Ślady
>
Archiwum
>
2019
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2019 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) ĹcieĹźki. KoĹcióŠâJestem misjÄ â Z okazji ogĹoszonego przez PapieĹźa ânadzwyczajnego miesiÄ ca misyjnegoâ trzy Ĺwiadectwa: z Brazylii, Szwajcarii i Holandii. Od Ĺrodowiska pracy po parafiÄ â gĹoszenie chrzeĹcijaĹstwa, ktĂłre dokonuje siÄ wtedy, gdy po prostu siÄ Ĺźyje. P. Ronconi, P. Perego, L. Fiore Rio de Janeiro. âChciaĹam tej wolnoĹciâ Co to jest wolnoĹÄ? Dobre pytanie, gdy ma siÄ 15 lat. Tym bardziej, jeĹli dorastaĹaĹ w protestanckiej rodzinie o tradycjach ewangelickich, kiedy normy moralne juĹź nie wystarczajÄ , a to pytanie staje siÄ niedajÄ cym spokoju mĹotem. Raquel Gonçalves dzisiaj ma 30 lat, mieszka w Rio de Janeiro; wtedy wierzyĹa w to, czego nauczyĹa siÄ o Bogu, ale to nie wystarczaĹo. Potrzeba byĹo odpowiedzi oraz gĹÄbszego oddechu. Zapisuje siÄ na podstawowy kurs teologii. âByĹam najmĹodsza â opowiada. â ChodziĹam tam, by zrozumieÄ, kim jest BĂłg, oraz po to, by byÄ sobÄ â. Oraz by odpowiedzieÄ na to pytanie. Na zakoĹczenie kursu jej KoĹcióŠstaje siÄ wciÄ Ĺź coraz bardziej odlegĹy, reguĹy tracÄ sens. W wieku 18 lat porzuca to wszystko, co dotyczy religii, oraz towarzyszy wiary: âBĂłg mĂłgĹ przebywaÄ w moim sercuâ i nie mieÄ juĹź nic wspĂłlnego z Ĺźyciem. Gdy umiera (po czÄĹci) jeden bĂłg, tworzy siÄ innego. A bycie wolnÄ dla Raquel oznacza robienie tego wszystkiego, co chce: âWeekend upĹywajÄ cy na wĹĂłczÄdze po róşnych lokalach. DuĹźo piĹam i paliĹamâ. Ale szczÄĹcie trwa tak dĹugo, jak dĹugo trwa wieczĂłr. I juĹź po pierwszej porannej kawie pozostaje nieusatysfakcjonowanie. CoĹ siÄ nie zgadza. Lepiej przywrĂłciÄ jakieĹ granice i powrĂłciÄ do dialogu z Bogiem, do modlitwy. Ale nic: âWciÄ Ĺź towarzyszyĹo mi poczucie pustki, ktĂłrego nie potrafiĹam wytĹumaczyÄâ. W 2015 roku w zwiÄ zku z pracÄ poznaje Carol. Bardzo pogodnÄ i energicznÄ dziewczynÄ. A w ten sposĂłb takĹźe inne osoby, ktĂłre przedstawia jej Carol. SÄ z CL. Raquel jest zaciekawiona, mimo Ĺźe z charakteru jest twardsza, bardziej radykalna. TakĹźe jej przeĹoĹźona w biurze naleĹźy do Ruchu, co wiÄcej, jest z Memores Domini, stowarzyszenia osĂłb Ĺwieckich caĹkowicie oddajÄ cych siÄ Bogu i mieszkajÄ cych w domach rozsianych po caĹym Ĺwiecie. WĹaĹnie ona, âÂŤWĹoszka z ikrÄ Âť, jak jÄ nazywaĹam. ByĹam wstrzÄ ĹniÄta! Nie miaĹa nic wspĂłlnego z tymi ÂŤpogodnymi osobamiÂťâ. Raquel bardzo jÄ szanuje: zdecydowana, pogodna, ale cechujÄ ca siÄ gĹÄbokim czĹowieczeĹstwem. Przy cappuccino albo soku rozmawiajÄ o Ĺźyciu, o Chrystusie. Raquel jest wezbranÄ rzekÄ , mĂłwi o tej pustce, ma tysiÄ ce pytaĹ. ZwĹaszcza jedno, co wiÄcej, dwa: âCzy jesteĹ wolna? Czy jesteĹ szczÄĹliwa?â â pyta swojej szefowej. OdpowiedĹş brzmi: âTak, to jest moje powoĹanie. Jestem szczÄĹliwa, poniewaĹź chcÄ tu byÄâ. Jak moĹźna ĹźyÄ âniczym w wiÄzieniuâ, w jednym domu z innymi, dostosowujÄ c siÄ do reguĹ, a jednak czuÄ siÄ wolnym i pragnÄ Ä tam byÄ? âJa takĹźe chciaĹam tej wolnoĹciâ. Benedykt XVI pewnego razu powiedziaĹ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo nie rozrasta siÄ za sprawÄ prozelityzmu, ale atrakcyjnoĹci, dlatego, by byÄ misjonarzami, wystarczy naprawdÄ niewiele, jak udzielenie odpowiedzi na pytanie. Wystarcza chrzest Ĺw., mĂłwi nam papieĹź Franciszek w przesĹaniu promujÄ cym âpaĹşdziernik jako miesiÄ c misyjnyâ: âJest to nakaz, ktĂłry dotyczy nas bardzo bezpoĹrednio: zawsze jestem misjÄ ; (âŚ) kaĹźda ochrzczona i kaĹźdy ochrzczony jest misjÄ â. I to nie przypadek, Ĺźe od tego dnia dla Raquel âWĹoszka z ikrÄ â zaczÄĹa posiadaÄ imiÄ: Paola. A ksiÄ Ĺźeczka z Rekolekcjami Bractwa CL Co wytrzymuje prĂłbÄ czasu? nie daje jej spokoju. âNie rozumiaĹam niczego z tego tekstu, ale miaĹ ze mnÄ coĹ wspĂłlnego. Wszystko wokóŠmnie posiadaĹo okreĹlonÄ datÄ przydatnoĹci, jak mĂłwi brazylijski pisarz Renato Russo: âTo, co jest na zawsze, zawsze siÄ koĹczyâ. NapisaĹam do Paoli: âCo trwa? Nie chcÄ juĹź dalej czytaÄ Rekolekcji, sÄ dla mnie zbyt filozoficzneâ. OdpowiedĹş takĹźe tym razem nie uĹatwia za bardzo sprawy: âNie mogÄ daÄ ci teoretycznej odpowiedzi, ty musisz to odkryÄ, musisz doĹwiadczyÄ czegoĹ, co chcesz, by trwaĹo na zawszeâ. I Raquel wchodzi w to: âMogĹam na nowo zaczÄ Ä wÄdrowaÄ z kimĹ, by poszukiwaÄ Chrystusaâ. Chodzi na spotkania wspĂłlnoty CL w Rio, jedzie z nimi na wakacje do Angra dos Reis, biaĹe plaĹźe i morze jak na Karaibach, i tutaj âwyĹÄ czyĹam telefon, Ĺźadnego zdjÄcia, chciaĹam zachowaÄ w pamiÄci to wszystko, co widziaĹam i co przeĹźywaĹam. Pewnego wieczoru zostaje zorganizowany Talent Show. ZnajdowaĹam siÄ w miejscu, w ktĂłrym chciaĹam robiÄ to, co wiele lat temu kochaĹam robiÄ: zagraÄ na perkusji. W tym momencie doĹwiadczyĹam wolnoĹci oraz szczÄĹcia w nowy, lekki sposĂłb i chciaĹam, by nigdy siÄ to nie skoĹczyĹoâ. Po powrocie Raquel ponownie siÄga po Rekolekcje â zaczyna odsĹaniaÄ siÄ sens sĹĂłw. W pamiÄci âfotografieâ twarzy z wakacji. A w pracy staĹa myĹl: znĂłw ich zobaczyÄ i ponownie zakosztowaÄ tego poczucia lekkiej wolnoĹci.
Bazylea. âCzego szukajÄ ?â MĂłwiÄ o âmisjiâ w Bazylei, w sercu Szwajcarii, wĹrĂłd laboratoriĂłw i auli uniwersyteckich, z dala od afrykaĹskich slumsĂłw i lasĂłw deszczowych⌠Czy to zbyt wiele? Ilaria Zardo, pochodzi z Rzymu, wykĹada fizykÄ w szwajcarskim mieĹcie. PrzyjechaĹa tam w 2015 roku razem z mÄĹźem Leo i dwĂłjkÄ dzieci. Z Leo poznali siÄ w Monachium, gdzie przeprowadziĹa siÄ w 2007 roku w zwiÄ zku z doktoratem. On protestant, ona katoliczka. Pod koniec liceum âpodÄ ĹźyĹa zaâ ksiÄdzem Sergio, ktĂłry uczyĹ religii. âZmarĹa jedna z koleĹźanek z klasy. ByĹ to szok dla wszystkich. Nigdy o tym nie rozmawialiĹmy, bardzo duĹźo czasu spÄdzaliĹmy razem podczas wspĂłlnych wieczorĂłw przy alkoholu, bardziej po to, by o tym nie myĹleÄ, niĹź po coĹ innegoâ. Tymczasem ksiÄ dz Sergio mĂłwiĹ o âbyciu naprawdÄ ludĹşmiâ, o tym, by nie uciekaÄ. I Ilaria zaczÄĹa wydĹuĹźaÄ drogÄ do domu tylko po to, by w metrze natknÄ Ä siÄ na tego nauczyciela⌠âPo Ĺlubie Leo podÄ ĹźyĹ za mnÄ do Holandii, byĹ rok 2012, a potem tutaj, do Bazyleiâ. Ĺťycie upĹywajÄ ce miÄdzy rodzinÄ , wykĹadami, laboratoriami. âCzy mogÄ mĂłwiÄ o misji? Dla PapieĹźa Ĺźycie kaĹźdego chrzeĹcijanina jest misyjne. I patrzÄ c na wiele faktĂłw z Ĺźycia, takĹźe w najciemniejszych i najtrudniejszych momentach, zauwaĹźam, Ĺźe dotyczy to mojego rozpoznawania Chrystusa w kaĹźdym dniu, spotkaniu czy kawaĹku rzeczywistoĹciâ. Nie chodzi o przekonywanie kogokolwiek w jakimĹ miejscu, gdzie ze wzglÄdu na mentalnoĹÄ i historiÄ mĂłwienie o Jezusie to coĹ nie z tej planety. âA jednak On przychodzi⌠Nawet przeze mnieâ. W ubiegĹym roku pewien holenderski student przychodzi do niej: âOjciec byĹ chory. Trudna sytuacja, zmierzajÄ ca ku koĹcowiâ. Ilaria robi wszystko, Ĺźeby chĹopak mĂłgĹ wracaÄ do domu tak czÄsto, jak tylko jest to moĹźliwe: âCzasem sama zastÄpowaĹam go w laboratorium. DzwoniĹam do niego i pytaĹam o ojcaâ. Nie ze wzglÄdu na banalnÄ uprzejmoĹÄ: âWciÄ Ĺź zastanawiaĹam siÄ nad sĹowami Jezusa: ÂŤKobieto, nie pĹaczÂť, wypowiedzianymi do wdowy z Nain. Kto mĂłgĹby spojrzeÄ w ten sposĂłb na tego studenta? ChciaĹam do niego napisaÄ, ale⌠Pewnie nie jest nawet chrzeĹcijaninem, a ja bÄdÄ mu mĂłwiÄ o nadziei i o Jezusie?Âťâ. Po powrocie do Holandii student pozostawia jÄ bez sĹĂłw: ojcu zaleĹźy na tym, by jej podziÄkowaÄ, za czas, ktĂłry dziÄki niej spÄdziĹ z synem. âUsunÄ Ĺ wszelkÄ obiekcjÄ. NapisaĹam do niego: to ja jestem wdziÄczna za dar jego syna i modlÄ siÄ za niego, by nic siÄ nie zmarnowaĹoâ. Za poĹrednictwem chĹopaka odpowiedziaĹ jej, Ĺźe umieraĹ pewny, iĹź jego syn tam, gdzie jest, jest kochany: âWkrĂłtce potem zapadĹ w ĹpiÄ czkÄ i zmarĹ. Nie wiem, co takiego dotknÄĹo jego serce, zakĹadajÄ c, Ĺźe tak siÄ staĹo. Ale ja odkryĹam w sobie nadziejÄ, nie mojÄ , ale dla mnie. I dla niego. Dlatego mogĹam do niego napisaÄâ. Nie jakaĹ zdolnoĹÄ albo dobre intencje, ale uĹwiadomienie i przeĹźywanie tego, co wydarzyĹo siÄ w mojej wĹasnej historii: âW wiernoĹci temu dokonuje siÄ misjaâ. Tak jak podczas komisji zajmujÄ cej siÄ przyznawaniem grantĂłw na badania. âRamiÄ w ramiÄ ze znamienitymi kolegami innowatorami przez 48 godzin⌠Na koniec wstajÄ i obejmujÄ jednego z nich, by go poĹźegnaÄ. On sztywnieje. KoleĹźanka, ktĂłra wszystko widziaĹa, kĹadzie mi rÄkÄ na ramieniu i mĂłwi: ÂŤNigdy siÄ nie zmieniajÂť. Oto jeĹli jestem uczciwa wobec tego, co spotkaĹam, mogÄ byÄ taka, dyspozycyjna wobec kolegĂłw, albo nauczyÄ siÄ imion wszystkich studentĂłw⌠To nimi wstrzÄ sa â nikt tego nie robi. I wielu ciÄ poszukuje. Ale dlaczego? Co widzÄ ? Czego szukajÄ ?â. To jest traktowanie ich jak ludzi, ale poniewaĹź to, co interesuje mnie najbardziej, moja relacja z Chrystusem, rozgrywa siÄ wĹaĹnie tam, w dialogu miÄdzy moim sercem a rzeczywistoĹciÄ . AlternatywÄ jest brak poszanowania dla ich sercaâ. KaĹźdy moment jest wyzwaniem, by to uznaÄ. TakĹźe w przypadku Riccarda, wĹoskiego kolegi z Barcelony, ktĂłrego spotyka podczas konferencji. MiÄdzy jednÄ pogawÄdkÄ a drugÄ wychodzi na jaw jego âkryzys wieku Ĺredniegoâ: âW jego sĹowach wyczuwaĹam ten krzyk serca w obliczu niezaspokojenia, ktĂłre ujawnia siÄ wobec róşnych spraw, nawet jeĹli ukĹadajÄ siÄ pomyĹlnie. WĂłwczas opowiedziaĹam mu o Rekolekcjach Bractwa i podarowaĹam mu ksiÄ ĹźeczkÄâ. Riccardo, znalazĹszy tam liczne cytaty ze ZmysĹu religijnego ksiÄdza Giussaniego, kupiĹ ksiÄ ĹźkÄ i przeczytaĹ jÄ caĹÄ . âPewnego razu wobec róşnych trudnoĹci to wĹaĹnie on mnie przywoĹaĹ: ÂŤPrzy tym wszystkim, co ci siÄ przydarzyĹo, tak siÄ gubisz?Âť. To wĹaĹnie spotkanie, spotkanie z drugim czĹowiekiem, przywraca ci na nowo to, co przydarzyĹo ci siÄ w Ĺźyciu. Co siÄ z nim stanie? Znajduje siÄ w rÄkach Bogaâ.
Tilburg. Poza baĹkÄ NazywajÄ jÄ Expat bubble, baĹkÄ ekspatriantĂłw. TÄ, w ktĂłrej ten, kto przyjeĹźdĹźa do Holandii do pracy, moĹźe sobie poradziÄ bez znajomoĹci tutejszego jÄzyka. W supermarkecie? Na siĹowni? U lekarza? Wystarczy znaÄ angielski. W rozmowie wykraczajÄ cej poza kwestie praktyczne potrzebny byĹby holenderski. Ale ten, kto tu przyjeĹźdĹźa, czÄsto nie ma czasu ani siĹ, by nauczyÄ siÄ lokalnego jÄzyka. Regule tej podlega takĹźe wiÄkszoĹÄ WĹochĂłw z CL, ktĂłrzy stanowiÄ juĹź okoĹo poĹowÄ ruchowej wspĂłlnoty w Holandii. AĹź do poczÄ tku tego roku wspĂłlne momenty odbywaĹy siÄ po angielsku z tĹumaczeniem na holenderski. Opowiada ksiÄ dz Michiel Peeters, misjonarz z Bractwa Ĺw. Karola Boromeusza, ktĂłry od kilku lat jest odpowiedzialnym za Ruch w Holandii: âZauwaĹźyĹem, Ĺźe posĹugiwanie siÄ angielskim wywoĹywaĹo zakĹopotanie HolendrĂłw, ktĂłrych zapraszaliĹmy po raz pierwszy. JÄzyk stawaĹ siÄ przeszkodÄ w poznawaniu nowych osĂłbâ. W ten sposĂłb postanowiĹ to zmieniÄ: holenderski jako pierwszy jÄzyk, a angielski â drugi. Ale niektĂłrzy nie zrozumieli od razu tej decyzji. RozmawiajÄ o tym. Paolo mĂłwi do ksiÄdza Michiela: âJeĹli prosisz nas o ten krok misyjnej otwartoĹci, potrzebujemy narzÄdzi, by go postawiÄâ. KapĹan, ktĂłry jest Holendrem, jest zaskoczony: âCzy naprawdÄ chcecie nauczyÄ siÄ mojego jÄzyka?â. PrzeĹom przychodzi na zakoĹczenie Rekolekcji Bractwa, kiedy zostajÄ odczytane ogĹoszenia: âKsiÄ dz Giussani zdefiniowaĹ pasjÄ do misji jako ÂŤprzejaw prawdy BractwaÂťâ. A nastÄpnie: âJesteĹmy zaproszeni do rozwaĹźenia zgodnie z tÄ perspektywÄ ewentualnych podróşy, pobytĂłw, propozycji pracy za granicÄ â. I jeszcze: âWaĹźnÄ rzeczÄ jest preferowanie nauki jÄzykĂłwâ. W takim razie staje siÄ jasne, Ĺźe nie chodzi o zagadnienie organizacyjne ani o narodowÄ toĹźsamoĹÄ. Chodzi o coĹ wiÄcej. A propozycja, ktĂłra siÄ z tego rodzi, posiada nazwÄ pozostawiajÄ cÄ maĹo przestrzeni na interpretacjÄ: Dutch4Mission. Jest to darmowy kurs holenderskiego dla WĹochĂłw, ktĂłrzy chcÄ przeĹźywaÄ gruntownie takĹźe wiarÄ na ziemi, gdzie przebywajÄ . Co tydzieĹ we wtorek wieczorem ĹÄ czÄ siÄ podczas wideokonferencji. W ciÄ gu kilku tygodni odpowiada wiele osĂłb. Nie tylko z Holandii, ale takĹźe z Flandrii. Na poczÄ tku wrzeĹnia rozpoczynajÄ siÄ dwa kursy: podstawowy, dotyczÄ cy gramatyki, oraz intermediate z konwersacjami. Na pierwszy, prowadzony przez samego ksiÄdza Michiela, zapisanych jest 30 osĂłb. Na drugi â siedem. ZnaczÄ ce liczby dla maĹej holenderskiej wspĂłlnoty. A wszystko za sprawÄ zaproszenia do misji. Maddalena, zajmujÄ ca siÄ organizacjÄ kursu, opowiada: âKiedy przyjechaĹam, postanowiĹam nie uczyÄ siÄ holenderskiego. Dzisiaj bym tego nie powtĂłrzyĹa. Ale nie jest to coĹ, co wiÄ Ĺźe siÄ jedynie z Ĺźyciem wspĂłlnoty. JeĹli musisz przebywaÄ w jakimĹ miejscu, musisz robiÄ to w peĹni. Do tej pory bariera jÄzykowa przeszkadzaĹa mi w prawdziwym poznawaniu ludzi stÄ dâ. Silvia mĂłwi, Ĺźe spostrzegĹa, iĹź znalazĹa siÄ w Expat bubble, kiedy zaczÄĹa posyĹaÄ syna do przedszkola: âTam przedszkolanki nie sÄ zobowiÄ zane do znajomoĹci angielskiego⌠Poza tym widzÄ wyraĹşnie, Ĺźe to coĹ innego, gdy mogÄ pozdrowiÄ inne mamy, mĂłwiÄ c: ÂŤHallo, hoe gaat het?Âť. SÄ bardziej gotowe otworzyÄ siÄ. I jedynie w ten sposĂłb moĹźe nawiÄ zaÄ siÄ relacja, nowa przyjaĹşĹâ. W gruncie rzeczy takĹźe misjonarze ad gentes rozpoczynajÄ w ten sposĂłb, od jÄzyka. |