Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2021 (marzec / kwiecieĹ) Pierwszy Plan. Stany Zjednoczone ZaczÄ Ä od nowa w Atlancie W mieĹcie, w ktĂłrym âludzie zawsze sÄ przejazdemâ, Marco przeĹźywa wiÄĹş, ktĂłra wciÄ Ĺź pozostaje Ĺźywa. I ktĂłra w czasie pandemii dotarĹa do innych. AĹź po AlabamÄ Anna Leonardi Ĺťycie w Atlancie jest jak Ĺźycie w porcie morskim. Obszar, stanowiÄ cy niegdyĹ terytorium Indian Creek i Cherokee, a potem ojczyznÄ Martina Luthera Kinga, dziĹ jest siedzibÄ prestiĹźowych uniwersytetĂłw i gigantĂłw takich jak Coca-Cola i CNN. âLudzie tutaj sÄ zawsze tylko przejazdem. ZatrzymujÄ siÄ na kilka lat na staĹź, na studia podyplomowe, a potem jadÄ gdzie indziej. Nomadyzm typowy dla amerykaĹskiego Ĺźycia w Georgii staje siÄ makroskopijnyâ â mĂłwi Marco Saccaggi, inĹźynier z Mediolanu, ktĂłry od 11 lat pracuje w Atlancie, po tym jak 10 lat spÄdziĹ w Dayton w stanie Ohio. Do StanĂłw przyjechaĹ w 2000 roku z ĹźonÄ , dzieÄmi i dwuletnim kontraktem. âWydawaĹo nam siÄ to dobrÄ okazjÄ , takĹźe dla dzieci, ktĂłre wtedy byĹy w wieku szkolnymâ. Tymczasem Ameryka staĹa siÄ jego domem. Z jedynym afektywnym centrum: wspĂłlnotÄ Ruchu. âW czasach pobytu w Dayton jeĹşdziliĹmy na wakacje ze wspĂłlnotami, do ktĂłrych mieliĹmy najbliĹźej: âzasuwaliĹmyâ samochodem 14 godzin, by pobyÄ razem cztery dni. Potem, kiedy przyjechaliĹmy do Atlanty, jedyne osoby z Ruchu, ktĂłre tam byĹy, akurat wyjechaĹy. I znaleĹşliĹmy siÄ sami z dzieÄmi, ktĂłre zaczynaĹy wyfruwaÄ z domu na studiaâ. Marco i jego Ĺźona wiÄ ĹźÄ siÄ ze swojÄ parafiÄ . Odbyli duĹźo spotkaĹ w ciÄ gu tych 10 lat. WĹaĹnie ze wzglÄdu na to ciÄ gĹe pojawianie siÄ i znikanie ludzi wiele znajÄ cych ich osĂłb zaskakuje stabilna wiÄĹş ĹÄ czÄ ca ludzi z Ruchu. âZauwaĹźajÄ , Ĺźe w naszym Ĺźyciu jest coĹ silniejszego od jakiejkolwiek przeprowadzki, rzeka relacji i uczuÄ, ktĂłre towarzyszÄ nam, gdziekolwiek siÄ udamy. I ktĂłra pozwala nam otworzyÄ siÄ na kaĹźdegoâ. Marco zawsze proponowaĹ nowym przyjacioĹom SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Salon w ich domu w Atlancie byĹ miejscem spotkaĹ wielu maĹych, zmieniajÄ cych siÄ grupek, ktĂłre z biegiem czasu z róşnych powodĂłw siÄ rozpadaĹy. Ale nie mĂłwiÄ o nich jak o ciÄ gu falstartĂłw. Co wiÄcej, w ich oczach przewaĹźa wdziÄcznoĹÄ za tych, ktĂłrzy wspĂłĹdzielili kawaĹek drogi. I cierpliwoĹÄ tego, kto wie, Ĺźe Ĺźycie jest obietnicÄ . âZawsze podÄ ĹźaliĹmy za tym, co nam siÄ przydarzaĹo, bez projektu budowania czegokolwiek, zaczynajÄ c od nowa za kaĹźdym razem. Dla nas sÄ to powolne i tajemnicze kroki postawione na naszej drodze, etapy naszej drogiâ.
Potem, w kwietniu ubiegĹego roku, wybuch pandemii paradoksalnie staje siÄ gruntem, na ktĂłrym zaczynajÄ kieĹkowaÄ nowe relacje. Marco byĹ tym zaskoczony na wielu frontach. Pierwszym jest front uniwersytetu, gdzie nigdy nie istniaĹa prawdziwa wspĂłlnota CLU, aĹź do czasu, kiedy ksiÄ dz Branson Hipp, mĹody kapĹan diecezjalny, ktĂłry spotkaĹ Ruch w seminarium, zostaĹ duszpasterzem Georgia Institute of Technology, jednego z najwaĹźniejszych uniwersytetĂłw paĹstwowych. âTo jego nowe zajÄcie, w poĹÄ czeniu z restrykcjami sanitarnymi, ograniczyĹy liczbÄ naszych spotkaĹâ â mĂłwi Marco. Ale to, co mogĹo wydawaÄ siÄ kolejnÄ przeszkodÄ , byĹo poczÄ tkiem czegoĹ innego, co rozpoczÄĹo siÄ w kawiarence kampusu, gdzie pewnego ranka ksiÄ dz Branson jadĹ Ĺniadanie. Na jego stole leĹźaĹy gofry, kawa i ksiÄ Ĺźka SzkoĹy WspĂłlnoty. W pewnym momencie czuje na sobie wzrok. Odwraca siÄ i widzi dwĂłch onieĹmielonych chĹopakĂłw, ktĂłrzy go pozdrawiajÄ . SÄ WĹochami, ktĂłrzy przyjechali tam na jeden semestr. Kiedy zobaczyli kapĹana czytajÄ cego ksiÄ ĹźkÄ ksiÄdza Giussaniego, poczuli siÄ jak w domu. âTego ranka narodziĹa siÄ School of Waffles â SzkoĹa GofrĂłw â póŠgodziny czytania tekstu podczas Ĺniadania. Z czasem doĹÄ czali teĹź inni studenciâ.
Drugi front, ktĂłry siÄ otwiera, znajduje siÄ w sÄ siednim stanie Alabama. Jest koniec sierpnia, kiedy Marco otrzymuje e-maila od siostry Magdeleine Marie z diecezji Birmingham, do ktĂłrej przybyĹ niedawno nowy biskup, Steven Raica. OpowiedziaĹa mu, Ĺźe spotykaĹa siÄ z mĹodzieĹźÄ z CL na studiach, na co on zaczÄ Ĺ namawiaÄ jÄ , by znalazĹa SzkoĹÄ WspĂłlnoty, podejmujÄ c wÄ tek tego doĹwiadczenia. Ale nie tylko. PoprosiĹ jÄ , aby rozszerzyĹa zaproszenie na wiele innych osĂłb, ktĂłre sĹuĹźÄ w diecezji. âW ten sposĂłb od wrzeĹnia spotykaĹem siÄ co tydzieĹ przez Zooma z okoĹo 15 osobami, o ktĂłrych nie wiedziaĹem nic i ktĂłrych byÄ moĹźe nigdy juĹź nie spotkam. Ale niewiarygodna jest zaĹźyĹoĹÄ i szczeroĹÄ naszych dialogĂłwâ â opowiada Marco. Wiele z tych osĂłb uczy katechizmu, dlatego bieĹźÄ ce pytanie dotyczy tego, jak komunikowaÄ wiarÄ mĹodym ludziom. Marco nie ma gotowej recepty, ale wciÄ Ĺź zaprasza ich do wszystkich gestĂłw Ruchu, nawet jeĹli odbywajÄ siÄ online. NiektĂłrzy z nich wziÄli udziaĹ w ogĂłlnokrajowym spotkaniu z JuliĂĄnem CarrĂłnem i byli zdumieni wolnoĹciÄ , z jakÄ moĹźna stawiÄ czoĹa kaĹźdemu aspektowi Ĺźycia. Poprosili Marco, aby ponownie wrĂłcili do tej rozmowy w trakcie ich poniedziaĹkowego spotkania. âZa kaĹźdym razem, zanim siÄ poĹźegnamy, pytam: ÂŤA zatem czy chcemy kontynuowaÄ? Czy widzimy siÄ takĹźe w nastÄpny poniedziaĹek?Âť. Nikt nigdy nie opuĹciĹ spotkania, to oni proszÄ o tekst do pracy, by przygotowaÄ pytaniaâ. Wreszcie ostatni front tych nowoĹci dotyczy maĹej grupy SzkoĹy WspĂłlnoty Marco, skĹadajÄ cej siÄ z kilku mĹodych rodzin poznanych w ostatnich latach. âOdbywajÄ ce siÄ zwykle w naszym domu w niedzielne popoĹudnie spotkania, po ktĂłrych zawsze byĹa teĹź kolacja, zostaĹy zawieszone z powodu covidu, tak samo jak wszystkie inne spotkaniaâ. Emma, ââmama dwĂłjki maĹych dzieci, podczas ostatniego Zooma opowiedziaĹa, jak wreszcie zrozumiaĹa to, co Marco tĹumaczyĹ jej od samego poczÄ tku: âW Ruchu zawsze fascynowaĹ mnie aspekt biesiadny. ĹpiewaliĹmy, bawiliĹmy siÄ i jedliĹmy. Teraz uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe od tej przyjaĹşni naprawdÄ oczekujÄ tego, abym dziÄki niej przylgnÄĹa do mojego czĹowieczeĹstwa, do moich pytaĹ. WydarzyĹo siÄ to w chwili, kiedy CarrĂłn zapytaĹ nas: ÂŤCo wyrywa nas z nicoĹci?Âť. Kto na Ĺwiecie miaĹ odwagÄ rzuciÄ nam takie wyzwanie? PoczÄ tek udzielania odpowiedzi na to pytanie zbiega siÄ z moim mocnym przylgniÄciem do tego miejscaâ. Jest to jasnoĹÄ, ktĂłrÄ ma nie tylko Emma â takĹźe dla innych przyjacióŠmiesiÄ ce spÄdzone w oddaleniu oznaczaĹy zmianÄ tempa. Marco, ktĂłry w ich oczach jest âweteranemâ, patrzy natomiast na wszystko, jakby byĹ ostatnim przybyĹym: âStajÄ wobec dojrzaĹoĹci, na ktĂłrÄ tak bardzo czekaĹem. I mĂłj podziw wywoĹuje fakt, Ĺźe wydarza siÄ to w tak skomplikowanym i niesprzyjajÄ cym czasie. Ta peĹnia nie jest wynikiem jakiejĹ naszej dziaĹalnoĹci, ale to jest coĹ, co nas zaskakuje wtedy, kiedy chce tego BĂłgâ.
|