Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2021 (maj / czerwiec) ĹcieĹźki. CASCINAZZA 50 lat jak pierwszy dzieĹ 29 czerwca 1971 roku u wrĂłt Mediolanu, w Cascinazzy, powstaĹ benedyktyĹski klasztor. Jego przeor opowiada o celu i doĹwiadczeniu tego miejsca â historiÄ, w ktĂłrej âpoczÄ tek jest terazâ o. Sergio Massalongo JeĹli ziarno pszenicy nie obumrze Cicho upĹywajÄ ce dni prowadzÄ nas w tym roku do daty waĹźnej dla naszego klasztoru. Otóş 29 czerwca tego roku, w UroczystoĹÄ ĹĹ. Piotra i PawĹa, mija 50 lat od jego powstania. Ta wĹaĹnie okazja budzi w nas zdumienie i wdziÄcznoĹÄ z powodu BoĹźej wiernoĹci kaĹźdemu z nas i temu miejscu. PoczÄ tkowa iskra utworzenia tego klasztoru wyszĹa pod koniec lat 60. od opata Kongregacji BenedyktynĂłw Sublacense, ojca Bernardo Cignittiego, ktĂłry wziÄ wszy sobie do serca sĹowo papieĹźa PawĹa VI, zapraszajÄ cego do odnowienia Ĺźycia monastycznego, zgromadziĹ tych, ktĂłrzy byli gotowi do udziaĹu w tym dziele, poĹwiÄcajÄ c swoje Ĺźycie zaĹoĹźeniu tego klasztoru. Jego ofiara byĹa prawdziwÄ ofiarÄ . Otóş zmarĹ on dwa miesiÄ ce po inauguracji dziaĹalnoĹci klasztoru, ofiarujÄ c âswoje Ĺźycie jako nawĂłz dla narodzin tej nowej wspĂłlnoty monastycznejâ.
OpatrznoĹciowe spotkanie Na tym Ĺźyznym gruncie przyjÄĹy siÄ, wszczepiajÄ c siÄ w niego niemal od razu, pierwsze powoĹania monastyczne wywodzÄ ce siÄ z ruchu Comunione e Liberazione, ktĂłrych z biegiem lat byĹo coraz wiÄcej. KsiÄ dz Giussani zawsze odczuwaĹ historiÄ benedyktyĹskÄ jako bliskÄ historii Ruchu ze wzglÄdu na organiczne powiÄ zanie chrzeĹcijaĹskiego wydarzenia, jakie ona podkreĹla. W istocie caĹy czĹowiek jest orÄdziem o tym, Ĺźe BĂłg staĹ siÄ jednym z nas, Ĺźe jest tutaj obecny i jednoczy nas w jednym Ciele. Dlatego nie jesteĹmy w klasztorze, aby przeĹźywaÄ konsekwencje tego poczÄ tkowego spotkania, ktĂłre miaĹo miejsce w Ruchu, ale Ĺźeby uwidaczniaÄ teraz, w innych warunkach, to, co przydarzyĹo nam siÄ na poczÄ tku. PoczÄ tek jest teraz! PrzeĹźywajÄ c szczerze i z pasjÄ naĹladowanie Chrystusa napotkanego w Ruchu, nie moĹźna nie zafascynowaÄ siÄ peĹniÄ Ĺźycia, ktĂłra bierze siÄ z przebywania z Chrystusem i zagarnia wszystkie chwile i okolicznoĹci Ĺźycia codziennego, nadajÄ c nowe znaczenie wszystkim sprawom. Ĺťycie po to, aby gĹosiÄ, Ĺźe jedynie Chrystus zbawia, Ĺźe ââChrystus wystarcza, jest wywyĹźszeniem czĹowieczeĹstwa. Ĺťycie monastyczne jest dawaniem Ĺwiadectwa, weryfikacjÄ , Ĺźe wszystko jest prawdÄ teraz, Ĺźe teraz moĹźliwe jest nowe Ĺźycie jako zapowiedĹş czegoĹ ostatecznego, co rozpoczÄĹo siÄ wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa. âCzy chcesz pĂłjĹÄ ze MnÄ ?â Tak brzmiaĹo zaproszenie, z ktĂłrym Pan wszedĹ do naszego Ĺźycia. To jest pytanie, ktĂłrego nie moĹźna uniknÄ Ä, to jest spotkanie, ktĂłrego nie moĹźna przeoczyÄ, gdzie caĹe nasze âjaâ zostaje wziÄte i prowadzone za rÄkÄ przez Niego, w wielkiej Tajemnicy Istnienia. Nasze âtakâ od tamtego czasu opiera siÄ caĹkowicie na Jego inicjatywie, ktĂłra nas prowadzi i z biegiem czasu uczy zawierzaÄ siÄ Chrystusowi oraz kochaÄ tak, jak On nas umiĹowaĹ. Jest to caĹkowita ofiara z samego siebie, aby On mĂłgĹ nami rozporzÄ dzaÄ tak, jak chce, dla dobra wszystkich. Gdy Jego wydarzenie przewyĹźsza nas pod kaĹźdym wzglÄdem, chodzi o rzucenie siÄ na oĹlep w ramiona Boga, z najwiÄkszÄ ufnoĹciÄ i prostotÄ , tacy, jacy jesteĹmy, biedni i grzeszni, cieszÄ cy siÄ takĹźe z tego, Ĺźe nasza nicoĹÄ zagarniÄta przez Boga jest uĹźyteczna. A wszystko to wyraĹźa siÄ w ciszy, bez potrzeby uĹźywania sĹĂłw czy wyjaĹnieĹ, poniewaĹź juĹź jest wypeĹnione odpowiedziÄ , juĹź jest wypeĹnione darem, ktĂłry musi zostaÄ tylko przyjÄty. KaĹźdy, kto jest powoĹany, wie, jak bardzo Jego ofiara przewyĹźsza naszÄ ofiarÄ.
W sercu KoĹcioĹa Ĺťycie monastyczne nie jest zatem szczegĂłlnÄ metodÄ podÄ Ĺźania za Chrystusem, ale w ciele KoĹcioĹa jest ono paradygmatycznym znakiem tego caĹkowitego oddania siÄ Chrystusowi, ktĂłre jest wĹaĹciwe kaĹźdemu ochrzczonemu. âWspĂłlnota chrzeĹcijaĹska â powiedziaĹ nam ksiÄ dz Giussani â nie tÄskni za ÂŤtym ĹźyciemÂť, tÄskni za tym, by uwidaczniaÄ Chrystusaâ (por. L. Giussani, wywiad Una dimora per lâuomo. La ComunitĂ Monastica Benedettina dei SS. Pietro e Paolo. 25 anni della Cascinazza, dodatek do âLitterae CommunionisâTracceâ, nr 6/1996). Z tego powodu w klasztorze nawrĂłcenie na Chrystusa staje siÄ radykalnym i ogarniajÄ cym wszystko projektem. To oznacza, Ĺźe modlitwa, praca i kaĹźdy aspekt rzeczywistoĹci wyraĹźa i poszerza ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe wszystko staje siÄ Ĺźyciem ciaĹa Chrystusa. Ta praca przyjmowania rzeczywistoĹci zgodnie z jej prawdziwym znaczeniem wymaga ciÄ gĹego wychowywania we wspĂłlnocie, nazywanej przez ĹwiÄtego Benedykta âszkoĹÄ , w ktĂłrej uczymy siÄ sĹuĹźyÄ Panuâ. W istocie, czyniÄ c postÄpy w wierze i w nawrĂłceniu, czĹowiek poprzez cierpienie jednoczy siÄ z mÄkÄ Chrystusa, a serce poszerza siÄ w perspektywie pozytywnego planu istnienia. Tutaj, w tych czterech Ĺcianach, gdzie Chrystus w rzeczywisty sposĂłb wszczepiĹ nas w swĂłj krzyĹź, w tym miejscu, ktĂłre jest Jego, naprawdÄ istnieje moĹźliwoĹÄ, za poĹrednictwem drogi posĹuszeĹstwa, umierania dla samych siebie i rodzenia siÄ na nowo do prawdziwej miĹoĹci. Musimy zaakceptowaÄ ĹmierÄ naszej miary, aby utwierdziĹa siÄ w nas wiÄksza miara KogoĹ Innego. Te powtĂłrne narodziny pozwalajÄ nam ââodkryÄ braci poza ciaĹem i krwiÄ . Dlatego jesteĹmy wezwani do tego, aby pozwoliÄ siÄ ksztaĹtowaÄ Ojcu, dostosowywaÄ siÄ do Jego woli, aby wyraĹźaÄ autentyczne rysy Syna. W istocie nowe âjaâ kieĹkuje na objÄtym i przyjÄtym krzyĹźu Chrystusa. Tutaj dokonujÄ siÄ nowe narodziny: âJuĹź nie ja ĹźyjÄ, ale Ĺźyje we mnie Chrystusâ (Ga 2, 20).
Budowanie znaku komunii 1 maja 1990 roku, kiedy arcybiskup Mediolanu Carlo Maria Martini â za zgodÄ Stolicy Apostolskiej â erygowaĹ nasz klasztor jako klasztor sui iuris zgodnie z prawem diecezjalnym, wspĂłlnota zyskaĹa swĂłj ostateczny wymiar prawny. Ten fakt, zamiast byÄ punktem docelowym, byĹ dla kaĹźdego okazjÄ , aby zaryzykowaÄ do koĹca swojÄ wolnoĹÄ w otrzymanym powoĹaniu, kaĹźdy zostaĹ wezwany do bycia odpowiedzialnym za wzrost lub zanik charyzmatu otrzymanego w darze. Jaki jest cel, dla ktĂłrego powstaĹ ten klasztor, jaki jest sens odnowy, a zatem odpowiedzialnoĹci kaĹźdego, moĹźemy wywnioskowaÄ z wypowiedzi tego, ktĂłry zainicjowaĹ to monastyczne doĹwiadczenie, opata Bernarda Cignittiego, kiedy powiedziaĹ: âPomyĹlmy o zakonnej, po prostu benedyktyĹskiej rodzinie, gdzie byĹaby oczywista i znajdowaĹa siÄ na pierwszym planie wspĂłlnota jako ÂŤznak ChrystusaÂť, gdzie wszyscy bracia sĹuĹźÄ miĹosiernej miĹoĹci, gdzie braterska komunia jest rzeczywistoĹciÄ przeĹźywanÄ i cierpiÄ cÄ oraz odnawiajÄ cÄ siÄ kaĹźdego dniaâ. Tym, co zostaje zaproponowane, jest komunia jako wydarzenie Chrystusa obecnego poĹrĂłd nas. OczywiĹcie nie jest to owoc naszych uzdolnieĹ; to, kim jesteĹmy, nie jest wynikiem tego, co budujemy my sami, ale uznaniem Tego, ktĂłry nam siÄ wydarzyĹ i nas poĹÄ czyĹ. To wiara w Niego nieustannie nas re-konstruuje poprzez Jego wiernoĹÄ i miĹosierdzie. Dlatego chodzi o to, by trwaÄ w tej pierwotnej metodzie KogoĹ Innego, kto nas tworzy i rodzi, by na nowo przeĹźywaÄ dzisiaj to samo doĹwiadczenie co na poczÄ tku. Dlatego patrzymy na charyzmat ruchu CL, aby ĹźyÄ dziĹ z wiÄkszÄ mocÄ charyzmatem ĹwiÄtego Benedykta. Wydarza siÄ to w takim stopniu, w jakim jesteĹmy gotowi, by zatopiÄ caĹe nasze oblicze w obliczu Chrystusa, w tym, co jest nam mĂłwione, w okolicznoĹciach, poprzez ktĂłre On prosi nas, byĹmy Go kochali. PrzeĹźywanie teraĹşniejszoĹci jako BoĹźego planu nie oznacza, Ĺźe czĹowiek wie, co bÄdzie jutro; wie natomiast, Ĺźe jutro wyĹoni siÄ z posĹuszeĹstwa dniu dzisiejszemu. To wĹaĹnie w tej osobistej pracy polegajÄ cej na byciu lojalnym wobec znaku powoĹania dane nam jest odkrywaÄ bliskoĹÄ z niewyobraĹźalnÄ TajemnicÄ , przyjaźŠi jednoĹÄ miÄdzy nami, po ludzku niemoĹźliwÄ . To, czego kaĹźdy z nas szukaĹ, jest obecnym Faktem, ktĂłry nas odnalazĹ i zgromadziĹ w tym miejscu, abyĹmy byli Jego CiaĹem widzialnym w Ĺwiecie. Od 50 lat kaĹźdego ranka po przebudzeniu to towarzystwo samym swoim istnieniem przynosi nam orÄdzie o obecnym Przeznaczeniu gotowym ofiarowaÄ nam siebie pomimo wszystkich naszych bĹÄdĂłw. Pewnego razu ksiÄ dz Giussani powiedziaĹ mi: âJeĹli czegoĹ nie stracisz, niczego nie zbudujeszâ. Wtedy zrozumiaĹem, Ĺźe nasza przynaleĹźnoĹÄ do Chrystusa wynika z ofiary z siebie, dziÄki ktĂłrej rodzi siÄ ktoĹ inny. To wĹaĹnie w tym przyjÄtym przebaczeniu upadajÄ wznoszÄ ce siÄ miÄdzy nami mury. Rodzi siÄ cud miĹoĹci zdolnej do objÄcia drugiego i budowania domu, ktĂłry dotrze na kraĹce Ĺwiata, usuwajÄ c wszelkÄ obcoĹÄ.
Ĺwiadectwa z klasztoru Spotyka siÄ tego, kto Ĺźyje Skoro posĹuszeĹstwo historii, ktĂłra mnie porwaĹa, doprowadziĹo mnie do stwierdzenia: âJeĹli nie wstÄ piÄ do klasztoru, stracÄ to wszystko, co spotkaĹemâ, teraz mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe nie tylko niczego nie straciĹem, ale nastÄ piĹ jakoĹciowy skok, w wyniku ktĂłrego autorytet i preferencja, za sprawÄ ktĂłrych rozpoczÄ Ĺem drogÄ (czyli poczÄ tkowe spotkanie z Ruchem), z biegiem czasu zwiÄkszajÄ siÄ coraz bardziej, a ja stajÄ siÄ coraz bardziej wdziÄczny za spotkanie, ktĂłre staĹo siÄ moim udziaĹem, doĹwiadczam coraz wiÄkszej âidentyfikacjiâ z tÄ pierwotnÄ preferencjÄ , rozumiem jÄ coraz lepiej. Dlatego w klasztorze dane mi jest odkrywaÄ na nowo z wiÄkszÄ jasnoĹciÄ tÄ ogarniajÄ cÄ wszystko potÄgÄ poczÄ tku. To, co przydarzyĹo mi siÄ na poczÄ tku, wydarza siÄ ponownie w tym klasztorze; teraz Ruch nie jest sumÄ tych wszystkich gestĂłw, w ktĂłrych mogĹem wczeĹniej uczestniczyÄ, ale Ĺźyciem, ktĂłre siÄ komunikuje, Wydarzeniem Chrystusa we mnie. Jestem tutaj w klasztorze, aby ten poczÄ tek nieustannie eksplodowaĹ. Otóş ksiÄ dz Giussani mĂłwiĹ: âGdy charyzmat spotyka siÄ z innym charyzmatem, nie wyklucza go, ale obejmuje go, wzmacnia, oĹźywiaâ. To czĹowieczeĹstwo, ktĂłre spotkaĹem na poczÄ tku, zaczyna stanowiÄ ze mnÄ jedno! Giovanni
Modlitwa i Ĺwiadectwo Kiedy o godzinie 5:00 rano schodzÄ trochÄ zaspany na GodzinÄ CzytaĹ, czÄsto rozbrzmiewajÄ we mnie wersy z Dantego, ktĂłre towarzyszÄ mi od wielu lat, przypominajÄ c o zadaniu: âO Ĺwicie, gdy Oblubienicy / Boskiej, spragnionej ĹwiÄtego kochania, / Ĺpiew budzi MÄĹźa miĹegoâ (Raj X, w. 139â141, tĹum. E. PorÄbowicz). KoĹciĂłĹ, czyli my, idzie âobudziÄâ Pana, wyĹpiewujÄ c Jego chwaĹÄ, aby mĂłc otrzymaÄ to spojrzenie miĹoĹci, z ktĂłrego siÄ rodzi. W rzeczywistoĹci po kilku psalmach uĹwiadamiasz sobie, Ĺźe On juĹź tam na ciebie czeka. Te liczÄ ce tysiÄ ce lat sĹowa, poĹoĹźone na twoich ustach, te same, ktĂłrymi modliĹ siÄ Jezus, poruszajÄ ciÄ bardziej niĹź wszystkie twoje usiĹowania, poniewaĹź odczytujÄ caĹe twoje czĹowieczeĹstwo w jego gĹÄbi. I nawet jeĹli siÄ rozproszysz, jest ĹoĹźysko wspĂłlnoty, ktĂłre podÄ Ĺźa dalej w modlitwie i â tak jak w Ĺźyciu codziennym â czeka na twĂłj powrĂłt. Albo teĹź w ciÄ gu dnia dĹşwiÄk dzwonka wzywajÄ cego ciÄ na chĂłr przerywa ci, gdy jesteĹ pogrÄ Ĺźony w pracy lub ekscytujÄ cej lekturze; ale wĹaĹnie za poĹrednictwem tego wtargniÄcia dociera do mnie zbawienie, poniewaĹź przypomina mi, w czym muszÄ pokĹadaÄ mojÄ konsystencjÄ, mojÄ nadziejÄ, i pozwala mi odzyskaÄ znaczenie tego, co robiĹem, przywracajÄ c mi peĹny smak. WĹaĹnie w tym roku pandemii, kiedy nikt nie mĂłgĹ uczestniczyÄ w naszych momentach modlitwy, gdy na caĹym Ĺwiecie zostaĹy zawieszone dziaĹania, pogĹÄbiĹa siÄ we mnie â paradoksalnie â ĹwiadomoĹÄ uniwersalnego znaczenia tego gestu: jesteĹmy tam dla wszystkich, reprezentujÄ c woĹanie prĂłĹb i uwielbienia caĹego KoĹcioĹa, caĹej ludzkoĹci, nawet jeĹli nikt nas nie widzi. Matteo
MiĹosierdzie to miejsce W takim historycznym momencie jak ten, naznaczonym kryzysem Covid-19, nasuwa mi siÄ pytanie: co podtrzymuje dziĹ ten Dom? A co podtrzymuje dzisiaj mnie? Ten klasztor istnieje, poniewaĹź jest obecny KtoĹ, kto chciaĹ i chce tego Domu, by mĂłc mnie spotkaÄ, by mĂłc mnie budowaÄ, by sprawiÄ, bym byĹ sobÄ . Abym mĂłgĹ byÄ szczÄĹliwy. Jest to dla mnie decydujÄ cy punkt, poniewaĹź mam tylko to towarzystwo, tych braci â ktĂłrych nie wybraĹem sobie sam, ale ktĂłrzy zostali mi dani â aby mĂłc wÄdrowaÄ. Jestem tutaj w Cascinazzy od siedmiu lat i wciÄ Ĺź wydaje mi siÄ, Ĺźe pogrÄ Ĺźam siÄ w moich ograniczeniach, a tymczasem wraz z upĹywem czasu widzÄ, Ĺźe jestem coraz bardziej przyjmowany wĹaĹnie w moich ograniczeniach. Coraz bardziej odkrywam, Ĺźe jestem czĹowiekiem. Przychodzi ci robiÄ rzeczy, ktĂłrych sobie nawet nie wyobraĹźaĹeĹ, na przykĹad kosiÄ trawÄ w rowach, a potem zaczynasz pracowaÄ inaczej, niĹź byĹ sam wymyĹliĹ, kierujÄ c siÄ kryterium kogoĹ innego. I przeĹźywasz radoĹÄ, ktĂłra nie jest owocem jakiegoĹ twojego szczegĂłlnego wysiĹku. Giorgio
Urodzeni w tym samym roku UrodziĹem siÄ w 1971 roku, dokĹadnie tak jak Cascinazza, 50 lat temu. Od 27 lat jestem w tym klasztorze. Niedawno Matteo, mĹody rolnik, ktĂłry przyszedĹ obsiaÄ nasze pola kukurydzÄ , podczas przerwy obiadowej wypytywaĹ trochÄ o nasze Ĺźycie. WstrzÄ ĹniÄty tym, o czym mu opowiedziaĹem, nie byĹ w stanie zrozumieÄ, jak Ĺźycie takie jak nasze, âzamkniÄte w jakiejĹ dziurzeâ, moĹźe mieÄ sens. NastÄpnie niespodziewanie powiedziaĹ mi po chwili: âJesteĹ z Panem przez caĹy dzieĹ, 24 godziny na dobÄ, ja tymczasem jestem z mojÄ ĹźonÄ tylko dwie godziny dziennieâ. Ja takĹźe byĹem uderzony tym jego stwierdzeniem i rozpoznaĹem w nim tÄ samÄ ObecnoĹÄ, ktĂłrÄ Matteo zobaczyĹ we mnie. TÄ ObecnoĹÄ, dziÄki ktĂłrej postawiĹem pierwsze kroki w mojej rodzinie, w Ruchu, w powoĹaniu do klasztoru⌠a potem ponownie odkryĹem to miejsce, stworzone przez Pana wĹaĹnie dla mnie, aby mnie kochaĹ, aby speĹniĹ moje czĹowieczeĹstwo w tej tajemniczej ciÄ gĹoĹci z pierwszym spotkaniem. Fabio
PosĹuszeĹstwo jako metoda na Ĺźycie NajwaĹźniejszÄ metodÄ Ĺźycia w klasztorze jest posĹuszeĹstwo, takie jak posĹuszeĹstwo Chrystusa wobec Ojca. PosĹuszeĹstwo posiada dwie cechy: musi byÄ caĹkowite i dobrowolne. âCaĹkowiteâ, poniewaĹź jeĹli to ja decydujÄ, w jakim stopniu mam byÄ posĹuszny lub gdzie jest to waĹźne, a gdzie nie, oznacza to, Ĺźe nie jestem posĹuszny drugiemu, ale podÄ Ĺźam za samym sobÄ . âDobrowolneâ, a takĹźe radosne, poniewaĹź w gĹÄbi serca uznajÄ, Ĺźe sam nie mogÄ siÄ uszczÄĹliwiÄ; a wtedy z pasji, by speĹniÄ moje Ĺźycie, postanawiam zawierzyÄ siÄ temu, kto jest dalej w drodze, i wiem, Ĺźe moĹźe doprowadziÄ mnie do celu. Stefano
PrzesĹanie NajdroĹźszy Ojcze Sergio i zaprzyjaĹşnieni mnisi z Cascinazzy! WdziÄczny za dobro, ktĂłre czynicie w moim Ĺźyciu, ĹwiÄtujÄ wraz z wami poczÄ tek nowego etapu waszej drogi, pewny, Ĺźe to, co najlepsze, dopiero nadejdzie. Duch Chrystusa przyjÄ Ĺ âtakâ kaĹźdego z was i dokonaĹ cudu jednoĹci waszego âjaâ i miÄdzy wami w przeciwnym razie niemoĹźliwej. UcieleĹniacie to, co powiedziaĹ wam ksiÄ dz Giussani: âKlasztor jest jak Ĺźycie czĹowieka u progu wiecznoĹci, to znaczy jest chwilÄ , w ktĂłrej ludzkoĹÄ zaczyna byÄ sobÄ , poniewaĹź staje siÄ Ĺwiadoma swojego pochodzenia, swojej konsystencji i swojego przeznaczenia, swojego koĹcaâ. ĹťyczÄ wam, abyĹcie byli coraz bardziej gotowi podÄ ĹźaÄ za sposobem, w jaki Tajemnica staĹa siÄ i staje atrakcyjnÄ obecnoĹciÄ w Ĺźyciu kaĹźdego z was, tak abyĹcie â na wzĂłr Matki BoĹźej â mogli byÄ zawsze dla wszystkich przebywajÄ cych blisko was ludzi âĹźywym zdrojem nadzieiâ. Wasz brat w Chrystusie ks. JuliĂĄn CarrĂłn |