Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2020 (maj / czerwiec) Pierwszy Plan Przemiana Ĺźycia Stawianie sobie pytaĹ jako âdobro pierwszej potrzebyâ w tym niesĹychanym i dramatycznym czasie. Teraz â gdy rzeczywistoĹÄ wdarĹa siÄ na nasz Ĺwiat, po pewnej epoce, w ktĂłrej wydawaĹo siÄ, Ĺźe nie moĹźe byÄ juĹź ani ânic wiÄcejâ, ani ânic lepszegoâ â znajdujemy siÄ na swojego rodzaju gĂłrskim grzbiecie. MĂłwi pisarz Maurizio Maggiani. Alessandra Stoppa âJestem wdziÄczny Ĺźyciu, Ĺźe zaprowadziĹo mnie na ten gĂłrski grzbiet. Temu kryzysowi, ktĂłry jest najwiÄkszym pytaniem, jakie zostaje mi zadane od urodzeniaâ. W ten sposĂłb pisarz Maurizio Maggiani opisuje obecny, bezprecedensowy moment. RzeczywistoĹÄ wdarĹa siÄ, faĹdujÄ c âtÄ zastygĹÄ w bezruchu przestrzeĹâ, na ktĂłrej ĹźyliĹmy, w pewnej epoce, ktĂłra â mĂłwi â âwydawaĹa siÄ skoĹczonaâ, tak Ĺźe niemal w tle zadawano nam pytanie: âCzego chcesz wiÄcej? Czego lepszego pragniesz?â. Teraz, zdaniem Maggianiego, w pierwszej kolejnoĹci pomocny w zastanowieniu siÄ nad tym, czego nauczyĹo nas to roztrzaskanie siÄ pewnoĹci i iluzji, nad tym, czy nauczyliĹmy siÄ czegoĹ i w jaki sposĂłb bÄdzie w stanie to dalej trwaÄ, jest fakt, Ĺźe na gĂłrskim grzbiecie, âna tej nadzwyczajnej, niewyobraĹźalnej pozycjiâ, nie moĹźemy pozostawaÄ wiecznie. âA zatem musimy wybraÄâ. Na czym polega ten wybĂłr, wyjaĹnia w tej rozmowie. âTracceâ odwiedziĹy pisarza, gdy przebywaĹ zanurzony w swoim âprzywilejuâ, w wielkim, odosobnionym domu, poĹoĹźonym na wsi w okolicach Faenzy, gdzie codziennie jego sÄ siad Giorgio wyjeĹźdĹźa traktorem i pozdrawia go z daleka, bez sĹĂłw, martwiÄ c siÄ Ĺźukiem poĹźerajÄ cym jego winoroĹle. Laureat nagrody Stregi, autor uczulony na Ĺrodowiska literackie, Maggiani sĹucha, patrzy na naturÄ, ktĂłra znĂłw zaczyna oddychaÄ, na âstworzenie, ktĂłre przerwaĹo swojÄ kwarantannÄ i wyszĹo z wielu wiÄzieĹ, w ktĂłrych je zamknÄliĹmyâ. DĹugo mĂłgĹby mĂłwiÄ o nutrii, ktĂłrÄ spotkaĹ wczoraj, âbardzo strachliwejâ; o wrzawie, ktĂłrÄ robiÄ kaczki wznoszÄ ce siÄ do lotu; o migdaĹowcu, ktĂłry zakwitĹ przedwczeĹnie. âJesteĹmy wirusem dominujÄ cym na tej planecie â mĂłwi. â Ale w przeciwieĹstwie do wirusa, ktĂłry dzisiaj zagraĹźa naszej wĹadzy, czĹowiek decyduje siÄ byÄ niszczycielem swojego goĹcia. Eksploatujemy stworzenie do wyniszczenia. Dzisiaj znĂłw wrĂłciliĹmy do starej historii o tym, kto panuje nad kimâŚâ Dla Maggianiego wyĹom otwarty przez koronawirusa zagarnia caĹÄ rzeczywistoĹÄ i jest pytaniem o to, kim jesteĹmy, zarĂłwno wobec nieskoĹczonoĹci, jak i samych siebie; jest zrozumieniem, czego pragniemy przede wszystkim: âCzy ocaliÄ nasze ciaĹa?â. W ten sposĂłb jego dziaĹalnoĹÄ w tych czasach staĹa siÄ pytaniem, biorÄ cym pod uwagÄ âdobro pierwszej potrzebyâ.
Dlaczego zadawanie sobie pytaĹ â ktĂłre jest âskĹonnoĹciÄ rozumuâ, jak napisaĹ Pan w âla Repubbliceâ, albo jeszcze inaczej: âleczeniem nieĹwiadomoĹciâ â jest konieczne dzisiaj bardziej niĹź kiedykolwiek wczeĹniej? Kiedy, jeĹli nie teraz, zadawaÄ sobie pytania, pytaÄ? ZwaĹźywszy Ĺźe istnieje tylko arogancki, gĹupi zbiĂłr gĹupich, aroganckich odpowiedzi. Czy wedĹug Pani Chrystus poszedĹ do OgrĂłjca, by poszukiwaÄ odpowiedzi, czy teĹź po to, by zadaÄ sobie pytania? W chwili kryzysu oraz najwiÄkszej i najstraszliwszej samotnoĹci poszedĹ pytaÄ. Nikogo z nas nie sposĂłb porĂłwnywaÄ z Chrystusem, ale ten kryzys jest OgrĂłjcem. Nie twierdzÄ, Ĺźe trzeba to zaakceptowaÄ, ale wziÄ Ä pod uwagÄ, owszem.
A co Pan o tym sÄ dzi? Dla mnie jest to najwiÄkszy kryzys, a zatem najwaĹźniejsze pytanie, jakie zostaje mi postawione, odkÄ d siÄ urodziĹem. Mam 68 lat, przeĹźyĹem trochÄ kryzysĂłw. Ale to pytanie jest najwaĹźniejsze, poniewaĹź jest nieuchronne. Widzi Pani, jest to chwila, ktĂłra pozornie zmusza nas do jednego tylko dziaĹania: do wycofania siÄ, obrony. MĂłwi siÄ, uĹźywajÄ c do tego takĹźe racji, o âwojnieâ, ale wirusy nie toczÄ wojen, nie wiedzÄ , co to jest wojna. MaleĹki byt, postÄpujÄ c w sposĂłb oczywisty, naturalny, zmusza mnie do zajÄcia nieakceptowalnego, niesĹychanego stanowiska, ktĂłre nigdy wczeĹniej nie zaistniaĹo, do wycofania siÄ. Tylko Ĺźe, jeĹli dobrze siÄ przyjrzymy, obostrzenie pochodzi od nas. Za sprawÄ psychologii mas, ktĂłra Ĺatwo siÄ ksztaĹtuje, przez co pozostajemy w naszych domach nie po to, by nie zachorowaÄ â co jest sĹuszne â ale jakbyĹmy juĹź wszyscy byli chorzy.
Czy odnosi siÄ Pan do âpenetrujÄ cej idei powszechnego unieruchomieniaâ, ktĂłrej â jak Pan twierdzi â staĹ siÄ czÄĹciÄ ? ZdenerwowaĹ siÄ Pan, kiedy zaproponowano Panu czytanie, razem z innymi autorami, ksiÄ Ĺźek tym, ktĂłrzy przebywajÄ w domu. Dlaczego? Jest to âhojnoĹÄâ, ktĂłrej bojÄ siÄ tak samo jak zaraĹźenia, dawanie oparcia, by utrzymaÄ siÄ na nogach, mania wzajemnego Ĺźywienia siÄ⌠Jest to typowe dla chorego âpodtrzymywania siÄ na duchuâ. Czy czĹowiek nie moĹźe przeczytaÄ sobie ksiÄ Ĺźki sam? Co siÄ staĹo? Czy doszĹo do uĹmiercenia woli i zdolnoĹci? Dla mnie problem polega na tym, Ĺźe kryzys zakĹada upoĹledzenie ducha i inteligencjiâŚ
Albo Ĺźe prowokuje nas oraz prowokuje nasz rozum. Kryzys jest punktem zwrotnym, ktĂłry domaga siÄ przemiany. Jest to pauza przypominajÄ ca rejs po morzu, chwila dobra na refleksjÄ, na wszystko. Ja na przykĹad muszÄ pomyĹleÄ o tym, Ĺźe jestem w wieku, w ktĂłrym jeĹli skoĹczÄ w szpitalu, mogÄ zostaÄ zepchniÄty na bok â dobrze, Ĺźebym o tym wiedziaĹ. Dobrze wiedzieÄ, Ĺźe nie mam prawa do wszystkiego! W kaĹźdym razie bojÄ siÄ tego unieruchomienia. KtĂłre zresztÄ jest chorobÄ istnienia.
W jakim sensie? Przepraszam, nie chcÄ wchodziÄ na Pani âpodwĂłrkoâ, ale ta gorszÄ ca sprawa ĹwiÄtych, ktĂłrzy dotykajÄ trÄdowatych⌠Nie jest to Ĺźadna bajeczka czy teĹź opowieĹÄ o jakiejĹ perwersji. Jest to koncepcja, zgodnie z ktĂłrÄ bĂłl leczy siÄ i zwyciÄĹźa, nie wycofujÄ c siÄ. Przy caĹym ryzyku, jakie to ze sobÄ niesie. Wraz z niebezpieczeĹstwami, na jakie naraĹźeni sÄ dzisiaj lekarze i pielÄgniarki. To, co dla nas jest metaforyczne, dla nich takie nie jest, ale posiada takÄ samÄ wartoĹÄ: âdotykaÄâ, stawiaÄ czoĹa⌠ChcÄ powiedzieÄ, Ĺźe nie ocalejemy, uciekajÄ c, przy pomocy protekcji. JeĹli musimy jedynie ocaliÄ nasze ciaĹa i na tym koniec, jak sobie poradzimy? Co przyjdzie nam z naszego ciaĹa?
Czy na pytania, ktĂłre Pan sobie zadaje, a ktĂłrych jest wiele i ktĂłre czÄsto cenzurujemy â jak na przykĹad: czego siÄ bojÄ? Dlaczego wczoraj traktowaĹem Ĺźycie jako pewnik? I dlaczego jutro powinno posiadaÄ jakÄ Ĺ wartoĹÄ? â moĹźna udzieliÄ sobie odpowiedzi, na dodatek â czego Pan sobie Ĺźyczy â ârozumnych odpowiedziâ? Nie odpowiadamy sobie sami. Nie wolno nam sobie odpowiadaÄ! Chrystus nie otrzymaĹ odpowiedzi tak po prostu, ale dziÄki drodze, ktĂłrÄ przeszedĹ, z krzyĹźem na ramionach, caĹÄ , do koĹca. ZresztÄ moĹźemy, zachowujÄ c rozsÄ dek, zebraÄ siÄ razem, poprosiÄ, by zebraÄ siÄ razem, by odpowiedzieÄ⌠tak jak my to teraz robimy. Nie chcÄ wyjĹÄ z tego âstanu wyjÄ tkowegoâ nie dowiedziawszy siÄ, Ĺźe jesteĹmy lepsi, niĹź myĹlimy. Albo niĹź mogĹoby to byÄ opĹacalne. Konieczne jest zatem, by kaĹźdy z nas stawiaĹ sobie pytania, poniewaĹź one sytuujÄ nas w mniej ograniczonej przestrzeni, wyciÄ gajÄ nas zza krat wiÄzienia, w ktĂłrym siÄ zamknÄliĹmy. Zadawanie sobie pytaĹ jest przywracaniem porzÄ dku. W zamieszaniu, w naszym chaosie, moĹźemy dotrzeÄ do racji, do dojrzaĹej postawy. W jaki sposĂłb? Po prostu pytajÄ c. ZadajÄ c pytania. A âbestiaâ â nie w negatywnym znaczeniu, mam na myĹli chaotycznÄ siĹÄ â siÄ uspokoi. CaĹa arogancja, pycha w obliczu pytaĹ uciszy siÄ.
A odpowiedĹş? Zawiera siÄ juĹź w pytaniu.
W jakim sensie? MyĹlÄ o geĹcie, ktĂłry sprawia, Ĺźe czujÄ siÄ niepewnie, poĹrĂłd nastÄpujÄ cych po sobie nieoczekiwanie wydarzeĹ, geĹcie, do ktĂłrego nie jestem zdolny. ZadajÄ sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego to zrobiĹem? To, Ĺźe zadajÄ sobie to pytanie, juĹź zmniejsza skalÄ, zawÄĹźa problem do mojej przestrzeni, przestrzeni duszy. Zadawanie sobie pytania, âzatrzymanie siÄâ, âzachowanie czegoĹ dla siebieâ⌠nie jest tÄ odpowiedziÄ . Ale jest poczÄ tkiem drogi prowadzÄ cej do odpowiedzi.
Zadawanie sobie pytania, czy wystarczy byÄ zdrowymi, ocaliÄ nasze ciaĹa, skĹania Pana do napisania, Ĺźe âĹźycie nie jest tylko przeciwieĹstwem Ĺmierciâ. RzeczywistoĹÄ, stawiajÄ c nas dzisiaj wobec cierpienia, Ĺmierci i strachu przed niÄ , skĹania do poszukiwania znaczenia, otwiera âtoâ pytanie o znaczenie Ĺźycia. Tak wĹaĹnie jest. Wie Pani, ja nie chcÄ umrzeÄ. Mam wiejskie geny: jestem mocno osadzony w Ĺźyciu, obcy mi jest bĂłl Ĺźycia, poniewaĹź wywodzÄ siÄ z pokoleĹ, ktĂłre walczyĹy do kresu siĹ, Ĺźeby nie umrzeÄ. Ale zaĹóşmy, Ĺźe kiedy odejdÄ z tego Ĺwiata, zostanÄ poproszony o zdanie sprawy. Starzec otworzy ksiÄgÄ i powie: âMaggiani⌠Maurizio Maggiani. ZobaczmyâŚâ. Nie kaĹźe mi zdaÄ sprawy z powieĹci, ktĂłre napisaĹem.
A co to dla Pana oznacza? Z czego bÄdzie Pan musiaĹ zdaÄ sprawÄ? Ile Ĺźycia zrodziĹem w stosunku do Ĺźycia, ktĂłre skonsumowaĹem. Moi rodzice, wiejscy analfabeci, nie walczyli tylko o to, by ocaliÄ skĂłrÄ, przekazali mi jednÄ rzecz: to, co jest dobre, jest widoczne. PoniewaĹź jest Ĺźyciem. Rodzi Ĺźycie. Wie Pani, co to jest Ĺźycie⌠Z pewnoĹciÄ nie jest to wstawanie rano, budzenie siÄ Ĺźywymi. Jest pierwszym spojrzeniem na dzieĹ, pierwszym gestem. Albo jest to gest dla Ĺźycia, albo jest to gest dla Ĺmierci. MyĹlÄ o Gehennie, wysypisku Ĺmieci w Jerozolimie, na ktĂłrym koĹczy âzĹy czĹowiekâ, to co przynaleĹźy do Ĺmieci, to, co pozostaje nieokreĹlone. Wyda siÄ Pani to trywialnym stwierdzeniem, ale to wĹaĹnie âdobry czĹowiekâ siÄ wyróşnia. Ten, kto nigdy ponownie nie miesza nieokreĹlonego, zuĹźytego, skoĹczonego materiaĹu.
OdnoĹnie do âzatrzymania siÄâ, âzachowania czegoĹ dla siebieâ, o ktĂłrym Pan mĂłwiĹ: co zachowuje Pan z doĹwiadczenia tego momentu? Zaskoczenie, bycie zaskoczonym. MiaĹem niezwykle szczÄĹliwe Ĺźycie, ĹźyĹem w interesujÄ cych czasach, dane mi byĹo przeĹźyÄ doĹwiadczenia waĹźne, piÄkne, brzydkie. Ale jestem wdziÄczny Ĺźyciu, Ĺźe zaprowadziĹo mnie na gĂłrski grzbiet. Na ten wspĂłĹczesny gĂłrski grzbiet.
Dlaczego? ĹťyliĹmy w pewnej epoce, ktĂłra wydawaĹa siÄ skoĹczona. W epoce, w ktĂłrej nie mogĹo wydarzyÄ siÄ juĹź nic wiÄcej, wszystko miaĹo swojÄ wĹasnÄ , niepodwaĹźalnÄ logikÄ. System nie mĂłgĹ mieÄ szczelin. ĹťyliĹmy, jakby mĂłwiÄ c: czego chcesz wiÄcej? Czego lepszego pragniesz? A gdzie jest owo wiÄcej? Gdzie jest to coĹ lepszego? ByĹ to koniec historii, ustanowionego powszechnego Ĺadu. Bezkresny step, rĂłwnina. A tymczasem jakiĹ sejsmiczny wstrzÄ s pofaĹdowaĹ tÄ zastygĹÄ w bezruchu przestrzeĹ, czyniÄ c z niej niespokojny krajobraz. A Pani znajduje siÄ tam, na szczycie gĂłrskiego grzbietu. Z jednej strony jest to, co byĹo, z drugiej â to, czego nie znamy.
Co pozwala nie âcofaÄ siÄâ, zwĹaszcza utrzymywaÄ pytania otwartymi? Na co Pan spoglÄ da? Mnie pomaga nastÄpujÄ ca rzecz: to, Ĺźe nie moĹźna udawaÄ, Ĺźe nic siÄ nie staĹo. Na gĂłrskim grzbiecie nie znajdujesz siÄ wiecznie, siĹa grawitacji pcha ciÄ w dĂłĹ, w jednÄ albo w drugÄ stronÄ. Na tej nadzwyczajnej, niewyobraĹźalnej pozycji nie moĹźesz pozostaÄ. Albo patrzymy na to, co uwaĹźaliĹmy za teraĹşniejszÄ nieskoĹczonoĹÄ, albo na to, czego nie znamy. MoĹźesz wybraÄ, czy zeĹlizgniesz siÄ w tyĹ, czy teĹź rzucisz siÄ przed siebie. JeĹli pozostanÄ Ĺźywy, bÄdÄ mĂłgĹ nie tylko patrzeÄ z grzbietu, ale decydowaÄ. DecydowaÄ, czy wchodzÄ w to, czego nie znam. Czy bÄdÄ miaĹ swĂłj wkĹad w nawigowanie po nieznanym morzu. Odyseusz docierajÄ c tam, gdzie dotarĹ, nie przeprawiĹ siÄ po prostu przez taflÄ wody, ale jÄ zmieniĹ. JeĹli jest jakaĹ racja, dla ktĂłrej tu jesteĹmy â pomijajÄ c to, co Pani nazwie grzechem pierworodnym â mamy teĹź zadanie, moĹźemy zmÄ ciÄ te przestworza wody. A mÄ cenie jest Ĺźyciem.
Co przezwyciÄĹźa strach, kiedy siÄ Pan boi? SpoglÄ danie na ĹźonÄ.
ZDJÄCIE Maurizo Maggiani (ur. Castelnuovo Magra, La Spezia, 1951), po ukoĹczeniu studiĂłw przez rok nauczaĹ w wiÄzieniu w La Spezii. Do jego najwaĹźniejszych dzieĹ, ktĂłre ukazaĹy siÄ w wydawnictwie Feltrinelli, naleĹźÄ : Il coraggio del pettirosso, odznaczone nagrodÄ Viareggio oraz nagrodÄ Campiello w 1995 r.; w 2005 r. ksiÄ Ĺźka Il viaggiatore notturno zostaĹa wyróşniona nagrodÄ Stregi; w 2015 r. Il Romanzo della Nazione uhonorowano nagrodÄ Elsa Morante. Do najnowszych tytuĹĂłw naleĹźÄ : La zecca e la rosa (2016) oraz Lâamore (2018). |