Ślady, numer 7 / 2015 (Strona Pierwsza) Strona Pierwsza
Powab bezbronnego piÄkna Notatki ze Spotkania Odpowiedzialnych w ruchu Comunione e Liberazione we WĹoszech, Pacengo di Lazise (Werona), 15 lutego 2015 JuliĂĄn CarrĂłn
âAle czy my, chrzeĹcijanie, wciÄ
Ĺź wierzymy, Ĺźe dana nam wiara potrafi pociÄ
gnÄ
Ä tych, ktĂłrych spotykamy, fascynujÄ
cÄ
siĹÄ
, powabem, swojego bezbronnego piÄkna?â (J. CarrĂłn, La sfida del vero dialogo dopo gli attentati di Parigi, âCorriere della Seraâ, 13 lutego 2015 r., s. 27 â Po zamachach w ParyĹźu wyzwaniem jest prawdziwy dialog, âĹladyâ 1/2015, s. 13). Nie moĹźemy traktowaÄ tego pytania jak oczywistoĹci. W istocie, za kaĹźdym razem, gdy wobec tej czy tamtej sytuacji pytamy siÄ, co takiego mamy zrobiÄ, pokazujemy, Ĺźe nie odpowiedzieliĹmy jeszcze na to pytanie. Nic nie dowodzi tego lepiej od owego âco robiÄ?â. Mamy do zrobienia jednÄ
rzecz, tylko jednÄ
: nawrĂłciÄ siÄ, jeszcze raz pozwoliÄ siÄ oczarowaÄ temu powabowi, ktĂłry jest jedynÄ
racjÄ
, dla ktĂłrej tu jesteĹmy. CaĹa reszta jest konsekwencjÄ
. W pewnym momencie oczarowaĹ nas powab wiary, powab jej bezbronnego piÄkna, o czym przypominaĹa wczorajsza Ewangelia: âIdĹşcie, oto was posyĹam jak owce miÄdzy wilki. Nie noĹcie z sobÄ
trzosa ani torby, ani sandaĹĂłw; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! [Bezbronni, nie majÄ
c nic innego, o czym moĹźna by zaĹwiadczyÄ â w kaĹźdym wĹĂłknie istnienia â jak tylko to, co nas zafascynowaĹo.] (âŚ) JeĹli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmÄ
was, jedzcie, co wam podadzÄ
; uzdrawiajcie chorych [to znaczy przynoĹcie nowoĹÄ, ktĂłra uzdrawia z kaĹźdej choroby tego domu; to nie przesada, gdy do jakiegoĹ domu wchodzi ktoĹ odmieniony, uzdrawia z chorĂłb], (âŚ) i mĂłwcie im [gdy sÄ
juĹź uzdrowieni, poniewaĹź tylko wtedy mogÄ
zrozumieÄ]: ÂŤPrzybliĹźyĹo siÄ do was krĂłlestwo BoĹźeÂťâ (Ĺk 10, 3â9). Ma miejsce wydarzenie i wtedy osoby mogÄ
zrozumieÄ treĹÄ tego orÄdzia. Najpierw siÄ wydarza, potem staje siÄ zrozumiaĹe, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe siÄ wydarza, staje siÄ zrozumiaĹe. O ile taka metoda istniaĹa od zawsze, teraz jest ona tym bardziej kluczowa. Ale â ksiÄ
dz Giussani powtarzaĹ nam to nieustannie â jak gdyby w pewnym momencie, nie zdajÄ
c sobie z tego sprawy, mylimy ten powab z czym innym.
W 1982 roku, podczas pierwszych po papieskim uznaniu Ruchu Rekolekcji Bractwa, ksiÄ
dz Giussani powiedziaĹ: âStaliĹcie siÄ doroĹli, zdobyliĹcie umiejÄtnoĹci dotyczÄ
ce zawodu, a jednoczeĹnie jesteĹcie zagroĹźeni pewnym oddaleniem siÄ od Chrystusa (przede wszystkim wzglÄdem wzruszenia sprzed lat, wzglÄdem wzruszenia pewnÄ
sytuacjÄ
sprzed wielu lat) [to znaczy nie ma juĹź poczÄ
tkowego wibrowania, nie ma juĹź tego powabu do zakomunikowania, nie ma juĹź emocji sprzed wielu lat]. Istnieje jakby oddalenie od Chrystusa, z wyjÄ
tkiem pewnych okreĹlonych momentĂłw. ChcÄ powiedzieÄ, Ĺźe istnieje oddalenie od Chrystusa z wyjÄ
tkiem momentu, kiedy siÄ modlicie [ktĂłry wiele razy jest tylko dodatkiem]; istnieje oddalenie od Chrystusa, za wyjÄ
tkiem momentu, zaĹóşmy, kiedy podejmujecie wykonanie jakichĹ dzieĹ w Jego imiÄ, w imiÄ KoĹcioĹa czy w imiÄ Ruchu [i tym, jak wiele razy mĂłwiĹ kardynaĹ Ratzinger, moĹźemy zniwelowaÄ ten dystans]. Jest tak, jakby Chrystus byĹ daleki od serca. ChciaĹoby siÄ powiedzieÄ za dawnym poetÄ
okresu Zjednoczenia WĹoch, Ĺźe pozostaje ono: ÂŤW coĹ zupeĹnie innego zaangaĹźowaneÂť, nasze serce jest jakby wyĹÄ
czone, albo mĂłwiÄ
c dobitniej: Chrystus zostaje jakby oddzielony od serca, z wyjÄ
tkiem momentĂłw pewnych dziaĹaĹ (chwila modlitwy lub zaangaĹźowania, podczas jakiegoĹ ogĂłlnego spotkania czy prowadzenia SzkoĹy WspĂłlnoty itd.). To oddalenie Chrystusa od serca, z wyjÄ
tkiem sytuacji, gdy Jego obecnoĹÄ zdaje siÄ dziaĹaÄ w pewnych okreĹlonych momentach, rodzi takĹźe innego rodzaju oddalenie, wyraĹźajÄ
ce siÄ skrajnym zakĹopotaniem miÄdzy nami â mĂłwiÄ takĹźe o mÄĹźach i Ĺźonach â wzajemnym skrajnym zakĹopotaniem. Brak znajomoĹci Chrystusa (znajomoĹci w znaczeniu biblijnym, jako bliskoĹci, harmonii, utoĹźsamienia, obecnoĹci serca), oddalenie Chrystusa od serca, czyni jakiĹ waĹźny aspekt czyjegoĹ serca odlegĹym od istotnego aspektu serca kogoĹ innego, z wyjÄ
tkiem pewnych wspĂłlnych dziaĹaĹ (dom do poprowadzenia, opieka nad dzieÄmi itd.)â (L. Giussani, âBliskoĹÄ z Chrystusemâ, âĹladyâ 1/2007, s. 2). A wĂłwczas w obliczu wyzwaĹ jesteĹmy zaniepokojeni, poniewaĹź âcoĹ trzeba przecieĹź zrobiÄâ, jak to siÄ mĂłwi. Nie jest to jednak potrzebne, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe stajemy wobec upadku oczywistoĹci, o ktĂłrym mĂłwimy od miesiÄcy, zanurzeni w owym tyglu kultur, religii, tak odmiennych wizji Ĺwiata, ktĂłry nazywamy âwielokulturowoĹciÄ
â. W tym kontekĹcie przestrzeĹ wolnoĹci, jakÄ
jest nasza Europa, jest zagroĹźona przez tego, kto przemocÄ
chce narzuciÄ wĹasnÄ
wizjÄ rzeczy, co zapewne zobaczyliĹcie takĹźe tego ranka na pierwszych stronach wszystkich dziennikĂłw, donoszÄ
cych o tym, co wydarzyĹo siÄ w Kopenhadze. Dlatego zadajÄ sobie pytanie: czy ci wszyscy, ktĂłrzy nas spotykajÄ
, znajdujÄ
coĹ, co jest w stanie zafascynowaÄ ich czĹowieczeĹstwo, rzuciÄ wyzwanie ich rozumowi i ich wolnoĹci? W wielu panuje âwielka nicoĹÄâ, âgĹÄboka pustkaâ. Dzisiaj widzimy, jak bardzo prawdziwe jest to, Ĺźe nie ma innej oczywistoĹci niĹź ta nicoĹÄ, poniewaĹź nic nie jest w stanie wystarczajÄ
co zafascynowaÄ osoby i dlatego Ĺźycie wiele razy ostatecznie skutkuje przemocÄ
. To wĹaĹnie wobec tej nicoĹci staje kaĹźdy z nas i nasze spoĹeczeĹstwo, i kaĹźda moĹźliwa odpowiedĹş bÄdzie musiaĹa zweryfikowaÄ, czy jest w stanie usunÄ
Ä tÄ pustkÄ. CaĹa reszta to rozproszenie.
Jak mĂłwi ksiÄ
dz Giussani, pierwsza walka toczy siÄ w nas. JeĹli utraciliĹmy powab wiary, po tym jak go zakosztowaliĹmy, jeĹli okazuje siÄ, Ĺźe nasze serce jest oderwane od Chrystusa â co takiego moĹźemy zaoferowaÄ innym? Ale czy my naprawdÄ myĹlimy, Ĺźe jeĹli ten powab nie jaĹnieje juĹź w nas i poprzez nas, jeĹli nasze serce oddaliĹo siÄ od Chrystusa â bÄdziemy mogli odpowiedzieÄ na opisanÄ
sytuacjÄ, robiÄ
c coĹ innego? Z wĹaĹciwÄ
sobie przenikliwoĹciÄ
ksiÄ
dz Giussani dostrzegĹ nasz bĹÄ
d i takĹźe dzisiaj mĂłwi nam: moĹźemy byÄ tutaj, zaangaĹźowani w wiele spraw, ale powab zniknÄ
Ĺ, serce oderwaĹo siÄ od Niego.
To jest prawdziwy problem, przyjaciele. Dlatego obecna historyczna okolicznoĹÄ jest dla nas jedynÄ
w swoim rodzaju okazjÄ
: ale czy ludzie, ktĂłrzy nas spotykajÄ
, mogÄ
zostaÄ oczarowani przynoszonÄ
przez nas prawdÄ
do tego stopnia, Ĺźe ich rozum i wolnoĹÄ zostanÄ
przebudzone i sprowokowane? To pytanie wskazuje, Ĺźe trzeba wciÄ
Ĺź coraz bardziej zgĹÄbiaÄ ĹwiadomoĹÄ tego, jaka jest relacja miÄdzy prawdÄ
, rozumem i wolnoĹciÄ
. Rzecz w tym, Ĺźe nie wystarcza juĹź powtarzanie tych sĹĂłw, jeĹli nie rozumiemy ĹÄ
czÄ
cej je wiÄzi ani czym jest dla nas prawda, czym jest dla nas rozum, czym jest dla nas wolnoĹÄ. Jak widzimy, inni takĹźe stawiajÄ
sobie za cel obronÄ prawdy albo przynaleĹźenie do czegoĹ, przez wzglÄ
d na co mĂłwiÄ
, Ĺźe przynoszÄ
prawdÄ, ale w imiÄ swojej prawdy dokonujÄ
czynĂłw, na ktĂłre w Ĺźaden sposĂłb nie da siÄ patrzeÄ. Dlatego jeĹli relacja miÄdzy prawdÄ
, rozumem i wolnoĹciÄ
nie jest wyraĹşna, pojawia siÄ podejrzenie wobec kaĹźdego rodzaju przynaleĹźnoĹci. Te same sĹowa moĹźna deklinowaÄ na wiele sposobĂłw. JeĹli nie jest to jasne, powtarzajÄ
c tylko pewne sĹowa, nie uda nam siÄ wprowadziÄ jakiegoĹ rzeczywistego elementu, ktĂłry mĂłgĹby odpowiedzieÄ na pustkÄ. Dlatego â jak powiedziaĹem â trzeba, byĹmy zdali sobie sprawÄ z relacji miÄdzy prawdÄ
a wolnoĹciÄ
. W caĹej chrzeĹcijaĹskiej historii musieliĹmy siÄ nauczyÄ, Ĺźe ânie ma innego dostÄpu do prawdy niĹź za poĹrednictwem wolnoĹciâ (J. CarrĂłn, âLa sfida del vero dialogoâŚâ, dz. cyt.).
KluczowÄ
sprawÄ
jest zrozumienie wiÄzi, ktĂłra jednoczy te dwie rzeczy, poniewaĹź w przeciwnym razie pozostajÄ
zestawionymi sĹowami. Konieczne jest, byĹmy zgĹÄbili, w jaki sposĂłb prawda moĹźe zafascynowaÄ wolnoĹÄ i daÄ speĹnienie rozumowi. Prawda, w istocie, nie jest definicjÄ
, ani nawet doktrynÄ
, ktĂłra przez sam tylko fakt, Ĺźe jÄ
potwierdzam, rozbudza wolnoĹÄ drugiego. Definicja, mĂłwiĹ nam zawsze ksiÄ
dz Giussani, jeĹli nie jest dokonanym juĹź osiÄ
gniÄciem, jest narzuceniem schematu; jeĹli wĹaĹciwa definicja nie wynika z doĹwiadczenia, Ĺatwo zostaje postrzegana przez osoby jako narzucenie schematu, a wiÄc ludzie siÄ broniÄ
. Ale chrzeĹcijaĹstwo nie jest definicjÄ
, ânie jest teoriÄ
Prawdy â mĂłwi Guardini â czy teĹź interpretacjÄ
Ĺźycia. Jest takĹźe tym, ale nie na tym polega jego zasadnicza istota. Jest niÄ
Jezus z Nazaretu, Jego konkretne Ĺźycie, Jego dzieĹo, Jego przeznaczenieâ (R. Guardini, Lâessenza del cristianesimo, Morcelliana, Brescia 2007, s. 11â12). Prawda jest wiÄc osobÄ
. PomyĹlcie o rozmowie Jezusa z PiĹatem: Quid est veritas? Co to jest prawda? Vir qui adest, ten tu obecny czĹowiek, obecnoĹÄ. Dlatego prawdÄ pojmuje siÄ, jak mĂłwi papieĹź Franciszek, w relacji, w spotkaniu.
JeĹli jest ktoĹ, kto moĹźe dobrze to zrozumieÄ, to jesteĹmy nim my. Film z ujÄciami i sĹowami ksiÄdza Giussaniego (ktĂłry bÄdzie doĹÄ
czony do âCorriere della Seraâ) jest na to kolejnym dowodem. W przypadku ksiÄdza Giussaniego chodzi wĹaĹnie o spotkanie. WĹaĹnie on mĂłwiĹ: âTo, czego brakuje, to nie tyle sĹownego czy teĹź kulturowego powtarzania orÄdzia. Dzisiejszy czĹowiek byÄ moĹźe nieĹwiadomie czeka na doĹwiadczenie spotkania z osobami, dla ktĂłrych fakt Chrystusa jest rzeczywistoĹciÄ
tak obecnÄ
, Ĺźe ich Ĺźycie siÄ zmieniĹo. [WystarczyĹoby spojrzeÄ na to zdanie: âTo, na co dzisiejszy czĹowiek czeka bardziej niĹź kiedykolwiek wczeĹniej, byÄ moĹźe nieĹwiadomie, jest doĹwiadczenie spotkania z osobami, dla ktĂłrych fakt Chrystusa jest rzeczywistoĹciÄ
tak obecnÄ
, Ĺźe ich Ĺźycie siÄ zmieniĹoâ. JeĹli Ĺźycie nie zmieniĹo siÄ w rzeczywisty sposĂłb, nawet jeĹli sĹownie albo kulturowo powtarzamy orÄdzie, nic siÄ nie porusza, ani w nas, ani w tym, kogo spotykamy]. To wĹaĹnie zderzenie z czĹowieczeĹstwem moĹźe wstrzÄ
snÄ
Ä dzisiejszym czĹowiekiem: wydarzenie, ktĂłre byĹoby echem poczÄ
tkowego wydarzenia, kiedy Jezus podniĂłsĹ oczy i powiedziaĹ: ÂŤZacheuszu, zejdĹş szybko, przyjdÄ do twojego domuÂť. W ten sposĂłb tajemnica KoĹcioĹa, ktĂłra jest nam przekazywana od dwĂłch tysiÄcy lat, musi wciÄ
Ĺź wydarzaÄ siÄ na nowo za sprawÄ
Ĺaski, musi wciÄ
Ĺź byÄ poruszajÄ
cÄ
obecnoĹciÄ
, to znaczy ruchem, ruchem, ktĂłry ze swej natury czyni bardziej ludzkim sposĂłb Ĺźycia Ĺrodowiska, w ktĂłrym siÄ wydarza [ludzie rozpoznajÄ
, Ĺźe wydarza siÄ chrzeĹcijaĹstwo, poniewaĹź znajduje siÄ tam obecnoĹÄ, ktĂłra czyni Ĺrodowisko bardziej ludzkim. Dla tych, ktĂłrzy sÄ
wezwani, dokonuje siÄ coĹ podobnego do tego, czym dla pierwszych uczniĂłw byĹ cud. Zawsze doĹwiadczeniu wyzwolenia czĹowieczeĹstwa towarzyszy spotkanie z odkupiajÄ
cym wydarzeniem Chrystusaâ (L. Giussani, Lâavvenimento cristiano, BUR, Milano 2003, s. 23â24). Wyzwoleniu czĹowieczeĹstwa towarzyszy chrzeĹcijaĹskie spotkanie, poniewaĹź jest to spotkanie, ktĂłre wyzwala, jest to spotkanie z prawdÄ
, ktĂłra przebudza wolnoĹÄ, ktĂłra pociÄ
ga wolnoĹÄ, a wiÄc wyzwala. W przeciwnym razie nie moĹźemy mĂłwiÄ o chrzeĹcijaĹskim spotkaniu.
Kierkegaard mĂłwiĹ: âChrzeĹcijaĹstwo jest komunikowaniem egzystencji, (âŚ) zadanie polega na stawaniu siÄ chrzeĹcijaninem, to znaczy ciÄ
gĹym byciem nim, a najniebezpieczniejszÄ
iluzjÄ
jest iluzja stania siÄ tak pewnym tego, Ĺźe siÄ nim jest, Ĺźe chce siÄ zabraÄ za obronÄ caĹego chrzeĹcijaĹstwaâ przed wrogami, âzamiast broniÄ w nas samych wiary przed iluzjÄ
â przeciwnikĂłw (por. Postilla conclusiva non scentifica, w: S. Kierkegaard, Le grandi opere filosofiche e teologiche, Bompiani/Rcs, Milano 2013, cyt. w: La figura di Cristo nella filosofia contemporanea, pod red. S. Zucal, Edizioni Paoline, Cinisello Balsamo-Mo 1993, s. 185).
Nie zaradzimy problemowi tylko przy pomocy kulturalnego dyskursu, kulturalnego przesĹania, w przeciwnym razie BĂłg mĂłgĹ sobie oszczÄdziÄ Wcielenia swojego Syna, mĂłgĹ wysĹaÄ nam orÄdzie pocztÄ
â On takĹźe czegoĹ by sobie zaoszczÄdziĹ! CzyniÄ
c siÄ czĹowiekiem, stajÄ
c siÄ ciaĹem, Chrystus wybraĹ metodÄ, by zakomunikowaÄ prawdÄ: ogaĹacajÄ
c siÄ z wszelkiej potÄgi, ktĂłra nie byĹaby blaskiem prawdy, w bezbronny sposĂłb daĹ Ĺwiadectwo o powabie prawdy. Dlatego, jeĹli nie poĹÄ
czymy przynaleĹźnoĹci ze Ĺwiadectwem, trudno bÄdzie nam mieÄ rzeczywisty wkĹad w sytuacjÄ naszych braci w czĹowieczeĹstwie: tylko za poĹrednictwem naszego Ĺwiadectwa inni mogÄ
rozpoznaÄ naszÄ
przynaleĹźnoĹÄ jako pozytywne wyzwanie rzucone ich rozumowi i wolnoĹci. Ale tego powabu prawdy, tego blasku prawdy nie wytwarzam ja, poniewaĹź tylko âten, kto za MnÄ
podÄ
Ĺźa, bÄdzie miaĹ stokroÄ tutajâ, powtarzaĹa nam to wczorajsza liturgia. Trwanie w nas poczÄ
tkowego powabu wiÄ
Ĺźe siÄ z rzeczywistym podÄ
Ĺźaniem za. A to, Ĺźe podÄ
Ĺźamy, widaÄ za sprawÄ
powabu, jaki nasza obecnoĹÄ wzbudza w innych: w istocie, to inni mĂłwiÄ
, jak sÄ
zafascynowani, spotykajÄ
c wielu z nas.
Dlatego wydaje mi siÄ, Ĺźe artykuĹ opublikowany na Ĺamach âCorriere della Seraâ jest syntezÄ
propozycji, ktĂłrÄ
skĹadamy sobie i ktĂłrÄ
kierujemy do wszystkich. âW obliczu paryskich wydarzeĹ przeciwstawienie siÄ w imiÄ choÄby sĹusznej idei jest jaĹoweâ. PoniewaĹź jeĹli nie ma Ĺwiadectwa, ktĂłre rzucaĹoby wyzwanie wolnoĹci, trudno bÄdzie sprawiÄ, by przy pomocy czegoĹ innego osoby mogĹy podnieĹÄ siÄ z pustki, w ktĂłrej sÄ
zanurzone. Prawdziwy problem polega wĂłwczas na tym, by ta przestrzeĹ wolnoĹci, jakÄ
jest Europa, nie byĹa âprzestrzeniÄ
pustÄ
, pozbawionÄ
propozycji Ĺźyciaâ, ale miejscem, w ktĂłrym moĹźna by dawaÄ Ĺwiadectwo o powabie prawdy, powabie, ktĂłry wydobywa nas z nicoĹci, nas w pierwszej kolejnoĹci, poniewaĹź to my jako pierwsi odĹÄ
czamy siÄ od Chrystusa, mimo Ĺźe pozostajemy w Ruchu i robimy duĹźo rzeczy, jak powiedziaĹ nam ksiÄ
dz Giussani w 1982 roku. Tylko w ten sposĂłb Europa bÄdzie mogĹa byÄ âmiejscem prawdziwego spotkania propozycji znaczenia, choÄby byĹy róşne i wielorakieâ, przestrzeniÄ
wolnoĹci âwypowiadania siÄ, razem i z osobna, wobec wszystkichâ. A wiÄc âniech kaĹźdy pokaĹźe wszystkim swojÄ
wizjÄ i swĂłj sposĂłb Ĺźycia. Takie dzielenie siÄ Ĺźyciem pozwoli nam siÄ spotkaÄ w oparciu o prawdziwe ludzkie doĹwiadczenie, a nie ideologiczne stereotypy, ktĂłre uniemoĹźliwiajÄ
dialogâ (J. CarrĂłn, La sfida del vero dialogoâŚ, dz. cyt., s. 27).
Jako Ĺźe to, do czego odnosiliĹmy siÄ do tej pory, nie jest zrozumiaĹe, czÄsto ludzie nie rozumiejÄ
papieĹźa, jego zatroskania i jego Ĺwiadectwa. Nie pojmuje siÄ doniosĹoĹci tego, co powiedziaĹ: âNa poczÄ
tku dialogu jest (âŚ) spotkanie. Z niego rodzi siÄ pierwsze poznanie drugiego. JeĹli, w istocie, wychodzi siÄ od zaĹoĹźenia wspĂłlnej przynaleĹźnoĹci do ludzkiej natury, moĹźna przezwyciÄĹźyÄ przesÄ
dy i faĹsz. I moĹźna zaczÄ
Ä rozumieÄ drugiego zgodnie z nowÄ
perspektywÄ
â (24 stycznia 2015 r.). Ale to czasem wydaje siÄ za maĹo, a wĂłwczas poszukuje siÄ drogi na skrĂłty, by szybciej narzuciÄ prawdÄ, wywoĹujÄ
c tylko zamÄt, w jednych czy drugich.
Historyczna okolicznoĹÄ, w ktĂłrej przyszĹo nam ĹźyÄ, jest nadzwyczajnÄ
okazjÄ
do pogĹÄbienia, przede wszystkim dla nas, jaka jest prawda, ktĂłra nas zafascynowaĹa. Nie wystarczy powtarzaÄ, Ĺźe prawda staĹa siÄ ciaĹem, jeĹli to nie wnika w nasze wnÄtrze, w nasze stawanie wobec rzeczywistoĹci, jeĹli nie zdajemy sobie sprawy, Ĺźe jedyny sposĂłb komunikowania prawdy nazywa siÄ âĹwiadectwoâ, ktĂłre jest tym, o czym dokĹadnie mĂłwi papieĹź: âTylko w ten sposĂłb moĹźna proponowaÄ â z caĹÄ
jego siĹÄ
, z caĹym jego piÄknem, z caĹÄ
jego prostotÄ
â wyzwalajÄ
ce orÄdzie BoĹźej miĹoĹci i zbawienia, ktĂłre ofiaruje nam Chrystus. Tylko w ten sposĂłb wychodzi siÄ z tÄ
postawÄ
poszanowania dla innych osĂłbâ (7 lutego 2015 r.). DecydujÄ
cym pytaniem, na ktĂłre musimy odpowiedzieÄ, jest wiÄc pytanie, ktĂłre zadaĹem na poczÄ
tku: âAle czy my, chrzeĹcijanie, wciÄ
Ĺź wierzymy, Ĺźe dana nam wiara potrafi pociÄ
gnÄ
Ä tych, ktĂłrych spotykamy, fascynujÄ
cÄ
siĹÄ
, powabem, swojego bezbronnego piÄkna?â. W OrÄdziu na Wielki Post papieĹź Franciszek przywoĹuje nas do tego, Ĺźe âtÄ
misjÄ
jest cierpliwe dawanie Ĺwiadectwa o Tym, ktĂłry chce doprowadziÄ do Ojca caĹÄ
rzeczywistoĹÄ i kaĹźdego czĹowieka. Misja jest tym, czego miĹoĹÄ nie moĹźe przemilczeÄ. KoĹcióŠidzie za Jezusem Chrystusem drogÄ
, ktĂłra go prowadzi do kaĹźdego czĹowieka, aĹź po kraĹce ziemiâ (OrÄdzie na Wielki Post 2015, 4 paĹşdziernika 2014 r., cyt. za: www.vatican.va).
To o wiarÄ toczy siÄ dzisiaj gra, przede wszystkim dzisiaj. I to dlatego udajemy siÄ do papieĹźa â nie jedziemy do Rzymu na wycieczkÄ! â idziemy, by ĹźebraÄ o wiarÄ, ktĂłrÄ
ubezpiecza relacja z Piotrem, w momencie, w ktĂłrym osoba papieĹźa wydaje siÄ kwestionowana przez pewnÄ
liczbÄ chrzeĹcijan. Jak mĂłwiliĹmy, przynaleĹźnoĹÄ bez podÄ
Ĺźania za jest nieuporzÄ
dkowana, dlatego âjeĹli ktoĹ nie wÄdruje we wnÄtrzu naszej historii, by znaleĹşÄ rozwiÄ
zanie dla samego siebie, stwarza problemy nawet w swojej wspĂłlnocie (âŚ), [a] pierwszym symptomem tego jest to, Ĺźe nie podÄ
Ĺźa siÄ za Ruchem w jego gĹĂłwnym kierunku!â (L. Giussani, Certi di alcune grandi cose. 1979â1982, BUR, Milano 2007, s. 21â22) i nie podÄ
Ĺźa siÄ za KoĹcioĹem w jego centralnym kierunku. GdybyĹmy zachowywali siÄ w ten sposĂłb, stalibyĹmy siÄ, jak napisaĹem w liĹcie przed audiencjÄ
u papieĹźa, jednÄ
z wielu interpretacji chrzeĹcijaĹstwa, uwaĹźajÄ
c, Ĺźe nie potrzebujemy niczego, i rozporzÄ
dzajÄ
c chrzeĹcijaĹstwem zredukowanym do naszej miary.
Wszyscy stajemy wobec wyzwania, wobec propozycji do zweryfikowania: jedziemy do Rzymu jak Ĺźebracy, by prosiÄ o wiarÄ. Mamy caĹy ten rok, by prosiÄ ksiÄdza Giussaniego, 10 lat po jego Ĺmierci, by dalej siÄ o nas troszczyĹ, abyĹmy mogli przezwyciÄĹźyÄ odĹÄ
czenie od Chrystusa, poniewaĹź jeĹli nie bÄdziemy nieustannie znajdowaÄ powabu, ktĂłry nas porusza, nie wyobraĹźajmy sobie, Ĺźe bÄdziemy mogli poruszyÄ coĹ w innych! âTo, co uda nam siÄ zrobiÄ w sprawie innych, wynika z nadmiaru tego, co zrobiliĹmy wobec siebie, i tyleâ (tamĹźe, s. 22), przypomina nam ksiÄ
dz Giussani.
Pielgrzymka do Rzymu bÄdzie okazjÄ
dla wszystkich, jeĹli kaĹźdy z nas, we wĹasnym Ĺrodowisku, bÄdzie komunikowaÄ racje tego gestu, to znaczy racje naszego Ĺźebrania ze wzglÄdu na naszÄ
prawdziwÄ
potrzebÄ. Udajemy siÄ do papieĹźa, poniewaĹź bez wiÄzi z nim nie byĹoby doĹwiadczenia takiego jak doĹwiadczenie Ruchu. Ostatecznym fundamentem tego doĹwiadczenia, jak zawsze przypominaĹ nam ksiÄ
dz Giussani, jest wiÄĹş z kruchoĹciÄ
Piotra. Bez tej wiÄzi nie moĹźna by nawet marzyÄ o doĹwiadczeniu takim jak CL! Dlatego pomagajmy sobie byÄ obecnymi w tym wielkim wydarzeniu w sposĂłb Ĺwiadomy, przeĹźywajÄ
c samÄ
podróş do Rzymu jak pielgrzymkÄ.
Mamy do zrobienia jednÄ
rzecz, tylko jednÄ
: nawrĂłciÄ siÄ, jeszcze raz pozwoliÄ siÄ oczarowaÄ temu powabowi, ktĂłry jest jedynÄ
racjÄ
, dla ktĂłrej tu jesteĹmy.
Trzeba, byĹmy zdali sobie sprawÄ z relacji miÄdzy prawdÄ
a wolnoĹciÄ
. KluczowÄ
sprawÄ
jest zrozumienie wiÄzi, ktĂłra jednoczy te dwie rzeczy.
To o wiarÄ toczy siÄ gra, przede wszystkim dzisiaj. I to dlatego udajemy siÄ do papieĹźa: by ĹźebraÄ o wiarÄ. |