Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2020 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2020 (listopad / grudzień)

Pierwszy Plan. Boże Narodzenie. Białoruś

„Największa nowość”

Od miesięcy w kraju panuje nigdy wcześniej niespotykana narodowa mobilizacja. Ale są także aresztowania, przemoc. Ksiądz Aliaksei Ason opowiada o czekaniu na Boże Narodzenie tam, gdzie „jesteś tylko tym, czym pozwala ci być władza. A przecież każdy z nas jest czymś znacznie więcej”

Luca Fiore


„Kalendarz mówi, że zbliżają się święta Bożego Narodzenia, ale to, co się dzieje wokół nas, jakby skłaniało nas do myślenia o czymś innym. Od 9 sierpnia, od dnia wyborów prezydenckich, około 50 osób, które znam, także moi bliscy przyjaciele, są aresztowani za udział w pokojowych demonstracjach. Niektórzy zostali pobici. Inni trafili do więzienia trzy razy. Jest to Adwent zupełnie inny od Adwentu w poprzednich latach. Moje oczekiwanie jest pełne nowych i głębokich trosk”. Ksiądz Aliaksei Ason ma 33 lata i jest proboszczem w Nowym Pohoście i Baradzenichy, małych wioskach w obwodzie witebskim, w północnej Białorusi.

Jego punkt obserwacyjny jest szczególny, oddalony od dużych miast, gdzie od miesięcy ludzie protestują przeciwko oszustwom wyborczym oraz przemocy stosowanej przez policję. Ale także na peryferiach ludzie dyskutują o tym, co widzą na ekranach telefonów komórkowych. Informacyjny zgiełk dociera za pośrednictwem mediów społecznościowych. W Mińsku w każdą niedzielę dziesiątki tysięcy ludzi wychodzą na ulice pomimo zakazów prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Mobilizacja narodowa, jakiej nigdy dotąd nie było w historii niepodległej Białorusi, która od 1991 roku wciąż jest rządzona zgodnie z logiką Związku Radzieckiego. Ci, którzy próbują podnieść głos przeciwko stosowaniu przemocy, zostają uciszeni. Tak jak w przypadku katolickiego arcybiskupa Mińska Tadeusza Kondrusiewicza, któremu od 31 sierpnia odmawia się powrotu do ojczyzny z Polski.

 

Jednak Święta Bożego Narodzenia zbliżają się, nie czekając na poprawę sytuacji. I być może jest to główny powód do nadziei. „Nie ma dnia, żeby nie nadeszły niepokojące wieści. Przyjaciele, którzy znikają, a potem pojawiają się znów w więzieniu. Albo ludzie, którzy chorują lub umierają na Covid, mimo że rząd zasadniczo zaprzecza istnieniu pandemii”. Dla młodego proboszcza są to dni, w których przychodzi mu walczyć z poczuciem niesprawiedliwości: „Władze robią wszystko, aby dać ci do zrozumienia, że nie jesteś nic warty. Że nie masz innych praw jak tylko te, które uznaje państwo: jesteś tylko tym, czym pozwala ci być władza. A przecież każdy z nas jest czymś o wiele więcej”.

Ksiądz Aliaksei nadal wykonuje swoją pracę. Jeździ po swoich parafiach. Odprawia msze św., spowiada, odwiedza chorych. I dyskutuje o tym, co się dzieje. „Dla wielu ludzi to, co się dzieje, jest całkiem normalne. Usprawiedliwiają prawie wszystko. I to mnie złości. Jakby nie byli w stanie osądzić tego, co widzą. Wiem, że jest to dziedzictwo wychowania otrzymanego w czasach radzieckich, ale trudno to zaakceptować”. Pokusą jest dawanie za wygraną – nie ma sensu dyskutować. „A przecież Boże Narodzenie nadchodzi nie tylko dla mnie, ale także dla nich. A Bóg, który staje się człowiekiem, jest największą nowością, która proponuje się na nowo naszemu życiu. Nie może to być wspomnienie, zwykłe urodziny. To jest coś zupełnie nowego, co zmienia nasz sposób postrzegania rzeczy. Sprawia, że ​​odkrywamy prawdziwą wartość naszego życia. Chciałbym, by także oni tego doświadczyli, jak to się stało ze mną”.

W ubiegłym roku na przykład to, że coś się zmieniło, odkrył 26 grudnia. „Byłem na obiedzie w domu u kilku parafian i tam zdałem sobie sprawę, że narodziła się, zupełnie nieoczekiwanie dla mnie, przyjaźń z nimi. Wcześniej byłem ostrożny, starałem się nie angażować zbytnio w sprawy wiernych, ponieważ bałem się, że ktoś z mojego powodu będzie niezadowolony, że doprowadzę do niepotrzebnych zazdrości albo nie będę miał właściwego dystansu, by móc skorygować coś w razie potrzeby. Tymczasem tamtego dnia zdałem sobie sprawę, że zostało mi podarowane coś nowego”.

Ksiądz Aliaksei nazywa to „nowością, której oblicza nie znasz wcześniej i nie wiesz, dokąd cię zaprowadzi”, ale której można doświadczyć tylko wtedy, gdy się jej pragnie. „Jest to oczekiwanie, które przeżywam pośród rzeczy, do których robienia jestem powołany. Troskliwe wypełnianie swoich obowiązków przypomina ci o ich autentycznym znaczeniu. To jest dla mnie oczekiwanie na Boże Narodzenie”.

W przeciwnym razie może się zdarzyć tak jak wtedy, kiedy przy pierwszym doświadczeniu bycia proboszczem „spędziłem Adwent na wszystkich niezbędnych przygotowaniach do obrzędów. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. I mimo tego, że wszystko poszło dobrze, okazało się, że jestem pusty. Pamiętam, że udało mi się pokłócić z moją matką i wyszedłem z bożonarodzeniowego obiadu… Jeśli wszystko jest robione automatycznie, nie może wydarzyć się nic nowego”.

 

Dlatego także stawianie czoła bieżącym problemom, uznawanie niesprawiedliwości tam, gdzie ona występuje, lub umiejętność odrzucenia przemocy staje się wyzwaniem podczas rozmów w parafii. „Łatwo byłoby mi mówić o Bożym Narodzeniu, ograniczając się do komentowania liturgii. Udając, że świat kończy się na murach naszego kościoła. Tymczasem staram się komunikować, jak bardzo przyjście Chrystusa zaprasza nas do nawrócenia spojrzenia na rzeczy. Jak bardzo Ewangelia prowokuje naszą wolność, naszą odpowiedzialność, ujawnia wartość i godność życia każdego. Nie zajmuję się polityką. To nie. Ale staram się pokazywać, w jaki sposób słowa Jezusa kierują nas na inną drogę”. Ksiądz Ason nie chce, by wszystko kończyło się na tym, co mówi z ambony: „Poszukuję dialogu z parafianami. Próbuję angażować się w ich sprawy, ponieważ gdyby wszystko kończyło się na kazaniu, byłbym mało wiarygodny”.

W tygodniach poprzedzających Adwent liturgia wiele mówiła o tym, co Jezus nazywa „Królestwem Niebieskim”. „Boże Narodzenie to początek tego nowego sposobu pojmowania życia. Jezus rodzi się, aby każdy mógł się z tym porównać. Czy chcemy wejść do tego Królestwa, o którym mówi, czy też nie? Czy może wystarcza nam świat takim, jaki jest?”. W tych dniach sprząta się kościół, wspólnie przygotowuje się szopkę i choinkę. Wszystkie te momenty to chwile, w których proboszcz będzie miał okazję zaangażować się takim, jaki jest, ze swoimi zmartwieniami i oczekiwaniami, które nosi w sercu. Ksiądz Aliaksei żartuje i mówi, że Białoruś ma szczęście, bo może świętować Boże Narodzenie dwa razy: to katolickie, 25 grudnia, i to prawosławne, 7 stycznia. „Nowością nie będzie coś innego w głowach tych, którzy rządzą narodem, ale cudem, także ze względu na los naszego kraju, będzie przemiana w ludzkich sercach. Nie będzie to coś, co spadnie z nieba. Nadzieją, którą przynosi Chrystus, jest możliwość, że każdy się zmieni. Odnowa, jeśli nadejdzie i już nadchodzi, będzie pochodzić z tego”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją