Ślady, numer 7 / 2005 (Strona Pierwsza) Strona Pierwsza
Wydarzenie obecne Zapis wystÄ
pieĹ Giancarlo Cesany i JuliĂĄna CarrĂłna podczas Dnia Inauguracji Roku Pracy Comunione e Liberazione Lombardii. Mediolan, 1 paĹşdziernika 2005 JuliĂĄn CarrĂłn, Giancarlo Cesana
Giancarlo Cesana W trakcie spotkania odpowiedzialnych diecezji i regionu, majÄ
cego na celu przygotowanie Dnia Inauguracji roku, pojawiĹo siÄ wiele refleksji. MoĹźna je sprowadziÄ do dwĂłch wskazĂłwek, bÄdÄ
cych rĂłwnieĹź pytaniami i podstawowymi wymaganiami.
1. Pierwsza dotyczy stwierdzenia, Ĺźe czÄsto, i to nie tylko wĹrĂłd innych ale rĂłwnieĹź wĹrĂłd nas, chrzeĹcijaĹska obecnoĹÄ w Ĺrodowisku (w pracy, w parafii, w dzielnicy) bywa rozproszona. Nawet gdy jest to zaangaĹźowanie bardzo intensywne, Ĺwiadectwo, to jednak przeĹźywa siÄ je jako zaangaĹźowanie indywidualne, a to nie wystarcza. Nie wystarcza ani komuĹ, kto Ĺźyje pewnym doĹwiadczeniem, ani komuĹ, kto je widzi. Nie jest przekonywujÄ
ce, poniewaĹź brakuje podstawowego aspektu, ktĂłry cechuje obecnoĹÄ chrzeĹcijaĹskÄ
, czyli dotykalnej, widzialnej jednoĹci. ObecnoĹÄ chrzeĹcijaĹska jest rozumiana przez fakt, Ĺźe jesteĹmy zjednoczeni, a nie dlatego, Ĺźe jesteĹmy inteligentniejsi, sprawniejsi, lepiej przygotowani analitycznie, bardziej moralni, bardziej zdecydowani, lepsi we wszystkim. Brakuje zatem dotykalnej, widzialnej jednoĹci: bycia razem nie tylko w sposĂłb okazjonalny lub grzecznoĹciowy, âwychowanyâ, ale systematycznego pomagania sobie, przyjaĹşni prowadzonej ku przeznaczeniu, tak, jak ks. Giussani definiowaĹ nasz Ruch: âPrzyjaźŠprowadzona ku przeznaczeniuâ. PrzeĹźyliĹmy rekolekcje w Rimini zatytuĹowane: âNadzieja nie zawodziâ. Jak powiedziaĹ Alberto Bonfanti âmiejscem spotkania miĹoĹci, ktĂłrÄ
daje nam BĂłg poprzez Ĺwiadectwo i wzajemne wspomaganie siÄâ. Jest to pewnoĹÄ bliskoĹci. JednoĹÄ zatem nie jest ideologiczna (nie jesteĹmy razem dla idei), nasz jednoĹÄ jest afektywna, zdolna do uznania i przylgniÄcia na zawsze do tego, kto jest nam dany jako towarzysz, kimkolwiek on jest. PoniewaĹź nasi towarzysze, dane nam towarzystwo, dana nam przyjaźŠjest niespodziewana i pozytywna. Jest Ĺźywym ukazaniem siÄ tajemnicy Chrystusa. Nie ma innego sposoby poznania Chrystusa.
2. Druga wskazĂłwka jest wedĹug mnie szczegĂłlnie waĹźna po Ĺmierci ks. Giussaniego. Dotyczy ona wymogu, aby to, co kieruje naszym Ĺźyciem, to, co odczuwamy w Ĺźyciu jako punkt odniesienia, jako czynnik konstytutywny, nie byĹo aplikowaniem i mechanicznym rozwojem jakiejĹ teorii lub organizacji, nawet teorii i organizacji najbardziej inteligentnych. Chodzi o zwiÄ
zek z wydarzeniem â czyli z pewnym niespodziewanym elementem, jak mĂłwiliĹmy wczeĹniej â ktĂłre nie moĹźe istnieÄ wewnÄ
trz ludu, jeĹli nie jest osobowe i rodzinne, to znaczy codzienne, majÄ
ce zwiÄ
zek z codziennym Ĺźyciem. Wydarzenie, ktĂłre jest wyjÄ
tkowe. ObecnoĹÄ Chrystusa jest faktem wyjÄ
tkowym wĹaĹnie dlatego, Ĺźe ukazuje siÄ w banalnoĹci codziennego Ĺźycia. To, co niezwyczajne ukazuje siÄ w rzeczach najbardziej zwyczajnych. Wydarzenie jest wyjÄ
tkowe, poniewaĹź objawia siÄ w codziennej banalnoĹci, ktĂłra niespodziewanie przeksztaĹca siÄ tzn. przemienia w swojej gĹÄbi. RzeczywistoĹÄ i wiÄzi codzienne stajÄ
siÄ fascynujÄ
ce nie poprzez nieoczekiwanÄ
przemianÄ wedĹug naszych sĹĂłw i marzeĹ (takie szczÄĹcie trwa krĂłtko), ale poprzez zrozumienie gĹÄbi ich znaczenia, gĹÄbi ich bytu, aby zawsze pozostawaĹy znakiem zbawienia w naszym Ĺźyciu. To jest wydarzenie, to jest gĹÄbia. GĹÄbiÄ
rzeczywistoĹci jest wydarzenie, tajemniczÄ
gĹÄbiÄ
, ktĂłra przemienia rzeczywistoĹÄ jest wydarzenie. âRzeczywistoĹciÄ
zaĹ jest Chrystusâ, napisaĹa moja Ĺźona w pamiÄtniku, powtarzajÄ
c sĹowa Ĺw. PawĹa. âMeeting byĹ dla jego uczestnikĂłw â powiedziaĹ Ricardo z Pescary â Äwiczeniem patrzenia i sĹuchaniaâ. Przede wszystkim jesteĹmy wezwani do patrzenia i sĹuchania, ktĂłre naleĹźy podjÄ
Ä jako pracÄ. Uczenie siÄ patrzenia i sĹuchania powinno staÄ siÄ w naszym Ĺźyciu pracÄ
, jeĹźeli chcemy, aby spotkanie z innymi i z Chrystusem, ktĂłry jest gĹÄbiÄ
wszystkiego, byĹo bezpoĹrednie â jak powiedziaĹ Romeo Astori â a nie przez kalkulacje i gry polityczne, zarĂłwno Ĺwieckie jak i klerykalne (ks. Giussani podczas pewnego spotkania ze studentami powiedziaĹ âKiedy patrzysz na twojÄ
dziewczynÄ, na dziewczynÄ, ktĂłrÄ
kochasz, budzi siÄ w tobie pytanie: z czego w gĹÄbi jest uczyniona? Czym jest to, co w gĹÄbi jÄ
tworzy, co sprawia, Ĺźe jest jedyna? Chrystus!â). Jak napisaĹ kard. Ratzinger we wprowadzeniu do pierwszego tomu historii Comunione e Liberazione: âToĹźsamoĹÄ nie jest efektem dyskusji (tzn. to kim jestem ja, kim jesteĹ ty, nie wynika z dyskusji miÄdzy nami), lecz jest jej zaĹoĹźeniem a zatem prawda nie jest wynikiem dyskusji (nie jest efektem naszych wysiĹkĂłw), lecz jÄ
poprzedza (poprzedza dyskusjÄ, poprzedza nasze wysiĹki), nie moĹźe byÄ w niej stworzona, a nawet znaleziona (rozpoznana przez nasze wysiĹki)â. Naszym wysiĹkiem jest znalezienie, nie tworzenie. NaszÄ
pracÄ
jest odnajdywanie. Jest to zarazem jedyna moĹźliwoĹÄ dialogu. RĂłwnieĹź dzisiejsze spotkanie jest zaproszeniem do tej pracy, do ciÄ
gĹej przemiany, w ktĂłrej mamy odkryÄ â jak wielokrotnie powtarzano podczas wakacyjnego Zgromadzenia MiÄdzynarodowego CL â CoĹ, co jest wewnÄ
trz czegoĹ: ârzeczywistoĹciÄ
zaĹ jest Chrystusâ. Dzisiejsze spotkanie jest zaproszeniem, abyĹmy podjÄli tÄ pracÄ z pasjÄ
, oddaniem i modlitwÄ
, aby nasz osÄ
d, to znaczy sposĂłb, w jaki patrzymy na siebie i na caĹÄ
rzeczywistoĹÄ nie byĹ zimnÄ
definicjÄ
ale aktem miĹoĹci, wzrastajÄ
cym w czasie po to, aby wszystko wzrastaĹo w czasie.
Julian CarrĂłn ĹšrĂłdĹem dotykalnej jednoĹci jest wydarzenie. PierwszÄ
kwestiÄ
jest dotykalna jednoĹÄ, drugÄ
wydarzenie. ZacznÄ jednak od tej drugiej. Skoro â jak mĂłwiĹ Cesana â wydarzenie jest czymĹ nieprzewidzianym, cóş za rodzaj uwagi jest potrzebny, aby uchwyciÄ to, co nieprzewidziane, aby pozwoliÄ siÄ temu dotknÄ
Ä! W tym momencie naszej historii, w szczegĂłlny sposĂłb musimy byÄ uwaĹźni na to, co nieprzewidziane. KaĹźdy z nas po Ĺmierci ks. Giussaniego postawiĹ sobie pytanie: âa teraz co siÄ stanie ÂŤbezÂť - w cudzysĹowie â ks. Giusaniego?â. PoniewaĹź wszyscy jesteĹmy przekonani, Ĺźe nasze bycie razem nigdy nie byĹo efektem organizacji i nie moĹźe byÄ efektem rozwoju jakiegoĹ dyskursu. JesteĹmy przekonani, Ĺźe jedynÄ
moĹźliwoĹciÄ
, aby ta historia trwaĹa i przyciÄ
gaĹa nasze âjaâ jest kontynuacja wydarzenia. Trwanie tego, co siÄ nam wydarzyĹo wraz ze spotkaniem ks. Giussaniego oraz trwanie zrodzonej z niego historii tzn. wydarzenia obecnego, obecnego tu i teraz. W przeciwnym razie musielibyĹmy zadawalaÄ siÄ tÄsknotÄ
za nim, aĹź do momentu caĹkowitego zapomnienia, poniewaĹź czĹowiek nie moĹźe ĹźyÄ tylko przeszĹoĹciÄ
, potrzebuje czegoĹ obecnego. Dobrze wiemy, Ĺźe jesteĹmy do tego stopnia sĹabi, Ĺźe potrzebujemy staĹej i ciÄ
gĹej obecnoĹci, aby w kaĹźdej chwili pomagaĹa nam kontynuowaÄ. Z tego powodu nie wystarczy dyskurs, nie wystarczy przeszĹoĹÄ, ale trzeba czegoĹ co mnie pochwyci dzisiaj, teraz. A zatem, co siÄ wydarzy wĹrĂłd nas? Co wydarzyĹo siÄ od kiedy odszedĹ ks. Giussani? Aby odpowiedzieÄ musimy patrzeÄ â jak juĹź wczeĹniej sĹyszeliĹmy. Na co mamy patrzeÄ? Na to, co siÄ dzieje, poniewaĹź Ĺźadna refleksja nie moĹźe zastÄ
piÄ wydarzenia. A co siÄ wydarzyĹo? Przedstawmy w skrĂłcie wykaz faktĂłw, w ktĂłrych kaĹźdy z nas w jakiĹ sposĂłb uczestniczyĹ: Rekolekcje Bractwa, tu nie trzeba niczego dodawaÄ, poniewaĹź wszyscy byliĹmy ich Ĺwiadkami; odbyte latem Rekolekcje Grupy Adulto; Meeting w Rimini, podczas ktĂłrego razem doĹwiadczaliĹmy piÄkna i jednoĹci. MiÄdzynarodowe Zgromadzenie Odpowiedzialnych, po ktĂłrym jeden z was wysĹaĹ mi w liĹcie nastÄpujÄ
ce sĹowa: Drogi Julian, pozwalam sobie napisaÄ do Ciebie majÄ
c jeszcze w oczach nadzwyczajne dni spÄdzone w La Thuile podczas MiÄdzynarodowego Zgromadzenia. PeĹny wdziÄcznoĹci i zdumienia czuĹem jak odnawia siÄ we mnie ogromne pragnienie speĹnienia. Dni te byĹy intensywne do tego stopnia, Ĺźe nie daĹo siÄ nie pragnÄ
Ä, aby taka intensywnoĹÄ Ĺźycia, trwaĹa w codziennoĹci. Kiedy ktoĹ doĹwiadcza czegoĹ wiÄcej jak moĹźe siÄ od tego oddaliÄ, jak moĹźe pozostaÄ obojÄtny i nie prosiÄ, aby to na powrĂłt wydarzyĹo siÄ chwila po chwili, i przede wszystkim, aby to moĹźna byĹo rozpoznaÄ. ByÄ przywiÄ
zanym do tej proĹby, aĹź siÄ ukaĹźe?â. To jest wydarzenie, ktĂłre potem byĹo kontynuowane przez Rekolekcje ksiÄĹźy, spotkanie studentĂłw (CLU) i MĹodzieĹźy Uczniowskiej (GS). PoprzestanÄ na tym, aby nie wydĹuĹźaÄ ponad miarÄ listy Ĺwiadectw z wakacji przeĹźywanych przez rozmaite grupy i wspĂłlnoty Bractwa. KsiÄ
dz przebywajÄ
cy za granicÄ
na misjach, odwiedzeniu kilku grup wakacyjnych Bractwa, powiedziaĹ mi âCzuje siÄ poĹrĂłd nas powiew nowoĹciâ. KaĹźdy moĹźe zobaczyÄ nie to, co ja czy Giancarlo odpowiemy na pytania, ale co odpowiada Ten, ktĂłry jest wĹrĂłd nas. âOto dzieĹo, ktĂłre Pan uczyniĹ i cudem jest w naszych oczachâ (Ps 117). Dlatego interesuje nas to, aby patrzeÄ. Kto wczeĹniej o tym myĹlaĹ? Kto by sobie wyobraĹźaĹ, Ĺźe po Ĺmierci ks. Giussaniego bÄdziemy mieli przed oczyma wszystko, na co patrzymy? Wszystko, co przeĹźyliĹmy razem ma jednego bohatera: prawdziwym bohaterem tego, co siÄ dzieje jest obecny wĹrĂłd nas Chrystus. SprĂłbujcie drodzy przyjaciele patrzeÄ. ProĹmy MaryjÄ, aby pomogĹa nam wyjĹÄ z rozproszenia w jakie czÄsto popadamy, abyĹmy potrafili patrzeÄ na to siÄ wydarza. SprĂłbujcie patrzeÄ, a potem powiedzcie mi czy zdoĹacie nie wzruszyÄ siÄ wobec tego, co siÄ dzieje. To pozwala nam lepiej zrozumieÄ jaki jest sposĂłb obecnoĹci ks. Giussaniego, poniewaĹź niemoĹźliwe jest patrzenie na wszystkie te rzeczy bez myĹlenia o nim, i o tym, jak teraz, jeszcze skuteczniej realizuje wĹrĂłd nas swoje dzieĹo. Z nieba nadal czyni obecnym Chrystusa i Ĺwiadczy o Nim. DziaĹa nie mniej niĹź wĂłwczas, gdy mogliĹmy widzieÄ go wĹrĂłd nas. Czy jesteĹmy wizjonerami? DziĹ rano przypomniaĹem sobie, co wydarzyĹo siÄ uczniom po PiÄÄdziesiÄ
tnicy: nie widzieli Go wiÄcej, ale Jego obecnoĹÄ narzucaĹa siÄ im dziÄki mocy Ducha, ktĂłra czyniĹa Chrystusa jeszcze bardziej bliskim kaĹźdemu z nich, daleko intensywniej bliskim! Podobnie dzieje siÄ teraz: jest bardziej nasz, za kaĹźdym razem, bardziej nasz. SkÄ
d pochodzi ta energia, ta intensywnoĹÄ obecnoĹci Chrystusa, jeĹli nie za wstawiennictwem Giussa? ObecnoĹÄ ta dokonuje siÄ wĹrĂłd nas nie tylko w momentach nadzwyczajnych i wyjÄ
tkowych, kiedy Jego obecnoĹÄ narzuca siÄ w tak wyraĹşny sposĂłb. Jest rĂłwnieĹź wiele Ĺwiadectw ukazujÄ
cych jak towarzyszy ona i przemienia Ĺźycie codzienne wielu z nas, takĹźe najbardziej skomplikowanych momentach Ĺźycia. Dwoje przyjacióŠstraciĹo syna w wypadku motorowym. W totalnej bezradnoĹci, ktĂłrej doĹwiadcza siÄ w takiej sytuacji, ojciec poĹrĂłd niezmiernego bĂłlu nie mĂłgĹ nie rozpoznaÄ, Ĺźe w tej okolicznoĹci staĹo siÄ jeszcze bardziej oczywiste coĹ wiÄkszego, co nazywa siÄ Chrystus. Aby Go rozpoznaÄ â napisaĹ â âtrzeba patrzeÄ na rzeczywistoĹÄ takÄ
, jaka jest, bez obiekcji typu ÂŤjeĹliÂť i ÂŤjednakÂť. Dlatego na obrazku upamiÄtniajÄ
cym Andrzeja (syna) postanowiliĹmy umieĹciÄ zdanie ks. Giussaniego, koĹczÄ
ce siÄ nastÄpujÄ
co: ÂŤteraz jesteĹ nam bliski inaczej niĹź wczeĹniej, ale nieskoĹczenie bardziej niĹź wczeĹniej i patrzysz na nas z tÄ
samÄ
miĹoĹciÄ
, z tym samym spojrzeniem jak Ten, w ktĂłrym jesteĹÂťâ. To jest to samo spojrzenie, ktĂłre odkryĹa jedna z was w przyjacielu. PatrzyĹ on na niÄ
tak, Ĺźe to wyzwoliĹo w niej pytanie: âKim jesteĹ ty, ktĂłry mnie kochasz nawet pomimo mojego zĹa? Kim jesteĹ ty, ktĂłry popatrzyĹeĹ na mnie tego dnia i ukochaĹeĹ mnie tak, jak nigdy wczeĹniej nawet sobie nie wyobraĹźaĹam? Kiedy nieoczekiwanie mnie powoĹaĹeĹ wybraĹeĹ? Kim jesteĹ? Kto ciÄ tworzy? Nie mogÄ powiedzieÄ ponownie ÂŤtyÂť, inaczej jak wyraĹźajÄ
c to z najgĹÄbszym przekonaniem i pragnieniem, aby powtĂłrzyÄ bardziej Ĺwiadomie. PoniewaĹź jestem odpowiedzialna za ten wielki dar, ktĂłry mi ofiarowaĹeĹ, a jest nim zrozumienie czuĹoĹci Tajemnicy wobec mnie, spojrzenia kogoĹ, kto jest i kocha moje Ĺźycie. Po takim obdarowaniu nie moĹźna juĹź zawrĂłciÄ, poniewaĹź trzeba by zanegowaÄ wĹasne serce i tÄsknotÄâ. Spojrzenie obecne, mĂłwiĹ ks. Giussani, ktĂłre daje formÄ spojrzeniu i ktĂłre moĹźemy rozpoznaÄ teraz poĹrĂłd nas. Ĺťona Antoniego, ktĂłrego list czytaĹem wczeĹniej, a ktĂłra straciĹa syna pisze: âmoje serce, dziÄki Ĺasce BoĹźej, nie byĹo nigdy zdesperowane ani zagubione z powodu tej tragedii, ale pomimo nieskoĹczonego bĂłlu trwaĹo w wielkim i gĹÄbokim pokoju. ByĹo to dla mnie zaskoczeniem, tak, zaskoczenie jest odpowiednim sĹowem, poniewaĹź któş mĂłgĹby powiedzieÄ coĹ podobnego, a byĹo to fakt. ByĹam pewna, co zdumiewaĹo mnie samÄ
i moich bliskich, Ĺźe syn osiÄ
gnÄ
Ĺ peĹniÄ i patrzyĹ w twarz Tajemnicy, ktĂłra nas przyciÄ
ga i fascynuje. Posiadanie takiej pewnoĹci to faktycznie rzecz z innego Ĺwiata. MĂłj syn rzeczywiĹcie nas odnowiĹ, widzimy to w odmiennym sposobie traktowania siebie nawzajem, w gĹÄbokiej przemianie, ktĂłra dokonaĹa siÄ we mnie i w moim mÄĹźu. ZdajÄ sobie sprawÄ z pozytywnych rzeczy, ktĂłre siÄ dokonaĹy i sprawiĹy, Ĺźe staliĹmy siÄ bardziej pewni i wolni, aby przekazywaÄ wszystkim racje naszej wiary. JedynÄ
rzeczÄ
, za ktĂłrÄ
chciaĹam podziÄkowaÄ Panu, jest to, Ĺźe w naszym Ĺźyciu nie przewaĹźyĹa ĹmierÄ i chcemy byÄ tego Ĺwiadkami. Wiele razy sĹyszaĹam zdania, Ĺźe Jego Ĺwiadkami moĹźna byÄ tylko z powodu wielkiej radoĹci, a teraz zdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe mnie siÄ to przydarzyĹo. Pewna absurdalna sprawa: mĂłc trwaÄ w pokoju wobec Ĺmierci syna. PoĹrĂłd faktĂłw jakie siÄ wydarzyĹy, byliĹmy pewni jak nigdy dotÄ
d, Ĺźe to co spotkaliĹmy jest prawdziwe dla nas, poniewaĹź odpowiedziÄ
na kaĹźdÄ
sytuacjÄ jest odpowiedĹş ludzka i staliĹmy siÄ tego Ĺwiadkami dla wszystkich naszych przyjacióŠchrzeĹcijan i nie tylko. To jest juĹź stokrotna nagroda tutaj, jak odpowiedziaĹ mĂłj mÄ
Ĺź. Ogromnym wsparciem byĹa nasza przyjaĹşĹ, nie tylko jako pocieszenie, ale towarzystwo. ZdaliĹmy sobie sprawÄ, Ĺźe na drodze odkrywania i Ĺźycia znaczeniem naszego przeznaczenia nie jesteĹmy sami. Dlatego nie mogÄ nie dziÄkowaÄ Panu za dar spotkania Ruchu, ktĂłry mi ofiarowaĹ trzydzieĹci lat temu. W tych latach miaĹy miejsce róşne wydarzenia, ale wszystkie sĹuĹźyĹy doprowadzeniu mnie do spotkania z ludzkÄ
postawÄ
, ktĂłrej nigdy bym nie przyjÄĹa bez spotkania CL. Nie jest tak, Ĺźe zniknÄĹy pytania, przeciwnie, wszystkie pytania pozostaĹy, lecz teraz pewnoĹÄ, Ĺźe Pan zwyciÄĹźyĹ czyniÄ
c nowymi wszystkie rzeczy jest wiÄksza. Poza tym pytanie przyjÄĹo formÄ modlitwy. To, co nam siÄ wydarzyĹo w ciÄ
gu ostatnich dwĂłch miesiÄcy przybliĹźyĹo nam tajemnicÄâ. PewnoĹÄ, ktĂłra przezwyciÄĹźyĹa wszelkÄ
pokusÄ nihilizmu, nawet kiedy nicoĹÄ wydaje siÄ pukaÄ do naszych drzwi w sposĂłb tak potÄĹźny jak ĹmierÄ. JakaĹź musi byÄ wspaniaĹoĹÄ Jego obecnoĹci, aby nie zwyciÄĹźyĹy definitywnie nicoĹÄ i desperacja! ByÄ moĹźe to jest proste. Nasza przyjaciĂłĹka studentka opowiadaĹa, ze umarĹa jej ciotka i wĂłwczas dziadek, to znaczy ojciec zmarĹej ciotki powiedziaĹ âwidzisz Aleksandro, Jezus nie jest dobry, jest bardzo dobryâ. PowiedziaĹ to przed trumnÄ
wĹasnej cĂłrki, i dodaĹ: âty duĹźo studiowaĹaĹâ, ale ja nauczyĹem siÄ najwaĹźniejszego. BÄdÄ
c na wsi i obserwujÄ
c mojego osioĹka nauczyĹem siÄ, Ĺźe prawem Ĺźycia jest posĹuszeĹstwo. Ĺťycie jest proste, a wiesz dlaczego? PoniewaĹź jest podarowane. Wystarczy przyjÄ
Ä ten dar, byÄ dyspozycyjnym w przyjÄciu sposobu, za pomocÄ
ktĂłrego jest on nam dany. Dlatego On rozpoczÄ
Ĺ z kaĹźdym z nas tÄ walkÄ o nasze przeznaczenie, o nasze dobro, jak dokumentuje to ktoĹ inny, kto znajduje siÄ wobec tej walki: âCzuĹam siÄ w pewien sposĂłb Ĺşle, i aby nie dawaÄ innych wyjaĹnieĹ, mĂłwiĹam wszystkim, Ĺźe ÂŤjestem zmÄczonaÂť. NastÄpnie, powoli, wszystko zaczÄĹam odczuwaÄ jako pewien ciÄĹźar. SpotykajÄ
c siÄ z przyjaciĂłĹkÄ
nie potrafiĹam patrzeÄ jej w twarz, poniewaĹź ona pytaĹa jak siÄ czujÄ. ObejmowaĹam jÄ
i odpowiadaĹam: ÂŤdobrzeÂť. I tak siÄ odnosiĹyĹmy do siebie. Nie zdawaĹam sobie sprawy, Ĺźe byĹam niezadowolona. Nie byĹo Ĺźadnego szczegĂłlnego powodu takiego samopoczucia. Takie zeĹlizgiwanie siÄ w formalizm i niezadowolenie bez zdawania sobie sprawy zdarzaĹo mi siÄ od dawna. Przez dĹugi czas nic z tym nie robiĹam, nie osÄ
dzaĹam tego, ale czekaĹam, aĹź samo przejdzie. DziaĹo siÄ tak rĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe nikt nie zwrĂłciĹ na to uwagi, tylko koleĹźanka pytajÄ
c: ÂŤjak idzieÂť. Tym razem nareszcie zrozumiaĹam, co oznacza stwierdzenie, Ĺźe brakuje Jezusa, wĹaĹnie Jego, konkretnego, ktĂłry napeĹnia serce. Gdyby Jego nie byĹo lub gdyby moje serce nie byĹo uczynione dla Niego, wĂłwczas nie byĹabym zadowolona. OdkryĹam, co znaczy, Ĺźe jeĹli kocha siÄ jakÄ
Ĺ konkretnÄ
osobÄ, to odczuwa siÄ brak jej obecnoĹci! CzujÄ jak mi brakuje mojej przyjaciĂłĹki, ktĂłra wyjechaĹa na misje. ZaczÄĹam rozumieÄ powiedzenie Ĺw. Augustyna, Ĺźe niespokojne jest serce czĹowieka, dopĂłki nie spocznie w Nim. ByĹam niespokojna dopĂłki ktoĹ mi nie pomĂłgĹ powiedzieÄ: ÂŤto jesteĹ Ty, ktĂłry dajesz siÄ poznaÄ w tym poczuciu niezadowoleniaÂť. W pewnym momencie nie mogĹam juĹź mĂłwiÄ tylko: ÂŤmam zbyt duĹźo rzeczy do zrobieniaÂť. A zatem pomyĹlaĹam, Ĺźe ciÄ
ĹźÄ
cy mi niepokĂłj jest sposobem, poprzez ktĂłry Jezus mi ÂŤnie odpuĹciĹÂť, dziaĹajÄ
c przez moich przyjaciĂłĹ. Nigdy wczeĹniej nie doĹwiadczyĹam na wĹasnej skĂłrze, Ĺźe kiedy ktoĹ pyta ciÄ: ÂŤjak idzieÂť, ciÄ
gle odnawia dramat Ĺźycia, dlatego czuĹam zĹoĹÄ i bunt wewnÄ
trz i mĂłwiĹam: ÂŤwystarczy, chcÄ mieÄ spokĂłj, chcÄ byÄ wolna, aby mĂłc czuÄ siÄ Ĺşle!Âť. Ale moja przyjaciĂłĹka nie ustawaĹa w naprzykrzaniu siÄ i poprzez niÄ
wĹaĹnie Jezus mnie ponaglaĹ. MĂłwiĹam wĂłwczas: ÂŤdlaczego nie zostawi mnie w spokoju?Âť. Przez chwilÄ myĹlaĹam nawet: ÂŤwystarczy, odchodzÄ!Âť. Ale bardzo dobrze rozumiaĹam, Ĺźe to jest sprawa miÄdzy mnÄ
a Nim, ktĂłra nie skoĹczy siÄ, kiedy zmieniÄ
siÄ okolicznoĹci. Jestem przecieĹź naznaczona przez spotkanie z Nim. MogÄ wprawdzie uciec, ale dokÄ
d? On jest zawsze ze mnÄ
, nawet wtedy, gdy czujÄ, Ĺźe Go brak. Jeden gĹos we mnie pytaĹ ciÄ
gle: ÂŤczego ty chcesz?Âť. Drugi mĂłwiĹ: ÂŤnie, wystarczy mi wewnÄtrzny spokĂłj, chcÄ byÄ szczÄĹliwaÂť. PrzyszĹo mi do gĹowy zdanie przyjaciela, Ĺźe powoĹanie jest stwierdzeniem: ÂŤJezu, Ty na mnie spojrzaĹeĹ i przynaleĹźÄ do CiebieÂť. To prawda. Po tym jak On na mnie spojrzaĹ i dostrzegĹam to spojrzenie nie potrafiÄ dalej byÄ sobÄ
, jeĹli od Niego odejdÄ. To moĹźna wypowiedzieÄ z wdziÄcznoĹciÄ
lub z niechÄciÄ
, jak to uczyniĹam poprzedniego wieczoru. CzuĹam siÄ zmÄczona mĂłwiÄ
c to, lecz chciaĹam powiedzieÄ: ÂŤnieÂť, jak rozkapryszone dziecko. Nie wiem, czy przesadzam, ale kiedy walczyĹam o przyjÄcie lub odrzucenie przynaleĹźnoĹci, miaĹam wraĹźenie, Ĺźe jest to moment decydujÄ
cy o trwaniu w Ruchu i robieniu wszystkiego jak dotÄ
d, ale gdybym nie wypowiedziaĹa: ÂŤPanie jestem, weĹş mnieÂť, zagubiĹabym siÄ. Nie wiem czy potrafiÄ dobrze to wyjaĹniÄ. PrzyszĹa mi do gĹowy zdumiewajÄ
ca myĹl, Ĺźe mogĹam upieraÄ siÄ przy ÂŤnieÂť i nikt nie zmusiĹby mnie do ustÄ
pienia. Wtedy powiedziaĹam: âskoro przynaleĹźÄ do Ciebie, opiekuj siÄ mnÄ
. Sama nie potrafiÄ powiedzieÄ Ci: ÂŤjestem tuÂťâ. [...] rano poszĹam do spowiedzi i przyjÄĹam KomuniÄ. Po poĹudniu z ogromnÄ
trudnoĹciÄ
powiedziaĹam przyjaciĂłĹce: miaĹaĹ racjÄ, zgubiĹam siÄ, ale pragnÄ, aby moje ÂŤjaÂť ĹźyĹo. Nie jest prawdÄ
, Ĺźe na niczym mi nie zaleĹźy. Innego wieczoru powtĂłrnie postanowiĹam o swoim szczÄĹciu, Ĺźe to, co mnie najbardziej interesuje to moje Ĺźywe ÂŤjaÂť. [...] Oto czym jest CL, oto czym jest przyjaźŠmojej przyjaciĂłĹki: Jezus mnie ogarnia i cierpliwie pobudza mojÄ
wolnoĹÄ, oczekuje, aby moja wolnoĹÄ wyraziĹa zgodÄâ. Jest to dramat bliski nam wszystkim, poniewaĹź dotyczy Ĺźycia, dramat miÄdzy przyjÄciem spotkanej ObecnoĹci a oporem wobec Niej. Jest to praca do wykonania. [...] Grupie adwokatĂłw daĹem taki przykĹad: ile razy zdarzyĹo siÄ mÄĹźowi i Ĺźonie, Ĺźe bÄdÄ
c w kuchni, jedno obok drugiego majÄ
poczucie, Ĺźe druga osoba jest oddalona o tysiÄ
c mil! To nie jest tak, Ĺźe nie sÄ
fizycznie blisko, ale czujÄ
siÄ bardzo oddaleni, poniewaĹź oddzielajÄ
ich od siebie trudnoĹci, duchowe zaÄmienie, gĹupstwa. WyobraĹşcie sobie, Ĺźe osobie, ktĂłra ciÄ kiedyĹ zafascynowaĹa, a teraz czujesz, Ĺźe jest oddalona od ciebie, zdarzyĹ siÄ zawaĹ serca: caĹe to zaÄmienie natychmiast znika. PowiedziaĹam im: ânajmilsi, zawaĹ albo wychowanie!â. To znaczy, albo pomoĹźemy sobie przejĹÄ mgĹÄ, ktĂłra jest miÄdzy nami, ktĂłra kĹadzie siÄ miÄdzy tym, co widzimy i tym, co jest gĹÄbiÄ
rzeczywistoĹci, w taki sposĂłb, Ĺźe pozwolimy siÄ zafascynowaÄ Chrystusowi i bliĹşniemu, albo przewaĹźy caĹa reszta. Z tego powodu podejmujemy w najbliĹźszym roku pracÄ nad tematem wychowania, jako wprowadzenia do peĹni rzeczywistoĹci, tzn. do Tajemnicy wszystkich rzeczy. Gdyby â jak powiedziaĹ ks. Giussani â istniaĹo wychowanie ludu (rĂłwnieĹź wĹrĂłd nas), wszystkim ĹźyĹoby siÄ lepiej. Praca wychowawcza jest inicjatywÄ
osobistÄ
kaĹźdego z nas, majÄ
cÄ
na celu przejĹcie przez âmgĹÄâ. Narzuca siÄ konkretne dziaĹanie przeciwko owej mgle, przeciw niezdolnoĹci dostrzegania tego, co mamy przed sobÄ
. Jest to inicjatywa na rzecz odkrycia âCzegoĹ wewnÄ
trz czegoĹâ, jak mĂłwiliĹmy w La Thuile. Pewna profesorka opowiedziaĹa podczas zajÄÄ o tym, co usĹyszaĹa od jednej ze studentek z Florencji: âzdumiaĹa mnie dziewczyna z Florencji, ktĂłra poruszona dwudniowym spotkaniem odpowiedzialnych szukaĹa owego ÂŤCzegoĹ wewnÄ
trz czegoĹÂť, w pewnej negatywnej okolicznoĹci Ĺźycia. Ta sama rzecz wydarzyĹa siÄ takĹźe mi w domu, podczas mojej choroby. Któşby spodziewaĹ siÄ okropnego przeziÄbienia we wrzeĹniu? OkolicznoĹÄ obiektywnie negatywna (bĂłl gĹowy, koĹci i uszu) sprowokowaĹa mnie do postawienia pytania: gdzie znajduje siÄ owo ÂŤCoĹ wewnÄ
trz czegoĹÂť. ZapragnÄĹam, kiedy juĹź powrĂłcÄ do pracy, szukaÄ nadal tego ÂŤCzegoĹÂť, ktĂłre ubogaca moje Ĺźycie nowoĹciÄ
. Mam nadziejÄ, Ĺźe mi w tym pomoĹźecieâ. Poszukiwanie owego ÂŤCzegoĹÂť w codziennoĹci jest ĹşrĂłdĹem widzialnej jednoĹci w Ĺrodowisku. To zaĹ czyni nas prawdziwie wolnymi. PrzylgniÄcie do Chrystusa, czyniÄ
ce nas wolnymi do bycia sobÄ
w kaĹźdym miejscu, pozwala rozpoznaÄ miÄdzy nami przynaleĹźnoĹÄ do jedynej, pociÄ
gajÄ
cej nas ObecnoĹci. Trwanie w jednoĹci jest skutkiem naĹladowania ObecnoĹci, pĂłjĹcia za atrakcyjnoĹciÄ
tej ObecnoĹci, a zatem âpĂłjĹcie zaâ jest ĹşrĂłdĹem przeĹźywanej komunii. Bez konkretnego towarzystwa obecnego w rzeczywistoĹci, jak to ukazaĹy nam przeczytane Ĺwiadectwa, nie przetrwamy. MoĹźemy zaistnieÄ w Ĺrodowisku dziÄki zwyciÄstwu Chrystusa wĹrĂłd nas, a nasza widzialna jednoĹÄ daje temu Ĺwiadectwo jak nic innego. Przed nami rok peĹen wydarzeĹ koĹcielnych, kulturalnych i politycznych. Naszym wkĹadem dla dobra wszystkich bÄdzie wiernoĹÄ sobie, tj. temu, co spotkaliĹmy i widzieliĹmy, wiernoĹÄ nowoĹci, ktĂłrÄ
niesiemy. W trakcie spotkania odpowiedzialnych diecezji i regionu, majÄ
cego na celu przygotowanie Dnia Inauguracji roku, pojawiĹo siÄ wiele refleksji. MoĹźna je sprowadziÄ do dwĂłch wskazĂłwek, bÄdÄ
cych rĂłwnieĹź pytaniami i podstawowymi wymaganiami.
1. Pierwsza dotyczy stwierdzenia, Ĺźe czÄsto, i to nie tylko wĹrĂłd innych ale rĂłwnieĹź wĹrĂłd nas, chrzeĹcijaĹska obecnoĹÄ w Ĺrodowisku (w pracy, w parafii, w dzielnicy) bywa rozproszona. Nawet gdy jest to zaangaĹźowanie bardzo intensywne, Ĺwiadectwo, to jednak przeĹźywa siÄ je jako zaangaĹźowanie indywidualne, a to nie wystarcza. Nie wystarcza ani komuĹ, kto Ĺźyje pewnym doĹwiadczeniem, ani komuĹ, kto je widzi. Nie jest przekonywujÄ
ce, poniewaĹź brakuje podstawowego aspektu, ktĂłry cechuje obecnoĹÄ chrzeĹcijaĹskÄ
, czyli dotykalnej, widzialnej jednoĹci. ObecnoĹÄ chrzeĹcijaĹska jest rozumiana przez fakt, Ĺźe jesteĹmy zjednoczeni, a nie dlatego, Ĺźe jesteĹmy inteligentniejsi, sprawniejsi, lepiej przygotowani analitycznie, bardziej moralni, bardziej zdecydowani, lepsi we wszystkim. Brakuje zatem dotykalnej, widzialnej jednoĹci: bycia razem nie tylko w sposĂłb okazjonalny lub grzecznoĹciowy, âwychowanyâ, ale systematycznego pomagania sobie, przyjaĹşni prowadzonej ku przeznaczeniu, tak, jak ks. Giussani definiowaĹ nasz Ruch: âPrzyjaźŠprowadzona ku przeznaczeniuâ. PrzeĹźyliĹmy rekolekcje w Rimini zatytuĹowane: âNadzieja nie zawodziâ. Jak powiedziaĹ Alberto Bonfanti âmiejscem spotkania miĹoĹci, ktĂłrÄ
daje nam BĂłg poprzez Ĺwiadectwo i wzajemne wspomaganie siÄâ. Jest to pewnoĹÄ bliskoĹci. JednoĹÄ zatem nie jest ideologiczna (nie jesteĹmy razem dla idei), nasz jednoĹÄ jest afektywna, zdolna do uznania i przylgniÄcia na zawsze do tego, kto jest nam dany jako towarzysz, kimkolwiek on jest. PoniewaĹź nasi towarzysze, dane nam towarzystwo, dana nam przyjaźŠjest niespodziewana i pozytywna. Jest Ĺźywym ukazaniem siÄ tajemnicy Chrystusa. Nie ma innego sposoby poznania Chrystusa.
2. Druga wskazĂłwka jest wedĹug mnie szczegĂłlnie waĹźna po Ĺmierci ks. Giussaniego. Dotyczy ona wymogu, aby to, co kieruje naszym Ĺźyciem, to, co odczuwamy w Ĺźyciu jako punkt odniesienia, jako czynnik konstytutywny, nie byĹo aplikowaniem i mechanicznym rozwojem jakiejĹ teorii lub organizacji, nawet teorii i organizacji najbardziej inteligentnych. Chodzi o zwiÄ
zek z wydarzeniem â czyli z pewnym niespodziewanym elementem, jak mĂłwiliĹmy wczeĹniej â ktĂłre nie moĹźe istnieÄ wewnÄ
trz ludu, jeĹli nie jest osobowe i rodzinne, to znaczy codzienne, majÄ
ce zwiÄ
zek z codziennym Ĺźyciem. Wydarzenie, ktĂłre jest wyjÄ
tkowe. ObecnoĹÄ Chrystusa jest faktem wyjÄ
tkowym wĹaĹnie dlatego, Ĺźe ukazuje siÄ w banalnoĹci codziennego Ĺźycia. To, co niezwyczajne ukazuje siÄ w rzeczach najbardziej zwyczajnych. Wydarzenie jest wyjÄ
tkowe, poniewaĹź objawia siÄ w codziennej banalnoĹci, ktĂłra niespodziewanie przeksztaĹca siÄ tzn. przemienia w swojej gĹÄbi. RzeczywistoĹÄ i wiÄzi codzienne stajÄ
siÄ fascynujÄ
ce nie poprzez nieoczekiwanÄ
przemianÄ wedĹug naszych sĹĂłw i marzeĹ (takie szczÄĹcie trwa krĂłtko), ale poprzez zrozumienie gĹÄbi ich znaczenia, gĹÄbi ich bytu, aby zawsze pozostawaĹy znakiem zbawienia w naszym Ĺźyciu. To jest wydarzenie, to jest gĹÄbia. GĹÄbiÄ
rzeczywistoĹci jest wydarzenie, tajemniczÄ
gĹÄbiÄ
, ktĂłra przemienia rzeczywistoĹÄ jest wydarzenie. âRzeczywistoĹciÄ
zaĹ jest Chrystusâ, napisaĹa moja Ĺźona w pamiÄtniku, powtarzajÄ
c sĹowa Ĺw. PawĹa. âMeeting byĹ dla jego uczestnikĂłw â powiedziaĹ Ricardo z Pescary â Äwiczeniem patrzenia i sĹuchaniaâ. Przede wszystkim jesteĹmy wezwani do patrzenia i sĹuchania, ktĂłre naleĹźy podjÄ
Ä jako pracÄ. Uczenie siÄ patrzenia i sĹuchania powinno staÄ siÄ w naszym Ĺźyciu pracÄ
, jeĹźeli chcemy, aby spotkanie z innymi i z Chrystusem, ktĂłry jest gĹÄbiÄ
wszystkiego, byĹo bezpoĹrednie â jak powiedziaĹ Romeo Astori â a nie przez kalkulacje i gry polityczne, zarĂłwno Ĺwieckie jak i klerykalne (ks. Giussani podczas pewnego spotkania ze studentami powiedziaĹ âKiedy patrzysz na twojÄ
dziewczynÄ, na dziewczynÄ, ktĂłrÄ
kochasz, budzi siÄ w tobie pytanie: z czego w gĹÄbi jest uczyniona? Czym jest to, co w gĹÄbi jÄ
tworzy, co sprawia, Ĺźe jest jedyna? Chrystus!â). Jak napisaĹ kard. Ratzinger we wprowadzeniu do pierwszego tomu historii Comunione e Liberazione: âToĹźsamoĹÄ nie jest efektem dyskusji (tzn. to kim jestem ja, kim jesteĹ ty, nie wynika z dyskusji miÄdzy nami), lecz jest jej zaĹoĹźeniem a zatem prawda nie jest wynikiem dyskusji (nie jest efektem naszych wysiĹkĂłw), lecz jÄ
poprzedza (poprzedza dyskusjÄ, poprzedza nasze wysiĹki), nie moĹźe byÄ w niej stworzona, a nawet znaleziona (rozpoznana przez nasze wysiĹki)â. Naszym wysiĹkiem jest znalezienie, nie tworzenie. NaszÄ
pracÄ
jest odnajdywanie. Jest to zarazem jedyna moĹźliwoĹÄ dialogu. RĂłwnieĹź dzisiejsze spotkanie jest zaproszeniem do tej pracy, do ciÄ
gĹej przemiany, w ktĂłrej mamy odkryÄ â jak wielokrotnie powtarzano podczas wakacyjnego Zgromadzenia MiÄdzynarodowego CL â CoĹ, co jest wewnÄ
trz czegoĹ: ârzeczywistoĹciÄ
zaĹ jest Chrystusâ. Dzisiejsze spotkanie jest zaproszeniem, abyĹmy podjÄli tÄ pracÄ z pasjÄ
, oddaniem i modlitwÄ
, aby nasz osÄ
d, to znaczy sposĂłb, w jaki patrzymy na siebie i na caĹÄ
rzeczywistoĹÄ nie byĹ zimnÄ
definicjÄ
ale aktem miĹoĹci, wzrastajÄ
cym w czasie po to, aby wszystko wzrastaĹo w czasie. |