Ślady
>
Archiwum
>
2019
>
wrzesieĹ / paĹşdziernik
|
||
Ślady, numer 5 / 2019 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Listy Trud drogi i fajerwerki i inne... Trud drogi i fajerwerki W tegorocznej pielgrzymce ruchu Komunia i Wyzwolenie wziÄĹo udziaĹ ponad 900 osĂłb: mĹodzieĹź z WĹoch, Hiszpanii, Niemiec, Holandii, Szwajcarii, Czech, USA oraz grupa z Polski. Pielgrzymka rozpoczÄĹa siÄ dwudniowym pobytem w Krakowie, gdzie oprĂłcz zwiedzania odbyĹo siÄ wprowadzenie ksiÄdza Elii (odpowiedzialnego za pielgrzymkÄ), wieczĂłr miÄdzynarodowy ze Ĺpiewami oraz Ĺwiadectwo PolakĂłw o tym, dlaczego pielgrzymujemy do CzÄstochowy. WaĹźnym momentem byĹo Ĺwiadectwo Davida Crisantiego, w ktĂłrym prĂłbowaĹ odpowiedzieÄ na pytanie: âJaki wpĹyw na moje Ĺźycie ma Ruch?â. David pokazaĹ, jak zmieniĹa siÄ jego postawa wobec Ĺźycia w ciÄ gu ostatnich dwĂłch lat, jak waĹźne jest zaangaĹźowanie w okolicznoĹci Ĺźycia, ktĂłre pozwalajÄ wyruszyÄ czĹowiekowi w peĹnÄ pasji drogÄ. Nie miaĹem ochoty iĹÄ na pielgrzymkÄ, ale kilkakrotne pytanie ksiÄdza Jurka o to, kto jest gotowy pĂłjĹÄ z mĹodymi, postawiĹo mnie wobec potrzeby, na ktĂłrÄ postanowiliĹmy z BasiÄ odpowiedzieÄ. MieliĹmy ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe jest to potrzeba, ktĂłrÄ stawia wobec nas Pan. Nie spodziewaĹem siÄ fajerwerkĂłw, a jedynie trudu drogi. OkazaĹo siÄ, Ĺźe nie zabrakĹo ani jednego, ani drugiego. DecydujÄ ce byĹy pierwsze 24 godziny pielgrzymowania. ZostaĹem ogoĹocony ze wszystkiego, co do tej pory byĹo standardem Ĺźycia. Warunki sanitarne okazaĹy siÄ dla mnie trudniejsze do zaakceptowania, niĹź siÄ tego spodziewaĹem (np. prysznic przy cmentarzu odbywajÄ cy siÄ przy pomocy dwĂłch butelek po coli). Ponadto pogubiĹem czÄĹci namiotu, przez co musiaĹem spaÄ w cudzym namiocie, na dodatek na kÄpie trawy. Pobudka teĹź nie naleĹźaĹa do ulubionych momentĂłw dnia: szybkie pakowanie namiotu, brak Ĺniadania (dopiero o godzinie 10 na pierwszym postoju). Wobec tego wszystkiego, stojÄ c na Ĺrodka pola namiotowego, wykrzyczaĹem pytanie: co ja tutaj robiÄ? I zdumiaĹa mnie natychmiastowa odpowiedĹş: chcÄ iĹÄ dalej z tymi ludĹşmi! PoniewaĹź jest tutaj coĹ nieusuwalnego, jest coĹ, co sprawia, Ĺźe nie chcÄ, Ĺźeby to pielgrzymowanie zakoĹczyĹo siÄ pomimo wszystkich niedogodnoĹci. Nie dominowaĹa we mnie potrzeba dotarcia do CzÄstochowy, ale potrzeba przylgniÄcia do tego miejsca, do tych twarzy, Ĺźeby to trwaĹo, nie koĹczyĹo siÄ. Co takiego jest miÄdzy tymi pielgrzymami, Ĺźe chcÄ do nich przylgnÄ Ä? â nie chciaĹem na to pytanie odpowiedzieÄ po prostu: Jezus Chrystus (to byĹby jakiĹ niezrozumiaĹy przeskok), chciaĹem doĹwiadczyÄ czegoĹ, dziÄki czemu z caĹÄ pewnoĹciÄ mĂłgĹbym stwierdziÄ: to jest Pan! Pytanie, ktĂłre nosiĹem w sobie, znalazĹo odpowiedĹş podczas dalszej wÄdrĂłwki. WidziaĹem, jak pielgrzymi siÄ zmieniajÄ . SzczegĂłlnie wzruszyĹa mnie pewna dziewczyna przeĹźywajÄ ca trud zwiÄ zany z miejscem, w ktĂłrym mieszka, nie widziaĹa nic pozytywnego. Po przejĹciu caĹej drogi powiedziaĹa: âTo, co mi siÄ wydarzyĹo na pielgrzymce, jest moĹźliwe rĂłwnieĹź w domuâ. Co za przemiana! Ale to, co siÄ dokonaĹo w jej sercu, ta nowa nadzieja, nie jest wynikiem ludzkich wysiĹkĂłw, tylko On potrafi tak przemieniÄ spojrzenie czĹowieka. StojÄ c wobec tej dziewczyny, musiaĹem powiedzieÄ: âJezu Chryste, to Ty jesteĹ poĹrĂłd nas, bo ja nie jestem zdolny zmieniÄ ludzkiego sercaâ. Ta przemiana dokonaĹa siÄ rĂłwnieĹź we mnie. W trakcie pielgrzymowania odebraĹem telefon z pracy z wiadomoĹciÄ , Ĺźe mogÄ utraciÄ pewien firmowy projekt, ktĂłry prowadziĹem. To byĹa i dalej jest waĹźna dla mnie sprawa zawodowa. Kiedy siÄ o tym dowiedziaĹem na pielgrzymce, przez uĹamek sekundy poczuĹem lÄk. I byĹem tym zaskoczony: dlaczego siÄ baĹem? PomyĹlaĹem, Ĺźe dlatego, iĹź uwaĹźam tÄ sprawÄ tylko za mojÄ . OpowiedziaĹem o tym koleĹźance i usĹyszaĹem krĂłtkie stwierdzenie: lÄkasz siÄ, bo uwaĹźasz, Ĺźe to jest wyĹÄ cznie twoje i nie dopuszczasz do tego Chrystusa. Ta ĹwiadomoĹÄ byĹa dla mnie nowym poczÄ tkiem. Od tego momentu patrzÄ na to, co siÄ wydarza, z tej perspektywy: chcÄ zobaczyÄ, czego chce Chrystus. Jest we mnie ciekawoĹÄ: w jaki sposĂłb, Panie, objawisz siÄ w tym projekcie? Sytuacja do tej pory siÄ nie zmieniĹa, ale zmieniĹem siÄ ja. I taka zmiana, takie budzenie serca jest moĹźliwe tylko w relacji z Chrystusem. Droga byĹa piÄkna, w tym towarzystwie, z takim prowadzeniem ksiÄdza Elii, ktĂłry nie przysĹaniaĹ Chrystusa, a jedynie wskazywaĹ na Niego. I ktoĹ powiedziaĹ, Ĺźe pielgrzymka to ruch CL w piguĹce. Potwierdzam i zachÄcam wszystkich mĹodych do tej drogi, moĹźna zakochaÄ siÄ w Ruchu. Jarek, KrakĂłw
Co wytrzymuje prĂłbÄ czasu? Co wytrzymuje prĂłbÄ czasu? To pytanie pochĹania mnie od czasu tegorocznych Rekolekcji, rozbrzmiewa na spotkaniach SzkoĹy WspĂłlnoty, wypeĹnia chwile wakacyjnej ciszy. ByĹo kilka momentĂłw w moim Ĺźyciu, ktĂłre zawaĹźyĹy na tym, jakÄ drogÄ podÄ Ĺźam. WychowaĹam siÄ w rodzinie chrzeĹcijaĹskiej, w ktĂłrej mama i babcia, dwie tak waĹźne dla mnie osoby, prowadziĹy mnie w dzieciĹstwie do Boga. Niezapomniany pozostaje widok mojej babci, kiedy powykrzywianymi przez goĹciec palcami przesuwaĹa paciorki róşaĹca, skupiona na codziennej modlitwie, lub mamy po caĹym dniu pracy odmawiajÄ cej ze mnÄ wieczorny pacierz. Wiara dziecka, piÄkna i prosta, peĹna ufnoĹci i zawierzania, a później zalewana zwÄ tpieniem nastolatki, ktĂłra musiaĹa zderzyÄ siÄ z ciÄĹźka chorobÄ mamy i problemami z ojcem â to wszystko zaciemniaĹo caĹy horyzont optymizmu czarnymi chmurami zwÄ tpienia, ktĂłre ogarniaĹo coraz bardziej pogrÄ ĹźonÄ w nicoĹci duszÄ nastoletniej dziewczyny. Zachwianie i brak wiary w to, Ĺźe moĹźe byÄ lepiej, Ĺźe zawsze jest jakieĹ wyjĹcie, Ĺźe BĂłg ma swĂłj plan, tylko czekaĹ na moje zawierzenie, czekaĹ aĹź moja nastoletnia wolnoĹÄ, powie âtakâ: âUkochaĹem ciÄ miĹoĹciÄ odwiecznÄ , ulitowaĹem siÄ nad twojÄ nicoĹciÄ â (Rekolekcje Bractwa CL, Rimini 2019, s. 70). âTylko Jego obecnoĹÄ jest konsystencjÄ naszego ÂŤjaÂťâ (tamĹźe, s. 33). BÄdÄ c w liceum, mieszkaĹam u cioci. Niespokojne dni polskiej rzeczywistoĹci, lata 80. na Pomorzu, gdzie ruch solidarnoĹciowy byĹ tak namacalny, Ĺźe wrÄcz oddychaĹo siÄ nim. WolnoĹÄ myĹli, podgrzewana szumami dobiegajÄ cymi z Radia Wolna Europa. PamiÄtam te nocne audycje w mieszkaniu cioci, gdzie sĹowa dochodzÄ ce z eteru mieszaĹy siÄ z kĹÄbami papierosowego dymu, gdyĹź ciocia, niereformowalna palaczka, nie rozstawaĹa siÄ z paczkÄ âKlubowychâ. Niezapomniany czas, gdy bunt rĂłsĹ wprost proporcjonalnie do zakazĂłw wĹadzy, kiedy to w zimowy grudniowy poranek na ulice miasta wytoczyĹy siÄ czoĹgi i nic nie byĹo juĹź tak jak dawniej. ByĹo to chyba w marcu 1982 roku, na pewno byĹ to piÄ tek. LeĹźaĹam wtedy w szpitalu. PrzybiegĹa w odwiedziny ciocia (mama w tym czasie byĹa na onkologii w Warszawie) z sensacyjnÄ wiadomoĹciÄ , Ĺźe znajdujÄ cy siÄ przy koĹciele mariackim w SĹupsku krzyĹź misyjny zaczÄ Ĺ krwawiÄ, a ja, leĹźÄ ca na oddziale, niemogÄ ca tego zobaczyÄ, peĹna niedowierzania w to, co tak barwnie relacjonowaĹa ciocia. ByĹo mi jednak dane go ujrzeÄ. KrzyĹź krwawiĹ dĹugo. PamiÄtam, jak z innymi, twarzÄ w twarz z niebezpieczeĹstwem, staliĹmy wieczorami pod krwawiÄ cym krzyĹźem. Nie byĹo wtedy lÄku, byĹa hardoĹÄ ducha, gĹÄboka wiara i peĹna nadziei modlitwa. To nic, Ĺźe w pobliĹźu przechadzaĹ siÄ patrol milicji i wojska; to nic, Ĺźe czuĹo siÄ na plecach ich wrogie spojrzenia. To niewaĹźne, Ĺźe tyle razy prĂłbowali zmyÄ krew z krzyĹźa â on dalej krwawiĹ. Krew spĹywaĹa w dóŠkropla za kroplÄ , jak Ĺza za ĹzÄ niejednego z nas. MĹodzieĹź i doroĹli razem zatopieni w modlitewnym czuwaniu. ChoÄ widziaĹam zakrwawiony krzyĹź, to jednak nie widziaĹam tej jedynej kropli â tej kropli, tego poczÄ tku struĹźki. ByĹa juĹź wiosna, biegĹam rano do szkoĹy, uklÄknÄĹam pod krzyĹźem i zobaczyĹam⌠iskrzÄ cÄ siÄ w sĹoĹcu brunatnoczerwonÄ kropelkÄ, tak malutkÄ i niepozornÄ , ktĂłra robiĹa siÄ coraz wiÄksza i wiÄksza, a gdy juĹź nie mogĹa siÄ oprzeÄ sile grawitacji, zaczÄĹa spĹywaÄ powoli w dĂłĹ, powiÄkszajÄ c strugÄ, biegnÄ cÄ w dóŠkrzyĹźa. Ten widok i ta chwila byĹy czymĹ niezwykĹym, czymĹ, co sprawiĹo, Ĺźe zrodziĹa siÄ w moim sercu nadzieja, ktĂłra na nowo poruszyĹa mojÄ duszÄ: âSÄ momenty, spotkania, fakty, ktĂłre sÄ odmienne od wszystkich innych â sÄ takie fakty i momenty w Ĺźyciu, ktĂłre posiadajÄ nieporĂłwnywalnÄ z niczym siĹÄ. I to nie za sprawÄ ich haĹaĹliwoĹci, ale ich siĹy przebudzenia caĹego naszego ÂŤjaÂť, ze wzglÄdu na to, co decydujÄ cego wnoszÄ do naszego Ĺźyciaâ (Rekolekcje Bractwa CL, s. 23). Dla mnie i dla wielu innych byĹ to cud. Cud, ktĂłry dane mi byĹo zobaczyÄ i przeĹźywaÄ, dziÄki ktĂłremu dane mi byĹo drgnienie serca, mogÄ cego dostrzec promyk nadziei. I choÄ rzeczywistoĹÄ pozostaĹa taka sama, to jednak pozostaĹo takĹźe to drĹźenie, to poruszenie duszy. Róşne byĹy koleje mojego poszukiwania i wzrastanie w wierze, myĹlÄ jednak, Ĺźe wĹaĹnie ta chwila byĹa tym przeĹomem, byĹa tÄ mojÄ GĂłrÄ Przemienienia, byĹa mojÄ gĂłrÄ Tabor, kiedy wiara staje siÄ twoja â nie mamy, czy babci â ale twoja, staje siÄ twoim wolnym wyborem: âCud jest wydarzeniem, poruszeniem rzeczywistoĹci, ktĂłra faktycznie nieodparcie przywoĹuje stworzonego czĹowieka do realizacji jego przeznaczenia, przywoĹuje go do Chrystusa, do Boga Ĺźywego. (...) Cud jest zatem metodÄ nawiÄ zywania przez Boga codziennej relacji z nami, sposobem, dziÄki ktĂłremu staje siÄ on obiektywnÄ rzeczywistoĹciÄ w przemijajÄ cej okolicznoĹciâ (L. Giussani, Dlaczego KoĹciĂłĹ, PoznaĹ 2004, s. 316, 321). Wiele byĹo cudĂłw w moim Ĺźyciu i wydarzajÄ siÄ nadal nieustannie, ta Boska interwencja, ta Boska rÄka, ktĂłra mnie prowadzi, ten BoĹźy plan w stosunku do mojej osoby, ktĂłry tak trudno czasami dostrzec, zasĹoniÄty przez moje projekty i brak pokoryâŚ, a BĂłg czeka, z wielkÄ miĹoĹciÄ Ojca, peĹen cierpliwoĹci w stosunku do niepokornego dziecka i dziaĹa cuda: âBĂłg czeka cierpliwie, aĹźebym wreszcie zgodziĹa siÄ Go kochaÄ. BĂłg czeka jak Ĺźebrak, ktĂłry stoi w milczeniu i bez ruchu przed kimĹ, kto moĹźe da mu kawaĹek chleba. Czas jest tym czekaniemâ (Rekolekcje Bractwa CL, s. 31). Ĺťycie pĹynÄĹo swoim rytmem, peĹnym zawirowaĹ. Gdy wrÄcz niezauwaĹźalnie zmieniĹ siÄ mĂłj punkt widzenia i postrzegania Ĺwiata, zmieniĹy siÄ moje potrzeby i to, co kiedyĹ wydawaĹo mi siÄ, Ĺźe zaleĹźy tylko ode mnie, juĹź takim nie byĹo, a rutyna i przyzwyczajenie w wierze staĹo siÄ tym, czego pragnÄ i czego potrzebujÄ â pojawiĹo siÄ nieprzebrane pragnienie i tÄsknota za Bogiem oraz odkrywanie Jego bliskoĹci i zaleĹźnoĹci od Niego. Ĺťycie przynosiĹo kolejne prĂłby, kolejne niepewnoĹci, zwÄ tpienie i lÄk. Gdy z zakamarkĂłw codziennoĹci wypeĹzaĹy kolejne problemy, gdy jak we mgle byĹam zagubiona, upadaĹam na kolana i z niemocÄ prosiĹam o zrozumienie i znalezienie sensu w tym, co mnie spotykaĹo â wtedy pojawiĹo siÄ, to CoĹ: âCzasami pojawia siÄ jak ÂŤbĹysk we mgleÂť, ale mimo to, owo przelotne zjawisko pozwala doĹwiadczyÄ pewnoĹci, Ĺźe znaleĹşliĹmy, aby uĹźyÄ pewnej gry sĹĂłw, ÂŤcoĹ, w czym coĹ jestÂťâ (Rekolekcje Bractwa CL, s. 23). Kiedy gotowa byĹam zĹapaÄ siÄ wszystkiego, co przyniesie choÄ trochÄ ukojenia i spokoju; kiedy pragnÄĹam, Ĺźeby juĹź nie poszukiwaÄ setek alternatywnych rozwiÄ zaĹ na piÄtrzÄ ce siÄ problemy, ktĂłre przynosiĹo Ĺźycie; kiedy prĂłbowaĹam znaleĹşÄ sens tej syzyfowej pracy, ktĂłra wydawaĹa mi siÄ nie mieÄ koĹca, kiedy chciaĹam zrozumieÄ wybory dzieci, kiedy padaĹam pod ciÄĹźarem tego wszystkiego â wtedy ujrzaĹam swoje koĹo ratunkowe: âW szczerym uznaniu swojej zaleĹźnoĹci znajdujesz ratunek, na podobieĹstwo liny rzuconej specjalnie dla ciebie, (..) czĹowiek nie jest sam, zawsze towarzyszy mu KtoĹ Inny, kto jest dla niego Ojcemâ (L. Giussani, Dlaczego KoĹciĂłĹ, s. 223); to wtedy BĂłg postawiĹ na mojej drodze wspaniaĹych ludzi i odkryĹam, Ĺźe Jezus jest tu i mnie sĹyszy, Ĺźe â jestem droga w Jego oczachâ. On jest i mi pomaga, przez spotkane towarzystwo, to dziÄki temu, Ĺźe spotkaĹam âosoby, dziÄki ktĂłrym doĹwiadczyĹam jedynej w swoim rodzaju preferencji, caĹkowicie darmowej, oraz dziÄki ktĂłrym doĹwiadczyĹam peĹni, ludzkiego wibrowania, ktĂłre mnie umocniĹo, ktĂłre pozwoliĹo mi byÄ sobÄ , ktĂłre usunÄĹo ze mnie strach i napeĹniĹo mnie radoĹciÄ oraz nadziejÄ . (...) MiĹoĹÄ, ktĂłrÄ BĂłg skierowaĹ do mnie za poĹrednictwem niektĂłrych twarzy, ÂŤczyni mnie tym, kim jestem prawdziwie, i (âŚ) sprawia, Ĺźe ja takĹźe stajÄ siÄ kimĹ jedynymÂťâ (Rekolekcje Bractwa CL, s. 19). I gdy tak moje serce przepeĹnione byĹo nieprzebranym pragnieniem Boga, On postawiĹ na mojej drodze wspaniaĹe towarzystwo, ktĂłre staĹo siÄ towarzystwem w drodze. Wiele razy zadawaĹam sobie pytanie, dlaczego tak późno dotarĹam do Ruchu, ale chyba dlatego, Ĺźe âJezus nie chce siÄ naprzykrzaÄ ani siÄ narzucaÄ â czeka, aĹź nasza wolnoĹÄ ulegnie i Ĺwiadomie przylgnie do Niego. Dobrze wie, Ĺźe bez zaangaĹźowania siÄ naszej wolnoĹci uznanie Jego obecnoĹci nigdy nie stanie siÄ naprawdÄ nasze, a wiÄc nie pozostanie nic z tego, co nam siÄ przydarza. Dlatego nie spieszy siÄ, nie chce poganiaÄ, ale robi miejsce naszej wolnoĹci i czeka, aĹź utoruje sobie w nas drogÄ uznanie Jego osobyâ (Rekolekcje Bractwa CL, s. 29). Kiedy odkrywasz swojÄ wolnoĹÄ i to, âĹźe jesteĹ umiĹowana w Jego oczachâ oraz Ĺźe musisz teĹź umieÄ pokochaÄ siebie, aby mĂłc pokochaÄ innych, i nie pragniesz juĹź nic innego, tylko mĂłc zaczynaÄ dzieĹ z Jezusem, nie traciÄ Go z oczu w wirze codziennego Ĺźycia, nie traciÄ Go w tym, co ciÄ otacza i chce ciÄ pochĹonÄ Ä i zawĹadnÄ Ä tobÄ . MĂłc siÄ zatrzymaÄ i dostrzec, Ĺźe choÄ rzeczywistoĹÄ, w ktĂłrej siÄ znajdujÄ, jest ciÄ gle ta sama, ale ja jestem zmieniona, poniewaĹź nie jestem juĹź sama: âWiara jest rozpoznaniem i uznaniem Ciebie w wydarzeniu Ĺźycia, dnia, w teraĹşniejszym wydarzeniu, w danej chwili. Wiara jest rozpoznaniem i uznaniem innej wielkiej ObecnoĹci, ktĂłra towarzyszy naszej maĹej i Ĺmiertelnej obecnoĹciâ (L. Giussani). Teraz pragnÄ nieustannie pozostawaÄ w tym punkcie, nie cofaÄ siÄ, nie zawracaÄ i mam ufnoĹÄ, Ĺźe âÂŤOn jest tutaj. / On jest tutaj jak pierwszego dniaÂť (âŚ). Wydarza siÄ teraz. Jest ÂŤczymĹ, co poprzedzaÂť mojÄ wiernoĹÄ, oraz czymĹ, co domaga siÄ i wspiera mojÄ wiernoĹÄ â jest to Jego wydarzanie siÄ terazâ (Rekolekcje Bractwa CL, s. 47). Ania, Pyskowice
Oczekiwanie na bliĹşniaki W poĹowie maja otrzymaĹam propozycjÄ od przeĹoĹźonej oddziaĹu poĹoĹźniczego, gdzie pracujÄ: âPod koniec miesiÄ ca bÄdzie rodziĹa pani spodziewajÄ ca siÄ bliĹşniakĂłw (chĹopczyka i dziewczynki). Dziewczynka ma zdiagnozowane bezmĂłzgowie. W dniu wyznaczonym na cesarskie ciÄcie, w zwiÄ zku z tym, Ĺźe wtedy wypada twĂłj dyĹźur, pĂłjdziesz na salÄ operacyjnÄ , by asystowaÄ neonatologowi podczas poroduâ. BezmĂłzgowie jest znieksztaĹceniem dotyczÄ cym sklepienia czaszki i mĂłzgowia, ktĂłre uniemoĹźliwia Ĺźycie poza Ĺonem matki: chodzi o minuty, maksymalnie godziny Ĺźycia, dlatego w chwili diagnozy standardowo zostaje zaproponowane przerwanie ciÄ Ĺźy. W Internecie mama ta odkryĹa, Ĺźe w naszym szpitalu realizowany jest program âDroga Giacomoâ, dziÄki obecnoĹci rodzicĂłw Giacomo oraz zaprzyjaĹşnionych lekarzy z Ruchu, takich jak Patrizio i Chiara. Celem tego programu jest towarzyszenie rodzicom noworodkĂłw zdiagnozowanych jako terminalnie chore podczas ciÄ Ĺźy, porodu oraz dni pobytu w szpitalu, zgodnie z pragnieniem rodzicĂłw celebrowania ich narodzin oraz ich obecnoĹci niezaleĹźnie od tego, jak dĹugo ona trwa. Kiedy oddziaĹowa powierzyĹa mi to zadanie, natychmiast pomyĹlaĹam: âCo za wspaniaĹa preferencja, ktĂłra niczego mi nie oszczÄdza! Jakbym nie czekaĹa na nic innego, jak na zobaczenie umierajÄ cego w dĹoniach noworodkaâ. Ale potem pomyĹlaĹam sobie: âTo ja zostaĹam o to poproszona, nie jakaĹ inna koleĹźanka, byÄ moĹźe nawet bardziej doĹwiadczona. A zatem to ja muszÄ odpowiedzieÄ i zaryzykowaÄ. ByÄ moĹźe bÄdzie to dla mnie okazja, by zobaczyÄ, co siÄ dzieje, gdy lgnie siÄ do propozycji, ktĂłra na poczÄ tku nie za bardzo siÄ podoba, ale wiesz, Ĺźe stoi za niÄ ktoĹ, kto chce twojego dobra i kto chce ciÄ takÄ , jaka jesteĹ, nawet jeĹli jesteĹ niepewna rezultatu, peĹna wÄ tpliwoĹci i obiekcjiâ. W ten sposĂłb tego ranka udaĹam siÄ do szpitala, by spotkaÄ siÄ z maĹĹźeĹstwem, ktĂłre przyszĹo, by zaĹoĹźyÄ kartotekÄ i zrobiÄ badania. Od dawna szukali miejsca, ktĂłre byĹoby domem mogÄ cym przyjÄ Ä narodziny bliĹşniakĂłw, i prosili o wsparcie w tym, zwaĹźywszy na to, Ĺźe ani wĹrĂłd przyjaciĂłĹ, ani w ich mieĹcie nie udaĹo im siÄ znaleĹşÄ osĂłb, ktĂłre by im towarzyszyĹy bez czynienia sytuacji jeszcze trudniejszÄ niestosownymi osÄ dami. Jednym sĹowem, mniej wiÄcej wszyscy zgodziliĹmy siÄ co do tego, jak wszystko powinno siÄ odbyÄ, potem zdarzyĹo siÄ coĹ nieprzewidzianego. Wieczorem mama pisze, Ĺźe odeszĹy jej wody. Panika. I co teraz? PostanawiajÄ tak czy inaczej wyruszyÄ natychmiast autostradÄ w kierunku Bolonii. My wszyscy z ekipy âDrogi Giacomoâ zmobilizowaliĹmy siÄ, by dotrzeÄ do szpitala. ParkujÄ samochĂłd dokĹadnie w tym samym momencie, w ktĂłrym przyjeĹźdĹźa maĹĹźeĹstwo, w ten sposĂłb pokierowaĹam ich w stronÄ OddziaĹu Ratunkowego. Gdy czekaĹam, aĹź wszystko bÄdzie gotowe do cesarskiego ciÄcia, ogarnÄĹo mnie wielkie oczekiwanie: by Tajemnica przyszĹa nam towarzyszyÄ, dlatego zaczÄĹam siÄ modliÄ o prostotÄ i uwaĹźnoĹÄ, bym mogĹa JÄ zobaczyÄ oraz byÄ Ĺwiadectwem dla koleĹźanek na dyĹźurze, patrzÄ cych na mnie z niedowierzaniem i zadajÄ cych mi pytanie, czy zapĹacono mi, bym byĹa tam po godzinach. BliĹşniaki urodziĹy siÄ prawie o pĂłĹnocy. Gdy tylko zobaczyĹam maleĹkÄ , natychmiast stanÄĹa przede mnÄ jej fizjonomia wynikajÄ ca ze znieksztaĹcenia; jednak po tym, jak odessaĹam jej wody i jÄ wytarĹam wraz z neonatolog, zaĹoĹźyĹam jej czapeczkÄ, ktĂłrÄ przygotowaĹa jej mama, potem owinÄĹam jÄ w pieluszkÄ i daĹam jÄ na rÄce jej tacie, po czym zaprowadziĹam go na salÄ operacyjnÄ , gdzie byĹa takĹźe jej mama, by jÄ jej pokazaÄ. PoĹoĹźyĹam dziewczynkÄ przy twarzy jej mamy, by mogĹa jÄ zobaczyÄ, poznaÄ, powÄ chaÄ i pocaĹowaÄ. Potem umyĹam jÄ razem z jej tatÄ , pomogĹam mu jÄ ubraÄ i od tej chwili trzymaĹ jÄ do koĹca. Bardzo poruszyĹa mnie ich decyzja: sÄ maĹĹźeĹstwem ateistĂłw, postanowili nie chrzciÄ dziewczynki, jednak dowartoĹciowali Ĺźycie, ktĂłre jest, a w dniu, w ktĂłrym przyszli do szpitala, jakby powiedzieli: âTak, lgniemy do tego, co rzeczywistoĹÄ nam proponujeâ, a my wszyscy zrobiliĹmy to samo razem z nimi. Tak napisaĹa mama w dniu wypisu ze szpitala: âDzisiaj wyjeĹźdĹźamy. WyjeĹźdĹźamy z nostalgiÄ , ktĂłra dĹugo bÄdzie nam jeszcze towarzyszyÄ. WyjeĹźdĹźamy takĹźe z naszym dzieckiem oraz ĹwiatĹem, ktĂłre wy wszyscy pozostawiliĹcie w naszych sercach. Nasza dziewczynka nauczyĹa nas, Ĺźe miarÄ Ĺźycia nie jest czas, jaki mamy na tej ziemi, ale silny wpĹyw, jaki pozostawia siÄ, bÄdÄ c tutaj. ZrobilibyĹmy wszystko, by trzymaÄ jÄ jeszcze przez chwilÄ w naszych ramionach, ale to, co wy zrobiliĹcie dla nas, wypeĹnia w znacznej czÄĹci tÄ pustkÄ i sprawia, Ĺźe jesteĹmy pogodni. MaleĹka istotka zmieniĹa nasze Ĺźycie. DziÄkujemy za to, Ĺźe jej to umoĹźliwiliĹcieâ. Autorka znana Redakcji
Wszystkie te znaki, by nie zapomnieÄ Spojrzenie Chrystusa na mnie w ciÄ gu tych ostatnich dwĂłch miesiÄcy konfrontacji z pobytem w szpitalu i zaostrzeniem siÄ choroby Christiana oraz mojej nieumiejÄtnoĹci mierzenia siÄ z wydarzeniami, ktĂłre miaĹy i majÄ miejsce (trudnoĹci w zrozumieniu powagi jego bĂłlu, przyjaciele, ktĂłrzy, owszem, okazujÄ zrozumienie, ale nie mogÄ ciÄ zastÄ piÄâŚ), jest nieustannie cudownie miĹoĹciwe i kiedy to zauwaĹźam, wzruszam siÄ. PoniewaĹź, szczerze mĂłwiÄ c, prĂłbÄ czasu oraz powagi sytuacji, po ludzku niedajÄ cej siÄ za bardzo znieĹÄ, wytrzymujÄ dziÄki wielu znakom, jakie zsyĹa mi Pan, bym o Nim nie zapomniaĹa: od modlitwy po teksty, ktĂłre sÄ wskazane na naszÄ drogÄ, oraz osoby wielkiej wiary, ktĂłre sÄ wokóŠmnie (Olga, Stefania, Elena, ojciec Martin, siostry z Noktersegg). ZresztÄ samÄ historiÄ Christiana postrzegam jako ukazywanie siÄ BoĹźej Tajemnicy w naszym Ĺźyciu, jako wielkiego znaku Jego obecnoĹci poĹrĂłd nas. Oto przykĹady: w momentach zniechÄcenia wiadomoĹÄ za poĹrednictwem WhatsAppa od moich hiszpaĹskich przyjaciĂłĹ, ktĂłrych ledwo co znam i ktĂłrzy pytajÄ mnie, jak ma siÄ Christian. Albo Ilaria, ktĂłra nie pisze do mnie czÄsto, ale wysyĹa wiadomoĹÄ wĹaĹnie po trudnym, entym telefonie do psychoterapeuty. To wĹaĹnie Pan mĂłwi mi: âZobacz, nie jesteĹ sama, Ja jestem!â. MogĹabym przytoczyÄ tysiÄ c innych przykĹadĂłw. Nic nie usuwa bĂłlu oraz pragnienia, by mĂłc mieÄ trochÄ bardziej normalne Ĺźycie, ale potem mĂłwiÄ sobie, Ĺźe jeĹli musiaĹabym je przeĹźywaÄ dla czegoĹ âmniejâ od tego, byĹabym gĹupia, pragnÄ c czegoĹ innego. A zatem w pierwszej kolejnoĹci dziÄkujÄ Panu, Ĺźe daje mi Ĺźycie kaĹźdego dnia i Ĺźe daje mi takĹźe to wszystko, co On chce, abym mogĹa do Niego przynaleĹźeÄ i nie zapominaÄ o Jego Przymierzu. Eleonora, St. Gallen (Szwajcaria)
âChcÄ, Ĺźeby byli szczÄĹliwi tacy, jacy sÄ â Od niedawna chodzÄ na SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Na poczÄ tku prĂłbowaĹam czytaÄ teksty, usiĹujÄ c zrozumieÄ âlekcjÄâ. W domu opiekujÄ siÄ dwoma krewnymi cierpiÄ cymi na zaburzenia psychiczne i zawsze skĹaniaĹam ich do robienia tego, czego chciaĹabym ja; efekt byĹ taki, Ĺźe byĹam wciÄ Ĺź zmÄczona i zestresowana. Tymczasem przebywanie z przyjaciĂłĹmi ze wspĂłlnoty oraz uczÄszczanie na SzkoĹÄ WspĂłlnoty postawiĹo przede mnÄ nowÄ hipotezÄ Ĺźycia. Kiedy wracaĹam do domu, mĂłj brat i kuzyn zawsze widzieli mnie rozpromienionÄ i czuli siÄ ogarniÄci innym spojrzeniem. ZrozumiaĹam, Ĺźe chcÄ byÄ szczÄĹliwa i chcÄ, Ĺźeby oni byli szczÄĹliwi tacy, jacy sÄ . To zmieniĹo caĹkowicie mĂłj sposĂłb patrzenia na nich, bycia z nimi, zmieniĹo nawet nasz dom. Zaprowadzam ich do moich przyjaciĂłĹ, na assembleÄ albo na spÄdzany wspĂłlnie dzieĹ, poniewaĹź tutaj sÄ akceptowani. W naszym kraju bowiem wystÄpuje jeszcze bardzo silna âkultura wstyduâ, przez co niepeĹnosprawny krewny jest postrzegany jako kara i nie wolno go pokazywaÄ. Cóş za pomoc, gdy mogÄ odkrywaÄ, Ĺźe jestem szczÄĹliwa, przebywajÄ c z wami! Helen, Kajang (Malezja)
PielÄgniarz na Meetingu NajdroĹźszy CarrĂłnie, jak co roku (od co najmniej 10 lat), miaĹem wziÄ Ä udziaĹ w Meetingu w Rimini jako wolontariusz. Na co dzieĹ pracujÄ jako pielÄgniarz i podczas Meetingu naleĹźÄ do âSĹuĹźby Medycznejâ. PamiÄtam wszystkie moje obawy, lÄki i uprzedzenia, kiedy zapytano mnie po raz pierwszy, czy chcÄ to robiÄ. Szczerze mĂłwiÄ c, wolaĹbym jakÄ Ĺ odskoczniÄ, wolaĹbym byÄ stolarzem, elektrykiem itd., robiÄ coĹ zupeĹnie odmiennego od mojej pracy. Przystanie na tÄ propozycjÄ otworzyĹo przede mnÄ nowy sposĂłb pracy. PoznaĹem osoby szczÄĹliwe z powodu tego, Ĺźe tam sÄ , oraz tego, Ĺźe mogÄ sĹuĹźyÄ swoimi zawodowymi umiejÄtnoĹciami, by przyczyniaÄ siÄ do wzrostu dzieĹa, ktĂłre odbieramy takĹźe jako w jakimĹ stopniu nasze. Pracujemy na uboczu hali wystawowej, z dala od wszystkich, ale bliscy tym, ktĂłrzy nas potrzebujÄ . Zdumiewa mnie widok osĂłb przychodzÄ cych odwiedziÄ nas po upĹywie wielu lat, ktĂłre wspominajÄ to, co dla nich zrobiliĹmy. Pewna pani wrĂłciĹa, by opowiedzieÄ nam, Ĺźe w ubiegĹym roku miaĹa silny bĂłl gĹowy i zaleciliĹmy jej âcudownÄ â pastylkÄ, ktĂłra sprawiĹa, Ĺźe bĂłl minÄ Ĺ. Nie zrobiliĹmy nic oprĂłcz tego, Ĺźe zaaplikowaliĹmy Ĺrodek przeciwbĂłlowy. âPacjentâ staje siÄ âprzyjacielemâ majÄ cym jakÄ Ĺ potrzebÄ. To sprawiĹo, Ĺźe przewartoĹciowaĹem i ponownie przemyĹlaĹem mojÄ pracÄ. Po doĹwiadczeniu Meetingu, kiedy wracasz do pracy, nic nie jest juĹź takie jak wczeĹniej â bardziej zrozumiaĹe jest dla ciebie to, dlaczego coĹ robisz. Nie odejmuje to trudu, ale czyni ciÄ Ĺwiadomym tego, dlaczego warto stawiaÄ mu czoĹa. TakĹźe moi koledzy w szpitalu zauwaĹźyli to, mĂłwiÄ c mi, Ĺźe siÄ zmieniĹem, âzazdroszczÄ â mi mojego sposobu stawania wobec cierpiÄ cej osoby. Ja tymczasem czujÄ siÄ wciÄ Ĺź taki sam, staram siÄ stawiaÄ czoĹa pracy najlepiej, jak to moĹźliwe, uznajÄ c i zawierzajÄ c KomuĹ Innemu to, co robiÄ, bĹÄdy i sukcesy. Giovanni
MieÄ nadziejÄ w Tegucigalpie âCiÄ Ĺźy czasem Ĺźycie i czĹowiek wpada w rozpacz. / CiÄ Ĺźy rozgoryczenie i ciÄ Ĺźy szczÄĹcie, ktĂłrego brakuje; / nadzieja szepcze: ma nadziejÄ, nadziejÄ, nadziejÄ, / a utrudzone serce odpowiada: dlaczego?â. W gĹowie rozbrzmiewajÄ mi te sĹowa honduraskiego poety Jorgeâa Federica Traviesa, kiedy przychodzÄ jedynie zĹe wiadomoĹci: ulice zablokowane przez manifestujÄ cych w celu utrudnienia swobodnego ruchu pojazdĂłw i pieszych; lekarze i nauczyciele wychodzÄ cy na ulicÄ, by protestowaÄ przeciwko niesprawiedliwemu wprowadzeniu w Ĺźycie dwĂłch nowych ustaw; protestujÄ cy funkcjonariusze policji domagajÄ cy siÄ lepszych warunkĂłw pracy; studenci protestujÄ cy w obronie swoich ideaĹĂłw itd. Dlatego zadajÄ sobie pytanie, co pozwala nam âĹźyÄ w prawdzie, bez przymusu patrzenia w innÄ stronÄ, bez lÄkuâ. I odpowiedĹş jest prosta: âZobaczyliĹmy i usĹyszeliĹmy coĹ tak wielkiego, Ĺźe wszystko inne jest niczym w stosunku do niejâ. To byĹo tak oczywiste podczas Rekolekcji Bractwa, ktĂłre odbyĹy siÄ w moim mieĹcie Tegucigalpie. Data zostaĹa wyznaczona na piÄ tek i przypadkowo protesty zaostrzyĹy siÄ wĹaĹnie tego dnia. NiepewnoĹÄ wzrastaĹa, ale my wszyscy opieraliĹmy siÄ wobec moĹźliwej koniecznoĹci ich odwoĹania. NiektĂłrzy, mieszkajÄ cy w innych miastach, w odlegĹoĹci trzech, a nawet szeĹciu godzin drogi, zaryzykowali i wyruszyli w podróş, by przyjechaÄ, ale drogi byĹy zablokowane i musieli wrĂłciÄ do swoich miast. Dla bezpieczeĹstwa postanowiliĹmy zmieniÄ caĹy program tak, by rozpoczÄ Ä w sobotÄ zamiast w piÄ tek, podejmujÄ c drugÄ prĂłbÄ. Na szczÄĹcie w miÄdzyczasie drogi zostaĹy odblokowane i wszystkim nam udaĹo siÄ dotrzeÄ do centrum, gdzie odbywaĹy siÄ Rekolekcje. Co takiego nas motywuje i co pozwoliĹo na to, byĹmy zrobili wszystko, co byĹo w naszej mocy, by dotrzeÄ do tak oczekiwanego momentu? Jedynie miĹoĹÄ do Boga uczyniĹa to moĹźliwym. Jedynie to, co nasze serce rozpoznaje jako tak wielkÄ i intensywnÄ rzecz, Ĺźe czyni niemoĹźliwe moĹźliwym, wraz z przeogromnym szczÄĹciem posiadania towarzystwa, ktĂłre pomaga nam nie straciÄ ducha, podtrzyma ĹźywÄ nadziejÄ, by znĂłw usĹyszeÄ Jego gĹos, by czuÄ siÄ w peĹni sobÄ . Jesica, Tegucigalpa (Honduras)
Wakacje i sÄ siadka Nie jestem osobÄ , ktĂłra lubi mĂłwiÄ, ale podczas jednej ze SzkóŠWspĂłlnoty nie wytrzymaĹam. OdczuwaĹam duĹźy smutek, widzÄ c, jak w niektĂłrych wypowiedziach rodzi siÄ idea, Ĺźe weryfikacji chrzeĹcijaĹskiego faktu, to znaczy tego, Ĺźe âChrystus naprawdÄ jest odpowiedziÄ na Ĺźycieâ, moĹźna dokonywaÄ jedynie w sprawach ruchowych i Ĺźe my lgniemy do tych okolicznoĹci, przez co wystÄpuje to nastÄpowanie po sobie wzlotĂłw i upadkĂłw w Ĺźyciu, bez ciÄ gĹoĹci. Tymczasem dla mnie weryfikacja polega na przekonaniu siÄ, czy to, co przeĹźywam, odpowiada temu, czego pragnÄ. Czy, jak mĂłwi siÄ na Szkole WspĂłlnoty, pozwala rzuciÄ wyzwanie wszelkiej wÄ tpliwoĹci, niepewnoĹci, lÄkowi. OpowiedziaĹam o tym, jak pewnego dnia oĹwiadczyĹam mojemu mÄĹźowi, Ĺźe moim zdaniem przyszĹa pora, byĹmy podliczyli rachunki, by siÄ przekonaÄ, czy moĹźemy sobie pozwoliÄ na wyjazd na wakacje ze wspĂłlnotÄ , oraz jakiego wsparcia ewentualnie potrzebowalibyĹmy. To zagadnienie byĹo tematem dyskusji, poniewaĹź jego zdaniem przesadzaĹam. Ale ja nalegaĹam, bo owszem, pragnÄĹam jechaÄ w gĂłry z naszymi przyjaciĂłĹmi, ale jeszcze bardziej stawaÄ wobec rzeczywistoĹci takiej, jaka jest mi dawana, i to mnie nie przeraĹźa, gdyĹź wiem, Ĺźe Ten, kto mi jÄ daje, nigdy mnie nie rozczarowaĹ. W kaĹźdym razie nie bez trudnoĹci robimy podliczenia i wiemy, o jakÄ pomoc chcemy poprosiÄ, by pojechaÄ. Dwa dni po tej dyskusji dzwoni do mnie sÄ siadka. Jest to kobieta z trĂłjkÄ dzieci, z ktĂłrych dwoje ma z jednym partnerem, a trzecie, najmĹodsze, ma z mÄĹźczyznÄ , z ktĂłrym obecnie Ĺźyje. Co jakiĹ czas dzieci te przychodzÄ , by pobawiÄ siÄ z moimi dzieÄmi, i w ten sposĂłb miaĹam okazjÄ zamieniÄ z niÄ kilka sĹĂłw. OpowiedziaĹa mi o swoim byĹym partnerze, o problemach z obecnym; jednym sĹowem, zrodziĹa siÄ miÄdzy nami dziwna bliskoĹÄ. Dzwoni do mnie i mĂłwi: âMam problem do rozwiÄ zania, caĹy ranek zastanawiam siÄ, co zrobiÄ, i tylko ty przyszĹaĹ mi na myĹlâ. Zapraszam jÄ na kawÄ. Na poczÄ tku jest niezdecydowana, dlatego pytam jÄ , co siÄ staĹo. WĹrĂłd Ĺez mĂłwi mi, Ĺźe jej byĹy partner spóźnia siÄ z wypĹatÄ pieniÄdzy i Ĺźe ma problem, poniewaĹź musi dokonaÄ jakiejĹ wpĹaty w godzinach przedpoĹudniowych. Nie miaĹam wÄ tpliwoĹci, wziÄĹam kopertÄ ze znajdujÄ cymi siÄ w Ĺrodku pieniÄdzmi odĹoĹźonymi na wakacje i wrÄczyĹam jej. PoniewaĹź dla mnie ona proszÄ ca mnie o pomoc oraz pragnienie pojechania na wakacje, rozliczenia siÄ z naszÄ sytuacjÄ ekonomicznÄ , to jedno i to samo â to Chrystus, ktĂłry wychodzi mi na spotkanie, a ja ze swojej strony chcÄ wyjĹÄ na spotkanie Jemu. To, co mogĹoby wydawaÄ siÄ nie do pogodzenia, tak jak z jednej strony podliczenie wydatkĂłw, by zrozumieÄ, czy finansowo moĹźesz pozwoliÄ sobie na wakacje, dla ktĂłrych pragniesz poĹwiÄciÄ nawet póŠdnia spÄdzonego nad morzem, fryzjera, kosmetyczkÄ, by mĂłc zaoszczÄdziÄ, a z drugiej poĹźyczenie pieniÄdzy (wziÄtych z oszczÄdnoĹci) osobie, ktĂłrÄ znasz od dwĂłch miesiÄcy, majÄ to samo ĹşrĂłdĹo, majÄ tÄ samÄ doniosĹoĹÄ: stawanie wobec Tego, kto daje ci rzeczywistoĹÄ oraz moĹźliwoĹÄ doĹwiadczania caĹkowitej odpowiednioĹci. Marta, Perugia (WĹochy)
ImadĹo ĹciskajÄ ce serce Stwierdzam, Ĺźe â mimo iĹź przyznanie siÄ do tego wywoĹuje we mnie niemaĹe zakĹopotanie â nie jestem nawet wierzÄ ca. Albo lepiej: kiedyĹ byĹam, kiedy byĹam mĹodsza i braĹam wszystko takim, jakim byĹo mi przedstawiane i na tym koniec. Ale z czasem sprawy takie, jak o nich mĂłwiono, juĹź mi nie pasowaĹy: jak mogĹy pasowaÄ mi te prawdy, jeĹli nie rozumiaĹam ich znaczenia? Bardzo dĹugo wciÄ Ĺź myĹlaĹam, Ĺźe wiara nie jest mi do niczego potrzebna w Ĺźyciu. ByĹo tak aĹź do poczÄ tku tego lata, kiedy pojechaĹam na wakacje GS. Dlaczego pojechaĹam? OdpowiedĹş jest prosta: miaĹam nadziejÄ, Ĺźe tam znajdÄ odpowiedzi. W istocie, w czerwcu zaczÄĹam czuÄ coĹ dziwnego, wewnÄtrzny bĂłl, ktĂłry nie dawaĹ mi spokoju. ByĹo to coĹ jak ĹciskajÄ ce moje serce, gĹowÄ, mĂłzg imadĹo, ktĂłre nie pozwalaĹo mi w peĹni przeĹźywaÄ tego, co robiĹam. W gruncie rzeczy wakacje sÄ wĹaĹnie po to: by siÄ bawiÄ, bawiÄ i jeszcze raz bawiÄ. A przecieĹź, mimo Ĺźe ciÄ gle byĹam wypeĹniona oczekiwaniami i pomimo ciÄ gĹego wypeĹniania moich dni róşnymi aktywnoĹciami oraz wyjĹciami z przyjaciĂłĹmi, imadĹo wciÄ Ĺź trzymaĹo mnie w uĹcisku. Nie byĹam w stanie juĹź siÄ bawiÄ. Nie wiedzÄ c, kogo oskarĹźyÄ za to moje zĹe samopoczucie, zrzuciĹam je na chĹopaka, w ktĂłrym byĹam zakochana, ale po dĹugim, zbyt dĹugim czasie, odkryĹam, Ĺźe wystawiĹ mnie do wiatru. Moje przyjaciĂłĹki i rodzice przyznawali mi racjÄ â to on byĹ przyczynÄ mojego zĹego samopoczucia. Jedyne, co musiaĹam zrobiÄ, to pozwoliÄ, by upĹynÄĹo nieco czasu, i bym o nim zapomniaĹa. Ale takĹźe w tym przypadku rozczarowaĹam siÄ: otóş im bardziej staraĹam przekonaÄ siebie, Ĺźe powodem byĹ ten chĹopak, tym bardziej uĹwiadamiaĹam sobie, Ĺźe tak nie byĹo. Gdyby to on byĹ powodem, dlaczego nawet w tych momentach, kiedy z nim byĹam, nie tylko moja dĹoĹ byĹa ĹciĹniÄta przez jego dĹoĹ, ale takĹźe moje serce przez to niewidzialne imadĹo? PotrzebowaĹam odpowiedzi. Oto dlaczego pojechaĹam na wakacje GS. ZnalazĹam je? SÄ dzÄ, Ĺźe tak. ZwĹaszcza dziÄki jednej osobie, ktĂłra zobaczyĹa we mnie coĹ, czego ja nigdy nie widziaĹam, i z gĹÄbi swojego serca powiedziaĹa mi, Ĺźe mnie rozumie i Ĺźe nie byĹo we mnie nic zĹego. Ĺťe to, co mi siÄ przytrafiaĹo, byĹo przepiÄkne, poniewaĹź BĂłg w ten sposĂłb dawaĹ mi znak, Ĺźe istnieje, w co ja tymczasem zawsze wÄ tpiĹam. Wreszcie zrozumiaĹam, skÄ d braĹa siÄ ta pustka. Eleonora
LISTY Z KUBY Drodzy Przyjaciele, w paĹşdzierniku wiele siÄ dziaĹo, a czasu ciÄ gle brakuje. Na Kubie przeĹźywamy rok misyjny, aby przypominaÄ sobie, Ĺźe wszyscy jesteĹmy posĹani. Aby ewangelizacja byĹa zadaniem dla wszystkich ochrzczonych, jednÄ niedzielÄ w kaĹźdym miesiÄ cu ogĹosiĹem misyjnÄ i wszyscy mamy za zadanie spotkaÄ siÄ z trzema osobami lub rodzinami i porozmawiaÄ z nimi o wierze. I Ĺźeby zadanie byĹo konkretne, w nastÄpnÄ niedzielÄ przepytujÄ ludzi o to, jak gĹosili Chrystusa i komu konkretnie. Trudne to zadanie, ale w ten sposĂłb caĹa parafia uczy siÄ, a na ulicy, na ktĂłrej mieszkajÄ , dziejÄ siÄ maĹe cuda, bo misja to dzieĹo Boga. Sam czujÄ siÄ czÄĹciÄ ludu BoĹźego i rĂłwnieĹź podjÄ Ĺem to zadanie â spotkaÄ trzy osoby i powiedzieÄ im o Chrystusie Ĺťywym i Obecnym. PierwszÄ osobÄ byĹ pan milicjant, ktĂłry wsiadĹ do mnie do samochodu. PomyĹlaĹem sobie â ten to nie, mundurĂłwki to trudny materiaĹ, wiÄc zaczÄ Ĺem rozmawiaÄ o pogodzie i cenach ryĹźu⌠AĹź milicjant mĂłwi: âOglÄ dam wyjÄ tkowy serial, chyba brazylijski, o Ĺźyciu Jezusaâ⌠I on â milicjant â opowiedziaĹ mi o Ĺźyciu Jezusa⌠I tak zostaĹem zewangelizowany⌠A skoro on zaczÄ Ĺ, to zapytaĹem o dzieci i o to, czy sÄ ochrzczone⌠I tak ochrzciĹem dwĂłjkÄ dzieci. Kolejne spotkanie byĹo ze sprzedawczyniÄ w sklepie, takÄ zawsze niezadowolonÄ , z pogrzebowÄ minÄ . PowiedziaĹem jej, Ĺźe mnie wiara w Jezusa daje radoĹÄ, a ona na to: âMnie te rzeczy nie interesujÄ â⌠DodaĹem: âAle Jezus siÄ TobÄ interesujeâ i poszedĹem. NastÄpnym razem zaniosĹem jej EwangeliÄ, zobaczymy, co z tego wyniknie. Trzecia osoba to student architektury zainteresowany katedrÄ âŚ OprowadzaĹem go i pokazywaĹem zakamarki katedry, mĂłwiÄ c, Ĺźe by zrozumieÄ sztukÄ, trzeba dotrzeÄ do jej ĹşrĂłdĹa, i daĹem mu EwangeliÄ: âJak przeczytasz, to wrĂłÄ, pogadamyâ. ZrobiliĹmy nocnÄ ewangelizacjÄ Bayamo z mĹodzieĹźÄ w formie: âBĂłg mĂłwi, sĹucha i zbawiaâ. WychodziliĹmy dwĂłjkami na ulicÄ, aby zachÄcaÄ ludzi do wejĹcia do koĹcioĹa. WewnÄ trz ktoĹ z mĹodych zachÄcaĹ goĹci do wylosowania z koszyka tekstu SĹowa BoĹźego, a nastÄpnie wyjaĹniaĹ, co BĂłg chce tej konkretnej osobie powiedzieÄ. NastÄpnie kolejna osoba zachÄcaĹa do napisania listu do Pana Boga i zostawienia go w koszu przy NajĹwiÄtszym Sakramencie, a po wspĂłlnej modlitwie dawaliĹmy folder z kerygmÄ oraz godzinami spotkaĹ i formacji. I tak trzy godziny i w koszyku znalazĹo siÄ 178 listĂłw â tyle osĂłb przyszĹo do koĹcioĹa. NajpiÄkniejsze byĹo to, Ĺźe szeĹÄ z nich kolejnego dnia byĹo na Eucharystii. Kolejnego dnia we wspĂłlnocie Vado de Yeso odwiedziliĹmy 45 osĂłb, czytajÄ c w kaĹźdym domu EwangeliÄ. UdaĹo siÄ zorganizowaÄ trzy koncerty w koĹciele, jeden zupeĹnie katolicki, na ktĂłry zaprosiĹem osobiĹcie moich czerwonych âwysoko postawionychâ, a nastÄpnie na odrobinÄ kawy z rumem. A na innych koncertach zawsze miaĹem moĹźliwoĹÄ przemĂłwiÄ i powiedzieÄ o piÄknie i mÄ droĹci chrzeĹcijaĹstwa. Raz w tygodniu odwiedzamy wszystkie wspĂłlnoty, aby wedĹug mojego projektu formacyjnego âx 4â (Biblia, lectio divina, duchowoĹÄ, integracja â zabawy dla wszystkich) wspĂłĹdzieliÄ wiarÄ i Ĺźycie. Tematem na ten âkoniunkturalnyâ miesiÄ c jest nadzieja. Kraj przeĹźywa teraz âokres koniunkturalnyâ â to takie sĹowo klucz, ktĂłre zamyka usta, kaĹźÄ c milczeÄ i cierpieÄ (to taki stan wyjÄ tkowy albo gĹÄboki kryzys, ale eufemistycznie nazywany koniunkturÄ ). Brak paliwa, transport przyprawiajÄ cy o rozpacz, brak oliwy, ĹźywnoĹci, prÄ du, gazu â wszystko tĹumaczy siÄ stanem koniunkturalnym. OczywiĹcie wszystkiemu winne sÄ USA, dlatego wspĂłlnie piszemy na murach, plakatach, szkoĹach i domach â tutaj nikt siÄ nie poddaje! MĂłwiÄ c o nadziei, wielokrotnie doĹwiadczyliĹmy beznadziei i na spotkaniach byĹo wiele goryczy, smutku, rozczarowania, zĹoĹci, niemocy, frustracji, zmÄczenia Ĺźyciem i Ĺez. Ile bĂłlu w moim ludzie, ktĂłry pomimo wszystko Ĺźyje i kocha Boga! Poziom frustracji i zmÄczenia wszystkim jest skrajny i ludzie czasami przestajÄ siedzieÄ cicho â wczoraj na stacji paliw widziaĹem, jak listonosz wysypaĹ policji trzy kosze listĂłw i wykrzyczaĹ: âMacie paliwo, to rozwieĹşcie te przesyĹki, bo ja juĹź nie wytrzymamâ⌠i zostawiajÄ c motor, poszedĹ sobie. MĂłwiÄ ludziom duĹźo o Niebie i bliskoĹci Boga i traktujÄ wszystkich ze zwiÄkszonÄ czuĹoĹciÄ i dyspozycyjnoĹciÄ , aby mĂłj lud nie cierpiaĹ przynajmniej z innych powodĂłw⌠OtworzyliĹmy kolejne miejsce dla dzieci do odrabiania lekcji, kolejnych szeĹciu studentĂłw otrzymuje stypendium, a dziesiÄcioro dzieci ma darmowe przedszkole, gdzie co dwa tygodnie katechizujÄ wszystkie dzieci â tak nieoficjalnie chyba⌠Wzrasta zaangaĹźowanie moich parafian i cieszÄ siÄ nimi kaĹźdego dnia. MĹodzi angaĹźujÄ siÄ w wiele akcji duszpasterskich i wszystko sprawia mi maĹe radoĹci w tym maĹo radosnym Ĺwiecie. DziÄkujÄ za pamiÄÄ, modlitwÄ, wsparcie i proszÄ, abyĹcie ze mnÄ trwali. ks. Adam, Bayamo (Kuba), paĹşdziernik 2019
PS DoĹÄ czam krĂłtkÄ i prostÄ ocenÄ synodu panamazoĹskiego, takÄ duszpasterskÄ , aby kochaÄ. ZamieĹciĹem jÄ takĹźe na Facebooku. Dokument posynodalny trzeba przeczytaÄ caĹy, aby zobaczyÄ troskÄ i miĹoĹÄ do ludzi ze strony pasterzy â piÄknie siÄ czyta. ZachÄcam. DzielÄ siÄ kilkoma myĹlami o synodzie i opiniach o nim. 1. CzytaÄ AmazoniÄ dla nas to jak dywagowaÄ na przykĹad o XVI strojach w Mongolii, czyli nie wiemy o nich w Europie zupeĹnie nic, wiÄc lepiej posĹuchaÄ miejscowych. Z takiego pragnienia zrodziĹ siÄ synod, ktĂłry byĹ poprzedzony dwoma latami pracy zgodnie z zasadÄ widzieÄ-osÄ dzaÄ-dziaĹaÄ, wiÄc po pierwsze: wiÄcej zaufania do miejscowych, bo to oni, a nie my ĹźyjÄ w tej rzeczywistoĹci EwangeliÄ . 2. Aby czytaÄ KoĹcióŠw Amazonii, trzeba wyzbyÄ siÄ pychy i buty Europejczyka, ktĂłry myĹli, Ĺźe jest panem Ĺwiata. A tymczasem Europa i katolicka Polska to iloĹciowo kropelka wody w oceanie KoĹcioĹa. Co czwarty katolik na Ĺwiecie jest Brazylijczykiem â 164 mln ochrzczonych. 3. PrzejÄci pasterze widzÄ problem spadku liczby wiernych o 30% i bijÄ na alarm. Problemem sÄ sekty o podĹoĹźu protestanckim, znaczne odlegĹoĹci do pokonania (rzeka, dĹźungla), brak kapĹanĂłw. Pasterze widzÄ problem i szukajÄ sposobu, jak ocaliÄ i zbawiÄ czĹowieka. 4. Europejczyk w ogĂłle nie rozumie siÄ z mieszkaĹcem Amazonii. UĹźywamy tych samych sĹĂłw, ale ich znaczenie jest inne. Na przykĹad kiedy biaĹy mĂłwi âfeminizmâ, myĹli: aborcja, krzyczÄ
ce LGBT 5. W tekĹcie niczym fala powraca pytanie o to, jak zatroszczyÄ siÄ o czĹowieka, jak zatroszczyÄ siÄ o jego zbawienie. Inne to kwestie techniczne. Nie jest to dokument wyznaczajÄ cy prawo, jedynie wyznacza kierunki poszukiwaĹ, prac, drĂłg rozwoju. Nawet takie gĹoĹne zagadnienia jak posĹuga kobiet w KoĹciele (a kto w wiÄkszoĹci posĹuguje w Polsce w KoĹciele? Kto chodzi codziennie na Msze Ĺw.? Katechetki, zelatorki, animatorki itd.), ĹwiÄcenie diakonĂłw permanentnych czy sprawdzonych mÄşów wiary â jeĹli jest to droga do pomocy ludziom w drodze do nieba, to czy my â szare stworzonka z podlaskiej wioski czy nawet ze stolicy â moĹźemy podnosiÄ gĹowÄ i krzyczeÄ o prawa KoĹcioĹa. Ze spokojem i ufnoĹciÄ â KoĹcióŠjest Boga i On znajdzie drogÄ do zbawienia swoich dzieci. 6. A co do wrzucenia Pachamamy do Tybru, to mam mieszane uczucia. WiÄcej szacunku do innoĹci, a nawet wiÄcej miĹoĹci w procesie rozwoju wiary. Nie wiem, kto okazaĹ siÄ bardziej dziki, prymitywny i nie-religijny⌠DrogÄ KoĹcioĹa jest miĹoĹÄ, nie agresywna walka. ReligijnoĹÄ pozaeuropejska przepeĹniona jest strachem, lÄkami przed naturÄ , bĂłstwami, Bogiem. Dla latynosa wszystko jest przepeĹnione duchowym wymiarem. Tak po prostu jest. Wystarczy przejĹÄ siÄ wokóŠmojej katedry, aby zobaczyÄ, ile kaĹźdego dnia ludzie zostawiajÄ Ĺw. Ĺazarzy, Barbar ze strachu, Ĺźe mogÄ ukaraÄ, zesĹaÄ przekleĹstwo. Jan PaweĹ II w encyklice o misjach napisaĹ, Ĺźe pierwszym zadaniem misjonarza jest wyzwalanie z lÄku i strachu. A ileĹź tych zabobonĂłw byĹo jeszcze kilkanaĹcie lat temu w naszym kraju? Pachamama to nie demon, nie baĹwochwalstwo, ale obraz ludzkich lÄkĂłw, niepewnoĹci, a zarazem szacunku wobec SiĹ WiÄkszych. StaĹa siÄ biednym ludziom wielka krzywda, w Ĺźaden sposĂłb nie moĹźna siÄ tym chlubiÄ. Nie byĹ to gest miĹoĹci do czĹowieka, nie byĹ to gest Chrystusowy. Pachamama to w historii ewangelizacji czÄsto punkt wyjĹcia w gĹoszeniu ludziom Prawdziwego Boga. IleĹmy przejÄli od pogaĹstwa⌠ĹwiÄ tynie, pielgrzymki, kult zmarĹych i wiele innych⌠To wszystko wymaga czuĹej ewangelizacji. ChrzeĹcijaĹstwo usuwa lÄk, a nie wywoĹuje go, jak to staĹo siÄ z figurkÄ âŚ ChrzeĹcijaĹstwo ewangelizuje, nie dominuje i kolonizuje. WidziaĹem zdjÄcia pĹaczÄ cych ludzi w selwach, bo ktoĹ w imiÄ Boga tradycji wrzuciĹ do rzeki to, co innym byĹo drogie i przypominaĹo o istnieniu Ĺwiata duchowego. Aby zmieniaÄ innych, trzeba ich pokochaÄ i zrozumieÄ. 7. Trzeba patrzeÄ na fakty, a nie na opinie. Dzisiaj opinie wyprzedzajÄ i niestety znieksztaĹcajÄ fakty. Dlatego warto przeczytaÄ ten prosty dokument. 8. Ostatnie â znakami zĹa jest otwarta walka z KoĹcioĹem i PapieĹźem. Bramy piekielne nie przemogÄ KoĹcioĹa, a PapieĹź jest gryziony przez wilki. Kochajmy PapieĹźa, mĂłdlmy siÄ za Niego, sĹuchajmy go sercem. Franciszek jest darem Boga dla nas. Zakochajmy siÄ w Chrystusie, KoĹciele, PapieĹźu. WiÄcej ufnoĹci â KoĹcióŠjest Chrystusa. |