Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2020 (maj / czerwiec) Pierwszy Plan We wĹaĹciwym miejscu W Nowym Jorku, ze wzglÄdu na liczbÄ ofiar, mĂłwi siÄ o nastaniu ânowego 11 wrzeĹniaâ. Kardiolog Francesco Rotatori spÄdza dnie i noce przy pacjentach zaraĹźonych wirusem Covid-19. Tu opowiada, co siÄ dzieje zarĂłwno z pacjentami, jak i z jego kolegami - lekarzami Luca Fiore âNagradzajÄ cÄ czÄĹciÄ mojej pracy od zawsze byĹo patrzenie na osoby, ktĂłre wyzdrowiaĹy. Na to, jak je leczysz i zdrowiejÄ . Teraz tak nie jest. UmierajÄ prawie wszyscy - okoĹo 80% zaintubowanych pacjentĂłw. Wielu trafiĹo do nas z domĂłw starcĂłw. PrzeĹźywamy teraz to, co widzieliĹcie juĹź we WĹoszech. Ci, ktĂłrzy jakoĹ dawali sobie radÄ, byÄ moĹźe tak czy owak by przeĹźyli. Poprzedniej nocy widziaĹem, jak odchodziĹo piÄciu pacjentĂłw, w tym kobieta, ktĂłrej obiecaĹem, Ĺźe wszystko bÄdzie dobrzeâ. Francesco Rotatori z Fano, Ĺźonaty, majÄ cy czwĂłrkÄ dzieci, jest kardiologiem interwencyjnym w Richmond University Medical Center w Staten Island, w Nowym Jorku. DziĹ uwaga Ĺwiata przeniosĹa siÄ z Lombardii na Nowy Jork, gdzie, jak niektĂłrzy mĂłwiÄ , ze wzglÄdu na iloĹÄ ofiar kaĹźdego dnia jest nowy â11 wrzeĹniaâ. Chlebem powszednim Francesco Rotatoriego, aĹź do czasu pandemii, byĹo zajmowanie siÄ angioplastykÄ i ostrymi zawaĹami serca. Teraz ze wzglÄdu na to, Ĺźe jego szpital zostaĹ przemianowany na zakaĹşny, dniami i nocami przebywa na oddziale walczÄ c z kryzysowÄ sytuacjÄ . DoĹÄ czyliĹmy do niego na koniec nocnej zmiany. Jego opowieĹÄ jednoczy nas z tym, co siÄ wydarza w tych dniach. âPrzyjechaĹem do StanĂłw Zjednoczonych w 2005 roku i pokonaĹem nietypowÄ drogÄ. W odróşnieniu od wielu moich wĹoskich kolegĂłw, ktĂłrzy trafili na uczelnie lub do prestiĹźowych szpitali, nie mam za sobÄ wspaniaĹej kariery akademickiej. Przynajmniej tak mi siÄ zdaje. I czÄsto zadawaĹem sobie pytanie, co ja wĹaĹciwie robiÄ tu, w Ameryce? Co ja robiÄ tu, na Staten Island?â.
Co daje Ci odpowiedĹş? W takich momentach jak ten, rozumiesz co robisz na Ĺwiecie. W 2001 roku byĹem Ĺwiadkiem Ĺmierci mojej mamy, ktĂłra cierpiaĹa na raka pĹuc. Zawsze za niÄ podÄ ĹźaĹem, nawet w tÄ noc, kiedy odeszĹa. Teraz kaĹźdego dnia przeĹźywam tamten moment na nowo, gdy widzÄ ostatnie oddechy osĂłb w szpitalu. Odczuwam wielkÄ zĹoĹÄ, ale dostrzegam teĹź powoĹanie. Zadanie dla mnie.
W jakim sensie? Ĺťe byÄ moĹźe jestem wĹaĹciwÄ osobÄ na wĹaĹciwym miejscu. Ĺťe nie trafiĹem tu przypadkowo. Nie wiem. NiektĂłrzy moi koledzy z pracy siÄ wycofali, natomiast ja jestem tu, nawet jeĹli nocami mĂłgĹbym zostawaÄ w domu.
Dlaczego zostajesz na oddziale? Wczoraj wieczorem wpadĹem na mĹodego, dopiero specjalizujÄ cego siÄ lekarza, ktĂłry koĹczyĹ swojÄ zmianÄ. MiaĹ zmÄczone oczy, strapiony wyraz twarzy. Nikomu nie jest Ĺatwo widzieÄ tak wielu zmarĹych, ale dla nich, mĹodych lekarzy, to trauma. PowiedziaĹem mu: âZostanÄ tutaj na noc, Ĺźeby mĂłc byÄ razem z tobÄ w chwili, w ktĂłrej bÄdzie umieraĹ pacjentâ. CzujÄ siÄ powoĹany, by byÄ przy ludziach w ich cierpieniu. Przy pacjentach, ale teĹź przy tych mĹodych lekarzach.
Co Ci pomaga? ZnajdujÄ w sobie coĹ pozytywnego, ale jest to coĹ, czego nie mam sam z siebie. Nie wiem, pewnie wychowanie w rodzinie i w wierze. Ale widzÄ, Ĺźe ta postawa trafia do wszystkich, a sÄ tu ludzie kaĹźdej narodowoĹci i religii. To tak, jakby ta postawa byĹa pragnieniem wszystkich, lub prawie wszystkich.
Co dostrzegasz? Podczas gdy szpital miaĹ 17 miejsc na intensywnej terapii, miasto Nowy Jork poprosiĹo o oddanie do dyspozycji 70 miejsc. A my mamy tylko jednego lekarza specjalizujÄ cego siÄ w intensywnej terapii. Wobec tego musieliĹmy wszystko przeorganizowaÄ. WidzÄ, Ĺźe kiedy coĹ proponujÄ, ludzie za tym idÄ . Nie mam wĹadzy, by zarzÄ dzaÄ, ale kiedy na przykĹad proponujÄ, Ĺźeby zamontowaÄ ĹciankÄ z pleksi, chwilÄ później administracja zaĹatwia materiaĹy. To w pewnym sensie mnie zawstydza, ale tak jest.
Dlaczego tak jest? Widzimy, Ĺźe wiÄkszoĹÄ pacjentĂłw umiera. WysiĹek zdaje siÄ byÄ bezuĹźyteczny. Dlaczego warto go podejmowaÄ mimo wszystko? Odpowiadam sam sobie: poniewaĹź w moim Ĺźyciu widziaĹem, Ĺźe wyjĹcie od pozytywnej hipotezy owocuje skutecznoĹciÄ i mÄ droĹciÄ . A kultura amerykaĹska to docenia.
Gdzie widzi siÄ pozytywy w sytuacji, w ktĂłrej siÄ znajdujesz? Na kogo, lub na co patrzysz, Ĺźeby ta pozytywnoĹÄ nie byĹa tylko ideÄ ? MyĹlÄ o mojej Ĺźonie. MyĹlÄ o tym, Ĺźe jestem kochany. To wewnÄtrzny pokĂłj, ktĂłry jest widoczny na zewnÄ trz i jest rzeczÄ tajemniczÄ , ale nie jest to przekonywanie samego siebie. Inaczej nie odpowiadaĹoby to temu, co widzÄ.
W chwilach, gdy medycyna moĹźe niewiele, albo nic, co moĹźe zrobiÄ lekarz? ByĹ u nas pacjent z koronawirusem chorujÄ cy na parkinsona, ktĂłry poprosiĹ mnie o szklankÄ wody. PostanowiĹ, Ĺźe sam jÄ wypije, ale jego rÄka siÄ trzÄsĹa i nie dawaĹ rady. OdmawiaĹ pomocy. MĂłwiĹ mi: âmasz co innego do robotyâŚâ. Po czym pomyĹlaĹem: ale mĂłgĹbym byÄ ostatniÄ osobÄ , ktĂłrÄ on zobaczy. WĂłwczas odsunÄ Ĺem siÄ na bok i nie pozwalajÄ c siÄ zauwaĹźyÄ kierowaĹem palcem szklankÄ we wĹaĹciwym kierunku. ZajÄĹo to dziesiÄÄ minut. Z punktu widzenia lekarza to byĹo dziesiÄÄ straconych minut. Nic, co mogĹoby daÄ dodatkowÄ nadziejÄ na ratunek. Ale w tych minutach po prostu chciaĹem dobra tego pacjenta.
Kto w szpitalu pomaga Ci utrzymywaÄ takie podejĹcie? To bardzo dziwne. Staten Island jest strefÄ , w ktĂłrej spoĹeczeĹstwo przypomina to z serialu Gotowych na wszystko albo Ekipy z New Jersey. To obszar o najwyĹźszym wskaĹşniku naduĹźywania opioidĂłw*. StÄ d pochodzi wiele osĂłb pracujÄ cych w szpitalu. SzczegĂłlnie uderzyĹo mnie patrzenie na niektĂłrych pracownikĂłw w moim ambulatorium, ktĂłrzy po usĹyszeniu moich opowieĹci o pierwszych dniach ataku epidemii zaproponowali swojÄ wolontaryjnÄ pomoc. Teraz razem ze mnÄ zajmujÄ siÄ pacjentami z koronawirusem. To mĹodzi ludzie, ktĂłrzy dali siÄ zaraziÄ moim entuzjazmem, natomiast teraz to ja ze zdumieniem patrzÄ na nich.
Co CiÄ zdumiewa? ByĹ pewien mĹody pacjent, ktĂłry z powodu braku tlenu, jak siÄ czÄsto zdarza, majaczyĹ i prĂłbowaĹ zdjÄ Ä maskÄ. JeĹli siÄ rozproszysz i pacjent zdejmie maskÄ, jest ryzyko, Ĺźe umrze w ciÄ gu kilku minut. Dwie dziewczyny przez peĹnÄ godzinÄ trzymaĹy i masowaĹy rÄce tego chĹopaka. Ten jeden gest bardzo mnie wzruszyĹ. Fakt, Ĺźe nie jest siÄ samemu, jest zasadniczy. Czy to w relacji z pacjentem, czy miÄdzy wspĂłĹpracownikami. Jest dla mnie coraz bardziej ewidentne, Ĺźe to nie jest kwestia pochodzenia kulturowego czy religijnego, ale Ĺźe to kwestia czĹowieka.
Po czym to rozpoznajesz? KtĂłregoĹ dnia kapelan w szpitalu podszedĹ do mikrofonu uĹźywanego przez obsĹugÄ odziaĹu i powiedziaĹ: âZjednoczmy siÄ w modlitwie w tym trudnym momencie. Niech kaĹźdy poprosi swojego Boga o pomoc i Jego towarzyszenieâ. Obok mnie staĹy koleĹźanki z pracy - jedna Chinka, druga Iranka. ZapadĹa absolutna cisza w caĹym oddziale. StaĹo siÄ jasne, Ĺźe wszyscy potrzebowaliĹmy zobaczyÄ coĹ wiÄkszego, coĹ, co jest ponad ĹmierÄ. Fakt, Ĺźe to dotknÄĹo wszystkich, uĹwiadomiĹ mi, Ĺźe odpowiedĹş Jezusa nie jest czymĹ dobrym tylko dla mnie i moich przyjaciĂłĹ, lecz jest odpowiedziÄ dla serca kaĹźdego czĹowieka.
*ostrych lekĂłw przeciwbĂłlowych takich jak morfina, kodeina |