Ślady
>
Archiwum
>
2003
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2003 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy plan. Syndrom Czarnobyla Contri. Pragnienie jest wydarzeniem, a nie zapowiedziÄ nÄdzy KonsekwencjÄ grzechu pierworodnego jest zredukowanie pragnienia i poczucia smaku Ĺźycia do tego stopnia, Ĺźe ludzie umierajÄ na anoreksjÄ. Chrystus przyszedĹ jako "ruch", na nowo poruszajÄ c wszystko. Rozmowa z psychoanalitykiem pod redakcjÄ Maurizio Crippy ÂŤWiele wiekĂłw temu, chrzeĹcijanie zauwaĹźyli: grzech pierworodny to oczywiĹcie culpa (wina), ale felix (szczÄĹliwa). StaĹ siÄ bowiem powodem wcielenia Syna BoĹźego i tego, Ĺźe staĹ siÄ On towarzyszem naszej wÄdrĂłwki. W ten sposĂłb chrzeĹcijanie pokazali, Ĺźe majÄ gĹowÄ na karku: zamiast myĹleÄ negatywnie, zadrÄczaÄ siÄ winÄ , dokonali tego, co stanowi dÄ Ĺźenie ekonomisty: odwrĂłcenie losu kryzysu ekonomicznegoÂť. Sobotnie popoĹudnie w Mediolanie. Pada deszcz ale pogoda jest znoĹna. Z Giacomo Contri rozmawiamy o znaczeniu sĹĂłw: pragnienie, grzech, szczÄĹcie, zabrzmiaĹy one niedawno podczas Rekolekcji Bractwa Comunione e Liberazione. WkrĂłtce zabrzmiÄ ponownie na Meetingu w Rimini: ÂŤCzy jest czĹowiek, ktĂłry Ĺźycia pragnie...?Âť
Od czego byĹ zaczÄ Ĺ? Od niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju znaku firmowego chrzeĹcijaĹstwa: BĂłg posĹuĹźyĹ siÄ ÂŤrozumowaniem wznoszÄ cymÂť. RozróşniĹ winÄ od poczucia winy, a przebaczenie od darowania kary. Dla rozwiÄ zania problemu winy posĹuĹźyĹ siÄ Wcieleniem. ByĹo to rozwiÄ zanie nowe, niesĹychane, nieznane, niewyobraĹźalne: nie przyszĹo ono do gĹowy nikomu. StanowiĹo taka nowoĹÄ, ze przyniosĹo korzyĹÄ nie tylko nam, ale rĂłwnieĹź Jemu: istotnie, On chciaĹ zmartwychwstaÄ jako czĹowiek. To, Ĺźe On staĹ siÄ czĹowiekiem i byĹ z tego zadowolony, nie zawieraĹo zatem tylko jakiegoĹ szlachetnego zabiegu wychowawczego wobec czĹowieka. ByĹo korzystne dla nas, poniewaĹź byĹo korzystne dla Niego. Nowy porzÄ dek, ktĂłry w ten sposĂłb zostaĹ zaprowadzony na Ĺwiecie nazwaĹbym ÂŤporzÄ dkiem spotkaniaÂť. Jezus jest spotkaniem, a nawet poszerzeniem naszej wiedzy, wĹaĹnie On opowiedziaĹ nam o sobie i swoim Ojcu. Powtarzam: nigdy nikomu nie przyszĹo do gĹowy, by prosiÄ Boga: ÂŤPrzyjdĹş jako czĹowiekÂť. Oto ÂŤNowy TestamentÂť. BĂłg zadziaĹaĹ w sposĂłb zaskakujÄ cy, dopeĹniajÄ c to, czego nam nie dostaje: daĹ nam wiÄcej niĹź nasz rozum byĹby w stanie pomyĹleÄ. DopeĹnienie oznacza bogactwo, coĹ, co obala rozpowszechnione banalne pojmowanie pragnienia jako swego rodzaju dziury, a szczÄĹcia jako czegoĹ co moĹźe tÄ dziurÄ zatkaÄ. W encyklice Dives in misericordia akcent postawiony jest na sĹowo dives, bogaty: o miĹosierdziu jako takim mĂłwiÄ teĹź muzuĹmanie. BĂłg nie jest wĹadcÄ wypeĹniajÄ cym owÄ dziurÄ za pomocÄ chleba i igrzysk. On nie jest rzymskim cesarzem.
My mamy bardzo wypaczone pojÄcie pragnienia: oznacza ono jakiĹ brak. To nie jest zgodne z BoĹźym planem. ÂŤWypaczoneÂť to dobre sĹowo. Tak wĹaĹnie jest: BĂłg przyniĂłsĹ dopeĹnienie (takĹźe dla samego siebie), a nie jakiĹ dodatek zapychajÄ cy dziurÄ. ChciaĹbym to podkreĹliÄ: stajÄ c siÄ czĹowiekiem dopeĹniĹ On rĂłwnieĹź samego siebie i znalazĹ w tym upodobanie (zmartwychwstanie). UratowaĹ ekonomiÄ, oĹźywiajÄ c ja, a nie ĹatajÄ c dziurÄ budĹźetowÄ . DokonaĹ tego za pomocÄ niesĹychanego Ĺrodka: czyniÄ c z samego siebie czynnik oĹźywienia upadĹem ekonomii, to znaczy stajÄ c siÄ czĹowiekiem. To nie ma nic wspĂłlnego z zapeĹnianiem pustych ĹźoĹÄ dkĂłw, czy to w znaczeniu materialnym czy duchowym. My niewiele z tego rozumiemy, bo w stosunku do Boga postÄpujemy jak w relacjach miÄdzy mÄĹźczyznami i kobietami: budzimy litoĹÄ. Oto przykĹad. Zdarza siÄ, Ĺźe ktoĹ dzwoni i mĂłwi: spotkajmy siÄ dziĹ wieczorem. O co prosi? Nie o to, by zaspokoiÄ pragnienie, ktĂłre odczuwa w swoim sercu, ale, aby obudziÄ pragnienie, ktĂłrego jeszcze nie ma. SiedziaĹ w domu biernym przygnÄbionym zniechÄcony i bez pomysĹu, a teraz domaga siÄ, aby ktoĹ drugi go oĹźywiĹ, rozruszaĹ. JeĹli ÂŤrewolucjaÂť coĹ oznacza, to wĹaĹnie to. Chruszczow byĹ kontrrewolucjonistÄ , gdy mĂłwiĹ, Ĺźe komunizm to ÂŤgulasz dla wszystkichÂť, zapchana dziura, nie oĹźywienie, nie nowy poczÄ tek. PosĹuĹźmy siÄ pojÄciem aperitifu. Aperitif oznacza, Ĺźe staram siÄ pobudziÄ apetyt. A dzisiaj bardzo brakuje nam apetytu. Pragnienie jest wydarzeniem, nie zapowiedziÄ nÄdzy. Tym wiÄkszym jest wydarzeniem, im wiÄcej w nas chÄci, by nastÄ piĹo coĹ, o czym wczeĹniej nie mieliĹmy pojÄcia. WedĹug mnie modlitwa to wĹaĹnie taki aperitif: sposĂłb na rozbudzenie smaku, chÄci. Oby niebiosa wspieraĹy nas w pojmowaniu wychowania jako aperitifu. Zazwyczaj przypomina ono utleniacz, czyli substancjÄ pobierajÄ cÄ elektrony od substancji utlenianej, a sama podlegajÄ ca redukcji.
Ăw utracony smak nie wiÄ Ĺźe siÄ z grzechem pierworodnym? NastÄpstwem grzechu pierworodnego jest utrata pragnienia i smaku. Na poczÄ tku Adam i |Ewa podobali siÄ sobie nawzajem brz Ĺźadnych wÄ tpliwoĹci: potem zaczÄli siÄ siebie wstydziÄ (âbyli nadzyâ, co znaczy, Ĺźe pojawiĹy siÄ u nich wÄ tpliwoĹci. Utracili pragnienie. StaliĹmy siÄ przez to anorektyczni: brak woli, jedzenia czy czegoĹ innego. Chrystus daĹ nam samego siebie jako zasadÄ poruszenia. MĂłwi siÄ o âRuchuâ, ale to ma sens, jesli rzeczywiĹcie oznacza ruch. Idea grzechu pierworodnego jest sĹuszna: ĹmierÄ to âcaĹkowity bezruchâ. Co zatem uczyniĹ BĂłg? Wszystko na nowo poruszyĹ. W historycznym ujÄciu mĂłwimy âKoĹciĂłĹâ, ale wiÄ Ĺźe siÄ to z pojÄciem ruchu. ByliĹmy bierni, trwaliĹmy w bezruchu, a BĂłg na nowo nas poruszyĹ! Podobne znaczenie ma okreĹlenie âMiasto BoĹźeâ: poruszenie z wykorzystaniem wszystkich czynnikĂłw i moĹźliwoĹci.
Tymczasem, w powszechnej mentalnoĹci âbyÄ religijnymâ oznacza nie interesowaÄ siÄ rzeczywistoĹciÄ , âtrwaÄ w sĹodkim ukojeniuâ. Budda byĹ geniuszem. Nie podzielam jego poglÄ dĂłw, ale uwaĹźam, ze byĹ geniuszem. ZrozumiaĹ to i powiedziaĹ: pragnÄ Ä, znaczy poruszaÄ siÄ, a je nie chcÄ ruchu. âNirwanaâ to wstrzymanie ruchu (cielesnego, podobnie jak wstrzymanie ruchu miejskiego). âNasz BĂłgâ natomiast jest ruchem. On sam wykonaĹ ruch i gonie zaprzestaĹ (âzmartwychwstaĹâ). Taki jest nieskoĹczony. |