Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2021 (lipiec / sierpieĹ) ĹcieĹźki. WyszyĹski âGdyby nie byĹo Twojej wiaryâ 12 wrzeĹnia odbÄdzie siÄ beatyfikacja kardynaĹa Stefana WyszyĹskiego, Prymasa âTysiÄ cleciaâ Polski. Relacja z WojtyĹÄ , izolacja i zafascynowanie âdzieĹem Chrystusaâ. Jego Ĺźycie byĹo bastionem chrzeĹcijaĹstwa wobec totalitaryzmĂłw Tommaso Ricci Tak jak wytrwaĹa, owocna i braterska byĹa ich bliskoĹÄ na ziemi, tak samo moĹźemy sobie ich wyobraziÄ jako bliskich sobie w niebiaĹskiej szczÄĹliwoĹci. Stefan WyszyĹski otrzyma aureolÄ bĹogosĹawionego, zbliĹźajÄ c siÄ do chwaĹy uznanej juĹź ĹwiÄtoĹci Karola WojtyĹy, ktĂłry zresztÄ sam pragnÄ Ĺ wszczÄ Ä jego proces beatyfikacyjny. W ten sposĂłb wody srebrnej WisĹy, oblewajÄ cej KrakĂłw i WarszawÄ (majÄ cej swoje ujĹcie w GdaĹsku), miast, w ktĂłrych obydwoje pracowali jako pasterze powierzonego im KoĹcioĹa, zabarwia siÄ refleksami pamiÄci i duchowej wdziÄcznoĹci, wykraczajÄ cymi poza granice samej Polski. PowracajÄ wzruszajÄ ce sĹowa Karola, wypowiedziane gdy tylko objÄ Ĺ urzÄ d jako Jan PaweĹ II w Rzymie, skierowane pod adresem swojego brata Stefana: âCzcigodny i umiĹowany KsiÄĹźe Prymasie! PozwĂłl, Ĺźe powiem po prostu, co myĹlÄ. Nie byĹoby na Stolicy Piotrowej tego papieĹźa (âŚ), gdyby nie byĹo Twojej wiary, niecofajÄ cej siÄ przed wiÄzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twojego zawierzenia bez reszty Matce KoĹcioĹaâ (List Ojca ĹwiÄtego Jana PawĹa II do PolakĂłw, 23 paĹşdziernika 1978, cyt. za: www.jp2online.pl). SĹowa te sÄ podwĂłjnie prawdziwe, gdyĹź z czasem WyszyĹski zasĹynÄ Ĺ jako autorytet w zarzÄ dzaniu KoĹcioĹem oraz z jasnoĹci wskazaĹ udzielanych wiernym, duchowieĹstwu i biskupom. Dlatego przyjÄcie przez WojtyĹÄ wyboru na papieĹźa byĹo z pewnoĹciÄ âtakâ dla wyboru kardynaĹĂłw KoĹcioĹa powszechnego oĹwieconego przez Ducha ĹwiÄtego, ale takĹźe aktem posĹuszeĹstwa wobec swojego prymasa, ktĂłry przed gĹosowaniem na konklawe âzasugerowaĹâ mu swoim trzeĹşwym i stanowczym tonem: âJeĹli wybiorÄ , proszÄ nie odmawiaÄâ. Inne znaczenie tych sĹĂłw Jana PawĹa II ma bardziej historyczny i biograficzny charakter, zwiÄ zany z osobistym doĹwiadczeniem WyszyĹskiego, starszego o okoĹo 20 lat od WojtyĹy. Wraz z wyborem na prymasa Polski w 1948 roku, po krwawym okresie chaosu, historia szybko obarczyĹa WyszyĹskiego wielkÄ odpowiedzialnoĹciÄ : 25% duchowieĹstwa polskiego zginÄĹo w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, kolejne 15% byĹo powaĹźnie upoĹledzonych, a jakby tego byĹo maĹo, gdy zakoĹczyĹo siÄ niemieckie nazistowskie jarzmo, jego miejsce zajÄ Ĺ â w tragicznej sztafecie â sowiecki komunizm. Dla WyszyĹskiego trzy rzeczy byĹy od razu jasne: 1) trzeba byĹo ocaliÄ to, co daĹo siÄ ocaliÄ, w niekorzystnej sytuacji totalitarnej wĹadzy, ktĂłra deklarowaĹa siÄ jako ateistyczna; 2) trzeba byĹo zachowaÄ jednoĹÄ KoĹcioĹa, duchowieĹstwa i wiernych, naraĹźonÄ na straszliwe napiÄcia; 3) nie wolno byĹo dopuĹciÄ, by rozmowy negocjacyjne z wĹadzÄ przeszĹy ponad jego gĹowÄ . OznaczaĹo to: 1) koniecznoĹÄ negocjowania z rzÄ dem; 2) niedopuszczenie, by pojawiĹy siÄ katolickie ruchy âpatriotyczneâ, czyli prorzÄ dowe, jak to siÄ staĹo w innych narodach ciemiÄĹźonych przez komunizm; 3) osobiste kierowanie dziaĹaniami negocjacyjnymi i niepozostawianie ich tylko w gestii Stolicy Apostolskiej. Trudna i peĹna zasadzek droga, ktĂłrej przejĹcie staĹo siÄ moĹźliwe tylko za sprawÄ staĹoĹci jego umysĹu i wiary oraz ĹwiadomoĹci caĹego narodu polskiego. Jednak to nie wystarczyĹo, potrzeba byĹo rĂłwnieĹź osobistego wkĹadu cierpienia. Kiedy w 1953 roku Episkopat Polski â ktĂłry podpisaĹ przecieĹź w 1950 roku, pod naciskiem WyszyĹskiego (i przy odrobinie zakĹopotania Metropolity Krakowskiego kardynaĹa Adama Sapiehy) porozumienie z rzÄ dem â postanowiĹ â takĹźe popychany przez WyszyĹskiego â stanowczo skrytykowaÄ ciÄ gĹe lekcewaĹźenie postanowieĹ i rosnÄ ce roszczenia (âRzeczy BoĹźych na oĹtarzach cesarza skĹadaÄ nam nie wolno. Non possumusâ), w odpowiedzi na to rzÄ d komunistyczny umieĹciĹ pasterza w areszcie domowym, w caĹkowitej izolacji od jego trzody i krewnych. PrzebywaĹ tam trzy dĹugie lata, pomimo odwilĹźy i âdobrodusznoĹciâ Chruszczowa. ByĹy to trzy lata niezwykle pĹodnej samotnoĹci, ktĂłrej zawdziÄczamy jego Zapiski wiÄzienne (Wydawnictwo Stefana KardynaĹa WyszyĹskiego âSoli Deoâ Apostolicum, WarszawaâZÄ bki 2001), Ĺźywe i najwspanialsze stronice, z ktĂłrych przebija prawdziwa wiara i szczeroĹÄ tego czĹowieka. Nie moĹźna odmĂłwiÄ sobie przytoczenia kilku fragmentĂłw, poniewaĹź tutaj wĹaĹnie stajÄ siÄ widoczne heroiczne cnoty, ktĂłre, pomijajÄ c jego cnotÄ roztropnoĹci w zarzÄ dzaniu polskim KoĹcioĹem, czyniÄ go autentycznym Ĺwiadkiem Chrystusa, ktĂłry wciÄ Ĺź buduje i inspiruje swoim przykĹadem. PoĹrĂłd róşnorodnoĹci stylĂłw â od lirycznego po refleksyjny, od familiarnego po âpolitycznyâ, od naukowego po potoczny, od ironicznego po duchowy â ukazuje siÄ osobowoĹÄ naprawdÄ niezwykĹego czĹowieka.
O poĹoĹźeniu wiÄĹşnia, 29 listopada 1953 r. âPoniewaĹź dotychczasowe pytania nie byĹy brane pod uwagÄ, postanowiĹem nie podejmowaÄ Ĺźadnych krokĂłw, ktĂłre miaĹyby na celu mojÄ obronÄ. (âŚ). ChroniÄ siÄ teĹź bÄdÄ rozwaĹźaĹ na tematy mego stanu obecnego. Jedno Ave Maris Stella wiÄcej radoĹci i swobody przynosi niĹź caĹa logika samoobrony. Od dawna juĹź zapadĹy mi w duszÄ sĹowa kardynaĹa Merciera, tak czÄsto powtarzane przez Ojca KorniĹowicza: ÂŤNie lubiÄ myĹleÄ o tym, co byĹo, ani teĹź gĹupio marzyÄ o tym, co bÄdzie, bo to rzecz Boga. Zadanie Ĺźycia sprowadza siÄ do chwili obecnejÂťâ (s. 47).
O nienawiĹci antychrzeĹcijaĹskiej, 6 stycznia 1954. âDziwna to jest sprawa z tymi Herodami. Gdy przesadzÄ w swej nienawiĹci, stajÄ siÄ apostoĹami sprawy, ktĂłrÄ zwalczajÄ . Herod pierwszy uwierzyĹ w ÂŤKrĂłla ĹťydowskiegoÂť. ZrobiĹ Mu potÄĹźnÄ propagandÄ w caĹej Jerozolimie. WysĹaĹ do Betlejem naprzĂłd MÄdrcĂłw. ZasadziĹ do KsiÄ g Proroczych uczonych w PiĹmie, aby zbadali dobrze, gdzie miaĹ narodziÄ siÄ Chrystus. Potwierdzili oni nowinÄ MÄdrcĂłw. Ĺwiat stanÄ Ĺ na nogi. Jeszcze Jezus ÂŤniemowlÄciemÂť, a juĹź Ĺwiat herodiaĹski drĹźy. (âŚ) PrzeĹladowcy Boga pracujÄ dla Jego chwaĹyâ (s. 53).
O komunistycznym czĹowieczeĹstwie jego oprawcĂłw, 19 kwietnia 1954. âTa obojÄtnoĹÄ naszego otoczenia na porzÄ dek sprawiaĹa nam nieraz ucieszne wraĹźenie, Ĺźe to raczej my jesteĹmy materialistami, a oni idealistami, gardzÄ cymi wszystkim, co wymaga wysiĹku i utrzymania Ĺadu. (âŚ) PatrzÄ c na nich, moĹźna byĹo przesÄ dzaÄ o przyszĹoĹci ustroju. (âŚ) To sÄ przecieĹź poszukiwacze Ĺatwych drĂłg i wygodnego Ĺźycia. Któş z nich zna dobrze doktrynÄ marksizmu? A kto w niÄ wierzy? Bodaj czy nie ja jeden w tym domu przestudiowaĹem KapitaĹ trzy razy, zaczynajÄ c jeszcze w Seminarium!â (s. 67).
O modlitwie, 5 maja 1954 r. âSĹowa nieuwaĹźne sÄ jak puste pudeĹka z nieczytelnymi napisami. Modlitwa rozproszona to stos pustych pudeĹek. Cóş wart magazyn z pustymi pudeĹkami? Kto siÄ tu poĹźywi?â (s. 72). Dziennik wiÄzienny trzeba przeczytaÄ, bo tam, poddana prĂłbie, zostaĹa zahartowana wiara, ktĂłra bÄdzie kierowaÄ dziaĹaniami kardynaĹa przez caĹe jego Ĺźycie i sprawi, Ĺźe w 1966 roku stanie siÄ on bohaterem wielkiego wydarzenia religijnego â obchodĂłw TysiÄ clecia Chrztu Polski. OkreĹlenie Prymas TysiÄ clecia nie jest zimnÄ biograficzno-chronologicznÄ definicjÄ , jest zaszczytnym tytuĹem dla pasterza, ktĂłry sprawiĹ, Ĺźe jubileusz przyniĂłsĹ owoce, przypominajÄ c wszem i wobec narodowi polskiemu, gdzie znajduje siÄ skarb jego toĹźsamoĹci, przeciwciaĹo na kaĹźdego szkodliwego wirusa historii, zasĂłb energii, z ktĂłrego moĹźna czerpaÄ podczas kaĹźdej trudnoĹci i wszelkiej walki. I o ile WojtyĹa stanowiĹ lont pokojowego wyzwolenia z komunizmu caĹej Europy, wytrwaĹe, trwajÄ ce wiele dziesiÄcioleci zaangaĹźowanie duszpasterskie WyszyĹskiego w celu umocnienia chrzeĹcijaĹskich korzeni Polski i jej roli âprzedmurza chrzeĹcijaĹstwaâ byĹo jego paliwem. PodÄ ĹźajÄ c w jakimĹ stopniu za nauczaniem WyszyĹskiego, by nie nienawidziÄ wrogĂłw, wydaje siÄ na miejscu zacytowaÄ peĹne szacunku dla kardynaĹa sĹowa generaĹa Wojciecha Jaruzelskiego: âTen prymas wywieraĹ na mnie wraĹźenie najbardziej z jednego powodu. ZnaĹem jego przeszĹoĹÄ, prĂłby, ktĂłre musiaĹ przejĹÄ w latach 50., zwĹaszcza podczas niewoli. Znana mi byĹa jego determinacja i jego nieprzejednanie. WiedziaĹem, Ĺźe byĹ przede wszystkim patriotÄ dogĹÄbnie, szczerze zwiÄ zanym z losem swojego kraju. Zawsze okazywaĹ szacunek dla paĹstwa polskiego (âŚ). Zawsze walczyĹ o ochronÄ pozycji i autorytetu KoĹcioĹa, ale zawsze czuwaĹ, by ta walka, nieustÄpliwa i zaĹźarta, nie przyniosĹa szkody interesom paĹstwa. WalczyĹ o interesy KoĹcioĹa i wierzÄ cych, ale byĹ ostroĹźny, aby zachowaÄ miÄdzynarodowÄ pozycjÄ paĹstwaâ. Wyniesienie do chwaĹy oĹtarzy tego polskiego patrioty i heroicznego ucznia Chrystusa oĹźywi wspĂłĹczesnÄ i przyszĹÄ ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe pewne zwyciÄstwo Chrystus musi przejĹÄ przez dulce lignum KrzyĹźa. PotwierdzajÄ to jego sĹowa napisane w niewoli: âÂŤSprawa ChrystusowaÂť trwa blisko dwa tysiÄ ce lat i za tÄ sprawÄ ludzie siedzÄ do dziĹ dnia w wiÄzieniach. Sprawa siÄ nie przeĹźyĹa. Jest aktualna, ĹwieĹźa, mĹoda, pociÄ gajÄ caâ (4 paĹşdziernika 1953, s. 28). |