Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2021 (lipiec / sierpieĹ) Listy Dlaczego byĹo warto? i i inne... Dlaczego byĹo warto? Cztery dni deszczu na zachodzie Massachusetts, w domu z dziesiÄcioma dorosĹymi, dwĂłjkÄ dzieci i trojgiem niemowlÄ t. Dlaczego kiedykolwiek miaĹabym podejmowaÄ taki trud? Spanie w pokoju z dzieckiem i noworodkiem, a w sÄ siednim pokoju inne dziecko i kolejny noworodek, nie jest zwykle receptÄ na dobre samopoczucie. Mimo to zdecydowaliĹmy siÄ pojechaÄ na wakacje z naszÄ grupÄ Bractwa: ksiÄdzem, jednym Memor Domini i czterema maĹĹźeĹstwami. I kiedy wrĂłciliĹmy do domu, byliĹmy przekonani, Ĺźe zrobilibyĹmy to jeszcze raz. Dlaczego? PojechaĹam na wakacje peĹna oczekiwaĹ, ale pierwszy dzieĹ byĹ trudny. MusieliĹmy siÄ do siebie dostosowaÄ, do rytmu dnia dzieci, potrzeb innych, a to wszystko po ponad roku spÄdzonym praktycznie w zamkniÄciu, gdzie horyzont zostaĹ zredukowany do kanapy i kuchni. MieliĹmy szczÄĹcie, Ĺźe wynajÄliĹmy piÄkny dom i kiedy graliĹmy w bilard, zastanawiaĹam siÄ: czy pojechaĹabym na te wakacje, gdyby miaĹo to byÄ tylko po to, Ĺźeby âgdzieĹ siÄ wyrwaÄâ? Czy nie byĹoby Ĺatwiej pobyÄ razem przez jeden dzieĹ, a potem wrĂłciÄ do robienia tego, co na co mam ochotÄ? JuliĂĄn CarrĂłn rzuciĹ nam wyzwanie podczas Rekolekcji: âBÄdziecie mogli przyznaÄ siÄ przed sobÄ , czy lepiej jest siÄ obudziÄ, czekajÄ c na coĹ, czy teĹź otworzyÄ oczy w nowym dniu, nie czekajÄ c na nicâ. MiaĹam siÄ poddaÄ, ale zostaĹam ocalona od podjÄcia tego ryzyka, gdy Marc na poczÄ tku rzuciĹ nam wyzwanie: âJutro zaproponujmy dzieciom coĹ kreatywnego, zamiast serii zakazĂłwâ. NastÄpnie mĂłj mÄ Ĺź John zapytaĹ mnie, dlaczego nie zgĹosiĹam jakichĹ propozycji, co mam w zwyczaju robiÄ. To mnie przebudziĹo. W konsekwencji zaczÄĹam dostrzegaÄ chwile czystego, niezaprzeczalnego piÄkna: John fantastycznie grillujÄ cy, ksiÄ dz Paolo i Giulia, ktĂłrzy uwaĹźnie prowadzili nas podczas wieczornych modlitw, Mattia bawiÄ cy siÄ z dzieÄmi, Marc przygotowujÄ cy czekoladowe ciasteczka z dwĂłjkÄ najmĹodszych dzieci, Anna prowadzÄ ca zajÄcia z gimnastyki, Leti i Fra troskliwie opiekujÄ ce siÄ dzieÄmi, ktĂłre zostaĹy im powierzone, Meghan wychodzÄ ca z domu o 3 nad ranem, by mieÄ pewnoĹÄ, Ĺźe jej dziecko nikogo nie obudzi itp. ZaczÄĹam odczuwaÄ sympatiÄ do samej siebie i do tych przyjaciĂłĹ. Powoli dojrzewaĹo we mnie pytanie: âKim jesteĹ Ty, ktĂłry dajesz mi to caĹe piÄkno?â. WrĂłciĹam do domu szczÄĹliwa i wdziÄczna. Na nowo odkryĹam, Ĺźe budzenie siÄ z oczekiwaniem na coĹ jest zaletÄ i Ĺźe nie chodzi o unikanie dyskomfortu Ĺźycia albo âpoddanie siÄâ, ale o objÄcie go i w rezultacie doĹwiadczenie stokroÄ wiÄcej. Laura, Boston (Stany Zjednoczone)
âAle pan nie jest tylko technikiem!â PracujÄ w szkole jako kierownik dziaĹu IT. Mimo Ĺźe jestem zagarniÄty przez towarzystwo Chrystusa, ktĂłre za poĹrednictwem Ruchu staĹo siÄ dla mnie obecne, nigdy wczeĹniej nie potraktowaĹem tak powaĹźnie twojej propozycji. MoĹźna ĹźyÄ latami tkwiÄ c w spokojnej rutynie spraw do zrobienia, w spotkaniach, w ktĂłrych siÄ uczestniczy, a nawet w sĹowach do wypowiedzenia. Ale w pewnym momencie narzuca siÄ stawanie wobec jakiegoĹ faktu. Pandemia zmusiĹa mnie, z dnia na dzieĹ, do zmierzenia siÄ ze 150 nauczycielami majÄ cymi odbyÄ szkolenie i 1400 rodzinami, ktĂłrym trzeba byĹo pomĂłc â dosĹownie coĹ ponad ludzkie siĹy. Pierwsza odpowiedĹş byĹa oczywiĹcie siĹowa. MyĹlisz, angaĹźujÄ c siÄ z caĹÄ dobrÄ wolÄ , Ĺźe moĹźesz wytrzymaÄ uderzenie. Ale nie trwa to dĹuĹźej niĹź 20 minut. Tym, co uratowaĹo mnie w pewnym momencie w rozmowie z przyjaciĂłĹmi z Bractwa i z mojÄ ĹźonÄ , byĹo przeczucie, Ĺźe chodziĹo o to, aby byĹo jasne, Ĺźe kaĹźdego ranka jest KtoĹ, kto za poĹrednictwem SMS-a lub e-maila pytaĹ mnie: âZrobiĹbyĹ to dla Mnie?â. Udzielenie odpowiedzi na to pytanie uczyniĹo wszystko prostszym, poniewaĹź nie zaleĹźaĹo od mojej âbrawuryâ lub co gorsza od mojej âdobrej woliâ. Wszystko byĹo w Jego rÄkach. Nie musiaĹem stawaÄ na wysokoĹci zadania. W ten sposĂłb wszystko siÄ odnowiĹo, a ja przestaĹem byÄ wkurzony na caĹy Ĺwiat. Wreszcie wolny. Pewna mama na zakoĹczenie bardzo dĹugiej rozmowy, w czasie ktĂłrej udaĹo nam siÄ reanimowaÄ stary komputer dla syna, powiedziaĹa mi: âPan nie jest tylko technikiem!â. Gdy staraĹem siÄ lepiej sprecyzowaÄ moje obowiÄ zki, przerwaĹa mi, mĂłwiÄ c z wielkÄ prostotÄ : âWiem, co naleĹźy do pana zadaĹ. ChodziĹo mi o to, Ĺźe nie jest pan tylko technikiem, poniewaĹź nigdy nie spotkaĹam osoby, ktĂłra poĹwiÄciĹaby tyle czasu, aby mĂłj syn byĹ szczÄĹliwyâ. KaĹźdego ranka, gdy idÄ do pracy, zadajÄ sobie pytanie: âPanie, w jaki sposĂłb ukaĹźesz mi siÄ dzisiaj?â. I dzieĹ staje siÄ zupeĹnie innÄ historiÄ . Jego obecnoĹÄ odrywa siÄ od Ĺciany, do ktĂłrej jÄ przytwierdziĹem, i staje siÄ ciaĹem. Renato, Rimini (WĹochy)
WspĂłlna nauka maturzystĂłw Jako studentka spÄdziĹam tydzieĹ, uczÄ c siÄ w Pian dei Resinelli z kilkoma licealistami przygotowujÄ cymi siÄ do egzaminu maturalnego. I nie mogÄ nie opowiedzieÄ o tym, co zobaczyĹam, nie mogÄ straciÄ tego, co siÄ wydarzyĹo. WidziaĹam, jak ich â i moja â kruchoĹÄ stawaĹa siÄ wyciÄ gniÄtÄ rÄkÄ do relacji z drugim. Jedna z dziewczyn pierwszego dnia powiedziaĹa mi: âLepiej nikomu nie ufaÄ, nie przesadzaÄ za bardzo w relacjach, Ĺźeby nie ryzykowaÄ bycia zranionymâ. A potem zobaczyĹam, Ĺźe prosi o wszystko, proponuje bezinteresowne i usĹuĹźne gesty wszystkim, ofiaruje swoje pytania i odkrycia. Ostatniego dnia powiedziaĹa: âW ciÄ gu tych piÄciu dni odkryĹam wiÄcej niĹź w ciÄ gu 18 lat Ĺźyciaâ. Co takiego siÄ staĹo? W ciÄ gu tego tygodnia zobaczyĹam, jak ich strach przed przyszĹoĹciÄ â mĂłj takĹźe â staje siÄ odwaĹźnym zaciekawieniem. Sofia podczas jednej z rozmĂłw powiedziaĹa: âJeĹli moĹźna ĹźyÄ tak, jak ĹźyĹam w tym tygodniu, nie bojÄ siÄâ. ZobaczyĹam rozkwitanie czĹowieczeĹstwa, znĂłw zainteresowanego samym sobÄ . Jeden chĹopak, przekonany, Ĺźe nie ma Ĺźadnego talentu, zaczÄ Ĺ zadawaÄ sobie pytanie: âPo co jestem stworzony?â. WydarzyĹo siÄ nieprzewidziane, wydarzyĹa siÄ moĹźliwoĹÄ nieredukowalnego towarzystwa. Ich serce, teraz prowokowane przez perspektywÄ ukoĹczenia liceum, byĹo moim nauczycielem. PrzypomniaĹo mi, Ĺźe wzrastajÄ c, mogÄ nadal jeszcze i zawsze prosiÄ o wszystko, bo zawsze jest towarzystwo, czÄsto nieoczekiwane, w ktĂłrym moje woĹanie zostaje przygarniÄte. NauczyĹam siÄ na nowo przeĹźywaÄ kaĹźdÄ chwilÄ w prostocie codziennej nauki bez przemilczania mojego pragnienia. PodnosiĹam gĹowÄ i kiedy sĹyszaĹam ich gĹosy prĂłbujÄ ce wyplÄ taÄ siÄ z prÄ dĂłw literatury poczÄ tku XX wieku albo poszukujÄ ce rozwiÄ zania przeklÄtych caĹek, pomyĹlaĹam: âCo za tajemnica, Ĺźe jesteĹcie!â. PrzyĹapaĹam siÄ na tym, Ĺźe patrzÄ na nich z miĹoĹciÄ potrafiÄ cÄ przyjmowaÄ bez rozstrzygania lub brania w posiadanie czegokolwiek. Nieprzewidziane spojrzenie, skonfrontowane z wyrachowanym spojrzeniem, dominujÄ cym w ciÄ gu moich dni; spojrzenie, ktĂłre moĹźna wytĹumaczyÄ tylko historiÄ , w ktĂłrej jako pierwsza je otrzymaĹam i za nim podÄ ĹźyĹam. Najbardziej fascynujÄ cym wyzwaniem teraz jest to, ktĂłre rzuciĹ im ich odpowiedzialny za MĹodzieĹź SzkolnÄ (GS): âPowiedzieliĹcie, Ĺźe zobaczyliĹcie coĹ nowego w tych dniach, wyjÄ tkowego i upragnionego. Obietnica jest taka, Ĺźe to jest na zawszeâ. Kiedy zapisywaĹam ich numery na moim telefonie komĂłrkowym, juĹź tÄskniĹam. Czy zobaczÄ ich ponownie? ByÄ moĹźe nie. Ale czy to, co wydarzyĹo siÄ miÄdzy nami, jest na zawsze? Gdy przebywaĹam z tymi przyjaciĂłĹmi, pojawiĹa siÄ intuicja wiecznoĹci, ale wyzwanie zgĹÄbienia tego pytania jeszcze siÄ nie skoĹczyĹo i mam nadziejÄ, Ĺźe nigdy siÄ nie skoĹczy. Sofia, Mediolan (WĹochy)
Inne plany Kilka miesiÄcy temu odebraĹem nieoczekiwanie telefon od Carmen, byĹej wolontariuszki Croce Azzurra, z ktĂłrÄ wiele lat temu zorganizowaliĹmy razem ZbiĂłrkÄ ĹťywnoĹci. PowiedziaĹa mi, Ĺźe ma w planach zbiĂłrkÄ pomocy ĹźywnoĹciowej dla mieszkaĹcĂłw Medjugorie, gdzie jeĹşdzi od kilku lat na pielgrzymki. Z powodu koronawirusa doszĹo tam do kryzysu turystyki religijnej, co wpĹynÄĹo na gospodarkÄ. PowiedziaĹa mi, Ĺźe pomyĹlaĹa o nas, ludziach z Banku SolidarnoĹci, a w szczegĂłlnoĹci zapamiÄtaĹa mnie i Ciccio. ZgĹosiĹem swojÄ dyspozycyjnoĹÄ i obiecaĹem, Ĺźe porozmawiam o tym z przyjaciĂłĹmi. OpowiedziaĹem teĹź o tym, co siÄ staĹo, innemu przyjacielowi, a rozmowa telefoniczna staĹa siÄ okazjÄ , by uĹwiadomiÄ sobie racjÄ naszego dziaĹania, ktĂłrÄ nie jest zwyczajna dystrybucja ĹźywnoĹci. Po kilku dniach otrzymaĹem SMS-a, w ktĂłrym Carmen informowaĹa mnie, Ĺźe projekt zostaĹ zawieszony, poniewaĹź pojawiĹy siÄ duĹźe trudnoĹci w dotarciu do BoĹni i Hercegowiny. NastÄpnie zadzwoniĹa do mnie i opowiedziaĹa o swoim poruszeniu, gdy zobaczyĹa, jak wielu przyjaciĂłĹ, odpowiadajÄ c na jej zaproszenie, w krĂłtkim czasie zebraĹo bardzo duĹźo artykuĹĂłw spoĹźywczych. PodziÄkowaĹa mi teĹź za moje âtakâ. W tym momencie pomyĹlaĹem o tym, by zaproponowaÄ jej wspĂłlne zaniesienie paczki ĹźywnoĹciowej jakiejĹ rodzinie, ktĂłrej pomagamy co miesiÄ c. Jej âtakâ byĹo âtakâ peĹnym entuzjazmu, powiedziaĹa mi, Ĺźe zrozumiaĹa, iĹź Pan ma co do niej plany inne niĹź to, co sobie wyobraziĹa, Ĺźe wezwaĹ jÄ tutaj do Lanciano, a nie do Medjugorie. Razem zanieĹliĹmy paczkÄ albaĹskiej rodzinie z dwĂłjkÄ dzieci wyznania muzuĹmaĹskiego, ktĂłrÄ znam od kilku lat. Z powodu covidu dĹugo rozmawialiĹmy na podeĹcie. W drzwiach razem z matkÄ przyjÄĹo nas dwoje dzieci. ByĹem pod wraĹźeniem, widzÄ c, jak chĹopcy nas sĹuchali, obserwowali i pozostali z nami, dopĂłki siÄ z nimi nie poĹźegnaliĹmy. W pewnym momencie Carmen, z pochodzenia Wenezuelka, opowiedziaĹa, Ĺźe jej takĹźe przyszĹo opuĹciÄ swĂłj kraj i zamieszkaÄ we WĹoszech. MĂłwiĹa o trudnych warunkach, w jakich dzisiaj Ĺźyje wenezuelski narĂłd oraz o porwaniu jej wujka. W tym momencie Albanka powiedziaĹa nam: âNa szczÄĹcie poĹrĂłd caĹego tego zĹa jest takĹźe dobro, ktĂłrym jesteĹcie wyâ. Gdy wrĂłciĹem juĹź do domu, dostaĹem wiadomoĹÄ od Carmen: âDziÄkujÄ ci za tÄ szansÄ. Bardzo poruszyĹa mnie ta kobieta, jej pokorna postawa, gĹÄbokie, peĹne wdziÄcznoĹci spojrzenie oraz starszy syn potrzebujÄ cy rozmowyâ. To prawda, Ĺźe ââwszyscy sÄ wezwani do osobistej odpowiedzi na pytanie: âCzy jest nadzieja?â, obserwujÄ c siebie w dziaĹaniu, uĹwiadamiajÄ c sobie sposĂłb, w jaki patrzÄ i stawiajÄ czoĹa Ĺźyciu. Francesco, Lanciano (Chieti â WĹochy)
âTeraz ja jestem yellowâ Zawsze myĹlaĹam o Ĺźyciu jako o czymĹ skoĹczonym, ĹźyĹam pĹasko i, tak jak w filmie, czekaĹam na zakoĹczenie. Teraz jest dla mnie czymĹ wiÄcej. MĂłj horyzont jest nieskoĹczony, a ten rok mi to pokazaĹ. Rok szkolny zaczÄĹam z sercem pokawaĹkowanym. Stopniowo pojawiali siÄ ludzie, ktĂłrzy sprawili, Ĺźe zapragnÄĹam poszukiwaÄ. Te twarze byĹy dla mnie trochÄ jak piosenka Yellow Coldplay. NadszedĹ moment, kiedy zebraĹam wszystkie moje yellow chwile i zabraĹam je ze sobÄ . I powoli, nawet jeĹli nie zdawaĹam sobie z tego sprawy, sznur nienawiĹci i urazy, ktĂłry zaciskaĹ siÄ wokóŠmojego Ĺźycia, rozluĹşniĹ siÄ, nie musiaĹam juĹź pochylaÄ siÄ pod ich ciÄĹźarem. To, co przeĹźywam, jest prawdziwe, poniewaĹź sprawia, Ĺźe ââstawiam czoĹa wszystkiemu jak jakiejĹ melodii, ktĂłra moĹźe byÄ smutna lub wesoĹa. Teraz niosÄ wielki ciÄĹźar, ale nawet jeĹli jest mÄczÄ cy, to jestem pogodna. Jak mogÄ taka nie byÄ po tym, jak w moim Ĺźyciu pojawiĹy siÄ te osoby? CzujÄ, Ĺźe jestem cudem, poniewaĹź ĹźyjÄ c peĹniÄ Ĺźycia, wywoĹaĹam i wywoĹujÄ uĹmiech u innych kaĹźdego dnia. Teraz jeszcze bardziej kocham smutne piosenki, ale nie potrafiÄ obejĹÄ siÄ bez tych radosnych, a zatem robiÄ coĹ w rodzaju miksu. JakĹźe wspaniale jest wzruszaÄ siÄ i ĹpiewaÄ. Teraz ja jestem yellow. Annamaria, Mediolan (WĹochy)
Pragnienie przynaleĹźnoĹci Mam 64 lata i w tym roku przyjÄĹam zaproszenie skierowane do mnie przez mojÄ maĹÄ grupkÄ SzkoĹy WspĂłlnoty, bym wziÄĹa udziaĹ w Rekolekcjach Bractwa. ZgodziĹam siÄ z powodu pragnienia, ktĂłre miaĹam w sercu, oraz z szacunku do przyjaciĂłĹ, z ktĂłrymi od wielu lat przeĹźywam drogÄ w Ruchu. JuĹź od pierwszych taktĂłw wprowadzenia niespodziewanie zostaĹam oszoĹomiona przez âpragnienie przynaleĹźeniaâ jeszcze ĹciĹlej do tej historii. I w miarÄ tego, jak sĹuchaĹam, to pragnienie sprawiĹo, Ĺźe zdecydowaĹam siÄ przylgnÄ Ä do Bractwa jako do konkretnego, realnego miejsca, w ktĂłrym moĹźna doĹwiadczyÄ tej przynaleĹźnoĹci. ĹšrĂłdĹem decyzji byĹo uznanie, dojrzalsze niĹź historia, ktĂłrÄ juĹź ĹźyĹam, to znaczy chÄÄ ustrzeĹźenia i wzrostu mojej osoby na tej drodze, aby ponownie powiedzieÄ âtakâ Chrystusowi. Od wielu lat decyzja co do tej drogi nurtowaĹa mojÄ duszÄ, ale nigdy nie miaĹam siĹy, by dotrzeÄ do jej istoty, pragnÄ Ä jakiejĹ wiÄzi, bardziej angaĹźujÄ cej relacji. Wielkie jest pragnienie, aby podÄ ĹźaÄ tÄ drogÄ z kilkoma przyjaciĂłĹmi, dajÄ c Ĺźycie grupie Bractwa, z ktĂłrÄ przez ostatnie lata rozwinÄĹa siÄ przyjaĹşĹ, zaĹźyĹoĹÄ i wspĂłĹdzielenie. Maria Grazia
PieniÄ dze zebrane podczas grillowania W czerwcu zorganizowaliĹmy obiad z kilkoma przyjaciĂłĹmi z grupki SzkoĹy WspĂłlnoty. W odróşnieniu od poprzednich lat chcieliĹmy zaczÄ Ä od mszy Ĺw. Nie ze wzglÄdu na jakÄ Ĺ formalnoĹÄ, ale ze wzglÄdu na chwilÄ ĹwiadomoĹci, prawdziwej wdziÄcznoĹci. Tego dnia wydarzyĹo siÄ coĹ, co w peĹni odpowiadaĹo naszemu sercu⌠a wielu z nas Ĺatwo byĹo uĹwiadomiÄ sobie tÄ caĹkowitÄ odpowiednioĹÄ. SÄ dzÄ, Ĺźe dyspozycyjnoĹÄ, uwaĹźnoĹÄ na rzeczywistoĹÄ sÄ owocem drogi SzkoĹy WspĂłlnoty. W przeszĹoĹci podjÄliĹmy wiele tego rodzaju gestĂłw, ale rzadko moĹźna uĹwiadomiÄ sobie tÄ wyjÄ tkowoĹÄ. KaĹźdy posiada te same umiejÄtnoĹci (ze wszystkimi naszymi ograniczeniami), w istocie zmieniĹa siÄ uwaĹźnoĹÄ patrzenia na to, co dzieje siÄ w rzeczywistoĹci. PoruszyĹ mnie krok ĹwiadomoĹci niektĂłrych przyjacióŠpolegajÄ cy na tym, Ĺźe zbierajÄ c pieniÄ dze na grilla, postanowili podarowaÄ je Bractwu. Ta hojnoĹÄ jest owocem wdziÄcznoĹci Chrystusowi. BezpoĹrednio Chrystusowi, poniewaĹź On wydobyĹ nas z naszej nicoĹci za poĹrednictwem bardzo konkretnej historii, przebudziĹ nas i uczyniĹ szczÄĹliwymi. Grono przyjacióŠz Padwy (WĹochy) |