Ślady
>
Archiwum
>
1995
>
kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 1 / 1995 (kwiecieĹ) La Thuile. Tracce, paĹşdzernik 1994, Parola tra noi Wydarzenie chrzeĹcijaĹskie i jego trwanie w historii MiÄdzynarodowe Spotkanie Odpowiedzialnych, La Thuile, 30 sierpnia 1994. Pytania i odpowiedzi Dlaczego naleĹźy podkreĹliÄ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest wydarzeniem i dlaczego odrzucamy kategoriÄ wydarzeniowÄ ? Prades: Jest rzeczÄ bardzo waĹźnÄ zachowanie sĹowa wydarzenie (avvenimento), albo innych sĹĂłw, ktĂłrymi posĹugiwaliĹmy siÄ przy innych okazjach, jak: zdarzenie (evento) lub fakt (factwo), poniewaĹź jedynie one pozwalajÄ uchwyciÄ, zorientowaÄ siÄ w tym, czym jest chrzeĹcijaĹstwo. ChrzeĹcijaĹstwo jest tym, co nam siÄ wydarza, tym, co nam siÄ w wydarzyĹo poprzez ludzkie spotkanie: to w zderzeniu siÄ z czymĹ teraĹşniejszym, a nie do przewidzenia, czymĹ, co nie jest w Ĺźadnym wypadku wynikiem jakiegoĹ naszego projektu, naszej idei, naszej kalkulacji, domniemania, rodzi siÄ owa nowoĹÄ, ktĂłra czyni nas prawdziwymi, czyni nas sobÄ . Pragnienie naszego serca, to, czego chcemy znajduje swÄ odpowiedĹş â tak, Ĺźe Ĺźycie nie idzie na marne â w sposĂłb nieprzewidywalny, do tego stopnia, Ĺźe posĹuĹźyliĹmy siÄ sĹowem przypadek (caso), Ĺźeby jakby zmusiÄ caĹÄ naszÄ osobÄ do uznania faktu, iĹź prawda Ĺźycia jest podarowana, przychodzi, w sposĂłb ktĂłrego nikt z nas nie mĂłgĹ przewidzieÄ. Takiemu rozumieniu chrzeĹcijaĹstwa stawia opĂłr nie tylko powszechna mentalnoĹÄ, ale rĂłwnieĹź nasze serce, my sami. Jest to paradoks, ale wygodniej nam, gdy chrzeĹcijaĹstwo traktujemy jako zbiĂłr reguĹ, doktryn, poniewaĹź tego typu rzeczÄ moĹźna zarzÄ dzaÄ, kontrolowaÄ wedĹug wĹasnego uznania: owszem, pĹaci siÄ cenÄ smutku, nicoĹci. Ale pokusa, ktĂłra siÄ wkrada, wskutek ktĂłrej stawiamy opĂłr, to jakby moĹźliwoĹÄ zawĹaszczenia sobie prawdy. Roszczenie obecne od samego poczÄ tku: ÂŤnie przyjmujÄ tego, co mi jest dane, robiÄ po swojemuÂť.
We wczorajszej konferencji wydarzenie zostaĹo zdefiniowane jako coĹ przypadkowego (akcydentalnego), coĹ, poprzez co objawia siÄ Tajemnica. Wielokrotnie powiedziano rĂłwnieĹź, Ĺźe caĹa rzeczywistoĹÄ jest wydarzeniem. Jednak pojmowanie caĹej rzeczywistoĹci jako wydarzenia stwarza wiÄksze trudnoĹci, niĹź te, ktĂłre napotykamy przy rozumieniu towarzystwa jako wydarzenia. Jak stawiÄ czoĹa tym trudnoĹciom? Prades: ZostaliĹmy uczynieni, chciano nas i uczyniono, abyĹmy rozpoznali caĹÄ rzeczywistoĹÄ jako pochodzÄ cÄ od Tajemnicy. Nasz rozum siÄga swego punktu kulminacyjnego, a wiÄc jest naprawdÄ bardziej rozumny, gdy rozpoznaje rzeczy takimi jakimi sÄ , a rzeczy sÄ o ile pochodzÄ od KogoĹ Innego. OdwoĹaliĹmy siÄ przedwczoraj do analogii stworzenia, przytaczajÄ c rĂłwnieĹź kilka przykĹadĂłw. PomyĹlcie jakaĹź intensywnoĹÄ Ĺźycia zostaĹa nam obiecana, intensywnoĹÄ, w ktĂłrej czĹowiek chwyta chwila po chwili, relacjÄ (wiÄĹş) wszystkiego z PoczÄ tkiem. Po co istniejemy, a nie dla jakiegoĹ mniejszego celu. Nasze dobro â to, iĹź nasze Ĺźycie nie idzie na marne â znaczy, Ĺźe kaĹźda chwila ma istotny zwiÄ zek z prawdÄ , Ĺźe nic nie idzie na marne: po to wĹaĹnie istniejmy, to jest nasze szczÄĹcie. Od czasu do czasu zdarzajÄ siÄ te rzeczy i przywiÄ zujemy siÄ do nich, co sÄ prawdziwe, poniewaĹź czĹowiek rozumie, ze to jest to, czego chce, to, co mu odpowiada. Nosimy jednak pewnÄ ranÄ na sercu, grzech â sĹowo, ktĂłrego byÄ moĹźe wczoraj nie uĹźyĹem, bez ktĂłrego jednak wszystko zrozumiaĹe jest tylko poĹowicznie, poniewaĹź nie rozumie siÄ wszystkich czynnikĂłw. Zawsze jest coĹ, co ulega wypaczeniu, co nie trwa przy prawdzie, przy poczÄ tku, lecz nastawia pragnienia a wiÄc i szczÄĹcie na rzeczy drobne. Jest sĹusznym twierdzenie, - na tyle na ile potrafiÄ to zrozumieÄ â Ĺźe czĹowiek Ĺatwiej poznaje charakter wydarzeniowy wszystkiego w towarzystwie, poniewaĹź â otóş to â tu wĹaĹnie, w tym grzesznym Ĺwiecie zaczyna siÄ nowy Ĺwiat. Istniejemy po to, aby wszyscy ludzie mogli dojĹÄ do takiego widzenia rzeczywistoĹci, rzeczy, rodziny, dziecka, pracy itd., jak zaczÄliĹmy widzieÄ i rozumieÄ ja my, dziÄki spotkaniu, ktĂłre nam siÄ przytrafiĹo.
ChciaĹbym skupiÄ uwagÄ na pierwszej kwestii. Dlaczego tak waĹźna jest kategoria wydarzenia, rĂłwnieĹź w odniesieniu do rzeczywistoĹci KoĹcioĹa dzisiaj? O ile z jednej strony twierdzenie, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest wydarzeniem napeĹnia entuzjazmem, to z drugiej budzi trochÄ obaw. KsiÄ dz Giussani: Wydaje mi siÄ, Ĺźe jest rzeczÄ waĹźnÄ definiowanie chrzeĹcijaĹstwa jako wydarzenia, poniewaĹź jest wydarzeniem: jest czymĹ, czego wczeĹniej nie byĹo, a teraz jest, w pewnym momencie pojawiĹo siÄ. JeĹli chcemy uczyniÄ wszystko prostszym, musimy zawsze wczuwaÄ siÄ w sytuacje Andrzeja i Jana, o ktĂłrej opowiada pierwszy rozdziaĹ Ewangelii Ĺw. Jana. Gdyby kazano mi mĂłwiÄ tysiÄ c razy, tysiÄ c razy odwoĹaĹbym siÄ do tego przykĹadu: jest to przykĹad ĹşrĂłdĹowy! Dla Andrzeja i Jana chrzeĹcijaĹstwem, albo lepiej, wypeĹnieniem prawa, speĹnianiem siÄ staroĹźytnej obietnicy, ktĂłrej wypeĹnienia oczekiwali dobrzy Ĺťydzi â jak Anna prorokini, stary Symeon, pasterze, wszyscy ci ludzie opisani w pierwszym rozdziale Ĺw. Jana, to byli ludzie dobrzy, ktĂłrzy Ĺźyli nieskazitelnÄ tradycjÄ â dla Jana i Andrzeja zatem, tym, czego spodziewaĹ siÄ lud. Tym, ktĂłry powinien byĹ przyjĹÄ, byĹ CzĹowiek stojÄ cy tu, przed ich oczyma: znalazĹ siÄ przed ich oczyma. A kiedy wrĂłcili do domu mĂłwili: ÂŤZnaleĹşliĹmy MesjaszaÂť, tzn. powtarzali sĹowa, ktĂłre sĹyszeli z Jego ust. PrzemawiajÄ c, powiedziaĹ, zakĹadam to, bo wprost nie ma o tym mowy: ÂŤJa jestem Mesjasz, ja jestem tym, ktĂłry ma przyjĹÄÂť. ZnaleĹşli siÄ naprzeciwko Niego, stanÄ Ĺ tu, przed ich oczyma. A oni, zdumieni, z otwartÄ buziÄ przysĹuchiwali siÄ Jego mowie: to byĹa rzecz, ktĂłra siÄ âzadziaĹaâ. Nie ma Ĺźadnego innego sĹowa w leksykonie, w sĹowniku, ktĂłre by lepiej od sĹowa wydarzenie identyfikowaĹo sposĂłb, w jaki ÂŤproblemÂť (questione) staĹ siÄ realny, cielesny, czasowy. ChrzeĹcijaĹstwo jest wydarzeniem poniewaĹź jest wydarzeniem. JeĹli ktoĹ ma lepsze sĹowo, niech powie! Nie znaczy to, Ĺźe Andrzej i Jan powiedzieli: ÂŤTo, co nam siÄ przytrafiĹo, to jest wydarzenieÂť. Nie trzeba byĹo, rzecz jasna, Ĺźeby wyraĹźali od razu definicjÄ to, co im siÄ wydarzyĹo: co im siÄ wydarzyĹo! ChrzeĹcijaĹstwo jest tym, co ci siÄ wydarza, powiedziano wczeĹniej. Nie ma innego sĹowa, Ĺźeby je opisaÄ, tylko sĹowo wydarzenie: niewĹaĹciwe sÄ sĹowa: prawo, ideologia, koncepcja. Podpowiedzcie mi inne sĹowo, ktĂłre lepiej od sĹowa wydarzenie, pasowaĹoby do tego, co wydarzyĹo siÄ tym dwom. A to, co wydarzyĹo siÄ tym dwom, wydarzyĹo siÄ potem rĂłwnieĹź innym, a poprzez tych, jeszcze innym, a potem jeszcze innym, aĹź do mnie: poprzez mojÄ matkÄ i mojego ojca, a wĹaĹciwie tylko przez matkÄ (bo mĂłj ojciec zrozumiaĹ to po mnie), przez mojÄ matkÄ dotarĹo to do mnie. Przypominam sobie, kiedy byĹem maĹy, Ĺźe w zimowe popoĹudnia siedziaĹem u boku mamy, sĹuchajÄ c jak opowiadaĹa ewangelijne przypowieĹci, ktĂłre przeplataĹa z opowieĹciami De Amicisa, jak ÂŤOd ApeninĂłw do AndĂłwÂť. A ja, jako dziecko, rozumiaĹem, Ĺźe mĂłwiĹa o rzeczach, ktĂłre siÄ wydarzyĹy, ktĂłre miaĹy miejsce. Ale zostawmy w spokoju owo ÂŤrozumienieÂť. ChcÄ powiedzieÄ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest wydarzeniem, poniewaĹź niema innego sĹowa, ktĂłre opisywaĹoby bardziej obiektywnie, bardziej wierni, to co siÄ zdarzyĹo i Ĺźe siÄ zdarzyĹo. Potem ma miejsce przepiÄkna praca wgĹÄbiania siÄ w treĹÄ tego sĹowa, w coĹ, co na poczÄ tku jest ciemnym tunelem a później siÄ rozszerza, rozprzestrzenia, w nowe zjawisko wszystkiego; wszystko zostaje odbudowane i na nowo odwrĂłcone, wszystko Ĺwieci nowym blaskiem, wszystko rozgrzewa siÄ nowÄ czuĹoĹciÄ ; ale jest to praca, ktĂłra ma miejsce potem., natomiast dla tych dwĂłch, to siÄ zdarzyĹo, zdarzyĹo siÄ prawie od razu; a nawet po prostu od razu. Tak mĂłwiliĹmy przy innych okazjach, wyobraĹşmy sobie Andrzeja, ktĂłry wraca od swego domu, do swojej Ĺźony i swoich dzieci, owego wieczoru: jak wszystko zostaĹo wzburzone, ale wzburzeniem, w ktĂłrym rzeczy bardziej wracajÄ na swoje miejsce, wszystko stawaĹo siÄ bardziej spokojne, a jednoczeĹnie bardziej pĹonÄ ce Ĺźarem, tak, Ĺźe kiedy wszedĹ do domu, jego Ĺźona powiedziaĹa muâ ÂŤale co ci siÄ staĹo?Âť - ÂŤstaĹoÂť jest sĹowem bliskim sĹowu wydarzenie - , ÂŤAle co ci siÄ staĹo? Masz zmienionÄ twarz!Âť. A on jÄ kajÄ c siÄ, prĂłbuje przypomnieÄ sobie i powtĂłrzyÄ to, co mu siÄ wydarzyĹo, a potem, peĹen emocji, obejmuje swoja ĹźonÄ â wyobraĹşcie sobie, Ĺźe w takim przypĹywie czuĹoĹci obejmuje swojÄ ĹźonÄ. A ona nigdy nie czuĹa siÄ obejmowana tak jak w tym momencie. Jej mÄ Ĺź staĹ siÄ kimĹ innym; nie wskutek projekcji jej umysĹu i wyobraĹşni ale realnie kimĹ innym, poniewaĹź nigdy tak jej nie obejmowaĹ. A potem, rĂłwnieĹź nastÄpnego dnia, widziaĹa jak traktowaĹ swoich przyjaciĂłĹ, jak mĂłwiĹ do dzieci: staĹo siÄ coĹ, co zaczyna zmieniaÄ konkretny, cielesny, czasowy ksztaĹt (oblicze) ich Ĺźycia. PomyĹlcie co siÄ dzieje w nastÄpnych dniach, kiedy Andrzej zaczÄ Ĺ chodziÄ za tym CzĹowiekiem: juĹź poĹowÄ dnia spÄdziĹ na Ĺowieniu ryb, a potem, jak zazwyczaj, powinien byĹ w domu zajÄ c siÄ naprawianiem sieci. Tymczasem, tego dnia, po powrocie z poĹowu, nie pozostaĹ w domu, Ĺźeby naprawiaÄ sieci, i powiedziaĹ do Ĺźony: ÂŤzrĂłb to dzisiaj samaÂť i poszedĹ za tym CzĹowiekiem. RzeczywiĹcie nastÄpuje zamieszanie (wzburzenie), ale nie zamieszanie w tym znaczeniu, w jakim zazwyczaj uĹźywamy tego sĹowa, czyli w znaczeniu nieporzÄ dku, przynajmniej w odniesieniu do normalnego rytmu Ĺźycia; nie, rĂłwnieĹź w odniesieniu do zwyczajnego Ĺźycia byĹa to zmiana korzystna, ktĂłra pozwalaĹa na gĹÄbszy oddech, na peĹniejsze Ĺźycie. MĂłwiÄ o rzeczach, ktĂłrych wiÄkszoĹÄ znasz juĹź doĹwiadczyĹa i aktualnie doĹwiadcza. ByÄ moĹźe powinniĹmy bardziej patrzeÄ im w oczy i mĂłwiÄ: ÂŤDziÄki JezuÂť.
Tego typu wydarzenie postrzega siÄ poprzez towarzystwo, dziÄki bliskoĹci innych. Co to ma wspĂłlnego z rzeczywistoĹciÄ ? JeĹli wydarzenie jest jakimĹ wtargniÄciem tajemnicy w szczegĂłĹ, w zamierzeniu ogarnia (angaĹźuje) caĹÄ rzeczywistoĹÄ; ale rzeczywistoĹÄ czÄsto nie mĂłwi nam o wydarzeniu. A zatem towarzystwo a rzeczywistoĹÄ. KsiÄ dz Giussani: MĂłwi siÄ o ÂŤtowarzystwieÂť poniewaĹź ono wĹaĹnie jest ludzkim fenomenem, ktĂłrym posĹuguje siÄ owo wydarzenie, by mĂłc przeĹźyÄ, Ĺźeby mĂłc powtarzaÄ siÄ w taki sposĂłb, by mogĹo przedstawiÄ siÄ (zaprezentowaÄ siÄ) takĹźe mnie. Jan i Andrzej poszli do domu, mĂłwili ze swoimi Ĺźonami, z krewnymi. SpotykajÄ c brata Szymona, Andrzej mĂłwi mu: ÂŤZnaleĹşliĹmy MesjaszaÂť, i zaprowadza go do Jezusa. Otóş, podczas, gdy Szymon oddala siÄ od plaĹźy âna ktĂłrej Andrzej, przybiegĹszy do niego, wczesnym rankiem, jako pierwszÄ rzecz, ktĂłra nie miaĹa nic wspĂłlnego z rybami (ÂŤile zĹowiliĹcie rybÂť) powiedziaĹ mu: ÂŤZnaleĹşliĹmy MesjaszaÂť - A wiÄc â zapytajmy, podczas, gdy Szymon oddalaĹ siÄ od plaĹźy, Ĺźeby powodowany ciekawoĹciÄ , zobaczyÄ tego CzĹowieka, ktĂłry wzbudziĹ taki entuzjazm u brata, poprzez jakÄ rzecz dotknÄĹo owo wydarzenie? Poprzez towarzystwo brata. Kiedy wszyscy go lubili, bo czyniĹ wiele cudĂłw, Jego miĹoĹÄ (miĹosierdzie, litoĹÄ) do ludzi â ta miĹoĹÄ, ktĂłra kiedyĹ kazaĹa mu zawrĂłciÄ: ÂŤI zobaczyĹ tĹum, ktĂłry szedĹ za Nim i zlitowaĹ siÄ nad nimi, bo byli jak owce nie majÄ ce pasterzaÂť - otóş to, owa miĹoĹÄ (litoĹÄ) obudziĹa w Nim takÄ myĹl: ÂŤDobrze, dotrÄ do wszystkich miejscowoĹci i osad, gdzie ludzie Mnie oczekujÄ , dotrÄ przez wasÂť. PosĹaĹ ich po dwĂłch, i wracajÄ c wszyscy rozentuzjazmowani mĂłwiÄ : ÂŤMistrzu, to co Ty potrafisz czyniÄ, rĂłwnieĹź my byliĹmy w stanie uczyniÄÂť. To znaczy, ze w tej osadzie, do ktĂłrej udali siÄ dwaj uczniowie, postaciÄ nowego wydarzenia â wĹaĹnie postaciÄ (figurÄ , obrazem) tego nowego wydarzenia â byli ci dwaj uczniowie, ktĂłrych On wysĹaĹ. Duchy byĹy im poddane a oni czynili cuda i gĹosili jednÄ rzecz, ktĂłrÄ On powiedziaĹ: ÂŤKrĂłlestwo BoĹźe jest blisko, KrĂłlestwo BoĹźe jest wĹrĂłd wasÂť. A wiÄc towarzystwo jest sposobem, narzÄdziem, moralnoĹciÄ , odmianÄ Ĺźycia spoĹecznoĹci ludzkiej, ktĂłrÄ On, Jezus, ktĂłrÄ owo wydarzenie posĹuĹźyĹo siÄ od poczÄ tkĂłw, aĹź do teraz, ktĂłrÄ posĹuĹźyĹo siÄ, posĹuguje siÄ i bÄdzie siÄ posĹugiwaĹo, Ĺźeby dotrzeÄ do mnie, do nas, do kaĹźdego, aĹź do skoĹczenia Ĺwiata:ÂŤBÄdÄ z wami przez wszystkie dni, aĹź do skoĹczenia ĹwiataÂť. RzeczywiĹcie Andrzej i Szymon powiedzieli o tym, później, swoim towarzyszom rybakom, i tam na plaĹźy nie mĂłwiĹo siÄ o niczym innym, tylko o tym; i wracajÄ c do domu, mĂłwili o tym swoim Ĺźonom, potem wujkom i dziadkom i sprawa siÄ rozprzestrzeniaĹa. I dotarĹa potem do tych, ktĂłrzy Ĺźyli później, jak strumieĹ: to wydarzenie docieraĹo zawsze jak strumieĹ, ktĂłry jako zewnÄtrznÄ fizjonomiÄ, jako zewnÄtrznÄ maskÄ, jako znak, ktĂłry czyniĹ go w caĹoĹci obecnym, posiadaĹ pewne towarzystwo ludzi. I ten strumieĹ, podkreĹlam, poprzez wiele wiekĂłw, dotarĹ do mojej matki, i od mojej matki dotarĹ do mnie â moja matka i ja â a ode mnie do ciebie, drogi przyjacielu, do ktĂłrego jako pierwszego zdarzyĹo mi siÄ odezwaÄ w szkole: ÂŤAleĹź BĂłg staĹ siÄ czĹowiekiemÂť. SĹyszaĹeĹ o tym sto tysiÄcy razy, ale wtedy to byĹa prawda, uznaĹeĹ to. (âŚ)
Co znaczy, ze trwanie Chrystusa w Ĺwiecie zbiega siÄ (pokrywa siÄ) z wiernoĹciÄ temu miejscu, towarzystwu, w ktĂłre nas wciÄ gnÄ Ĺ? KsiÄ dz Giussani: WiernoĹÄ wydarzeniu jest podyktowana przez sposĂłb, w jaki wydarzenie ciÄ dosiÄga. DosiÄga ciÄ w tym ÂŤmiejscuÂť, mĂłwimy posĹugujÄ c siÄ pojÄciem ogĂłlnym, w tym towarzystwie; i stÄ d wĹaĹnie wiernoĹÄ temu towarzystwu pozwala ci byÄ wiernym wzglÄdem wydarzenia. Jest bardzo prosta, bardzo konkretna i prosta, jak mi siÄ wydaje, metoda z jakÄ Pan przyszedĹ na Ĺwiat i ofiarowaĹ siÄ temu, kto wskutek bĂłlu spowodowanego grzesznoĹciÄ albo wskutek sugestywnoĹci wĹasnej aspiracji do szczÄĹcia, byĹ czĹowiekiem, poszukujÄ cym, jednym sĹowem temu, kto jeĹli posĹuĹźyÄ siÄ przykĹadem, ktĂłry miaĹ zaszczyt byÄ cytowany przez kardynaĹa Jerome Hamera we wstÄpie do pewnej ksiÄ Ĺźeczki â krzyczy w Ĺrodku lasu, krzyczy poniewaĹź zgubiĹ drogÄ: chce ĹźyÄ, ale nie zna drogi, by ĹźyÄ. Wydarzenie dosiÄga mnie poprzez Ăłw strumieĹ, o ktĂłrym mĂłwiĹem wczeĹniej, strumieĹ towarzystwa, ktĂłrego wyrazem staĹa siÄ dla mnie moja mama, ktĂłry niespodziewanie rozwinÄ Ĺ siÄ dziÄki wpĹywowi, jaki wywarĹ na mnie jeden z moich profesorĂłw w liceum, w seminarium. NazywaĹ siÄ Geatano Corti. Od tamtego czasu wybuchnÄĹo: to znaczy zaczÄĹo siÄ naprawdÄ, poniewaĹź Ĺźycie zaczyna siÄ naprawdÄ, kiedy stwarza, kiedy rodzi, kiedy siÄ komunikuje. Dlatego wiernoĹÄ wzglÄdem wydarzenia identyfikuje siÄ z wiernoĹciÄ wobec sposobu, w jaki wydarzenie ciÄ dosiÄga, dotyka ciÄ i mĂłwi ci: ÂŤObudĹş siÄ, jestem tuÂť. Ten sposĂłb ukonstytuowany jest przez towarzystwo, w ktĂłrym i z ktĂłrym odkryĹeĹ wydarzenie. Dla mnie takim towarzystwem byĹo towarzystwo profesora Corti i niektĂłrych moich kolegĂłw. Razem, w trĂłjkÄ lub czwĂłrkÄ, zaĹoĹźyliĹmy wtedy, w pierwszej klasie liceum Studium Christi, poruszeni ideÄ , Ĺźe SĹowo staĹo siÄ CiaĹem; poruszeni, iĹź trochÄ bardziej odkryliĹmy, co to moĹźe mieÄ za znaczenie, poruszeni, iĹź po raz pierwszy w tak Ĺźywy sposĂłb odkryliĹmy, Ĺźe SĹowo staĹo siÄ CiaĹem, zebraliĹmy siÄ razem, i wydaliĹmy maĹy miesiÄcznik, zatytuĹowany âChristusâ. Wtedy druga czÄĹÄ, grupa intelektualistĂłw naszej klasy, zaĹoĹźyĹa Studium diaboli, Ĺźeby przeciwstawiÄ siÄ naszemu Studium Christi. A wiÄc rektor, przyszĹy kardynaĹ Giovanni Colombo, po szczÄĹciu miesiÄ cach wezwaĹ mnie i powiedziaĹ mi: ÂŤSĹuchaj, robicie przepiÄknÄ rzecz, ale dzielicie klasÄ, a wiÄc bÄdziecie musieli porzuciÄ wasz zamiar, rozwiÄ Ĺźcie siÄÂť, a ja powiedziaĹem, jak Garibaldi: ÂŤposĹuchamÂť. Ale wydawaĹo mi siÄ to niesprawiedliwe; zapewniĹem o posĹuszeĹstwie, ale to byĹo niesprawiedliwe; rzeczywiĹcie wszyscy ci, ktĂłrzy naleĹźeli do Studium diaboli na koĹcu roku odeszli z seminarium. Do mnie wydarzenie dotarĹo pod postaciÄ tego towarzystwa, ktĂłre ukonkretniĹo siÄ, w seminarium, z monsignor Enrico Manfredinim, ktĂłry byĹ jednym z naszej grupy, z monsignor Giacomo Biffi, a potem z jednym, ktĂłry juĹź nie Ĺźyje: byĹo nas w sumie czterech czy piÄciu. Ale potem, kiedy zostaĹem ksiÄdzem â kiedy zaczÄ Ĺem nauczaÄ religii w liceum Bercheta â to towarzystwo czterech lub piÄciu skĹadaĹo siÄ po roku z dwudziestu chĹopcĂłw z Liceum Bercheta, ktĂłrzy poszli za mnÄ ; po roku byĹa ich najwyĹźej dwudziestka, potem zrobiĹa siÄ z tego setka. Przypominam sobie, Ĺźe siedem lat później urzÄ dziliĹmy jakieĹ ogĂłlne spotkanie, na ktĂłrym byĹ obecny kardynaĹ Pignoli. ByĹo nas 107, a kardynaĹ Pignoli powiedziaĹ: ÂŤJednak udaĹo ci siÄ coĹ stworzyÄÂť. 107! Co by powiedziaĹ dzisiaj!? I tak oto to indywiduum, ktĂłre teraz stoi tam, ktĂłre z tobÄ nie miaĹo nic wspĂłlnego, nawet nie wiedziaĹeĹ, Ĺźe istnieje, wĹaĹnie to towarzystwo z tamtym i z innymi, ktĂłrych ma dookoĹa siebie, wĹaĹnie to towarzystwo jest sposobem, w ktĂłry dotyka ciÄ wydarzenie i mĂłwi ci: ÂŤZaufaj, idĹş, odpuszczone zostaĹy ci twoje grzechy, rĂłwnieĹź ja ciÄ nie potÄpiam, idĹş i nie grzesz wiÄcejÂť. ÂŤIle razy powinniĹmy przebaczyÄ? Siedem razy?Âť. ÂŤZawsze!Âť â poniewaĹź taki jest sens udzielonej odpowiedzi. Ale ÂŤzawszeÂť jest sĹowem nieskoĹczonym. I rzeczywiĹcie, to nieskoĹczonoĹÄ jest tym, co posiadamy wewnÄ trz doĹwiadczenia! Jak pisaĹa nasza przyjaciĂłĹka Lorna, ktĂłra przebywa w Brooklyn: ÂŤObietnica, dla ktĂłrej czĹowiek siÄ urodziĹ â obietnica sprecyzowana przez Boga wobec Abrahama, zĹoĹźona Adamowi a sprecyzowana wobec Abrahama, ta, na ktĂłrÄ nastawiona byĹa caĹa historia ludu izraelskiego â obietnica albo jest w Ĺwiecie, albo jej nie maÂť, Ĺźycie jest niczym, poniewaĹź nie ma alternatywy. Obietnica albo jest w Ĺwiecie, albo jej nie ma. Ale co oznacza BĂłg Wcielony, co oznacza Jezus? To wydarzenie, w ktĂłrym obietnica wkracza w Ĺwiat i ÂŤjestÂť, przychodzi, stale przychodzi, aĹź dociera do mnie, tak, Ĺźe ja spotykam jÄ (obietnicÄ) w swoim doĹwiadczeniu: ÂŤTo, co widziaĹy nasze oczy, to co sĹyszeliĹmy naszymi uszami, to czego dotykaĹy nasze rÄce ze SĹowa ĹźyciaÂť. GdybyĹmy kaĹźdego ranka pomyĹleli, kiedy budzimy siÄ ze snu, Ĺźe obudziliĹmy siÄ, Ĺźeby zobaczyÄ, usĹyszeÄ, dotknÄ Ä SĹowa Ĺźycia wewnÄ trz doĹwiadczenia dnia! To wĹaĹnie czyni wielkim naszego przyjaciela z Rwandy â Christophera, jak mieliĹmy siÄ okazjÄ przekonaÄ sĹuchajÄ c wczoraj wieczorem jego Ĺwiadectwa. Co czyni go wielkim, jeĹli nie to? (âŚ)
Co ma z tym wspĂłlnego sĹowo charyzmat? Czym jest sĹowo charyzmat, kim jest? KsiÄ dz Giussani: SposĂłb, w jaki dosiÄga mnie wydarzenie determinuje oblicze mojego doĹ przylgniÄcia, oblicze mojego ja, ktĂłre wkracza w wydarzenie. Ten sposĂłb, w jaki wydarzenie mnie ogarnia, ksztaĹtujÄ c mojÄ osobowoĹÄ wedĹug pewnej okreĹlonej ĹatwoĹci albo trudnoĹci rozumienia i kochania; ten sposĂłb, w jaki dosiÄga mnie wydarzenie, ksztaĹtujÄ c wedĹug pewnej okreĹlonej fizjonomii mojÄ osobowoĹÄ, to nazywa siÄ charyzmat. SĹyszeliĹmy papieĹźa âprzypominacie sobie, do ksiÄĹźy, w 1985 âodwoĹujÄ cego siÄ do porĂłwnywania z temperamentem, mĂłwiÄ cego, Ĺźe Ĺaska dziaĹa w nas poprzez temperament, poprzez mentalnoĹÄ, poprzez wiele okolicznoĹci Ĺźycia. A wiÄc po prostu, charyzmat jest sposobem, w jaki dosiÄga mnie wydarzenie, okreĹla mnie, Ĺźe tak powiem, ksztaĹtuje mnie w pewnÄ osobowoĹÄ, dziÄki czemu wiara staje siÄ, pod pewnymi warunkami, bardziej zrozumiaĹa, logiczna, bardziej entuzjazmujÄ ca, bardziej bogata, a serce staje siÄ bardziej wolne, przylgniÄcie bardziej chciane, bĂłl staje siÄ prostszy i ostrzejszy, podjÄcie czegoĹ na nowo staje siÄ bardziej natychmiastowe. W sumie, istnieje pewien sposĂłb uĹatwiajÄ cy przylgniÄcie: to siÄ nazywa charyzmat. I, jak juĹź powiedzieliĹmy, aspektem dotykalnym charyzmatu, bo wydarzenie ma swĂłj aspekt dotykalny, jest towarzystwo poprzez ktĂłre ono â wydarzenie â mnie dosiÄga: forma owego towarzystwa jest formÄ charyzmatu. A jeĹli dosiÄgnÄĹo ciÄ przez to towarzystwo tonie trzeba, ĹźebyĹ szedĹ szukaÄ innych, wprowadzasz obce, skomplikowane zatroskanie, ktĂłre zakĹĂłca prostotÄ. âIdĹş zaâ: jeĹli jesteĹ ogarniÄty tym charyzmatem, âidĹş zaâ! Im bardziej jesteĹ wierny w âkroczeniuâ za, tym bardziej Ĺatwa, przekonywujÄ ca, owocna, uczuciowo sugestywna, bÄdzie wiÄĹş z TajemnicÄ , ktĂłra ciÄ wzywa. DuĹźÄ czÄĹÄ tego dyskursu moĹźna by streĹciÄ w ten sposĂłb: charyzmaty jest dany przez towarzystwo, w ktĂłrym spotkaĹo siÄ Chrystusa w sposĂłb sugestywny i bardziej jasny. Powiada kardynaĹ Ratzinger: ÂŤWiara jest posĹuszeĹstwem serca wzglÄdem formy nauczania, ktĂłrej zostaliĹmy poddaniÂť. Towarzystwo jest formÄ nauczania, ktĂłrej zostaliĹmy poddani. ZostaliĹmy poddani w tej mierze, w jakiej wĹaĹnie z tego towarzystwa, z tej formy, zrodziĹo siÄ w nas przekonanie, w jakiej rozbĹysĹa w nas wiÄksza jasnoĹÄ, w jakiej staĹo siÄ dla nas bardziej oczywiste zaproszenie, w jakiej jakby siÄ rozprzestrzeniĹo w nas miĹosne przywiÄ zanie. Dlatego, jeĹli weĹşmiecie pod uwagÄ wszystkie odpowiedzi jakich udzieliliĹmy, zauwaĹźcie, Ĺźe wszystko zostaje tutaj uproszczone. Wszystko zostaje uproszczone, poniewaĹź BĂłg przyszedĹ na Ĺwiat nie po to, by skomplikowaÄ rzeczy, jak uczyniliby to teologowie, ale po to, by je uprosiÄ â komplikowaÄ potrafimy wystarczajÄ co sami. A towarzystwo jest jak mama i tata dla dziecka, masz ja tu, odnajdujesz siÄ wewnÄ trz: idĹş naprzĂłd! IdĹş naprzĂłd starajÄ c siÄ dobrze zrozumieÄ. IdĹş naprzĂłd starajÄ c siÄ dobrze zrozumieÄ, caĹym otwartym sercem. Wystarczy, nie musisz siÄ zamartwiaÄ czymĹ innym. DoĹÄ ma dzieĹ swoich trosk. Ale to co sĹyszycie, sĹyszycie po to, byĹcie mieli radoĹÄ. ÂŤWszystko to, co wam powiedziaĹem, powiedziaĹem wam, aby moja radoĹÄ byĹa w was i Ĺźeby wasza radoĹÄ byĹa peĹnaÂť. Istotnie byÄ moĹźe istotnym potwierdzeniem prawdy, do ktĂłrej przylgnÄliĹmy, jest nieusuwalna radoĹÄ (pogoda) serca. Bo (pogoda) radoĹÄ wydaje siÄ byÄ czymĹ ludzkim, tymczasem nie sposĂłb jej spotkaÄ. RadoĹci nie sposĂłb spotkaÄ, chodzi o te gĹÄbiny duszy, z ktĂłrych czasem wytryska przedsmak (antycypacja) wiecznoĹci, to znaczy szczÄĹcie (gioia). Jeszcze bardziej jasnym staje siÄ wiÄc fakt, Ĺźe radoĹÄ jest wydarzeniem dla ludzi niemoĹźliwym: znajdĹşcie mi choÄby jednÄ osobÄ, ktĂłra przepeĹniona byĹaby radoĹciÄ , ogarniÄta radoĹciÄ , to niemoĹźliwe, to cud cudĂłw, to cud, ktĂłry zrodziÄ siÄ moĹźe z Ĺźycia przezywanego we wspĂłlnocie. Ale radoĹÄ jest nieomal, Ĺźe tak powiem, ostroĹźnÄ (przezornÄ ),powszechnÄ obecnoĹciÄ szczÄĹcia (gioia). Nawet nasze zĹ nie jest w stanie oderwaÄ nas od tej radoĹci, ktĂłra dana jest przez fakt, przez ĹwiadomoĹÄ, bycia w ramionach Chrystusa. (âŚ)
ChciaĹbym lepiej zrozumieÄ charakter wydarzeniowy szkoĹy wspĂłlnoty. Na czym polega metoda szkoĹy wspĂłlnoty, ktĂłra pozwala zachowaÄ tego rodzaju charakter, charakter wydarzeniowy? Prades: Jest to egzemplifikacja tego, co powiedzieliĹmy rĂłwnieĹź âjeĹli tak mogÄ powiedzieÄ- w innych dzisiejszych odpowiedziach. Nie istnieje Ĺźaden wymiar chrzeĹcijaĹstwa, ktĂłry posiadaĹby innÄ logikÄ. SzkoĹa WspĂłlnoty jest wyrazem (ekspresjÄ ) â tak jak to siÄ dzieje w tej chwili â tego, co siÄ wydarza, jest to Ĺźywy fakt, ktĂłry zdarza siÄ tu i teraz, poniewaĹź SzkoĹa WspĂłlnoty jest jakby utoĹźsamianiem siÄ identyfikowaniem siÄ, pogĹÄbianiem zbieĹźnoĹci (ĹÄ cznoĹci) z tym, co wĹaĹnie teraz nam siÄ wydarza. Tak jak wĂłwczas, kiedy siedzieli tam Jan i Andrzej, a potem Szymon, gdy przyszedĹ, kiedy patrzyli i sĹuchali Jezusa, ktĂłry mĂłwiĹ w taki sposĂłb, Ĺźe jasnym stawaĹa siÄ treĹÄ caĹego Ĺźycia.: ta rzecz byĹa tam obecna, zdarzaĹa siÄ w tej samej chwili. SzkoĹa wspĂłlnoty posiada tÄ naturÄ. W naturze SzkoĹy WspĂłlnoty leĹźy komunikowanie siÄ, ujawnianie siÄ, przedstawianie siÄ caĹej prawdy, ktĂłra nam zostaĹa dana, ktĂłra wydarza siÄ przede wszystkim w tym momencie. KsiÄ dz Giussani: Kluczem jest sĹowo utoĹźsamienie siÄ (immedesimarsi). Wydarzenie, ktĂłre jest zawsze obecne. Poprzez SzkoĹÄ WspĂłlnoty znajduje nas bardziej utoĹźsamionymi z sobÄ . SzkoĹa WspĂłlnoty pomaga nam lepiej zrozumieÄ wydarzenie, a pozwalajÄ c lepiej je rozumieÄ, zapala bardziej serce do przylgniÄcia, czyni bardziej czuĹÄ naszÄ odpowiedĹş na WielkÄ ObecnoĹÄ. StÄ d uwaga obudzona przez postawione pytanie miaĹa na celu unikniÄcie, zachÄcaĹa nas do unikniÄcia, jakiejkolwiek redukcji SzkoĹy WspĂłlnoty do dzieĹa czysto intelektualnego albo czysto dialektycznego. PoniewaĹź jest ona przeciwnie poznaniem czegoĹ obecnego, czegoĹ przeznaczonego do tego, by byÄ przedmiotem wĹasnym miĹoĹci naszego serca, tak Ĺźeby w kaĹźdej rzeczy i ponad kaĹźdÄ rzeczÄ owa ObecnoĹÄ byĹa bardziej moĹźliwa do kochania. To sÄ tematy, ktĂłre powinny rzÄ dziÄ waszymi rekolekcjami i dniami skupienia wciÄ gu roku. To wĹaĹnie poprzez SzkoĹÄ WspĂłlnoty uczymy siÄ, Ĺźe jesteĹmy prowadzeni za rÄkÄ, manu ducti, wewnÄ trz tajemnicy Chrystusa, ktĂłry podtrzymuje kaĹźdÄ rzecz i w ktĂłrym wszystko ma istnienie. To poprzez SzkoĹÄ WspĂłlnoty czĹowiek uczy siÄ patrzeÄ na twarz dziewczyny, ktĂłrÄ kocha, patrzeÄ i myĹleÄ o tej twarzy w sposĂłb gĹÄbszy, ciÄ gle gĹÄbszy, aĹź do samego ĹşrĂłdĹa, poniewaĹź u ĹşrĂłdĹa tej twarzy jest⌠to jest wĹaĹnie to co czÄsto mĂłwiÄ komuĹ, kto zwierza mi siÄ ze swej pierwszej miĹoĹci, z pierwszego kwilenia (odruchu)miĹoĹci. ÂŤSĹuchaj â mĂłwiÄ mu â kto uczyniĹ tÄ dziewczynÄ? Z czego jest zrobiona? Z papieru? Z aluminium? Z czego jest zrobiona? Jest zrobiona z Chrystusa, w nim wszystko ma istnienie. Kto pozwoliĹ ci jÄ spotkaÄ? Pan czasu, Chrystus. Kto nie pozwoli ĹźebyĹ jÄ straciĹ, kto ci jÄ daje na zawsze â na zawsze? Wiekuisty, Chrystus. A wiÄc im bardziej szczerze kochasz swÄ dziewczynÄ, bardziej wzruszajÄ cym staje siÄ ChrystusÂť. Czasem ktoĹ rozumie â bo wĹaĹnie jest tak â zwĹaszcza kiedy doroĹnie: i inny jest sposĂłb, w jaki patrzy na swojÄ kobietÄ, matkÄ swoich dzieci; inny jest sposĂłb, w jaki myĹli o swoim domu- do ktĂłrego wraca zmÄczony caĹodziennÄ pracÄ â i przewiduje zmartwienia i trudy, jakie przyjdzie mu znosiÄ, i przygotowuje siÄ do miĹowania rzeczywistoĹci takÄ , jakÄ jest. SzkoĹa wspĂłlnoty powinna ubogacaÄ (czyniÄ bogatÄ ) autonomiÄ z jakÄ my przyspieszamy dojrzewanie samych siebie, powodujemy dojrzewanie nas samych, kiedy bardziej staramy siÄ zrozumieÄ relacjÄ jaka zachodzi miÄdzy nami a wielkÄ obecnoĹciÄ Chrystusa. pomyĹlmy, bo jest to jeden z fragmentĂłw, ktĂłre najbardziej uderzajÄ , i ktĂłry czÄsto cytowaliĹmy, o Chrystusie i Zacheuszu. OstatniÄ rzeczÄ , ktĂłrej ten czĹowiek mĂłgĹ siÄ spodziewaÄ, byĹo, Ĺźe Chrystus siÄ zatrzyma i powie: ÂŤZacheuszu!Âť. ZawoĹaĹ go po imieniu, ÂŤZacheuszu!Âť, on byĹ szefem mafii z Jerycha, wszyscy go przeklinali, kradĹ bez litoĹci. ÂŤZacheuszu!Âť, i takim gĹosemâŚ. PomyĹlcie jak zeĹliznÄ Ĺ siÄ z drzewa i poleciaĹ do swojego domu (trzeba by tu powtĂłrzyÄ to, co powiedzieliĹmy o Ĺźonie Andrzeja). SzkoĹa WspĂłlnoty opisuje ci fakt, i opisuje zaszĹÄ przemianÄ, a to uzmysĹawia w jaki sposĂłb powinna zajĹÄ przemiana w nas, sprawia, Ĺźe pragniemy, by w nas zaszĹa przemiana: kaĹźe nam siÄ modliÄ. Dlatego nie sposĂłb przeprowadzaÄ SzkoĹy WspĂłlnoty bez modlitwy â nie da siÄ rozumieÄ bez modlitwy, rozumiemy modlÄ c siÄ, modlimy siÄ bo rozumiemy. A potem nie sposĂłb, Ĺźeby czytaÄ i rozumieÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty nie przewidujÄ c nie planujÄ c przemiany siebie: plan, ktĂłry bardzo pokornym znakiem, ze wzglÄdu na wszystkie poczynione juĹź doĹwiadczenia wĹasnej sĹaboĹci, ÂŤnadziei wbrew nadzieiÂť, Ĺźeby posĹuĹźyÄ siÄ sĹowami ĹwiÄtego PawĹa. Mamy nadziejÄ! Dlatego czĹowiek, ktĂłry serio przeĹźywa SzkoĹÄ WspĂłlnoty jest jak ktoĹ, kto wÄdruje prosto przed siebie ze wzrokiem utkwionym w przeznaczenie, upada i powstaje, i nic nie moĹźe go zatrzymaÄ. SzkoĹa WspĂłlnoty jest aktem Ĺźycia, w przeciwnym razie nie jest SzkoĹÄ WspĂłlnoty, aktem, ktĂłry w sĹowniku chrzeĹcijaĹskim mĂłgĹby siÄ zwaÄ ÂŤmedytacjaÂť. Medytacja jednak jest poznaniem gĹÄbszym, nie jest jakimĹ nieokreĹlonym stanem opuszczenia duszy. Pod koniec SzkoĹy WspĂłlnoty czĹowiek potrafi zdaÄ sobie bardziej sprawÄ z tego, co czyni, potrafi bardziej uzasadniÄ to, co czyni, przed innymi. I patrzy na tych, z ktĂłrymi uczestniczy w Szkole WspĂłlnoty, urzeczywistniajÄ c to, co mĂłwi Ĺw. PaweĹ: ÂŤUwaĹźajcie innych za lepszych od siebie, miejcie wobec nich wiÄcej szacunku niĹź wobec siebieÂť. Patrzy na nich i mĂłwi: ÂŤKochajÄ siÄ i to przez nich zdarza siÄ to, co siÄ wydarzyĹo, a wiÄc zdarza siÄ moje stawanie siÄ mnÄ samym, to Ĺźe mogÄ kroczyÄ naprzĂłd: to jest droga, kocham swojÄ drogÄ/ idÄ do szkoĹy i kocham mojÄ drogÄ, idÄ do pracy i kocham mojÄ drogÄ, wracam do domu, gdzie mama i tata ciÄ gle siÄ kĹĂłcÄ i kocham mojÄ drogÄ, jestem chory u kocham mojÄ drogÄÂť. Istnieje pewne sĹowo, ktĂłre uzmysĹawia wszystko, ktĂłre streszcza caĹy owoc i wartoĹÄ SzkoĹy WspĂłlnoty rzeczywiĹcie przeprowadzonej: tym sĹowem jest ofiara. Co znaczy ofiarowaÄ? Co znaczy: ÂŤPanie, ofiarujÄ CiÂť? Mam pragnienie, pijÄ: nie jest wtedy rzeczÄ bezpodstawnÄ , ĹmiesznÄ , myĹl: ÂŤPanie, ofiarujÄ CiÂť. Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze: uznajÄ, Ĺźe konsystencjÄ aktu, czynu, ktĂłry urzeczywistniam, konsystencjÄ wiÄzi jakÄ przeĹźywam â poniewaĹź jest relacjÄ (wiÄziÄ ) â jesteĹ Ty, jest KtoĹ Inny; konsystencjÄ relacji pomiÄdzy mnÄ a twarzÄ kogoĹ, kogo kocham jest KtoĹ Inny. I dlatego â po drugie â proszÄ tego KogoĹ Innego, Ĺźeby ukazaĹ siÄ w moim geĹcie, Ĺźeby zamanifestowaĹ siÄ w mojej wiÄzi, to znaczy Ĺźeby przemieniĹ tÄ wiÄĹş, Ĺźeby uczyniĹ ja bardziej prawdziwÄ , dobrÄ , ĹwietlistÄ , jasnÄ , bardziej definitywnÄ , bardziej pozostajÄ cÄ w sĹuĹźbie przeznaczenia, bardziej ĹwiÄtÄ : ĹwiÄtoĹÄ na tym polega. Na temat ĹwiÄtoĹci napisaliĹmy rozdziaĹ podczas jednej z naszych SzkóŠWspĂłlnoty. Jest to rozdziaĹ, ktĂłry zrodziĹ siÄ na jednej ze SzkóŠWspĂłlnoty i znajdziecie go w ksiÄ Ĺźce, ktĂłrej tytuĹu nie pamiÄtam, ale rĂłwnieĹź w ksiÄ Ĺźce, ktĂłrÄ chciaĹbym ĹźebyĹcie wszyscy przeczytali, poniewaĹź jest przepiÄkna: âĹwiÄciâ Martindalego; otóş to, wprowadzenie do ÂŤczym jest ĹwiÄtoĹÄÂť jest opracowaniem jednej ze SzkóŠWspĂłlnoty. CzĹowiek, ktĂłry spotyka siÄ przez godzinÄ z przyjaciĂłĹmi i odkrywa te same rzeczy, ktĂłremu zostajÄ powiedziane zapala siÄ (egzaltuje siÄ), w etymologicznym znaczeniu tego sĹowa! PoniewaĹź bycie egzaltowanym oznacza, Ĺźe czĹowiek wnosi siÄ na caĹÄ dĹugoĹÄ swej relacji do nieba, rozprzestrzenia siÄ na caĹÄ szerokoĹÄ swojego miĹosnego uĹcisku z rzeczywistoĹciÄ . Istnieje korzyĹÄ zmĂłwienia tych rzeczy, bo to nie jest poezja; albo lepiej: to jest poezja, co wiÄcej, Ĺźycie staje siÄ poezjÄ , ale nie sÄ to próşne wyobraĹźenia, istnieje pewna korzyĹÄ powiedziaĹem: bo alternatywÄ tej poezji jest nicoĹÄ, a jeĹli istnieje jakieĹ oszustwo, to jest nim twierdzenie Ĺźe nicoĹÄ jest czymĹ, co istnieje; jest rzeczÄ oczywistÄ , Ĺźe rzeczy istniejÄ , dlatego twierdzenie, Ĺźe wszystko zmierza do nicoĹci jest oszustwem, najwyĹźszego rzÄdu oszustwem, szatanem, szatanem myĹli i serca. Ale jeĹli rzeczy nie zmierzajÄ do nicoĹci, to trzeba postÄpowaÄ jak naleĹźy, dobrze iĹÄ drogÄ , aĹźeby dobrze iĹÄ, trzeba muzyki â ne impedias musicam mĂłwi Pismo w innym kontekĹcie i w innym sensie, ale tak czy owak ma racjÄ. Natomiast pojÄcie poezja jest trafne, w sensie dosĹownym, poniewaĹź ÂŤpoesia Âťpochodzi od greckiego poieo, co oznacza stwarzaÄ, czyniÄ, ksztaĹtowaÄ, czyniÄ ksztaĹtujÄ c: stwarza siÄ wĹasne Ĺźycie i nic nie jest zbyteczne, nic nie ucieka, nic nie jest niewaĹźne, i nawet nasze zĹo staje siÄ dobrem. Medytacja tego na Szkole WspĂłlnoty prowadzi do wiÄkszego uczucia âprzynajmniej wedĹug mnie, caĹa nasza SzkoĹa WspĂłlnoty budzi w nas wiÄksze uczucie na ten temat -, i nie posiadamy Ĺźadnej innej literatury, w ktĂłrej moglibyĹmy czytaÄ o tych sprawach: miĹosierdzie, Byt jako miĹosierdzie, jak tĹumaczyĹ PapieĹź w swojej encyklice. Co znaczy miĹosierdzie? Ĺťe w pewnej rzeczywistoĹci wynosi siÄ na wierzch, potwierdza siÄ aspekt bytu, dobra, podczas gdy znika, upada aspekt zĹy. Syn marnotrawny roztrwoniĹ wszystko, na wszystkie moĹźliwe sposoby, ale jest synem: podnosi siÄ, wynosi siÄ na wierzch, walor synostwa a reszta jakby przepada, znika, nie istnieje wiÄcej: to jest syn, koniec kropka (basta). A miĹosierdzie ma w historii swe imiÄ: Jezus Chrystus, do tego stopnia wydarzenie jest konkretne, precyzyjne. Ma swoje imiÄ! SzkoĹa WspĂłlnoty jest rzeczywiĹcie staĹym odkrywaniem. Kto czyni ja choÄ trochÄ serio moĹźe przysiÄ c, Ĺźe tak jest, to znaczy moĹźe potwierdziÄ, to co mĂłwiÄ. TĹum. ks. Joachim Waloszek |