Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2021 > wrzesień / paĹşdziernik

Ślady, numer 5 / 2021 (wrzesień / paĹşdziernik)

Pierwszy Plan. Kanada

W kolejce do Jojo

Nieuleczalny nowotwór, ból i prośba o „skrócenie życia”. Potem jednak z wizytą przychodzi Cristina, była koleżanka z sali operacyjnej, która pyta ją: „Chcesz zobaczyć pozostałych?”

Paola Bergamini


W Jewish General Hospital w Montrealu Jojo była prawdziwą instytucją. Całe życie na sali operacyjnej. Znali ją wszyscy, lekarze i pielęgniarki, wszyscy uczyli się od niej. Odkąd odeszła na emeryturę w 2016 roku, Cristina Benetti, przełożona pielęgniarek, Włoszka mieszkająca w Kanadzie od 20 lat, spotykała ją od czasu do czasu na mszy św. w kościele położonym niedaleko szpitala. Kiedyś, gdy zamieniły kilka słów o kolegach z pracy, była pielęgniarka wyznała jej: „Trochę brakuje mi życia na oddziale. Ale teraz mogę poświęcić się moim wnukom. – Wspaniale! Zasługujesz na to”.

W maju Anna zatrzymuje Cristinę na korytarzu: „Słyszałaś? Jojo jest hospitalizowana z powodu bardzo rzadkiej i agresywnej postaci nowotworu, obecnie w czwartym stadium”. Kilka sekund ciszy i koleżanka dodaje: „Jest w końcowej fazie i poprosiła o skrócenie życia (zgodnie z kanadyjskim prawem można poprosić o eutanazję – przyp. red.)”. Wychodząc ze szpitala, Cristina myśli o tym, jak spotykały się w sali operacyjnej. Ile razy prosiła ją o pomoc, o jakąś radę. Wspomina jej oddanie chorym.

Kilka dni później Cristina odwiedza ją razem z koleżanką. Kobieta, podłączona do aparatu do dializy, z trudem oddycha. Cristina podchodzi do łóżka i szepcze do niej: „Cześć, jestem Cristina”. Jojo otwiera oczy, dając delikatnie znak wyrazem twarzy, że ​​ją rozpoznała, a potem zamyka powieki. „Nic nie mów, zachowaj siły, żeby oddychać. Chciałyśmy się tylko z tobą przywitać. Jesteśmy tutaj z tobą”. Przez kilka minut słychać tylko wibrującą maszynę. Wtedy Jojo, oszczędzając oddech, zaczyna opowiadać: „Leczę się od października. Terapie wyniszczyły moje ciało. Jest to zły ból, cierpienie czasami jest nie do zniesienia. Cri, nie daję rady dłużej tego znosić. Postanowiłam poprosić o eutanazję”. „Jeśli chcesz umrzeć, prośmy Pana, aby cię wysłuchał, zgodnie ze swoim czasem. Chcesz, żebym wezwała księdza? – Otrzymałam już ostatnie namaszczenie i wydałam dyspozycje co do mojego pogrzebu. Wszystko jest załatwione”. Cristina wykrzykuje: „Jesteś naprawdę doskonałą pielęgniarką! Wszystko pod kontrolą, jak na sali operacyjnej”. Prawie śmiejąc się, kobieta odpowiada: „Dziękuję za odwiedziny. – Jestem pewna, że także inni koledzy przyszliby do ciebie. Czy chciałabyś ich zobaczyć?”. Twarz byłej pielęgniarki rozpromienia się. „Tak, tak. Mary, John, Lucy…” Pamięta imiona wszystkich, nawet tych, którzy przenieśli się gdzie indziej. „A jeśli powiem też chirurgom? – Czy naprawdę zrobiłabyś to? Byłabym taka szczęśliwa…”. Jej oczy rozbłysnęły.

Czas na organizację i po dwie osoby, pielęgniarki, chirurdzy, a nawet sekretarki ze szpitala ustawiają się w kolejce, żeby odwiedzić Jojo. Ktoś wychodzi z błyszczącymi oczami. W drzwiach sali Cristina wpada na chirurga plastycznego, znanego ze swojego cynizmu. „Powspominaliśmy czasy, kiedy pracowaliśmy razem. Rozmawialiśmy o życiu” – mówi wzruszony. Jest zaskoczona tą reakcją, a przede wszystkim dyspozycyjnością, by odwiedzić Jojo. Siada przy łóżku. „Jojo, wszyscy chcą przyjść. Czy wciąż czujesz się na siłach? – Tak, nawet jeśli mam bardzo niskie ciśnienie i jest mi trudno. Jestem taka szczęśliwa, że mogę ich pozdrowić. Przyszedł mój syn z żoną i wnuczki. Wiesz, poprosiłam o do not resuscitate (niepodejmowanie resuscytacji – przyp. red.). – Zrobiłabym to samo”. Pomysł poddania się eutanazji zniknął.

 

Stan się pogarsza i Jojo zostaje przeniesiona do hospicjum i objęta opieką paliatywną łagodzącą ból. Nie jest już w stanie mówić. Cristina mówi jej: „Widziałaś, ile osób przyszło? Zaczekaj na nas w niebie. Urządzimy sobie piękne Christmas party wszyscy razem. Modlę się za ciebie”. A towarzysząca koleżanka dodaje: „Będziemy jeść twoje przepyszne pancit, będziemy wznosić toast i zatańczymy”. Jojo przemyka po twarzy cień uśmiechu. Ostatniego. Tego samego popołudnia umiera.

Po pogrzebie Cristina pisze do przyjaciółki: „Między nami, kolegami, zrodziła się nowa zażyłość, zdajesz sobie sprawę, że drugi jest częścią twojej historii. Tylko razem można patrzeć na każdą okoliczność, nawet najbardziej dramatyczną, i trwać w niej. Tak było z Jojo”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją