Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2021 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) ĹcieĹźki. Meeting Cud bycia tutaj âWszystkie miasta powinny byÄ takie jak to miejsceâ. Juan JosĂŠ GĂłmez Cadenas, hiszpaĹski fizyk, opowiada o Meetingu w Rimini, o sobie i o swoich pytaniach: âDlaczego jesteĹmy tutaj? Czym jest to wszystko, co mi nigdy nie wystarcza?â Paolo Perego Sprawa jest prosta: âNigdy nie przestaje nas zadziwiaÄ i poruszaÄ to, co widzimy, czego dotykamy i co obserwujemyâ. Juan JosĂŠ Gomez Cadenas, 61-letni hiszpaĹski fizyk, kieruje w LSC, podziemnym laboratorium Canfranc w Pirenejach Iberyjskich, eksperymentem o nazwie Next, przeprowadzanym na neutrinach. Cadenas pracowaĹ w róşnych miejscach Ĺwiata, od StanĂłw Zjednoczonych po JaponiÄ, trafiajÄ c takĹźe do CERN-u w Genewie, gdzie kontynuowaĹ swoje badania fizyczne nad czÄ steczkami. âW rzeczywistoĹci zajmujÄ siÄ pochodzeniem wszechĹwiata â stwierdziĹ na poczÄ tku swojego wystÄ pienia na Meetingu w Rimini â przyczynÄ , dla ktĂłrej istnieje caĹa rzeczywistoĹÄâ. Nie byĹo trudno natknÄ Ä siÄ na niego miÄdzy stoiskami, obserwowaÄ go zaciekawionego i zdumionego czymĹ, czego nie spodziewaĹ siÄ znaleĹşÄ: âPrzybycie tutaj byĹo dla mnie wstrzÄ sem. Od razu pomyĹlaĹem: ÂŤWow, to sÄ chrzeĹcijanie, ale nie jestem tutaj, Ĺźeby zapalaÄ ĹwieczkiÂťâ. Wymienia wystawy, spotkania z ludĹşmi z caĹego Ĺwiata i wyznawcami wielu religii: âJest to miejsce, w ktĂłrym moĹźna rozmawiaÄ o sztuce, kinie, fizyce. O wszystkimâ. PeĹne zainteresowanych osĂłb, dodaje: âZwĹaszcza mĹodzieĹźy. Wszyscy z uĹmiechem na twarzy. To jest jak wioska, w ktĂłrej ludzie sÄ bardziej szczÄĹliwi niĹź smutni. I bardziej sympatyczni, bardziej otwarci. A wtedy myĹlÄ: ÂŤWszystkie miasta powinny byÄ takie jak to miejsceÂť. KaĹźdy powinien zobaczyÄ Meeting, ktĂłry oferuje siÄ Ĺwiatu jako alternatywa lub uzupeĹnienie Ĺźycia kaĹźdego czĹowieka. Jakby powiedzieÄ: spĂłjrzcie, Ĺźe lepiej jest przyjĹÄ na wystawÄ, porozmawiaÄ z ludĹşmi, zjeĹÄ, a potem iĹÄ posĹuchaÄ spotkania o mĂłzgu, zamiast siedzieÄ na portalach spoĹecznoĹciowychâŚâ. Do Rimini przyjechaĹ na zaproszenie kilku przyjacióŠi kolegĂłw z Ruchu, na ktĂłrych natknÄ Ĺ siÄ na przestrzeni lat: âLudzi, ktĂłrzy spotykajÄ c mnie takim, jakim jestem, zaproponowali mi, byĹmy przeszli razem kawaĹek drogi. WĹaĹnie tak jak to bywa na Meetingu. ChciaĹbym, Ĺźeby kaĹźdy mĂłgĹ poznaÄ coĹ takiegoâ.
Tymczasem kim jest Juan JosĂŠ GĂłmez Cadenas? Znamy Pana jako Ĺwiatowej sĹawy fizyka⌠Trudno zdefiniowaÄ siebie. Z pewnoĹciÄ jestem naukowcem. Ale to nie wszystko. Kocham takĹźe literaturÄ i napisaĹem kilka powieĹci, trochÄ dla zabawy. Ale aby pisaÄ, musisz przede wszystkim byÄ namiÄtnym czytelnikiem. A ja czytam i czytaĹem bardzo duĹźo, od najmĹodszych lat. Trzeci czynnik: jestem ojcem moich dzieci, Irene i Hectora, i mÄĹźem mojej Ĺźony. To caĹkowicie mnie definiuje: rodzina, nauka i literatura. I dodaĹbym pasjÄ do jÄzykĂłw, ktĂłra wynika z tej ostatniej.
A co z fizykÄ ? SkÄ d siÄ bierze? Nie wiem. To ciekawe, ale nie potrafiÄ powiedzieÄ. Moim zdaniem, z tego samego uczucia zaskoczenia i fascynacji, z ktĂłrego pochodzi pasja do literatury. Punkt wyjĹcia jest taki sam, taka sama dysproporcja i chÄÄ zgĹÄbiania.
To znaczy? MĂłj ojciec byĹ zawodowym ĹźoĹnierzem i czÄsto zmienialiĹmy miejsce zamieszkania. ByĹem maĹy i za kaĹźdym razem, gdy przybywaĹem do nowego miasta, byĹo to ekscytujÄ ce. ByĹo wiele okazji do poznania ludzi, ale takĹźe strach przed byciem samemu. To skĹania do tego, Ĺźeby podejmowaÄ jakieĹ ruchy, wypeĹnia pytaniami, nie daje spokoju. I masz potrzebÄ wyjaĹnienia caĹej nowoĹci, ktĂłrÄ spotykasz. CzytaĹem zatem ksiÄ Ĺźki, uczyĹem siÄ jÄzykĂłw. Jest to usiĹowanie ĹÄ czÄ ce literaturÄ i fizykÄ, poniewaĹź pogĹÄbiajÄ one róşne aspekty rzeczywistoĹci, ale wychodzÄ z tego samego zaniepokojenia wobec niej: âDlaczego tu jesteĹmy? Czym jest to wszystko, co nigdy mi nie wystarcza i co nurtuje mnie w moim wnÄtrzu?â.
A zatem ĹşrĂłdĹem jest zdumienie? I potrzeba odnalezienia znaczenia w obliczu tego, co widzisz. Kiedy byĹem maĹy, dokonywaĹo siÄ to poprzez literaturÄ. Fizyka âprzyszĹaâ prawdopodobnie, kiedy odkryĹem, Ĺźe Ĺwiat, ktĂłry tak bardzo mnie fascynowaĹ, moĹźna byĹo zmierzyÄ, oszacowaÄ iloĹciowo, zrozumieÄ. ByĹem w liceum, kiedy zaczÄ Ĺem zauwaĹźaÄ, dziÄki jednej nauczycielce, Ĺźe wszystko jest uporzÄ dkowane. Podziw. I zagĹÄbiajÄ c siÄ jeszcze bardziej, dochodzÄ c do fizyki kwantowej, zrozumiaĹem, Ĺźe to prawda, Ĺźe ââwszechĹwiat moĹźna zmierzyÄ i zrozumieÄ, ale jest teĹź rĂłwnie peĹen tajemnic, rzeczy, ktĂłrych nie potrafimy wyjaĹniÄ. Fizyka przychodzi jako prĂłba wyjaĹnienia, jako poszukiwanie przeczuwanego przez czĹowieka sensu.
Ale jeĹli w nauce pozostaje tajemnica, w jaki sposĂłb moĹźe byÄ ona dobrÄ drogÄ do odnalezienia âsensuâ? Sens nie jest pewnoĹciÄ . âZrozumiaĹem wszystko! Teraz moĹźemy iĹÄâ. Chodzi raczej o to, Ĺźeby powiedzieÄ, Ĺźe jest trochÄ pewnoĹci w mojej niepewnoĹci. Nie jest ĹźadnÄ âujmÄ â stwierdzenie: âTego nie wiemâ. W historii za kaĹźdym razem, gdy myĹleliĹmy, Ĺźe wszystko zrozumieliĹmy, coĹ wywracaĹo nasze przekonania. PomyĹlmy o Grekach, ktĂłrzy dostrzegajÄ , Ĺźe na niebie panuje pewien porzÄ dek, a nie podÄ Ĺźa ono za kaprysami bogĂłw. Albo o Galileuszu lub o bardziej wspĂłĹczesnych czasach, o odkrywaniu natury kwantowej wszechĹwiata, ktĂłry jest bardziej tajemniczy, niĹź nam siÄ wydaje. A im wiÄcej krokĂłw stawiamy, tym bardziej odkrywamy, Ĺźe sÄ kolejne rzeczy, ktĂłrych nie wiemy. Ĺťaden tam koniec rozgrywek. Zawsze chcÄ znaleĹşÄ coĹ, co popycha mnie dalej. Tym jest nauka. Im wiÄksze czyni postÄpy, tym bardziej otwiera perspektywÄ tajemnicy.
Czym jest dla Pana ta tajemnica? Czy ma coĹ wspĂłlnego z wiarÄ ? CzÄsto idea wiary jest redukowana. OsobiĹcie nie wierzÄ w Boga, ale nie nazywam siebie ateistÄ . Jestem tym, ktĂłry obserwuje, patrzy, wÄ tpi, bada i mĂłwi: âTo jest interesujÄ ce, tego jeszcze nie wiem, zobaczmy, co siÄ za tym kryjeâ. Czy BĂłg istnieje, poniewaĹź rozmawiaĹ ze mnÄ ? PrzeraĹźa mnie takie stwierdzenie. Ale dziwnie siÄ teĹź czujÄ, gdy mĂłwiÄ: BĂłg nie istnieje. JednoczeĹnie gĹupie dla mnie byĹoby myĹlenie o wierzÄ cym, Ĺźe jest szaleĹcem. On widzi czÄĹÄ rzeczywistoĹci, ktĂłrej ja nie widzÄ. Nie miaĹem objawienia tak jak on, ale wĹaĹnie dlatego jest wiele rzeczy, w sprawie ktĂłrych moĹźemy siÄ skonfrontowaÄ. To samo dotyczy rĂłwnieĹź tych, ktĂłrzy negujÄ istnienie Boga. Jako fizyk wierzÄ w naukÄ. MuszÄ wierzyÄ, Ĺźeby byÄ naukowcem, w przeciwnym razie to nie dziaĹa. WierzÄ w naukÄ i w czĹowieka. PoniewaĹź jest to jedyna moĹźliwoĹÄ, by siÄ poruszaÄ, posuwaÄ siÄ naprzĂłd, stawiaÄ jakieĹ kroki.
Co rozumie Pan przez âwiarÄ w czĹowiekaâ? Nie trzeba byÄ religijnym, aby to zrozumieÄ, nawet jeĹli mĂłwiÄ mi, Ĺźe jest to coĹ gĹÄboko chrzeĹcijaĹskiego. Ale ja uwaĹźam, Ĺźe przede wszystkim jest to ludzkie. Mam na myĹli âdawanie i otrzymywanieâ. W moim Ĺźyciu zawsze staraĹem siÄ dawaÄ. W domu, w pracy, z przyjaciĂłĹmi. Nie czekajÄ c na natychmiastowÄ odpowiedĹş zwrotnÄ czy dokonujÄ c kalkulacji. I to zawsze dziaĹaĹo. Moja rodzina jest najlepszÄ rzeczÄ , jaka mi siÄ kiedykolwiek przydarzyĹa, moje dzieci sÄ cudem. NastÄpnie przyjaciele⌠Czasem coĹ siÄ nie ukĹada, ale czÄĹciej moĹźna doĹwiadczyÄ tego stokroÄ wiÄcej, o ktĂłrym mĂłwi Ewangelia. Bez przerwy. Nawet jeĹli wszyscy jesteĹmy niedoskonali â i nawet nie za bardzo wolni, jakbyĹmy chcieli â w Ĺźyciu ostatecznie okreĹla nas jeden czynnik: masz czy nie masz nadziei? Ja jÄ mam, moja nadzieja jest ulokowana w czĹowieku. SkÄ d siÄ bierze? Nie wiem. Dla mnie jest to jedna z wielu tajemnic. A jak moĹźna to wszystko zdefiniowaÄ, jeĹli nie jako wiarÄ?
NiedoskonaĹy, ale zdolny do zdumienia i nadziei⌠Czy wedĹug Pana czĹowiek jest stworzony dobrze czy Ĺşle? Jest pewien hiszpaĹski poeta Blas de Otero, ktĂłry mĂłwi o czĹowieku jako o âaniele z wielkimi skrzydĹami z ĹaĹcuchĂłwâ. JesteĹmy niedoskonali. Ale jest w nas coĹ absolutnie do ocalenia. CzĹowiek jest upadĹym anioĹem, ktĂłry chce lataÄ, a nie daje rady. Ale jest nadzieja. I moĹźliwoĹÄ bycia za kaĹźdym razem troszkÄ lepszym. Historia ludzkoĹci pokazuje pewnÄ ewolucjÄ: jakoĹÄ uczuÄ, sposĂłb w jaki patrzymy na ludzkÄ godnoĹÄ, dzieci, kobiety, prawa⌠Jasne, moĹźe nie wszystko jest tak piÄkne, jakbyĹmy chcieli, przy wielu krokach stawianych wstecz. Ale ogĂłlna pochodna, tendencja, jest pozytywna. WedĹug chrzeĹcijan BĂłg stworzyĹ nas na swĂłj obraz. MyĹlÄ, Ĺźe pochodzimy z bĹota, ale widzimy anioĹa, âbogaâ, ktĂłrego byÄ moĹźe wymyĹliliĹmy, i chcemy byÄ tacy jak on. Nie jesteĹmy w niczym doskonali, ale dÄ Ĺźymy do tego, aby takimi byÄ. Moja wiara opiera siÄ na tym dÄ Ĺźeniu, na tej moĹźliwoĹci. WciÄ Ĺź mĂłwiÄ o moich dzieciach, ale one sÄ najlepszym, codziennym doĹwiadczeniem tego. A wiara potrzebuje rzeczy materialnych. Nie jestem tym, ktĂłry potrafi wierzyÄ abstrakcyjnie. Mam szczÄĹcie, Ĺźe kaĹźdego dnia budzÄ siÄ i otrzymujÄ od nich dowĂłd na to, Ĺźe czĹowiek ma przyszĹoĹÄ, nadziejÄ.
Dlaczego? PoniewaĹź sÄ , poniewaĹź widzÄ, jak rosnÄ , ârozwijajÄ siÄâ. PoniewaĹź mĂłj syn przychodzi i mĂłwi mi: âTato, dziĹ czytaĹem ksiÄ ĹźkÄ takiego filozofaâŚâ. Albo cĂłrka, przyszĹa lekarka, ktĂłra mĂłwi ci, Ĺźe nauczyĹa siÄ czegoĹ nowego, ratujÄ c czĹowieka podczas zakupĂłw. Oto w takich chwilach czujÄ, Ĺźe wszechĹwiat staje siÄ przyjemnym miejscem. Dlatego nadzieja nie jest abstrakcjÄ : potrzebny jest ludzki kontakt, ktoĹ inny, coĹ konkretnego. Cud wĹaĹnie.
A co znaczy dla Pana byÄ obiektem tych cudĂłw, uĹwiadamiaÄ je sobie? PowiedziaĹ Pan, Ĺźe porusza Pana miÄdzy innymi to, Ĺźe w historii wszechĹwiata czĹowiek zajmuje mikroskopijnÄ czÄĹÄ czasu i przestrzeni, ale wĹaĹnie czĹowiek jest Ĺwiadomy wszystkiego. W tej kwestii zachodzi pewna analogia z tym, co badam, z neutrinami. MoĹźna sobie wyobraziÄ neutrin jako najmniej istotnÄ rzecz we wszechĹwiecie: nie reaguje z niczym, jest wszÄdzie, nikt nie zwraca na niego uwagi. A jednak moĹźna rozwaĹźyÄ hipotezÄ â to, nad czym pracujÄ â Ĺźe wĹaĹnie w neutrinie znajduje siÄ poczÄ tek wszechĹwiata takiego, jakim go znamy. Aby byÄ czĹowiekiem, moĹźna sobie wyobraziÄ to samo. MoĹźna powiedzieÄ â stanowisko nihilistyczne â Ĺźe nic nie ma sensu, Ĺźe czĹowiek w ogĂłle nie posiada Ĺźadnej wartoĹci, jest czÄĹciÄ nieistotnego gatunku w nieistotnym Ĺwiecie, i tak dalej. Lub moĹźna spojrzeÄ na moĹźliwoĹÄ, Ĺźe Pan i ja jesteĹmy tutaj, teraz, i rozmawiamy: jeĹli perspektywÄ jest historia wszechĹwiata ze wszystkimi zmiennymi, ktĂłre wchodzÄ w grÄ, prawdopodobieĹstwo wynosi zero. Ale zatem dlaczego tu jesteĹmy? To jest cud. Cud boski? Nie wiem, nie sÄ dzÄ. Ale czujÄ siÄ niesamowicie szczÄĹliwy.
Co to znaczy mieÄ nadziejÄ, jeĹli tak jak przy innych okazjach Pan stwierdziĹ, Ĺźe nie ma nic przed Ĺźyciem ani po Ĺmierci? To prawda, tak myĹlÄ. Ale mnie to nie przeraĹźa. Nie byĹo mnie wczeĹniej, nie bÄdzie mnie potem. Ale jestem tu teraz i patrzÄ na niewyobraĹźalny cud. I w tym, jeĹli jesteĹmy przedmiotem tego cudu, jeĹli jesteĹmy w stanie go zobaczyÄ i zrozumieÄ, naszym obowiÄ zkiem jest nieudawanie, Ĺźe go nie widzimy. MoĹźesz powiedzieÄ, Ĺźe BĂłg istnieje lub nie istnieje. Ale jeĹli caĹy wszechĹwiat siÄ wydarzyĹ i jeĹli zdarzyĹo siÄ, Ĺźe istniejemy tacy, jacy jesteĹmy, Ĺźe moĹźemy to zrozumieÄ, Ĺźe moĹźemy w ten sposĂłb wchodziÄ ze sobÄ w interakcjÄ, odczuwaÄ miĹoĹÄ tak, jak jÄ odczuwamy, lub jeĹÄ kanapkÄ z przyjemnoĹciÄ âŚ bez tego nie moĹźemy patrzeÄ na te rzeczy bez zdumiewania siÄ i wzruszenia. NiezaleĹźnie od tego, czy ktoĹ mĂłwi âBĂłgâ, czy teĹź nie, chodzi o to, Ĺźe cud jest taki sam. RzeczywistoĹÄ jest rzeczywistoĹciÄ .
Czy chodzi zatem o to, by pozwoliÄ siÄ zaskakiwaÄ? Mnie zdarza siÄ to caĹy czas. JeĹli mijajÄ dwa dni bez tego, myĹlÄ, Ĺźe jestem chory. Zna Pan te doznania, ktĂłre zapierajÄ dech w piersiach? âWowâ. Wobec dzieci, ale teĹź na spacerze poĹrĂłd pĂłl z ĹźonÄ , z cudownym bĹÄkitnym niebem albo pĹywajÄ c w basenie⌠Proste, maĹe rzeczy. Lub wobec tego, co robisz w laboratorium, kiedy âuĹwiadamiasz sobieâ, Ĺźe to, czym siÄ zajmujesz, istnieje i nie jest symulacjÄ ani jakÄ Ĺ abstrakcyjnÄ teoriÄ . Pierwszy cud jest taki, Ĺźe rzeczy istniejÄ , Ĺźe ty istniejesz. JeĹli masz oczy otwarte, cud bycia Ĺźywym jest oczywisty. Jaime Gil de Biedma, kataloĹski poeta, mĂłwi, Ĺźe âfakt bycia Ĺźywym czegoĹ wymagaâ. PĂłjdÄ dalej: nie fakt, ale cud bycia Ĺźywym. Nie moĹźna nie czuÄ wdziÄcznoĹci. Jestem jej peĹen i to nie pozwala mi pozostawaÄ spokojnym albo biernym.
SĹucham Pana i trudno mi nie myĹleÄ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo naprawdÄ nobilituje wĹaĹnie to czĹowieczeĹstwo, ktĂłre Pan opisuje⌠RzeczywiĹcie jest to bardzo interesujÄ ce zagadnienie. W postaci â nie potrafiÄ powiedzieÄ, czy literackiej, czy teĹź historycznej â Jezusa robi na mnie wraĹźenie nastÄpujÄ ca rzecz: jest czĹowiekiem. Moja rodzina, jak wszyscy w Hiszpanii, byĹa chrzeĹcijaĹska. PrzeczytaĹem caĹÄ BibliÄ. Gdy byĹem dzieckiem, bardzo podobaĹ mi siÄ Stary Testament, peĹen czarujÄ cych opowieĹci. Ewangelie mnie nudziĹy. Nie rozumiaĹem nic z tego, co mĂłwiĹ ten facet w przypowieĹciach. Kiedy miaĹem 17 lat i wyszedĹ Jesus Christ Superstar, zaczÄ Ĺem rozglÄ daÄ siÄ i czytaÄ róşnych autorĂłw, ktĂłrzy o tym opowiadali. Im wiÄcej czytaĹem, tym bardziej mnie to interesowaĹo. Ale kim naprawdÄ byĹ Jezus Chrystus? Co mĂłwiĹ? Ze wszystkiego najbardziej pociÄ gaĹo mnie Jego wspĂłĹczucie. Najbardziej kluczowym momentem Jego Ĺźycia jest dla mnie epizod z wdowÄ z Nain: âKobieto, nie pĹaczâ.
Dlaczego? WidzÄ siebie na jej miejscu przed tym mÄĹźczyznÄ , ktĂłry pokazuje inny sposĂłb pojmowania Ĺźycia, piÄkniejszy, lepszy. Kolejny oddech. I ten sposĂłb pojmowania Ĺźycia uksztaĹtowaĹ â czy nam siÄ to podoba, czy nie â sposĂłb, w jaki Ĺźyjemy dzisiaj, przynajmniej na Zachodzie. CaĹa nasza cywilizacja wychodzi od chrzeĹcijaĹstwa, niezaleĹźnie od ciemnych punktĂłw w historii KoĹcioĹa. Dzisiaj wielu, jak dzieci, ktĂłre buntujÄ siÄ przeciwko ojcu, prĂłbuje temu zaprzeczyÄ. Ale to jest niemoĹźliwe. Gdyby jutro przybyĹy istoty pozaziemskie, zobaczyĹyby nasze wojny, nierĂłwnoĹci spoĹeczne, to, Ĺźe niszczymy naszÄ planetÄ, nasze zĹo, i zadawaĹyby sobie pytanie: âDlaczego nie powinniĹmy was zniszczyÄ?â. NastÄpnie zobaczyĹyby nasze katedry: âTo jest brutalny gatunek, ale spĂłjrz, co potrafiÄ zrobiÄâ. OszczÄdziĹyby nas.
Co ma Pan na myĹli? Nasze spoĹeczeĹstwo ma obsesjÄ afirmowania ego, indywidualnej wartoĹci. Mnie teĹź na tym zaleĹźy. Ja teĹź chcÄ odnieĹÄ sukces w tym, co robiÄ, i znaleĹşÄ uznanie. Ale to mi nie wystarcza. Nie wystarczy byÄ wielkim fizykiem, wspaniaĹym mÄĹźem i ojcem⌠Jestem kimĹ, kto pracuje przy katedrze, przy wiÄkszej budowli. Nie przy piramidzie. TÄ wznosi siÄ dla faraona. W katedrach znajduje siÄ inny sens, sens wspĂłlnoty, ktĂłry jest powiÄ zany z czymĹ wiÄkszym od niej. Dla tego, kto jÄ budowaĹ, byĹ nim BĂłg; dla innych, takich jak ja, moĹźe byÄ peĹne napiÄcia dÄ Ĺźenie do peĹni. W jednym opowiadaniu Asimova maszyna rozpoznaje istnienie, kiedy czĹowiek osiÄ ga szczyt poznania. A zatem BĂłg moĹźe istnieÄ lub byÄ tylko jakÄ Ĺ aspiracjÄ , tak jak dla mnie, ale w pewnym sensie, na czym polega róşnica? W obydwu przypadkach nie moĹźna zgodziÄ siÄ, Ĺźe jest siÄ trywialnym przypadkiem bez przyszĹoĹci. W gruncie rzeczy banalnoĹÄ jest innym sposobem wyraĹźenia braku nadziei. A chrzeĹcijaĹstwo walczy z banalnoĹciÄ . Dlatego wĹrĂłd chrzeĹcijan znajdujÄ wielu przyjaciĂłĹ. |