Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2021 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy Plan. Madryt Dzisiaj, tu, teraz Po zakoĹczeniu stanu wyjÄ tkowego wybucha na nowo palÄ ce pragnienie posiadania Ĺźycia. Ale kto kĹadzie siÄ spaÄ szczÄĹliwy? I czego uczymy siÄ z tego, co nam siÄ przydarza? Znana pisarska i dziennikarka rzuca z ĹamĂłw dziennika âEl PaĂsâ radykalnÄ prowokacjÄ Rosa Montero Z racji tego, Ĺźe mieszkam w centrum Madrytu, pozostajÄ c w swoim domu, mogĹam uczestniczyÄ w ĹwiÄtowaniu z okazji zakoĹczenia stanu wyjÄ tkowego, poĹrĂłd haĹasujÄ cych tĹumĂłw, ktĂłre wylaĹy siÄ na ulice ze swoim nienasyconym gĹodem szczÄĹcia. Z wielkim pragnieniem wyciĹniÄcia nocy jak cytryny, posiadania Ĺźycia. TrochÄ przeraĹźajÄ cy byĹ widok tego, jak znowu zapomnieliĹmy o wirusie, ale tematem tego artykuĹu nie jest to nieodpowiedzialne zapomnienie, poniewaĹź z drugiej strony wybuch radoĹci wydawaĹ mi siÄ bardzo zrozumiaĹy. Zastanawiam siÄ jednak, ilu ludzi poĹoĹźyĹo siÄ spaÄ szczÄĹliwymi tego ranka o Ĺwicie, sami albo w towarzystwie. IluĹź pozostaĹo rozczarowanymi, bÄdÄ c zakĹadnikami swoich oczekiwaĹ? IluĹź pogrÄ ĹźyĹo siÄ ponownie w ludzkim niezadowoleniu, tak dobrze wszystkim znanym, oraz w tej naszej irytujÄ cej niezdolnoĹci, z ktĂłrÄ wydaje siÄ, Ĺźe przeĹźywamy to, co pewne, namacalne, zwyczajnÄ rzeczywistoĹÄ. âPoszukujemy szczÄĹcia, ale nie wiedzÄ c gdzie, tak jak pijacy poszukujÄ swojego domu, wiedzÄ c, Ĺźe go majÄ â â powiedziaĹ wielki Wolter i to jest prawda â kroczymy po omacku. Pandemia miaĹa nas czegoĹ nauczyÄ o wibrujÄ cej i jedynej w swoim rodzaju prawdzie teraĹşniejszoĹci, o tej konkretnej chwili, w ktĂłrej Ĺźyjemy, ale obawiam siÄ, Ĺźe niczego siÄ nie nauczymy. WidziaĹam to juĹź wiele razy, na przykĹad u znajomych, u ktĂłrych diagnozowano nowotwĂłr i ktĂłrzy w powalajÄ cym jasnowidzeniu wywoĹanym strachem zapewniajÄ nas, Ĺźe choroba otworzyĹa im oczy i Ĺźe jeĹli jÄ przezwyciÄĹźÄ , nigdy nie bÄdÄ juĹź traciÄ czasu na zamartwianie siÄ bzdurami ani nie przestanÄ doceniaÄ prawdziwych wartoĹci Ĺźycia. Przyjaciele ci potem zdrowiejÄ (dziÄki Bogu) i kilka lat później wpadajÄ w to samo mentalne rozproszenie, w ten sam zamÄt zwiÄ zany z kwestiÄ tego, kim sÄ i czego chcÄ .
To samo dzieje siÄ ze mnÄ . Czasami rozpaczam, stwierdzajÄ c, jak maĹo siÄ uczymy, jak wiele kosztuje nas wprowadzenie odrobiny wiedzy do naszej gĹowy i jak Ĺatwo moĹźemy jÄ straciÄ. Widzicie, teoriÄ znam. Co gorsza: od wielu lat piszÄ na ten temat i udzielam uczonych rad dotyczÄ cych koniecznoĹci nauczenia siÄ Ĺźycia w teraĹşniejszoĹci (poniewaĹź nie ma nic innego, poniewaĹź tym jest Ĺźycie), ale sÄ to rekomendacje, za ktĂłrymi w rzeczywistoĹci nie potrafiÄ podÄ ĹźaÄ. I wystÄpuje kolosalna róşnica miÄdzy tym, co siÄ myĹli, a zakorzenieniem tej myĹli we wĹasnym ciele. Trudno jest ĹźyÄ zgodnie z tym, w co siÄ wierzy.
Zatem teraz jestem tutaj, jak prawie wszyscy, odkĹadajÄ c nieĹwiadomie szczÄĹcie na czas, ktĂłry jest zawsze odlegĹy, nieco dalej. MĂłwiÄ sobie na przykĹad bez zastanawiania siÄ, tylko jakimĹ wycinkiem mĂłzgu, Ĺźe bÄdÄ szczÄĹliwa, kiedy bÄdzie miaĹo miejsce to publiczne wydarzenie, w ktĂłrym nie chciaĹabym uczestniczyÄ i ktĂłre wywoĹuje we mnie tak wielkie zakĹopotanie. Ale potem wydarzenie nadchodzi i je przeĹźywasz, i mija, i dalejĹźe, na horyzoncie pojawiajÄ siÄ inne obowiÄ zki osobiste lub zawodowe; teraz one wywoĹujÄ w tobie niepokĂłj i niepewnoĹÄ i znĂłw wyznaczajÄ metÄ twojego szczÄĹcia w przyszĹoĹci, do ktĂłrej nigdy nie dotrzesz, poniewaĹź w Ĺźyciu zawsze bÄdzie jakaĹ doza niepokoju i niepewnoĹci, a ty musisz umieÄ siÄ w nim poruszaÄ, zdajÄ c sobie z tego sprawÄ. OczywiĹcie dobrze jest takĹźe nauczyÄ siÄ odmawiaÄ wykonywania nielubianych obowiÄ zkĂłw, ale to jest juĹź inna historia. BÄdÄ szczÄĹliwa, gdy bÄdÄ miaĹa jakiegoĹ partnera, bÄdÄ szczÄĹliwa, kiedy bÄdÄ mogĹa byÄ bardziej niezaleĹźna od mojego partnera; bÄdÄ szczÄĹliwa, gdy bÄdÄ miaĹa dzieci, bÄdÄ szczÄĹliwa, gdy moje dzieci dorosnÄ i znĂłw zacznÄ ĹźyÄ; bÄdÄ szczÄĹliwa, kiedy bÄdÄ miaĹa pracÄ, bÄdÄ szczÄĹliwa, kiedy bÄdÄ miaĹa mniej pracy. Tak czy inaczej, zawsze bÄdziemy umieli zrujnowaÄ naszÄ rzeczywistoĹÄ. PomniejszyÄ jÄ , zabrudziÄ, zapeĹniÄ ostrymi zgrzytami. Dziurami. SzczÄĹcie to mechaniczny zajÄ c, ktĂłry zmusza nas do uganiania siÄ za nim z wywieszonym jÄzykiem, a najgĹupsze jest to, Ĺźe my sami mu na to pozwalamy.
âPrzeĹźywamy to Ĺźycie tak, jakbyĹmy mieli jeszcze jedno w walizceâ â powiedziaĹ Hemingway, ktĂłrego zresztÄ nie cierpiÄ. Ale miaĹ caĹkowitÄ racjÄ: marnujemy nasze dni w gĹupi sposĂłb, odkĹadajÄ c peĹnÄ ĹwiadomoĹÄ Ĺźycia na kiedy indziej, jakby teraĹşniejszoĹÄ byĹa tylko stacjÄ tranzytowÄ , nudnym etapem w naszej niespokojnej podróşy nie wiadomo dokÄ d. MoĹźna by powiedzieÄ, Ĺźe znajdujemy siÄ nieustannie na taĹmie bagaĹźowej na lotnisku, pasaĹźerowie w ciÄ gĹym ruch donikÄ d. BÄdÄ szczÄĹliwa, kiedy dotrÄ do celu. Cóş, zĹa wiadomoĹÄ jest taka, Ĺźe nigdy nie moĹźna tam dotrzeÄ. Istnieje tylko dzisiaj, tu i teraz.
Š Rosa Montero/Ediciones âEl PaĂsâ, S.L 2021 |