Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2003 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2003 (marzec / kwiecień)

Pierwszy plan. Wychowanie

Wielkie pole bitwy

Zapiski z rozmowy z uczniami podczas spotkania przedstawicieli wspólnot młodzieży szkół średnich. Pytania, trudności i problemy w obliczu całościowego doświadczenia. Dlaczego chrześcijaństwo ma związek ze wszystkim?


Alberto z Perugii:

Przez trzy lata, od momentu gdy spotkałem ruch, interesuję się moją szkołą i kontaktami z radą młodzieżową. Zebrałem wiele doświadczeń i mam wiele pytań, szczególnie jedno jest dla mnie bardzo naglące. Utrzymuję kontakty „polityczne” z ludźmi prawicy i lewicy, którzy kierują swoimi ugrupowaniami w Perugii. Nie jest dla mnie jasne, gdzie przebiega granica między misją a politycznym kompromisem. Nie wiem jak daleko mogę się posunąć, nie zdradzając przy tym mojego Ideału i tego, co mnie interesuje: dawać świadectwo mojego doświadczenia chrześcijańskiego w zależności od wymagań stawianych przez okoliczności.

 

Giorgio Vittadini: Do pewnego momentu naszej historii, w obliczu problemów politycznych, znajdowaliśmy się w sytuacji zmuszającej by zwracać się do fachowców, dla zrozumienia, kto ma rację – prawica czy lewica. Gdy ja byłem w GS, niektórzy mówili mniej więcej tak: „Ks. Giussani jest w porządku, ale on dochodzi do pewnego punktu, poza którym, od tego by wam pomóc, to już jesteśmy my”. Pomyślcie, co by było, gdybyśmy musieli dokonywać analizy i na tej podstawie decydować czy lepsza jest prawica, czy lewica? To tak, jakbyśmy powiedzieli, że chrześcijaństwo daje ci siłę moralną i etyczną, a poza tym trzeba zaufać fachowcom od różnych dziedzin życia społecznego i politycznego! Ruch uczy czegoś innego, mówię wam o tym, korzystając z dwóch stwierdzeń ks. Giussaniego. Oto one:

1. Istnieje pewien instynkt, który nie został jeszcze w ludziach zniszczony, istnieje jeszcze rozum. Określa on byt jako pragnienie dobra.

2. Bez Chrystusa człowiek czuje się rozproszony w sobie samym, zagubiony, niezdolny do oczytania rzeczywistości, niezdolny także do dostrzeżenia piękna jakiegokolwiek trwałego doświadczenia.

Pierwszą rzeczą, na którą powinniśmy zwracać uwagę w każdej sytuacji jest to, co podpowiada nam serce. Z prostotą i pozytywnym nastawieniem.

To jest zmysł religijny, podstawowy sposób, w jaki Pan „wrzuca” nas w rzeczywistość.

Chrystus wyszedł nam naprzeciw, a my ujrzeliśmy Go, gdyż znaleźliśmy odpowiedź na nasze pragnienie, ujrzał Go jakiś człowiek, ujrzeli Go ludzie, którzy powiedzieli do nas: „Chodź ze mną!”. Pragnienie człowieka jeśli nie napotka tego towarzystwa, ulega osłabieniu.

Co to znaczy? To znaczy, że kryterium prawdy staje się miejscem, gdzie cię nie wychwalają, ale pomagają dogłębnie zrozumieć czym jest prawda. Zatem, jakie znaczenie ma ta sytuacja dla młodego człowieka, który pójdzie głosować? Nie możemy się na tym zatrzymać i powiedzieć tylko tyle, bo on musi oddać swój głos na jedną lub drugą ze stron. Ma głosować i w związku z tym, potrzebny jest ktoś, kto mu pomoże zauważyć wszystko, co się przyczyni bardziej do umocnienia prawdy. Tą pomocą jest nasze towarzystwo, a to oznacza, że przy szukaniu rady w obliczu jakiegokolwiek wyboru, pytanie brzmi: co w większym stopniu ocali u ciebie i u innych pragnienie dobra, które w sobie nosimy? Pytanie to pociąga następne: co bardziej ocala więzi w szkole?

Aby dokonać wyboru, należy pytać, kto bardziej sprzyja wolności nauczania, możliwości twórczego doświadczenia, nie zamyka nas w sztywnych ramach, a przy tym stwarza większe możliwości dla powstania w szkole grup nauczycieli i uczniów?

Z tego powodu szkoła stała się dla ciebie interesująca, choć wcześniej była trochę nudna. Tymczasem jest to pole walki, miejsce weryfikacji pierwszego spotkania. Ma ona związek ze mną, gdyż korzystając z pomocy rady młodzieżowej, łatwiej mi zmierzać ku mojemu szczęściu.

Cico z Modeny: w Modenie zorganizowano spotkanie z burmistrzem i jego współpracownikami. Połączono je z otwarciem tzw. „namiotu”. Była to główna ideologiczna impreza antyglobalistyczna dla młodzieży, finansowana przez władze miejskie. Obok siedmiu wystąpień na korzyść podjętej inicjatywy, zabraliśmy głosy także my, poruszając, wśród innych problemów, sprawę instytucji wspierających jednostronne działania, w których nie ma miejsca na wolność. Burmistrz odpowiedział na inne wystąpienia, nam zaś odpowiedzi nie udzielił ani jednym słowem, zupełnie, jakby nas w ogóle nie było. Ks. Giussani, na Szkole Wspólnoty, cytując słowa Jezusa, powiedział, abyśmy byli roztropni jak węże i prości jak gołębie: jak mamy to rozumieć w tym konkretnym przypadku? Zostaliśmy sprowokowani by potwierdzić naszą wolność, wolność bycia sobą, ale jak pielęgnować ten wymóg w obliczu tak wielkiego zniszczenia człowieczeństwa?

 

Elisabetta z Turynu: W tym roku, ja i dwóch chłopców z mojej szkoły, zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie spotkań Szkoły Wspólnoty na terenie naszego technikum. Ponieważ w szkole nie ma nauczycieli GS, zapytaliśmy niektórych profesorów, czy byliby gotowi zaopiekować się nami. Odpowiedź była jednak negatywna. Wtedy zwróciliśmy się do Samorządu Uczniowskiego, usiłując otrzymać pozwolenie na korzystanie raz w tygodniu, przez godzinę z jednej z administrowanych przez Samorząd sal. Uzyskaliśmy zgodę, choć kosztem ogromnego trudu. To doświadczenie było dla nas wielkim wyzwaniem: fakt, że znajdujemy się w środowisku szkolnym, często nieprzychylnym, uświadamia nam jeszcze wyraźniej wartość spotkania, które dokonało się w naszym życiu i to, jak wielką nadzieje ono ze sobą niesie. Pozostaje jednak prawdą, że panuje ogromna wrogość wobec nas, która z upływem czasu zmienia się w całkowitą obojętność.

 

Vittadini: Co my tutaj robimy? Jesteśmy razem, bo zgromadził nas Chrystus! Zebrał po to, by przekonać, że On jest odpowiedzią dla naszego człowieczeństwa. Aby tego dokonać, pokazuje nam, że nasze doświadczenie nie broni samego siebie, ale człowieczeństwa. To On pozwala nam zrozumieć wrogość, nie wrogość wobec nas, ale wrogość wobec tego co słuszne, bowiem my nie bronimy samych siebie, ale bronimy prawdy, która jest dla wszystkich.

U początków Ruchu, ks. Giussani, wraz z pierwszą grupą GS, podjęli walkę o wolność w szkole i tę walkę wygrali. Zapoczątkowaliśmy walkę o wolność, mówiąc, że jeśli ktoś jest Żydem albo wyznawcą innej religii, powinien mieć prawo do posiadania przedstawicielstwa, mimo, że my stanowimy większość. Każdemu bowiem należy umożliwić zaistnienie w środowisku. To podstawowy przykład, przedstawiany przez Ruch w walce o wolność każdego ucznia w szkole.

Dzisiaj obrona ludzkiego „ja”, obrona wolności, prawdy, sprawiedliwości jest doświadczeniem chrześcijańskim na całym świecie. Rzeczywiście, w każdym miejscu, gdzie obecny jest Kościół, broni on owego „ja” przed wszelką dyktaturą, niezależnie czy jest to dyktatura prawicy czy lewicy.

Świat nienawidzi chrześcijanina, który kocha Chrystusa, to znaczy kocha prawdę, sprawiedliwość i wolność dla wszystkich, dla wyzyskiwanych i słabych.

Pomyślcie, że przez ostatnich czterdzieści lat tymi, którzy bronili prawdy dla wszystkich, nie byli antyglobaliści ani ludzie mający władzę, ale kolejni papieże. Szczególnie zaś Jan Paweł II podkreślający zawsze to, co pozytywne w cywilizacji zachodniej i broniący wolności. Jednocześnie, gdy udawał się do Afrykanów, mówił o ubóstwie.

 

Coma z Modeny: Gdy na lekcjach filozofii zajmowaliśmy się postacią św. Augustyna, bardzo poruszyła mnie jego postawa wobec historii: utrzymuje on, że każde wydarzenie historyczne, choćby najbardziej nieszczęśliwe, znajduje się na drodze prowadzącej do pozytywności, ma zawsze konstruktywne znaczenie. Usiłowałem zestawić jego przepełniony nadzieją pogląd z aktualną sytuacją na świecie i od razu narzuciło mi się pytanie: gdzie można dostrzec ową nadzieję w świecie?

 

Vittadini: Studium to sposób, za pomocą którego Bóg wzywa, abyśmy Go poznawali. Dzięki spotkaniu, jakie się dokonało, mamy ochotę aby się uczyć. Chrześcijańska nadzieja potrzebuje ludzkiego „ja”, jednostkowego „ja”. Jezus jest z tego zadowolony, gdyż liczy się z każdym z osobna, przyszedł dla każdego z osobna, a tymczasem „każdy” nie interesuje nikogo. Jeśli ty zostaniesz ocalony, to świat już się zmienia. Wypełnia się nadzieja, bo ty jesteś wart tyle, co cały wszechświat. „Ja” jest początkiem. W jaki sposób chrześcijańska nadzieja ocala ludzkie „ja”? Mówi ona, że nikt, żadna władza, żaden komunizm, nie może odebrać ci twojego pragnienia szczęścia. Barabasz, gdy spotka w kopalni frygijskiego niewolnika, który jest chrześcijaninem zauważa, że ten na kajdanach ma wyryty symbol Chrystusa. Barabasz jest tym uderzony, gdyż on też spotkał Jezusa, ale w Niego nie uwierzył. Gdy niewolnik dowiaduje się, że Barabasz zna Chrystusa, zostaje jego przyjacielem, chce być z Barabaszem na samym dnie, w najniższych pokładach kopalni. On jest człowiekiem wolnym! Barabasza irytuje, gdy widzi, że on jest wolny! Chrześcijańska nadzieja ocala „ja”! Pozwala zrozumieć, że istnieje odpowiedź na twoje pragnienie szczęścia. Początkiem chrześcijańskiej nadziei jest ocalenie każdego z nas.

 

Martino z Brianzy: My pragniemy pokoju podobnie jak antyglobaliści, jak oni, chcemy świata bardziej ludzkiego, troszczymy się o ubogich, a zatem jaka jest różnica między nami a nimi?

 

Vittadini: Człowiek jest pragnieniem szczęścia, ale jest w nim grzech pierworodny. Problem polega na tym: kto daje ci pokój? My nie jesteśmy bowiem do niego zdolni.

Tutaj tkwi różnica między nami a antyglobalistami: pokój nie jest rezultatem naszych zdolności, nie jest owocem myśli czy analiz. Trzeba znaleźć kogoś, kto przyniesie ci pokój, kto uzdolni kobietę i mężczyznę do wzajemnego przebaczenia. Pomyślcie o tym, że Jezus powierzył Kościół Piotrowi, który Go zdradził! Gdyby wasz przyjaciel rozbił wam samochód, który mu pożyczyliście... na drugi raz pewnie byście go już nie pożyczyli... Jezus natomiast oddał Piotrowi nie tylko samochód ale i garaż! Oddał swoje dziedzictwo na świecie komuś, kto zdradził! Jak Żydzi i Palestyńczycy mogą żyć razem, w sytuacji gdy mordują nawzajem swoje dzieci? Tutaj potrzebna jest jakaś nadludzka siła! My różnimy się od innych rozumieniem, że każdy człowiek powinien zostać wyzwolony: nie ma ludzi dobrych i złych, złego Zachodu i dobrego Wschodu, złych łapówkarzy i dobrych sędziów, dobrych mieszkańców Trzeciego Świata i złych przedsiębiorców, ale jest człowiek, który grzeszy i niesie w sobie ten ciężar: pragnie dobra, którego nie potrafi czynić. Kto nas wyzwoli od zła?

Po barbarzyńskich najazdach świat się zmienił, gdyż barbarzyńcy spotkali się z chrześcijanami: po upływie dwóch wieków nawrócili się, a ich władcy zostali świętymi. Świat zmienił się, gdyż porywczy barbarzyńca zmienił swoje oblicze wobec świadectwa prawdy. Zmienił również świat, nie tylko swoje „ja”.

 

Teresa z Bolonii: W mojej szkole powstała grupa, która po lekcjach głosi ideologię panującą w szkole. Jej hasłem jest być przeciw, przeciw pani minister obrony, przeciw wojnie, terroryzmowi, przeciw nauczycielom oraz rodzicom. Jak ja, która spotkałam towarzystwo, pragnące budować a nie niszczyć, mogę być dla nich propozycją i jak być w tej sytuacji konstruktywną?

 

Vittadini: Zagłębiaj się w to, co leĹźy u podstaw tego towarzystwa. Podobnie kiedy ktoś się zakochuje: wtedy wszystko odbiera inaczej, gdyĹź staje się pamięcią o osobie, z ktĂłrą jest razem. Wszystko jest inne: „W doświadczeniu wielkiej miłości, wszystko wokół staje się wydarzeniem” (R. Guardini). WĂłwczas owo doświadczenie pozwoli ci  patrzeć na spotykanych ludzi z miłosierdziem i realizmem. To tak, jakby Pan złoĹźył w nas bogactwo, głębię i świadomość naszych ograniczeń oraz otrzymanego daru, ktĂłry sprawia, Ĺźe wszystko staje się interesujące i pozwala odwaĹźnie stawać wobec tego, co się wydarza.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją