Ślady
>
Archiwum
>
1995
>
kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 1 / 1995 (kwiecieĹ) Listy - Relacje - Notatki ZÄ b - 1995 r. W dniach od 30.01 do 3.02. spÄdziliĹmy razem ferie zimowe w ZÄbie. Po raz kolejny, wraz z gronem przyjacióŠz Ruchu â ks. Andrzejem, ks. Waldkiem [Przyklenkiem], Piotrem, HeĹkiem i MarysiÄ , zaprosiliĹmy mĹodych na wspĂłlny wypoczynek w Tatry. Ta pasja do Chrystusa â aby Go poznali â ktĂłrÄ Ĺźyje ks. L. Giussani â rĂłwnieĹź staĹa siÄ naszym udziaĹem. Ferie staĹy siÄ kolejnÄ okazjÄ do zaproszenia mĹodzieĹźy, aby i ona mogĹa doĹwiadczyÄ tej MiĹoĹci i PiÄkna, jakie pĹynÄ z Faktu Chrystusa. ks. Jerzy Krawczyk i inni Jedynym bĂłlem byĹo to, Ĺźe nie moĹźna byĹo zaprosiÄ wszystkich, ze wzglÄdu na to, Ĺźe dom nie mĂłgĹ pomieĹciÄ wiÄcej osĂłb. Przez tych kilka dni towarzyszyĹo nam jedno pragnienie, aby kaĹźdy gest przeĹźyÄ z pamiÄciÄ o tym, co nam siÄ wydarzyĹo. ZostaliĹmy pochwyceni przez Chrystusa, przez towarzystwo ruchu Komunia i Wyzwolenie. SpotkaĹ nas Fakt, ktĂłry czyni nasze Ĺźycie nowym. StaraĹem siÄ przeĹźyÄ te dni bardzo uwaĹźnie, aby pomagaÄ sobie w patrzeniu na Chrystusa i w pĂłjĹciu za Nim. Konkretnym tego wyrazem byĹo pĂłjĹcie za wskazaniami naszego odpowiedzialnego krajowego â ks. JĂłzefa, z ktĂłrym spotkaliĹmy siÄ przed wyjazdem do ZÄbu. To, co uwaĹźam za najpiÄkniejsze w czasie tych wakacji, to fakt, Ĺźe kaĹźdy gest byĹ podejmowany z ogromna prostotÄ , co rodziĹo radoĹÄ i pokĂłj. Z czego to wynikaĹo? â z tego, Ĺźe w kaĹźdym geĹcie bardzo wyraĹşna byĹa racja. ByĹo to nieustanne pĂłjĹcie za Ĺźywym Wydarzeniem, naszÄ jednoĹciÄ , ktĂłra niosĹa w sobie te racjÄ, dajÄ c Ĺwiadectwo swojego pĂłjĹcia za Chrystusem. WyjÄ tkowa role peĹniĹa codzienna SzkoĹa wspĂłlnoty jak napisaĹa Agnieszka: âDziÄki Szkole wspĂłlnoty, ktĂłra bazowaĹa na doĹwiadczeniach ludzi uczestniczÄ cych w niej, poszczegĂłlne fragmenty ksiÄ Ĺźki âU ĹşrĂłdeĹ chrzeĹcijaĹskiego roszczeniaâ stawaĹy siÄ Ĺźywe. CzÄsto pojawiajÄ ce siÄ sĹowa âpĂłjdĹş zaâ nabraĹy dla mnie gĹÄbszego znaczeniaâ. Agnieszka: âCodziennÄ modlitwÄ, mszÄ ĹwiÄta oraz SzkoĹÄ wspĂłlnoty przezywaĹam zupeĹnie inaczej niĹź w Pyskowicach⌠nie stawaĹy siÄ zwykĹÄ rutynÄ , kaĹźda z nich byĹa inna, inaczej odbierana. Modlitwa i msza ĹwiÄta nie byĹy juĹź dla mnie bezsensownÄ âklepankÄ â, lecz sĹowa pĹynÄĹy z gĹÄbi serca w podziÄkowaniu za wszystko, co otrzymaliĹmy od Boga i wykonaliĹmy dziÄki Niemuâ. To, co mnie nieustannie zdumiewa, to fakt, Ĺźe z tego towarzystwa ciÄ gle wypĹywa nowoĹÄ Ĺźycia. KaĹźda chwila dnia, kaĹźda rzecz zostaje ocalona. Wszystko nabiera ogromnego znaczenia, gdyĹź otrzymuje swoja racje â swoje miejsce â w Wielkim Planie BoĹźym â w Wydarzeniu Chrystusa. to, co mnie samego zdumiewa najbardziej to to, jak wielkie znaczenie otrzymuje osoba. SpodobaĹo siÄ Bogu, aby mi daÄ KrĂłlestwo i przeobficie obdarowaÄ. ZostaĹem pochwycony przez Chrystusa, aby nieĹÄ SzczÄĹcie â ocalenie, zbawienie kaĹźdemu czĹowiekowi. RzeczywiĹcie, to doĹwiadczenie bezgranicznego przyjÄcia przez Chrystusa, jakiego doznaje w tym towarzystwie, rodzi zupeĹnie nowy sposĂłb podejĹcia do samego siebie id o kaĹźdego czĹowieka. ByĹo to rĂłwnieĹź widoczne w czasie tych ferii. Jak to zauwaĹźyĹa Agnieszka: âW czasie obozu wytworzyĹa siÄ pomiÄdzy ludĹşmi szczegĂłlna atmosfera i wiÄĹş, dziÄki ktĂłrej kaĹźdy akceptowany byĹ w caĹoĹci, nikt nikomu nic nie zarzucaĹ, Ĺźe jest taki, a nie inny, nie byĹo Ĺźadnego obgadywania itd. To sprawiĹo, Ĺźe kaĹźdy czuĹ siÄ swobodnie i swojsko w tym towarzystwieâ. Te kolejne ferie przekonujÄ mnie na nowo, Ĺźe naprawdÄ warto iĹÄ ta drogÄ â kierujÄ c siÄ nie âwĹasnymi kryteriamiâ, ale tego towarzystwa. Jest to dla mnie kolejne wyzwanie, aby caĹym sobÄ iĹÄ za Chrystusem,. Aby to, co mi siÄ wydarzyĹo coraz gĹÄbiej i peĹniej ogarniaĹo caĹÄ mojÄ osobÄ. Przede wszystkim, aby bĹagaÄ o to nieustannie, by to rzeczywiĹcie objÄĹo caĹe moje Ĺźycie i âaby Chrystus obdarowaĹ wszystkich ludzi tym samym smakiem nowego Ĺźycia, ktĂłrym obdarowaĹ nasâ. Amen Ks. Jerzy Krawczyk
ObĂłz w ZÄbie, to moje nowe doĹwiadczenie. Po raz kolejny mogĹam sobie uĹwiadomiÄ, co jest edla mnie najwaĹźniejsze w chrzeĹcijaĹstwie. ChrzeĹcijaĹstwo spotyka mnie przecieĹź tak bardzo zwyczajnie. Na mojej drodze caĹy czas spotykam Chrystusa. On do mnie przychodzi przez pewne osoby. Domaga siÄ pĂłjĹcia za SobÄ . âPĂłjdĹş za mnÄ â â to temat tegorocznego obozu w ZÄbie. Jezus domaga siÄ tego pĂłjĹcia za Nim. W tym âpĂłjĹciu zaâ widoczne jest wielkie miĹosierdzie Boga. Chrystus zaprasza nas do pĂłjĹcia drogÄ przez Niego wyznaczonÄ , ale jednoczeĹnie powoli odsĹania nam koniecznoĹÄ wyrzeczenia. Chrystus wymaga ode mnie, wymaga od nas, abyĹmy kroczÄ c naszÄ droga dawali Ĺwiadectwo. BÄdÄ c na tym obozie, po raz kolejny przeĹźyĹam spotkanie z wydarzeniem jakim jest chrzeĹcijaĹstwo i pomimo tego, Ĺźe na obozie wiÄksza czeĹÄ osĂłb nie miaĹa wczeĹniej nic wspĂłlnego z ruchem Komunia i Wyzwolenie, z tym towarzystwem, to jednak na obozie bardzo widoczna byĹa obecnoĹÄ Boga. KaĹźdy traktowany byĹ na serio. TowarzyszyĹa nam ogromna radoĹÄ. Ta radoĹÄ uĹwiadomiĹa mi, Ĺźe warto iĹÄ dalej. Bo przecieĹź to wszystko co wydarzyĹo siÄ na obozie, to dopiero poczÄ tek. Ta radoĹÄ to znak nowego Ĺźycia. Chrystus przyszedĹ do nas poprzez autorytet, wspĂłlnotÄ, sakrament, przez drugiego czĹowieka. Na obozie czÄsto ĹpiewaliĹmy pieĹĹ âPan kiedyĹ stanÄ Ĺ nad brzegiemâ, ktĂłra wspaniale odzwierciedla to, co my po powrocie do naszych domĂłw mamy robiÄ dalej. To wĹaĹnie my mamy pozostawiÄ wszystkie nasze âĹmieciâ na brzegu, aby razem z Chrystusem rozpoczÄ Ä nowe Ĺźycie, rozpoczÄ Ä nowy ĹĂłw â pamiÄtajÄ c o regularnym uczestnictwie w spotkaniach SzkoĹy wspĂłlnoty, codziennie chociaĹź przez 5 minut czytajÄ c tekst Giussaniego omawiany na spotkaniach. Chyba nigdy nie zapomnÄ tego obozu. CzujÄ, Ĺźe nastÄ piĹa we mnie jakaĹ przemiana, ktĂłrej nie da siÄ tak normalnie opisaÄ na kartce papieru. Jestem szczÄĹliwa, Ĺźe we wspĂłlnocie caĹy czas mogÄ siÄ rozwijaÄ i mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe ten czas nie jest i nigdy nie bÄdzie dla mnie czasem zmarnowanym. Agata z Nysy
Na jednym ze spotkaĹ zostaĹo nam powiedziane, Ĺźe tegoroczny obĂłz zimowy w ZÄbie odbÄdzie siÄ od 30.01 do 3.02. na zaproszenie odpowiedziaĹo kilka osĂłb, zapisujÄ c siÄ na listÄ. Kiedy usĹyszaĹam, Ĺźe z dziesiÄciu osĂłb, ktĂłre byĹy zapisane, moĹźe pojechaÄ tylko szeĹÄ, nie sÄ dziĹam, Ĺźe bÄdÄ tam ja. ModliĹam siÄ do Boga sĹowami Pana Jezusa z Ogrodu Oliwnego: ânie moja, ale Twoja wola, Panie, niechaj siÄ stanieâ. Kiedy dowiedziaĹam siÄ, Ĺźe jestem na liĹcie wyjeĹźdĹźajÄ cych, byĹa we mnie niesamowita radoĹÄ. Nie myĹlaĹam o tym, co tam bÄdzie. Nie projektowaĹam przyszĹoĹci. ByĹam gotowa przyjÄ Ä to wszystko, co bÄdzie mi dane. W niedzielÄ przed wyjazdem poszliĹmy do ksiÄdza JĂłzefa, prosiÄ o bĹogosĹawieĹstwo na ten podarowany nam czas. Ks. JĂłzef ĹźyczyĹ nam, ĹźebyĹmy tego czasu spÄdzonego w ZÄbie nie zmarnowali, nie stracili, abyĹmy byli uwaĹźni na wszystko, co bÄdzie siÄ tam dziaĹo. Ks. JĂłzef powiedziaĹ nam takĹźe, Ĺźe przyjaĹşnie jakie tam zawrzemy, nie mogÄ byÄ sympatyzowaniem, ale majÄ wynikaÄ z tego Towarzystwa, z tego faktu Jezusa. ByĹam pierwszy raz w ZÄbie na zimowym obozie mĹodzieĹźy. Co mnie tam uderzyĹo? Przede wszystkim to, co na rekolekcjach w Pokrzywnej â jednoĹÄ. JednoĹÄ, ktĂłra wynikaĹa z tego miejsca i towarzystwa, jakim jest ruch. JednoĹÄ, z ktĂłrÄ nie spotkaĹam siÄ nigdzie poza Ruchem. Mimo, Ĺźe kiedy tam przyjechaĹam, nie znaĹam mnĂłstwa osĂłb, to jednak nie czuĹam siÄ obco. KaĹźda chwila czy to modlitwa, Ĺpiew, posiĹek, wycieczka, zabawa, byĹy piÄkne, poniewaĹź daliĹmy, pozwoliliĹmy siÄ prowadziÄ Towarzystwu, byliĹmy posĹuszni odpowiedzialnemu â ks. Jurkowi. KaĹźdy czĹowiek byĹ traktowany na serio, byĹ dla mnie waĹźny. Nie byĹo klasyfikacji na Ĺadnych i brzydkich, mÄ drych i gĹupich. Wszyscy byliĹmy razem. Jezus swoja obecnoĹÄ daĹ zauwaĹźyÄ, rozpoznaÄ w Towarzystwie. Ten czas, ktĂłry zostaĹ mi podarowany byĹ radosny i wspaniaĹy. CieszÄ siÄ, Ĺźe ciÄ gle na nowo mogÄ doĹwiadczyÄ tego samego âsmaku nowego Ĺźyciaâ, ktĂłrym zostaĹam obdarowana. Aby to spotkanie nadal trwaĹo, musze pracowaÄ w domu nad tekstem, to jest moja osobista, najwaĹźniejsza praca. Cenny jest gest charytatywny, ktĂłry uczy nas wdziÄcznoĹci i miĹoĹci, do ktĂłrych trzeba siÄ wychowywaÄ. WaĹźna jest kasa wspĂłlna, ktĂłra uczy nas przynaleĹźeÄ i dzieliÄ siÄ. NaleĹźy czytaÄ Biuletyn. Nie jestem w stanie do koĹca zrozumieÄ, co siÄ staĹo. Potrzebny jest czas, abym to wszystko mogĹa pojÄ Ä. Teraz trzeba, abym mĂłwiĹa wobec wszystkich o tym, co mnie spotkaĹo. Jestem wdziÄczna za to, Ĺźe mogĹam uczestniczyÄ razem z innymi osobami w tym piÄknym wydarzeniu, ktĂłre mnie osobiĹcie dotknÄĹo. Monika
Ruch Komunia i Wyzwolenie umoĹźliwiĹ mi wyjazd do Zebu w czasie ferii. PozwoliĹ mi poznaÄ ludzi z poczuciem humoru, z ktĂłrymi moĹźna porozmawiaÄ na kaĹźdy temat. Ten wyjazd uczy mĹodzieĹź bycia razem, akceptowania innego czĹowieka, pamiÄtania o nim wedĹug przykazania miĹoĹci. âBÄdziesz miĹowaĹ Pana Boga twego z caĹego swego serca, z caĹej duszy swojej, z caĹej myĹli swojej i ze wszystkich siĹ swoich, a bliĹşniego swego jak siebie samegoâ. Nauka ta wprowadzana jest podczas zabaw, ĹpiewĂłw, taĹca, prawie Ĺźe w sposĂłb niedostrzegalny. BÄdÄ c tam moĹźna doĹwiadczyÄ czegoĹ wiÄcej, czegoĹ co zostaje w pamiÄci na zawsze i dlatego wciÄ Ĺź moĹźna o tym spotkaniu wspominaÄ. Anna z Nysy
Ku mojej ogromnej radoĹci zostaĹam zaproszona do spÄdzenia kilku dni razem z moimi przyjaciĂłĹmi w ZÄbie. CieszyĹam siÄ dlatego, bo doskonale wiedziaĹam, Ĺźe jest to najlepszy sposĂłb na przeĹźycie ferii i zdawaĹam sobie sprawÄ z tego, Ĺźe wrĂłcÄ bardzo szczÄĹliwa. JechaĹam bez Ĺźadnych planĂłw i oczekiwaĹ, poniewaĹź Ruch uczy mnie przyjmowania kaĹźdej propozycji pĹynÄ cej âz gĂłryâ i tego, Ĺźe nic siÄ nie zrobi chodzÄ c wĹasnymi drogami i zdajÄ c siÄ na samego siebie. Tegoroczny obĂłz w ZÄbie byĹ bardzo piÄknym wydarzeniem. StaraĹam siÄ nie zmarnowaÄ tego czasu i zrobiÄ jakiĹ maĹy krok naprzĂłd. JuĹź po pierwszym dniu odniosĹam wraĹźenie, Ĺźe nie tylko ja chce przeĹźyÄ ten czas dojrzalej. ObjawiaĹo siÄ to np. W tak drobnej rzeczy jakÄ jest cisza nocna. Nie byĹo niezadowolenia czy tez buntu odnoĹnie godziny, o ktĂłrej naleĹźaĹo byÄ w Ĺóşku. MoĹźe brzmi to trochÄ Ĺmiesznie, ale wĹaĹnie w tych drobiazgach naleĹźy byÄ posĹusznym. Wbrew pozorom jest to trudne, szczegĂłlnie w moim wieku, kiedy tak bardzo chce siÄ szaleÄ nie tylko dniami ale i nocami. W tym roku staraĹam siÄ podejmowaÄ wszystkie najdrobniejsze proĹby i odpowiadaÄ na zaproszenia kierowane ze strony odpowiedzialnego, czyli naszego kochanego ks. Jurka. JeĹli prĂłbuje siÄ ten czas przeĹźywaÄ wĹaĹnie tak, to na pewno nie bÄdzie on bez sensu i kaĹźdy bÄdzie niesamowicie szczÄĹliwy nawet wtedy, jeĹli juĹź o 23.00 bÄdzie musiaĹ smacznie spaÄ. W tym roku, tak samo jak w latach poprzednich podziwialiĹmy piÄkno tatrzaĹskiego krajobrazu âz bliskaâ, tzn. zdobyliĹmy dwa szczyty: Wielki Kopieniec i GÄsiÄ SzyjkÄ oraz spacerowaliĹmy po Dolinie ChochoĹowskiej i odmĂłwiliĹmy Róşaniec podÄ ĹźajÄ c szlakiem Jana PawĹa II. Podczas tych wÄdrĂłwek szczegĂłlnie mocno zauwaĹźalna byĹa nasza przyjaĹşĹ. Nie trzeba piÄ Ä siÄ w gĂłrÄ z obawÄ , Ĺźe opadnie siÄ z siĹ, bo zawsze obok ktoĹ idzie, kto pomoĹźe, poda rÄkÄ. Wiadomo, Ĺźe wokóŠsÄ przyjaciele, ktĂłrym moĹźna zaufaÄ, i z ktĂłrymi chodzenia po gĂłrach jest wspaniaĹe. OsobiĹcie byĹam zafascynowana postawÄ osĂłb, ktĂłre po raz pierwszy spotkaĹy siÄ z Ruchem. ByĹy one prowokacjÄ do tego, Ĺźeby wszystko przyjmowaÄ z otwartoĹciÄ i wciÄ Ĺź na nowo patrzeÄ na dar jakim jest dla nas Towarzystwo. Trzeba ciÄ gle walczyÄ ze sobÄ , Ĺźeby nigdy nie powiedzieÄ, Ĺźe to, co mnie spotkaĹo nie jest juĹź czymĹ nowym, Ĺźeby nie mĂłwiÄ âjuĹź to wiem, znam, sĹyszaĹamâ. WaĹźnymi momentami w ciÄ gu dnia byĹa SzkoĹa WspĂłlnoty i wspĂłlna Eucharystia. Chyba po raz pierwszy mogĹam uczestniczyÄ w Szkole WspĂłlnoty, na ktĂłrej nie byĹo âmilczenia na tematâ. Na nowo dotarĹo do mnie, ze tekst jest wspaniaĹy tylko trzeba po prostu nad nim pracowaÄ systematycznie i konfrontowaÄ go ciÄ gle z zĹźyciem. Moim marzeniem jest, Ĺźeby podobnie wyglÄ daĹa SzkoĹa wspĂłlnoty w Ĺwidnicy. TÄ zmianÄ zaczynam oczywiĹcie od siebie, od tego, Ĺźe sama postaram siÄ aktywnie uczestniczyÄ w spotkaniach szkolnych. Ĺťeby to piÄkno trwaĹo, trzeba nieustannej pracy. Nie moĹźna ĹźyÄ wspomnieniami o tym âjak byĹo fajnieâ. Mam nadzieje, ze bÄdÄ umiaĹa doceniÄ to, co zostaĹo mi dane poprzez pĂłjĹcie za odpowiedzialnym i posĹuszeĹstwo w codziennych obowiÄ zkach i czasie wolnym. DziÄkuje bardzo za to, Ĺźe zostaĹam zaproszona do uczestnictwa na tym obozie. Magda Adamowicz
Pobyt na obozie mĹodzieĹźowym w ZÄbie byĹ dla mnie czasem bardzo szczegĂłlnym. ChociaĹź juĹź od kilku lat jestem zwiÄ zana z Ruchem, chyba po raz pierwszy tak bardzo wyraĹşnie odczuĹam, Ĺźe zostaĹo mi dane coĹ bardzo wyjÄ tkowego. W tym prostym towarzystwie zwykĹych ludzi jest cos, co porusza, pociÄ ga, co przemieniĹo moje Ĺźycie. Kiedy sĹuchaĹam jak na spotkaniu mi przyjaciele opowiadali o swoich Ĺrodowiskach Ĺźycia, czuĹam wielkÄ wdziÄcznoĹÄ za to, ze ja nie musze juĹź tak siÄ szarpaÄ, prĂłbowaÄ róşnych drĂłg, szukaÄ sensu swojego Ĺźycia. To wszystko zostaĹo mi po porostu podarowane. Pytanie postawione przez ks. Jurka sprowokowaĹo mnie do zastanowienia siÄ nad poczÄ tkiem mojej drogi. Wtedy uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe prawda jest to, co byĹo treĹciÄ jednego z naszych wieczornych spotkaĹ â Ĺźe Chrystus nie stawia wymagaĹ ponad siĹy czĹowieka. DecydujÄ c siÄ na pĂłjĹcie za Nim â wtedy, na poczÄ tku drogi â nawet sobie tego w peĹni nie uĹwiadamiaĹam. Nie musiaĹam rezygnowaÄ z dotychczasowych przyjaĹşni, jak obawiaĹy siÄ niektĂłre osoby, po raz pierwszy bÄdÄ ce z nami. Po prostu czuĹam, Ĺźe miejsce, ktĂłre spotkaĹam przez Piotra, czyni mnie szczÄĹliwÄ . W ZÄbie jeszcze raz ukazaĹo siÄ z wielkÄ jasnoĹciÄ , ze to miejsce daje szczÄĹcie, nie proponujÄ c na pozĂłr niczego niezwykĹego. Po prostu chodziliĹmy razem na wycieczki, modliliĹmy siÄ, ĹpiewaliĹmy, jedliĹmy posiĹki itd. A jednak w tym wszystkim znĂłw ukazaĹa mi siÄ wielkoĹÄ tej propozycji. Bardzo waĹźne byĹy dla mnie sĹowa ks. Jurka, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest wielkim darem. Ĺťe jest to jedyna religia, w ktĂłrej BĂłg schodzi do czĹowieka, w ktĂłrej czĹowiek nie musi do niczego mozolnie dÄ ĹźyÄ, bo wszystko jest mu dane. Te zdania ze SzkoĹy wspĂłlnoty uderzyĹy mnie szczegĂłlnie chyba dlatego, Ĺźe w oczywisty sposĂłb korespondujÄ z moim Ĺźyciem. I jeszcze jeden bardzo istotny dla mnie moment. ObĂłz w ZÄbie byĹ czasem prawdziwego pĂłjĹcia za osoba ks. Jurka. Chyba po raz pierwszy na spotkaniu mĹodzieĹźy zostaĹo to tak wyraĹşnie podkreĹlone i wyraĹźaĹo siÄ w prostych, lecz bardzo istotnych gestach â przygotowaniu piosenek, pĂłjĹciu wczeĹniej spaÄ, dyĹźurowaniu w kuchni itp. Te gesty nie zawsze byĹy moĹźe Ĺatwe do podjÄcia, ale zawsze posuwaĹy mnie naprzĂłd w drodze. MiaĹam ĹwiadomoĹÄ, ze nie musze siÄ wtedy o nic martwiÄ, bo idÄ za tym, ktĂłry teĹź idzie. Anna Kaczmar
|