tej pory, jeśli BĂłg coś mĂłwił, to oznaczało, Ĺźe ta sprawa sama w sobie była słuszna [sprawiedliwa]. Tymczasem tu dokonuje się kopernikański przewrĂłt sprawiedliwości: „Jeśli to nie jest sprawiedliwe, to nie moĹźe pochodzić od Boga”. Coś podobnego nie miało dotąd miejsca w naszej cywilizacji. I tu objawia się Abraham w całej swej pełni…

KS. CARRÓN. Dlaczego po raz pierwszy na scenie świata wydarza się coś, co nigdy dotąd się nie wydarzyło? Oto pytanie, na ktĂłre naleĹźy udzielić odpowiedzi. Owa nowość wydarza się jako konsekwencja pewnego wydarzenia historycznego, to znaczy wkroczenia w historię Tajemnicy, jak juĹź wspomniałem wcześniej. Człowiek w swej konstytutywnej strukturze istniał juĹź przed Abrahamem; ale, jak mĂłwi ksiądz Giussani, to, co jest w człowieku jako struktura, jako potencjał, wyłania się i realizuje dopiero wskutek prowokacji. Istniała zatem potrzeba odpowiedniej prowokacji, aby mogło ujawnić się całe pragnienie sprawiedliwości, jakie było w człowieku Abrahamie, i aby on mĂłgł wejść w dialog z Bogiem, pytając Go o rację Jego działań. Trzeba było, aby najpierw ujawniła się w pełni owa zdolność ludzkiego „ja”, ktĂłra jako potencjał przynaleĹźy do ludzkiej struktury. Ale w tym celu potrzebne było jakieś „ty”, interwencja tego „Ty”. Jak to widzimy w doświadczeniu dziecka, ktĂłre potrzebuje czyjegoś „ty” – „ty” matki – aby przebudziła się jego świadomość siebie. Bez „ty” nie ma „ja”.

WEILER. Przychodzi mi do głowy taka trochę fantazyjna myśl, Ĺźe BĂłg, zanim powiedział: „Abrahamie, mam zamiar zniszczyć Sodomę i Gomorę”, postanowił wystawić go na prĂłbę. BĂłg oczekuje i myśli: „Zobaczymy, co powie Abraham. Jeśli się zgodzi, jeśli powie: ÂŤTak, tak. Ty tak mĂłwisz: śmiało, dokonaj tego!»”. Natomiast Abraham w swej zuchwałości odpowiada: „CzyĹź Ten, ktĂłry jest sędzią nad całą ziemią, mĂłgłby postąpić niesprawiedliwie?”. I właśnie w tym momencie, tak sobie to wyobraĹźam, BĂłg uśmiecha się i mĂłwi: „Otóş to, takiego go właśnie chciałem, takim go chciałem”.

KS. CARRÓN. Zdumiewa mnie przyglądanie się, jakiego typu człowieczeństwo wyłania się wskutek interwencji Pana Boga. W dialogu Przymierza między „Ty” Boga i jego „ja” widzimy, jak uwalnia się cała potęga pragnienia Abrahama. I w taki to właśnie sposĂłb wyłania się Ăłw szczegĂłlny rodzaj człowieka, ktĂłry wraz z rozwojem historii rodzi się z Abrahamem. To, iĹź Psalmista mĂłgł powiedzieć: „BoĹźe, mĂłj BoĹźe mĂłj, szukam Ciebie, / i pragnie Ciebie moja dusza, / ciało moje tęskni za Tobą, / jak zeschła ziemia / łaknąca wody” (Ps 63, 2), pomaga nam zrozumieć, jakiej prowokacji musiał doświadczyć Abraham, aby w jego ludzkim „ja” mogło obudzić się takie pragnienie. By mĂłc powiedzieć „ja” z tą świadomością relacji, ktĂłra stawia fundamenty pod „ja”; by zostać przebudzoną do takiego stopnia, natura ludzka musi stanąć w obliczu właściwej prowokacji.

WEILER. W pełni się z tym zgadzam.


OSŁABIENIE LUDZKIEGO „JA”

MAGGIONI. Otóş to, to jest właśnie prowokacja: jest nią pojawienie się takiej świadomości „ja”. JednakĹźe, jak mĂłwił ksiądz CarrĂłn, ta świadomość nie jest „na zawsze”. Nie jest ona rezultatem, ktĂłry raz osiągnięty posiada swą rzeczywistość, od ktĂłrej juĹź nie odstąpi. Wręcz przeciwnie, jest to rzeczywistość, ktĂłra nieustannie się dzieje, ktĂłrą naleĹźy odbudowywać w kaĹźdej chwili…

KS. CARRÓN. W pewnym momencie Izajasz powiada: „Ku Twemu imieniu i pamięci o Tobie zwraca się wszelkie nasze pragnienie” (por. Iz 26, 8). Jakiej fascynacji musiał doświadczyć człowiek w obliczu owej Obecności, aby powiedzieć: „Ku Tobie zwraca się wszelkie moje pragnienie”!

MAGGIONI. A jednak… MĂłwisz: „JakaĹź fascynacja…!”. My jednak czasami owej fascynacji zdajemy się nie słyszeć, nie widzieć, nie potrafimy juĹź jej uchwycić. I to jest właśnie Ăłw moment, w ktĂłrym mamy poczucie utraty ludzkiego „ja”.

Pierwszy głos. â€žSwego czasu bardzo szybko stawaliśmy się dorosłymi. (…) [Dzisiaj ma miejsce nieustanny bieg ku niedojrzałości. Swego czasu] Za wszelką cenę młody człowiek stawał się dojrzały. (…) [Dzisiejsi młodzi ludzie] nie wiedzą, kim są (…). Wolą pozostawać bierni (…). Ĺťyją ogarnięci jakimś tajemniczym odrętwieniem. Nie kochają czasu. Ich jedynym czasem jest szereg momentĂłw, ktĂłre nie łączą się w jakąś całość [w łańcuch] ani nie składają się na historię” (P. Citati, Questa generazione che non vuol crescere mai, „La Repubblica”, 2 sierpnia 1999 r., s. 1).

Drugi głos. â€žRaną stała się nuda, niezwyciężalna nuda, nuda egzystencjalna, ktĂłra zabiła czas i historię, pasje i nadzieje. Nie widzę słodyczy w ich oczach. (…) Widzę oczy osłupiałe, zdumione, oszołomione, uciekające; spragnione bez pragnienia, pożądliwe bez pożądliwości, samotne w tłumie, ktĂłry je pochłania. Widzę oczy zdesperowane (…), odwieczne dzieci (…), desperackie pokolenie (…), ktĂłre idzie naprzĂłd (…). Starają się wydostać z owej plastikowej pustki, jaka ich osacza i tłamsi. Ich jedyny ratunek znajduje się w ich sercach. My zaś moĹźemy tylko patrzeć na nich z miłością i drĹźeniem” (E. Scalfari, Quel vuoto di plastica che soffoca i giovani, „La Repubblica”, 5 sierpnia 1999 r., s. 1).

„Któż byłby w stanie wyobrazić sobie, iż owa długa parabola czasu, od humanizmu i renesansu – zrodzona z zamiarem potwierdzenia tego, co ludzkie – która doprowadziła nas aż do tego momentu, mogłaby się przerodzić w takie odrętwienie i taką egzystencjalną nudę?” (J. Carrón, Madryt, 19 listopada 2010 r.).


Trzeci głos. â€žI wszystko się godzi, by nas przemilczeć, trochę jak / ujmę moĹźe, trochę niewyobraĹźalną nadzieję” (R.M. Rilke, Druga Elegia, w. 42–44, w: tegoĹź, Elegie duinejskie. Sonety do Orfeusza, tłum. A. Lam, Elipsa, Warszawa 2011, s. 17).

MAGGIONI. Dwaj współcześni intelektualiści, Citati i Scalfari; wielki poeta, Rilke; i to poczucie przeciwstawienia owej konstrukcji Boga, od ktĂłrej wyszliśmy, temu momentowi, w ktĂłrym czujemy, jak rozpływa się owa jedność, wokół ktĂłrej się poruszaliśmy…

WEILER. Z zawodu jestem profesorem prawa. Wykładam w Stanach Zjednoczonych, Europie, Azji. Wszędzie, wydaje mi się, Ĺźe występuje jakiś wspĂłlny aspekt. Młodzi ludzie, ktĂłrzy przychodzą na moje wykłady z prawa konstytucyjnego, mają swoistą obsesję na punkcie słowa prawa: „prawa człowieka”, „prawa fundamentalne”, „Gdzie są nasze prawa?”… Na miłość boską, nie chcę Ĺźyć w społeczeństwie, ktĂłre nie szanuje praw człowieka, podstawowych praw, rĂłwności. Ale jest jedno takie słowo, ktĂłrego nigdy nie słyszę: odpowiedzialność. Obowiązki. Wszyscy mnie pytają: „Profesorze, jakie są nasze podstawowe prawa?”, zamiast zapytać: „Jakie są nasze podstawowe obowiązki? A gdzie jest nasza odpowiedzialność?”, zrzucając na innych swoją odpowiedzialność za to, co się dzieje. „To straszne” – mĂłwią. To jest właśnie odpowiedzialność kogoś innego. I to jest rĂłwnieĹź redukcja „ja”, owo anty-Abrahamowe przesłanie. On jest tą osobą, ktĂłra brała odpowiedzialność za swoje działania, za swoje istnienie, za to, co wydarzało się obok niego. Skoro mĂłwimy o redukcji, jeśli myślę o Rilkem, o Scalfarim, to sądzę, Ĺźe kluczowym słowem jest właśnie nie słowo prawa, ale odpowiedzialność. Obowiązki.

KS. CARRÓN. Słowa Citatiego, Scalfariego i Rilkego, jeśli dobrze się w nie wsłuchaliśmy, doskonale opisują to, na czym polega osłabianie ludzkiego „ja”. Lecz skoro wielkość „ja” jest ĹşrĂłdłowo zakorzeniona w ludzkiej naturze, to jak historycznie moĹźe być osłabiona? Dlaczego z pragnienia człowieka, by stawać się protagonistą, od czego wychodził humanizm, popadliśmy w jakieś odrętwienie i nudę? Uderzają mnie bardzo następujące słowa Hannah Arendt: „Utraciwszy tamten świat, człowiek nowoĹźytny wcale nie osiągnął tego świata, ściśle rzecz biorąc, nie osiągnął Ĺźycia. (…) Doprawdy nie jest rzeczą niewyobraĹźalną, Ĺźe epoka nowoĹźytna – ktĂłra rozpoczęła się bezprecedensowym i obiecującym wybuchem ludzkiej aktywności – moĹźe zakończyć swoje dzieje najbardziej nieludzką, jałową biernością” (H. Arendt, Kondycja ludzka, tłum. A. Łagodzka, Aletheia, Warszawa 2010, s. 358, 360). Są to niesamowite słowa, poniewaĹź zmuszają nas do ponownego rozwaĹźenia naszej pozycji: uwaĹźamy, Ĺźe historia Abrahama jest tylko dla osĂłb szlachetnych i poboĹźnych, Ĺźe czyni aluzję do kwestii etycznej, Ĺźe relacja z „ty” – z tym „Ty” – nie jest konieczna, by mĂłc powiedzieć „Ja” z całą swoją umiejętnością odpowiedzi, odpowiedzialności, świadomości. A tymczasem widzimy, Ĺźe gdy tylko słabnie ta relacja, popadamy w owo odrętwienie i nudę. Faktycznie, w pewnym momencie Tajemnica, ktĂłra wraz z Abrahamem wkroczyła do historii, zaczęła być postrzegana przez człowieka jako coś mu przeciwnego albo wręcz wrogiego, i taka postawa w konsekwencji przyczyniła się do osłabienia „ja”. Znamienne jest to, Ĺźe pewne formy sztuki, jak choćby film, wydają się powracać w praktyce do tego, co było kiedyś w świecie antycznym i grecko-łacińskim, jeszcze przed powołaniem Abrahama i przed wydarzeniem Chrystusa. Myślę tu o pewnym fragmencie z filmu Ingmara Bergmana Fanny i Aleksander (1982): „My, Ekdahlu, w zasadzie nie przyszliśmy na świat, aby go do głębi przeanalizować. Absolutnie nie. Do pewnych badań w ogĂłle nie jesteśmy przygotowani. (…) Ĺťyjemy w małym, maleńkim świecie. I to daje nam zadowolenie. Będziemy go uprawiać i uĹźywać moĹźliwie w najlepszy sposĂłb. (…) Tak właśnie urządzone jest Ĺźycie. [Powraca to, co przewidywalne] I właśnie z tego powodu konieczne jest, (…) by cieszyć się tym małym światem [Na czym polega Ĺźycie?], dobrym jedzeniem, słodkimi uśmiechami, kwitnącymi drzewami owocowymi, a nawet walcem”. Oto, czym stało się „ja”, odkąd osłabła w nim świadomość owej konstytutywnej relacji, ktĂłra dla nas dzisiaj jeszcze bardziej jest zredukowana do rodzaju duchowości, etyki, opowieści religijnej dla wizjonerĂłw. A to osłabienie „ja” odczuwamy osobiście poprzez nasze odrętwienie, nasze samozadowolenie: gdy brakuje prowokacji, nie odczuwamy presji pragnienia udzielenia odpowiedzi, z ktĂłrego wypływa wszelka moc, zdolność twĂłrcza „ja”.

WEILER. Zgadzam się, ale chciałbym dorzucić jedno nota bene. Jestem osobą religijną, ale nie moĹźemy myśleć, Ĺźe my, osoby religijne, posiadamy prawdę, a osoby niereligijne, z powodu braku Boga w ich Ĺźyciu, skazują się na osłabienie ich „ja”. Taka redukcja moĹźe się przydarzyć takĹźe osobie religijnej.

KS. CARRÓN. Przewidział to juĹź Nietzsche. Ogłaszając „śmierć Boga”, nie myślał o końcu religii w ogĂłle, ale o tym, iĹź pozostanie pewien rodzaj religii, niezdolnej do budzenia na nowo ludzkiego „ja”.

WEILER. Ĺšwiecki ateista moĹźe mieć pełne Ĺźycie, swoją ziemię obiecaną, podejmować swoją odpowiedzialność. Niebezpieczeństwem tutaj jest jednak pycha, hubris. Na pewno znacie stwierdzenie, ktĂłre podoba mi się najbardziej ze wszystkich tekstĂłw prorockich: „Czego żąda od ciebie BĂłg? Pełnienia sprawiedliwości, okazywania miłosierdzia i pokornego obcowania z Bogiem twoim”. A zatem pamiętajcie: pokornego.

MAGGIONI. To nie przypadek, jak sądzę, Ĺźe trzy prowokacje, od ktĂłrych wyszliśmy, nie pochodziły od osĂłb religijnych, nie wywodzą się z wymiaru ściśle religijnego…

KS. CARRÓN. O tych rzeczach, jak widzimy, nie mĂłwimy wyłącznie my, ludzie religijni, poniewaĹź są one potwierdzeniem tego, co się wydarza. Zdumiewa mnie nieustannie to, w jaki sposĂłb ksiądz Giussani doskonale opisuje dramat naszych czasĂłw, ten, ktĂłry ty, Josephie, nazwałeś „brakiem odpowiedzialności”: jest to, jak powiada, swoiste osłabienie czegoś, jakiejś „ruchliwości” „ja”. I nie jest to tylko kwestia słabości etycznej: „Chciałbym zauwaĹźyć pewną róşnicę między pokoleniami współczesnej młodzieĹźy a tymi młodymi ludĹşmi, ktĂłrych spotkałem 30 lat temu. Wydaje mi się, Ĺźe owa róşnica przejawia się w większej słabości świadomości, jaka występuje obecnie; słabości nie tylko etycznej, ale jako energii świadomości” (L. Giussani, L’io rinasce in un incontro. 1986–1987, BUR, Milano 2010, s. 181). Nie w tym rzecz, Ĺźe dzisiejsza młodzieĹź jest mniej lub bardziej leniwa, czy teĹź Ĺźe popełnia mniej lub więcej błędĂłw – ciągle popełniamy te same błędy. Chodzi o to, Ĺźe osłabła umiejętność przylgnięcia do czegoś innego niĹź do samych siebie. PoniewaĹź, aby mĂłc przylgnąć, potrzebna jest odpowiednia fascynacja, będąca w stanie poruszyć ludzkie „ja”. Relacja – „ty” – nie jest czymś drugorzędnym, nie jest czymś dodatkowym, ale stanowi składową część definicji „ja”: „Nie ma mnie, kiedy nie ma ciebie”. Ta relacja jest czymś absolutnie zasadniczym.

WEILER. Jeśli mamy jeszcze dwie minuty, to chciałbym zadać pytanie księdzu CarrĂłnowi. Myślę, Ĺźe jest ono obecne w wielu, a być moĹźe boją się go zadać. Dotyczy ono znanej historii Abrahama i Izaaka. BĂłg wzywa Abrahama i mĂłwi mu: „WeĹş twego syna”; Abraham odpowiada: „Mam dwĂłch. – Twego jedynego syna”. A on powiedział: „Obydwaj są jedyni. – Twego syna, ktĂłrego miłujesz. – Miłuję ich obu… – WeĹş Izaaka (…) i idĹş go złoĹźyć w ofierze [zabić]”. I Abraham nie mĂłwi nawet: „Tak, Panie”, wyrusza w drogę bez jednego słowa. MoĹźna by sobie pomyśleć: czy to nie jest trochę tak jak z tymi dzisiejszymi fundamentalistami, ktĂłrzy w imię Boga są gotowi popełnić straszliwe zbrodnie? Jak odpowiemy na to wyzwanie rzucone Abrahamowi?

KS. CARRÓN. Jest to wyzwanie, na ktĂłre musimy odpowiedzieć, poniewaĹź zasadniczy problem jest następujący: co takiego moĹźe poruszyć osobę, aby potraktowała na serio tego rodzaju zaproszenie? Co musiał zobaczyć, czego doświadczyć Abraham? Jak bardzo „ja” Abrahama musiało być splecione z ową Obecnością, by w ogĂłle wziąć pod uwagę tego rodzaju polecenie? Jak człowiek moĹźe odpowiedzieć na podobną prowokację? To właśnie w Przymierzu, ktĂłre BĂłg zawarł z Abrahamem, znajduje się początek historii, ktĂłra toczy się dalej, rozwija się, stawia kolejne kroki i postępuje naprzĂłd. BĂłg rozpoczął od tego, co było, od takiego „ja”, jakie było na początku, ze wszystkimi jego trudnościami i wszystkimi jego ograniczeniami, proponując mu Przymierze, aby związać je z Sobą. Historia biblijna jest pełna ograniczeń człowieka, nie ma w niej Ĺźadnej mitologizacji człowieka, poniewaĹź to właśnie realny człowiek został przebudzony przez owo „Ty”. Akceptując ten zakład, na pierwszy rzut oka nierozumny, Abraham w końcu odkrywa prawdziwe oblicze swego Boga, ktĂłry nie chciał śmierci Izaaka, ale pragnął przywiązać do Siebie Abrahama, poniewaĹź właśnie wtedy, gdy człowiek słabnie w tej relacji, pojawia się odrętwienie, nieprzezwyciężona nuda, pustka, ktĂłre – jak widzimy – nie są bez znaczenia.

Wideo z obrazami pochodzącymi z serwisĂłw informacyjnych Rai News24, pokazującymi ataki terrorystyczne na redakcję Charlie Hebdo i na supermarket Hyper Cacher w ParyĹźu, 7 stycznia 2015 r.


WYZWANIE WYCHOWAWCZE

MAGGIONI. To nie jest tak, Ĺźe chcemy pomniejszyć ten fragment teraĹşniejszości, ten kawałek historii, to współczesne wyzwanie wobec problemu „pustki „«ja»”; ale ta kwestia „pustki ÂŤja»” znajduje się w nich, tak samo jak sytuuje się w nich problem odpowiedzialności, o ktĂłrej była mowa wcześniej. A zatem w tamtych okresie, w dniach po masakrze w ParyĹźu, w dniach, ktĂłre ukazały naszym oczom pilną potrzebę, ktĂłrą przeĹźywaliśmy, ksiądz JuliĂĄn CarrĂłn napisał do „Corriere della Sera”:
„Drogi Redaktorze, o wydarzeniach w Paryżu wiele się już mówiło. Nikt nie mógł uniknąć reakcji zagubienia i strachu. Liczne analizy dały nam materiał do z pewnością ciekawych przemyśleń o tak złożonym zjawisku. Ale po miesiącu, kiedy znów wróciliśmy do codziennego kieratu, co z tego pozostało? Co może sprawić, by te fakty, choć tak wstrząsające, nie zostały szybko wymazane z pamięci? By pomóc sobie je zapamiętać, trzeba odkryć prawdziwą naturę wyzwania, które stanowią paryskie zamachy”.

Z pewnością jest to wyzwanie. Jednakże ksiądz Carrón nie zatrzymuje się tylko na analizie.
„Dlatego jest to przede wszystkim wewnętrzny problem Europy, najważniejsze rozgrywa się w naszym domu. Prawdziwe wyzwanie jest natury kulturalnej, a jego terenem jest życie codzienne. Kiedy ludzie, którzy opuszczają swoje ziemie, przybywają do nas, szukając lepszego życia, kiedy ich dzieci rosną i wchodzą w dorosłe życie na Zachodzie – co widzą? Czy znajdują coś, co potrafi pociągnąć ich człowieczeństwo, stać się wyzwaniem dla ich rozumu i wolności? Ten sam problem możemy postawić w odniesieniu do naszych dzieci: czy możemy im dać coś na poziomie wołania o spełnienie i sens, które znajdują w sobie? W wielu młodych, którzy rosną w tak zwanym świecie zachodnim, panuje wielka nicość, głęboka pustka, która jest początkiem rozpaczy, a kończy się przemocą” (J. Carrón, „La sfida del vero dialogo dopo gli attentati di Parigi”, „Corriere della Sera”, 13 lutego 2015 r., s. 27 – „Po zamachach w Paryżu wyzwaniem jest prawdziwy dialog”, „Ślady” 1/2015, s. 13).

Księże JuliĂĄnie, w tamtych dniach jednym z bardziej skutecznych posunięć dla kogoś, kto ciągle usiłuje odsuwać od siebie jakiś problem, jakby on był czymś innym od nas, okazało się mĂłwienie, Ĺźe ta historia nas nie dotyczy. Tymczasem ta historia była symbolem owego „my” i „oni”, jakiegoś dystansu, czegoś, co właśnie dlatego, Ĺźe jest inne od nas,staje się właśnie takie. Ty, pisząc te słowa, w tragiczny, bolesny sposĂłb, na nowo wprowadziłeś Ăłw fragment historii w naszą przestrzeń, w nasze doświadczenie.

KS. CARRÓN. PoniewaĹź tak właśnie jest, to jest coś, co mamy w naszym domu. I nie odwołuję się tylko do tych, ktĂłrzy pochodzą z innych krajĂłw, ale takĹźe do naszych dzieci, naszych przyjaciół, nauczycieli i ich uczniĂłw. Sprawa Abrahama jest interesująca właśnie dlatego, Ĺźe na nowo proponuje istotę problemu: czy jest coś, co jest w stanie obudzić ludzkie „ja” i zaoferować właściwą odpowiedĹş na pragnienie spełnienia, jakie wszyscy mamy? Jeśli to się nie wydarzy, wĂłwczas tym, co dominuje, jest pustka. A na tę pustkę nie moĹźna odpowiedzieć konfrontacjami ideologicznymi, one nie są w stanie pociągnąć ludzkiego „ja”, przebudzić go, co więcej, rodzą jedynie coraz większą przemoc i głębszy konflikt. W całej naszej historii nauczyliśmy się w Europie, Ĺźe relacja z prawdą realizuje się nie inaczej jak tylko poprzez wolność. Stąd teĹź teraz, kiedy uczestniczymy w owym ciągłym przepływie ludzi róşnych kultur i religii, róşnych stylĂłw Ĺźycia i ekspresji, czy chcemy współistnieć razem z nimi? A co jest potrzebne, aby to się wydarzyło? Co takiego mamy w naszym bagaĹźu, abyśmy mogli odpowiedzieć na wyzwanie, ktĂłre jest w naszym domu? To jest właśnie owa pilna potrzeba wychowawcza, ktĂłra dotyczy nas wszystkich: czy jest coś, co moĹźe właściwie pociągnąć, co moĹźe stać się wyzwaniem dla osoby wywodzącej się z innej kultury niĹź nasza? Czy moĹźemy zaoferować coś, co byłoby bardziej interesujące niĹź przemoc? Co moĹźe być bardziej interesujące od odrętwienia i nudy? Czy mamy coś do zaproponowania nowym pokoleniom? Problem ten, jak mĂłwiliśmy, nie jest przede wszystkim problemem etycznym i nie da się go rozwiązać przez przywołania moralne; to jest problem egzystencjalny, fundamentalny i zostanie rozwiązany dopiero wtedy, gdy człowiek znajdzie coś, co odpowie na jego istotne [konstytutywne] wymogi, dzięki czemu przyjdzie mu chęć, pragnienie, by się zaangaĹźować, by budować i Ĺźyć w pokoju. Wczoraj słyszeliśmy, jak ojciec Ibrahim opowiadał o pewnym muzułmaninie, ktĂłry przyszedł po wodę do studni znajdującej się przy klasztorze franciszkanĂłw, i powiedział: „Ojcze, zdumiewa mnie widok ludzi przychodzących po wodę, z szerokim uśmiechem, z wielkim pokojem w sercu, bez kłótni, bez podnoszenia głosu; ja, ktĂłry przemierzyłem całe Aleppo, widzę, co się dzieje, jak ludzie, by zaczerpnąć wodę ze studni, zabijają się: wy jesteście inni, pełni spokoju i radości”. Problem zatem jest następujący: czy jest coś, co moĹźna wnieść w rzeczywistość, niezaleĹźnie od pochodzenia tego, co mogłoby wnieść wkład w sytuację, w jakiej się znajdujemy, ktĂłrą coraz częściej widzimy? Oto właśnie wyzwanie wychowawcze.

WEILER. W tej kwestii chciałbym rzucić wam wyzwanie.

KS. CARRÓN. Jestem gotowy, w przeciwnym razie nie będę wiedział, co ze sobą zrobić!

MAGGIONI. Na to tylko czekaliśmy…

WEILER. Tutaj, pomimo wszystkich naszych defektĂłw, mamy kulturę tolerancji. Mamy Meeting z jego szczegĂłlnym nastawieniem, gdzie nikt nie boi się zaprosić Ĺťyda mającego odmienny punkt widzenia.

KS. CARRÓN. Absolutnie tak.

WEILER. Mamy demokrację, nawet jeśli nie jest ona doskonała – demokracja nigdy nie jest doskonała, jednakĹźe nawet niedoskonała demokracja jest lepsza od jakiegokolwiek innego systemu. Nieustannie poszukujemy sprawiedliwości. Posiadamy rĂłwnieĹź bogatą kulturę. KrĂłtko mĂłwiąc, mamy wiele do zaoferowania. I chociaĹź akceptujemy fakt, Ĺźe w obecnym Ĺźyciu występuje wielka pustka, to przecieĹź nasz świat jest ucywilizowany i bogaty. To jest niezwykle waĹźne i musimy to mocno podkreślać. I chciałbym takĹźe uniknąć pokusy mĂłwienia: tę pustkę w Ĺźyciu wyjaśnia pewne zachowanie. Być moĹźe, iĹź ją wyjaśnia, ale jej nie uzasadnia, poniewaĹź to osoba jest odpowiedzialna za swoje czyny.

KS. CARRÓN. Problem zatem jest następujący: jak Ăłw skarb, ktĂłry udało nam się zgromadzić w ciągu całej historii, a ktĂłry tak doskonale opisałeś, wciąż jest? PoniewaĹź, jak powiadał Goethe: to, co otrzymaliśmy, musimy z pokolenia na pokolenie na nowo odzyskiwać (por. Faust, Tragedii część pierwsza. Noc, tłum. A. Pomorski, Świat Książki, Warszawa 1999, s. 33). I, jak mĂłwił PapieĹź Benedykt XVI, tylko zaczynając wciąż na nowo, podejmując nieustannie proces wychowawczy, to, co nam się udało zgromadzić w ciągu historii, będzie mogło stać się udziałem naszych dzieci (por. Benedykt XVI, Spe salvi, nr 24). Naprawdę czymś wielkim jest to towarzystwo, jakim jesteśmy dla siebie nawzajem. Jak w fascynujący sposĂłb moĹźemy przekazywać owo bogactwo, ktĂłre nazywamy „tradycją”, by niczego nie zniszczyć, nie pomniejszając wartości wysiłku włoĹźonego przez pokolenia, ktĂłre nas poprzedziły, by dotrzeć aĹź tutaj? Jak moĹźemy proponować tę tradycję w tak fascynujący sposĂłb, by ludzie nam współcześni odkryli ją jako dobro dla siebie i nie musieli ciągle zaczynać od zera po uprzednim zniszczeniu jej? Oto właśnie jest wyzwanie.

MAGGIONI. MĂłwisz, Ĺźe największą ze wszystkich pilnych potrzeb jest potrzeba wychowawcza. Wybraliśmy to zdjęcie SebastiĂŁo z Salgado, ktĂłre jest częścią wspaniałej serii Genesis. Patrząc na nie, przyglądając się tym pingwinom, zauwaĹźam rĂłwnocześnie coś pięknego i brzydkiego: odkrywam w nim moc wychowania, wzĂłr do naśladowania, coś, co prowadzi cię ku twoim upodobaniom, a rĂłwnocześnie odkrywam Ăłw mainstream [główny nurt]. Ĺťaden z tych pingwinĂłw nie decyduje się zanurkować z jakiegoś innego punktu, Ĺźaden z nich nie angaĹźuje własnego „ja” i nie mĂłwi: „Ja zanurkuję tutaj”. Ĺťyjemy w epoce, od ktĂłrej zapoĹźyczamy Ăłw „pingwinizm”, ktĂłry wydaje mi się bardzo silny. I to jest właśnie ten czynnik, ktĂłry przenika nasze konstrukcje opowiadania, nasze konstrukcje myślowe i ludzkie. A zatem, to właśnie staje się wyzwaniem wychowawczym. Profesorze Weilerze…

WEILER. Otóş to, dwie minuty temu powiedziałem, Ĺźe mamy wiele do zaoferowania: demokrację, fundamentalne prawa, tolerancję itd. Ale musimy być uczciwi, poniewaĹź zawsze utrzymywałem, Ĺźe nasza zachodnia cywilizacja ma dwa filary: z jednej strony Ateny, Oświecenie, neokantyzm, prawa itd., a z drugiej – tradycję judeochrześcijańską. Dziś wszyscy o tym wiemy – nie sposĂłb nie dostrzec tego, podróşując po Włoszech – Ĺźe jest to integralna część naszej cywilizacji. Sam „św. JĂźrgen Habermas” przyznał, Ĺźe aby w prawdziwy sposĂłb mĂłwić o fundamentalnych prawach, czymś zasadniczym są korzenie tradycji chrześcijańskiej. JednakĹźe ten fakt jest negowany. Wszyscy pamiętamy smutną historię z Konstytucją europejską: czymś niemoĹźliwym okazało się zwykłe wspomnienie faktu, Ĺźe wśrĂłd korzeni tradycji europejskiej, obok Oświecenia, występuje takĹźe chrześcijaństwo. A zatem w obliczu pytania – „jak moĹźemy to zrobić?” – chciałbym powiedzieć, Ĺźe jednej rzeczy się nauczyliśmy: tej tradycji nie moĹźemy narzucać!

KS. CARRÓN. PoniewaĹź nauczyliśmy się, Ĺźe jedyną relacją z prawdą jest ta, ktĂłra przechodzi przez wolność.

WEILER. Słusznie! A zatem jest odpowiedĹş: świadectwo. Tak przeĹźywać Ĺźycie, aby było integrującą częścią tego, co mamy do zaoferowania innym, samym sobie. W języku angielskim mĂłwi się compelling: coś, co się narzuca, poniewaĹź jest bardziej pociągające. Bez tego nie sposĂłb Ĺźyć. Ale jest to moĹźliwe jedynie dzięki przykładowi, dzięki świadectwu.

KS. CARRÓN. I właśnie to jest wyzwaniem, poniewaĹź jak powiada nasz przyjaciel Antonio Polito, z ktĂłrym prezentowałem jedną z jego książek na temat wychowania, problemem jest to, iĹź „nasze społeczeństwo zestarzało się w zakresie nadziei i oczekiwań” (A. Polito, Contro i papĂ . Come noi italiani abbiamo rovinato i nostri figli, Rizzoli, Milano 2012, s. 144). Albo, jak powiada ksiądz Giussani, „tym wszystkim pokoleniom ludzi nic nie zostało zaproponowane”. Tym, czego zabrakło, było właśnie takie świadectwo. Wielu, mĂłwi dalej ksiądz Giussani, jest zatroskanych wyłącznie o to, by jako propozycję zaoferować „pewność wygodnego Ĺźycia, Ĺźycia wolnego od ryzyka” (L’avvenimento cristiano, BUR, Milano 2003, s. 126), pozbawiając swoich dzieci niezbędnej pracy, by to, co osiągnęli rodzice, mogło stać się ich; chcemy im tego zaoszczędzić. Ale postępując w ten sposĂłb, pomagamy im jedynie kopać ich własny grĂłb.

WEILER. Wybaczcie mi, ale muszę powiedzieć o tym, Ĺźe jedenaście lat temu przyjechałem tu z moją rodziną i Ĺźe teraz Meeting jest dla mnie czymś wyjątkowym, takĹźe dlatego, Ĺźe jest tu jedna z moich cĂłrek, ktĂłra wĂłwczas miała 10 lat, a teraz ma 21. To jest ta dziewczyna z blond włosami, pomalowanymi na fioletowo: bardzo znaczące dla was mediolańczykĂłw po wczorajszym meczu, czyĹź nie?


OD CZEGO ROZPOCZYNAĆ?

MAGGIONI. O tak, jest to historia wszystkich tych, ktĂłrzy tu są… Ale problem w tym momencie jest jasny. Wyszliśmy od Abrahama, zobaczyliśmy, w jaki sposĂłb kryzysowi uległ system i stąd teraz ta właśnie kwestia: od czego ponownie rozpocząć? Benedykt XVI, pośrĂłd wielu waĹźnych rzeczy, do ktĂłrych nas przywoływał, powiedział następujące słowa: „Dobre struktury pomagają [osobiście jestem mocno przekonana, Ĺźe dobre struktury pomagają: są czymś niezbędnym, trudno się bez nich obejść], ale same nie wystarczą. Człowiek nigdy nie moĹźe być po prostu zbawiony z zewnątrz” (Spe Salvi, nr 25, cyt. za: w2.vatican.va) Otóş właśnie, chciałabym rzucić takie końcowe wyzwanie: od czego rozpocząć?

Pierwszy głos. â€žKryzys zmusza nas do powrotu do samych pytań i wymaga odpowiedzi starych lub nowych, a w kaĹźdym razie bezpośredniego osądu. Kryzys staje się katastrofą tylko wĂłwczas, gdy odpowiadamy nań za pomocą sądĂłw przyjętych z gĂłry, czyli przesądĂłw. Postawa taka nie tylko zaostrza kryzys, ale pozbawia nas moĹźliwości doświadczania rzeczywistości i stwarzanej w ten sposĂłb okazji do refleksji” (H. Arendt, Między czasem minionym a przyszłym, tłum. M. Godyń, W. Madej, Aletheia, Warszawa 2010, s. 212).

Drugi głos. â€žRozwiązaniem jest walka o zbawienie: nie tyle walka, by powstrzymać przebiegłość cywilizacji, ale walka o to, by na nowo odkryć, by zaświadczyć o zaleĹźności człowieka od Boga. (…) Największym zagroĹźeniem dzisiaj (…) jest podejmowane ze strony władzy usiłowanie, by zniszczyć człowieczeństwo [nasz prawdziwy zasĂłb]. A istotą człowieczeństwa jest wolność, czyli relacja z nieskończonością. Stąd teĹź to szczegĂłlnie na Zachodzie człowiek, ktĂłry czuje się człowiekiem, powinien toczyć wielką batalię: walkę pomiędzy autentyczną religijnością a władzą. Ograniczeniem dla władzy jest autentyczna religijność – jest ograniczeniem dla dowolnej władzy: obywatelskiej, politycznej i kościelnej” (L. Giussani, Cristo, tutto ciò che abbiamo, „Tracce–LitteraeCommunionis” 2/2002, s. V).

Trzeci głos. â€žRadość jest odzwierciedleniem pewności szczęścia, Wieczności, oraz przyjmuje kształt pewności i woli wędrowania [pewności, ktĂłra wyprawia nas w drogę], świadomości drogi, ktĂłra się dokonuje. (…) Bycie pogodnymi jest niezbędnym warunkiem, by tworzyć inny świat, inną ludzkość. Pogoda ducha jest jak kwiat kaktusa, ktĂłry z tej kolczastej rośliny wyprowadza coś pięknego” (L. Giussani, Un evento reale nella vita dell’uomo. 1990–1991, BUR, Milano, 2013, s. 240–241).

MAGGIONI. â€žPiękno jest właśnie tym, co nas ocali”, powiada papieĹź Franciszek. Piękno, pogoda ducha, przezwyciężenie kryzysu, o ktĂłrym była mowa u Hannah Arendt, jak słyszeliśmy na początku.

Skrzypce (J.S. Bach, Adagio z Sonaty g-moll nr 1 na skrzypce BWV 1001).

WEILER. Potrzeba minuty, by złapać oddech, poniewaĹź...

KS. CARRÓN. I to jest właśnie to, od czego się rozpoczyna! Od tej chwili, w ktĂłrej ktoś jest na nowo pochwycony, poniewaĹź jest w rzeczywistości coś, co pociąga go bardziej niĹź wszelkie braki, z wszystkimi moĹźliwymi ograniczeniami, z wszystkimi potyczkami,w jakie jest wplątany. Jest taki moment, w obliczu czegoś takiego jak owa muzyka, w obliczu jej piękna, w ktĂłrym ludzkie „ja” rozpoczyna na nowo. I nie potrzeba nic więcej. Wystarcza jedynie, Ĺźe się wydarza.

WEILER. Czy chodzi o „spirto gentil” [szlachetnego ducha]?

KS. CARRÓN. Właśnie tak, o szlachetnego ducha.

WEILER. NaleĹźałoby ponownie przeczytać te słowa księdza Giussaniego: „Stąd teĹź to szczegĂłlnie na Zachodzie człowiek, ktĂłry czuje się człowiekiem, powinien toczyć wielką batalię: walkę pomiędzy autentyczną religijnością a władzą. Ograniczeniem dla władzy jest autentyczna religijność – jest ograniczeniem dla dowolnej władzy: obywatelskiej, politycznej i [zauwaĹźmy jego wielką pokorę] kościelnej”. Jest to bardzo waĹźne przesłanie. Od czego rozpocząć? Od piękna owego ducha samokrytyki, ktĂłry jest gotowy ograniczyć samego siebie. A wtedy być moĹźe uda nam się powrĂłcić do tamtego „Wyjdź”, powiedzianego przez Boga Abrahamowi. „WyjdĹş z twojego kraju, z twojej ojczyzny, z domu twego ojca, do ziemi, ktĂłrą ci ukażę”. Nie mĂłwiliśmy dotąd zbyt wiele o osobowości Abrahama. Ale taka inicjatywa wymaga odwagi, wymaga determinacji. Pozostawić za sobą wszystko, porzucić to, co jest komfortowe, wygodne; a wszystko za sprawą ideału Ziemi Obiecanej, aby rozpocząć nową wędrĂłwkę. TakĹźe to orędzie stanowi część odpowiedzi na pytanie „od czego rozpoczynać?”: z odwagą!

KS. CARRÓN. W orędziu, ktĂłre papieĹź Franciszek przesłał na Meeting, zawarte jest to istotne pytanie: „W obliczu [dziwnego znieczulenia] odrętwienia Ĺźycia, jak przebudzić świadomość?” (Orędzie na XXXVI Meeting w Rimini, 20–26 sierpień 2015 r.), jak przebudzić „ja”? Jest to bardzo zasadnicze pytanie, z ktĂłrym musimy się mierzyć we wszystkich wizjach, wszystkich propozycjach, wszystkich instytucjach, dosłownie we wszystkim. Tylko ten, kto ma odpowiedĹş na to pytanie, będzie mĂłgł wnosić realny wkład, by stawić czoła owemu osłabieniu ludzkiego „ja”. A jest to swoista okazja dla wszystkich. Uderza mnie to, Ĺźe w 1992 roku, w bardzo trudnej sytuacji, ksiądz Giussani powiedział: „A przecieĹź, w paradoksalny sposĂłb, ponad podziałowo, wbrew wszystkiemu, znajdują się ludzie cechujący się rzadką, trudną do znalezienia wraĹźliwością. Jest to fakt sporadyczny i ponad podziałowy. Mamy nadzieję, Ĺźe ci ludzie będą w stanie dać to, co mają. WĂłwczas dałoby się zahamować, ograniczyć szkody. (…) Ko wie, czy owo pragnienie, by uczynić mniej trudnym Ĺźycie swoich dzieci (…), przebije się przez (…) horyzont”. To znaczy, czy ktoś, mając takie pragnienie pomagania swoim dzieciom lub towarzyszom drogi, rozumie, Ĺźe aby to osiągnąć, potrzebuje zaproponować jakiś ideał, jakąś nadzieję. „Kiedy mĂłwiłem o tej ponad podziałowości, to miałem na myśli przede wszystkim niektĂłrych ĹťydĂłw i niektĂłrych ludzi islamu, ktĂłrzy wydają się bliĹźej tego, co powiedzieliśmy wcześniej na temat wraĹźliwości będącej w stanie przebić się przez horyzont” (L. Giussani, L’avvenimento cristiano, dz. cyt., s. 125–127). KaĹźdy człowiek, ktĂłry odznacza się taką rzadką wraĹźliwością, bez względu na jej ĹşrĂłdło, niezaleĹźnie od jej pochodzenia, ma moĹźliwość wniesienia jakiegoś wkładu. Jest to rĂłwnieĹź okazja dla nas, chrześcijan, by dawać świadectwo przemienionego Ĺźycia. To jest właśnie urok chwili obecnej. Zdumiewa mnie, Ĺźe papieĹź, zamiast narzekać na sytuację, jak to zazwyczaj się dzieje, stwierdza: „Przed Kościołem otwiera się fascynująca droga, jak to było na początku chrześcijaństwa [odarci ze wszystkiego, jak to było na początku chrześcijaństwa], kiedy ludzie męczyli się w Ĺźyciu bez odwagi, siły lub powagi wyraĹźania waĹźnych pytań” (Franciszek, Orędzie na XXXVI Meeting w Rimini, 20–26 sierpnia 2015 r.); i to jest właśnie droga do przebudzenia ludzkiego „ja”. Jaka jest ta droga, jaki jest sposĂłb, dzięki ktĂłremu człowiek odkrywa swoją prawdę, prawdę o sobie? Ksiądz Giussani, ponownie, okazuje się mistrzem: „Człowiek rozpoznaje prawdę o sobie przez doświadczenie piękna, przez doświadczenie smaku, przez doświadczenie odpowiedniości, przez doświadczenie fascynacji, jaką ona [prawda, ktĂłra pozwala mu się spotkać] wzbudza, fascynacji i całkowitej odpowiedniości, całkowitej nie w sensie ilościowym, ale całkowitej w sensie jakościowym! (…) Piękno prawdy jest tym, co pozwala mi powiedzieć: ÂŤTo jest prawda!»” (Certi di alcune grandi cose. 1979–1981, BUR, Milano 2007, s. 219–220); a pozwala mi to powiedzieć dzięki fascynacji, jaką wzbudza w takim stopniu, w jakim mnie pociąga. Stąd teĹź osoba, „ja”, odnajduje się w spotkaniu z pięknem uosobionym w świadku. Świadectwo jest jedynym sposobem, by słuĹźyć prawdzie, sposobem, ktĂłry jednocześnie szanuje wolność drugiej osoby oraz moĹźliwość propozycji; propozycji, ktĂłra nie jest teorią, lekcją, ale tym, co ksiądz Giussani nazywa hipotezą pracy, uosobioną w kimś konkretnym. Stąd teĹź zidentyfikował prawdziwe wyzwanie, mĂłwiąc, Ĺźe tym, czego brakuje, nie jest tylko werbalne lub kulturowe powtarzanie orędzia. Istotnie, podkreślał z naciskiem, Ĺźe współczesny człowiek oczekuje, nawet nieświadomie, by na swej drodze spotkać ludzi, ktĂłrych Ĺźycie się zmieniło (por. L’avvenimento cristiano,dz. cyt., s. 23–24) przez spotkanie z Chrystusem lub z jakąś szczegĂłlną formą religijną. Wszyscy wyczekujemy takiej odpowiedniej prowokacji, ktĂłra przyczyniłaby się do wydobycia potencjału „ja”. Prawdziwym problemem zatem jest to, by tego typu prowokacja była widoczna na pogodnym obliczu, poniewaĹź „bycie pogodnym jest koniecznym warunkiem, by rodzić (…) odmienne człowieczeństwo” (L. Giussani, Un evento reale nella vita dell’uomo. 1990–1991, BUR, Milano 2013, s. 240). Zapraszając nas, chrześcijan, abyśmy Ĺźywili pragnienie świadectwa, papieĹź podkreślił, Ĺźe „tylko w ten sposĂłb moĹźna proponować – z jego siłą, z jego pięknem, z jego prostotą – wyzwalające przesłanie o miłości BoĹźej i zbawieniu, jakie daje nam Chrystus. Tylko w ten sposĂłb idzie się z tą postawą szacunku [pokory] dla osĂłb” (Franciszek, PrzemĂłwienie do uczestnikĂłw zgromadzenia plenarnego Papieskiej Rady do Spraw Świeckich, 7 lutego 2015 r.). Stąd teĹź pytanie jest proste: „Ale czy my, chrześcijanie, wciąż wierzymy, Ĺźe dana nam wiara potrafi pociągnąć tych, ktĂłrych spotykamy, fascynującą siłą swojego bezbronnego piękna?” (J. CarrĂłn, „Corriere della Sera”, 13 lutego 2015 r., s. 27 – „Ślady” 1/2015, s. 13).


WEILER. Ksiądz JuliĂĄn CarrĂłn to odwaĹźny człowiek. Pomyślcie, co to za „kontr-kultura”, by wybrać postać Abrahama i postawić go w centrum Meetingu! To wymaga zuchwałości. I taką samą zuchwałość musimy takĹźe przypisać Monice Maggioni, nowej prezes RAI. Ty rĂłwnieĹź wykazałaś się odwagą, by przybyć tutaj i przewodniczyć dyskusji panelowej, ktĂłra w centrum stawia postać Abrahama…

MAGGIONI. Zdarza się…

WEILER. To jest właśnie twĂłj duch, księże CarrĂłnie. I duch księdza Giussaniego. MoĹźna powiedzieć: „W tobie będą nazwane błogosławione wszystkie rodziny ziemi”.

MAGGIONI. Dziękuję! Tak się dzieje, gdy spotykają się osoby, ktĂłre zmieniają swoje Ĺźycie. Ludzie o rzadkiej wraĹźliwości, jak właśnie Abraham. Ludzie, ktĂłrzy są w stanie przebić się przez horyzont. I wtedy jasny staje się krąg, od ktĂłrego to wszystko się zaczęło i dokąd to wszystko zmierza.

Skrzypce (Bach, Andante z Sonaty nr 2 a-moll na skrzypce solo BWV 1003).

Pierwszy głos. â€žPan rzekł do Abrama: ÂŤWyjdĹş z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, ktĂłry ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki narĂłd, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, ktĂłrzy ciebie błogosławić będą, a tym, ktĂłrzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi»” (Rdz 12, 1–3).

MAGGIONI. Dziękuję! Dziękuję skrzypkowi Robertowi, dziękuję lektorom Matteo i Federice. Dziękuję wam wszystkim. Dzięki za rzeczy, ktĂłre nas łączą, i za te, ktĂłre nas dzielą, za te, ktĂłre są wyrazem rĂłwności, i za róşnice. Dziękuję!


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją