Ślady
>
Archiwum
>
2005
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2005 (listopad / grudzieĹ) CL. Inauguracja roku, CzÄstochowa 2005 Kiedy odszedĹ AnioĹ Homilia podczas Eucharystii ks. Joachim Waloszek AnioĹ Gabriel Pannie Maryi zwiastowaĹ.... I uwierzyĹa, zgodziĹa siÄ ufnie na NiepojÄtÄ ObietnicÄ, ktĂłra przeĹciga wszelkie oczekiwania, aspiracje i nadzieje Ĺwiata, w ktĂłrej wszystko - wszystko szczÄĹcie naraz wydaje siÄ byÄ czĹowiekowi obiecane, ale jednoczeĹnie dla niej jakby nic z tego, o czym marzyÄ mogĹo zakochane w JĂłzefie dziewczÄce serce. Co teraz bÄdzie, jak, jakĹźe siÄ to stanie? Jednak zchwycenie (rozmiarami Dobra, zaskakujÄ cÄ odpowiednioĹciÄ dla serca, tego, co zapowiadaĹ AnioĹ, co siÄ miaĹo WydarzyÄ jej i Ĺwiatu) ... zachwycenie wiÄksze byĹo od niepojmowania. StarczyĹo Ĺaski i starczyĹo w duszy zadziwienia (takiego, ktĂłre nie potrafi siÄ oprzeÄ urokowi PiÄkna i Prawdy, takiego, ktĂłre jest jak olĹnienie widokiem porannych kropelek rosy na pajÄczej nitce, jak podziw dla skÄ panego w zachodzÄ cym sĹoĹcu szczytu Tatr), starczyĹo zadziwienia, jakiejĹ nieskazitelnie czystej prostoty serca, aby powiedzieÄ "fiat". Oto ja sĹuĹźebnica PaĹska, niech mi siÄ stanie wedĹug SĹowa Twego... i staĹo siÄ. SĹowo staĹo siÄ CiaĹem i zamieszkaĹo miÄdzy nami. Oto najbardziej boskie z Boskich DzieĹ, jakie wyszykowaĹ BĂłg z MiĹoĹci do stworzenia, najbardziej cudowne z cudownych. Najbardziej godne zapamiÄtania. WYDARZENIE. PrzyjÄ Ĺ ciaĹo z Maryi Dziewicy i staĹ siÄ czĹowiekiem - propter nostram salutem, dla naszego zbawienia. A jednak szykujÄ c wszystko wedle swojej wszechmogÄ cej i nieodwoĹalnej woli, przecieĹź (jak jednoznacznie wynika z dzialogu AnioĹa z MaryjÄ ) "ryzykowaĹ" zaufanie jej "dobrej woli" (ryzykowaĹ zdanie siÄ na potÄgÄ jej zachwytu obietnicÄ , na prostotÄ jej czystego serca. Nic nie byĹo z gĂłry ukartowane, przesÄ dzone, zadekretowane. Wszystko musiaĹo siÄ wydarzyÄ w przestrzeni wolnoĹci. Pan BĂłg liczy na czĹowieka. Pan BĂłg chciaĹ polegaÄ na czĹowieku, niepojÄte! [Maryja staĹa siÄ wiÄc jakby paradoksalnie NadziejÄ Boga (podĹug tej samej logiki, jak wtedy, kiedy mĂłwimy do kogoĹ, Ĺźe jest naszÄ nadziejÄ , naszÄ szansÄ ). Co siÄ musiaĹo dziaÄ w duszy tej dziewczyny pietnasto, szesnasto-letniej, kiedy zaskoczona anielskimi odwiedzinami, waĹźyĹa przez chwilÄ (waĹźniejszÄ od wszystkich pozostaĹych chwil ludzkiej historii razem wziÄtych) swoje "tak" i podarowaĹa Ĺźycie, (zakochanie, maĹĹźeĹstwo, plany z JĂłzefem) â podarowaĹa Ĺźycie, aby speĹniÄ siÄ mogĹa szalona i cudowna obietnica - Wreszcie! (Jaka ulga dla Boga!). Ile wylaĹo siÄ wĂłwczas z jej serca miĹoĹci bezgranicznej, wielkodusznej i bez zastrzeĹźeĹ â ocean!. Niech bÄdzie to, co ma byÄ, co Pan BĂłg postanowiĹ -"oto Ja sĹuĹźebnica PaĹska, niech mi siÄ stanie wedĹug SĹowa Twego". Wtedy jednak przed niÄ staĹ AnioĹ. Ryzyko miĹoĹci szalonej jakby "ubezpieczaĹa" jego niewÄ tpliwa obecnoĹÄ, rozjaĹniajÄ ca, upewniajÄ ca: "Nie bĂłj siÄ Maryjo..." Wtedy narzucaĹa jej siÄ oczywistoĹÄ ObecnoĹci nie z tego Ĺwiata. (podobnie jak uczniom na gĂłrze Przemienienia, jak kobiecie, ktĂłrej przywrĂłciĹ do Ĺźycia syna, jak nam, kiedy odwiedzaĹ nas PapieĹź Polak i stanowczym gĹosem zachÄcaĹ: âNie lÄkajcie siÄ!â) Ale potem, chwilÄ potem? - czytamy w Ewangelii - "odszedĹ od niej AnioĹ". I zostaĹa z tym, co siÄ jej WydarzyĹo w Nazarecie jakby sama (owszem z JĂłzefem, ale cóş on mĂłgĹ z tego wszystkiego rozumieÄ). Zdana na prozÄ Ĺźycia, na rzeczywistoĹÄ, takÄ jakÄ i my widzimy dzieĹ po dniu, albo jeszcze gorszÄ , o wiele gorszÄ ... nieznoĹnÄ , bo nie bÄdzie dla niej miejsca w gospodzie, Ĺźeby mogĹa bezpiecznie urodziÄ zapowiedzianego Mesjasza, bo z duszÄ na ramieniu bÄdzie musiaĹa uciekaÄ przed Herodem w obce strony, bo z Jej Syna zrobiÄ nienormalnego, wywrotowca, Belzebuba, bandytÄ, i powieszÄ na krzyĹźu. I nic prawie, nic nie bÄdzie po jej myĹli. Krewni jej nie rozumiejÄ , uwaĹźajÄ , Ĺźe przynoszÄ z Jezusem â samozwaĹczym prorokiem â wstyd rodzinie. Nawet Syn wydaje siÄ czasem nie rozumieÄ jej matczynego serca, nie ma dla niej czasu, bo kto inny wyznacza mu Jego GodzinÄ. (âCzy to Twoja lub moja sprawa, Niewiasto...â... âTwoja matka stoi pod drzwiami.... któş jest mojÄ matkÄ , i ktĂłrzy sÄ moimi braÄmi...â. - pamiÄtamy te ewangelijne sceny, ktĂłre wyglÄ dajÄ na pierwszy rzut oka, jak szorstka odprawa Matki). CzyĹź matce w najgorszych koszmarach sennych ĹniÄ siÄ moĹźe taki scenariusz losu dziecka, jaki przytrafiĹ siÄ jej Pierworodnemu? "Kiedy mi CiÄ, Synku, zwiastowali, to myĹlaĹam niebo mi otwarli, Ĺźe to nie udrÄka, byÄ MatkÄ CzĹowieka... I poznaĹam w Tobie umieranie, i poznaĹam, ĹźeĹ Ty krzyĹźem dla mnie...". Kiedy odszedĹ od niej AnioĹ zaczÄĹa siÄ dla niej pielgrzymka wiary..... (w ktĂłrej przewodzi wszystkim ĹwiÄtym i caĹemu ludowi BoĹźemu, i nam... zawsze o krok do przodu). Co pozwala jej dojĹÄ celu, choÄ nic prawie nie dzieje siÄ po jej myĹli. Co pozwala jej mimo wszystko wytrwaÄ, nie zwÄ tpiÄ, speĹniÄ aĹź do koĹca pokĹadanÄ w Niej przez Boga nadziejÄ, nadziejÄ ponad miarÄ (Niewiasto, oto Syn TwĂłj..., nadziejÄ, Ĺźe bÄdzie MatkÄ wszystkich braci Syna. Jeszcze pod krzyĹźem obowiÄ zek, jeszcze liczy na niÄ BĂłg)... ? Ks. Giussani, nasz Mistrz i Ojciec na drogach wiary, przy okazji dsiesiÄ tkĂłw komentarzy do modlitwy AnioĹ PaĹski, jego umiĹowanej modlitwy, niestrudzenie poszukuje odpowiedzi na to wĹaĹnie pytanie (rĂłwnieĹź dla nas). Jakby zaglÄ da swÄ genialnÄ wyobraĹşniÄ do domu nazaretaĹskiego, przystaje przy niej kiedy bawi siÄ z Jezusem, gotuje mu obiad, wstaje do codziennych obowiÄ zkĂłw Ĺźony i matki, przeciska siÄ przez tĹum gapiĂłw ... przyglÄ da siÄ jej Ĺźyciu, jej spojrzeniu, jej sercu dĹşwigajcym ogrom Tajemnicy w prozie codziennoĹci... i prĂłbuje odgadnÄ Ä metodÄ jej Ĺźycia wiarÄ , wytrzymania tej pozornej sprzecznoĹci pomiÄdzy wielkoĹciÄ i zwyczajnoĹciÄ . Czy stan duszy Maryi â czytamy w jednym z takich komentarzy â stan, ktĂłry rodzi pewnÄ postawÄ i implikuje okreĹlone decyzje wobec róşnych sytuacji i w róşnym czasie â moĹźna jakoĹ lepiej opisaÄ niĹź sĹowem âmilczenieâ? Milczenie wypeĹnione pamiÄciÄ . Dwie rzeczy karmiĹy tÄ pamiÄÄ, dwie rzeczy powodowaĹy to milczenie ĹwiÄte, peĹne zgody i uwielbienia. PierwszÄ byĹo wspominanie tego, co siÄ wydarzyĹo. DrugÄ respektowanie teraĹşniejszoĹci, w ktĂłrej potwierdza siÄ aktualnoĹÄ wydarzenia z przeszĹoĹci. Oto wiÄc metoda: PAMIÄÄ - zachowywanie Ĺźywo w pamiÄci, tego, co siÄ jej WydarzyĹo (Maryja zachowywaĹa te wydarzenia w swoim sercu - czytamy w Ewangelii). PamiÄÄ Wydarzenia, ktĂłrÄ nieustannie oĹźywiaĹa teraĹşniejszoĹÄ, wiÄĹş z Synem, pamiÄÄ Wydarzenia, ktĂłrÄ afektywnie rozbudzaĹo, potwierdzaĹo spojrzenie na Syna, jego bliskoĹÄ, obecnoĹÄ przy niej tego jej brzdÄ ca kochanego, potem mĹodzieĹca, potem mÄĹźczyznÄ, ktĂłry wyruszyĹ w Ĺwiat z misjÄ Ojca. To siÄ jej nie Ĺni, to sÄ fakty, w ktĂłrych narzuca siÄ aktualnoĹÄ, wiarygodnoĹÄ tamtego Cudownego Faktu z przeszĹoĹci (faktu Zwiastowania, PoczÄcia i Narodzin, w ktĂłrym wszystko nabraĹo nowego znaczenia - wielkie rzeczy uczyniĹ mi Pan). To, Ĺźe jest teraz czÄsto inaczej niĹź mogĹoby byÄ, inaczej, niĹź by siÄ chciaĹo w Ĺźyciu i marzyĹo, Ĺźe nie jest Ĺatwo (w tych czy innych okolicznoĹciach), nie przeczy temu, Ĺźe staĹo siÄ, jak zapowiedziaĹ AnioĹ, rĂłwnieĹź z krewnÄ ElĹźbietÄ , Ĺźe poczÄĹa i porodziĹa, ta ktĂłra byĹa bezpĹodna. (Maryja nie komplikuje spraw, pozostaje prosta, otwarta, jakby dzieciÄco bezbronna wobec siĹy fatkĂłw). KaĹźde spojrzenie na Jezusa przypomina jej o tym. Przy-po-mi-na, Ĺźe staĹo siÄ dokĹadnie tak, jak zapowiedziaĹ AnioĹ, Ĺźe warto wiÄc daÄ wiarÄ Bogu, dla ktĂłrego nie ma nic niemoĹźliwego, ... zawsze, rĂłwnieĹź w godzinie KsiÄcia CiemnoĹci (przecieĹź zgodziĹa siÄ bez warunkĂłw). PamiÄÄ Ĺźywa Wydarzenia, karmiona faktami teraĹşniejszoĹci, macierzyĹskÄ wiÄziÄ z Synem, to jest busola jej niezmordowanego pielgrzymowania przez wiarÄ do celu. I jest to metoda, ktĂłrÄ podpowiada nam, swoim dzieciom - ona, zwana rĂłwnieĹź PamiÄciÄ KoĹcioĹa. Metoda na Ĺźycie i umieranie, na wiernoĹÄ, na cierpliwoĹÄ, na nadziejÄ, na odwagÄ, na zwyciÄstwo. DaÄ wiarÄ swojemu powoĹaniu do Wielkiego SzczÄĹcia (bez wzglÄdu na okolicznoĹci) pa-miÄ-ta-jÄ c, pamiÄtajÄ c, pamiÄtajÄ c o Wydarzeniu, o Zwiastowaniu jakie nam siÄ przytrafiĹo (bo ktoĹź ĹmiaĹby zaprzeczyÄ, iĹź przeĹźyĹ Spotkanie z AnioĹem, z Ĺwiadkiem Chrystusa, w ktĂłrym objawiĹa mu caĹa pozytywnoĹÄ istnienia i jego losu - a papieĹź to co?). I karmiÄ tÄ pamiÄÄ faktami teraĹşniejszoĹci, w ktĂłrych odbija siÄ jak w zwierciadle tamto ciÄ gle aktualne Wydarzenie. Pierwszym z tych faktĂłw teraĹşniejszoĹci pozostaje Ĺźywa wiÄĹş z tymi, ktĂłrzy pomagajÄ pamiÄtaÄ. Tak jak Benedykt XVI pomaga pamiÄtaÄ o Janie Pawle II (nikt bardziej od niego), tak jak Carron pomaga pamiÄtaÄ o Giussanim. Tak jak Marcin, syn Piotra pomaga mu pamiÄtaÄ o zmarĹej, ukochanej Dorocie, ktĂłra umarĹa przy porodzie, Ĺźeby mĂłg narodziÄ siÄ Marcin... Ĺťywa PamiÄÄ, poprzez przeĹźywanÄ wiÄĹş z braÄmi i siostrami we wspĂłlnocie KoĹcioĹa. Maryjo, ucz nas tego, âTY, ktĂłra jesteĹ â jak powie Dante â nadziei naszej ĹźywiÄ cym napojemâ. Amen
|