Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2003 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2003 (marzec / kwiecień)

Społeczeństwo

Europa narodów: wyzwania przyszłości

Uczyniono wiele kroków na płaszczyźnie międzynarodowej. Znaczący przykład: jedna moneta. Teraz potrzebne są nowe formy instytucjonalne, by chronić wszystko, co stanowi dziedzictwo zapewniając kontynuację. Refleksje europejskiego parlamentarzysty.

Mario Mauro


Fotografia wykonana 15 grudnia ubiegłego roku, około godziny 22, na zakończenie zgromadzenia Rady Europy przedstawia 25 reprezentantów rządów, państw przyszłej Europy. Tylu właśnie członków będzie liczyć „rozszerzona” Unia Europejska od połowy 2004 roku. Z tej okazji pełniący wówczas obowiązki prezydenta Rady Europejskiej, Duńczyk Anders Fogh Rasmussen, słusznie podkreślił historyczny charakter szczytu w Kopenhadze.

Jest to ważny moment historyczny, gdyż kładzie kres długotrwałej separacji. Otwiera się teraz przed nami wizja wspólnej, zjednoczonej Europy, a państwa, które się do niej przyłączą, będą z nami dzielić wspólną przyszłość i wzmocnioną istniejącą już Unię.

Jednak proces zjednoczenia nie kończy się na tym.

Europa znajduje się w przełomowym momencie swojej historii: nastąpił niewyobrażalny postęp w działaniach o charakterze ponadnarodowym. Należy do nich np. jedna, wspólna moneta.

 

Czynniki podstawowe

Patrząc z tej perspektywy, zakończone w grudniu 2001 roku w Laeken prace nad „Konwencją” ustanowioną przez Radę Europy, służące również poszukiwaniu i kształtowaniu form nowej organizacji, należy uznać za kroki pozytywne. Są one rzeczywiście ukierunkowane na wzmocnienie instytucjonalne Unii Europejskiej. Mogą za pośrednictwem podjętych w sposób wolny zobowiązań i współpracy, skutecznie wpłynąć na umocnienie pokoju, wzrost sprawiedliwości i solidarności na całym Kontynencie. Jednakże, aby ten nowy porządek europejski służył faktycznie promowaniu dobra wspólnego, musi uznawać i chronić te wartości, które stanowią najcenniejsze dziedzictwo europejskiego humanizmu. Zapewniały one i nadal zapewniają Europie szczególne miejsce w historii cywilizacji. Wartości te stanowią wyjątkowy intelektualny i duchowy wkład w kształtowanie europejskiej tożsamości na przestrzeni wieków. Dotyczą one: godności osoby, świętości życia ludzkiego, centralnej roli rodziny opartej na małżeństwie, znaczenia oświaty, wolności myśli, słowa i wyznania swoich przekonań oraz religii, prawnej ochrony jednostek i grup, współpracy wszystkich w budowaniu dobra wspólnego, pracy rozumianej jako dobro osobiste i społeczne, a także władzy politycznej jako służby.

W szczególności konieczne będzie uznanie i chronienie w każdej sytuacji godności człowieka i prawa do wolności religijnej, w jej potrójnym wymiarze: jednostkowym, zbiorowym i instytucjonalnym. Ponadto trzeba umożliwić realizację zasady pomocniczości na płaszczyźnie horyzontalnej i wertykalnej, jak też wizji stosunków społecznych i wspólnotowych opartych na prawdziwej kulturze i etyce solidarności.

Europejska Karta Praw pozostawiła nam uczucie niesmaku i nie pozwalała spodziewać się zbyt wiele dobrego w odniesieniu do projektu Konstytucji Europejskiej. Życzylibyśmy sobie, aby  ten akt, nie negując, lecz szanując odrębności narodowe, przypieczętował i ukazał wspólne wartości oraz zasady, by określił relacje między Unią Europejską i poszczególnymi państwami w oparciu właśnie o zasadę pomocniczości oraz status jednostek wynikający z posiadania przez nie pełnego obywatelstwa europejskiego.

 

Więcej demokracji mniej biurokracji

Jest to trudna do przejścia droga, gdyż idea takiej Konstytucji związana jest z kształtowaniem się świadomości politycznej oraz dowartościowaniem kultury europejskiej. To zaś powoduje, że każdy następny instytucjonalny krok Unii, aż pomoomen6 ukształtowania Konstytucji powinien być oparty na demokracji oraz dokonywać się przy bezpośrednim udziale obywateli Europy lub też za pośrednictwem organów ich reprezentujących, jakimi są poszczególne parlamenty.

Pragniemy Europy, w której będzie więcej demokracji, a mniej biurokracji: obywatele nie powinni utożsamiać Unii ze strukturą technokratyczną, na dodatek czasem niesprawną.

Właśnie o to toczy się gra w procesie, którego jesteśmy świadkami. Jest to właściwy moment do nabrania odwagi w tworzeniu projektów, odwagi, jaką posiadali budowniczowie zjednoczonej Europy.

Z drugiej strony Adenauer, De Gasperi i Schumann, trzej założyciele instytucji europejskich, nadając początek procesowi, który później miał doprowadzić do powstania Unii Europejskiej, odwoływali się wprost do wzoru jakim był Karol Wielki i Święte Rzymskie Imperium, kojarzące się wyraźnie z dążeniem do jedności. Chociaż później, a szczególnie po wstąpieniu do EWG Wielkiej Brytanii i innych państw północnoeuropejskich, ten punkt odniesienia nie był już tak wyraźny, to nadal pozostaje oczywisty, a o czym świadczy np. „Nagroda im. Karola Wielkiego” oraz jego patronat nad gmachem Unii Europejskiej w Brukseli.

W orędziu z 14 grudnia 2000 roku, z okazji 1200 rocznicy koronacji Karola Wielkiego, Jan Paweł II wyraźnie wskazał na znaczenie tego faktu, łącząc go wprost z nasilającym się wówczas zjawiskiem cenzurowania chrześcijańskich źródeł cywilizacji europejskiej.

Łączenie tradycji chrześcijańskiej z procesem budowania europejskich struktur nie jest jednak czymś nieuprawnionym. Nie oznacza to wcale powrotu dążeń do chrześcijańskiej hegemonii, nie oznacza niepożądanych i nierealnych usiłowań restauracji wyznaniowej, ani też chęci doprowadzenia do pomieszania inicjatyw proeuropejskich z obecnością chrześcijańską i katolicką, która sięga daleko poza te inicjatywy, ogarniając najprzeróżniejsze ludy, narody i kręgi kulturowe. Niezaprzeczalnym faktem jest natomiast to, że bez chrześcijaństwa nie można zrozumieć czym jest tożsamość europejska. Podkreślił to słusznie Guzman Carriquiry, sekretarz Rady do spraw Świeckich, podczas pierwszej sesji „Konwentu Chrześcijan dla Europy”: „w sytuacji, gdy nikt nie chce fundamentalizmu religijnego w Europie, gdy pokonany został przygniatający ateistyczny fundamentalizm komunistycznych reżimów, gdy wszyscy mamy i powinniśmy mieć świadomość groźby pełnego przemocy zamętu, jaki ma miejsce w związku z zaistniałym już lub planowanym w wielu krajach islamskich wprowadzeniem religii do ustawodawstwa państwowego, niemożna pozwolić na to, aby w Europie podstępnie i brutalnie zapanował fundamentalizm laicki. Nie jest demokratyczny taki laicyzm, który nie liczy się z różnorodnością wyznaniową większości mieszkańców naszego kontynentu oraz z ich przynależnością do rozmaitych Kościołów i wspólnot religijnych, obecnych i aktywnych na scenie europejskiej”.

 

Wspólna praca

Rząd włoski, który stanie na czele Rady Unii Europejskiej w drugiej połowie tego roku, w oparciu o tradycję i kulturę, stanowiące trwały punkt odniesienia, doskonale zdaje sobie sprawę, że czeka nas teraz długi proces integracji politycznej. Powinien mieć również świadomość, że natura, rozmiar, czas, procedury oraz konstytucyjny kształt tego procesu integracyjnego nie są czymś w rodzaju książki, którą już napisał nieznany autor ani podręcznikiem przepisów i dogmatów, które należy bez dyskusji wcielać w życie. Przyszłość polityczna Europy narodzi się bowiem rzeczywiście ze współpracy powołanych do tego instytucji, w pierwszym rzędzie parlamentów i rządów, przy udziale Komisji Wykonawczej oraz Konwentu w Brukseli, mężczyzn i kobiet związanych z kulturą i prawem, dyplomacją, a także społeczeństwa obywatelskiego orazpodmiotów gospodarczych. Potrzebna będzie również współpraca wszystkich władz świeckich i instytucji religijnych, które będą zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakim byłoby powołanie do życia organizmu pozbawionego pamięci i duszy.

W tym duchu, wraz z innymi kolegami wydelegowanymi z różnych krajów europejskich, zebraliśmy się 8 grudnia 2002 r. w Barcelonie i utworzyliśmy stałą grupę roboczą opartą o „Konwent Chrześcijan dla Europy”, wyrażając tym samym chęć refleksji i działania w polityce oraz instytucjach na rzecz realizacji projektu europejskiego. Celem naszym jest reprezentowanie tych licznych obywateli Europy, którzy pragną, aby w Traktacie konstytucyjnym, nad którym pracuje Zgromadzenie pod przewodnictwem Giscarda d`Estaing zostały uznane chrześcijańskie korzenie Europy oraz zagwarantowana Kościołom pełna wolność działania i głoszenia Ewangelii.

 

Struktura świecka

Europa będzie oczywiście strukturą świecką, ale prawdziwa laickość, jak to wynika np. z najlepszych tradycji historii Włoch, polega na zauważeniu i uznaniu, obok autonomicznej roli państwa, wymiaru etycznego i duchowego oraz obecności chrześcijańskiej tradycji w życiu społecznym, a zatem ważnego miejsca Kościołów i wspólnot wyznaniowych. Nie można jednak mieszać tego warunku z brakiem uznania ważnej rzeczywistości społecznej, jakim jest fakt religijny wyrażający się w postaci różnych wyznań. Ten fakt religijny powinien być uznany i dowartościowany, jak to ma miejsce w różnorodnie sformułowanych zapisach konstytucyjnych większości państw członkowskich. Neutralność instytucji europejskich nie rodzi się z pomijania rzeczywistości społecznej, jaką w tym wypadku jest religia, ale z jej uznania w obrębie wolności określonej przez prawa człowieka.

Odczuwamy potrzebę dowartościowania specyfiki kultury różnych ludów i narodów, co stanowi wspólne bogactwo przeciwstawiające się bezdusznej globalizacji, która niesie ze sobą ryzyko powstania Europy bez kultury i ukształtowania się człowieka bez prawdziwego oblicza. Potrzebne jest większe zaangażowanie i zdecydowane włączenie się w tę sprawę parlamentów narodowych, regionów i lokalnych autonomii. Za pośrednictwem kultur narodowych powinniśmy na nowo odkryć korzenie wspólnej kultury europejskiej, które wyrastają z gleby wartości judeo-chrześcijańskich, grecko-rzymskich oraz przekazywanych nam wielkich tradycji polityczno-kulturalnych.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją