Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2020 (lipiec / sierpieĹ) ĹcieĹźki. Ludwig von Beethoven Nowa definicja losu V Symfonia Beethovena w wykonaniu Theodora Currentzisa i MusicAeterna Kacper DÄ browski W kwietniu bieĹźÄ cego roku na rynku muzycznym ukazaĹa siÄ nowa pĹyta Teodora Currentzisa i jego zespoĹu MusicAeterna. Album zawiera nagranie V Symfonii c-moll op. 67 (1804-1808) Ludwika van Beethovena nagrane w ramach obchodu Roku Beethovenowskiego. Z wielkÄ ciekawoĹciÄ oczekiwaĹem na ukazanie siÄ albumu, spotykajÄ c siÄ wczeĹniej jedynie z przesĹankami na jego temat i krĂłtkimi fragmentami. ZespóŠzaĹoĹźony w 2004 roku, znany przede wszystkim z elektryzujÄ cego wykonania Requiem W.A. Mozarta z 2016 roku, zaprezentowaĹ dzieĹo Beethovena w zupeĹnie nowej odsĹonie. Ta prawdopodobnie najczÄĹciej przedstawiana i nagrywana symfonia mistrza w wykonaniu na instrumentach z epoki brzmi w sposĂłb niezwykle bĹyskotliwy i niecodzienny. Eksplozja napiÄcia zaprezentowana juĹź w poczÄ tkowym, tak zwanym âmotywie losuâ z pierwszej czÄĹci, jest nader uderzajÄ ca. W przeciÄ gu caĹego dzieĹa, sĹynÄ cy z szybkich temp Currentzis, utrzymuje w orkiestrze niezwykĹÄ precyzjÄ i jasnoĹÄ wymowy poprzez pikantnÄ artykulacjÄ sĹyszalnÄ szczegĂłlnie w waltorniach. PojawiajÄ siÄ ciekawe zabiegi dynamiczne, z ktĂłrymi jeszcze nigdy siÄ nie spotkaĹem zarĂłwno jako wykonawca, jak i sĹuchacz tej symfonii. Mimo Ĺźe z trudem moĹźna nazwaÄ mnie Beethovenowskim purystÄ , to zdecydowanie wykonanie pierwszej czÄĹci pozostawia we mnie wiele pytaĹ dotyczÄ cych celowoĹci zastosowania tak wielu âefektĂłwâ. MiĹym zaskoczeniem dla mnie jest czÄĹÄ druga, Andante con moto. SpotykajÄ c siÄ czÄsto z przydĹugawymi jej wykonaniami odnajdujÄ w nagraniu MusicAeterna miĹÄ , a zarazem interesujÄ cÄ odmianÄ. Currentzis prowadzi narracjÄ bez zbÄdnego romantyzowania, lecz z wielkim poszanowaniem retoryki i spĂłjnoĹci prowadzenia frazy. Na uwagÄ zasĹugujÄ szczegĂłlnie instrumenty dÄte drewniane, arcyczysto wykonane soli, jak rĂłwnieĹź wspĂłlne ensemble. Trzecia czÄĹÄ Allegro w formie Scherza, jest mojÄ ulubionÄ z caĹego wykonania. OdnoszÄ wraĹźenie, jakbym wreszcie usĹyszaĹ zrealizowane wszystkie intencje samego kompozytora bÄ dĹş wszystkie intencje, ktĂłre chciaĹbym, by do kompozytora naleĹźaĹy. Na szczegĂłlnÄ uwagÄ zasĹugujÄ ponownie waltornie, ktĂłre z niebywaĹÄ precyzjÄ oraz kierunkiem prezentujÄ ponownie âmotyw losuâ z czÄĹci pierwszej. Nie moĹźna teĹź zapomnieÄ o sĹynnym solo kontrabasĂłw. Nie spotkaĹem siÄ dotychczas z tak misternym wykonaniem tego solo w tak zawrotnym tempie. Do tego pomysĹ na zaĹamanie pierwszego taktu przy powtĂłrce jest czymĹ do gĹÄbi niesamowitym, potwierdzajÄ cym moje przekonanie, Ĺźe eksperymentowanie na granicach interpretacji przynosi niejednokrotnie olĹniewajÄ ce efekty. CzÄĹÄ peĹna jest elegancji zaprezentowanej w skrajnych dynamikach, za co wielkie brawa naleĹźÄ siÄ grupie dÄtej drewnianej. PĹynnie poprzez solo w kotĹach wprowadzona jest czÄĹÄ czwarta, Allegro. Wybuch radoĹci i ekscytacji trzyma w napiÄciu poprzez caĹy czas trwania czÄĹci. SĹychaÄ rewolucyjnoĹÄ muzycznÄ . ZaĹoĹźenia Beethovena o nowym znaczeniu symfoniki idealnie odnajdujÄ miejsce w tej interpretacji. FinaĹ czwartej czÄĹci, wprowadzony przez solo fagotu i grajÄ cych âz oddaliâ waltorni, doprowadza nas do szaleĹczego tutti. Jako flecista muszÄ rĂłwnieĹź podkreĹliÄ rolÄ fletu piccolo, pierwszy raz wykorzystanego w symfonice wĹaĹnie przez Beethovena w tymĹźe utworze, w czÄĹci czwartej. Wielkie chapeau bas dla pikulinisty za tak finezyjne, peĹne wirtuozerii solo. Koniec symfonii zawieszony jest w eterze, bez zbÄdnego rozciÄ gania, Currentzis pozostawia przestrzeĹ zarĂłwno do wybrzmienia akordĂłw, jak rĂłwnieĹź myĹli. ZapierajÄ ca dech w piersiach tonika, brzmiÄ c jeszcze przez chwilÄ, szuka przestrzeni w akustyce sali, a takĹźe w sercu sĹuchacza. CaĹy album moim zdaniem to pewna prowokacja, ktĂłra poprzez zerwanie z tradycjami wykonawczymi na rzecz wiernoĹci partyturze i wykonawstwu historycznie poinformowanemu przynosi zdumiewajÄ ce efekty. Momentami interpretacja staje siÄ szokujÄ ca, ale zespĂłĹ, z takim charakterem stworzonym przez swojego dyrektora, z pewnoĹciÄ moĹźe sobie na to pozwoliÄ. OdnajdujÄ w tym wykonaniu coĹ niebywale przyciÄ gajÄ cego, nowatorskiego, a zarazem logicznie konsekwentnego i jak najbardziej poprawnego wzglÄdem retoryki Beethovenowskiej. Cieszy mnie, Ĺźe w tak trudnym momencie do celebrowania roku 250-tych urodzin kompozytora odnalazĹo siÄ miejsce na stworzenie niezwykle ciekawego i reprezentatywnego albumu z jego muzykÄ . |