Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2020 (maj / czerwiec)
RzeczywistoĹÄ i toreador PomyĹl, Ĺźe tylko ten, kto ma wÄ tpliwoĹci, jest zdolny do prawdziwego towarzystwa. Ĺťeby oprzeÄ siÄ nihilizmowi, trzeba âczuwaÄâ. Dialog z hiszpaĹskim pisarzem J.Ă. GonzĂĄlezem Sainzem, ktĂłry konfrontuje ksiÄ ĹźkÄ Juliana CarrĂłna z teraĹşniejszoĹciÄ i z âpermanentnym niepokojem duszyâ Davide Perillo WartoĹÄ âobudzenia duszyâ polega na tym, Ĺźe zostajemy âzmuszeni do myĹleniaâ. MyĹlenie i zadawanie pytaĹ sÄ nawet waĹźniejsze niĹź odpowiedzi. J.Ă. GonzĂĄlez Sainz, 64-letni pisarz, profesor literatury i dyrektor artystyczny MiÄdzynarodowego Centrum im. Antonio Machado, poĹwiÄconego jednemu z najwiÄkszych hiszpaĹskich poetĂłw, opowiada z ustronnej Sorii, znad brzegĂłw rzeki Duero. MĂłwi prawie doskonaĹym wĹoskim (uczyĹ przez dĹugi czas w TrieĹcie i Wenecji), w ktĂłrym moĹźna odnaleĹşÄ siĹÄ i jednoczeĹnie subtelnoĹÄ jego bohaterĂłw, ĹźyjÄ cych w niezwykĹych powieĹciach, takich jak Occhi che non vedono (Oczy, ktĂłre nie widzÄ ), czy jeszcze wczeĹniej, w Volver al mundo (PowrĂłciÄ do Ĺwiata). WĹaĹnie przeczytaĹ Przebudzenie CzĹowieczeĹstwa, e-book (wyd. Rizzoli), w ktĂłrym JuliĂĄn CarrĂłn konfrontuje tysiÄ ce pytaĹ z tym momentem, ktĂłrego aktualnie doĹwiadczamy po raz pierwszy w historii. OdnalazĹ w nim swoje sĹowa z artykuĹu, ktĂłry napisaĹ dla âEl Mundoâ pod koniec marca. Fragment tego artykuĹu jest punktem wyjĹcia do refleksji odpowiedzialnego za ruch Komunia i Wyzwolenie na temat âzakĹĂłcenia rzeczywistoĹciâ. GonzĂĄlez Sainz znalazĹ w ksiÄ Ĺźce teĹź wiele âsugestii myĹliâ, ktĂłre odczuwa jako âbliskie, bo peĹne pytaĹ. CarrĂłn zaczyna od niepokoju wzglÄdem sytuacji powstaĹej przez chiĹskiego wirusa (ja to nazywam w ten sposĂłb). Jednak nie po to, by trwaÄ w niepokoju wynikajÄ cym z okolicznoĹci, ale po to, by skonfrontowaÄ siÄ z permanentnym niepokojem duszyâ.
Czym jest ten âpermanentny niepokĂłjâ? Zwracam uwagÄ przede wszystkim na to, co mĂłgĹbym nazwaÄ powrotem napiÄcia (zawsze wracam do Heraklita): pustka egzystencjalna, kruchoĹÄ istnienia (i powiedzmy takĹźe to: gĹupota egzystencji), baĹka, mĂłwi CarrĂłn, ktĂłra pÄka po uszkodzeniu warstwy ochronnej, o ktĂłrÄ siÄ opieramy (ochrona rzÄ dĂłw i ich technik, czyli ochrona Ĺwiatowa) â pod ktĂłrÄ czuliĹmy siÄ bezpieczni lub wystarczajÄ co bezpieczni. WnioskujÄ z lektury, Ĺźe rodzi siÄ wielkie zapotrzebowanie na ochronÄ ponadnaturalnÄ . Ale, i tu widzÄ powrĂłt napiÄcia, to, co ponadnaturalne, jest jednoczeĹnie bardzo naturalne i materialne. CaĹy dyskurs, ktĂłry CarrĂłn prowadzi na temat ObecnoĹci, o towarzystwie, o towarzystwie selektywnym, o ObecnoĹci, ktĂłra wypeĹnia, o zamiennikach dla oto jestem; jestem z TobÄ , jestem... (ideologiach â interpretujÄ â baĹwochwalstwie, powierzchownoĹci, faĹszu, o pustych sĹowach, o hipokryzji albo braku prawdomĂłwnoĹci...). Wszystko to w bardzo szczegĂłlny sposĂłb mnie uderza.
âZakĹĂłcenie rzeczywistoĹciâ, o ktĂłrej Pan napisaĹ, jest byÄ moĹźe najbardziej imponujÄ ce, biorÄ c pod uwagÄ moment, w ktĂłrym Ĺźyjemy. Na pierwszych stronach Oczu, ktĂłre nie widzÄ sÄ wersy, czÄsto powracajÄ ce później w róşny sposĂłb: ârzeczy chcÄ ci coĹ powiedzieÄ, albo po prostu siÄ wydarzajÄ i czy to my jesteĹmy tymi, ktĂłrzy bĹagamy o to, by coĹ przemĂłwiĹo?â. Co nam mĂłwi teraz rzeczywistoĹÄ? Stawia mi Pan zbyt trudne pytania. MogÄ tylko zbliĹźyÄ siÄ do ich przeformuĹowania. Kto wie, czy to, Ĺźeby rzeczywistoĹÄ nam coĹ mĂłwiĹa, nie jest naszym marzeniem o czĹowieczeĹstwie â moim na pewno. Ale mĂłwienie jest tylko atrybutem tego, kto posiada jÄzyk; rzeczywistoĹÄ dzieje siÄ i to jej wystarczy. Nam, w wymiarze naszej niepewnoĹci, nie wystarczy âbyÄâ, âdziaÄ siÄâ i zadajemy pytania, chcemy, Ĺźeby CoĹ przemĂłwiĹo i Ĺźeby to, co mĂłwi, nas chroniĹo i uspokajaĹo. Czasem myĹlÄ, Ĺźe historia kultury mogĹaby byÄ sporÄ czÄĹciÄ historii jÄzykĂłw i form jÄzykowych, ktĂłre tworzymy po to, Ĺźeby chroniĹy i uspokajaĹy; religie oczywiĹcie teĹź, ale nie tylko, bo rzeczy mogÄ czasem wrĂłciÄ do âdespotyzmu rzeczywistoĹciâ, o ktĂłrym mĂłwi niemiecki filozof Hans Blumenberg. W tych chwilach, w ktĂłrych sÄ tysiÄ ce zmarĹych, kryzysy ekonomiczne, polityczne, spoĹeczne i osobiste, czujemy siÄ szczegĂłlnie bezradni, opuszczeni. I bÄ dĹşmy ostroĹźni, bo bezradni ludzie szukajÄ schronienia nie tylko w duchowoĹci, ale przede wszystkim w masie, ktĂłra naciska, Ĺźeby jakiĹ tyran pociÄ gnÄ Ĺ jÄ za sobÄ . Protagonista Oczu, ktĂłre nie widzÄ jest uczciwym czĹowiekiem kroczÄ cym swojÄ maĹÄ drogÄ i chce byÄ uczciwy za wszelkÄ cenÄ; zadaje sobie pytania, sĹucha, na próşno szuka sĹĂłw. Za to w sytuacjach kryzysowych zawsze jest tym, ktĂłry daje posĹuch i oklaskuje tylko tyrana, oszustaâŚ
RzeczywistoĹÄ dzieje siÄ i to jej wystarczy. Nam, w wymiarze naszej niepewnoĹci, nie wystarczy âbyÄâ, âdziaÄ siÄâ, wiÄc zadajemy pytania, chcemy, Ĺźeby CoĹ przemĂłwiĹo i Ĺźeby to, co mĂłwi, nas chroniĹo i uspokajaĹo.
Co Pan w tych okolicznoĹciach odkrywa, albo czego uczy siÄ o sobie? O swoim czĹowieczeĹstwie? Powiem coĹ, co siÄ Panu moĹźe nie spodoba, ale wydaje mi siÄ, Ĺźe odkryĹem, Ĺźe przeciwieĹstwem strachu nie jest nadzieja, ale pogoda ducha. ChiĹski wirus sprawiĹ, Ĺźe pracujÄ nad ksiÄ ĹźkÄ , ktĂłra jest poszukiwaniem tej pogody, spokoju. Skoro jej szukam, to oczywiĹcie znaczy, Ĺźe jej nie mam. Inna rzecz â przyjmijmy jÄ z przymruĹźeniem oka â odkryĹem, czy teĹź potwierdziĹem, Ĺźe nie mogÄ juĹź wytrzymaÄ tego, Ĺźe do zaliczenia praktyk, zobaczenia przyjaciela, asystowania przy lekcji, albo do nauki gotowania torrijas jest potrzebna kamera i monitor. ZakĹĂłceniu rzeczywistoĹci, o ktĂłrym mĂłwiĹem w artykule dla âEl Mundoâ, towarzyszy teĹź obezwĹadnienie. Nic zdaje siÄ nie mieÄ jednej twarzy.
Widzi Pan znaki âprzebudzenia czĹowieczeĹstwaâ? Gdzie, jakie? Przebudzenie, despertar, byĹo jednym z najdroĹźszych sĹĂłw Machado, ktĂłre mam w sercu: zawsze siÄ budziÄ, ciÄ gle siÄ budziÄ. ChcielibyĹmy widzieÄ te znaki. Ale moĹźe naszÄ pracÄ jest nie tyle prĂłba ich zobaczenia, co opieranie siÄ kaĹźdej pokusie czegoĹ nieludzkiego, ktĂłre na pewno jest i bÄdzie. Kto chociaĹźby pomyĹli o dwudziestym wieku, nie moĹźe siÄ nie zmartwiÄ. Machado mĂłwiĹ teĹź, Ĺźe najwaĹźniejszym sĹowem Chrystusa nie byĹo nawet âkochaÄâ, lecz âczuwaÄâ. Otóş to, czuwajmy.
Co jest potrzebne, by âczĹowieczeĹstwo siÄ obudziĹoâ? WpĹyw âsurowej rzeczywistoĹciâ jest koniecznym warunkiem i od dawna go brakowaĹo, ale czy to wystarczy? MyĹlÄ, Ĺźe aby âczĹowieczeĹstwo siÄ obudziĹoâ musimy powstrzymaÄ to, co nieludzkie, co zawsze siÄ czai: brak litoĹci, rozwagi, troski w kaĹźdym wymiarze, fanatyzm wszelkiego rodzaju czy gĹupota â tylne drzwi dla wkroczenia podĹoĹci i niegodziwoĹci. Ale to, co nieludzkie, zawsze tu jest. ObowiÄ zek przeczytania kaĹźdego roku ksiÄ Ĺźki zawierajÄ cej Ĺwiadectwa z obozĂłw koncentracyjnych albo ĹagrĂłw wydawaĹ mi siÄ zawsze jednÄ z najbardziej rozsÄ dnych zasad. W nich moĹźemy ujrzeÄ to, czym zawsze moĹźemy siÄ staÄ. CzĹowiek jest najbardziej niepokojÄ cÄ istotÄ . Przypomnijmy sobie chĂłr z Antygony, ktĂłry byĹ zdolny do najpiÄkniejszych rzeczy i do tych najokropniejszych.
Ten warunek budzi silne, radykalne pytania. To siÄ nie dzieje automatycznie â moĹźemy siÄ takĹźe mu oprzeÄ â ale na pewno nurtuje nas bĂłl, sens, strata⌠czasem BĂłg. Jak waĹźne jest zadawanie sobie tych pytaĹ od nowa? I zadawanie ich sobie naprawdÄ, bycie zdolnym do badania, jak to Pan nazwaĹ, ârzeczywistej, bezdyskusyjnej gĹÄbi rzeczyâ? CzĹowiek, ktĂłry nie zadaje sobie pytaĹ, ktĂłry nie dÄ Ĺźy do zrozumienia, ktĂłry nie pyta siÄ o rzeczy pierwotne i ostateczne, co to za czĹowiek? Post-czĹowiek, albo kawaĹek komputera? Nie mĂłwiÄ, Ĺźeby sobie na te pytania odpowiadaÄ ani tym bardziej dawaÄ odpowiedzi definitywne, absolutne, ale pytaÄ siÄ, poddawaÄ w wÄ tpliwoĹÄ róşne rzeczy: bĂłl czy stratÄ, ale teĹź kwiat czy ptaszka. ByÄ moĹźe tylko ten, kto ma wÄ tpliwoĹci, jest zdolny do prawdziwego towarzystwa. DÄ Ĺźenie do zrozumienia, dÄ Ĺźenie do odkrywania rzeczy (moĹźe nawet po to, Ĺźeby je potem zakryÄ i w pewnym stopniu zapomnieÄ: dialektyka Machado o zapomnieniu jest niezwykĹa): to czyni nas ludĹşmi, jest to zadanie w swojej istocie ludzkie. W ciÄ gu ostatnich dekad czasem siÄ wydawaĹo, sĹuchajÄ c politykĂłw i nie tylko, Ĺźe zasadniczo ludzkim zadaniem jest mĂłwienie gĹupot⌠niektĂłrzy przyjaciele, ktĂłrzy jeszcze oglÄ dajÄ telewizjÄ (fakt dla mnie niezrozumiaĹy), opowiadajÄ mi szalone rzeczy.
Zadam Panu to samo pytanie, ktĂłre jest zadawane CarrĂłnowi, wywodzÄ ce siÄ wprost od jednego z jego zdaĹ: co oznacza âprzemieniÄ wnÄtrznoĹci rzeczywistoĹci w serce inteligencjiâ? Nie wiem za bardzo, ale przyszĹo mi do gĹowy, nie wiem skÄ d, Ĺźe jÄzyk wie duĹźo wiÄcej od nas i to jego naleĹźy spytaÄ. SprĂłbujÄ to zrobiÄ:
ÂŤA potem jest przemiana, potrzeba przeksztaĹcenia tej gĹÄbi rzeczywistoĹci w âserce inteligencji i oporuâ, tak mi siÄ przynajmniej wydaje. To znaczy nie wiem, czy w inteligencjÄ emocjonalnÄ , jak siÄ dziĹ czÄsto zbyt banalnie mĂłwi, ale w racjÄ, ktĂłra przejmuje siÄ sercem, uczuciami, ktĂłrej sĹuchasz i ktĂłrÄ teĹź obserwujesz; i w serce, ktĂłre przejmuje siÄ racjÄ Âť
po hiszpaĹsku siÄ mĂłwi: âhacer de tripas corazĂłnâ (hiszp. udawaÄ, Ĺźe nic zĹego siÄ nie staĹo, dosĹownie: z trzewi zrobiÄ serce) â to jest kompatybilne, ale kompatybilne jedynie z wyraĹźeniem âczyniÄ cnotÄ z koniecznoĹciâ. Ale âwnÄtrznoĹciâ nie sÄ dobrym odpowiednikiem âtripasâ, ktĂłre sÄ znacznie bardziej przyziemne. âLas tripas de realidadâ (hiszp. wnÄtrznoĹci rzeczywistoĹci), albo jeĹli wolisz â âflakiâ, dobrze oddajÄ âgĹÄbiÄâ, o ktĂłrej byĹa mowa. Wydaje mi siÄ to bardzo sanczopansowe. Potem jest przemiana, potrzeba przeksztaĹcenia tej gĹÄbi rzeczywistoĹci w âserce inteligencji i oporuâ, tak mi siÄ przynajmniej wydaje. To znaczy nie wiem, czy w inteligencjÄ emocjonalnÄ , jak siÄ dziĹ czÄsto zbyt banalnie mĂłwi, ale w racjÄ, ktĂłra przejmuje siÄ sercem, uczuciami, ktĂłrej sĹuchasz i ktĂłrÄ teĹź obserwujesz; i w serce, ktĂłre przejmuje siÄ racjÄ . Potem jest opĂłr, rzeczywistoĹÄ jako opĂłrâŚ
Ten nagĹy powrĂłt do rzeczywistoĹci ma ogromny wpĹyw, jak moĹźna zaobserwowaÄ w ksiÄ Ĺźce: âW pewien sposĂłb nihilizm siÄ rozpadaâ. Co Pan o tym myĹli? Mamy przed sobÄ naprawdÄ zmianÄ paradygmatu w porĂłwnaniu do mainstreamowej koncepcji ostatnich dekad? Nie sÄ dzÄ, Ĺźeby nihilizm siÄ rozpadĹ; raczej to my siÄ rozpadamy, chcÄ c go rozbiÄ. Simon Critchley, angielski filozof, stawia pytanie o âzdolnoĹÄ do przeciwstawienia siÄâ nihilizmowi â znowu, opĂłr â opieranie siÄ nihilizmowi w tym samym czasie, w ktĂłrym odkĹada siÄ na bok pragnienie przezwyciÄĹźenia go lub pokonania. To siÄ wydaje interesujÄ ce. I co? I znowu siÄ zaczyna: obecnoĹÄ, âwartoĹÄ obecnoĹciâ. LubiÄ mĂłwiÄ, âprawda obecnoĹciâ, prawda o tym, o co toczy siÄ gra, rzeczy, ktĂłre sÄ , takĹźe albo przede wszystkim te maĹe rzeczy, wspĂłlne, kruche, ktĂłre moĹźe po prostu sÄ , i tyle.
Innym kluczowym sĹowem w tym momencie jest lÄk. Czy Pan siÄ boi? I jeĹli tak, co Panu pomaga stawiaÄ mu czoĹa? OczywiĹcie, Ĺźe siÄ bojÄ. Jak kaĹźdy toreador siÄ boi. Jest to wartoĹciowa szkoĹa Ĺźycia. Toreador nie âumiera ze strachuâ, ale Ĺźyje strachem, Ĺźyje, bo siÄ boi. Strach natomiast pojawia siÄ po to, by zostaÄ zwyciÄĹźonym. MyĹlÄ, Ĺźe liczy siÄ walka przeciw lÄkowi, opĂłr wobec niego. A lÄk juĹź tworzy swoje armie: sprawia, Ĺźe jesteĹmy ostroĹźni, bĹyskotliwi, chytrzy, zmusza nas do opracowywania technik⌠MyĹlÄ, Ĺźe tak jak juĹź podkreĹliĹem powyĹźej, pomogĹaby pogoda ducha. Ale⌠byÄ moĹźe teĹź wypeĹnianie swoich obowiÄ zkĂłw z peĹnÄ szczeroĹciÄ (i ĹźaĹujÄ juĹź tego wyraĹźenia, poniewaĹź wpadĹo ono w usta politykĂłw i, wielkie nieba, jak oni go uĹźywajÄ !).
MĂłwiÄ c bardziej ogĂłlnie, co najbardziej pomaga Panu ĹźyÄ w tych warunkach? Po prostu szukanie pogody ducha, spokoju, ktĂłrego nigdy nie osiÄ gnÄ na tyle, na ile bym chciaĹ; poszukiwanie zrozumienia, poszukiwanie obecnoĹci i towarzystwa, wartoĹci obecnoĹci i wartoĹci towarzystwa, w ludziach, w najmniejszych i najbardziej powszednich rzeczach oraz w codziennych chwilach. Poszukiwanie, skĹonnoĹÄ do ciÄ gĹego napiÄcia. Pisanie jest sposobem tego poszukiwania. I jÄzyk: sĹuchanie, czytanie, myĹlenie.
JosĂŠ Ăngel GonzĂĄlez Sainz urodziĹ siÄ w 1956 roku w Sorii, na pĹaskowyĹźu kastylijskim, gdzie dziĹ kieruje MiÄdzynarodowym Centrum im. Antonio Machado. UkoĹczyĹ studia filologiczne w Barcelonie, przez dĹugi czas mieszkaĹ we WĹoszech i nauczaĹ na tamtejszych uniwersytetach, w Padwie, Wenecji i TrieĹcie. PierwszÄ powieĹciÄ , ktĂłra odniosĹa sukces, byĹo PowrĂłciÄ do Ĺwiata, a ostatnia wydana we WĹoszech (dla wydawnictwa Bompiani) to Oczy, ktĂłre nie widzÄ .
|