Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2021 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy Plan CharkĂłw odpowiada Madrytowi Notatki ze spotkania wspĂłlnot Eurazji z JuliĂĄnem CarrĂłnem, podczas ktĂłrego zostaĹ podjÄty âdialog na odlegĹoĹÄâ z wyzwaniem rzuconym przez RosÄ Montero na Ĺamach âEl PaĂsâ. Dlaczego tu i teraz nie jest koĹcem, ale poczÄ tkiem? (poĹÄ czenie wideo, 29 maja 2021) Jean-François Thiry. DzieĹ dobry wszystkim! Jest nas prawie dwieĹcie, ĹÄ czÄ cych siÄ z róşnych krajĂłw. KsiÄĹźe Julianie, bardzo ci dziÄkujÄ, Ĺźe znalazĹeĹ czas, by zweryfikowaÄ z nami drogÄ, ktĂłrÄ podÄ Ĺźamy w ostatnich miesiÄ cach. OtrzymaliĹmy wiele Ĺwiadectw i zapytaĹ, pokazujÄ cych, Ĺźe ten czas nie upĹynÄ Ĺ na próşno i Ĺźe moĹźemy zweryfikowaÄ, czy mamy nadziejÄ, czy teĹź nie.
Daiwa. W marcu mĂłj mÄ Ĺź odszedĹ w ramiona Ojca. ZmarĹ w pracy. Kiedy przyjechaĹam, lekarze prĂłbowali go reanimowaÄ. ModliĹam siÄ, stojÄ c za drzwiami, wspierana przez osoby, ktĂłre tam byĹy. ModliĹam siÄ, proszÄ c, bym nie straciĹa mojego mÄĹźa, ale wciÄ Ĺź dodajÄ c Ĺwiadomie te sĹowa: âJakakolwiek jest wola BoĹźa, przyjmujÄ jÄ â. PrzyjÄĹam jÄ i nie obwiniaĹam Boga, a tym bardziej mojego mÄĹźa za to, Ĺźe odszedĹ. WiedziaĹam, Ĺźe nawet najgorsze rzeczy dziejÄ siÄ dla naszego dobra. Ta ĹwiadomoĹÄ nie eliminuje braku i bĂłlu, ale pomaga mi podtrzymywaÄ ĹźywÄ nadziejÄ. Tego samego wieczoru, po Ĺmierci mÄĹźa, poĹÄ czyliĹmy siÄ na odlegĹoĹÄ z przyjaciĂłĹmi z Ruchu, aby odmĂłwiÄ Róşaniec. PoruszyĹa mnie iloĹÄ obecnych przyjaciĂłĹ. Na ekranie widziaĹam tak wiele malutkich okienek, nie tylko z twarzami znajomych, ale takĹźe ich rodzin. Za ich poĹrednictwem poczuĹam siÄ objÄta przez Boga w moim bĂłlu. Na pytanie: âJak siÄ masz?â mĂłj mÄ Ĺź zawsze odpowiadaĹ: âKaĹźdego dnia coraz bliĹźej Rajuâ i zawsze staraĹ siÄ ĹźyÄ tu i teraz. WierzÄ, Ĺźe jest juĹź w objÄciach Ojca i stamtÄ d opiekuje siÄ mnÄ , dzieÄmi i naszymi przyjaciĂłĹmi, ktĂłrzy w najtrudniejszych chwilach proszÄ takĹźe o jego wstawiennictwo. Nie ma go przy mnie, ale pozostawiĹ mi wielu przyjaciĂłĹ, dziÄki ktĂłrym nie czujÄ siÄ samotna i ĹźyjÄ doĹwiadczeniem ludu BoĹźego. OtrzymaĹam duĹźo listĂłw i wiadomoĹci. Wiele osĂłb przyszĹo poĹźegnaÄ siÄ z nim ostatni raz. Nawet jeĹli jego Ĺźycie nie byĹo dĹugie, zostaĹo dane dla dobra wszystkich bliskich. ByĹ bardzo poruszony sĹowami ksiÄdza Giussaniego: musimy kochaÄ naszÄ ĹźonÄ, nasze dzieci, naszÄ pracÄ z miĹoĹci do Chrystusa. MĂłj mÄ Ĺź zawsze staraĹ siÄ tak ĹźyÄ. Nie wiem, jakbym siÄ zachowaĹa i jak ĹźyĹabym z bĂłlem z powodu tej straty, gdybym nie naleĹźaĹa do Ruchu. Wychowanie, jakim ĹźyjÄ w Ruchu, daje mi siĹÄ i nadziejÄ. DziÄkujÄ Bogu za to, Ĺźe daĹ mi przyjacióŠz Ruchu i pokazaĹ mi drogÄ, ktĂłrÄ warto podÄ ĹźaÄ za moimi przyjaciĂłĹmi i za Chrystusem. JuliĂĄn CarrĂłn. DziÄkujÄ ci za to Ĺwiadectwo, poniewaĹź kiedy majÄ miejsce tak bolesne wydarzenia, lepiej uĹwiadamiamy sobie ĹaskÄ, ktĂłrÄ otrzymaliĹmy, kiedy spotkaliĹmy Ruch. W rzeczywistoĹci nie jest to natychmiastowe â tak jak ty to zrobiĹaĹ, nie wyrzucajÄ c niczego nikomu, ani Bogu, ani twojemu mÄĹźowi: âTaka jest wola Boga i ja jÄ przyjmujÄâ. Dokumentuje drogÄ, ktĂłrÄ przebyĹaĹ. To pierwsze Ĺwiadectwo stawia nas wszystkich wobec metody, poprzez ktĂłrÄ kaĹźdy moĹźe zweryfikowaÄ swojÄ drogÄ, poniewaĹź weryfikacjÄ drogi nie sÄ nasze myĹli, nasze interpretacje, ale nasze âjaâ w dziaĹaniu. Kiedy stajemy wobec rzeczywistoĹci â jakiekolwiek przyjmuje ona oblicze â wyĹania siÄ tam ostateczne spojrzenie, jakie mamy na Ĺźycie. Dlatego widaÄ, w jakim stopniu, jak mĂłwi nasza przyjaciĂłĹka, wychowanie Ruchu, to, ktĂłre komunikowaĹ nam ksiÄ dz Giussani, przeniknÄĹo nasze Ĺźycie. Nie jest to jakaĹ miara przykĹadana do nas, ale sugestia pewnej drogi. Otóş rzeczywistoĹÄ daje nam znaki, by zweryfikowaÄ, czy otrzymane wychowanie wnika w nas, to znaczy czy Ruch naprawdÄ jest ruchem. W kaĹźdym momencie swojej wÄdrĂłwki kaĹźdy moĹźe zobaczyÄ, czy urzeczywistnia siÄ w jego Ĺźyciu racja, dla ktĂłrej ksiÄ dz Giussani zapoczÄ tkowaĹ Ruch, racja jasna dla niego od pierwszego dnia, kiedy wszedĹ po schodach liceum Bercheta: âUkazywanie zwiÄ zku wiary z wymogami Ĺźyciaâ (Ryzyko wychowawcze, Wydawnictwo JednoĹÄ, Kielce 2021, s. 21). Weryfikacja nie znajduje siÄ w naszych interpretacjach, w naszych dyskusjach, w tym, co mĂłwiÄ gazety â weryfikacja przebytej drogi odbywa siÄ w âstrukturze reakcjiâ, ktĂłre mamy wobec rzeczywistoĹci, by posĹuĹźyÄ siÄ sformuĹowaniem Giussaniego uĹźytym w dziesiÄ tym rozdziale ZmysĹu religijnego (Wydawnictwo M, KrakĂłw 2014, s. 170), wobec kaĹźdego wydarzenia. A najbardziej prowokujÄ cym ze wszystkich wydarzeĹ jest ĹmierÄ. Dlatego dziÄkujÄ ci, poniewaĹź twoim Ĺwiadectwem pokazaĹaĹ nam drogÄ, metodÄ, poprzez ktĂłrÄ moĹźemy zawsze rozpoznaÄ, czy podÄ Ĺźamy drogÄ wychowania, na ktĂłrÄ Ruch nas wprowadza, czy teĹź nie. Wszystko inne siÄ nie liczy, dlatego nie traÄmy czasu na mierzenie siÄ. Interesuje nas tylko to, czy propozycja Ruchu, czy spojrzenie, do ktĂłrego wychowuje nas Ruch (âTo jest wola Boga i ja to uznajÄ, akceptujÄ, obejmujÄâ), sprawia, Ĺźe âcoraz bardziej â rozwija siÄ w nas osÄ d tak wypeĹniony ĹwiatĹem, Ĺźe uĹatwia przylgniÄcie, osÄ d peĹen uczucia. Widzimy to codziennie, gdy tylko budzimy siÄ rano: jakie uczucie u mnie przewaĹźa? Nie jest konieczna ĹmierÄ albo coĹ, co sprawia cierpienie, wystarczy zaraz po przebudzeniu zdaÄ sobie sprawÄ z tego, co daje nam Ĺźycie.
Anna Kim. KaĹźdy punkt, kaĹźdy osÄ d i kaĹźde Ĺwiadectwo podczas Rekolekcji Bractwa byĹy dla mnie Ĺźywymi sĹowami, ktĂłre poruszaĹy moje serce, dotyczyĹy mojego Ĺźycia. MĂłwiĹeĹ do nas z miĹoĹciÄ ojca, okazujÄ c zaufanie naszej wolnoĹci dorosĹych osĂłb. DziÄkujÄ ci za to! Jednym z najwaĹźniejszych punktĂłw byĹ dla mnie punkt âMiejsce nadzieiâ, kiedy powiedziaĹeĹ, Ĺźe jest to âmiejsce, [w ktĂłrym] (...) Chrystus jest obecny i Ĺźywyâ (J. CarrĂłn, Czy jest nadzieja?, Wydawnictwo i Drukarnia ĹwiÄtego KrzyĹźa, Opole 2021, s. 143â144); jest to zagadnienie towarzystwa. CaĹy miniony rok byĹ bardzo dramatyczny, dla mnie jak i dla wszystkich. Ale byĹ to rĂłwnieĹź czas Ĺaski, poniewaĹź poprzez bĂłl, niedostatki, trudnoĹci i prĂłby uĹwiadomiĹam sobie wyraĹşnie, Ĺźe jak powietrza potrzebujÄ ĹwiadkĂłw, przyjacióŠz Ruchu, naszej wspĂłlnoty w Karagandzie. ZrozumiaĹam, Ĺźe poza wspĂłlnotÄ moje Ĺźycie blaknie, blednieje. Moje âjaâ wiÄdnie i stajÄ siÄ jak âĹĂłdĹş, co pragnie morza, a jednak siÄ lÄkaâ, i uĹwiadamiam sobie, Ĺźe mĂłwiÄ: âMiejmy nadziejÄâŚâ bez nadziei. NiedĹugo bÄdÄ musiaĹa wyjechaÄ z Karagandy na dĹuĹźszy czas i bÄdÄ musiaĹa ĹźyÄ w trudnych warunkach, stawiajÄ c czoĹa licznym wyzwaniom. BÄdÄ w miejscu, w ktĂłrym Internet nie zawsze dziaĹa. Jak mogÄ nie straciÄ nadziei? Jak mogÄ doĹwiadczaÄ âpeĹni Chrystusaâ poza wspĂłlnotÄ ? CarrĂłn. ZdumiewajÄ ce! Ta przeprowadzka sprawi, Ĺźe zrozumiesz, co masz na myĹli, mĂłwiÄ c âwspĂłlnotaâ, âtowarzystwoâ. Zweryfikujesz to, jak przeĹźywaĹaĹ towarzystwo przez caĹy czas, kiedy byĹaĹ w Karagandzie. UĹwiadomisz sobie, czy przeĹźywaĹaĹ je takim, jakie jest â czyli jako to, co wprowadza nas bez wytchnienia w odkrywanie sensu dla Ĺźycia, jako spojrzenie, ktĂłrego trzeba siÄ stale uczyÄ, a zatem ktĂłrego bÄdziesz musiaĹa uczyÄ siÄ nadal takĹźe tam, gdzie pojedziesz â albo jako coĹ mechanicznego, przez co ze wzglÄdu na fizycznÄ w nim obecnoĹÄ automatycznie powinna wzrastaÄ nasza samoĹwiadomoĹÄ. Wobec nowej sytuacji, z ktĂłrÄ bÄdziesz musiaĹa siÄ zmierzyÄ, bÄdziesz mogĹa zrozumieÄ, co tak naprawdÄ dotrzymuje ci towarzystwa. Nie oznacza to, Ĺźe nie bÄdziesz potrzebowaĹa towarzystwa albo Ĺźe nie bÄdzie towarzystwa tam, gdzie bÄdziesz. Od ciebie bÄdzie zaleĹźeÄ, czy rozpoznasz je w sposobie, w jaki Chrystus pozwoli ci go doĹwiadczyÄ w tym, w jaki sposĂłb bÄdzie ci towarzystwem w nowej sytuacji. Twoja przeprowadzka bÄdzie okazjÄ do tego, aby pogĹÄbiÄ to, co jest treĹciÄ towarzystwa, ktĂłre spotkaĹaĹ w Karagandzie. Jest to prawdziwe wyzwanie, aby pomĂłc ci zrozumieÄ, Ĺźe to, co sobie mĂłwimy, to nie tylko sĹowa. Wystarczy, Ĺźe kaĹźdy z nas pomyĹli o tym, jak przeĹźyĹ ten czas pandemii, w ktĂłrym wielu gestĂłw Ruchu nie moĹźna byĹo podejmowaÄ fizycznie. Wszyscy widzieliĹmy, Ĺźe ten, kto pozostaĹ naprawdÄ dyspozycyjny, by pozwoliÄ sobie towarzyszyÄ za poĹrednictwem sposobu, na jaki pozwalaĹa Tajemnica â gesty podczas poĹÄ czeĹ wideo, takie jak Rekolekcje i SzkoĹa WspĂłlnoty, proponowane teksty â nauczyĹ siÄ i zrozumiaĹ coĹ zasadniczego dla Ĺźycia. Ale wszyscy, chcÄ c nie chcÄ c, przeprowadzamy obecnie test, czy w czasie pandemii nauczyliĹmy siÄ czegoĹ i zrozumieliĹmy coĹ, czy teĹź nie, coĹ, co moĹźe byÄ przydatne do stawiania czoĹa nowym wyzwaniom. IluĹź z nas myĹlaĹo, Ĺźe pojawienie siÄ wirusa i w konsekwencji niemoĹźnoĹÄ podejmowania gestĂłw Ruchu w zwykĹy sposĂłb, sprawi, Ĺźe poczujemy siÄ sierotami, pozbawi nas wspĂłlnoty, uniemoĹźliwiajÄ c nam cieszenie siÄ Ĺwiadkami! Tymczasem to, co przeĹźyliĹmy w ostatnich miesiÄ cach, uĹwiadomiĹo nam, Ĺźe Chrystus nadal dotrzymuje nam towarzystwa w nieoczekiwany, nieprzewidywalny dla nas sposĂłb. Dlatego moĹźesz udaÄ siÄ tam, gdzie musisz pojechaÄ, z zaciekawieniem: âZobaczmy, w jaki sposĂłb Chrystus dotrzyma mi towarzystwa w nowej sytuacjiâ. Tym bardziej Ĺźe âprzy aktualnych moĹźliwoĹciach komunikacji nic z tego, co miaĹaĹ do tej pory, nie zostanie ci zabrane. BÄdziesz mogĹa ĹÄ czyÄ siÄ z gestami wspĂłlnoty w Karagandzie, bÄdziesz mogĹa dalej pielÄgnowaÄ relacje z twoimi przyjaciĂłĹmi, bÄdziesz mogĹa wchodziÄ na stronÄ CL i dalej korzystaÄ z caĹego bogactwa Ĺźycia chrzeĹcijaĹskiej wspĂłlnoty CL. WspĂłlnota bÄdzie ci towarzyszyÄ wszÄdzie, nawet jeĹli pojedziesz na koniec Ĺwiata! JedynÄ kwestiÄ pozostaje to, czy ty, w nowej sytuacji, w ktĂłrej siÄ znajdziesz, zaakceptujesz pewien sposĂłb towarzystwa, tak jak zaakceptowaĹaĹ go w czasie, w ktĂłrym szerzyĹa siÄ pandemia. W ten sposĂłb bÄdziesz mogĹa zobaczyÄ, jakÄ dojrzaĹoĹÄ moĹźesz osiÄ gnÄ Ä poprzez pogĹÄbianie wartoĹci towarzystwa. Potem nam o tym opowiesz. Anna Kim. DziÄkujÄ!
Lali. Kiedy podczas Rekolekcji mĂłwiĹeĹ o oczekiwaniu, przyszĹa mi na myĹl pewna koleĹźanka z pracy, ktĂłrÄ zapytaĹam, co u niej sĹychaÄ, czy podoba jej siÄ to, co robi. Na te pytania moi koledzy odpowiadajÄ , Ĺźe lepiej niczego nie oczekiwaÄ, poniewaĹź istnieje ryzyko rozczarowania; lepiej niczego siÄ nie spodziewaÄ, Ĺźeby siÄ nie rozczarowaÄ. Mi zdarzyĹo siÄ to raz w Ĺźyciu: oczekiwaĹam, Ĺźe jakieĹ wydarzenia miaĹy siÄ dokonaÄ tak, jak ja chciaĹam, i kiedy potem coĹ ukĹadaĹo siÄ inaczej, przychodziĹo wielkie rozczarowanie i ogromny smutek. PrzypomniaĹam sobie o tym, czytajÄ c tekst Rekolekcji; gdy sĹuchaĹam SzkoĹy WspĂłlnoty z tobÄ , uderzyĹy mnie twoje sĹowa, gdy mĂłwiĹeĹ, Ĺźe to, co czytamy, to, o czym dajemy sobie Ĺwiadectwo na Szkole WspĂłlnoty oraz na naszych spotkaniach, moĹźemy zrozumieÄ dopiero po tym, jak to przeĹźyjemy. ByĹo to dla mnie jak odpowiedĹş na pytanie, ktĂłre miaĹam wczeĹniej, dlaczego po katastrofalnych wydarzeniach, ktĂłre miaĹy miejsce w moim Ĺźyciu, przede wszystkim ĹmierÄ mojego mÄĹźa, zablokowaĹam siÄ, nie miaĹam w sobie nadziei ani oczekiwania. Wczoraj moja mama i ciocia opuĹciĹy szpital; wciÄ Ĺź sÄ bardzo sĹabe, ale jestem wdziÄczna, Ĺźe czujÄ siÄ lepiej, jednak w chwili, kiedy znajdowaĹy siÄ w stanie krytycznym, miÄdzy Ĺźyciem a ĹmierciÄ , nie byĹam w stanie zrozumieÄ i zadawaĹam sobie pytanie: âCo wydarza siÄ w moim Ĺźyciu? Czego BĂłg chce ode mnie? Dlaczego to wszystko musi teraz przydarzaÄ siÄ wĹaĹnie mnie?â. W tym przeraĹźeniu nagle zdaĹam sobie sprawÄ, odczuĹam z jasnoĹciÄ , jakiej nigdy wczeĹniej nie miaĹam, Ĺźe BĂłg mnie obejmuje. I wraz z tym odczuciem bycia objÄtÄ pojawiĹa siÄ nadzieja, zrozumiaĹam, Ĺźe wszystko zostaĹo mi odebrane i pozostawiona tylko nadzieja. I ta nadzieja pozwoliĹa mi zrzuciÄ ze swoich ramion przynajmniej czÄĹÄ tego ciÄĹźaru, ktĂłry na mnie spoczywaĹ, poniewaĹź mogĹam podzieliÄ siÄ moimi pytaniami z Tym, kto naprawdÄ moĹźe odpowiedzieÄ. CzytajÄ c ponownie SzkoĹÄ WspĂłlnoty, zrozumiaĹam, Ĺźe ta nadzieja, ktĂłra pojawiĹa siÄ miesiÄ c temu, trzy tygodnie temu, zrodziĹa we mnie oczekiwanie i wiarÄ. Oczekiwanie inne niĹź poprzednie, kiedy wiedziaĹam, czego chcÄ i jak sprawy majÄ siÄ potoczyÄ, ale oczekiwanie otwarte, peĹne potrzeby, peĹne uwaĹźnoĹci i pragnienia speĹnienia. ZadaĹam sobie zatem pytanie: âAle czym jest to oczekiwanie?â i zrozumiaĹam, Ĺźe jest to oczekiwanie na bycie szczÄĹliwÄ , bardzo otwarte i bardzo proste. CarrĂłn. Czy mogÄ zadaÄ ci pytanie? Lali. OczywiĹcie. CarrĂłn. Jak doszĹaĹ do ĹwiadomoĹci, absolutnie niespodziewanej, Ĺźe BĂłg ciÄ obejmuje? WydawaĹo siÄ, Ĺźe na nic nie czekasz i zastanawiaĹaĹ siÄ: âCzego BĂłg chce ode mnie?â. I nagle coĹ ci siÄ wydarzyĹo: âPoczuĹam, (âŚ), Ĺźe BĂłg mnie obejmuje, (âŚ) pojawiĹa siÄ nadziejaâ. Jak zrodziĹo siÄ w tobie to odczucie? Lali. W tym momencie moje myĹli, moje siĹy, mĂłj sposĂłb patrzenia, moje usiĹowania byĹy tak maĹe, a tak silne byĹo natomiast poczucie, Ĺźe jestem niczym, Ĺźebrakiem, Ĺźe w moim Ĺźebraniu, nÄdzy i ubĂłstwie, w tym momencie jakbym siÄ wyciszyĹa. âNajgĹoĹniejszÄ â rzeczÄ ze wszystkich byĹo oczekiwanie. ZdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe teraz nie mogÄ nic zrobiÄ, poniewaĹź jestem bezradna, jestem w potrzebie, mogÄ tylko krzyczeÄ, modliÄ siÄ, prosiÄ. I w tym momencie poĹrĂłd Ĺez pojawiĹ siÄ uĹmiech i fizyczne odczucie, Ĺźe poza nadziejÄ nie ma nic innego. Wszystko zostaĹo mi odebrane za wyjÄ tkiem nadziei. Albo ja zgodziĹam siÄ wyjĹÄ z czegoĹ, co byĹo we mnie od zawsze. CarrĂłn. ChcÄ, ĹźebyĹmy sobie uĹwiadomili, czy byĹa to tylko instynktowna reakcja na twojÄ bezradnoĹÄ, czy teĹź chodziĹo o coĹ innego. Dlaczego nagle, z wnÄtrza twojego poczucia bezradnoĹci, wĹaĹnie wtedy, gdy wydawaĹo ci siÄ, Ĺźe nie czekasz na nic, pojawiĹa siÄ w tobie pewnoĹÄ, Ĺźe BĂłg ciÄ obejmuje? JeĹli nie zdasz sobie sprawy z tego, co siÄ z tobÄ staĹo, jeĹli nie pojmiesz caĹej doniosĹoĹci doĹwiadczenia, ktĂłre przeĹźyĹaĹ, jutro moĹźesz znĂłw stanÄ Ä bezradna w obliczu innej, nieoczekiwanej sytuacji. Czy rozumnÄ rzeczÄ jest oczekiwaÄ? Na czym polega rozumnoĹÄ tego oczekiwania, Ĺźeby nie byĹo to po prostu przelotne uczucie, ktĂłre jutro moĹźe zostaÄ zmiecione przez coĹ nieprzewidywalnego? Czy rozumiesz pytanie? Lali. Tak. Prawdopodobnie w tym, co przydarza mi siÄ od stycznia, od kiedy zmarĹ mĂłj mÄ Ĺź, chodzi o to, Ĺźe wydarzenie radykalnie zmieniĹo moje spojrzenie, mĂłj sposĂłb patrzenia. PoniewaĹź, jak powiedziaĹa moja przyjaciĂłĹka na poczÄ tku, ĹmierÄ mojego mÄĹźa zrodziĹa doĹwiadczenie, za sprawÄ ktĂłrego jakbym zderzyĹa siÄ z faktem przyjÄcia woli Ojca. CarrĂłn. A na czym polega ten odmienny sposĂłb patrzenia? Lali. Na tym, Ĺźe wreszcie zdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe to, co zdarza siÄ w moim Ĺźyciu, dzieje siÄ nie dlatego, Ĺźe ktoĹ mnie karze, poniewaĹź zrobiĹam coĹ zĹego, ale poniewaĹź KtoĹ mnie kocha i jest ze mnÄ poĹrĂłd tej burzy. CarrĂłn. Ale skÄ d wiesz, Ĺźe KtoĹ ciÄ kocha? Nie moĹźna poradziÄ sobie przy pomocy jakiegoĹ stwierdzenia â âKtoĹ mnie kochaâ â trzeba zrozumieÄ, dlaczego rozumnÄ rzeczÄ jest stwierdzenie czegoĹ takiego. Lali. PoniewaĹź, jak powiedziaĹam, kaĹźdego dnia byli blisko mnie moi przyjaciele i otrzymywaĹam odpowiedĹş za poĹrednictwem konkretnych twarzy. CarrĂłn. Dlaczego to, co dajÄ ci przyjaciele, nie jest tylko pocieszeniem, skoro nie mogÄ ci daÄ tego, co zostaĹo ci odebrane? Lali. PoniewaĹź jest to coĹ, co odpowiada mojemu sercu. To doĹwiadczenie Ĺźebractwa, ubĂłstwa, tego bycia bez niczego przed Nim uĹwiadamia mi, Ĺźe jest coĹ, czego ja nie robiÄ i co nie zaleĹźy od moich myĹli, dziaĹaĹ i wysiĹkĂłw. Nie mogĹabym tego wygenerowaÄ. CarrĂłn. A zatem czym jest to âcoĹâ? JeĹli nie jest to coĹ, co ty robisz, jeĹli nie jest to coĹ, co robiÄ inni, to co to jest? Trzeba wyraĹşne zidentyfikowanie, czym jest to âcoĹâ. Lali. Chrystus blisko mnie kaĹźdego dnia. CarrĂłn. SkÄ d to wiesz? Lali. Nie wiem, jak to powiedzieÄ, wiem to za sprawÄ dialogu z Nim, za sprawÄ ObecnoĹci, kiedy budzisz siÄ rano i rozumiesz, Ĺźe nie jesteĹ sama, za sprawÄ nadziei, ktĂłrej wczeĹniej nie byĹo, a teraz jest. Kiedy rozumiesz, Ĺźe nic nie moĹźesz zrobiÄ, ale jest KtoĹ Inny, kto ciÄ podtrzymuje. CarrĂłn. Jaki jest najwyraĹşniejszy znak tego, Ĺźe istnieje âKtoĹ Inny, kto ciÄ podtrzymujeâ? Jaki jest najbardziej oczywisty znak, ktĂłry dostrzegasz tuĹź po przebudzeniu? Lali. To, Ĺźe wszystko rozwiÄ zuje siÄ w sposĂłb, ktĂłrego nie mogĹam siÄ nawet spodziewaÄ. CarrĂłn. Nie wiesz jeszcze, jak potoczy siÄ poranek, a kiedy tylko siÄ obudzisz, jest juĹź wszystko! Lali. Tak, poniewaĹź to jest miĹoĹÄ i miĹosierdzie. Nie wiem, jak to opisaÄ, ale rano budzisz siÄ i wiesz, Ĺźe siÄ nie boisz, poniewaĹź twĂłj tata ciÄ kocha. CarrĂłn. Przyjrzyjmy siÄ temu dobrze. W obliczu wyzwaĹ Ĺźycia kaĹźdy z nas przeprowadza test, weryfikacjÄ drogi, ktĂłrÄ przeszedĹ. Wszyscy dokonujemy tej weryfikacji, nie tylko ci, ktĂłrym przydarzajÄ siÄ nieszczÄĹcia takie jak te, o ktĂłrych nam opowiedziaĹaĹ, i zostajÄ ogoĹoceni ze wszystkiego. Nawet teraz, w tym momencie, kiedy zaczynamy â przynajmniej tutaj we WĹoszech â powracaÄ powoli do zwyczajnego trybu Ĺźycia, kaĹźdy bÄdzie mĂłgĹ zweryfikowaÄ, czy zmarnowaĹ czas pandemii, czy teĹź wzrĂłsĹ. Ty teraz weryfikujesz, czy to, co ci siÄ przydarzyĹo i o czym opowiedziaĹaĹ â ĹmierÄ twojego mÄĹźa, choroba twojej mamy â sprawiĹo, Ĺźe dorosĹaĹ, nauczyĹaĹ siÄ spojrzenia, ktĂłrego wczeĹniej nie miaĹaĹ. To jest kluczowa sprawa. Pewien przyjaciel z Hiszpanii daĹ mi artykuĹ, ktĂłry ukazaĹ siÄ w dzienniku âEl PaĂsâ, autorstwa Rosy Montero (zob. s. 7), w ktĂłrym ta dziennikarka opowiada o tym, Ĺźe widziaĹa z okna swojego mieszkania, poĹoĹźonego w jednej z madryckich dzielnic, poczÄ tek powrotu do Ĺźycia tak wielu ludzi, ktĂłrzy nie mogli siÄ doczekaÄ, by znĂłw zobaczyÄ siÄ z przyjaciĂłĹmi, wyjĹÄ na kolacjÄ, znĂłw cieszyÄ siÄ rzeczami, z ânienasyconym gĹodem szczÄĹciaâ, z tak âwielkim pragnieniem wyciĹniÄcia nocy jak cytryny, posiadania Ĺźyciaâ. Ale natychmiast zadaje sobie pytanie: âIlu ludzi poĹoĹźyĹo siÄ spaÄ szczÄĹliwymi tego ranka o Ĺwicieâ, a âiluĹź pogrÄ ĹźyĹo siÄ ponownie w ludzkim niezadowoleniu, tak dobrze wszystkim znanym, oraz w tej naszej irytujÄ cej niezdolnoĹci, z ktĂłrÄ wydaje siÄ, Ĺźe przeĹźywamy to, co pewne, namacalne, zwyczajnÄ rzeczywistoĹÄâ. I dodaje: âPandemia miaĹa nas czegoĹ nauczyÄ (âŚ), ale obawiam siÄ, Ĺźe niczego siÄ nie nauczymyâ. W dzisiejszej prasie pojawiĹ siÄ wywiad z biaĹoruskÄ laureatkÄ Nagrody Nobla SwietĹanÄ Aleksijewicz, ktĂłry rozpoczyna siÄ w ten sposĂłb: âZapomnimy o tym czasie pandemiiâ, nie bÄdziemy o nim pamiÄtaÄ. âCzĹowiek taki jest. Ĺatwo zapomina caĹe zĹo, ktĂłre mu siÄ przydarzaâ, i podaje jako przykĹad zbudowanie nowej elektrowni atomowej wĹaĹnie na BiaĹorusi, najbardziej dotkniÄtej katastrofÄ w Czarnobylu: âCzĹowiek taki jest. Zapominaâ (S. Aleksijewicz, âIl nostro futuro comincia adessoâ â âNasza przyszĹoĹÄ zaczyna siÄ terazâ, wywiad przeprowadzony przez R. Castellettiego w: âRobinson, la Republicaâ, 29 maja 2021). To analogia do refleksji hiszpaĹskiej dziennikarki o pandemii. Tak jesteĹmy stworzeni, nie uczymy siÄ na podstawie tego, co siÄ wydarza. Montero twierdzi, Ĺźe widziaĹa to juĹź wiele razy, na przykĹad u przyjaciĂłĹ, u ktĂłrych zdiagnozowano nowotwĂłr: w chwili, w ktĂłrej zdajÄ sobie z tego sprawÄ, wobec oczywistoĹci, ktĂłra wywoĹuje w nich dreszcze, âzapewniajÄ nas, Ĺźe choroba otworzyĹa im oczyâ, to znaczy otworzyĹa im szeroko oczy â dokĹadnie tak, jak przytrafiĹo siÄ to tobie â i obiecujÄ sobie, Ĺźe âjeĹli jÄ przezwyciÄĹźÄ , nigdy nie bÄdÄ juĹź traciÄ czasu na zamartwianie siÄ bzdurami ani teĹź nie przestanÄ doceniaÄ prawdziwych wartoĹci Ĺźyciaâ, czyli rzeczy niezbÄdnych do Ĺźycia. KaĹźdy, nawet ten, kto jest absolutnie roztargniony, wobec dramatycznej okolicznoĹci zostaje popchniÄty do otwarcia szeroko oczu. Ale potem, dodaje dziennikarka, kiedy ci przyjaciele âzdrowiejÄ (dziÄki Bogu) (âŚ) kilka lat później wpadajÄ w to samo mentalne rozproszenie, w ten sam zamÄt zwiÄ zany z kwestiÄ tego, kim sÄ i czego chcÄ â, to znaczy wracajÄ do wczeĹniejszego sposobu patrzenia i Ĺźycia. W tym wĹaĹnie problem. To jest zrozumiaĹe, Ĺźe takie wydarzenie jak ĹmierÄ albo choroba otwiera nam szeroko oczy. Ale to nie wystarczy, aby osoba siÄ czegoĹ nauczyĹa; a jeĹli siÄ nie nauczy, po jakimĹ czasie wraca do dawnej rutyny. Dlatego nalegaĹem, by ciÄ dopytaÄ, czym jest to âcoĹâ, o ktĂłrym mĂłwiĹaĹ. Montero kontynuuje, mĂłwiÄ c o sobie: âTo samo dzieje siÄ ze mnÄ . (âŚ) Od wielu lat piszÄ na ten temat i udzielam uczonych rad dotyczÄ cych koniecznoĹci nauczenia siÄ Ĺźycia w teraĹşniejszoĹciâ, ale âwystÄpuje kolosalna róşnica miÄdzy tym, co siÄ myĹli, a zakorzenieniem tej myĹli we wĹasnym cieleâ, to znaczy by myĹl przeniknÄĹa Ĺźycie i staĹa siÄ mojÄ . âTrudno jest ĹźyÄ zgodnie z tym, w co siÄ wierzyâ (powiedzieliĹmy, Ĺźe kluczowym problemem jest doĹwiadczenie). A zatem co zrobimy? âZatem teraz jestem tutaj, jak prawie wszyscy, odkĹadajÄ c nieĹwiadomie szczÄĹcie na czas, ktĂłry jest zawsze odlegĹy, nieco dalejâ. WciÄ Ĺź, podkreĹla Montero, speĹnienie jest odkĹadane na przyszĹoĹÄ. I âprzeĹźywamy to Ĺźycie tak, jakbyĹmy mieli jeszcze jedno w walizceâ â pisze, cytujÄ c Hemingwaya. NastÄpnie dodaje: âMarnujemy nasze dni w gĹupi sposĂłb, odkĹadajÄ c peĹnÄ ĹwiadomoĹÄ Ĺźycia na kiedy indziej, jakby teraĹşniejszoĹÄ byĹa tylko stacjÄ tranzytowÄ , nudnym etapem w naszej niespokojnej podróşy nie wiadomo dokÄ d. MoĹźna by powiedzieÄ, Ĺźe znajdujemy siÄ nieustannie na taĹmie bagaĹźowej na lotnisku, pasaĹźerowie w ciÄ gĹym ruchu donikÄ dâ, kaĹźdy myĹli: âBÄdÄ szczÄĹliwa, kiedy dotrÄ do celuâ, to znaczy â powiedzielibyĹmy â kiedy dotrÄ do mojego przeznaczenia. âZĹa wiadomoĹÄ â konkluduje dziennikarka â jest taka, Ĺźe nigdy nie moĹźna tam dotrzeÄ. Istnieje tylko dzisiaj, tu i terazâ. JeĹli zachÄciĹem ciÄ, byĹ wyraĹşnie zrozumiaĹa to, co przeĹźyĹaĹ, robiÄ to dlatego, Ĺźe nie chcÄ, Ĺźeby taka byĹa konkluzja, do ktĂłrej z czasem my takĹźe dochodzimy: odkĹadaÄ szczÄĹcie na przyszĹoĹÄ, ale ostatecznie ĹudzÄ c siÄ tylko, Ĺźe siÄ je osiÄ gnie, poniewaĹź tak naprawdÄ istnieje tylko dziĹ, tu i teraz. WychodzÄ c od tego, co powiedziaĹaĹ, co byĹ odpowiedziaĹa tej dziennikarce, ktĂłra miaĹa odwagÄ napisaÄ coĹ takiego? MoĹźemy powiedzieÄ, Ĺźe 90% jej historii jest podobne do twojej: ty takĹźe zostaĹaĹ sprowokowana, zostaĹaĹ poddana prĂłbie i na poczÄ tku pomyĹlaĹaĹ, Ĺźe lepiej niczego nie oczekiwaÄ, Ĺźeby siÄ nie rozczarowaÄ. W takich chwilach, wobec wielkiego smutku, kiedy zmarĹ twĂłj mÄ Ĺź i kiedy twoja mama siÄ rozchorowaĹa, dokonaĹaĹ weryfikacji spĂłjnoĹci twojej drogi. Czy odkryĹaĹ coĹ w swoim doĹwiadczeniu, co mogĹabyĹ przeciwstawiÄ temu, o czym mĂłwi ta dziennikarka? Dzisiejsze Ĺźycie jest tak globalne, Ĺźe Madryt prowadzi dialog z Charkowem, a CharkĂłw odpowiada Madrytowi. Lali. Przede wszystkim fakt, Ĺźe ĹźyĹam tak, jak powiedziaĹam, na poczÄ tku byĹam ja, moje plany, ale potem coĹ siÄ wydarzyĹo. I proszÄ, modlÄ siÄ, Ĺźebym nigdy nie zapomniaĹa tego, co siÄ wydarzyĹo. Róşnica polega na tym, Ĺźe teraz jestem uwaĹźna na rzeczywistoĹÄ, a nie na moje plany. CarrĂłn. A zatem jaka jest róşnica w teraĹşniejszoĹci? Ponawiam to pytanie. Tutaj, poĹrĂłd nas, coĹ siÄ wydarzyĹo i kaĹźdy, kto zabiera gĹos, musi dialogowaÄ z tym, co siÄ wyĹoniĹo, wychodzÄ c od tego, co siÄ staĹo. W taki wĹaĹnie sposĂłb sprawdzamy, czy podczas pandemii coĹ zyskaliĹmy, czy teĹź zmarnowaliĹmy okazjÄ i musimy dalej siÄ uczyÄ.
Thiry. Czy moĹźesz pomĂłc nam to zrozumieÄ? CarrĂłn. Chodzi o to, aby uĹwiadomiÄ sobie, co wprowadziĹa nasza przyjaciĂłĹka swojÄ opowieĹciÄ â nowy czynnik, ktĂłry jest decydujÄ cy, by odpowiedzieÄ hiszpaĹskiej dziennikarce. Jak moĹźemy powiedzieÄ w sposĂłb, ktĂłry nie byĹby dewocyjny: âBĂłg obejmuje mnie terazâ? CzÄsto mĂłwimy te rzeczy dewocyjnie, a jest to sposĂłb, ktĂłry nie rozwiÄ zuje naszego problemu, a zatem ostatecznie nie wiemy, co powiedzieÄ.
Miko. Jestem z AzerbejdĹźanu i mam tylko jedno pytanie, ktĂłrego punktem wyjĹcia jest wĹaĹnie pandemia. Dla nas, ktĂłrzy wierzymy, ktĂłrzy jesteĹmy wierzÄ cy, Ĺatwo jest zrozumieÄ to, Ĺźe jest nadzieja. Ale nie jesteĹmy sami, mamy wokóŠsiebie caĹy narĂłd, mamy osoby, ktĂłre kochamy, mamy przyjaciĂłĹ. A z powodu covidu ludzie wokóŠnas stracili pracÄ, stracili bliskich i sÄ zestresowani. Nie potrafimy Ĺatwo im wyjaĹniÄ, Ĺźe jest nadzieja, poniewaĹź albo nie wierzÄ , albo zrezygnowali z wiary. JakÄ metodÄ powinniĹmy zastosowaÄ, aby lepiej wyjaĹniÄ im, Ĺźe jest nadzieja? CarrĂłn. W tym wĹaĹnie rzecz! PoniewaĹź nie uĹwiadomiliĹmy sobie racji nadziei, nie wiemy, co powiedzieÄ tym, ktĂłrzy zadajÄ nam to pytanie. Dlatego rozmawiajÄ c z naszÄ przyjaciĂłĹkÄ poĹoĹźyĹem nacisk na koniecznoĹÄ uĹwiadomienia sobie racji jej i naszej nadziei, w przeciwnym razie nie bÄdziemy mogli takĹźe ĹwiadczyÄ o niej Ĺwiatu. Nie jest to przede wszystkim problem innych, ale nasz. Naszym problemem jest brak samoĹwiadomoĹci. W zwiÄ zku z tym dziÄkujÄ, poniewaĹź jeszcze bardziej zaakcentowaĹeĹ to pytanie. Pozostaje jeszcze odnaleĹşÄ jakÄ Ĺ odpowiedĹş.
Julja. Jestem z AĹmatĂłw. Kiedy sĹuchaĹam jej wystÄ pienia oraz tego, w jaki sposĂłb rzuciĹeĹ jej wyzwanie, ja takĹźe zastanawiaĹam siÄ, co pomaga mi przeĹźywaÄ dramatyczne chwile i codziennoĹÄ⌠Jaki jest najwyraĹşniejszy znak wobec tego, co jest zwykle najbardziej palÄ ce w moim Ĺźyciu, Ĺźe Chrystus jest obecny i Ĺźe mi pomaga? W istocie Chrystus nie jest czymĹ abstrakcyjnym. A ja twierdzÄ: tym znakiem jesteĹ ty, to ty zmuszasz mnie do tego, bym podÄ ĹźaĹa pewnÄ drogÄ w Ruchu. Dla mnie waĹźne jest takĹźe to, w jaki sposĂłb mnie do tego zachÄcasz, nie pocieszajÄ c mnie w trudnych chwilach, ale rzucajÄ c mi wyzwanie bez chodzenia na skrĂłty, bez odpuszczania. CarrĂłn. ZrobiÄ to takĹźe dzisiaj! Julja. Wiem. CarrĂłn. Dlatego nie myĹl, Ĺźe to ja odpowiem na twoje pytania. Ja ograniczam siÄ do tego, Ĺźe po prostu ci pomagam, prowokujÄ c twĂłj rozum i twojÄ wolnoĹÄ w obliczu Ĺźyciowych wyzwaĹ. Tak wiele razy faktycznie podÄ Ĺźamy tÄ samÄ drogÄ , ktĂłrÄ opisaĹa hiszpaĹska dziennikarka albo nasza przyjaciĂłĹka, nam wszystkim w pewnych momentach otwierajÄ siÄ oczy, a wtedy mĂłwimy: âW koĹcu zmieniĹem sposĂłb patrzenia!â. Ale moĹźemy byÄ tego naprawdÄ pewni tylko wtedy, gdy zdajemy sobie sprawÄ, co nam siÄ wydarzyĹo. Giussani powtarzaĹ nam zawsze â i tego nie odpuszczÄ! â Ĺźe przeĹźywanie pewnych rzeczy nie jest jeszcze doĹwiadczaniem. Wszyscy przeĹźywamy pewne rzeczy, prawda? KaĹźdy, kto ma do czynienia z nowotworem, przeĹźywa pewne rzeczy i mĂłwi: âNie bÄdÄ juĹź wiÄcej marnowaÄ czasu!â. Jednak, gdy choroba ustÄpuje, wraca do dawnej rutyny. BÄdzie w stanie nie cofnÄ Ä siÄ wyĹÄ cznie wĂłwczas, gdy wzrosĹa jego samoĹwiadomoĹÄ, jeĹli zaangaĹźowaĹ siÄ w osÄ dzenie tego, co przeĹźyĹ. WrĂłÄmy wiÄc do rzeczy: na czym polega róşnica w spojrzeniu, o ktĂłrej rozmawialiĹmy? W przeciwnym razie powtarzamy niektĂłre zdania, ale w zasadzie nie rozumiejÄ c, o czym mĂłwimy. Julja. W moim Ĺźyciu i na drodze, ktĂłrÄ podÄ Ĺźam, a ktĂłrÄ jest SzkoĹa WspĂłlnoty... CarrĂłn. Zgoda, SzkoĹa WspĂłlnoty. Ale nie moĹźesz sobie poradziÄ, mĂłwiÄ c tylko to. Jaki jest krok ĹwiadomoĹci, ktĂłry pomogĹa ci postawiÄ SzkoĹa WspĂłlnoty? W przeciwnym razie byĹoby tak jak z chodzeniem do szkoĹy bez rozumienia tego, co nam powiedziano. Pozostaw pytanie otwartym, a na koĹcu porĂłwnaj odpowiedĹş, ktĂłrej byĹ udzieliĹa, z tÄ , ktĂłra siÄ wyĹoni. Nie czerpiemy Ĺźadnych korzyĹci z odgadywania wĹaĹciwej odpowiedzi âna chybiĹ trafiĹâ. Podstawowe pytanie jest takie, czy jesteĹmy uwaĹźni i powaĹźnie podchodzimy do pytaĹ, by mĂłc uchwyciÄ wĹaĹciwÄ odpowiedĹş.
Darina. Jestem nauczycielkÄ . Podczas Rekolekcji zaprosiĹeĹ nas, byĹmy uĹwiadomili sobie, co nam siÄ przydarzyĹo w tym roku. W ostatnim czasie dziÄki drodze, ktĂłrÄ nam zaproponowaĹeĹ, oraz przyjacioĹom, ktĂłrzy nawet jeĹli nie mieszkajÄ blisko mnie, i tak towarzyszÄ mi na niej, odkryĹam coĹ wielkiego. PokonujÄ c dĹugÄ drogÄ, wreszcie zrozumiaĹam, Ĺźe chcÄ ĹźyÄ tÄ peĹniÄ , ktĂłrÄ spotkaĹam, ale nie jest to Ĺatwe. Twoje pytania uczÄ mnie jednak patrzeÄ w prawdziwy sposĂłb na Ĺźycie i moje âjaâ. CarrĂłn. WytĹumacz to dobrze. Darina. Tak, bo tak naprawdÄ proponujesz mi, bym patrzyĹa na samÄ siebie, ale jest to zupeĹnie inne od tego, jak ĹźyĹam wczeĹniej, i od tego, jak inni proponujÄ mi, bym na siebie patrzyĹa. Podam przykĹad, aby wskazaÄ, co sprawia mi trudnoĹÄ. Kiedy zapytaĹeĹ, czy mamy nadziejÄ, byĹam gotowa krzyczeÄ: âOczywiĹcie! OczywiĹcie mam nadziejÄ! NaszÄ nadziejÄ jest Chrystusâ. Ale kiedy zderzyĹam siÄ z prawdziwymi wyzwaniami Ĺźycia, zdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe powiedzenie tego nie wystarczaĹo. W ten sposĂłb po wydarzeniach, ktĂłre miaĹy miejsce w Kazaniu â gdzie 19-letni chĹopak wszedĹ do jednej ze szkóŠz broniÄ i zastrzeliĹ uczniĂłw i nauczycieli â moi uczniowie, ktĂłrzy sÄ w tym samym wieku co zabici chĹopcy, przyszli do mnie i zapytali: âJak damy radÄ dalej ĹźyÄ? Boimy siÄâ. W tym momencie uĹwiadomiĹam sobie jak nigdy dotÄ d, Ĺźe powtarzanie po prostu sĹĂłw, Ĺźe Chrystus jest mojÄ nadziejÄ , to za maĹo, by bez lÄku spojrzeÄ w oczy moim uczniom â potrzebujÄ stale ĹźyÄ z Jego obecnoĹciÄ . Dla mnie jest to ogromne wyzwanie, poniewaĹź On wzywa mnie, bym patrzyĹa wszystkiemu w twarz, nawet wtedy, gdy ze strachu w obliczu okolicznoĹci lub odpowiedzialnoĹci wolaĹabym siÄ rozproszyÄ. Moja codzienna walka polega na tym, Ĺźe nie chcÄ straciÄ tej nowoĹci Ĺźycia, ktĂłrÄ odkryĹam. Czy moĹźesz pomĂłc mi pokonaÄ ten strach? CarrĂłn. Tego twojego stawania wobec pytaĹ nigdy ci nie oszczÄdzÄ! Nigdy, przenigdy! I nie pozwolÄ ci â bo samo Ĺźycie ci na to nie pozwala â mĂłwiÄ, Ĺźe Chrystus jest nadziejÄ , jakby byĹy to tylko sĹowa, bo sĹowa ci nie wystarczÄ , Ĺźeby ĹźyÄ. MoĹźemy âznaÄ sĹowaâ, ale kiedy wydarza siÄ to, co opowiedziaĹaĹ o zamordowanych uczniach w Kazaniu, to jakby nie posiadaĹy one wystarczajÄ cej doniosĹoĹci wobec rzeczywistoĹci, aby mĂłc zaryzykowaÄ wypowiedzenie ich wobec tych uczniĂłw. A zatem nie mamy im nic do zaoferowania, poniewaĹź nie mamy nic do zaoferowania sobie. Jedyny sposĂłb, aby zakomunikowaÄ coĹ innym, jest powaĹźne traktowanie, jak bardzo dobrze powiedziaĹaĹ, samych siebie, naszych pytaĹ. Nie jest waĹźne to, Ĺźe potrzebujemy czasu, by to zrozumieÄ. Chodzi o to, Ĺźe rzeczywistoĹÄ nie pozwala nam siÄ zadowalaÄ: kiedy stajesz wobec sprawy uczniĂłw zamordowanych w Kazaniu, sĹowa nie wystarczajÄ . KtoĹ mĂłgĹby siÄ zezĹoĹciÄ, bo po latach bycia w Ruchu nadal nie jest w stanie stawaÄ wobec sytuacji takiej jak ta, ale ja mĂłwiÄ: na szczÄĹcie zdaje sobie z tego sprawÄ, poniewaĹź w ten sposĂłb bÄdzie mĂłgĹ przejĹÄ drogÄ, ktĂłra pozwoli mu stawiÄ jej czoĹa i zaoferowaÄ swoim uczniom coĹ przydatnego na ich drodze. Nie naciskam na was, Ĺźeby zobaczyÄ, czy jesteĹcie w stanie podoĹaÄ, czy teĹź nie, ale by wspĂłĹpracowaÄ z waszym powaĹźnym podejĹciem do samych siebie. Najbardziej krytyczni nie sÄ twoi uczniowie, najbardziej krytyczni musimy byÄ my sami, nie przyjmujÄ c odpowiedzi, ktĂłra nie byĹaby na miarÄ rozumu. PoniewaĹź, jak podkreĹla Giussani, my nie moĹźemy â nie byĹoby to godne nas samych ani teĹź wiary â wypowiadaÄ sĹĂłw, ktĂłrych nie oĹwiecaĹby rozum. âNiegodnym naszej przyjaĹşni i caĹej historii Ĺwiata jest naiwne przyjmowanie pewnych rzeczy albo potwierdzanie ich bez zrozumieniaâ (L. Giussani, Czy moĹźna tak ĹźyÄ?, Wydawnictwo Ĺw. StanisĹawa BM, KrakĂłw 2009, s. 272), pokazujÄ c ich rozumnoĹÄ. Teraz, z racji tego, Ĺźe czas, ktĂłry mamy do dyspozycji, juĹź prawie siÄ skoĹczyĹ, postaram siÄ odpowiedzieÄ â wystarczy mi, Ĺźe dzisiaj uĹwiadomimy sobie sytuacjÄ. KluczowÄ sprawÄ jest kwestia postawiona przez naszÄ przyjaciĂłĹkÄ Lali. Musimy pomĂłc sobie zrozumieÄ, co jest decydujÄ ce, by âodpowiedzieÄâ hiszpaĹskiej dziennikarce. âJest tylko dzisiaj, tu i terazâ â pisze. Od tego musimy zaczÄ Ä. Nie zdaje sobie ona sprawy, Ĺźe jej tok myĹlenia jest caĹkiem poprawny (âBÄdÄ szczÄĹliwa, kiedy dotrÄ do celu. Cóş, zĹa wiadomoĹÄ jest taka, Ĺźe nigdy nie moĹźna tam dotrzeÄ. Istnieje tylko dzisiaj, tu i terazâ), jakby to wĹaĹnie nie âdzisiaj, tu i terazâ ĹwiadczyĹy o KimĹ Innym. Otóş problem nie polega na tym, aby wyjaĹniÄ kwestiÄ Ĺmierci lub cierpienia, tÄ kwestiÄ jest przede wszystkim podanie racji Ĺźycia; od kiedy czĹowiek budzi siÄ rano, musi nadaÄ racjÄ swojemu istnieniu: dzisiaj, tu i teraz. Dlaczego nasza przyjaciĂłĹka w pewnym momencie zdaĹa sobie sprawÄ, Ĺźe BĂłg jÄ obejmuje? Nie za sprawÄ jakichĹ spontanicznych myĹli albo emocji, ale poniewaĹź ona nie daje sobie Ĺźycia dzisiaj, tu i teraz, tak jak jest to oczywiste od chwili, gdy siÄ budzi â ono jest jej dane. Jako Ĺźe wiele razy to przebudzenie jest dla nas mechaniczne, nie uĹwiadamiamy sobie, Ĺźe wĹaĹnie dzisiaj, tu i teraz naszej egzystencji, naszego Ĺźycia, krzyczy, Ĺźe jest KtoĹ, kto daje nam Ĺźycie. Wszyscy przeczytaliĹmy dziesiÄ ty rozdziaĹ ZmysĹu religijnego i zdumiewamy siÄ rzeczami, ktĂłre tam znajdujemy, ale to tak, jakby powtarzanie stwierdzenia Giussaniego: âJa jestem ÂŤty-ktĂłry-mnie-czyniszÂťâ (ZmysĹ religijny, dz. cyt., s. 179) byĹo ostatecznie dewocyjne. W konsekwencji tego, kiedy stajemy wobec dziennikarki twierdzÄ cej, Ĺźe nie ma szczÄĹcia, przeznaczenia i Ĺźe istnieje tylko dzisiaj, tu i teraz, wydaje nam siÄ, Ĺźe wszystko stracone. Nie! To wĹaĹnie tam wszystko siÄ zaczyna. Ale jeĹli my, pomimo wychowania, ktĂłre daĹ nam Giussani, nie zdajemy sobie z tego sprawy, jeĹli nie stajemy siÄ tego Ĺwiadomi, ogarnia nas przeraĹźenie: âCzego BĂłg chce ode mnie?â â powiedziaĹa nasza przyjaciĂłĹka. DopĂłki coĹ siÄ nie stanie: âBĂłg mnie obejmujeâ. Ale trzeba zrozumieÄ, Ĺźe nie chodzi o jakieĹ uczucie: âCzujÄ, Ĺźe BĂłg mnie obejmujeâ, ale o akt rozumu: âRozpoznajÄ, Ĺźe BĂłg mnie obejmuje, poniewaĹź istniejÄ, dzisiaj, tu i teraz. I dlatego mam odmiennÄ percepcjÄ siebie i rzeczywistoĹciâ. JeĹli nasze towarzystwo nie prowadzi nas aĹź do tego punktu, aĹź do uĹwiadomienia sobie ostatecznego znaczenia rzeczywistoĹci, nie jesteĹmy przyjaciĂłĹmi. NajwiÄkszy przyjaciel, jakiego mamy â nazywa siÄ ksiÄ dz Giussani â podarowaĹ nam dziesiÄ ty rozdziaĹ ZmysĹu religijnego tylko po to, by nam towarzyszyÄ. W jaki sposĂłb? WprowadzajÄ c nas w jedyne towarzystwo, ktĂłre pozwala nam patrzeÄ na wszystko pozytywnie, do uznania najgĹÄbszej warstwy rzeczywistoĹci, âznaczenia znajdujÄ cego siÄ dalejâ (L. Giussani, ZmysĹ religijny, dz. cyt., s. 184), jak mĂłwi na koĹcu rozdziaĹu. Tylko jeĹli dana osoba zdaje sobie sprawÄ z towarzystwa Tego, ktĂłry czyni jÄ dzisiaj, tu i teraz, âmoĹźe (âŚ) wejĹÄ w kaĹźdÄ sytuacjÄ Ĺźyciaâ, moĹźe stawiÄ czoĹa nawet Ĺmierci mÄĹźa i chorobie matki âz gĹÄbokim spokojem i z moĹźliwoĹciÄ radoĹciâ (tamĹźe, s. 181). Przeczytajcie ponownie ten rozdziaĹ. Najlepsza odpowiedĹş, jakÄ moĹźemy udzieliÄ temu wyzwaniu, znajduje siÄ juĹź w rzeczywistoĹci, a nie w odsyĹaniu do przyszĹoĹci: mogÄ mieÄ nadziejÄ na przyszĹoĹÄ, poniewaĹź teraz jest KtoĹ, kto obejmuje moje i twoje Ĺźycie, kto obejmuje rĂłwnieĹź Ĺźycie mÄĹźa i ofiar katastrofy kolejki linowej, ktĂłra rozbiĹa siÄ tutaj, we WĹoszech, w dniu jej ponownego otwarcia. Zdumiewa mnie to, jak to spojrzenie najbardziej uderza innych. Ostatnio hiszpaĹski pisarz JosĂŠ Ăngel GonzĂĄlez Sainz napisaĹ ksiÄ ĹźkÄ, w ktĂłrej uchwyciĹ wĹaĹnie chwilÄ zdumienia tym, Ĺźe istnieje teraz, opowiadajÄ cÄ o âzdumieniu terazâ, otwierajÄ cym na rozpoznanie ostatecznej spĂłjnoĹci Ĺźycia i wyzwalajÄ cym oczekiwanie na coĹ, co nadejdzie i nada sens. MĂłwi dosĹownie: âZdumienie teraz. Ĺwiat siÄ rozrasta, tworzy siÄ tak dĹugo, jak dĹugo potrafimy patrzeÄ na niego z podziwem. Podziw dla istnienia wobec tego, co istnieje, komunia istnienia magnetyzuje mnie. Ten magnes byĹ juĹź modlitwÄ , by przyszĹo do nas coĹ z innego krĂłlestwa i urzeczywistniĹo wolÄ znaczeniaâ (J.Ă. GonzĂĄlez Sainz, La vida pequeĂąa, Editorial Anagrama, Barcelona 2021, s. 66). Zdumienie âterazâ jest zdumieniem, o ktĂłrym mĂłwiĹa nasza przyjaciĂłĹka, mĂłwiÄ c o przebudzeniu, jest âpodziwem dla istnienia wobec tego, co istniejeâ. OdpowiedziÄ na dzisiejsze pytanie jest podziw: jesteĹmy oczarowani, Ĺwiadomie, a nie sentymentalnie, a zatem caĹÄ peĹniÄ naszego rozumu, tym, co istnieje. To pozwala nam patrzeÄ uwaĹźnie na rzeczywistoĹÄ, nie uznajÄ c tego za oczywiste. W wiÄkszoĹci wypadkĂłw, jak pisze hiszpaĹska dziennikarka, uwaĹźa siÄ to za oczywiste. Nietraktowanie tego jako pewnika oznacza posiadanie takiego spojrzenia, w ktĂłre wprowadziĹ nas ksiÄ dz Giussani za poĹrednictwem dziesiÄ tego rozdziaĹu ZmysĹu religijnego. Zatem nasza przyjaciĂłĹka ma racjÄ â odpowiedĹş brzmi: âBĂłg obejmuje mnie terazâ, a my musimy do koĹca zrozumieÄ to, co mĂłwimy: âBĂłg obejmuje mnie teraz, poniewaĹź za Jego sprawÄ ââistniejÄ terazâ. W przeciwnym razie jutro moĹźemy z ĹatwoĹciÄ wrĂłciÄ do starej rutyny. W obliczu wyzwaĹ, ktĂłrym przychodzi stawiÄ nam czoĹa, jak sprawdzamy, czego nauczyliĹmy siÄ w tym roku podczas lockdownu, czy nauczyliĹmy siÄ patrzeÄ, czy teĹź nie na dziĹ, tu i teraz, z gĹÄbiÄ , tym spojrzeniem peĹnym racji, o ktĂłrym rozmawiamy? W przeciwnym razie bÄdziemy przyklejaÄ stwierdzenia, choÄby nawet sĹuszne, do naszego racjonalistycznego sposobu widzenia i uznamy je za nieodpowiednie, by stawiÄ czoĹa naglÄ cej potrzebie mĹodych po tragedii takiej jak ta w Kazaniu. Chodzi o to, czy w obliczu ich pytania: âJak damy radÄ dalej ĹźyÄ? Boimy siÄ!â, posiada ona karty, by rzuciÄ im wyzwanie, kĹadÄ c im przed oczy fakt, Ĺźe oni istniejÄ , i pomagajÄ c im zrozumieÄ, co to znaczy, Ĺźe istniejÄ , to znaczy wprowadzajÄ c ich w rozpoznanie, Kto daje im Ĺźycie teraz. Tylko w ten sposĂłb bÄdÄ mogli dalej ĹźyÄ, nie cenzurujÄ c niczego, i bÄdÄ mogli patrzeÄ z nadziejÄ nawet na ĹmierÄ swoich przyjaciĂłĹ. JeĹli nie przejdziemy tej drogi ĹwiadomoĹci, jeĹli nie znajdziemy odpowiedzi dla nas, nie moĹźemy wprowadzaÄ w Ĺźycie odpowiedzi, ktĂłrych sobie udzielamy âsĹownieâ, poniewaĹź przede wszystkim nie przekonujÄ one nas. Tym jest Ruch, to jest racja, dla ktĂłrej ksiÄ dz Giussani zainicjowaĹ Ruch, jak powiedziaĹem: pokazaÄ zwiÄ zek wiary z wymogami Ĺźycia, z wymogami rozumu! Wszystko, co siÄ wtedy dzieje, jest czÄĹciÄ drogi, ktĂłrÄ Tajemnica pozwala nam przejĹÄ, aby doĹwiadczenie wiary stawaĹo siÄ coraz bardziej nasze. I tak bÄdziemy mogli zobaczyÄ niezawodnoĹÄ - albo teĹź jej brak - tego, co otrzymaliĹmy, wychowania, do ktĂłrego jesteĹmy zaproszeni. Otóş tylko jeĹli nasza ĹwiadomoĹÄ wzrasta, faktycznie moĹźemy patrzeÄ na wszystko prawdziwie, aĹź do rozumnego rozpoznania Tajemnicy, ktĂłra znajduje siÄ w rzeczywistoĹci, tej Tajemnicy, ktĂłrÄ nazywamy Bogiem i ktĂłra obejmuje nasze istnienie. âUkochaĹem ciÄ miĹoĹciÄ odwiecznÄ , ulitowaĹem siÄ nad twojÄ nicoĹciÄ â (Jr 31, 3). ZastanĂłwmy siÄ, jakby to byĹo, gdybyĹmy kaĹźdego ranka budzili siÄ, nie traktujÄ c jako pewnika dziĹ, tu i teraz, peĹni zdumienia, poniewaĹź istniejemy i poniewaĹź takĹźe dzisiaj lituje siÄ On nad naszÄ nicoĹciÄ , pozwalajÄ c nam ĹźyÄ! âTylko w ten sposĂłb zostaje przezwyciÄĹźona samotnoĹÄ: poprzez odkrycie NajwyĹźszego Bytu jako miĹoĹci, ktĂłra daruje siebie nieustannie. Istnienie realizuje siÄ w peĹni jako dialog z tÄ wielkÄ ObecnoĹciÄ , ktĂłra jest jego fundamentem, nieodĹÄ cznym towarzyszem. Towarzystwo to jest wewnÄ trz naszego ÂŤjaÂť (âŚ). KaĹźda ludzka przyjaźŠjest odbiciem pierwotnej struktury bytuâ (ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie, Pallotinum, PoznaĹ 2002, s. 142â143). Towarzystwo jest wewnÄ trz naszego âjaâ. A jeĹli nasze towarzystwo nie jest po to, by pozwoliÄ nam odkryÄ towarzystwo, ktĂłre znajduje siÄ w âjaâ, jest ono nieadekwatne, poniewaĹź to nie my, nawet wszyscy razem, moĹźemy rzuciÄ wyzwanie Ĺmierci. Zatem kiedy ktoĹ musi przeprowadziÄ siÄ tam, gdzie nie ma nikogo, zobaczy, czy przynaleĹźnoĹÄ do Ruchu nauczyĹa go, Ĺźe towarzystwo znajduje siÄ w âjaâ i Ĺźe moĹźe je rozpoznawaÄ, od momentu kiedy budzi siÄ rano, a nie dlatego, Ĺźe ma wokóŠsiebie piÄciuset przyjaciĂłĹ. ZadajÄ sobie pytanie: ile osĂłb w Mediolanie, majÄ c piÄciuset przyjacióŠwokĂłĹ, budzi siÄ kaĹźdego ranka ze ĹwiadomoĹciÄ , o ktĂłrej mĂłwimy? To nie jest oczywiste. Tymczasem ktoĹ moĹźe byÄ pozornie sam jak palec, poĹrĂłd syberyjskiego stepu albo w Kazachstanie, i obudziÄ siÄ z tÄ ĹwiadomoĹciÄ . To jest weryfikacja wychowania Ruchu.
Thiry. JuliĂĄnie, czy mogÄ zadaÄ ci pytanie? Otóş sĹyszÄ od niektĂłrych moich przyjaciĂłĹ, Ĺźe ta samoĹwiadomoĹÄ, o ktĂłrej mĂłwisz, nie wystarcza, i zastanawiajÄ siÄ, co zostanie z Ruchu i KoĹcioĹa katolickiego w Rosji. Dlaczego to, o czym teraz mĂłwisz, nie jest intymizmem? CarrĂłn. Droga do samoĹwiadomoĹci nie jest w Ĺźadnym razie intymistyczna i jako jedyna prowadzi do prawdziwej przemiany w historii. Giussani nauczyĹ nas, Ĺźe moĹźna wstaÄ rano, jak powiedziaĹa nasza przyjaciĂłĹka, ze ĹwiadomoĹciÄ , Ĺźe BĂłg obejmuje mnie teraz. JeĹli ta ĹwiadomoĹÄ nie weszĹa w nas po âcaĹych wiekachâ Ruchu, nie wejdzie, nawet jeĹli zmieni siÄ sytuacja w KoĹciele, w polityce albo w spoĹeczeĹstwie. Chodzi o powagÄ, z jakÄ kaĹźdy wchĹania w siebie propozycjÄ Ruchu. A Ruch nie jest organizacjÄ , Ruch jest Ĺźyciem! Jak decydujÄ ca jest samoĹwiadomoĹÄ, o ktĂłrej rozmawiamy, widaÄ, kiedy pojawiajÄ zasadnicze kwestie â wobec nich wyĹania siÄ droga, ktĂłrÄ siÄ przebyĹo. JeĹli podÄ Ĺźymy drogÄ proponowanÄ przez Ruch, sami zaczniemy weryfikowaÄ, czy jest to intymizm. A jeĹli nie chcemy tego robiÄ, to takĹźe zweryfikujemy na wĹasnej skĂłrze. Nie moĹźna ĹźyÄ, wyobraĹźajÄ c sobie, jaki moĹźe byÄ Ruch za kilka lat. JeĹli nie mogÄ ĹźyÄ teraz, jeĹli nasza przyjaciĂłĹka nie moĹźe ĹźyÄ teraz po Ĺmierci swojego mÄĹźa z nowÄ samoĹwiadomoĹciÄ , skoĹczymy tak, jak mĂłwi Rosa Montero w âEl PaĂsâ: odkĹadamy szczÄĹcie, nie wiem gdzie i na nie wiem kiedy, ale ostatecznie wygra zĹa wiadomoĹÄ, Ĺźe nie moĹźna tam nigdy dotrzeÄ.
List TÄsknota â znak ObecnoĹci
W liĹcie mĹodej Hiszpanki znajduje swojÄ kontynuacjÄ âdialog na odlegĹoĹÄâ miÄdzy Charkowem a Madrytem na temat wyzwania âtu i terazâ.
Na drodze SzkoĹy WspĂłlnoty pojawiĹo siÄ ostatnio pytanie: jaka jest róşnica miÄdzy czekaniem na coĹ a stwierdzeniem, Ĺźe âjesteĹmy oczekiwaniemâ? To pytanie utkwiĹo mi w gĹowie, a w ubiegĹym tygodniu wydarzyĹo siÄ coĹ, co pozwoliĹo mi je lepiej zrozumieÄ. Pewnego popoĹudnia byĹam sama w domu i w pewnym momencie rozpÄtaĹa siÄ straszna burza. Kiedy obserwowaĹam niebo, myĹlaĹam o moich przyjacioĹach, tych, ktĂłrzy siÄ pobrali, o moich rodzicach⌠i obudziĹa siÄ we mnie nieskoĹczona tÄsknota. Czy jest ktoĹ, komu brakuje teraz mojego towarzystwa? Czy jest ktoĹ, kto o mnie myĹli, kto chciaĹby byÄ ze mnÄ teraz, ktoĹ, dla kogo jestem najcenniejszÄ osobÄ na Ĺwiecie? Czy kiedy budzÄ siÄ rano bez mÄĹźczyzny przy boku, ktĂłry powiedziaĹby mi: âJesteĹ przepiÄknaâ, ta nieskoĹczona tÄsknota moĹźe byÄ tÄsknotÄ za czymĹ tak konkretnym jak mÄĹźczyzna? I zdumiaĹam siÄ, Ĺźe mogĹam pozostaÄ wobec tych pytaĹ ze Ĺzami w oczach, myĹlÄ c: ale kim jesteĹ Ty, ktĂłry daĹeĹ mi poznaÄ tak konkretnÄ miĹoĹÄ, Ĺźe nic mi juĹź nie wystarcza, Ĺźe ââwszystko sprawia, Ĺźe ââpragnÄ tej miĹoĹci? W tym momencie moje pragnienie byĹo najwyraĹşniejszym znakiem ObecnoĹci, ktĂłrÄ poznaĹam i ktĂłra mnie schwytaĹa. NaprawdÄ poznaĹam Chrystusa. Na samÄ myĹl o tym chce mi siÄ pĹakaÄ. RocĂo |