Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2020 (listopad / grudzieĹ) ĹcieĹźki. Plakat CodziennoĹÄ i wiecznoĹÄ BoĹźe Narodzenie przeĹźyte na nowo w zaciszu wiejskiego domu. Spojrzenie Jeana-Fraçoisa Milleta na plakacie boĹźonarodzeniowym Ruchu Giuseppe Frangi Barbizon to maĹe miasteczko poĹoĹźone 60 kilometrĂłw na poĹudnie od ParyĹźa, ale w poĹowie XIX wieku pokonanie tej odlegĹoĹci byĹo jak przejĹcie z jednego Ĺwiata do drugiego. Tym bardziej w przypadku artysty, ktĂłry w stolicy mĂłgĹ skonfrontowaÄ siÄ ze wszystkimi fascynujÄ cymi i burzliwymi nowinkami, ostatecznie doprowadzajÄ cymi w 1874 roku do rewolucji impresjonizmu. Jeanowi-Françoisowi Milletowi ta odlegĹoĹÄ nie sprawiaĹa problemu. Co wiÄcej, uwaĹźaĹ jÄ za barierÄ ochronnÄ , pozwalajÄ cÄ mu skoncentrowaÄ siÄ i zanurzyÄ w tym, co byĹo drogie jego sercu. Na poczÄ tku 1849 roku postanowiĹ zamieszkaÄ wĹaĹnie w Barbizon z ĹźonÄ Catherine, z ktĂłrÄ miaĹ doczekaÄ siÄ dziewiÄciorga dzieci. Zostanie tam przez resztÄ swojego Ĺźycia. Nie byĹ jedynym artystÄ , ktĂłry dokonaĹ takiego wyboru, ale o ile zasadniczo wielu jego kolegĂłw kierowaĹo siÄ przede wszystkim fascynacjÄ dziewiczÄ naturÄ , o tyle Millowi leĹźaĹ na sercu ludzki czynnik. âOni [paryscy krytycy sztuki] chcÄ zmusiÄ mnie, abym wszedĹ w ich sztukÄ salonowÄ , Ĺźeby zĹamaÄ mojego ducha. Nie, nie! UrodziĹem siÄ jako chĹop i jako chĹop umrÄ. MĂłwiÄ to, co czujÄ. MalujÄ rzeczy tak, jak je widzÄâ â mĂłwiĹ, by uzasadniÄ swĂłj wybĂłr. A potem jeszcze: âNajbardziej w sztuce dotyka mnie ludzka stronaâ. DzieĹo wybrane na plakat boĹźonarodzeniowy w sposĂłb symboliczny pokazuje to podejĹcie. Jest to pastel wykonany w 1867 roku, zatytuĹowany Zimowy wieczĂłr. Millet nie jest zwykĹym obserwatorem rzeczywistoĹci, ktĂłrÄ przecieĹź podziwia; nie jest zainteresowany dokumentowaniem tego Ĺwiata, interesuje go uchwycenie jego gĹÄbokiego ducha, by uczyniÄ z niego istotÄ swojego malarstwa. Jest realistyczny i jednoczeĹnie oddany: oddany tej chĹopskiej spoĹecznoĹci, wiernej ziemi i swojej historii. Obserwuje uwaĹźnie kaĹźdy gest, jak na przykĹad gest ojca zajÄtego wyplataniem koszyka, ale nie ugania siÄ za drobiazgowoĹciÄ szczegĂłĹĂłw, jakby musiaĹ dokumentowaÄ kondycjÄ spoĹecznÄ tego, kogo ma przed sobÄ . W jego oczach nie tyle ubĂłstwo okreĹla status tej rodziny, co raczej ĹwiadomoĹÄ przeznaczenia. W ten sposĂłb dzieĹo wchĹania tÄ ĹwiadomoĹÄ w esencjonalnoĹci kompozycji, tak prostej, a zarazem tak szlachetnej i idealnej w swojej rĂłwnowadze.
Millet dziaĹa poprzez bliskoĹÄ: wkracza w intymnoĹÄ tego wiejskiego domu, ustanawia pewnÄ zaĹźyĹoĹÄ, patrzy uwaĹźnie na jego ogoĹoconÄ prostotÄ. To realistyczna scena, nabierajÄ ca jednak metaforycznej siĹy; nie jest to ĹwiÄta Rodzina, ale jest jakby zagarniÄta przez tÄ pewnÄ wiÄĹş miÄdzy codziennoĹciÄ a wiecznoĹciÄ , ktĂłrej wĹaĹnie rodzina z Nazaretu doĹwiadczyĹa i ktĂłrÄ przyniosĹa na Ĺwiat. Samo ĹwiatĹo lampy naftowej, punkt oĹwietlajÄ cy umieszczony w Ĺrodku kompozycji, tuĹź nad koĹyskÄ dziecka, odzwierciedla ikonografiÄ BoĹźego Narodzenia. Narodziny przeĹźyte na nowo w chĹopskim domu w gĹÄbi Francji w roku 1867.
Ĺwiat Milleta byĹ Ĺwiatem dawnym, ktĂłry jednak fascynowaĹ takĹźe wspĂłĹczesnych. W istocie, pastel ten zostaĹ kupiony przez amerykaĹskiego kolekcjonera Quincyâego Adamsa Shawa, miliardera bÄdÄ cego wĹaĹcicielem kopalni miedzi w Michigan. Shaw podarowaĹ go nastÄpnie muzeum znajdujÄ cemu siÄ w jego rodzinnym mieĹcie Bostonie wraz z innymi 53 dzieĹami Milleta, ktĂłre zakupiĹ, kiedy artysta jeszcze ĹźyĹ. WĹrĂłd innych wspĂłĹczesnych zafascynowanych Milletem jest takĹźe Van Gogh, ktĂłry odkryĹ francuskiego artystÄ w czerwcu 1875 roku przy okazji licytacji jego dzieĹ w ParyĹźu, naleĹźÄ cych do zbankrutowanego mecenasa-kolekcjonera. âMillet to Millet, ojciec â miaĹ napisaÄ potem po latach do swojego brata Theo. â Z nim nauczysz siÄ patrzeÄ lepiej i znajdowaÄ ÂŤwiarÄÂťâ. Potem przyszĹo Van Goghowi podjÄ Ä bardziej ryzykowne zadanie: katapultowaÄ miĹoĹÄ Milleta do prawdy w niespokojne horyzonty nowoczesnoĹci. ZrobiĹ to ze znanÄ nam maestriÄ , pochodzÄ cÄ rĂłwnieĹź stamtÄ d â z doĹwiadczenia bycia synem.
Giuseppe Frangi Dziennikarz, byĹy redaktor naczelny miesiÄcznika âVitaâ. WspĂłĹpracuje z wieloma wĹoskimi czasopismami. ZaĹoĹźyciel i prezes Stowarzyszenia Giovanniego Testoriego, organizacji poĹźytku publicznego, jest autorem bloga artystycznego âRobe da chiodiâ. |