Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2020 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2020 (lipiec / sierpień)

Listy

Powakacyjne świadectwa wspólnoty białostockiej


Świeże spojrzenie

Wakacje CL w Studzienicznej miały się odbyć w gronie osób zwykle uczestniczących w cotygodniowej Szkole Wspólnoty. Zatem nie spodziewałam się niczego nowego. Jednak przeżywanie wakacji zgodnie z naszym charyzmatem oraz otwartość i zaangażowanie osób zaskoczyły mnie. Mogłam na świeżo spojrzeć na swoje życie w takich aspektach, które na co dzień pomijałam. Pomocne w tym były między innymi: lekcja wyśmienicie przygotowana przez ks. Marka, Szkoła Wspólnoty wspaniale poprowadzona przez ks. Adama oraz spontaniczność i otwartość w kazaniach ks. Kamila. Właściwie czas tych wakacji był ciągłą Szkołą Wspólnoty, gdyż nawet między wspólnymi gestami dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami. Był to również bardzo dobry i atrakcyjny wypoczynek nad jeziorem oraz okazja do niesamowitej i niekłamanej radości, która dodaje chęci do życia z pamięcią, że tylko Chrystus może wypełnić otchłań mego serca.

Jola, Białystok

 

 

Ciepłe przyjęcie

Chciałam bardzo podziękować za to, że miałam możliwość uczestniczenia w Waszych wakacjach. Pomimo tego, że było to tak krótko, było to dla mnie bardzo głębokie i ważne doświadczenie. Po czasie izolacji znowu zobaczyłam Chrystusa żywego i było wspaniale móc na Niego patrzeć. Zarówno słowa ks. Adama, wspólne gesty, ludzkie twarze przypomniały mi o tym jak piękny jest Ruch. Przyjęliście nas bardzo ciepło i serdecznie za to dziękuję. Pozdrawiam serdecznie

Kasia Pieniak

 

Wyjście z comfort zone

Do dnia wyjazdu na wakacje targały mną wątpliwości czy ten wyjazd był mądrą decyzją. Zresztą obawa o bezpieczeństwo do końca pobytu mnie nie opuściła. Moja strefa komfortu została naruszona. Po raz kolejny doświadczyłam jednak, że coś co czynię idąc za, tym razem to np. uczestnictwo w propozycjach bez roztrząsania, czy coś lubię, czy nie, ale ze względu na przyjaźń, wyrywa mnie z otchłani, z nihilizmu. Moje serce przepełnione jest radością i miłością do przyjaciół, którzy ten czas spędzili ze mną. I jeśli w wolności, z przyjaźni do Ewy, starałam się z entuzjazmem brać udział w grach i zabawach, a z przyjaźni do Joli prowadzić śpiewy, mimo, że nie jest to moja mocna strona, to po raz kolejny doświadczyłam, że to ma sens, że dawanie siebie daje radość, szczęście. Ponieważ Twój przyjaciel też się Tobie oddaje. Wszyscy wyruszyliśmy na spacer wokół jeziora, niektórzy nawet z wielkim trudem, ale w imię wolności, z przyjaźni, tak jak w życiu. Bo zostaliśmy sobie postawieni na drodze ku przeznaczeniu. Bo z miłości do Boga i człowieka wyrwaliśmy się z naszej comfort zone, aby znowu doświadczyć nowości, pokonać wsączający się po cichu w nasze życie nihilizm. Znowu z płonącym sercem dziękuję Bogu za mojego męża, dzieci, przyjaciół, naszych wspaniałych księży i za to, że kiedyś zostałam, tak w wolności, przez nich przygarnięta.

Dorota, Białystok

 

Boże, jak ja Ci dziękuję za ten czas!

Panu Bogu dziękuję, że w mojej zwykłej codzienności coraz bardziej doświadczam, że wszystko jest Jego łaską, choć kiedyś tego nie rozumiałam to teraz, coraz częściej się tym zachwycam. Zachwycam się, bo Bóg jest Bogiem żywym i obecnym i cieszę się Jego obecnością w otaczającej rzeczywistości. Z naszych wspólnych wakacji CL w Studzienicznej wróciłam z radością w sercu. Chcę podzielić się tym, że to były jedne z najpiękniejszych moich wakacji. Piękne, bo byłam tam ze swoimi dziećmi i prawie całą naszą wspólnotą, w prześlicznym krajobrazowo miejscu, przy Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej, i było nam razem bardzo dobrze. Doświadczałam naszego charyzmatu jedności dzień po dniu, a to wielka łaska boża. Od dawna też marzyłam o wakacjach na rodzinnej Suwalszczyźnie, by zachwycić się pięknem przyrody, popływać statkiem, przejść się drogą leśną, posłuchać ptaków, popatrzeć na jezioro, pooddychać letnim wilgotnym powietrzem, szczególnie o poranku ... i pamiętam jak pierwszego poranka poszłam nad jezioro, aby pogimnastykować się, spojrzałam na piękne błękitne niebo i słońce, wokół mnie ślicznie: trzciny, śpiew ptaków... myślałam o Bogu, o Jego dobroci i miłości, a serce moje było pełne wdzięczności i radości. Pomyślałam, że On na mnie teraz patrzy, powiedziałam do Niego z miłością i czułością - Ojcze, to Ty mnie aż tak kochasz?! Boże, jak ja Ci dziękuję za ten czas!

Serdecznie pozdrawiam,

Cecylia z Wasilkowa

 

Wakacje w cieniu pandemii

Jakie to były wakacje? Inne, bo w cieniu pandemii, a jednocześnie bardzo bliskie mojemu sercu, bo w towarzystwie przyjaciół. Wielkim szczęściem była obecność kapłanów: ks. Adama, ks. Marka, ks. Kamila oraz kleryka Roberta. Ich autentyczne bycie z nami podczas modlitwy, zabawy, rozmowy, wskazywało kierunek mojemu człowieczeństwu. Cisza i spokój otoczenia, jak również proponowane gesty: od ogniska poprzez statek, kajaki, spacer dookoła jeziora, film, wieczór lat 80' pokazały, że jesteśmy przyjaciółmi chcącymi wyrwać się ze swojej comfort zone, aby w pełni przeżyć życie. Chcemy i potrafimy przezwyciężyć swoje opory, porzucić wygody, aby być z drugą osobą, bo wszyscy siebie nawzajem potrzebujemy. Jak powiedział ks. Kamil jesteśmy, jak te krzewy, które potrzebują przycinania i pielęgnacji, żeby wydawać owoce. A to towarzystwo mi w tym pomaga. Były to cudowne wakacje.

Marta

 

Spędźmy te wakacje, jakby był koniec świata. Ale wierzmy, że go nie będzie.

Można sobie zadać pytanie „Czy we wspólnocie CL jest Chrystus?”. Jeśli spojrzymy na to inaczej, szukając „drugiego dna”, możemy znaleźć Jezusa. Musimy wyjść ze swojej strefy komfortu i wyjść z nihilizmu szukając Boga. Okres wakacji wspólnoty regionalnej CL spędziliśmy w tym roku w okolicach Augustowa w Studzienicznej. Niestety z powodów pandemii to był jedyna możliwość spędzenia wakacji. Ostatnie miesiące spowodowały, że Covid-19 „wyciągnął” wiele osób z nihilizmu. Zagrożenie wirusem SARS spowodowało, że wiele osób wyszło ze swojej strefy komfortu. Jadąc na wakacje chciałem, chociaż przez chwilę osiągnąć „strefę komfortu”, wolną od lęku przed wirusem, ciężkich zapaleń płuc itd. Pandemia w światowym wymiarze cały czas przyśpiesza. Na szczęście w Polsce na razie ma łagodny przebieg. Ale lęk przed wirusem jest wszechobecny i powoduje „nadreaktywność” niektórych reakcji. Wyjazd spotkał się w Internecie oraz na Facebooku z jedną opinią negatywną. Oczywiście przedłużający się stres, powoduje, że ludzie przyzwyczajają się do lęku. Osoby w czasie II wojny światowej w obozach koncentracyjnych, w miastach bombardowanych oswajali się z lękiem. W pamięci zostanie również śmierć i pogrzeb brata Tadeusza. Mimo stresującej sytuacji, Tadeusz z rodziną pragnął uczestniczyć w wakacjach. Można sobie postawić pytanie: „Dlaczego?”.

W czasie wyjazdu można było odpocząć od polityki. „Przypadkiem” na wakacjach przedstawiono sylwetkę prymasa Stefana Wyszyńskiego. Zwróciłem uwagę na jeden wątek z jego życia. Poruszał on w swym dziele dwa pojęcia: religijność ludowa i inteligencka. Podobny podział został ogłoszony po wyborach prezydenckich w Polsce. Co prawda nie dotyczył religijności, ale społeczeństwa.

Czy we wrześniu będzie koniec świata? Spędźmy te wakacje, jakby był koniec świata. Ale wierzmy, że go nie będzie.

Krzysztof, Białystok

 

Nasze białostockie wakacje w Studzienicznej pomogły mi odpowiedzieć sobie na pytanie, nad którym od jakiegoś czasu pracujemy na Szkole Wspólnoty: co mnie wyrywa z nihilizmu a także co jest moją strefą komfortu?  Zdecydowanie z nihilizmu wyrwało mnie podjęcie zaangażowania, o które poprosiła mnie Jola, jako sekretarz naszych wakacji, ale pięknie jest też patrzeć na zaangażowanie innych w różne gesty. Zaangażowanie jest zaraźliwe i w życiu codziennym chcę tak żyć, angażując się w moje życie rodzinne czy też pracę. Zadałam też sobie pytanie czy jestem wolna od swojej wizji życia, aby żyć dla Chrystusa? Mogłam doświadczyć, iż wolność realizuje się poprzez posłuszeństwo i zaangażowanie. 

Bardzo budujące było też patrzenie na naszych białostockich księży, którzy są darem dla nas i dla siebie nawzajem, widziałam jak niezależnie od stażu kapłańskiego czerpią wzajemnie od siebie. Kolejny raz w życiu odkryłam, iż czasem warto jest wyjść ze swojej strefy komfortu i skorzystać z propozycji prowadzących wakacje i pozwolić się zaskoczyć tym, co się wydarzy. Tak było w przypadku wspólnego oglądania filmu „Historie małżeńskie” zaproponowanego w „Śladach”, którego sama nigdy bym nie obejrzała. Dyskusja po filmie uświadomiła mi jak kruche jest małżeństwo, niezależnie od stażu. Kruche są też ścianki strefy komfortu, które sobie zbudowałam. Podobnie jest z moją wiarą, codziennie chcę o nią dbać i w tym pomagają mi wspólne wakacje. Nasze wakacje były czasem dla ducha (jutrznia, konferencje, msza święta) i dla ciała (poranna gimnastyka, wspólne kajaki , pływanie w jeziorze, spacery) a także czasem spędzonym z przyjaciółmi na rozmowach o rzeczach ważnych w życiu oraz na wspólnej zabawie w stylu lat 80`. W tym wakacyjnym czasie, za który jestem wdzięczna doświadczyłam, iż pomiędzy nami jest Ktoś większy kto zaprasza nas do pełni życia a chrześcijaństwo to radość z Jego obecności wśród ludzi, i poprzez ludzi.

Ewa

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją