Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2021 (maj / czerwiec) Pierwszy Plan. Rodzina Grazia w moim domu Paola i Alberto wraz z rodzinÄ , ktĂłra rozkwitaĹa wokóŠobecnoĹci niepeĹnosprawnej cĂłrki. Ona, ze swojÄ ulegĹoĹciÄ , zbudowaĹa wszystkich. Nie wypowiadajÄ c ani sĹowa. âTo byĹa nasza staĹa przepustka, aby od razu przechodziÄ do istoty rzeczyâ Anna Leonardi ByĹ taki moment w ich historii, prawie na poczÄ tku, w ktĂłrym wydawaĹo siÄ, Ĺźe wszystko potoczy siÄ inaczej. Tymczasem to wĹaĹnie w przeciÄ gu kilku chwil, stojÄ c na chodniku przed szpitalem Ĺw. Anny w Turynie, Paola i Alberto Minowie pozwolili swojej historii wzrosnÄ Ä i objÄ Ä to wszystko, co z niej wynikĹo. âWĹaĹnie powiedziano nam, Ĺźe bÄdziemy mieÄ trudnoĹci z zajĹciem w ciÄ ĹźÄ, proponujÄ c nam od razu moĹźliwoĹÄ poddania siÄ inseminacji â mĂłwi Alberto, wracajÄ c myĹlami do tamtego popoĹudnia w 1995 roku, dwa lata po Ĺlubie. â PamiÄtam, Ĺźe stojÄ c wtedy na chodniku, powiedziaĹem Paoli: ÂŤSĹuchaj, nie potrzebujemy dzieci, Ĺźeby byÄ szczÄĹliwymi. Potrzebujemy jednak Pana. Idziemy dalej, zawierzajÄ c siÄ Jemu. To od Niego zaleĹźy, czy zechce nam je daÄÂťâ. Po kilku miesiÄ cach spotykajÄ ksiÄdza Giussaniego i rozmawiajÄ z nim o tej sprawie. On pokazuje jeszcze rozleglejszy horyzont: âNie martwcie siÄ, zdarza siÄ to wielu parom, ktĂłre potem majÄ dzieci. Dlaczego nie pomyĹlicie o misjach, wiem, Ĺźe nadeszĹa proĹba z Argentyny⌠w kaĹźdym razie w Ĺźyciu nie jest waĹźne to, ĹźebyĹcie zaĹapali siÄ na ten ÂŤlotÂť, ale kochali Boga. A zatem proĹcie, abyĹcie kochali Boga w taki sposĂłb, w jaki was powoĹujeâ. Do Argentyny ostatecznie nie pojechali, ale te sĹowa staĹy siÄ wÄ tkiem przewodnim ich dni, relacji miÄdzy nimi, relacji z przyjaciĂłĹmi, z pracÄ . Na nich teĹź dalej siÄ opierali takĹźe wtedy, kiedy pojawiĹy siÄ dzieci: w 1997 roku Francesco, a w 1999 Guglielmo. âKiedy urodziĹ siÄ Francesco, pomyĹlaĹam: ÂŤNigdy nie bÄdÄ narzekaÄ na mojego synaÂť, tak bardzo odbieraĹam go jako dar. ByĹ taki maĹy, ale rozumiaĹam, Ĺźe jest tajemnicÄ , ktĂłrej nigdy nie przestanÄ poznawaÄâ â wspomina Paola.
W 2000 roku rodzi siÄ Grazia Maria. I to poczucie tajemnicy przenika ich w caĹoĹci. Gdy Grazia Maria ma okoĹo trzech miesiÄcy, zauwaĹźajÄ , Ĺźe coĹ jest nie tak, dziewczynka wciÄ Ĺź Ĺpi i ma obniĹźone napiÄcie miÄĹniowe. Po serii konsultacji zostaje postawiona diagnoza: wrodzona encefalopatia. Grazia Maria miaĹa nie chodziÄ, nie mĂłwiÄ i ĹźyÄ caĹkowicie zaleĹźna od innych. âSzukaliĹmy najlepszych terapii, biorÄ c pod uwagÄ takĹźe wyjazd za granicÄ, ale szybko zdaliĹmy sobie sprawÄ, Ĺźe grozi nam zajadĹoĹÄ w poszukiwaniu rozwiÄ zaniaâ â mĂłwi Alberto. Stan Grazii Marii jest stabilny na swĂłj sposĂłb i siÄ nie pogarsza. Paola i Alberto wykorzystujÄ wszelkie moĹźliwoĹci, by jej pomĂłc, ale rozumiejÄ , Ĺźe nie mogÄ skupiaÄ swoich siĹ tylko na niej. SÄ teĹź oni sami, a przede wszystkim sÄ pozostaĹe dzieci.
To rzeczywistoĹÄ ze wszystkimi swoimi szczegĂłĹami dyktuje kroki ich Ĺźycia rodzinnego, ktĂłre znajduje wĹasnÄ rĂłwnowagÄ wĹaĹnie w przyjmowaniu tego, co siÄ wydarza. Tak dzieje siÄ, gdy w 2002 roku rodzi siÄ Cecilia. Przychodzi jej âdzieliÄ wszystko z GraziÄ MariÄ : karmienie, mycie i przewijanie, jeĹźdĹźenie w wĂłzku. Ale pomimo trudu wiÄ ĹźÄ cego siÄ z organizacjÄ wszystkiego obecnoĹÄ Grazii Marii narzuca siÄ jako czynnik, wokóŠktĂłrego wszyscy wzrastajÄ . âByĹa ona naszÄ staĹÄ przepustkÄ do tego, by od razu docieraÄ do istoty rzeczy. Kiedy pojawiaĹy siÄ problemy, kiedy byĹo siÄ smutnym, wystarczyĹo na niÄ spojrzeÄ, cierpliwÄ i ulegĹÄ , Ĺźeby zaczÄ Ä od nowaâ â opowiada Alberto, ktĂłry wymyĹliĹ sobie w tym czasie refren, powtarzany czÄsto jako modlitwa: âGrazia Maria, il Mistero a casa miaâ (âGracja Maria, Tajemnica w moim domuâ). Dzieci biorÄ te sĹowa dosĹownie. Francesco, ktĂłrego z GraziÄ od samego poczÄ tku ĹÄ czyĹa wyjÄ tkowa wiÄĹş, kiedy baĹ siÄ w nocy i nie mĂłgĹ spaÄ, szedĹ do niej i zwijaĹ siÄ w kĹÄbek w jej Ĺóşku. âW swojej skrajnej sĹaboĹci Grazia Maria przynosiĹa najwiÄksze ukojenie, byĹa mojÄ skaĹÄ . Nawet kiedy juĹź dorosĹem, gdy patrzyĹem na jej tak wielkÄ dyspozycyjnoĹÄ, na to, jak zawsze byĹa zdana na dziaĹania drugiej osoby, przestawaĹem byÄ niecierpliwyâ.
Guglielmo wspomina, Ĺźe gdy byli mali, prĂłbowali angaĹźowaÄ siostrÄ do swoich zabaw, âponiewaĹź postrzegaĹem jej cichÄ obecnoĹÄ jako coĹ cennego. Nie rozumiaĹem tego dobrze, ale miaĹem w sobie to spojrzenie, z jakim patrzyli na niÄ moi rodzice. MĂłj ojciec klÄkaĹ przed niÄ kaĹźdego wieczoru przed pĂłjĹciem spaÄ. Zawsze wyczuwaĹem, Ĺźe ten gest byĹ czymĹ, co pozwalaĹo naszej rodzinie byÄ piÄknÄ . Albo moja mama, ktĂłra przy nieskoĹczonym ĹaĹcuchu codziennych czynnoĹci, czÄsto upokarzajÄ cych, byĹa motorem Ĺźycia Grazii Marii. W ten sposĂłb takĹźe ja spontanicznie witaĹem siÄ z niÄ o poranku, okazujÄ c jej szczegĂłlnÄ uwagÄ, gĹaszczÄ c i caĹujÄ c. ZdarzaĹo siÄ, Ĺźe byĹem szorstki dla wszystkich, ale wobec niej nie byĹem w stanieâŚâ. W 2007 roku rodzina MinĂłw przeprowadziĹa siÄ do Mediolanu w Lombardii. Zamieszkali w wiejskim domu na obrzeĹźach miasta. Grazia Maria zaczÄĹa chodziÄ do szkoĹy podstawowej. Paola odkryĹa, Ĺźe ââponownie jest w ciÄ Ĺźy. NastÄpnego roku przyszedĹ na Ĺwiat Carlo. Ĺťycie w Mediolanie biegĹo po takich torach jak w kaĹźdej innej rodzinie: szkoĹa, zajÄcia sportowe, wakacje i kolacje z przyjaciĂłĹmi. Przemieszczanie siÄ z GraziÄ MariÄ byĹo czÄsto skomplikowane, ale kaĹźda trudnoĹÄ takĹźe sowicie nagradzana. âZawsze byĹa trochÄ jak nasz sztandar. ChodzÄ c z niÄ , Ĺatwo byĹo nawiÄ zaÄ kontakt z ludĹşmi, poniewaĹź wszyscy reagowali na jej obecnoĹÄ. Nikt jej nie ignorowaĹ. Ona sprawiaĹa, Ĺźe wychodziĹeĹ z tego obronnego dystansu, ktĂłry sprawia, Ĺźe ââczujesz siÄ odporny na wszystko. SamÄ swojÄ obecnoĹciÄ angaĹźowaĹa ciÄ i stawaĹeĹ siÄ protagonistÄ nieoczekiwanych rozmĂłw i spotkaĹâ. Tego wĹaĹnie Cecilia, druga cĂłrka, poszukuje w Grazii Marii, uciekajÄ c od niej jednoczeĹnie. âZawsze trudnoĹÄ sprawiaĹo mi przebywanie z niÄ , prĂłbowaĹam jej unikaÄ i nie chciaĹam zapraszaÄ do domu moich kolegĂłw z klasy. CzuĹam siÄ nieadekwatna. CiÄ gle przykĹadaĹam do siebie wĹasnÄ miarÄ. To niezawinione cierpienie przerastaĹo mnieâŚâ Ale potem, gdy wychodziĹa na zakupy, zawsze kupowaĹa teĹź coĹ dla Grazii Marii. Albo teĹź po wziÄciu prysznica malowaĹa jej paznokcie i nakĹadaĹa maseczkÄ na twarz. âNawet przy wystÄpujÄ cym dystansie relacja z mojÄ siostrÄ zbudowaĹa mnie, poniewaĹź myĹl o sprzecznoĹci, jakÄ przeĹźywaĹa, zawsze budziĹa we mnie mnĂłstwo pytaĹ â opowiada Cecilia. â Ona nigdy mnie nie osÄ dzaĹa. Za kaĹźdym razem, gdy wracaĹam, witajÄ c mnie, rozpromieniaĹa siÄ, a byĹ to jej sposĂłb komunikowania radoĹci z powodu tego, Ĺźe jestemâ.
W ostatnich latach stan kliniczny Grazii Marii siÄ pogorszyĹ. Konwulsje pozbawiaĹy jÄ siĹ prawie codziennie. Podczas kryzysĂłw na rÄce brali jÄ mama i Francesco. âByĹ to dla mnie naturalny gest â wyjaĹnia Francesco, ktĂłry rok temu ukoĹczyĹ fizjoterapiÄ. â To moja praca, ale czÄsto zamykaĹem siÄ z powodu bĂłlu, tracÄ c z zasiÄgu wzroku przepaĹÄ pytania, ktĂłre prowokowaĹo jej cierpienie. To wĹaĹnie w spojrzeniu mojego rodzeĹstwa, ktĂłre towarzyszyĹo nam z daleka, czasami przestraszonego, odzyskiwaĹem prawdÄ o Grazii Marii. PoniewaĹź w nich pytanie o znaczenie tego, co przeĹźywaliĹmy, nie gasĹoâ. W lipcu ubiegĹego roku, z okazji 20. urodzin Grazii Marii, tata Alberto napisaĹ do niej list: âPrzez dwadzieĹcia lat jesteĹ ĹaskÄ (Grazia) naszej rodziny. PiÄkno twojej osoby zawsze wywoĹuje w nas konsternacjÄ. Ono w ogĂłle nie kontrastuje z twojÄ uĹomnoĹciÄ . Ale przede wszystkim twoje spojrzenie jest przywoĹaniem niemajÄ cym dna. JakbyĹ zawsze mĂłwiĹa ÂŤfiatÂť, niech stanie siÄ ze mnÄ , cokolwiek zechceszâ. SÄ to jej ostatnie urodziny. Po kilku dniach napadĂłw epilepsji, ktĂłre nie dawaĹy jej wytchnienia, wieczorem 14 marca Grazia Maria umiera. âTego wieczoru powiedziaĹem rodzeĹstwu: ÂŤTo, co siÄ staĹo, przynosi takĹźe ulgÄ: dla nas, dla mamy i dla niej â mĂłwi Carlo, ktĂłry ma teraz 12 lat. â Trudno byĹo przebywaÄ z mojÄ siostrÄ , szybko siÄ niecierpliwiĹem, poniewaĹź na jej odpowiedĹş trzeba byĹo czekaÄ nawet piÄÄ minut. Ale teraz ĹźaĹujÄ tego, jak jÄ traktowaĹem, i czujÄ, Ĺźe straciĹem coĹ waĹźnego. Nie wypowiadajÄ c ani jednego sĹowa, nie mogÄ c nic zrobiÄ, byĹa przez nas kochana i to jej wystarczaĹoâ. Po odmĂłwieniu RóşaĹca za poĹrednictwem poĹÄ czenia wideo, w ktĂłrym uczestniczyĹo 400 przyjacióŠz caĹego Ĺwiata, ksiÄ dz Javier Prades z Hiszpanii poĹźegnaĹ siÄ z nimi w ten sposĂłb: âGrazia Maria zawierzyĹa siÄ wam caĹkowicie, tak jak moĹźe to zrobiÄ tylko ktoĹ potrzebujÄ cy, a wy oddaliĹcie siÄ jej caĹkowicie, ofiarujÄ c Ĺźycie jednoĹci, ktĂłra obejmuje takĹźe tego, kto was spotyka. Do tej pory byĹo to widowisko. Ale jak mĂłwi Ewangelia ĹwiÄtego Jana: zobaczymy rzeczy wiÄksze od tych, najlepsze dopiero przed namiâ.
Guglielmo widzi pierwsze tego oznaki w rzece przyjaciĂłĹ, ktĂłra w tych ostatnich tygodniach przetoczyĹa siÄ przez ich dom. Ludzie wchodzÄ cy, aby pocieszyÄ, sami wychodzili pocieszeni. PoniewaĹź zostali muĹniÄci, choÄby tylko przez chwilÄ, tÄ bezinteresownoĹciÄ , jaka moĹźe wypĹywaÄ tylko z wÄ skiego przesmyku, przez ktĂłry przeszĹa ta rodzina. âPorusza mnie to, jak jednoĹÄ miÄdzy nami sprawiĹa, Ĺźe w wielu osobach wybuchĹo pragnienie radykalnoĹci w nauce, w relacjach z dziewczynÄ i z wĹasnymi zranieniami â opowiada Guglielmo. â To jest coĹ, czym oddychaliĹmy od zawsze. Kiedy byliĹmy mali, taty czÄsto nie byĹo w domu. Ale nie postrzegaĹem go jako nieobecnego, poniewaĹź w mamie byĹ teĹź tato. Byli tak bardzo zjednoczeni ze sobÄ , Ĺźe nawet jeĹli jednego nie byĹo, byĹo tak, jakby byĹâ. JednoĹÄ tÄ nieustannie nawadniaĹo to, co powiedzieli sobie Paola i Alberto 26 lat temu, stojÄ c na chodniku w Turynie. âNie usiedzÄ w miejscu, robiÄ tysiÄ ce rzeczy â opowiada Guglielmo â ale od czasu do czasu potrzebujÄ wrĂłciÄ do domu, wrĂłciÄ tam, gdzie wszystko siÄ zaczÄĹoâ. |