Ślady
>
Archiwum
>
2003
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2003 (marzec / kwiecieĹ) Pierwszy plan. Wychowanie Nadzieja mĹodych Atakowani przez ideologiÄ konsumpcji, pozornie nieograniczeni w zaspokajaniu wszelkich zachcianek, przygniecieni zamÄtem uczuÄ, ale zasadniczo samotni i niepewni dnia dzisiejszego, ani jutra. O nadziejach mĹodzieĹźy rozmawiajÄ nauczyciele i wykĹadowca psychologii. Pod redakcjÄ Davide Rondoniego i Paoli Ronconi Davide Rondoni: SÄ trzy punkty wyjĹcia do dyskusji. Pierwszy pochodzi z obserwacji intelektualisty Marcello Venezianiego, ktĂłra brzmiaĹa mniej wiÄcej tak: ÂŤGdy patrzÄ na ludzi mĹodych nic mi nie przychodzi na myĹlÂť. Ks. Giussani odpowiedziaĹ na to mĂłwiÄ c: ÂŤMnie natomiast przychodzi na myĹl wszystkoÂť. ChcÄ powiedzieÄ, Ĺźe gdy mĂłwimy o mĹodych, jak teĹź o kimkolwiek innym, zarĂłwno jako o jednostce czy po prostu jako o przykĹadzie, spojrzenie nasze jest zróşnicowane i opiera siÄ na dostrzeĹźeniu gĹÄbi lub pustki w czĹowieczeĹstwie drugiej osoby. Poprzedza to nasze dalsze spostrzeĹźenia. Drugim punktem jest zdanie poety MiĹosza, ktĂłry powiedziaĹ: ÂŤOdciÄto nam nogi i rÄce, a potem pozwolono nam chodziÄÂť. ChcÄ powiedzieÄ, Ĺźe wydaje siÄ nam, iĹź moĹźemy siÄ poruszaÄ bez przeszkĂłd, to znaczy kaĹźdy moĹźe siÄ staraÄ robiÄ to, co chce, dÄ ĹźyÄ do tego, by Ĺźycie byĹo radosne, szczÄĹliwe, ale jesteĹmy jakby kompletnie pozbawieni narzÄdzi do podjÄcia tej drogi i tego rodzaju poszukiwania. Trzecim zagadnieniem jest spostrzeĹźenie francuskiego myĹliciela Alaina Finkelkrauta. OkreĹliĹ on nasze czasy jako âepokÄ wraĹźeniaâ, to jest epokÄ, w ktĂłrej skoĹczyĹo siÄ myĹlenie i rozpoczÄĹo siÄ âodczuwanieâ, a wszystko rozgrywa siÄ na poziomie natychmiastowej, powierzchownej reakcji. Bardzo groĹşnym skutkiem panowania tej postawy jest ogromny napĂłr konsumpcjonizmu na mĹodzieĹź. MĹodzi ludzie sÄ naprawdÄ jednÄ z najsilniej atakowanych grup potencjalnych konsumentĂłw, o ktĂłrej siÄ myĹli, by wyĹudziÄ pieniÄ dze za cenÄ sprzedawania wszystkiego, nawet nicoĹci i powtarzalnoĹci mody, siostry Ĺmierci, jak mawiaĹ Leopardi. Wystarczy, skoĹczyĹem. Teraz kolej na was.
Eugenia Scabini (dziekan WydziaĹy Psychologii Uniwersytetu Katolickiego w Mediolanie): przede wszystkim uwaĹźam, Ĺźe nie moĹźna jednorodnie zdefiniowaÄ sytuacji mĹodzieĹźy. Jest jednak wiÄcej sposobĂłw pozwalajÄ cych odróşniaÄ jedne grupy od drugich, niĹź np. kilkadziesiÄ t lat temu, kiedy funkcjonowaĹy normy moralne lub styl Ĺźycia, ktĂłrych bardziej przestrzegano w okreĹlonych kategoriach wiekowych. NiektĂłre rzeczy moĹźna byĹo robiÄ w wieku 14 lat, inne dopiero po ukoĹczeniu 18 roku Ĺźycia i byĹo to bardziej spĂłjne. IstniejÄ jednak pewne sytuacje, na ktĂłre naraĹźeni sÄ wszyscy mĹodzi i powiedziaĹabym, Ĺźe sÄ one zwiÄ zane ze spoĹeczeĹstwem konsumpcyjnym. MĹody czĹowiek Ĺźyje w takim spoĹeczeĹstwie, poddawany bardzo silnej presji. Takim wpĹywom wymyka siÄ rodzina â przynajmniej w jakimĹ stopniu. Potrzeba dominuje nad pragnieniem, rozumianym jako pytanie o coĹ wiÄcej, o absolut, ktĂłry wciÄ Ĺź jest propozycjÄ siÄgajÄ cÄ dalej niĹź natychmiastowa satysfakcja. PrzewaĹźa element zaspokojenia i nieustannie zmieniajÄ siÄ przedmioty, ktĂłre zaspokajajÄ potrzeby, najpierw jest jeden przedmiot, potem inny, lepszy od poprzedniego... dynamika typu konsumpcyjnego rzeczywiĹcie zaraĹźa wszystkich mĹodych ludzi. Wszystko natychmiast â a to, jak uczÄ psychologowie jest poczÄ tkiem przyjemnoĹci, ktĂłra jako taka jest infantylna. RĂłwnoczeĹnie, wĹaĹnie w ten sposĂłb tĹumi siÄ pragnienie, ktĂłre jest pytaniem w sensie bardziej ogĂłlnym, domagajÄ cym siÄ postawy otwartoĹci, a takĹźe odrobiny âubĂłstwaâ. Zaspokojenie tych potrzeb nastÄpuje później w kontekĹcie braku wiÄzi, w sytuacji kiedy wiÄzi miÄdzyludzkie sÄ sĹabe, stÄ d chÄÄ wyzwolenia siÄ z nieustannego niepokoju skierowana jest bardziej na posiadanie niĹź na tworzenie zwiÄ zkĂłw dajÄ cych poczucie bezpieczeĹstwa. Z tego powodu mĹodzi stajÄ siÄ coraz bardziej niepewni. PomyĹlmy o decyzjach dotyczÄ cych uczuÄ, gdy zachodzi moĹźliwoĹÄ, Ĺźe wiÄzi na tym poziomie moĹźe dotknÄ Ä kryzys... W tej dziedzinie dawne pokolenia byĹy w pewien sposĂłb bardziej chronione. Dzisiaj mĹodzi ludzie majÄ wiÄcej wolnoĹci i propozycji, ktĂłrych poprzednie pokolenia nie miaĹy. Dlatego teĹź z pewnoĹciÄ moĹźliwoĹci sÄ wiÄksze (na przykĹad dla kobiet), niestety w kontekĹcie niepewnoĹci miÄdzyludzkich wiÄzi.
Laura Cioni: Jestem nauczycielkÄ , wiÄc patrzÄ na mĹodzieĹź przede wszystkim z punktu widzenia szkoĹy, godziny lekcyjnej. Gdy chodzi o âkonsumpcjÄâ, to wedĹug mnie znajduje ona swoje odbicie w szkole w aspekcie oceniania. To znaczy: ocena jest celem, dla ktĂłrego mĹody czĹowiek siÄ uczy lub nie, dla ktĂłrego jest obecny w szkole, ktĂłry dodaje mu otuchy i wzmacnia poczucie wĹasnej wartoĹci, daje mu lub odbiera szacunek dla samego siebie. W sytuacji, gdy coĹ, co jest Ĺrodkiem traktuje siÄ jako cel, trudno jest przekonaÄ mĹodzieĹca, Ĺźe jeĹli ktoĹ siÄ uczy, to sĹuszne jest uznanie wĹoĹźonego przez niego trudu i postawienie oceny, ale ma to byÄ takĹźe coĹ, co buduje wiÄĹş pomiÄdzy nim a nauczycielem i ma sprzyjaÄ zainteresowaniu danym przedmiotem. UczÄ literatury, toteĹź pracujÄ ze sĹowami. W tym roku zajmujÄ c siÄ poezja, spostrzegĹam, Ĺźe moje poczÄ tkowe jej zrozumienie nastÄpuje zawsze za poĹrednictwem sĹĂłw, ktĂłrych uĹźyli inni. Ale za sĹowami, ktĂłre czytamy w klasie, stojÄ jakieĹ obrazy wypeĹniajÄ ce umysĹy uczniĂłw. Na przykĹad Caproni w krĂłtkim wierszu mĂłwi do swojej Ĺźony ÂŤBez ciebie drzewo nie byĹoby drzewem, nicoĹÄ bez ciebie byĹaby tym, czym jestÂť. WedĹug mnie to piÄkny wiersz. Moja uczennica zaprzeczyĹa temu mĂłwiÄ c, Ĺźe dla niej brzmi on tak samo jak hasĹo reklamowe firmy produkujÄ cej czekoladki.
Rondoni: dobrze, prawdÄ mĂłwiÄ c takĹźe ja jestem trochÄ taki obrazkowy. Niczego nie ujmujÄ c mojemu drogiemu, wielkiemu Caprioni, trzeba sobie zdawaÄ sprawÄ, Ĺźe dzisiejsza reklama zakĹada czÄsto maskÄ poezji...
Cioni: kiedy komentowaĹam później legendÄ o Orfeuszu i Eurydyce, rozpoczynajÄ c oczywiĹcie od zaprezentowania Dantego, jeden z najzdolniejszych chĹopcĂłw zaproponowaĹ mi film âPo tamtej stronie marzeĹâ, powiedziaĹ : ÂŤPomyĹlaĹem o filmie, ktĂłry kiedyĹ widziaĹem i niedawno poszedĹem go zobaczyÄ po raz drugi, a czy Pani go zna?Âť. ÂŤNieÂť. I przyniĂłsĹ mi. Po jego obejrzeniu stwierdziĹam, Ĺźe faktycznie zawiera on wiele obrazĂłw dantejskich.
Scabini: PiÄknie, Ĺźe on jej tak powiedziaĹ, a ona obejrzaĹa wskazywany film. Jak moĹźesz przezwyciÄĹźyÄ róşnicÄ pokoleĹ? Poprzez wiÄĹş, relacjÄ, przynaleĹźnoĹÄ...
Cioni: Drugim problemem, ktĂłry chciaĹabym poruszyÄ jest pytanie, czy wiÄcej moĹźliwoĹci oznacza rzeczywiĹcie wiÄcej wolnoĹci? I jak rozumieÄ te moĹźliwoĹci? Teraz uczÄ siÄ wszyscy i jak mĂłwi Quirino Principe âszkoĹa staĹa siÄ szkoĹÄ tchĂłrzostwaâ (poniewaĹź rzeczywiĹcie uczenie siÄ nie jest juĹź osiÄ ganiem czegoĹ czy podejmowaniem wyzwaĹ, nie jest zdobywaniem wiedzy, lecz jest robieniem czegoĹ, co musi siÄ robiÄ. A my, nauczyciele, pilnujemy mĹodzieĹźy przez piÄÄ lat, a potem wysyĹamy jÄ na uniwersytet. Naszym pierwszorzÄdnym obowiÄ zkiem w tej sytuacji tchĂłrzostwa jest pomĂłc im stawiÄ czoĹa Ĺźyciu z odwagÄ to jest ze ĹwiadomoĹciÄ , Ĺźe Ĺźycie domaga siÄ ryzyka, trudĂłw i zaangaĹźowania siĹ â nie wiem jak to powiedzieÄ â aby coĹ pozyskaÄ, zdobyÄ, czymkolwiek by to byĹo. Zatem, prawdÄ mĂłwiÄ c, owe moĹźliwoĹci muszÄ byÄ takĹźe, w pewnym sensie ponownie zdobywane, poniewaĹź jeĹli ktoĹ jest tchĂłrzem, to nie korzysta z pojawiajÄ cych siÄ przed nim moĹźliwoĹci.
Cristina Rossi: UczÄ w Technikum Zawodowym. Wydaje mi siÄ przeciwnie, Ĺźe widzÄ jak mĹodzi ludzie dÄ ĹźÄ do ogarniÄcia pytaniem o znaczenie wszystkiego, takĹźe codziennych drobiazgĂłw. PrzykĹadowo: lekcja gramatyki na temat zastosowania trybu ĹÄ czÄ cego. Uczniowie nie chcÄ tego uĹźywaÄ, a w szkole takiej jak moja oczywiĹcie jest to traktowane bardziej dowolnie. ProwadzÄ lekcjÄ na ten temat, robimy Äwiczenia, wymieniamy uwagi, potem dokonujÄ podsumowania i mĂłwiÄ: ÂŤZobaczcie jakie Ăłw tryb ĹÄ czÄ cy daje nam moĹźliwoĹci, jak pozwala nam lepiej wyraziÄ swoje âjaâ?Âť. Jak tylko wypowiadam sĹowo âjaâ, jeden z chĹopcĂłw zrywa siÄ z krzesĹa mĂłwiÄ c: ÂŤAle w sumie, ja, ja, ja: pani profesor wciÄ Ĺź uĹźywa tego sĹowa, a czymĹźe jest to âjaâ? Co to takiego?Âť. Zdarzenia tego rodzaju ciÄ gle majÄ miejsce. RĂłwnieĹź banalnoĹÄ potrzeb, o ktĂłrych zaspokojenie mĹodzi zabiegajÄ , zostaje â przynajmniej przez chwilÄ â ogarniÄta przez przemoĹźnÄ potrzebÄ sensu. I to czasami budzi oczekiwania, ktĂłre zmierzajÄ poza to, co wydaje siÄ proponowaÄ rzeczywistoĹÄ w danej chwili. I zwracajÄ siÄ do ciebie â dorosĹego â z ĹźÄ daniem, ktĂłre chwilami wprawia ciÄ w konsternacjÄ. W tym momencie nie pamiÄtasz, Ĺźe âjaâ z gramatyki moĹźe staÄ siÄ âjaâ tego chĹopca, ktĂłry to odczuwa w sposĂłb palÄ cy, egzystencjalny. Niemniej jednak jest on powierzchowny, kiedy tylko uda siÄ dotknÄ Ä pewnych rzeczy wyskakuje, jak korek z butelki.
Rondoni: Jest, Ĺźe tak powiem, powierzchownÄ duszÄ ... Zgadzam siÄ z tym. Widzi siÄ tego mnĂłstwo. TakĹźe w wielu filmach, ksiÄ Ĺźkach traktujÄ cych o przeĹźyciach mĹodych ludzi.
Rossi: A zatem â i na tym koĹczÄ â innym oczywistym zjawiskiem jest fragmentarycznoĹÄ. Tak jakby jedna chwila nie byĹa nigdy zwiÄ zana z chwilÄ poprzedniÄ . Nie wiadomo, co jest poĹrodku.
Scabini: ... wĹaĹnie âjaâ...
Gianni Mereghetti: ChciaĹbym przedstawiÄ pewne spostrzeĹźenia, odwoĹujÄ c siÄ do dwĂłch zdarzeĹ: w mojej szkole byĹ gĹoĹny wypadek choroby zapalenia opon mĂłzgowych i Ĺmierci jednego chĹopca. Bardzo mnie uderzyĹa emocjonalna reakcja mĹodych (tych, ktĂłrzy go znali i tych, ktĂłrzy go nie znali).pomimo zapewnienia dyrektora Lokalnego ZakĹadu Sanitarnego, pediatry, o tym, Ĺźe nie ma zagroĹźenia, w niektĂłrych klasach doszĹo do tego, Ĺźe mĹodzieĹź ostentacyjnie powtarzaĹa telewizyjnÄ formuĹkÄ: âMamy prawo wyraĹźaÄ nasze uczucia!â Taka reakcja emocjonalna w zasadzie rozpÄtaĹa panikÄ. Drugie zdarzenie: kuzynka mojej uczennicy zginÄĹa w wypadku. Uczennica ta jest zaprzysiÄgĹÄ antyglobalistkÄ . Od tamtej pory przebywaĹa w domu, nie byĹa w stanie chodziÄ do szkoĹy. Dzisiaj rano widzÄ, Ĺźe ona jest na zewnÄ trz. Przed wejĹciem do klasy zatrzymaĹem siÄ przy niej. Rezultat: ten sam typ reakcji, to znaczy silne emocje powodujÄ ce niemoĹźnoĹÄ przyjÄcia czegokolwiek, co moĹźe ciÄ przywrĂłciÄ do relacji z rzeczywistoĹciÄ . Powoduje to gĹÄbokÄ , nieprzepartÄ samotnoĹÄ, poniewaĹź powstaje sytuacja jakby rozum ustÄpowaĹ zupeĹnie emocjom, a wiÄc emocje nie sÄ drogÄ dla rozumu, nie pozwalajÄ na rozumne postÄpowanie... To wszystko z jednej strony ukazuje sĹaboĹÄ tych, ktĂłrzy mĂłwiÄ , Ĺźe problem polega na kierowaniu emocjami (w mojej szkole robi to psycholog, pracuje w tym Ĺrodowisku, reprezentujÄ c taki poglÄ d, ale w sytuacjach radykalnych wycofuje siÄ, gdyĹź nie jest w stanie stawiÄ im czoĹa). Z drugiej strony ukazuje siÄ tutaj siĹa pytania o sens wszystkiego, chociaĹź nie uzewnÄtrzniona i nie w peĹni uĹwiadomiona. Ze sposobu mĂłwienia tej dziewczyny wynikaĹo, Ĺźe potrzebowaĹa ona kogoĹ, kto by siÄ niÄ opiekowaĹ, byĹ przy niej i pomĂłgĹ jej stanÄ Ä w obliczu problemu.
Scabini: WskazaĹeĹ na slogan âkierowanie emocjamiâ. Dramat nie zawiera siÄ w sĹowie âemocjeâ, ale w sĹowie âkierowanieâ. To tak, jakby powiedzieÄ, Ĺźe ty sam âksztaĹtujeszâ swoje emocje. Natomiast chodzi tutaj o âwyraĹźenie uczuÄ poprzez wiÄziâ. Jasne, Ĺźe jest siÄ uderzonym przez fakt czyjejĹ Ĺmierci, w obecnych czasach mĹodzi ludzie sÄ bardziej podatni na zranienia w obliczu Ĺmierci, bo jest ona cenzurowana. MoĹźemy takĹźe zrozumieÄ, Ĺźe mogÄ istnieÄ emocje silniejsze, poniewaĹź spoĹecznie w bardzo niewielkim stopniu sÄ one wspĂłĹdzielone, w przeciwieĹstwie do tego, jak byĹo dawniej. SÄ teraz takie czasy, w ktĂłrych musisz podpowiadaÄ rodzicom, jeĹli jesteĹ dobrym psychologiem, Ĺźe gdy umrze dziadek, ich dzieci mogÄ iĹÄ na pogrzeb i nie spowoduje to w nich urazu. Szokiem dla dzieci jest natomiast widok dorosĹych nie potrafiÄ cych znieĹÄ myĹli o Ĺmierci. Emocja, uczucie jest drogÄ do wiÄzi, ktĂłre później nadaje wartoĹÄ kaĹźdemu âjaâ i w ten sposĂłb przywraca takĹźe wĹaĹciwe miejsce rozumowi.
Elena Uglini: ... W kaĹźdym razie powinna to byÄ wiÄĹş znaczÄ ca.
Scabini: A ty, Gianni jak postÄ piĹeĹ? W gruncie rzeczy czekaĹeĹ na tÄ dziewczynÄ, rozmawiaĹeĹ z niÄ i zaproponowaĹeĹ jej wiÄĹş godnÄ zaufania. A zatem, wiÄĹş godna zaufania to taka wiÄĹş, w ktĂłrej mĹodzi ludzie mogÄ z ufnoĹciÄ powierzyÄ komuĹ swoje uczucia.
Uglioni: Dzisiaj mĹodzi ludzie przeĹźywajÄ âniezwykle silneâ wiÄzi, zarĂłwno w maĹych grupkach jak teĹź np. z mamÄ czy z niektĂłrymi osobami. Problem polega na tym, Ĺźe te wiÄzi sÄ â jakby tu powiedzieÄ â w gruncie rzeczy sĹabe, w tym sensie, Ĺźe sÄ one âmocneâ poniewaĹź mĹodzi bardzo siÄ w nie angaĹźujÄ , a wiÄc sÄ bardzo intensywne, a tak naprawdÄ sÄ sĹabe, bo nie dajÄ tego, co jest potrzebne do Ĺźycia. Podam trzy przykĹady. ZdarzyĹo mi siÄ w ostatnich latach obserwowaÄ wyĹanianie siÄ tego pytania o sens Ĺźycia w sposĂłb bardzo gwaĹtowny, w obliczu przypadkĂłw niespodziewanych Ĺmierci. ZauwaĹźyĹam, Ĺźe wszyscy byli bardzo uderzeni faktem, Ĺźe mnie to nie przeraĹźaĹo. To spowodowaĹo odnowienie, odrodzenie siÄ wiÄzi miÄdzy nami, i o dziwo, nastÄ piĹo to w szkole! StaĹo siÄ tak dlatego, Ĺźe ukazaĹam im drogÄ, to znaczy niejako udowodniĹam im, iĹź âĹmierÄ nie jest ostatnim sĹowem w odniesieniu do Ĺźyciaâ. Drugi przykĹad. OtrzymaĹam list od chĹopca, ktĂłry uczy siÄ w paĹstwowym liceum i od dwĂłch lat zaczÄ Ĺ przebywaÄ z ludĹşmi z GS*. Po dwĂłch latach opowiedziaĹ mi jak wyglÄ daĹy wiÄzi z innymi uczniami w jego klasie i jakie byĹo jego doĹwiadczenie podczas nauki w naszej szkole. ByĹa to bezwzglÄdna przemoc, poniewaĹź relacje miÄdzy nimi ( na przykĹad chĹopcem i dziewczynÄ ) byĹy bardzo powierzchowne i lekkomyĹlne. Później powiedziaĹ mi: ÂŤdopiero kiedy spotkaĹem to towarzystwo, pewne sĹowa, takie jak nadzieja, przyjaĹşĹ, szczÄĹcie i miĹoĹÄ, zaczÄĹy nabieraÄ sensuÂť. Ta lekkomyĹlnoĹÄ w relacjach jest niejako czymĹ normalnym, później przeradza siÄ ona w codziennÄ , nieustannÄ przemoc, ktĂłrej doroĹli prawdopodobnie nie dostrzegajÄ albo udajÄ , Ĺźe nie dostrzegajÄ . Inna sprawa. Na poczÄ tku tego roku, po kolejnej sondzie gazety La Repubblica, ktĂłra nie byĹa niczym innym jak paplaninÄ na temat mĹodzieĹźy, problemĂłw itd., uczniowie stwierdzili: ÂŤTo niemy jesteĹmy problemem... to znaczy, zawsze kiedy siÄ mĂłwi o mĹodych, wydaje siÄ, Ĺźe mĂłwi siÄ o nas jak o jakimĹ problemieÂť. Wypowiedzieli siÄ oni takĹźe w sposĂłb pozytywny: ÂŤSpotkaliĹmy dorosĹych, ktĂłrzy sÄ prawdziwymi nauczycielami, to znaczy osobami, ktĂłre pomagajÄ nam iĹÄ naprzĂłd w szukaniu odpowiedzi na nasze pytaniaÂť.
Cioni: ChciaĹabym powrĂłciÄ do sĹowa âwiÄĹşâ, poniewaĹź jest ono zwiÄ zane ze sĹowem âtradycjaâ, ktĂłre dla nas âjako nauczycieliâ nie moĹźe nie mieÄ znaczenia. Nauczyciel doĹÄ szybko przestaje byÄ intelektualistÄ , poniewaĹź bardzo czÄsto musi siÄ zajmowaÄ prostszymi rzeczami. Jednak wyraĹşne zdawanie sobie sprawy, jakie sÄ zasadnicze punkty, o ktĂłrych mĂłwimy i przekazujemy; sprawia, Ĺźe mamy caĹoĹciowe spojrzenie na szkoĹÄ. Z tego powodu sÄ dzÄ, Ĺźe my wszyscy instynktownie odczuwamy sprzeciw wobec dzikiego eksperymentalizmu i jesteĹmy bardziej skĹonni opowiadaÄ siÄ za szkoĹÄ tradycyjnÄ , to znaczy miejscem gdzie dokonuje siÄ prawdziwe przejĹcie od jednego pokolenia do nastÄpnego. Nie chciaĹbym aby âwiÄĹşâ byĹa tylko czymĹ, co wiÄ Ĺźe, zresztÄ sĹusznie, mĹodzieĹź miÄdzy sobÄ oraz mĹodzieĹź z ich nauczycielami, ale by byĹo to rĂłwnieĹź coĹ, co nas poprzedza, co niejako idzie przed nami i jest widoczne wokóŠnas (przykĹadem moĹźe tu byÄ przyroda albo inne rzeczy, by nie ograniczaÄ siÄ tylko do krÄgu zagadnieĹ humanistycznych).
Ks. Giorgio Pontiggia: Zgadzam siÄ z tÄ obserwacjÄ , poniewaĹź dzisiaj jednym z najwiÄkszych nieporozumieĹ jest wĹaĹnie rozumienie i przeĹźywanie wiÄzi. MĹodzi ludzie nie uĹźywajÄ sĹowa âwiÄĹşâ, ale raczej âprzyjaĹşĹâ. PrzyjaźŠjest wielkim mitem dzisiejszych czasĂłw. Nawet ten, kto siÄ narkotyzuje rozpoczyna od przyjaĹşni, nie zaczyna od narkotykĂłw, jest to wedĹug mnie jedna z form âwspĂłĹuczestnictwa wâ. Dlatego teĹź to spostrzeĹźenie jest trafne. PoszedĹbym jeszcze dalej i zadaĹbym pytanie: kiedy ta tradycja jest przekazywana (poniewaĹź moĹźe byÄ ona nawet noĹnikiem abstrakcji)? Wtedy, gdy jest doĹwiadczana przez drugiego jako nadzieja: ma to byÄ nadziejÄ dla Ĺźycia, w przeciwnym razie jest jedynie pustym tradycjonalizmem. WedĹug mnie ci mĹodzi ludzie nie majÄ nadziei. CaĹej winy za to nie przypisujÄ dorosĹym, na miĹoĹÄ BoskÄ ! PrzecieĹź istnieje coĹ takiego, jak wolnoĹÄ osoby. Jednak obiektywnie rzecz biorÄ c, jaka jest nadzieja mĹodego czĹowieka? Taka, jakie jest doĹwiadczenie dorosĹego, gdyĹź nadzieja syna wypĹywa z doĹwiadczenia ojca. Wydaje mi siÄ, Ĺźe dzisiaj czÄsto tego brakuje nawet ludziom KoĹcioĹa, kiedy przekazujÄ tradycjÄ w sensie tradycjonalistycznym nie majÄ cym nic wspĂłlnego z Ĺźyciem.
Scabini: Ale w sĹowach âwiÄĹş godna zaufaniaâ w znaczeniu ufnoĹci, obdarowania zaufaniem, chodzi wĹaĹnie o nadziejÄ. To, czego brakuje to zaufanie, w tej przyjaĹşni, o ktĂłrej mĂłwisz niema zaufania...
Pontiggia: OczywiĹcie. Zgadam siÄ z tym. Trzeba byÄ uwaĹźnym mĂłwiÄ c o przyjaĹşni, o relacjach... PrzecieĹź ci mĹodzi ludzie sÄ przyjaciĂłĹmi, jakĹźeby nie! SpotykajÄ siÄ od rana do wieczora, tylko to robiÄ , kombinujÄ jak tu gdzieĹ pĂłjĹÄ i komuĹ przylaÄ... sÄ bardzo zaprzyjaĹşnieni. Problem polega na tym, Ĺźe w Ĺźyciu, wobec trudnoĹci jakie ono niesie, sÄ później zupeĹnie sami, czyĹź nie? Wydaje mi siÄ, Ĺźe sĹowem, ktĂłrego dzisiaj brakuje jest wĹaĹnie sĹowo ânadziejaâ. ZostaĹo ono bowiem zastÄ pione sĹowem âmarzenieâ. Tym, co wypeĹnia ich umysĹy sÄ marzenia. Przychodzi mi na myĹl zdanie Oriany Fallaci, Ĺźe wypieranie siÄ przeznaczenia jest najwiÄkszÄ zarozumiaĹoĹciÄ ... To sĹowa Oriany Fallaci, a nie Ĺw. JĂłzefa... bez przeznaczenia czĹowiek nie ma Ĺźadnego punktu odniesienia, a sĹowo ânadziejaâ jest jego noĹnikiem. To, czego pragnie czĹowiek, a wiÄc takĹźe i mĹodzieĹź (poniewaĹź nie róşni siÄ ona od innych ludzi), to coĹ pewnego, istniejÄ cego, co ujednolica Ĺźycie. To prawda, Ĺźe mĹodzi biorÄ siÄ za naukÄ nie z powodu zainteresowania niÄ , ale robiÄ to â moĹźe zbyt leniwie, jakby zapalali iskierkÄ, nieporĂłwnywalnie maleĹkÄ wobec ciemnej nocy â gdy zauwaĹźajÄ , Ĺźe niesie ona w sobie tego rodzaju ujednolicenie, coĹ co ogarnia wszystko i jest obecne tu i teraz. PrawdÄ jest, Ĺźe moĹźe siÄ to wydarzyÄ podczas nauczania w szkole, ale nie jest powiedziane, Ĺźe zainteresowanie naukÄ musi siÄ zrodziÄ w czasie uczenia siÄ. Rodzi siÄ gdzie siÄ rodzi, zawsze jednak jako atrakcyjnoĹÄ tej pewnoĹci, dla ktĂłrej czĹowiek zostaĹ stworzony. Wiemy, Ĺźe szkoĹa z tego punktu widzenia jest tylko narzÄdziem, gdy tymczasem dominuje dziĹ poglÄ d, Ĺźe jest ona miejscem poznawania. Poznanie jest czymĹ o wiele wiÄkszym niĹź szkoĹa bÄdÄ ca jedynie narzÄdziem, jest ono wĹaĹnie tym ogniwem ĹÄ czÄ cym znaczenie wszystkiego ze szczegĂłĹem. Nie jest tak, Ĺźe trzeba mĂłwiÄ o znaczeniu obejmujÄ cym wszystko, a dopiero potem o szczegĂłĹach, ale trzeba ukazywaÄ caĹoĹciowe znaczenie obecne wewnÄ trz kaĹźdego szczegĂłĹu. Kiedy mĹody czĹowiek, nawet najbardziej roztargniony, zazna takiej obecnoĹci, a nie bÄdzie wychodziĹ z pozycji uprzedzenia, natychmiast siÄ odnajdzie.
Rondoni: SÄ dwa zagadnienia, ktĂłre mnie uderzyĹy, niech bÄdzie to wstÄpne podsumowanie rozmowy, ktĂłra mam nadziejÄ zachÄci innych do podjÄcia tego tematu... Znajdujemy siÄ w sytuacji pogaĹskiej i nieludzkiej, to znaczy zdominowanej przez barbarzyĹstwo i nikczemnoĹÄ. Problemy, ktĂłre zostaĹy poruszone ukazujÄ jakby rysy swego rodzaju prymitywnego czĹowieka. Fakty, ktĂłre przytaczacie nie sÄ czymĹ niezwykĹym, poniewaĹź sÄ wewnÄ trz horyzontu, ktĂłry nazywam âbarbarzyĹskim i okrutnymâ. Nie wiem, jak to powiedzieÄ, ale nastÄ piĹo jakieĹ zdziczenie. DrugÄ jest uwaga, Ĺźe faktycznie ÂŤtym, kto jest potrzebny jest czĹowiekÂť, jak napisaĹ Betocchi. To znaczy w odniesieniu do istniejÄ cej sytuacji nie potrzeba postawy dialektycznej. Potrzebna jest natomiast obecnoĹÄ jako wiarygodna wiÄĹş, gdyĹź wskazuje ona nadziejÄ.
GS â wspĂłlnoty mĹodzieĹźy szkóŠĹrednich ruchu Comunione e Liberazione
|