Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2020 (lipiec / sierpieĹ) Listy Inteligencja, aby sprostaÄ kaĹźdemu wyzwaniu W ubiegĹym roku dwĂłch przedsiÄbiorcĂłw zainwestowaĹo w biznes, ktĂłry zaĹoĹźyĹem z moim przyjacielem Vidalem: âstartupâ, platformÄ usĹugowÄ dla firm i gospodarstw domowych. Po roku dziaĹalnoĹci sytuacja gospodarcza wisiaĹa na wĹosku i wybuchĹa pandemia, ktĂłra mocno dotknÄĹa nasze miasto. MieliĹmy plany, nowe cele dla naszej firmy, ale wszystko siÄ skoĹczyĹo; zaraĹźenia i umieralnoĹÄ rosĹy kaĹźdego dnia, a nasi technicy nie mogli juĹź pracowaÄ. Wtedy, podczas poĹÄ czenia wideo z przyjacielem z WĹoch, w pewnym momencie uĹźyĹ on wyraĹźenia: âOdkrywaÄ siebie na nowoâ. Ale powiedziaĹ o tym nie jako o sile lub zdolnoĹci do posiadania, ale dlatego, Ĺźe Pan daĹ nam inteligencjÄ, abyĹmy mogli stawiÄ czoĹa kaĹźdej prĂłbie. NastÄpnego dnia dowiedziaĹem siÄ, Ĺźe moja Ĺźona Nia modliĹa siÄ o BoĹźe miĹosierdzie, o zdrowie naszych przyjaciĂłĹ, o ich i naszÄ pracÄ. W jednej chwili widziaĹem wyraĹşnie rzeczywistoĹÄ: nigdy nie byĹem sam i rzeczywistoĹÄ nie byĹa znieksztaĹcona. Pan daĹ mi okazjÄ do rozwoju firmy. OtworzyliĹmy nowÄ liniÄ usĹug, ktĂłra jako jedyna na naszej platformie dziaĹaĹa w tym miesiÄ cu, i zarobiliĹmy wiÄcej niĹź kiedykolwiek wczeĹniej, odkÄ d rozpoczÄliĹmy ten biznes. SzukaliĹmy wspĂłĹpracy z firmami sanitarnymi i dostarczaliĹmy sprzÄt i protokoĹy bezpieczeĹstwa biologicznego. Stoimy w obliczu teraĹşniejszoĹci ze wszystkimi trudnoĹciami, z jakimi boryka siÄ kaĹźda firma w tak niepewnym okresie. Zbankrutujemy? BÄdziemy siÄ rozwijaÄ? Co siÄ stanie? StaĹo siÄ jasnym, Ĺźe Pan chce mnie tutaj i daĹ mi ĹaskÄ, aby mĂłc widzieÄ, mĂłc prosiÄ i czuÄ siÄ jak dziecko, ktĂłre prĂłbuje robiÄ, co moĹźe, w pracy, ale zawsze bÄdÄ c zaleĹźnym od Jego objÄcia i w zasiÄgu Jego wzroku. Pancho, Guayaquil (Ekwador)
âTam, gdzie jest tyle bĂłlu, tam teĹź jest tyle dobraâ OkoĹo dwa lata temu, wraz z przyjaciĂłĹmi, rozpoczÄliĹmy dziaĹalnoĹÄ charytatywnÄ w klasztorze Misjonarzy MiĹosierdzia ĹwiÄtej Matki Teresy z Kalkuty w dystrykcie Lapa w Rio. Zakonnice pomagajÄ licznym bezdomnym w okolicy, zapewniajÄ c im codzienny posiĹek, a takĹźe oferujÄ cotygodniowe zabiegi higieniczne. Ponadto obecnie goszczÄ szesnaĹcie osĂłb bezdomnych, ktĂłrzy z pomocÄ mniszek pokonujÄ fizycznÄ i duchowÄ ĹcieĹźkÄ powrotu do zdrowia. Naszym gestem charytatywnym jest byÄ z tymi ludĹşmi w jednÄ niedzielÄ w miesiÄ cu. Za kaĹźdym razem, gdy tam idziemy, jest to ciÄ gĹe odkrywanie historii Ĺźycia i tego, jak BĂłg dotknÄ Ĺ tych ludzi, pokazujÄ c im drogÄ zbawienia. Gdy pojawiĹ siÄ koronawirus, nie byliĹmy juĹź w stanie odwiedzaÄ klasztoru, lecz po krĂłtkim okresie, w ktĂłrym musieliĹmy pozostaÄ nieaktywni, postanowiliĹmy sprawdziÄ, czy zakonnice majÄ jakieĹ potrzeby, ktĂłre moglibyĹmy zaspokoiÄ. Matka przeĹoĹźona poprosiĹa o dostarczenie pojemnikĂłw termicznych w celu dalszego oferowania posiĹkĂłw osobom bezdomnym, ktĂłrych nie mogĹy juĹź goĹciÄ w stoĹĂłwce. PoprosiliĹmy naszych przyjacióŠo darowizny na zakup materiaĹu. W ciÄ gu tygodnia zebraliĹmy potrzebnÄ kwotÄ. Po tej pierwszej dostawie otrzymaliĹmy dodatkowe datki -- spontaniczne gesty miĹosierdzia od naszych przyjacióŠ-- za ktĂłre mogliĹmy kupiÄ artykuĹy higieniczne i owoce. ZnaleĹşliĹmy sklepy, ktĂłre byĹy w stanie dostarczyÄ materiaĹy ochronne wymagane podczas pandemii. ByĹo to poĹÄ czenie maĹych gestĂłw ludzi, znajomych i nieznajomych, co pozwoliĹo nam zaspokoiÄ potrzeby siĂłstr. Nasz wkĹad byĹ niewielki w porĂłwnaniu z ciÄ gĹymi potrzebami klasztoru. Te proste gesty pokazujÄ czuĹoĹÄ, z jakÄ BĂłg dziaĹa poĹrĂłd ograniczeĹ i cierpieĹ obecnej sytuacji, rozprzestrzeniajÄ c iskry ĹwiatĹa, ktĂłre sÄ oznakami nadziei dla naszego Ĺźycia. Co wiÄcej, w tym dramatycznym okresie takie przykĹady przypominajÄ nam o potrzebie reagowania na okolicznoĹci, przyjmowania ich i zawierzenia ich miĹosierdziu BoĹźemu, aby staĹy siÄ Dobrem i przyczyniaĹy siÄ do tajemnicy zbawienia. Zawsze pamiÄtamy, Ĺźe âniewiele oznacza u Boga wieleâ i, jak powiedziaĹa nam jedna matka: âtam, gdzie jest tyle bĂłlu, tam teĹź jest tyle dobraâ. Victor i Andrea, Rio de Janeiro (Brazylia)
âChoroba taty i odmienione spojrzenieâ âDopiero po doĹwiadczeniu jakiejĹ powaĹźnej klÄski, odkryjecie na serio to, co jest wam potrzebneâ - powiedziaĹ Chesterton. W poĹowie lutego tata skarĹźy siÄ, Ĺźe nie widzi dobrze. Okulista natychmiast wysyĹa go do szpitala. Diagnoza odbiera mowÄ: guz mĂłzgu. Tata ma 62 lata i jest na emeryturze od 2 lat. WiadomoĹÄ ta jest bardzo szokujÄ ca, a wĹrĂłd tysiÄ ca emocji powstaje pytanie: âJaki jest tego sens?â. PiszÄ to pytanie do grupy przyjacióŠze SzkoĹy WspĂłlnoty, szybko i bez pretensji. RobiÄ to, bo przynajmniej bÄdÄ siÄ modliÄ, czego ja nie jestem w stanie robiÄ. Przyjaciele odpowiadajÄ , Ĺźe bÄdÄ siÄ modliÄ za nas i za niego. Wszyscy mĂłwiÄ mi to samo: âZaufajâ. Ale ja nie rozumiem i czujÄ pustkÄ, nic nie ma sensu. Szukam kontaktu z przyjaciĂłĹkÄ , ktĂłra straciĹa tatÄ kilka lat temu, poniewaĹź w jej oczach na pogrzebie nie znalazĹem rozpaczy, ale coĹ innego. MĂłwi mi, Ĺźebym nie redukowaĹ niczego co dotyka mojego czĹowieczeĹstwa. Tymczasem wybuchĹa pandemia. Ukazuje siÄ list CarrĂłna w gazecie âCorriere della Seraâ i czytam go jednym tchem, zmieniajÄ c temat z pandemii na chorobÄ taty. Rozmawiam o tym z przyjaciĂłĹmi, ktĂłrzy mĂłwiÄ mi, Ĺźe nie znajdÄ odpowiedzi na to, co siÄ dzieje, ale bÄdÄ miaĹ towarzystwo. Nadal nie rozumiem. W nastÄpnych dniach operujÄ tatÄ, w kilku momentach jego stan siÄ pogarsza. Dzwoni do mnie Federica, przyjaciĂłĹka ze SzkoĹy WspĂłlnoty, ktĂłra prosi mnie, Ĺźebym siÄ modliĹ i zaufaĹ. Odpowiadam, Ĺźe nie mogÄ, a ona proponuje: âWspĂłlnie odmawiajmy Róşaniec, zaczynajÄ c jutro o 18.30â. Stan taty siÄ pogarsza. Federica napisaĹa do mnie: âZapraszamy wszystkich przyjacióŠze SzkoĹy WspĂłlnoty do modlitwyâ. W tym okresie wszystko siÄ zmienia. Pandemia nie pozwala nam nawet go zobaczyÄ, poniewaĹź on rĂłwnieĹź zaczyna chorowaÄ na Covida. KaĹźdy z domu ĹÄ czy siÄ na RóşaĹcu, jest nas okoĹo 10 osĂłb. Zaczynamy w poĹowie kwietnia i bez omijania ani jednego dnia kontynuujemy aĹź do 3 czerwca, dniu pogrzebu Ojca. W drugÄ niedzielÄ maja jadÄ na Sacro Monte i zdajÄ sobie sprawÄ, Ĺźe mam wiele spraw, za ktĂłre chcÄ podziÄkowaÄ Panu. Zmienia siÄ moje spojrzenie na chorobÄ ojca, sytuacjÄ i moje Ĺźycie. Nie dziÄki zrozumieniu sytuacji zaczynam znĂłw oddychaÄ i byÄ szczÄĹliwym, ale dziÄki towarzystwu, o ktĂłrym mĂłwiĹ CarrĂłn. PrzeĹźyĹem Wydarzenie, ktĂłre bÄdÄ pamiÄtaĹ przez caĹe Ĺźycie. Dario, Varese
âWiem, komu chcÄ oddaÄ Ĺźycie!â Jestem ĹwieĹźo upieczonym absolwentem i zdecydowaĹem siÄ ubiegaÄ o czĹonkostwo w Bractwie. Jest to czas, w ktĂłrym wiele planĂłw i pomysĹĂłw dotyczÄ cych mojej przyszĹoĹci zostaĹo zawieszonych przez pandemiÄ. ChciaĹem od razu znaleĹşÄ pracÄ, wejĹÄ w Ĺwiat âdorosĹychâ, zaczÄ Ä odkĹadaÄ trochÄ pieniÄdzy i wreszcie mĂłc poprosiÄ mojÄ dziewczynÄ o rÄkÄ. Niestety, ze wzglÄdu na Covid bardzo trudno jest znaleĹşÄ pracÄ i od trzech miesiÄcy spÄdzam caĹe dnie na przeglÄ daniu Internetu w poszukiwaniu jakiejĹ przyzwoitej oferty. ZakoĹczenie etapu studiĂłw nie byĹo wiÄc tak proste, jak sobie wyobraĹźaĹem: odkryĹem, Ĺźe mam o wiele mniej przyjaciĂłĹ, niĹź myĹlaĹem, ale kilku prawdziwych na szczÄĹcie tak; zaczÄ Ĺem chodziÄ na nowÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty, ale na Zoomie nie jest Ĺatwo budowaÄ relacje i ĹźyÄ wspĂłlnotÄ . KrĂłtko mĂłwiÄ c, z caĹÄ tÄ niepewnoĹciÄ co do przyszĹoĹci i relacji, zdecydowaĹem siÄ zaczÄ Ä nowÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty; w rzeczywistoĹci wĹrĂłd wielu znakĂłw zapytania znajduje siÄ rĂłwnieĹź wielki wykrzyknik: wiem, komu chcÄ oddaÄ Ĺźycie! PiszÄ, aby opowiedzieÄ o zdumieniu, jakie wywoĹaĹo we mnie przeczytanie tekstĂłw zaproponowanych nowym osobom. W rzeczywistoĹci poczuĹem ogromnÄ czuĹoĹÄ ze strony Ruchu. Gdzie jest takie miejsce, w ktĂłrym jest moje osobiste speĹnienie? Wykorzystanie pieniÄdzy jako narzÄdzia wychowywania do ubĂłstwa; wezwanie do wspierania siÄ duchowo i materialnie; nacisk na misjonarskÄ koncepcjÄ Ĺźycia... KrĂłtko mĂłwiÄ c, wszystko to jest tak piÄkne i przemyĹlane, Ĺźe sprawia, Ĺźe chcÄ w peĹni i zdecydowanie przylgnÄ Ä do tego towarzystwa. Paradoksem jest myĹlenie, Ĺźe dla Ĺwiata reguĹy odpowiadajÄ niejako pewnej formie ograniczenia, a przestrzeganie zasady Ruchu sprawia, Ĺźe czujÄ siÄ szczÄĹliwy i wolny. Po przeczytaniu tych tekstĂłw od razu poprosiĹem mojÄ dziewczynÄ i kilku waĹźnych dla mnie przyjaciĂłĹ, wobec ktĂłrych jeszcze poprzedniego wieczoru odczuwaĹem pewien rodzaj oschĹoĹci i dystansu, aby mĂłc razem przeczytaÄ te teksty, abyĹmy mogli przypomnieÄ sobie tÄ dynamikÄ Ĺźycia. OdczuĹem ogromnÄ wdziÄcznoĹÄ za ten najbardziej niezasĹuĹźony dar, jakim jest powoĹanie do Ĺźycia chrzeĹcijaĹskiego w KoĹciele, a zwĹaszcza za charyzmat naszego Ruchu. Marco
âSeminaria prowadzone online i Ĺlub przyjaciĂłĹâ Kiedy wybuchĹa pandemia koronawirusa, zaczÄliĹmy spotykaÄ siÄ codziennie w poĹudnie, aby odmĂłwiÄ AnioĹ PaĹski z wieloma rodzinami i podÄ ĹźaÄ za prowokacjÄ listu CarrĂłna, ktĂłry byĹ dla nas impulsem do powiedzenia âtakâ w tych okolicznoĹciach. A teraz, po dwĂłch miesiÄ cach, mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe jesteĹmy bardziej pewni, Ĺźe Chrystus nas nie opuĹci. W instytucie badawczym, w ktĂłrym pracujÄ, zaczÄ Ĺem proponowaÄ prowadzenie seminariĂłw online, aby wszyscy mogli w nich uczestniczyÄ. Potem kontynuowaĹem tÄ formÄ nauki, a moim kolegom powiedziaĹem, Ĺźe czas pandemii moĹźe byÄ rĂłwnieĹź okazjÄ do tego, aby nasz instytut âprzemĂłwiĹâ do ludzi z innych czÄĹci Ĺwiata, ktĂłrym trudno byĹoby nas odwiedziÄ. Po kilku tygodniach dyrektor poprosiĹ mnie, Ĺźebym opowiedziaĹ o tym doĹwiadczeniu na comiesiÄcznym spotkaniu, mĂłwiÄ c mi, Ĺźe inne europejskie instytuty nam zazdroszczÄ , poniewaĹź kontynuowaliĹmy seminaria, podczas gdy u nich wszystko zostaĹo zawieszone. Pod koniec mojego wystÄ pienia koledzy zaczÄli do mnie pisaÄ, aby dopytaÄ, jak postÄpowaÄ ze swoimi uczniami, aby mi podziÄkowaÄ, bo po raz pierwszy po moim wystÄ pieniu poczuli, Ĺźe instytut jest âjedenâ, a nie podzielony na czÄĹci pomiÄdzy narodami, do ktĂłrych naleĹźy. Co pozwoliĹo mi w peĹni przeĹźyÄ ten okres? Wydarzenie, w ktĂłrym uczestniczyĹem kilka tygodni temu, kiedy dwoje przyjacióŠbraĹo Ĺlub w koĹciele, na ktĂłrym byli tylko oni, ksiÄ dz i ich rodzice. ByliĹmy Ĺwiadkami ceremonii na Zoom, podczas ktĂłrej jedynÄ waĹźnÄ rzeczÄ byĹo âtakâ dla Chrystusa, âtakâ tych dwoje, ktĂłrzy zawarli sakrament maĹĹźeĹstwa. Wieczorem wesele (nadal na Zoomie) byĹo naprawdÄ ĹwiÄtowaniem, a nie obowiÄ zkiem, by nadrobiÄ fakt, Ĺźe nie mogliĹmy tam byÄ fizycznie. Autor znany redakcji
WspĂłlnota WrocĹawska, po wielu tygodniach spotkaĹ tylko w Ĺwiecie wirtualnym, wyjechaĹa na wspĂłlny wakacyjny wyjazd. PostanowiliĹmy zorganizowaÄ spotkanie, poniewaĹź byliĹmy juĹź spragnieni zwykĹej rzeczywistoĹci, rozmĂłw w cztery oczy. Dla kaĹźdego z nas byĹa to ogromna radoĹÄ mĂłc siebie zobaczyÄ na Ĺźywo. ByĹ to rĂłwnieĹź moment, kiedy po raz pierwszy spotkaliĹmy w realu osoby, ktĂłre doĹÄ czyĹy do nas w trakcie SzkoĹy WspĂłlnoty online. OkazaĹo siÄ, Ĺźe niewiele trzeba, Ĺźeby mogĹa narodziÄ siÄ z tego przyjaĹşĹ. To spotkanie pokazaĹo nam, Ĺźe mimo wielu róşnic miÄdzy nami, innych przyzwyczajeĹ, róşnego sposobu Ĺźycia, odmiennych charakterĂłw potrafimy razem dziaĹaÄ. Ten krĂłtki wyjazd uĹwiadomiĹ nam, Ĺźe jesteĹmy sobie nawzajem podarowani, Ĺźeby stworzyÄ coĹ piÄknego. W zwykĹych codziennych czynnoĹciach w trakcie dnia: przy przygotowywaniu posiĹkĂłw, sprzÄ taniu, robieniu ogniska, graniu w gry mogliĹmy uczyÄ siÄ od siebie, byÄ uwaĹźnymi na drugÄ osobÄ, ale rĂłwnieĹź uĹwiadomiÄ sobie, jak bardzo jesteĹmy ze sobÄ szczÄĹliwi. To byĹo proste i piÄkne spotkanie, ktĂłre zaowocowaĹo piÄknymi wydarzeniami i nowymi przyjaĹşniami.
Marzenie vs Pragnienie To, co znajdziecie w tym krĂłtkim tekĹcie nie jest efektem studiĂłw teologicznych ani w ogĂłle Ĺźadnych (czyli nie jestem ekspertem), tylko moich osobistych rozmyĹlaĹ podczas niedawnego spaceru. Bardzo waĹźnÄ dla mnie rzecz usĹyszaĹem na zeszĹorocznych wakacjach CLU w MaĹym Cichym. Mianowicie, Ĺźe serce z natury dÄ Ĺźy do tego co mu odpowiada, to jedno zdanie z caĹej lekcji zapadĹo mi w pamiÄÄ i teraz przyczyniĹo siÄ do wyciÄ gniÄcia jakiegoĹ konkretnego wniosku. MoĹźliwe, Ĺźe rozdzielanie marzenia i pragnienia jest trochÄ bezcelowe, bo czÄsto uĹźywamy tych sĹĂłw wymiennie. Nie zgadzam siÄ z tym, poniewaĹź rozróşnienie miÄdzy jednym i drugim daje moĹźliwoĹÄ bardziej trafnego osÄ du róşnych myĹli, ktĂłre nam przychodzÄ do gĹowy. W moim przypadku byĹo tak, Ĺźe czÄsto intuicyjnie potrafiĹem coĹ nazwaÄ marzeniem bÄ dĹş pragnieniem, ale nigdy nie zastanawiaĹem siÄ, dlaczego to coĹ jest jednym a nie drugim. GĹĂłwnie intuicja podpowiadaĹa mi, Ĺźe pragnienie jest czymĹ gĹÄbszym, ale niewiele poza tym. W koĹcu po prostu zadaĹem sobie pytanie: czym siÄ te dwie rzeczy róşniÄ ? UporzÄ dkowaĹem to w kilku punktach: Po pierwsze, marzenie od samego poczÄ tku wiadomo czego dotyczy. NagĹy zachwyt czymĹ o czym siÄ wczeĹniej w ogĂłle nie myĹlaĹo albo jakaĹ myĹl, ktĂłra siÄ pojawiĹa przy Ĺniadaniu, np. chcÄ pojechaÄ w Himalaje. Natomiast pragnienie lubi siÄ ukrywaÄ. Ĺťyjesz, funkcjonujesz, robisz to, robisz tamto, niby wszystko jest w porzÄ dku, ale czujesz, Ĺźe czegoĹ ci brakuje, ale nie wiesz czego. Nie sposĂłb tego nazwaÄ bez spotkania kogoĹ kto Ĺźyje wĹaĹnie tym, o co woĹa serce lub bez ciszy. Cisza jest wspaniaĹym narzÄdziem. Pozwala usĹyszeÄ wszystko, co w innym razie umyka, pustka w sercu wtedy przestaje byÄ tylko pustkÄ , bo zaczynasz sĹyszeÄ, Ĺźe do ciebie mĂłwi. SĹuchaj jej i staraj siÄ to nazwaÄ. Po drugie, pragnienia sobie nie wymyĹlisz. Nie ma moĹźliwoĹci, Ĺźeby dogĹÄbnie przekonaÄ serce, Ĺźe czegoĹ pragnie bÄ dĹş nie. Usilne wystawianie siÄ na coĹ czego nasze serce nie chce, jedyne co moĹźe zrobiÄ to wywoĹaÄ w nas rosnÄ ce napiÄcie. Po trzecie, pragnienie silniej domaga siÄ wypeĹnienia. Marzenie ma tendencjÄ do bycia czystym wymysĹem, czymĹ co fajnie by byĹo kiedyĹ zrobiÄ. Nienazwane i niespeĹnione pragnienie natomiast potrafi sprawiÄ, Ĺźe inne rzeczy stracÄ smak i przestajÄ byÄ atrakcyjne. Po czwarte, speĹnienie pragnienia domaga siÄ ciÄ gĹoĹci w czasie. PojechaÄ w Himalaje wystarczy raz, moĹźe kilka razy. Pragnienie chce ciÄ gle byÄ zaspakajane. MyĹlÄ, Ĺźe nie pragnie siÄ na przykĹad ZOSTANIA ksiÄdzem tylko BYCIA ksiÄdzem. Marzenia mogÄ byÄ Ĺrodkiem do wypeĹniania pragnienia, np. pragnÄ pomagaÄ ludziom, ale marzÄ konkretnie o byciu lekarzem, a ktoĹ inny o pomocy bezdomnym. OczywiĹcie to tylko przykĹady i one teĹź nie sÄ tak czarno-biaĹe jak moĹźna by odebraÄ to co napisaĹem. Chodzi mi o zaznaczenie pewnej prawidĹowoĹci, bo rozeznanie czy coĹ jest marzeniem, czy pragnieniem jest osobistÄ kwestiÄ kaĹźdego z nas. Po piÄ te, pragnienie zawsze prowadzi do czegoĹ co jest dla nas dobre. Marzenie moĹźe byÄ gĹupie, moĹźe okazaÄ siÄ kaprysem, moĹźe w dĹuĹźszej perspektywie okazaÄ siÄ szkodliwe lub po prostu stratÄ czasu. Pragnienie wynika z naturalnej potrzeby serca, a skoro serce z natury dÄ Ĺźy do tego co mu odpowiada oraz zostaĹo stworzone przez Boga, to nie ma opcji, Ĺźeby samo siebie prowadziĹo ku zagĹadzie. Wszystkie te punkty nie sÄ oczywiĹcie prawdÄ oĹwieconÄ , tylko moimi przemyĹleniami, moĹźna siÄ zgodziÄ z ich treĹciÄ bÄ dĹş nie. RĂłwnieĹź ĹcisĹe trzymanie siÄ ich nie wiem, czy jest wĹaĹciwie. Lepiej traktowaÄ je jako drogowskazy przy osÄ dzaniu myĹli, ktĂłre przychodzÄ do gĹowy. |