Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2021 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2021 (maj / czerwiec)

Od Redakcji

Ludzkie sprawy


Nie chcemy pod mikroskopem przypatrywać się rodzinie i rządzącym nią dynamizmom, ale otworzyć szczelinę w wielkim horyzoncie, który pozwala jej oddychać. Rodzina jest dziś krucha, ale wciąż niezastąpiona. Usiłowanie, które sugerowała Hannah Arendt, by „chronić ludzkie sprawy przed ich kruchością”, jest dziś nie do pomyślenia, ponieważ zalała je wysoka fala pandemii. W ostatnich miesiącach w czterech ścianach domu działy się najróżniejsze rzeczy: praca, nauka, współdzielenie życia, do którego nikt nie jest przyzwyczajony. Obejmowaliśmy ból i gromadziliśmy radości, odkrywaliśmy więzi, niszcząc je potem pośród wzajemnych pretensji albo podarowując na nowo. Najjaśniejsze są obrazy ojców i matek rozmawiających służbowo przez telefon, przy palnikach kuchenki, z dzieckiem na ręku. Tymczasem najciemniejszych trudów nikt nie widzi ani o nich nie opowiada. Zostaliśmy „ogołoceni”, „odarci ze wszystkiego”, jak mówią w tym numerze świadectwa poświęcone miejscu, które ze swej natury jest niezwykłe w swojej zwyczajności.

 

Dziś widok szczęśliwej rodziny to prawdziwe wydarzenie, ponieważ teraz bardziej niż kiedykolwiek widoczna jest odwieczna alternatywa: „Z natury wypływa lęk przed śmiercią. Z łaski bierze się męstwo”, zgodnie ze stwierdzeniem świętego Tomasza, któremu sześćset lat później wtórował Charles Péguy: „Aby mieć nadzieję, trzeba być bardzo szczęśliwym, trzeba było dostąpić wielkiej łaski, otrzymać wielką łaskę”.

Łaskę, w której nie ma nic z oczarowania. Jeśli chodzi o rodzinę, albo jest to bardzo konkretna łaska, widoczna i cierpliwa, albo rodzina nie istnieje. Historie, które znajdziecie, nie są historiami bohaterskich rodzin, ale rodzin, które same by nie istniały. Są rodzone przez większą miłość, doświadczaną w chrześcijańskiej wspólnocie. Widzimy efekty tego doświadczenia, poznając losy kogoś, kto ma wystarczająco dużo zaufania niezbędnego do podjęcia decyzji o „założeniu rodziny” – pobraniu się, posiadaniu dzieci, a nawet przyjęciu dzieci innych – kto ma śmiałość nie tylko, by zacząć, ale przede wszystkim by kontynuować, iść dalej, nawet gdy brakuje pieniędzy, zdrowia lub rutyna staje się przytłaczająca. Od codziennego przebaczenia, przez doświadczenie matki walczącej przez dziewięć miesięcy o prawo do życia dla swojego dziecka, po wyzwanie tych, którzy nie mogą mieć własnych dzieci, ale są otwarci na życie i pomagają uchwycić istotę nawet najliczniejszej rodziny: „Spotkanie mężczyzny i kobiety nie może być zdefiniowane wyłącznie przez cel posiadania dzieci – mówi Giussani. – Ale przede wszystkim przez bycie towarzystwem w drodze do Przeznaczenia”.

 

Jedynie w tej różnorodnej perspektywie osoby znajdującej się w drodze do swojego spełnienia rozgrywa się trwający nieustannie mecz, także o rodzinę. Poszukuje się towarzystwa poza domem, aby móc kochać, rany się nie zasklepiają, ale otwierają się na bardziej autentyczne życie, a wszystko to rzuca wyzwanie myślom i lękom, ponieważ ono istnieje, jest możliwe.

„Czy rozumną rzeczą jest podejmowanie ryzyka? To zależy od tego, co spotkałeś” – powiedział ksiądz Julián Carrón podczas Rekolekcji Bractwa CL, które odbyły się niedawno, przekazując pełnię życia, która rozrasta się, jeśli przechodzi przez wszystko. Nie chowasz się i nie cenzurujesz, ponieważ mierząc się z tym, co się dzieje, możesz zweryfikować przydatność wiary w życiu. Do potrzeby wyjścia poza pozory. Dotknięcia dłonią, „czy istnieje nicość, czy też byt”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją