Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2021 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Pierwszy Plan. Niemcy Rozmowy w podróşy WspĂłlne przejazdy, zaproszenia do domu i prowokacje dotyczÄ ce religii. Bernardo opowiada o swojej przyjaĹşni z kolegÄ z pracy Dominikiem, a takĹźe o owym nieoczekiwanym wyznaniu⌠Anna Leonardi Ponad 60 tysiÄcy kilometrĂłw rocznie tam i z powrotem przez Niemcy. Bernardo, kierownik handlowy we wĹoskiej firmie w Kolonii, czÄsto podróşuje w zwiÄ zku z pracÄ . I niejednokrotnie te kilometry pokonuje w towarzystwie kolegĂłw. Wiele godzin jazdy samochodem, ramiÄ w ramiÄ, rozmawiajÄ c o klientach i o pracy w biurze. A miÄdzy obiadami w gastoffach a Ĺniadaniami w hotelu to prawie niemoĹźliwe, Ĺźeby nie poczuÄ siÄ choÄ trochÄ przyjaciĂłĹmi. Ale wraz z kolejnymi wyjazdami miÄdzy Bernardo a Dominikiem wydarzyĹo siÄ o wiele wiÄcej. SÄ mniej wiÄcej w tym samym wieku, choÄ bardzo siÄ od siebie róşniÄ : Dominik jest szorstkim, zagorzaĹym antyklerykaĹem, a Bernardo, WĹocha pochodzÄ cego z Marche, cechuje ĹagodnoĹÄ, ktĂłra nie jest tylko kwestiÄ charakteru.
âTak jak wszystkich moich kolegĂłw przyjeĹźdĹźajÄ cych z innych miast, tak samo wieczorem przed wyjazdem zawsze zapraszaĹem Dominika na kolacjÄ do mojego domuâ â mĂłwi Bernardo, ktĂłry od roku mieszka w Kolonii z ĹźonÄ i maĹym synkiem. âZawsze przychodziĹ, zawsze serdeczny, choÄ nigdy nie przepuĹciĹ okazji, by dogryĹşÄ mi w kwestiach dotyczÄ cych KoĹcioĹa i religii. MuszÄ przyznaÄ, Ĺźe zawsze unikaĹem prowadzenia z nim wielkich dyskursĂłw apologetycznych. Od czasu do czasu opowiadaĹem mu, co robiÄ z moimi przyjaciĂłĹmi z Ruchu. Bez najmniejszego roszczenia, by przekonaÄ go do czegoĹ, wydawaĹ mi siÄ twardym orzechem do zgryzieniaâ. W kwietniu wyjechali na piÄciodniowy wyjazd. Mieli seriÄ spotkaĹ i napiÄty grafik, ale w przerwach poznali siÄ lepiej. âDominik opowiedziaĹ mi, Ĺźe od dawna ma partnerkÄ, na co ja zagadnÄ Ĺem go Ĺźartobliwie, jak to siÄ robi w takich sytuacjach: ÂŤNo to teraz ja czekam na wieĹci, teraz wasza kolej na dzieckoâŚÂťâ. Kiedy wrĂłcili do Kolonii, poĹźegnali siÄ. âPozdrĂłw ode mnie twojÄ ĹźonÄ i maĹegoâ. Potem Dominik, nawiÄ zujÄ c do Ĺźartu sprzed kilku dni, spowaĹźniaĹ i dodaĹ: âW kaĹźdym razie mieliĹmy synaâ. Bernardo pozwoliĹ mu mĂłwiÄ. Wtedy opowiedziaĹ mu, Ĺźe trzy lata wczeĹniej jego dziewczyna dowiedziaĹa siÄ, Ĺźe jest w ciÄ Ĺźy, i zdecydowaĹa siÄ na aborcjÄ. ZostawiĹ jej swobodÄ w podjÄciu decyzji, nawet jeĹli od razu poczuĹ obecnoĹÄ tego dziecka. MĂłwiÄ c o tym, wybuchĹ szlochem. I wzrokiem szukaĹ wzroku kolegi. âMilczaĹem wobec tej rany, wobec tego serca, ktĂłre otwieraĹo siÄ w tajemniczy sposĂłb â opowiada Bernardo. â W jego oczach widziaĹem potrzebÄ, aby ktoĹ powiedziaĹ mu, Ĺźe nadzieja nie umarĹa wtedy, trzy lata temu, wraz z jego dzieckiemâ. ObjÄli siÄ. Bernardo byĹ zaskoczony wolnoĹciÄ Dominika: dlaczego chciaĹ zwierzyÄ siÄ z tego ciÄĹźaru wĹaĹnie jemu, mĂłgĹ go przecieĹź osÄ dziÄ. Kiedy rozluĹşnili uĹcisk, kolega powiedziaĹ mu: âPiÄknie jest byÄ z tobÄ , mam nadziejÄ, Ĺźe spÄdzimy razem wiÄcej czasuâ. Po kilku tygodniach dwaj przyjaciele spotkali siÄ ponownie. Dominik siÄ zmieniĹ, przestaĹ byÄ taki prowokujÄ cy. ZastanawiaĹ siÄ, czy poprosiÄ szefa o podwyĹźkÄ, a potem zmartwiony powiedziaĹ, Ĺźe zaczÄ Ĺ odczuwaÄ âdziwne poirytowanieâ: âIm bardziej staram siÄ naprawiÄ moje Ĺźycie, uporzÄ dkowaÄ wszystko, takĹźe w perspektywie posiadania dziecka, tym bardziej nachodzi mnie tysiÄ c pytaĹ. Co siÄ ze mnÄ dzieje?â. Bernardo uĹmiechnÄ Ĺ siÄ do niego: âZobacz, przez caĹy ten czas nosiĹem w sercu to, o czym opowiedziaĹeĹ mi podczas naszej ostatniej podróşy. StaĹo siÄ to takĹźe mojÄ ranÄ . A teraz te twoje pytania dla mnie takĹźe sÄ najwaĹźniejsze. Wiara, ktĂłrÄ ĹźyjÄ, sprawia, Ĺźe nie pozwalam przechodziÄ bez echa temu, co mi siÄ przytrafiaâ. Dominik przerwaĹ mu: âWiem o tym. Dlatego chcÄ to z tobÄ wspĂłĹdzieliÄâ. |